Skocz do zawartości

Mój kraj taki piękny, tylko ludzie dziwni


Rekomendowane odpowiedzi

Spotkałem się ostatnio z sytuacją, że Gdańsk wygrał rywalizację rowerową z innymi miastami. W komentarzach pod artykułem na ten temat, ludzie zamiast się cieszyć zaczęli obrażać rowerzystów. Słusznie czy nie, to nie był artykuł na ten temat.

 

https://roweroweporady.pl/moj-kraj-taki-piekny-tylko-niektorzy-ludzie-dziwni/

Odnośnik do komentarza
  • 5 tygodni później...

Naród wspaniały, tylko ludzie ku**y - jak to rzekł Piłsudski. Czasami to aż się odechciewa tu mieszkać i żyć.Narzekanie, marudzenie i obrzucanie się nawzajem błotem Polacy mają we krwi, a do tego ostatnio to wydaje mi się, że jest po prostu moda na hejtowanie wszystkiego i wszystkich.Od jakiegoś już czasu przestałem odwiedzać portale informacyjne i oglądać telewizję - po prostu oczy więdną nie wspominając o uszach. Nie potrafią ludzie się w tym kraju cieszyć z błahostek (za dużo mają i im się w d****ch poprzewracało)No i te wymagania - szok, a potem człowiek ogląda film o Madagaskarze czy innym Ekwadorze, bieda aż piszczy i co? wszyscy uśmiechnięci,zadowoleni, że mają to co mają i więcej im nie trzeba i sobie powoli żyją. 

Przepraszam jeżeli się za bardzo uzewnętrzniłem ale jak widzę takie komentarze jak pod tym tematem o rywalizacji to drgawek z nerwów dostaję i wstyd mi za to, że tak głupie i wrogie społeczeństwo mamy.

Houk!

Odnośnik do komentarza

To jedyny plus tego miasta, że dużo ludzi na rowerze. Miło mijać uśmiechniętych ludzi na rowerach aż wiara w ludzi powraca ale tak jak powyżej wspomnieliście odcinam się i ja od wiadomości i komentarzy, szczególnie na Trójmiasto.pl bo to ciemnogród,chamstwo i prostactwo. I choć tu tyle rowerzystów to nadal mu sie wydaje, ze ścieżek za mało.

Odnośnik do komentarza

A ja podtrzymuję swoje jak najlepsze zdanie o Łodzi. Bywam tam bardzo często i widać naprawdę sporo rowerzystów. Co prawda wielu z nich dosyć agresywnie sobie poczynia, ale kolizji chyba niewiele. Niestety, podziwiam to wtedy z siedzenia samochodu i oczy mam naokoło głowy - na rowerze pomykam drogami Śląska zazwyczaj, a tutaj ścieżek jak na lekarstwo. Zdarzają się nikomu niepotrzebne fragmenty, które chyba mają uspokoić sumienia włodarzy (ot zaczyna się ściezka ni stąd ni z owąd i kończy po kilkudziesięciu metrach). W mojej okolicy "wyrzucają" rowerzystów w pola. Co prawda pieknie się jeździ i zdrowo (ot zwykła, wyjeżdżona przez sprzęt roliczy droga, nawet nie utwardzona), ale nie każdy jeździ rekreacyjnie i fajno byłoby w mieście gdzieś sobie podjechać. Tak przy okazji... Czy nie nachodzi was refleksja, jaką miarę długości przyjmują panowie za kierownicą uważając, że utrzymują odległość 1 metra od nas?:)) Chyba mają zdecydowanie zawyżoną ocenę długości.

Odnośnik do komentarza

Ja muszę powiedzieć że może ze względu na to że mieszkałem kiedyś dużo za granicą w różnych egzotycznych miejscach, to nie miałem przekonania do Warszawy jako ładnego miasta. W ciągu paru ostatnich lat Warszawa bardzo wyładniała, poprawiła się i stała się naprawdę bardzo fajnym i przyjaznym dla sportowców miastem. Tu gdzie mieszkam, w jego zachodniej części jest świetnie. Jest piękna zieleń, pod domem mam piękny park z carskimi fortami i fosą, w ciągu 10 minut jestem poza miastem a w ciągu 20-30 min w Puszczy Kampinoskiej. Zimą biegamy z moim synem na biegówkach, pod domem mamy basen i boiska, dużo kortów tenisowych wokół. Po okolicy jeździ tysiące rowerzystów. Jest parę grup szosowych z którymi jeżdżę i mnóstwo kumpli, szosowców, których spotykam się po drodze i z którymi razem jeździmi. Słynne Rondo Babka którego zazdrości nam cała Polska gdzie na weekendowe ustawki potrafi przyjechać 200 ludzi. Mnóstwo maratonów MTB, wyścigów szosowych i różnych fajnych inicjatyw.

