Skocz do zawartości

MaciejRutecki

Użytkownicy
  • Postów

    652
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MaciejRutecki

  1. To Holenderska firma, choć w sumie obecnie właściciel pochodzi z Indii a pełna nazwa to Apollo Vredestein B.V. Jak łatwo się domyśleć jest najczęściej spotykana w "holendrach".
  2. Z własnego doświadczenia, jak komuś nie zależy na wadze, ale na odporności na przebicia, to Schwalbe Marathon Plus i Vredestein Perfect Xtreme są najlepsze. Druga lżejsza, ale droższa i ma mniejszy wybór rozmiaru opon. Obydwa nadają się do rowerów ze wspomaganiem elektrycznym. Ostatnio wyszła wersja (Schwalbe) Performance, która ma podobny bieżnik do wspomnianej Vredestein. Vredestein ma też jeden minus: dziwnie się zachowuje na kostce fazowanej. Nie wiem jak to opisać, jakby wpadając wzdłuż szczeliny w kostce chciała z niej wyskoczyć, zaobserwowane w dwóch rowerach. Nie jest to groźne, ale trzeba się przyzwyczaić. Inna rzecz: manewrując na nawierzchni wylanej gładkim betonem lub asfaltem (takim co jest popularny na parkingach podziemnych) tył przy mocnym skręcaniu jest nieco hałaśliwy (jak w aucie ze źle ustawioną zbieżnością). Co mnie zaskoczyło, przyczepność jest lepsza w deszczu niż gdy jest sucho (szczególnie na asfalcie). Nie twardnieje na mrozie tak wyraźnie jak Marathon Plus. Od Continental trzymam się z dala. No chyba, że poprawią kontrolę jakości. Żeby po roku (8000km) dętka wyszła bokiem opony to nie za bardzo. Uprzedzając pytania: dbam o ciśnienie, maksymalnie raz na dwa tygodnie sprawdzam, trzymam się górnej granicy ciśnienia podanej przez producenta. Raz w miesiącu kontroluję bardzo dokładnie na obecność szkła itp. w bieżniku, rower chronię przed słońcem. Podejrzewam, że Continentale nie lubią zimy i niskich temperatur (używałem TownRide). Wszystkie opony używane w mieście, przez cały rok. Obciążenie: rowerzysta (w zależności od "modelu" 40-90kg), sakwy (do 15 kg).
  3. Kiedyś trafiłem na taki artykuł: http://ibikekrakow.com/2012/09/27/czy-rowerzysta-ma-obowiazek-jechac-ddr-po-lewej-stronie/ oraz to: http://polskanarowery.sport.pl/msrowery/1,115235,11748173,Rowerzysta_przed_sadem__I_jest_dylemat__Czy_to_jest.html
  4. Z semislickami w zimę bym nie dramatyzował, o ile jeździsz w mieście (asfalt, DDR, kostka). Jak jest oblodzenie to czasem i kolce nie dają rady, a rzadko kiedy jest na tyle dużo śniegu (tak powyżej 20cm) aby gruby bieżnik dał znaczące zyski. Używam semislicków całorocznie, ale -- podkreślam -- w mieście. Nigdy nie miałem potrzeby zrezygnowania z jazdy. Z czystych slicków bym zrezygnował z innego powodu: nie wiem czy masz jakiś większy bagaż, ale w deszcz taka opona pod obciążeniem będzie się ślizgać no i nie ma jak odprowadzać wody. No i tak naprawdę ona pokazuje swoje największe zalety na dobrym asfalcie, a w centrum miast z tym różnie.
  5. Pytanie: chcesz robić zdjęcia przy okazji jazdy rowerem, czy chcesz robić zdjęcia, a rower to środek transportu? Od tego jaki jest Twój cel zależy co warto wybrać. Jak priorytetem są zdjęcia, to bezlusterkowiec, zaawansowany kompakt i lustrzanka (ja korzystałem z tego ostatniego i bez niespodzianek). Jak zdjęcia są przy okazji to aparat w telefonie lub kompakt.
  6. Ja mam negatywne skojarzenia. Używałem topeak. Na plus to to, że jest szybciej, porównując ze zwykłymi na klej. Jakieś 5 minut (aż płyn się zwulkanizuje). Trwałość przeciętna. Przy 5 barach i gdy było ciepło się odklejały. Zdecydowanie wolę zwykłe: tak samo dokładnie trzeba wyczyścić dętkę i tylko niewiele dłużej trwa klejenie, a trwałość bez porównania.
