Skocz do zawartości

Gdzie trzymać rower w bloku. Piwnica, klatka schodowa czy balkon?


Rekomendowane odpowiedzi

Jak się nie ma co się lubi - powiedzonko prawdziwe w czasach gdzie za pojazd typu rower wszelaki i jazda na nim zabiera się każdy kto biegać nie umie ;) a przy tym samym wysiłku woli jednak dalej pojechać.

Każde miejsce dobre byle jak Activelo napisał oby się wilgoć nie lała a jeśli już to przewiewnie aby wyschło - od 5 lat trzymam 2 rowery nas balkonie - nade mną jest balkon więc zadaszenie jest a rowery dwa okrywane są po każdej jeździe pokrowcem motocyklowym w kącie jak najbliżej ściany by mimo wszystko balkon górny stanowił zadaszenie. Efekt - mimo upływu czasu czy to zima czy jesień rowery oba nie rdzewieją a konserwacja sprowadza się jedynie do nasmarowania łańcucha na wiosnę i na późną jesień (dwa razy - po co więcej?;) ) - pokrowiec jest na tyle przewiewny od dołu że wilgoć jeśli się zbiera to rowery mokre nie są bo łańcuchy dwa rdzewieć nie chcą a reszta osprzętu jakoś tez nie woła jeść oleju czy smaru - rocznie mój to jakieś do 5 tys. a wymiana łańcucha to raz na 3 lata - i tyle z dbania o pojazd.

Ogólnie można balkon byle z pokrowcem? - można, a że to prawie na dworze i nie przeszkadza w domu więc co tu narzekać...

Odnośnik do komentarza

Serio smarujesz łańcuch dwa razy na 5 tysięcy kilometrów i wymieniasz go co 15? O takich cudach jeszcze nie słyszałam. Bez względu na warunki przechowywania.

 

Zależy od roweru, łańcucha itp. Ja smaruję 1-2 razy do roku (rocznie 5 tysięcy km). Jeszcze go nie wymieniałem, bo na obecnym przejechałem zaledwie z 7-8 tysięcy. W poprzednim rowerze przejechałem min. 18 tysięcy przez trzy lata i zmieniłem cały rower. :-)

 

Rower nocuje w mieszkaniu, ale w ciągu dnia to różnie bywa.

 

//Edit: wilgoć, jak wilgoć, brud jest największym problemem.

Odnośnik do komentarza

Jeden rok trzymałem rower na balkonie pod takim nędznym pokrowcem za grosze bez zabezpieczenia antykorozyjnego. Efekty: kaseta Deore szrot, do wyrzucenia, łańcuch szrot, fajki hamulców v-brake szrot. Prawie wszystkie śrubki szrot.
W kolejnym roku rowery były trzymane w zamykanym na zamek pokrowcu brezentowym Zator, w istotnych miejscach popsikane preparatem w spray'u na bazie wosku. Po wyciągnięciu na wiosnę wystarczyło przetrzeć szmatką. Zero korozji.

Odnośnik do komentarza

@Maciej, żeby nie było, że nie przeczytałam, to powiem, że przeczytałam i odebrało mi mowę. Kiedyś smarowałam tak samo, jak Wy - na wiosnę i na jesień, potem dowiedziałam się, że muszę się jeszcze wiele o rowerach nauczyć i zaczęłam smarować co ok. 300km. A teraz przeczytałam Was i znów muszę jeszcze wiele o rowerach się nauczyć :D

 

@Jacek, zauważyłam, że ludzie na stan śrubek i innych elementów prawie nie zwracają uwagi, jakby liczył się tylko napęd (o ile w ogóle). Odwiedziłam w tym roku kilka sprzedawanych rowerów. Szczególnie jeden utkwił mi w głowie, gdzie facet oferował szosę z łańcuchem jako takim, ale śruby były rude, podobnie jak sprężyny dualpivotów - dosłownie jedna rdza i on w tym kompletnie nie widział problemu. Stwierdził, że nie chcę kupić, bo rower jest zakurzony i pewnie mi się to nie podoba.

Na małą rdzę można przymknąć oko. Kupiłam przed miesiącem ubiegłoroczny model szosy. I śrubki już były z rudym nalotem. Na szczęście Cilit Bang na patyczku do uszu rozwiązał sprawę :D

 

Ale też zaskakuje mnie niefrasobliwość ludzi w kwestii trzymania rowerów na balkonach, lichych szopach itp. Wrzucą na zimę, zdaje im się, że jak przykryli, to szczyt dbałości i potem na wiosnę: oho, stracili kondycję na łeb na szyję, bo jeździ im się kiepsko. Moja znajoma teraz tak wzięła ode mnie stary rower. U mnie bez choćby plamki wytrzymał 10 lat. Przez tydzień trzymała go w domu, bo ją ostrzegałam przed balkonem. Potem rower zaczął w domu zawadzać, więc zaczęła dorabiać filozofię, że na chwilę, że w lecie itp., po czym wystawiła go na balkon. Następnej wiosny lub najpóźniej w 2020 obstawiam, że skończy na śmietniku, bo się nie będzie nadawał do czegokolwiek.

Odnośnik do komentarza

@Maciej, żeby nie było, że nie przeczytałam, to powiem, że przeczytałam i odebrało mi mowę. Kiedyś smarowałam tak samo, jak Wy - na wiosnę i na jesień, potem dowiedziałam się, że muszę się jeszcze wiele o rowerach nauczyć i zaczęłam smarować co ok. 300km. A teraz przeczytałam Was i znów muszę jeszcze wiele o rowerach się nauczyć :D

 

[...]

