Skocz do zawartości

Jak sobie radzicie z pieszymi na ścieżkach rowerowych?


Rekomendowane odpowiedzi

W Krakowie dla mnie to jakaś plaga i źródło narastającej frustracji. 

 

Jeżdżę właściwie codziennie, szczególnie po pracy robię sobie okolice 30km, w tym wzdłuż Wisły. Większość tego to ścieżki rowerowe, na których powinienem być w stanie bezpiecznie, z gracją i elegancją jechać sobie swoim tempem i nikomu nie wadzić. 

Problem w tym, że ludzie mają zwyczajnie wy...walone na to, że jest ścieżka, i po prostu sobie spacerują tam jakby nigdy nic. 

Przykłady: 

1. zapadło mi w pamięć bo sytuacja kuriozalna - niedługo po tym, jak kupiłem rower, ścieżka rowerowa wyraźnie oznaczona, w tym miejscu rozchodząca się z chodnikiem, no ciężko o pomyłkę. Babsko idzie z naprzeciwka, zatrzymuję się i tłumaczę, że tu ścieżka i niech sobie zejdzie na chodnik - zaczęła się ze mną wykłócać, że gdzie, jaka ścieżka, że mnie pogięło i żebym jej pokazał gdzie tu niby oznaczenie jest. Sama niemal na jednym stała XD

2. również część Młynówki, obok stacji benzynowej, niedaleko domu, dojazd do pracy - tam ludzie dosłownie notorycznie wchodzą na ścieżkę, która jest oddzielona od chodnika pasem zieleni i nawet żywopłotem. Bardzo często matki z wózkami. Kiedyś zwróciłem uwagę grupie młodzieży, w odpowiedzi jakiś typek spojrzał na mnie spod byka jakby chciał mi krzywdę robić - co jest o tyle zabawne, że w starciu nie miałby szans. 

Innym razem pani z wózkiem, zatrzymałem się nawet i mówię, żeby nie łaziła po ścieżce bo niebezpiecznie - tylko spojrzała, uśmiechnęła się i bez cienia refleksji popyla dalej.

3. apropos wózków - rónwież Młynówka, po zmroku, malutka szykana z drzewem, które ciut zasłania widoczność. Jadę swoim tempem, z mroku zza drzewa wyłania się właśnie paniusia z wózkiem. Stoi i gapi się w telefon, nie reaguje na dzwonek, nie reaguje na rower gwałtownie i głośno hamujący obok. 

4. ścieżka rowerowa w parku wzdłuż Wisły w stronę Alei Pokoju - jedno z moich ulubionych miejsc ostatnio - będąc na podjeździe mijam z naprzeciwka starszego typa jak wyprowadza sobie pieska. Tym razem słowem się nie odezwałem, ale chwilę później skojarzyłem, że gdyby to się działo minutę - dwie później, to by była kicha - chwilę przed podjazdem jest lekki zjazd z dwoma ślepymi zakrętami w lewo, między którymi, jeśli warunki są sprzyjające, jestem w stanie bez wysiłku rozpędzić się do ponad 35km/h - gdybym tam się z "panem" spotkał, byłby kłopot. Nie muszę chyba dodawać, że tam ścieżka rowerowa jest wyraźnie oddzielona od normalnego chodnika, a facet mijając mnie patrzył na mnie jak na intruza. 

5. podjazd do Kładki Bernatka - akurat chodnik połączony ze ścieżką, więc zachowując elementarną kulturę można sobie jechać - znowu jakiemuś dziadkowi się nie spodobało, że kolarze mu jeżdżą, próbuje mi zablokować drogę kulami drąc się na mnie "co robisz" 

6. Z dzisiaj - paniusia wyprowadza pieska. Na ścieżce rowerowej, mając obok chodnik. Bo piesek się musi załatwić akurat w te krzaki a nie tamte. Tu mi już puściły nerwy szczerze powiedziawszy - wdałem się w krótką aczkolwiek intensywną potyczkę słowną. 

7. Creme de la creme - ul. Królewska, obok uniwersytetu. Ścieżka rowerowa obok chodnika, ale wyraźnie oznaczona, nawet inna nawierzchnia. Po zmroku, chodnik właściwie pusty, ale dwie siksy idą sobie całą szerokością ścieżki. Nie reagują na dzwonek, więc wymijam je po chodniku - a właściwie próbuję, bo w tej chwili okazuje się, że mają psa (zauważyliście pewną tendencję?) który wybiega gwałtownie akurat w moją stronę. Ja daję po heblach, siksy w pisk, a właściwie wrzask. Tym razem obyło się bez strat w ludziach i zwierzętach, ale kiedyś komuś coś się na pewno przytrafi. 

 

Ogółem takich sytuacji jest masa i właściwie nie ma dnia, kiedy bym się z czymś takim nie spotkał. 

Piesi chodzą jak święte krowy, źle reagują na prośby, jeszcze gorzej na groźby, zwracanie uwagi w ogóle nic nie daje. 