  7. Ogólnie jest dramat ze sklepami stacjonarnymi i serwisami. Przynajmniej w Trójmieście. Rozumiem że sklep nie ma wszystkiego, ale nie wiedziałem że łańcuch do napędu jednorzędowego jest taką egzotyką. Pomijam historię gdy nie mogłem znaleźć chętnego do wymiany zerwanej linki od przerzutek. Gdyby nie konieczność centrowania koła w rowerze dziewczyny, to bym już na pewno nie dał roweru do wymiany łańcucha i tylnej zębatki (nexus 7). Trwało to od piątku do środy, w styczniu, gdy ruch jest minimalny. Teraz tylko centrowanie kół bym oddał do serwisu. Resztę wolę już sam mimo braku talentu. Jak dotąd nie robiłem tego gorzej niż serwisy z wieloletnim "stażem". I to nie oznacza, że jestem taki specjalista, tylko poziom serwisów jest beznadziejny. //Edit. Miałem niedawno problem z zakupem dętki do opony 47x622, zawór samochodowy (i w ogóle jakikolwiek)... ponoć bardzo nietypowa.
  8. Do szosy mu daleko, choć trzeba lubić pochyloną sylwetkę (ja akurat nie). Te 12,8kg to błąd. W rzeczywistości (z nexus 7) waży 13,6. Dodaj do tego bagażnik (cena tak BTW 25 euro), światełka (w mieście bez nich to nie jest dobry pomysł), to rower trochę "przytyje". Ale i tak to ładny wynik (rama stalowa). Bardziej "łagodny" w prowadzeniu, ale droższy (3700 w Rowerach Stylowych, 800 euro w Holandii) i cięższy (14,7kg) jest Gazelle CityZen C7. Różni się obecnością hamulców rolkowych, które są zdecydowanie współcześniejsze od kontry i v-brake, aluminiową ramą i nieco dłuższe błotniki. Niezależnie który byś wybrała, to Gazela to wytrzymały zawodnik. Ja używam mieszczucha (Orange Lite) i jak dotąd jedna awaria: zerwana linka od przerzutek. Na temat tego Creme się nie wypowiadam, bo kompletnie go nie znam. PS. Jak masz kogoś znajomego w Holandii to możesz go kupić za ~3200 zł (oficjalna cena), a z tego co widzę w ich sklepach to poniżej 3000 jest bardzo realne.
  9. Brooks, nie licząc siodełek z podwójnym stelażem, też jest standardowy. Ale skoro kolega jest z Wrocławia, to choćby we wspomnianych "Stylowych" czy w zasadzie gdziekolwiek idzie to kupić. A stare jarzemko na złom. :-)
  10. Nie wypowiem się na temat doprowadzania do stanu użyteczności starego roweru, nie mam zdania. Chyba że mówimy o fanach faktycznie bardzo starych rowerów. Tutaj nie rozmawia się o opłacalności, bo to pasja. Natomiast modyfikacje -- nawet dobrego -- roweru jak najbardziej, tak aby dostosować go do swoich potrzeb i oczekiwań. Choćby od prostego wyboru lampek, modyfikacji hamulców, czy jak znajomy zrobił: wzmocnione szprychy 2,33mm i obręcze oraz bagażnik do codziennej jazdy z sakwami (do pracy). Ja mam rower, który kosztował jako nowy 4200 i za dużego pola manewru w sensownej modyfikacji nie miałem: dodatkowe światło z przodu, mocniejsze opony czy nowe siodełko ze sztycą -- szału mimo wszystko to nie robi. Były to rzeczy, które dokupiłem po dłuższym czasie użytkowania roweru. Raczej pytanie mogłoby brzmieć: kiedy modyfikacje należy sobie odpuścić. Dla mnie granicą jest grzebanie w napędzie (nie mówię o naprawach), czy już wymianie samej ramy. Bo dla mnie oznacza to, że nie trafiłem kompletnie z wyborem roweru i lepiej go sprzedać i kupić coś innego.
