Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Naczytałem się o nawigacjach rowerowych i mam mętlik w głowie, bo oferują one praktycznie wszytko, na czym mi praktycznie nie zależy, ale za to mało piszą lub tylko zdawkowo wspominają tak naprawdę o głównej funkcji nawigacji, na której tak naprawdę mi zależy, tj. o funkcji nawigowania. Poniżej, niestety  w przydługim wywodzie (ale chodzi mi o jasność) opiszę, na czym mi tak naprawdę zależy!!!
Szukam nawigacji rowerowej, niekoniecznie nowej i nowości (wolałbym coś pewnego i wypróbowanego, ale jeśli jakaś nowość spełni me wymagania, nie będę wybrzydzał ), która byłaby (miałaby) głównie i przede wszystkim b a r d z o   d o b r ą   f u n k c j ę   n a w i g a c y j n ą, z dobrymi mapami oczywiście Polski (ale dobrze byłoby, aby była i Europa!!!, lub chociaż kraje ościenne Polski), z możliwością wgrywania swoich map (a więc z dodatkową pamięcią na mini SD, a jest ponoć i możliwość “wgrywania” map papierowych, których mam multum głównie w skalach: 1:100 000, 1:50 000, 1:25 000). Potrzebuję więc nawigacji umożliwiającej  przede wszystkim wytyczenie własnej wybranej trasy, wcześniej przemyślanej, z ewentualną możliwością  jej zmiany w trakcie podróży i możliwością aktualizowania map  (najlepiej bez dodatkowych opłat).
Rzeczą drugorzędną w tej nawigacji są dla mnie te wszystkie reklamowane dodatkowe “gadżety” z możliwościami treningowymi (czujnikami tętna, rytmu i prędkości, okrążenia itp), kadencjami, spalaniem czegokolwiek, powiadomieniami o wypadkach, zdarzeniach i zatorach, punktach POI, porównywaniem swego tempa na trasie z innymi i łączność z nimi (to chyba funkcja GroupTrack, która pozwala na obserwowanie uczestników grupy) oraz wszystkie te pierdoły (przynajmniej dla mnie), jak niespodzianki wyznaczające trzy róże trasy itp itd.
Dobrze byłoby, aby oczywiście nawigacja ta posiadała barometr (ale to niekonieczne), wysokościomierz, kompas, a przede wszystkim aby prowadziła mnie dobrze (jak już ustalę sobie trasę) po tej właśnie trasie, niezależnie od tego, czy jest to miasto, wieś, las, pola, góry czy doliny, droga asfaltowa czy polna, trakt leśny, dukt, szutr i czy jest dobra pogoda czy zła, itd. Oczywiście dobrze byłoby, aby ekran był jak największy (ale niekoniecznie kolorowy i dotykowy), nawigacja wodoszczelna (IP7) i żeby bateria rzeczywiście wytrzymywała te 12 do 15 godzin na trasie (jak to często się zdarza, że trzyma tylko w opisie, a tak naprawdę to jest różnie). Nie musi być to nawigacja dedykowana tylko na rower, bo nie miałbym nic przeciwko, aby nadawała się i do trekkingu. No i ważne, instrukcja oraz obsługa (tekst menu itd) musi być w języku polskim. Po podłączeniu do compa chciałbym wyświetlić i zgrać sobie  trasy jakie zrobiłem  w celu 
ich archiwizowania (może się ona nie raz i nie dwa różnić od trasy wcześniej zaplanowanej), a jeśli już zjadę z zaplanowanej trasy, chciałbym to wiedzieć nie po 5 km, ale bezzwłocznie  oraz żeby  już po tym "zboczeniu" GPS przeliczył na nowo mi dalszy ciąg trasy, abym wiedział, czy się wracać, czy jechać tą nową!  I to byłoby już wszystko na mój "koncert życzeń". Czy w ogóle jest taka nawigacja lub do niej zbliżona? Będę b. wdzięczny za konkretną podpowiedź.

Odnośnik do komentarza

Od 5 lat jeżdżę z pojemnym telefonem (przedtem Homtom HT6 w ceracie, obecnie Vernee V2 Pro IP68 - oba 6Ah bateria) na mapach Gugla jako nawigacją i jedyna rzecz która polecam to pojemna pamięć w telefonie i ściąganie map do nawigacji offline - znacznie to obniża zużycie ale wspomaganie się co kilkadziesiąt minut włączeniem online i sprawdzenie GPS-em aktualnej pozycji to minuta max.
Czasem dziwię się innym, że tak prostej rzeczy jak telefon nie uskuteczniają w trasach długich - tym bardziej jeśli ktoś ma prądnicę z dobrą przetwornicą jako ładowarką lub jedzie z powerbankiem 20Ah podpiętym pod ramą.
Tyle w temacie nawigacji.