Nie mam już pojęcia jak sobie z tym radzić, i szczerze powiedziawszy frustracja narasta do niezdrowego poziomu. 

Nie spodziewam się, że znajdę tu jakiś magiczny patent który rozwiąże problemy, więc można ten wątek bardziej potraktować jako wylanie z siebie goryczy, ale kto wie - może jednak jest jakieś genialne rozwiązanie na które nie wpadłem. 

Odnośnik do komentarza

XD o tym nie pomyślałem, ale obawiam się że sianie paniki i chaotyczne ucieczki na wszelkie strony to może być nietrafiona strategia.

Z ciekawości - podejrzewam, że taki sprzęt może być nielegalny w Polsce, o ile pamiętam przepisy nie są zbyt konkretne, ale wymagania są takie że rower ma być wyposażony w dzwonek o "nieprzeraźliwym dźwięku". Mało konkretnie, ale jednak. 

Odnośnik do komentarza

Ja wymijam bo czasami pieszy idzie ścieżką a ja go muszę ominąć chodnikiem obok 🙂 Nie chce mi się kłócić bo to szkoda czasu i nerwów tylko. Jako że jestem złośliwy to lubię też po cichaczu podjechać do pieszego od tyłu i tu przy nim skończyć pedałować by zaterkotał bębenek. Fajnie się płoszą 😛

Odnośnik do komentarza
16 godzin temu, jajacek napisał(a):

Mam takiego AirZounda ale manetka mi się zepsuła. Pompujesz tyle ciśnienia ile chcesz. Jak mniej to dźwięk o mniejszej mocy. Ale skuteczność porażająca 🙂 Zdarzało mi się wywołać również reakcję u kierowców 🙂 

Znajomy miał problemy przez tego typu zabawkę. Rowerzysta na którego "zatrąbił" przestraszył się, odruchowo szarpnął kierownicą i zahaczył o kolejnego uczestnika ruchu. Na dodatek w tych dwóch wjechał jeszcze znajomy ten co trąbił bo się tak wyłożyli, że już nie było odwrotu. Jeden z nich solidnie się potłukł (szczęka do drutowania itp.). Policja i pogotowie na miejsce wypadku. Człek zeznał, że jechał prawidłowo, został wystraszony sygnałem dźwiękowym. Policja sprawdziła "dzwonek" no i znajomego po sądach chcieli ciągać. Skończyło się na prokuratorze, dobrowolnym poddaniu się karze grzywny i zawarciu ugody z pokrzywdzonym (zadośćuczynienie + naprawa szkody na rowerze).

Odnośnik do komentarza
51 minut temu, tomasz90 napisał(a):

Wiesz to chyba odwieczna walka jak rowerzyści na drodze dla kierowcy samochodu;)

Niby tak, ale z pewnymi oczywistymi wyjątkami jazda rowerem po ulicy jest zasadniczo legalna. Też raczej nie widziałem, żeby rowerzyści jechali środkiem pasa wstrzymując samochody za nimi.

Pieszy na ścieżce już teoretycznie nie powinni się znajdować, chyba że z chodnika nie da się korzystać albo nie ma go w ogóle. Pobocza też zresztą. 

I w sytuacji kiedy już na tej ścieżce się znajdą spełniając powyższe warunki, są zobowiązani do ustępowania rowerom. Z tym mam największy ból tyłka w sumie, bo oni zawsze, ale to zawsze idą jak święte krowy myśląc, że do czerwony dywan specjalnie dla nich. 

Odnośnik do komentarza

Rot, to co opisujesz, to prawie codzienność. Też to mnie, mówiąc łagodnie, irytuje. Całkowicie się z Tobą zgadzam. W żalach, frustracjach, sytuacjach i goryczy. 😉🤝

Wczorajsza sytuacja. Kobitka rozmawiała przez telefon i szła po drodze rowerowej. Brak reakcji na dzwonienie i głośne zwrócenie uwagi, że "nie tędy droga". 😉Brak reakcji, przejścia na chodnik.

Ludzie się przesiadają z samochodu na rower, lub "na piechotę" i klapki im się zamykają odnośnie zachowania i stosowania przepisów. Chociaż samochodziarzy jest chyba z 80/90%, którzy tez nie stosują wielu zapisów PORD'a, 

Dorzucę jeszcze włażenie na drogę rowerową bez rozglądania, gapienie się w telefon. I oczywiście ciągłe usiłowanie udowodnienia, że na malowance w postaci pasów mają, jako piesi, pierwszeństwo. I nie mogą zrozumieć, że bez znaków pionowych to nie jest pełne przejście. 

Również są sytuacje odwrotne. Na takim pełnym przejściu, jak obserwuję, rowerzyści wyprzedzają, nie zwalniają, nie zatrzymują się, żeby przepuścić pieszych.

Niestety, czasami, napierdzielanie dzwonkiem nie pomaga i trzeba dodatkowo "huknąć" głośno na takiego delikwenta. W zależności od sytuacji, moja metoda, np. "proszę nie chodzić drogą rowerową" 😉 Uprzejmie, ale stanowczo. 😉 Czasami pomoże, może będzie miała wpływ edukacyjny na przyszłość. 😉 Niestety są takie jednostki, że po "lać  i patrzeć jak puchnie", to  i tak dalej nie będzie wiedział o co chodzi.

