Skocz do zawartości

jajacek

Użytkownicy
  • Postów

    12 971
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez jajacek

  1. W kwestii wyprzedaży w Decathlonie na które nie ma co liczyć. Ponieważ mój 11-letni syn ostatnio robi po 100km z nami dorosłymi na góralu i wymiata w górach postanowiłem mu kupić pierwszą szosówkę. Szukałem czegoś taniego ale sensownego na Allegro i w zsadzie nic sensownego poniżej 1000 zł nie da się kupić. Pytałem już parę razy czy nie mają gdzieś w Warszawie jakiejś małej szosówki do której młody mógłby się przymierzyć ale nie mieli. Byłem dziś z synem w Decathlonie Reduta Warszawa. A tu stoi sobie szosa Triban 500 w rozmiarze 48 przeceniona z 1999 na 1499. Widelec carbon, osprzęt pełne Shimano Sora, korba sora triple, kaseta 12-25. Jak dla dziecka na pierwszą szosówkę mistrzostwo świata. Stwierdziłem że zamiast kupować niepewną używkę za 1000 lepiej dolożę i kupię nówkę za 1500. Widziałem też że były przecenione różne akcesoria rowerowe i niektóre ciuchy. Kto ciepliwy ten upoluje co potrzeba.

  2. A w jakim wieku dzieci? Jak małe, to na góry się jeszcze raczej nie nadają. Mój syn jak miał 8 lat to każdy podjazd dłuższy niż 100m stanowił dla niego trudność. A w 10 lat przejechał 140km w pofałdowanym terenie a w tym roku w 11 lat podjechał pod zaporę Dlouhe Strane w Jesenikach a parę dni temu dmuchnął Łysą Horę miajając wielu dorosłych. Kolarstwa jeszcze nie uprawia ale pewnie niedługo zacznie.

  3. Najlepsze trasy po lesie jakie widziałem w Czechach były na Szumawie w okolicach Żeleznej Rudy / Spicaku. Były ich dziesiątki zarówno po czeskiej jak i niemieckiej stronie. Podobnie na Szumawie Południowej koło Czeskiego Krumlova. Przez Bruntal przejeżdżałem rowerem ale nie było tam dla mnie za dużo do jeżdżenia jako że mnie interesują głównie podjazdy lub pofałdowane tereny. Natomiast niedaleko Bruntala w Jesenikach jest raj dla kolarzy. Byłem tam już parę razy i każdy znajdzie tam coś dla siebie. Nie wiem czy jeździsz szosą czy off-roadem ale na szosie jest tam rewelacyjnie.

  4. Byliśmy teraz tydzień w górach na rowerach. Najpierw pojechaliśmy na Międzybrodzie Żywieckie. Duże problemy ze znalezieniem noclegu, wszystko zajete a jak wolne to standard podły. A jak dobry to chcą nie wiadomo ile kasy. Zrobiliśmy Żar, Magurkę Wilkowicką, Hrobaczą Łąkę, Przegibek. Ładnie w okolicy jezior ale niestety ludzi kupa i ruch samochodowy duży.

     

    Od dawna planowaliśmy odwiedzić Morawskośląskie Beskidy. Z Żywca koło którego byliśmy rzut beretem. Znalezienie kwatery bezproblemowe. Czesi maja parę portali z noclegami. Ja akurat korzystam z www.czeskiegory.pl. Wybierasz region i piszesz parę zapytań przez ich interfejs. Wszędzie podane są ceny, zdjęcia itd. Stanęło na trzygwiazdkowym Penzion Stadion w Bistrice pomiędzy Trincem a Jablunkowem. Cena 400 koron za dorosłego (jakieś 68 zł) dziennie za bardzo ładny pokój w dobrym standardzie hotelowym z dużą łazienką z natryskiem. Śniadanie bodajże 10zł ale raczej podłe więc po pierwszym odpuścilismy. 

     

    Najważniejsze to trasy rowerowe. Ilość wspaniałych asfaltów i podjazdów jest porażająca. Ruch samochodowy znikomy. Rowerzystów setki jeśli nie tysiące. Na każdym kroku knajpki z piwkiem. Niedrogo. Droga którą jechaliśmy drugiego dnia na przedgórzu Beskidów jest jedną z napiękniejszych tras jakimi jechałem. A jechałem wieloma, w wielu państwach Europy.

