Skocz do zawartości

Rower elektryczny za 3000 złotych - B'Twin Elops 500 E [YT]


Rekomendowane odpowiedzi

Koszt zakupu kompletnego zestawu do konwersji na rower elektryczny z baterią 13Ah, to około 3500 zł. Montaż możesz zrobić sam w ciągu 2 godz., zakładam, że poradzisz sobie.

Zestaw taki ma silnik o mocy 350 Watt i baterię 13 Ah pozwalająca na wspomaganie na dystansie 70 - 110 km. Silnik dostajesz już zapleciony na tylnym kole, w zestawie jest też bagażnik przystosowany do założenia baterii.

Zestaw taki kupisz w polskiej firmie EcoBike z Wrocławia. Masz gwarancję i pewność, że jest to zestaw bezpieczny.

Ja mam rower ze wspomaganiem i jestem mega zadowolony. Nie jest to skuter. Jedziesz jak na normalnym rowerze ale masz odczucie, że jedziesz ze sporym wiatrem. Silnik jest fabrycznie zablokowany na moc 250 Watt i ma ograniczone wspomaganie do 25 km/h. Możesz to odblokować na własną odpowiedzialność, tylko po co?

Odnośnik do komentarza

Masz rację, tanio nie jest, ale w jakimś momencie stajesz przed dylematem: wspomaganie czy koniec z rowerem. Ja mam problemy z kolanami i byle podjazd był mordęgą, dochodziło do tego, że już na początku podjazdu miałem blokadę psychiczną i przestawałem kręcić. Dla mnie wybór był oczywisty, wspomaganie. Nie robiłem konwersji lecz kupiłem gotowego elektryka, to jeszcze drożej. Ale jestem zadowolony i jeżdżę.

Odnośnik do komentarza

Masz rację, tanio nie jest, ale w jakimś momencie stajesz przed dylematem: wspomaganie czy koniec z rowerem. Ja mam problemy z kolanami i byle podjazd był mordęgą, dochodziło do tego, że już na początku podjazdu miałem blokadę psychiczną i przestawałem kręcić. Dla mnie wybór był oczywisty, wspomaganie. Nie robiłem konwersji lecz kupiłem gotowego elektryka, to jeszcze drożej. Ale jestem zadowolony i jeżdżę.

Ale wiesz, dla zdrowych i sprawnych ludzi, nie zawsze jest potrzebne "wspomaganie elektryczne" w rowerze.

Ja np. mam sporo siły, jestem sprawny psychicznie i mogę kilometrami pedałować. Oczywiście, rower mam taki, jaki mam, nie ma on przerzutek, ani biegów, ale jeżdżę na nim.

Kolarze, którzy "wyczynowo" wyjeżdżają w dalekie trasy, muszą pedałować i to też jest jakiś wysiłek.

To raczej jest "sport i rekreacja" dla sprawnych i zdrowych ludzi.

Mi by się też przydał w rowerze taki silnik elektryczny, ale nie jest on konieczny.

Lubię pedałować.

Odnośnik do komentarza

Potrzebne nie potrzebne. Fajnie było by jak Michał Kwiatkowski pokonać jednego dnia dystans Amstel Gold Race czy Mediolan-San Remo. Oczywiście na odblokowanym rowerze. Jak na razie mogę się poszczycić dystansem 85 km jednego dnia, w tym roku mam ambitny plany by to podwoić, na większe nie starczy mi czasu dnia (a nocą nie chce się poruszać) a elektryk by rozwiązał ten problem.

 

Wysłane z mojego TA-1024 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza

Dni coraz dłuższe to i dystans można powiększyć. Na MTB przejechałem pierścień wokół Poznania i poza odparzonym dupskiem było całkiem sympatycznie. Długie przerwy, kawa na stacji itd. Niestety elektryk by padł po drodze (znaczy się bateria ;) ), a szkoda bo jazda ze wspomaganiem mogła by być jeszcze bardziej sympatyczna. :D

Odnośnik do komentarza

Z drugiej strony bez baterii mniejszy ciężar do uciągnięcia na tych odcinkach bez wspomagania. Pewnie można by wyrysować krzywą ekonomiczności takiego silnika na zasadzie, iż w pewnym momencie jest tak, że paradoksalnie mniej siły kosztuje rowerzystę przejechanie dystansu 10-15kg rowerem bez pomocy z zewnątrz, niż 25kg (plus bagaż!) z wspomaganiem przez jakiś czas.