  11. Jeździć zimą jak latem i już (ja nawet opon nie zmieniam i na semislickach jeżdżę).
  12. Mam to samo, choć -- sądząc z opisu -- nie tak dokuczliwe jak u Ciebie. Napęd jednorzędowy, wydłużenie 0,3, maks. 0,4% (mierzone suwmiarką). Tyle że u mnie jest bardzo mocny napinacz łańcucha (znacznie solidniejsza sprężyna niż w przerzutkach zewnętrznych) i pudło rezonansowe w postaci pełnej osłony łańcucha. Przy zębatkach wyczyszczonych do połysku okazało się, że przy mocno napiętym łańcuchu to był dźwięk rolek w łańcuchu dotykających (uderzających) powierzchni zębatek. Gdy na chwilę nieco napinacz (sprężynę) poluzowałem mam idealną ciszę. Gdy zębatki były nieco zabrudzone było cicho. Jak napęd jest poza tym w porządku, to trzeba z tym żyć. :-)
  13. Aaa, wiem który. Myślałem, że już się dawno zwinęli. Ale Wysepka we Wrzeszczu nie lepsza: odmówili wymiany linki przerzutki (biegi w piaście), bo, cytuję: "nie potrafię wymieniać linki w takich rowerach". :D Sportland w Gdyni dla odmiany nie był zainteresowany klientem chcącym kupić rowery za ponad 4000 i 8000 zł. Niestety, trudno o dobry serwis rowerowy w Trójmieście, zaś nie sugeruj się pozytywnymi opiniami na trojmiasto.pl; wiem jak one powstają.
  14. Zdradź który to sklep. Jak w Trójmieście, to wolałbym wiedzieć który. :-)
  15. Ja już z lusterkiem ćwiczyłem różne warianty: na lewo, prawo.... Może to wynika z zasady, którą jeszcze mi wpajał instruktor podczas nauki jazdy samochodem, że oczy ma się dookoła głowy, ale wolę poćwiczyć mięśnie karku niż potem być ofiarą martwego pola w lusterku. To trochę przypomina dyskusję na forach motoryzacyjnych odnośnie lusterek w aucie. Do tej pory lwia część instrukruktorów każe parkować na placyku korzystając tylko z lusterek. Czyli coś za co oblewa się w Skandynawii. I może wynika to z faktu, że jak masz głowę na wysokości linii dachu suv-ów, to nie wiem jak długie by musiało być ramię lusterka abym widział coś więcej niż pedały w rowerze. :D
  16. W mieście zdecydowanie wolę się obejrzeć, niż zaufać lusterkom. W zasadzie niezależnie czy to auto, czy rower. W przypadku roweru, który jest mieszczuchem, głowę mam ponad dachami aut -- lusterko traci sens. Co innego jak ktoś ma mocno pochyloną sylwetkę.
  17. To nie jest jakoś dużo i 99% siodełek (może nie z Tesco itp.) da radę. BTW może to kwestia braku przyzywyczajenia do roweru? Brat próbował spodenek z wkładką? Ja nie używam, ale dużo osób je sobie chwali. Albo tekturka (taka falista), twarde krzesło, usiąść i po wstaniu zmierzyć odległość pomiędzy kościami, dodać do tego 20-40 mm i masz swój rozmiar siodełka. Jak Wam wyjdzie tyle to lepiej kupić takie, od którego d... nie boli, a nie sugerować się wyglądem. Jadąc i tak go nie widzisz. :-)
  18. Kontunuując dygresję na skutek przemyśleń z wczorajszego nocnego przejazdu rowerowego w Gdyni. Nie ma nic bardziej męczącego jak jedziesz w grupie powyżej kilkudziesięciu osób i 1/3 ma migające tylne lampki. Większość przy okazji źle ustawionych. Poddałem się i włączyłem przednie światło na maksimum aby zmniejszyć kontrast. Właściciele takich lampek: pomyślcie czasem o innych. A wczoraj było (według policji) 2000 rowerzystów, sporo z migającymi lampkami. Fajna impreza, ale nie chciałbym patrzeć w takie lampki co wieczór. :-)
  19. Bardzo dobra kondycja, pieprz, albo jak kolega poradził... napluć na psa (ponoć działa).
  20. BTW bym z dystansem podchodził do używania przymiarów do łańcucha, znacznie pewniejsza jest metoda pomiaru naciągniętego łańcucha za pomocą suwmiarki i policzenie względnego wydłużenia. Te rolki, czy jak to się zwie mają fabryczny luz, który np. u mnie by oznaczał by wymianę łańcucha, jeśli bym wierzył przymiarowi. Suwmiarka mówi wyraźnie, że wynosi on 0,4%, więc można jeszcze pojeździć. Nie wiem czy to jest reguła wszędzie, ale u siebie i dziewczyny, w jednorzędowym napędzie się potwierdza. Minus suwmiarki, że trzeba zmierzyć jak najdłuższy odcinek.