     

    Trasa konkretnie Bystrice - Karpentna - Oldrichowice - Podvrch - Bystry - Guty - Kopance - Smilovice - Komorni Lhotka - Kamenite - Vysni Lhoty - Raskovice - Prazmo - Krasna - Lysa Hora i z grubsza z powrotem. Przepiękne widoki, cały czas rolling terrain czyli to co lubię najbardziej. Góra-dół, zjazdy i podjazdy. Rewelacja. Ja mieszkając w Warszawie jeżdzę praktycznie tylko w góry bo płaskiego mam dość koło domu. Zresztą góry to esencja kolarstwa. W polskie góry, Tatry, Karkonosze jeżdżę bardzo rzadko ponieważ większość już objeździłem a poza tym działają mi na nerwy dzikie tłumy turystów i wściekły ruch samochodowy.

     

    W Polsce takimi spokojnymi terenami są zdecydowanie Bieszczady i Gorce/Pieniny. Moimi ulubionymi terenami na tygodniowe wypady były dotychczas czeskie Jeseniki. Jest tam pięknie i spokojnie i mają mnóstwo podjazdów. Ale muszę przyznać że trzy dni w Morawskośląskich Beskidach bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły i już myślę kiedy tam wrócę. Jest mnóstwo oznaczonych cyklotras asfaltowych i off-roadowych, sporo podjazdów, cisza, spokój, dobre jedzenie i dobra kolarska ambrozja czyli napój chmielowy. Szczerze polecam.

     

    Trzy traski które zrobiłem są na moim dzienniku treningowym tu:

    jajacek.bikestats.pl

  5. Marathony chyba niezłe. Sam mam jedną parę 700x35 ale jakoś rzadko używam. Jedyny rower na kołach 26 który mamy w domu ma mój 11-letni syn. Kupiłem mu do niego Spece Nimbus 1,5 z wkładką anyprzebiciową. To są takie semislicki. Drutówki. Szybkie i na razie żadnego kapcia. Max ciśnienie 85 PSI. Przedwczoraj dmuchnął na nich Lysą Horę w Czechach bez przystanków :)

  6. Ceny w Decathlonie z pewnością nie są stałe. Większość towarów jest okresowo przeceniana bez względu na to czy są to rowery, namioty, rakiety tenisowe czy ciuchy. Rowery i cuchy rowerowe są zawsze przeceniane wrzesień/październik.

     

    Każda rama powinna wytrzymać bez problemu wagę jeźdźca rzędu 100kg a pewnie i dużo więcej. Gorzej ze szprzchami w kole. Mój kolega, 100 kg, ostanio złamał 5 szprych w tylnym kole ciągu paru tygodni. Ale kupił koła 20 szprych przód, 24 tył przy czym szprychy wycieniowane, chudziutkie areodynamiczne. W końcu kupił koło 32 szprychy, stalowe, 2mm i problemy sie skończyły. Ja obecnie ważę 90 i miałem podobny problem z wycieniowanym kołem DT Swiss. Szprychy były za cienkie do mojej wagi. W podobnych, mocno wycieniowanych kołach Campagnolo Zonda gdzie mam 20 szprych z przodu, 24 z tyłu ale szprychy są 2mm i nie mam żadnego problemu a zjeżdżałem na nich z wielu dramatycznych górskich zjazdów. Od zakupu ponad dwa lata temu ani razu ich nawet nie centrowałem a przejechałem na nich jakieś 15 tys km. Ale koła Campagnolo i Fulcrum są znane z wytrzymałości.

  7. Ad 1. Chyba kolega miał na myśli biegów :) 3x10 daje 30 biegów co wcale nie znaczy że jest lepsze niż 2x10 czyli 20 biegów. Jest wiele czynników które trzeba rozważyć.

     

    Ad 2. Dlatego napisałem "zwykle". Żeby mieszać trzeba mieć już trochę wiedzy na ten temat. Ale z grubsza to do każdej kasety pasują łańcuchy o określonej grubości a wóżki tylnych przerzutek szosowych "zwykle" nie wciągną łańcucha na kasety MTB które mają 36 zębów. Więc "bezkarne" mieszanie nie jest możliwe.

  8. Moja pierwsza "porządna" szosa to był Decathlon Btwin Sport 3. W sezonie kosztował 2900, na wyprzedaży po sezonie 2200. Rama alu-carbon z widelecem i tylnymi widełkami z carbonu, osprzęt Campagnolo Mirage. Ale to było kiedy dolar był po ok. 2-2,5 zł. Dziś za te pieniądze nic porzadnego nie ma. Spojrzałem na ofertę z Decathlonu i jesli miałbym coś kupić jako pierwszą szosę to wchodzą w grę tylko dwa modele. Triban 540 i alur 700. Oba na dobrym osprzęcie Shimano 105. rama alu z widelcem carbon. Koła w obu modelach nie są za bardzo pod twoją wagę ale mogą dać radę. Korba compact 50-34 i kaseta Tiagra do 28. W górach na tym nie poszalejesz przy twojej wadze.