I dodatkowo odrębna kwestia. Też bardzo irytująca. Ciąg pieszo rowerowy. Znak, wiadomo, taki 😉 https://grodzisk-wielkopolski.policja.gov.pl/dokumenty/zalaczniki/313/313-98786_g.png

Piesi mają pierwszeństwo, to zrozumiałe, ale... czemu łażą pod prąd? Włącza się jakiś tryb lewego pasa, czy jak? Taki uczestnik ruchu nie jest zwolniony z zachowania zasady poruszania się prawą stroną. Na zwykłym chodniku, a zwłaszcza przejściach, jako też pieszy, nie raz spotykam takich "pod prądowców". "Nóż się w kieszeni zamyka i ucieka" ;-).

 

Dzwonek, o którym wspomniał Jacek, może i jest głośny i skuteczny ;-), ale jw. może wywołać odwrotne działania do zamierzonego efektu. No i musi być pod ręką/palcem, żeby bez patrzenia, od razu dzwonić i skupić się na otoczeniu.

 

Oskar

" Chyba najlepiej olać i jeździć wolniej po mieście. Ścieżka rowerowa w mieście służy mi do wyjazdu z miasta, dopiero po wyjeździe przyspieszam do docelowej prędkości. Po mieście rzadko przekraczam 25 km/h, nawet na lekkich zjazdach odpuszczam pedałowanie. "

Te 20-25 km są wystraczające, a i tak zależą od warunków i sprzętu. Na moim rydwanie mogę chyba wyciągnąć maks. z 20 km/h. Do przejazdu z A-B wystarczy. 

Uwzględniając światła, jakieś wolniejsze odcinki i itp. sprawy, to i tak czasami jedzie się z 10-20 km/h.

 

Tyle moich "żali", a wszystkich sytuacji nie ma sensu opisywać, bo sami macie to na co dzień. 😉

Odnośnik do komentarza
W dniu 17.04.2024 o 11:01, Rot napisał(a):

Pieszy na ścieżce już teoretycznie nie powinni się znajdować, chyba że z chodnika nie da się korzystać albo nie ma go w ogóle. Pobocza też zresztą. 

 

Zgadza się. 🙂 Taki pierwszy link z brzegu 😉 https://grodzisk-wielkopolski.policja.gov.pl/wl5/ruch-drogowy/26544,O-tym-jak-korzystac-ze-sciezek-pieszo-rowerowych.html

Ale.

"I w sytuacji kiedy już na tej ścieżce się znajdą spełniając powyższe warunki, są zobowiązani do ustępowania rowerom. Z tym mam największy ból tyłka w sumie, bo oni zawsze, ale to zawsze idą jak święte krowy myśląc, że do czerwony dywan specjalnie dla nich. "

I "walisz" tym dzwonkiem, a oni łaskawie się, najpierw, obracają i po chwili, jak im się "system" odwiesi, dopiero robią krok w bok, żeby był metrowy korytarz na przejazd intruza na ich czerwonym dywanie. 😉 Potem i tak dalej nie kumają co chodzi/ło. Bo oni idą, a tu jakiś/eś rower/y im jeździ/żdżą. 😉

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, gosc napisał(a):

Zgadza się. 🙂 Taki pierwszy link z brzegu 😉 https://grodzisk-wielkopolski.policja.gov.pl/wl5/ruch-drogowy/26544,O-tym-jak-korzystac-ze-sciezek-pieszo-rowerowych.html

Ale.

"I w sytuacji kiedy już na tej ścieżce się znajdą spełniając powyższe warunki, są zobowiązani do ustępowania rowerom. Z tym mam największy ból tyłka w sumie, bo oni zawsze, ale to zawsze idą jak święte krowy myśląc, że do czerwony dywan specjalnie dla nich. "

I "walisz" tym dzwonkiem, a oni łaskawie się, najpierw, obracają i po chwili, jak im się "system" odwiesi, dopiero robią krok w bok, żeby był metrowy korytarz na przejazd intruza na ich czerwonym dywanie. 😉 Potem i tak dalej nie kumają co chodzi/ło. Bo oni idą, a tu jakiś/eś rower/y im jeździ/żdżą. 😉

Gorzej, bo oni się często w ogóle nie odwracają, nawet jak są na ścieżce rowerowej z chodnikiem obok. 

Przykładowo parę dni temu wracałem z Nowej Huty, lekko z górki, odcinek na którym bez problemu można się rozpędzić do ponad 40km/h - grupka biegaczy omija przystanek po ścieżce rowerowej, choć z drugiej strony przystanku mają chodnik. Zero reakcji na dzwonek, dosłownie. Jak im zwróciłem uwagę to wielkie oburzenie, bo "gdzie oni mają biegać w takim razie". 

Podobnie wczoraj na bulwarach. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...