 

Trasą którą jeździ moja nieformalna grupa szosowa KGS (Kolarska Grupa Starobabicka) jeździ Mistrz Świata, Michał Kwiatkowski, jak jest w Warszawie. Bardzo intensywnie jest rozwijana infrastruktura ścieżek rowerowych. Jest świetna i nowoczesna komunikacja Koleji Mazowieckich i metro. Problemem jest oczywiście, co dotyczy całej Polski, chamstwo wielu kierowców oraz miejscami idiotyczne zakazy poruszania się rowerem które warszawscy rowerzyści nagminnie olewają i łamią. No i oczywiście podstawowy problem że wszędzie jest tu płasko. W związku z czym robimy częste wypady na północ nad jeziorka gdzie jest hopkowato jedno-dwudniowe pociągiem do Działdowa lub Iławy albo samochodem w okolice Olsztyna. Albo dłuższe wypady w góry.

 

Z drogami też coraz lepiej. Za dwa tygodnie na przykład, śmigniemy 1350 km przez Łódz, Wrocław, Drezno, Monachium do Bormio żeby podjechać Passo dello Stelvio. Jeszcze niedawno taki przejazd w ciągu jednego dnia był prawie niemożliwy. Teraz jadąc katowicką, A2 lub S8+A4 można dotrzeć w miarę szybko do Czech, Niemiec czy Austrii. Szkoda tylko że nijak nie mogą zrobić porządnej drogi na Kraków przez co coraz rzadziej jeżdżę w Tatry i na Słowację. A jak jeszcze dorobią S7, co jest w planach na najbliższe lata, to nad morze dojedzie się w 3-4h. Obecnie w 2h dojeżdżam do Olsztyna który swoją drogą jest jednym z najbardziej nieprzyjaznych miast dla rowerzystów. Same zakazy i podłe ścieżki rowerowe. Ale jego okolice, np Biskupiec czy Reszel są świetne na szosę czy trekking.

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...

Ja podam przykład ze swojego miasta, którego byłem uczestnikiem:
Sytuacja ma miejsce wieczorem na wiadukcie, dokładniej na samym jego początku. Stoi sobie znak C13 / C16 w układzie poziomym; przede mną idzie pan ze szczurem (york wersja mini) na smyczy. Jadąc umiarkowaną prędkością ~15km/h mijam go po prawą stroną, dodam, że gościu idzie przy lewej krawędzi wiaduktu, a pies idzie po jego lewej; pan pozdrawia mnie okrzykiem na "K" powszechnie uznawanym za #przecinekpolski w sferze języka #prawilnego ;) W takich sytuacjach należałoby się zatrzymać, zejść z roweru, zaprosić jegomościa wątpliwej kultury pod znak i tak mu przydzwonić w ten znak żeby zapamiętał jak wygląda i co oznacza  <_<

Teraz napiszę coś, co w moim mniemaniu zdarza się w całej Polsce, jeżeli nie to proszę poprawcie mnie, komentujcie!
Mianowicie jakby to ktoś mógł nazwać, mój spotęgowany #bóldupy:

  • piesi beztrosko kopytkujący po DDR;
  • piesi bezmyślnie przekraczający lub włażący na DDR (wiem, że mają pierwszeństwo, na przejściu dla pieszych też, ale już tak ochoczo się nie pchają pod koła aut) - nawet nie raczą spojrzeć czy coś nadjeżdża;
  • rowerzyści jeżdżący rzędem: dwójkami, trójkami, czwórkami;
  • rowerzyści wyprzedzający na 2/3/4 (jestem na 90% przekonany, że to samo robią za kółkiem);
  • rowerzyści zatrzymujący się dosłownie na środku ścieżki rowerowej, bo tak (ostatnio dwie blondynki zatrzymały się na podjeździe, blokując całą DDR :D );
  • rowerzyści rozmawiający przez telefon jadąc rowerem;
  • rowerzyści typu "ninja" :ph34r:, tj. osoby po zmroku bez jakiegokolwiek oświetlenia czy odblasku, dosłownie NIC;
  • rowerzyści jeżdżący bez trzymanki, którzy:
    1. robią to dla szpanu, 
    2. tego nie potrafią,
    3. suma wyżej wymienionych.
  • rowerzyści na skrzyżowaniach, gdzie występuje przejazd rowerowy:
    1. przeprowadzają rower przez przejazd zamiast przejechać,
    2. zatrzymują się gromadnie i przejeżdżają byle tylko przebrnąć na drugą stronę,
    3. zatrzymują się na przeciwnym pasie i gdy jest zielone jadą wprost na nas, bo oni zatrzymali się tam pierwsi!,
    4. piesi, którzy myślą, że są rowerami. (tutaj czasami sam się łapię, idąc piechotą co rzadko mi się zdarza zajmuję miejsce na DDR, na skrzyżowaniu :D).
  • kierowcy na skrzyżowaniach, którzy korzystają z warunkowego skrętu w prawo jak z regularnego zielonego;
  • kierowcy mijający rowerzystów na ulicach na "gazetę";
  • rodzice z wózkami, bo przecież ich pojazd ma koła  :huh:;
  • rodzice uczący dzieciaki jazdy na rowerze po DDR, o losie...;
  • biegacze na DDR, biegają tak szybko, że muszą poruszać się ścieżką  :lol:;