     

    Jesli chodzi o osprzęt doradzałbym nie kupować nic poniżej Shimano 105 lub Campagnolo Veloce. Klamki Shimano 105 są najniższymi o porzadnej, wygodnej ergonomii i uchwycie i schowanymi drutami. Z Campagnolo każde są wygodne i dobre. Klamki Tiagra i Sora są bardzo niewygodne i wymagają doboru specjalnej kierownicy z odpowiednim gięciem żeby ni bolały dłonie przy dłuższym użytkowaniu. Nie mówiąc już o tym że Shimano 105 to już klamki pod napęd 10-rzędowy a Shimano Sora, anachroniczny 9-rzędowy.

     

    Przy twojej wadze gdybyś chciał jeździć po górach potrzebujesz przełożenia zbliżonego do 1-1 czyli że jeśli masz z przodu 34 zęby potrzebujesz kasety z tyłu o 34 zębach. Nie jest to łatwo osiągnąć ale da się. Wymaga to np. zakupu kasety szosowej SRAM 11-32. Być może przerzutka z Decathlonu to obsłuży. Jeśli nie to trzeba wymienić tylną przerzutkę na SRAM Apex WiFli która taką kasetę obsługuje. Przy tej wadze nie możesz też mieć wycieniowanych kół. Żadne cienkie szprychy aero nie wchodzą w grę bo bedą pękać. Muszą być szprychy stalowe 2mm.

     

    Alternatywa to poszukać jakiejś niezłej szosy z trzyblatowymi korbami na Allegro. Btwin na Campagnolo taki jaki miałem można czasem spotkać za 1500 zł. Jak dobrze poszukać to zimą można kupić niezłą, powystawową szosę full cabon za 4000-5000 zł. Kolega w zeszłym roku kupił Focusa Cayo za 4000 zł.

  9. Pierwsza wartość to ilość zębów z przodu. Ja mam napęd 10s czyli dziesięciorzędowy. To znaczy dziesięć koronek w kasecie. Z przodu napęd trzyrzędowy, tzw triple, czyli trzy blaty czyli trzy różne koronki o ilości zebów 52-39-30. Druga wartość (29) to liczba zębów z tyłu na największej koronce na kasecie. Ja mam na góry kasetę Campagnolo Veloce 13-29 czyli najmniejsza koronka ma 13 zębów, największa na 29. Kasety mozna przekładać. Na jeżdzenia po nizinie zakładam kasetę 12-23. Częsci szosowe nie są zwykle kompatybilne z częsciami MTB.

     

    Kasety trekkingowe i MTB mogą mieć inne ilości koronek/zebów. Nie wszystko jest ze sobą kompatybilne. Kaseta Campagnolo zwykle nie pasuje do Shimano. Shimano pasuje do SRAM a SRAM do Shimano. Do napędu 10s jest inny (węższy) łańcuch niż do 9s. Najpopularniejszymi grupami szosowymi w Polsce są produkty Shimano. Rzadziej Campagnolo i jeszcze radziej SRAM. Do Shimano dostaniesz prawie wszystko w co drugim sklepie. Do Campagnolo prawie nic od ręki. Wszystko trzeba ściagać z południa Polski. Do SRAM chyba podobnie. Nie wiem bo znam tylko jedbego gościa który na tym jeździ. Natomiast zużycie Cmapagnolo jest dużo mniejsze niz Shimano. Mam kolegę który na trzech łańcuchach i jednej kasecie, przejechał 100 tys km.

  10. Dotykać w czasie pracy nie dotykałem. Nie jeździłem na razie dłużej z tym niż godzinę więc nie jestem w stanie wypowiedzieć się o czasie pracy. Pierwsze wrażenie jest takie ze jest to dobry stosunek jakości do ceny. Światełko na rower IMO nie powinno kosztować dużo więcej niż 100 zł. Tak więc do okazjonalnego świecenia, a takie mam potrzeby, wydaje się być bardzo OK.