Odnośnik do komentarza

Dzięki Wam panowie za podpowiedzi.
Rozważałem również ww. możliwości wczytując się b. dokładnie w możliwości wymienionych Garminów, i nie jestem do końca przekonany,
że spełnią częściowo choć (na pewno nie wszystkie) moje wygórowane wymagania. Mają b. dużo wszystkich tych bajerów, których ja tak naprawdę nie potrzebuję
i nie będę z nich korzystać, a na pewno jest to uwzględnione w ich cenie! Ale  tu nie tylko o cenę idzie, ale o pewność, że się sprawdzą w moim wymaganym zakresie!
Drugą możliwość też rozważałem, ale jak "Mociumpel" sam pisze, to jednak nie do końca taka wygoda, jakiej przynajmniej ja bym chciał,
aczkolwiek jest to jakieś rozwiązanie, bo po co 2 gadżety, jak starczy 1. Ale wszyscy, którzy korzystają z telefonów, narzekają na ich "czytelność i widoczność" 
w czasie mocniejszego nasłonecznienia. Wiem, można zjechać do cienia, można powerbanki stosować itd. Ale jednak to nie to.
Dlatego raz jeszcze dzięki za od... i pod...powiedzi i będę czekał na dalsze, które mam nadzieję nadejdą!
Pozdrowienia i dużo zdrowotności w tym niepewnym czasie!

Odnośnik do komentarza

Wg mnie, spróbuj najpierw z telefonem plus backup w postaci mapy papierowej i kompasu. Trochę pojeździsz, to zobaczysz czy to wystarczy czy nie. W przypadku telefonu masz mnóstwo aplikacji i map do wyboru. (Od siebie polacam maps.me). Z widocznością w słońcu nie jest wcale źle, szczególnie w przypadku ekranów amoled. 12-15 godzin przy stale włączonym wyświetlaczu i gpsie, to wg mnie nic nie wytrzyma (niezależnie od zapewnień producenta) i tak byś musiał wozić powerbank. Na "obecne czasy" warto też poćwiczyć starodawny sposób z mapą i kompasem. 

Swoja drogą, to nie bardzo sobie wyobrażam, żeby jeździć prowadzonym za rączkę przez nawigację włączoną na stałe, tak jak to się robi w czasie jazdy samochodem. Jak dla mnie zabija to przyjemność z jazdy rowerem. Zamiast jazdy w nieznane i konieczności szukania drogi, robi się trochę tak, że stajemy się niewolnikiem sztucznej inteligencji. Inna sprawa, że te mapy w nawigacjach, szczególnie w terenie często są mocno niedokładne i po prostu tak czy siak trzeba czasem ruszyć głową i samemu znaleźć właściwą drogę. Lepiej być na to z góry przygotowanym :) . Swoją drogą niedawno wybrałem się do lasu, telefon naładowany jakieś 20%, wydawałoby się, że spokojnie wystarczy. A tu niespodzianka, bo przy pierwszym sprawdzeniu pozycji, bateria 0%. Okazało się, że zapomniałem wyłączyć funkcji routera wifi i zeżarło błyskawicznie baterię. Akurat z grubsza znałem okolicę i nie było problemu, ale kompas by się przydał w tym przypadku (na dłuższe wyprawy zawsze zabieram).