To tyle mojego #polactwa :D Dodam, że jestem świadom rolkarzy, którzy wg przepisów powinni się poruszać po chodniku, a nie DDR, ale sam mam rolki i wiem jak telepie podczas jazdy na zwykłej kostce vs płaskiej i do normalnie jadących nic nie mam, jedynie sprinterzy mogliby troszkę mniej wyciągać nogi na "pas w drugą stronę" przy odpychaniu się. Zachęcam do dyskusji! ;)

Odnośnik do komentarza

Z wczoraj: Jadący przed mną na ścieżce rowerowej pan jechał całą jej szerokością ruchem węża(obok jeszcze jechało na małym rowerku jego dziecię), a to za sprawą pisania smsa na telefonie. Minąłem go, zatrzymałem się i mówię, że jak jedzie na rowerze to lepiej niech się skupi na jeździe a nie na obsłudze telefonu bo utrudnia innym jazdę i zagraża bezpieczeństwu na ścieżce. Pan na to grzecznie odpowiedział, że "co z tego" i że "takie bzdury to sobie mogę mówić swoim znajomym a nie jemu i mam wsiadać na rower i sobie jechać dalej" - normalnie mnie zatkało. Czasami żałuję, że nie jestem chamem ze sztachetą bo bym nie dyskutował tylko wypłacił gościowi plaskacza a potem wytłumaczył o co chodziło. Na urlopie byłem z żoną i siostrą na Morawach gdzie jeździliśmy na rowerach bity tydzień i ani razu nie zdarzyło nam się chamstwo tak ze strony kierowców jak rowerzystów. Wróciliśmy po urlopie i co i rusz trafiam na typową chamotę rodaków,którzy poza sobą mają wszystko w głębokim poważaniu.

 

a tu przykład z piątku:

e782dd0bccecf07ee9216f3f1c781388a64fc4a6

i tak stał sobie pan na ścieżce rowerowej, nic nie robiąc i popijając wodę z dobrą godzinkę...

Odnośnik do komentarza

U mnie akurat w Białymstoku ale i ogólnie na Podlasiu ścieżek jest coraz więcej i robione są coraz to nowe. Niedługo też(pewnie ponad rok) mają skończyć szlak rowerowy łączący Polskę wschodnią. Jednak pomimo tego ludzie nie umieją wykorzystać tego co dostają. Często mając dobrą ścieżkę jadą po ulicy. W większości są to amatorzy kolarstwa lub pół profesjonaliści jak ja to mówię. Wydaje mi się że nawet będąc nie wiadomo kim nic mi się nie stanie jak będę jechał ścieżka. Jak to mówią korona z głowy nie spadnie. Są sytuacje kiedy sam wybieram ulicę zamiast ścieżki ale to rzadkość i tylko dlatego, że inaczej nie da się dojechać w "normalnym" czasie. Ścieżka do Supraśla w weekendy jest zabita jak pekaes do Lichenia przez całe rodziny uważające ze to ich ścieżka i tyle. No to trochę ponarzekałem na te Podlasie ale i tak jest bardzo przyjaźnie rowerzystom.

Ps. Zauważyłem ze ludzie którzy trochę pojeżdżą rowerami i spotykają się z kulturą samochodową zaczynają potem sami zwracać uwagę na rowerzystów.

Odnośnik do komentarza

A mnie nie dziwi, że część osób, szczególnie na szosówkach, jedzie ulicą, zamiast ścieżką - większość ścieżek, jakie znam (Katowice i okolice), jest połączona z chodnikami z kostki brukowej, po których ciężko jechać na wąskich oponach z max ciśnieniem. Są jednak miłe wyjątki jak ta ścieżka w Rudzie Śląskiej na zdjęciu barsty powyżej (asfaltowa ścieżka oddzielona od jezdni ciągnie się w obu kierunkach) - czysta przyjemność z jazdy.

Inna sprawa, że ścieżki są posiekane, urywają się w połowie (baz żadnych znaków informacyjnych), nagle biegną dalej, ale drugą stroną ulicy, pomijam już że na wielu skrzyżowaniach DDR z ulicą krawężniki są wysokie zamiast niskich, co ponoć jest niezgodne z przepisami. Mistrzostwem świata jest katowicki odcinek DDR połączony z chodnikiem dla pieszych o szerokości ok. 1m , z drzewami w skrajni - jak będę przejeżdżać, to cyknę zdjęcie, bo aż trudno uwierzyć :)

Jeśli chodzi o pieszych - mam wydrukowane karteczki, które wręczam najbardziej upierdliwym, kłótliwym DDR-owym spacerowiczom ;-)

 

Prawdą jest, że ścieżek jest coraz więcej, ale nadal na wielu odcinkach projektantom zabrakło logiki :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...