  21. Tak, w dzień (przynajmniej tak było do niedawna). Ale zabij mnie, nie wiem w 100% czy tylko dotyczy to tyłu, czy przodu. Unikam migających lampek, więc się tym przepisem nie przejmowałem. Do tego rower musi mieć dwa hamulce (co najmniej :-)) Zwróć uwagę, że pojazd w ruchu międzynarodowym obowiązują wymagania techniczne kraju jego pochodzenia. Podobnie jak wysposażenie np. w kamizelkę czy apteczkę (w przypadku samochodu). Wynika to z konwencji genewskiej. Generalnie policja na zachód od nas jest bardziej przyjazna niż nasza, więc wyluzuj. :-) Dygresyjnie. W Niemczech np. oświetlenie na baterie nie jest traktowane jako główne, bo to musi być zasilane z dynama. To w kwestii dyskusji z ichnim policjantem jak Ci się bateria wyczerpie w lampce. Wbrew pozorom ich przepisy odnośnie bezpieczeństwa i zalecenia są o niebo lepsze i zapewniające widoczność niż nasze pomysły z migającymi lampkami. Zwróć uwagę na jakość oświetlenia skierowanego na rynek niemiecki: tył to zazwyczaj nie jedna, czy dwie diody, tylko listwa świetlna o sporej szerokości (100mm), jako kierowca auta wolę takie coś od migających wynalazków: mogę bez problemu ocenić odległość do roweru. Przy migających diodach (niezależnie od ilości) nie mam szans. Zwróć też uwagę na ich normę StVZO, podtrzymanie oświetlenia z dynama na postoju itp. To są rozwiązania zwiększające bezpieczeństwo, zaś migające lampki są tylko u nas legalizacją tego co mamy na ulicach. A migające pozostawmy pojazdom uprzywilejowanym i robotom drogowym. :-) Koniec dygresji
  22. Bardzo mądre podejście. Migające mogą być, ale tylko w dzień.
  23. https://www.youtube.com/results?search_query=shimano+revoshift+cable+change i chyba drugi filmik:
  24. A coś prostszego widziałem w Holandii, ale nie taki dokładnie jak opisałeś: - rama aluminiowa - nexus 3 - silnik na przedniej osi (250W) - siodełko zwykłe, ale to "holender", gdzie siedzi się bardzo wygodnie, skrzynia z przodu ma ławeczkę dla dzieci z pasami bezpieczeństwa - przyczepki brak, ale 3 dzieciaków mieściła się w środku skrzynki - większość elektryków ma wyjście usb do ładowania telefonów (prostsze do 0,5A, typowo 1A) - audio nie miało (ale dzieci coś śpiewały, nie wiem co, nie znam holenderskiego ;-)), intercom zbędny, masz ciągły kontakt z dziećmi coś zbliżonego do tego, ale to akurat zazwyczaj zwykłe rowery, bez wspomagania: http://www.telegraph.co.uk/motoring/green-motoring/9032822/Cargo-bikes-and-tricycles-for-the-school-run.html http://www.copenhagenize.com/2009/08/baby-bike-kid-bike.html Dwukołowiec, miałem okazję go obejrzeć dokładniej, zaskakująco stabilny nawet przy wolnej jeździe: http://www.gazelle.nl/assortiment/cabby?type=ladies Zawsze możesz dzieci przewozić tak: http://farm3.staticflickr.com/2724/4179455963_0f73ae500c_z.jpg ;-) Swoją drogą, jak takie rowery u nas zaczną się częściej pojawiać, to będzie oznaczać, że ludzie zaczynają się czuć bezpiecznie na rowerze. BTW wcześniej podałem rowery, które chciałbym mieć i jest jakaś realna szansa na nie, ale moim ulubionym, którego nie kupię przez zwykły rozsądek (o kasie już nie wspomnę) jest ten: http://www.gazellebikes.com/collection-bikes/ultimate-c1i-hybrid-m?type=ladies (Ultimate C1l Hybrid M) Jednak ponad 3k euro to na mieszczucha ciut za dużo, ale ma wszystko co bym chciał. :D
×
×
  • Dodaj nową pozycję...