  11. Od dawna się rozglądam za przełajówką. Do czego?

     

    1. Do wyjazdów szosowych w tereny o nieznanej mi jakości asfaltu na rowerze o geometrii zbliżonej do szosowej ale na szerszych, wzmocnionych (pasek anyprzebiciowy) oponach o szerokości 700x28-33 które będą stosunkowo szybsze od trekkingowych 38-42 ale bardziej wzmocnione i bardziej komfortowe ze względu na szerokość w stosunku do opon szosowych. W porównaniu do roweru trekkingowego taki rower będzie lżejszy, będzie miał klamki szosowe i kierownicę szosową dającą w dolnym chwycie dużo lepszą ochronę przed wiatrem. Jak nasz zaskoczy jakiś szutr to też okazjonalnie nie będzie nam straszny.

    2. Do wyjazdów w ciężkie góry. Po ostatnich wojażach stwierdzam że optymalny w ciężkie góry byłby dla mnie rower z napędem od trekkinga z trzema blatami z przodu, koniecznie z małym blatem typu 26/24/22, czyli np wariant 48x36x26 lub coś podobnego. W ciężkich górach z moją wagą 90 na napędzie szosowym, ciężkie podjazdy bez odpowiednich przełożeń stają się mekką. Mam u siebie najmniej 30x29 i to nie wystarcza. I nie tylko mi. Nasz kolega, super wycieniowany, ważący 62kg przy 175 wzrostu w trzecim dniu wyjazdu na każdym podjeździe mającym ponad 5% zarzucał od razu wszystko co miał czyli 30x26. Na podjeździe pod Kaunertal (długośc prawei 40 km) na wysokość 2750m, minęła mnie Holenderka jadąca na wycieniowanym trekkingu, kręcąca pieknym rytmem, z kadencją typu 80, dzięki małemu blatowi z przodu. A ja ledwo przepychałem moje 30x29 z kadencją 40 podczas podjazdu którego ostatnie 10km ma średnie nachylenie 10%. Pod taką góre każde kilkaset gram wagi roweru ma też duże znaczenie. Dużo łatwiej wjechać przełajówką 10-11kg niż trekkingiem 14-15 kg.

    3. Do treningów szosowych zimą zamiast szosówki na oponach typu 700x35 na niższym ciśnieniu. Bezpieczniej na śliskim i oszczędziłbym moją "letnią" szosówkę.

    4. Do wyjazdów "travel light" na weekend z minimum bagażu

     

    Jesli chodzi o osprzęt to klamki Campagnolo lub Shimano. Problem do rozwiązania z hamulcami. Jeśli tarczowe hydrauliczne, które wydają się być lepsze na zimę i na zjazdy bo pewniej hamują to uniemożliwi to chyba przekładanie kół pomiędzy szosówką i przełajówką bo koła pod tarcze wymagają innej piasty. Niestety, ostre zjazdy na hamulcach obręczowych są bardzo niebezpieczne. Zjeżdżałem parę dni temu ze Stelvio i mimo że staram się hamować głównie przodem a tyłem tylko bardzo delikatnie to w pewnym momencie musiałem ostro oboma i zablokowało mi tylne koło i cudem się obroniłem przed upadkiem przy 60 km/h. Napęd może jakiś kombinowany. Widziałem ostatnio wątki że ludzie dają klamki Campy lub Shimano a kasety i przerzutki SRAMa który robi kasety szosowe o największej ilości zębów 11-32 albo górskie 10 speed chyba nawet do 34 lub 36 które jego tylna przerzutka SRAM Apex WiFli albo jakaś SRAM górska obsłuży.

     

    Rama jak dla mnie musi być komfortowa, właśnie ze względu na kręgosłup więc w grę wchodzi raczej carbon albo alu z widelcem i tylnymi widełkami z carbonu. Geo przełajówek jest zwykle łagodniejsze niż szosówek. Mają zwykle większy rozstaw kół co daje większe tłumienie nierówności nawierzchni oraz zwykle dłuższą rurę strerową przez co pozycja jest bardziej wyprostowana. Można też założyć dodatkowe przełajowe mini-klamki hamulcowe dzięki czemu można hamować jak w trekkingu z dłońmi na kierownicy bez sięgania do klamek hamulców szosowych.

     

    Tu jest fajny artykuł o tym jak przygotowano rower dla jednej dziewczyny do hardcorowego, przełajowego wyścigu Dirty Kanza na 200 km:

    http://www.bikeradar.com/road/gear/article/pro-bike-rebecca-ruschs-specialized-s-works-crux-37557/

     

    A co do pytań kolegi:

    Ad 1. Przełajówka na dobrych kołach i wycieniowanych oponach prawie w niczym nie ustępuje szosówce na amatorskim poziomie.