Odnośnik do komentarza

Zawsze tak jest, że im cięższy rower, tym więcej energii trzeba wydatkować. Jeśli chodzi o bagaż, to on tyle samo waży na jednym i na drugim rowerze. Różnica wagowa między rowerem bez-, a z wspomaganiem wynosi 8 kg. Generalnie, jedni potrzebują wspomagania, drudzy nie. Ja jestem obecnie w tej pierwszej grupie, przedtem jeździłem bez wspomagania i miałem się dobrze. Wybór jest sprawą czysto osobistą, a ponieważ jest kosztowny, został poprzedzony długimi przemyśleniami i analizami.

Odnośnik do komentarza

Nie powiem, napędy elektryczne mają zalety w rowerach.

To jest też uzależnione od warunków pogodowych. Nie każda pogoda jest dobra na rower, a jeżeli jest wietrznie, wieje dość mocno i w takich warunkach wyjeżdża się w trasę - krótką, długą, gdzie trzeba pedałować "pod wiatr" i jest ciężko, nie komfortowo jechać, wtedy dobrze się sprawuje napęd elektryczny, ponieważ się go włącza i jedzie się lekko, z wiatrem, nie pedałując.

 

Tak samo, jeśli jedzie się pod górę na drodze, wtedy też taki "napęd" się przydaje.

 

Natomiast, na pedałowanie, swobodne jechanie, musi być prawie bez wietrzna pogoda, żeby lżej pedałować.

Odnośnik do komentarza

To nie tak jest Kolego. Rower ze wspomaganiem elektrycznym, to nie jest motorower. Wspomaganie, jak sama nazwa wskazuje, wspomaga, pomaga a nie zastępuje pedałowania. Inaczej, wspomaganie działa wtedy gdy pedałujesz. Gdy przestajesz pedałować, hamujesz lub przekraczasz określoną prędkość (25 km/h), wspomaganie wyłącza się. Tak więc cały czas musisz być aktywny fizycznie (musisz pedałować) aby korzystać ze wspomagania. Rowerem ze wspomaganiem jeździsz tak samo jak zwykłym rowerem. Zmieniasz przełożenia (przerzutki) w zależności od konfiguracji terenu, w ten sposób dawkujesz wspomaganie, oszczędzając zużycie energii. Reasumując, praca Twoich mięśni i praca silnika muszą ze sobą współgrać.

Odnośnik do komentarza

To nie tak jest Kolego. Rower ze wspomaganiem elektrycznym, to nie jest motorower. Wspomaganie, jak sama nazwa wskazuje, wspomaga, pomaga a nie zastępuje pedałowania. Inaczej, wspomaganie działa wtedy gdy pedałujesz. Gdy przestajesz pedałować, hamujesz lub przekraczasz określoną prędkość (25 km/h), wspomaganie wyłącza się. Tak więc cały czas musisz być aktywny fizycznie (musisz pedałować) aby korzystać ze wspomagania. Rowerem ze wspomaganiem jeździsz tak samo jak zwykłym rowerem. Zmieniasz przełożenia (przerzutki) w zależności od konfiguracji terenu, w ten sposób dawkujesz wspomaganie, oszczędzając zużycie energii. Reasumując, praca Twoich mięśni i praca silnika muszą ze sobą współgrać.

I rozumiem to.

Ale i tak jest to trochę lżejsze, niż samo pedałowanie. Wiem, że silniki elektryczne mają ograniczenia w rozwijaniu prędkości na rowerze i nie jest to jak SKUTER, gdzie w ogóle się nie pedałuje i szybko się jedzie.

Nie twierdziłem, że "wspomaganie elektryczne" w rowerach jest jak w skuterach.

 

Może niedokładnie to powiedziałem w poprzednim poście.

 

Zresztą, patrząc na to realnie, to raczej żaden rower nie mógłby rozwijać takiej prędkości, jak skutery, nie mówiąc już o większych motorach i nie ma chyba takich silników do rowerów, które by mogły rozwinąć w rowerze taką prędkość.

 

Rower, to rower i nic więcej.

Odnośnik do komentarza

Nie masz racji. Są większe silniki o mocy 500, 750 czy 1000 Watt, dla których rozwijanie prędkości 50 km/h nie jest jakimś wielkim osiągnięciem. W Polsce wszystkie silniki elektryczne do rowerów są fabrycznie blokowane do mocy 250 Watt z ograniczeniem wspomagania do 25 km/h. Wynika to z naszych przepisów, dopuszczających moc silników rowerowych do 250 Watt. Powyżej tej mocy, pojazd taki traktowany jest jak skuter i wymaga rejestracji, przeglądów technicznych itd. Ważnym również aspektem są możliwości konstrukcyjne i bezpiecznościowe rowerów.