 

Po prostu smarujesz i czyścisz jak uznasz, że trzeba, bez przegięcia w żadną stronę. Każdy ma inny styl jazdy, jeździ w innych warunkach i rozpiętość modeli rowerów jest ogromna. Właściciel mieszczucha często przypomina sobie o łańcuchu jak zaczyna obcierać o ogranicznik i nie jest to błędem, właściciel MTB po jeździe w trudnym terenie w zasadzie musi ogarnąć napęd od razu. Co do reszty roweru: producenci często oszczędzają na duperelach typu śruby i nakrętki, które korodują już po pierwszym sezonie jazdy w każdych warunkach, w innych nawet sól ich nie rusza.

Odnośnik do komentarza

Serio smarujesz łańcuch dwa razy na 5 tysięcy kilometrów i wymieniasz go co 15? O takich cudach jeszcze nie słyszałam. Bez względu na warunki przechowywania.

No tak czynię - rower mam szybki, wygodny i zazwyczaj używany rekreacyjnie w terenie miejsko-podmiejskim (nie trawię tras dłuższych niż 100 km - nie mam na to czasu) w co najwyżej lekkim deszczu (po mieście) lub w pogodne dni wszędzie gdzie się da wjechać.

Mam Nexusa więc nie martwię się stanem zębatek z tyłu - jest jedna (jak jest usyfiona to leję z butelki wodą i jadę dalej, a suport mam na tyle wysoko że błoto i woda mu nie straszna).

Ogólnie da się a mity o specjalistycznej dbałości o stan napędu tyczą TYLKO ekstremalistów jeżdżących na tradycyjnych napędach w każdą pogodę (w takim precyzja zmiany biegów to czystość głównie wózka, sprężyny i łańcucha - w planetarkach nie ma to takiego znaczenia) - tam ma to sens.

Ogólnie większość ludzi twierdzi że tych rzeczy które jestem w stanie zrobić ze swoim rowerem się nie da zrobić - ja o tym nie wiem i jakoś mi się udaje dziwiąc niepomiernie niedowiarków, że nawet sprawnie, poprawnie i czasem szybciej niż inni - kwestia wprawy i poznania słabych i mocnych stron tego na czym się jeździ.

Odnośnik do komentarza

Właśnie: masz nexusa, czyli napęd jednorzędowy, jak mój: szeroki łańcuch, zero sytuacji, gdzie pracuje on pod kątem, wysokie ząbki zębatek. Bardzo komfortowe warunki, które oznaczają długotrwałą pracę (w zasadzie jedziesz na "zarżnięcie" napędu -- aż się "skończy" napinacz). Ja mam jeszcze lepiej: pełną osłonę łańcucha, która bardzo dużo daje, zimy i soli się nie boję.

 

@Elle ma przerzutki zewnętrzne, niczym nie osłonięte, siłą rzeczy musi konserwować napęd dużo częściej.

 

Dlatego wspomniałem o tym że tak się często smaruje jak jest to konieczne i dla każdego będzie to inaczej.

Odnośnik do komentarza

@Rowerowy, jeśli Cię to pocieszy, ostatnio mam o sobie zdanie, że też zarzynam napędy jakoś niewspółmiernie szybko. Niby smaruję, niby nie jeżdżę na przekosie, ba! nawet na pedałach zbytnio nie staję (za cienki bolek jestem ;)), a i tak co i rusz coś tam strzyka, kwęka i zwraca na siebie uwagę :p

 

Jaki Robin Hood :D Co za szczęście, że nie jestem dobrze sytuowana, a mój rower jest nadal wart mniej niż mój około piętnastoletni samochód ;)
Odnośnik do komentarza

Chyba pozostaje mi pozazdrościć. Jeżdżę w każdych warunkach i wykańczam łańcuch w tempie expresowym. Ostatni wytrzymał ok. 4 tys. i przymiar wpada. Lekkie czyszczenie raz na tydzień, gruntowne co dwa tygodnie i wtedy też smaruję. Po 2,5 tys. bez oliwki jęczał by jak zarzynany prosiak.

W miejskim - smarowanie po każdym solidnym zachlapaniu. Zdarza się więc, że nie potrzebuję tego robić przez 3 tygodnie, a czasem - codziennie.

W niedzielnym - raczej przed każdym wyjazdem. Czasem - po wytarciu z kurzu - dochodzę do wniosku, że jest wystarczająco nasmarowany i mi się nie chce ;)

Przymiar, to zabawka dla tych, którym się nudzi i lubią mieć fajne gadżety ;) . 3 łańcuchy. Jak widać już wyraźnie szczelinę między łańcuchem, a dnem zębów na blacie, to czas na wymianę kompletu. Odpowiada to wydłużeniu łańcucha o ok. 1,5%.

Odnośnik do komentarza

Bawiłam się kiedyś w 3 łańcuchy. Faktycznie, znudziło mi się po jakimś czasie. Po prostu chciałoby się jeździć a nie non stop czyścić napęd i przejmować się jego zużyciem. Trudno, taka kolej rzeczy.

 

Osobiście zawsze trzymałam rower w mieszkaniu.

 

Wysłane z mojego G8142 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...