Odnośnik do komentarza

Dzięki panowie za podpowiedzi i odpowiedzi. Te też przemyślę i wezmą pod lupę.
Do tej pory jeździłem na mapę i załóżmy że i kompas (słońce najczęściej za niego służyło). I nie w tym problem, że nie lubię jeździć w nieznane i poszukać czasami drogę (bo lubię ten dreszczyk i niespodzianki tylko w tym, że np. wybierając się na jednodniową wycieczkę krajoznawczą z Horyńca (prawie  zero bagażu prócz aparatu, plecaczka  i paru groszy) na południe chcąc pozwiedzać i sfotografować cerkiewki  przygraniczne, z powodu słabych map tego rejonu, z powodu: notorycznego zbaczania z przyjętej  i opracowanej wcześniej trasy, braku i możliwości podpowiedzi miejscowych (zresztą rzadko kiedy pomocnych, a często mylących), wycieczka wydłużyła mi się do 2 dni bez odpowiedniego przygotowania ekwipunkowo-finansowego. Bo chcąc w połowie sierpnia wrócić do miejsca startu (około 70-80 km), a już nadchodził wieczór i szarzało, miejscowi (tu akurat trafnie), poradzili bym sobie dał spokój i wskazali stadninę koni, gdzie prowadzono noclegi. Dzięki temu na drugi dzień podjechałem za Medykę, prawie w okolice Przemyśla i nową trasą, bardziej asfaltową (ale po bocznych, bo większego ruchu samochodowego nie uznaję!!!!)  przez Lubaczów wróciłem do Horyńca (około 110 km), gdzie postawiłem samochód by na 22:00 powrócić do Zamościa, gdzie była kwatera. Żonka drżała o mnie, bo ten wschód to jeszcze dzicz. Dobrze, że była super pogoda dobrze, że na dwa dni starczyło sił i grosza. Ale mam już niestety 60-tkę i jeśli się wybieram na kilkudniową wycieczkę zapakowanym rowerem obraną przez się trasą (widokowo- turystyczno-najchętniej szutrową), na którą wyliczyłem siły itd., to nie chciałbym być zaskakiwany u kresu wytrzymałości fizycznej przez niepotrzebne błądzenie po nocy, w deszczu itp. Wtedy chcę jechać tak jak zamierzałem, bez zbędnego "nadrabiania"!!!!! W tym właśnie problem, i do tego mi potrzebna nawigacja. Bo po co tracić czas i siły na ciągłe przystawanie, zsiadanie, wyciąganie mapy, rozkładanie, jej analizowanie, w którą drogę ew. ścieżkę skręcić (np. wg mapy papierowej) itd. itp.!!! Nogi stygną, trzeba na nowo "rozkulać" rower z bagażem, więc tracę energię nie na to, na co bym chciał i powinienem (ponieważ robię dość dużo fotek,  to i tak zbyt często przystaję, co jednak w moim tłumaczeniu jest tym razem uzasadnione). A jeśli dodać ewentualne pobłądzenia, znowu ww. przestoje i nawroty, dodatkowe km, więc naprawdę dla mnie są to "trochę" za dużo obciążenia i wtedy traci się choć częściową przyjemność z tego hobby, a zaczyna niepotrzebna mordęga. Ponieważ mam multum map papierowych, kupiłem sobie nawet fajny mapnik na mapy papierowe na kierownicę (KARBONIT), żeby szybciej było z tymi wszystkimi manewrami, ale jednak to do końca nie to. Robi dość duży opór (jadąc bez bagażów), szumi w czasie jazdy (coś, jak bagażnik z rowerem na dachu samochodu, tylko wzmacnia dźwięk od dołu, tj. od strony nawierzchni po której się jedzie), a więc jest to dość  uciążliwe. Poza tym, wiele terenów po których chciałbym (i myślę, że może pojeżdżę) nie ma dobrych map (50-tki lub dokładniejsze), albo nie ma ich wcale. To dlatego myślałem o dobrej nawigacji, która mi  może te wszystkie problemy "rozwiąże", albo przynajmniej ich większą część!!! Dlatego soory za te rozwlekłości (pepe i inni!), ale inaczej nie umiem "sprzedać" moich rowerowych rozterek i dzięki raz jeszcze za rady.
Jak się nie znudzicie, proszę o dalsze podpowiedzi!!

Odnośnik do komentarza

Masz  3 opcje:
1. Garmin rowerowy, z opisu wynika że raczej Explore 1000, bo na mniejszym ekranie za przeproszeniem gówno widać. Zasilany akumulatorem więc jak za mało prądu to powerbank. Map w sieci tysiące, można wgrywać co się chce. Nawiguje. Jeśli trasa przygotowana za pomocą serwisu RideWithGPs to posiada automatyczny routing, którego nie ma np. na Stravie.

2. Garmin turystyczny na baterie. Stosuje wiele ludzi. Bardzo dobre mapy, w tym 3D, gorsze funkcje rowerowe. Dwaj koledzy używają chyba Etrex 30 ale nie jestem w tych biegły.

3. Smartphone z mapami i aplikacjami do nawigacji. Wada czas pracy baterii, brak odporności na uderzenia, zwykle gorszy ekran w słońcu, wodoszczelność. Można ze starego telefonu wyprodukować sobie dedykowanego do roweru:
https://53x11.pl/jak-nie-wydac-1000zl-na-garmina/

Stadnina przyjacielem kolarza. Kiedyś też na głupa pojechaliśmy i nocowaliśmy w stadninie. Podskazka jest taka że kobiet raczej o nic nie pytać bo ich horyzont rzadko przekracza 5 km ?

Odnośnik do komentarza

Smartfon moim zdaniem rulez - jesli nie jest to zwyczajne maplegogle to można użyć dowolnej aplkacji ze sklepu androida (wpisz licznik rowerowy GPS po polsku czy coś) i wpiąć po "low battery bluetoth" czy jak ta opcja sie nazywa nawet pomiar mocy z pedała i stosowac rozbudowane kombajny do wszystkiego - od roweru do spaceru z chomikiem ...
A dokładność "po sieci" bez GPS-a na mapach offline to nawet 3 dni CIĄGŁEGO sledzenia tasy na ok. 30% jansości ekranu - więc tym bardziej nie wiem po co amator ma kruszyc kopie ... profesjonaliści maja swoje kaprysy ? i dla nich kolor sznurowadła w bucie ma znaczenie  radykalne (ale nie o tym tutaj...)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...