Odnośnik do komentarza

Nie masz racji. Są większe silniki o mocy 500, 750 czy 1000 Watt, dla których rozwijanie prędkości 50 km/h nie jest jakimś wielkim osiągnięciem. W Polsce wszystkie silniki elektryczne do rowerów są fabrycznie blokowane do mocy 250 Watt z ograniczeniem wspomagania do 25 km/h. Wynika to z naszych przepisów, dopuszczających moc silników rowerowych do 250 Watt. Powyżej tej mocy, pojazd taki traktowany jest jak skuter i wymaga rejestracji, przeglądów technicznych itd. Ważnym również aspektem są możliwości konstrukcyjne i bezpiecznościowe rowerów.

No, może nie całkiem miałem rację, dlatego nie wiedziałem, czy są takie silniki do rowerów o większej mocy, dzięki którym można rozwijać większą prędkość.

Są niestety takie przepisy w polskim prawie, że jak jedzie się na rowerze wolniej, bez silnika o większej mocy, to jest to normalny rower, a jak zamontuje się mocniejszy silnik elektryczny w rowerze i pojedzie się szybciej, to już jest to inaczej traktowane.

 

To podobnie jak ktoś sobie kupi większy nóż w sklepie z militariami, wystarczy, że nóż taki będzie o kilka centymetrów dłuższy i trochę większy, już osoba taka musi i ma obowiązek zgłosić to policji, czy nawet zarejestrować taki nóż i uzasadnić: po co i w jakim celu komuś taki nóż.

Jeśli nóż, czy to sprężynowy, czy składany lub normalny jest mały i mniejszy, nie trzeba tego zgłaszać nigdzie, a to jest taka sama broń z ostrzem, którym można wyrządzić krzywdę lub zabić kogoś dokładnie tak samo, jak i dużym nożem.

Różnica jest tylko w centymetrach noża.

Nie wiem dokładnie, jak to jest, bo nie znam się na tym za bardzo, ale jest "przepis", który o tym mówi.

 

A co do tematu głównego, to tak jak już powiedziałeś, są ograniczenia i nawet jeżeli ktoś chciałby sobie zamontować mocniejszy, o większej mocy, elektryczny silnik w rowerze, żeby szybciej jeździć i mieć lepsze wspomaganie, to automatycznie musiałby też to zarejestrować i mieć na głowie sprawy przeglądów zwykłego roweru.

Odnośnik do komentarza

Z tego co się orientuję to w tej chwili nie ma przepisów regulujących długość noża jaką można posiadać ale dla pewności sprawdzę to. Nie obnoszę się z bronią białą ale na wyjazdy zabieram ze sobą nóż - 31cm. Przydaje się do wszystkiego na biwaku.

Co do silników to widziałem w Holandii silnik spalinowy doczepiony do roweru. O ile pamiętam u nas podchodzi to już pod skuter ale tam nadal jest rowerem. Ciekawa alternatywa dla elektryka.

Odnośnik do komentarza

Przyznam szczerze, że nie wiem, jakie są teraz przepisy, dotyczące posiadania większego noża, kupionego w sklepie z MILITARIAMI, bo ja nie mam takiego noża.

W Polsce, PRZEPISY mogą się często zmieniać, dotyczące spraw społecznych i nie każdy wie o tym, bo tego nie śledzi.

 

Co do tematu, to na skutery nie potrzeba żadnego prawa jazdy, ani już chyba nawet DOWODU OSOBISTEGO, tylko trzeba każdy SKUTER zapewne zarejestrować i ubezpieczyć, choć to chyba nie jest obowiązkowe?

Podobnie zresztą rzecz się ma do QUADÓW, czterokołowych, które mają taki sam silnik, jak skutery i tez nie trzeba mieć na nie żadnego prawa jazdy, ale zarejestrować trzeba i nie wiem, czy nie powinny być tablice rejestracyjne?

Niektórzy nie rejestrują tych pojazdów na czterech kołach i jeżdżą po łąkach, po leśnych drogach, ale jeśli wyjeżdża się na publiczne drogi, to już musi być zarejestrowany taki pojazd według przepisów.

Nigdy na tym nie jeździłem, a ma dobre i dość mocne przyśpieszenie, zasuwa prawie tak jak motor.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...