     

    Ad 2. Jak najbardziej. Wrzuć w Google hasło "Transcontinental Awol" i zobaczysz opis wyścigu z Londynu do Stambułu na rowerach ze śpiworami i kupą gratów. Bardzo mi sie podoba taki typ podróżowania typu "travel light" bez sakw i bagażnika.

     

    Ad 3. To nie jest prawda. Co "psuje" plecy to głównie nieodpowiednia pozycja na rowerze. Żle dobrana rama i mostek, zbyt wyciągnięta pozycja, nieodpowiednia wysokość i odlegość siodełka od środka sztycy (setback). Natomiast niektórzy mają problemy z kręgosłupem lędźwiowym (na przykład ja) jeśli następuje niedostatek komfortu w wyniku zbyt wysokiego ciśnienia w oponach, zbyt sztywnych kół, zbyt sztywnych materiałow ramy. Dlatego staram się podrózując na szosówce jeździć na trochę niższym ciśnieniu, 80-90 PSI, wygodnym trekkingowym siodle, carbonowej ramie typu endurance i sztycy podsiodłowej (dużo lepsze tłumienie nierówności dróg niż w alu). Koła mają spore znaczenie. Największy komfort daje koło wieloszprychowe (32 lub 36 szprych) o niskim profilu i grubych szprychach. Dlatego przez wiele lat na wyścigu Paryż - Roubaix królowały koła niskoprofilowe, podwójnie oczkowane, na obręczach Ambrosio Nemesis o ksywie Reine du Nord czyli Queen of the North. W domniemaniu królujące na brukach północy.

     

    Najlepszy kalkulator wyliczjący optymalny dobór roweru jest tu:

    http://www.competitivecyclist.com/Store/catalog/fitCalculatorBike.jsp

     

    Ad 3. Jamis to o tyle co wiem dobry producent. Nie jestem na bieżąco z ofertą przełajówek ale wiem że cięzko znaleźć coś dobrego w niezłej cenie. Ja rozważam zakup samej ramy od chińczyków i złożenie tego co potrzebuję. Jest parę firm chińskich które mają renomę i carbonowe ramy przełajowe w dobrej cenie rzędu 2000 zł, np Dengfu Fm058 i Fm059. Kolega jeździł na ich ramie szosowej i był bardzo zadowolony.

  12. No więc na zakup na wyjazd do Austrii kupiłem coś takiego, za 100 zł:

    http://allegro.pl/lampka-rowerowa-led-cree-1800-lm-akcesoria-i5486469796.html

    Jest to chińczyk typu Solarstorm 1800 lumenów. Świeci pięknie, montaż bardzo wygodny i banalny za pomocą grubej gumy wokół kierownicy (lampka ma zaczepy). Jadąc w tunelach, których w Austrii pełno, i w nocy, widać świetnie. Po za tym wyglada "normalnie" a nie jak latarka i pasuje nawet do roweru szosowego. Trzeba jednak pamiętać że składa się z dwóch elementów, lampki z LEDem i oddzielnego, ciężkawego akumulatora. Do akumulatora producent dodaje opakowanie z rzepami które umożliwia montaż do ramy. Ja jednak wolę moje rozwiązanie czyli wożenie akumulatora w torebce Deuter Energy Bar bag na ramie. Ogólnie mogę polecić z czystym sumieniem. Swoją drogą nigdy nie widziałem tylu szosowców wyposażonych w oświetlenie co w drodzę na Grossglockner w Austrii.

  13. Ja również nie zamierzam aspirować to autorytawnego wypowiadania się w kwestiach treningowych ale kadencja 90 (a dokładniej 85-95) jest pewnym standardem zalecanym w kolarstwie. Nie znaczy to oczywiście że taka kadencja jest dobra dla każdego. Wiadomo też że niska kadencja bardziej obciąża kolana. Wysoka kadencja zwykle zwiększa tętno ale zmniejsza zakwaszenie. Swego czasu Ullrich był znany z jazdy z niską kadencją w okolicy 70 a Armstrong z wysoką w okolicy 100. Froome kręci bardzo szybko, ok 100 RPM. Przemek Niemiec zalecał kiedyś przemienne treningi o bardzo niskiej i o bardzo wysokiej kadencji. Zwykle jest też tak że kolarze więcej ważacy jeżdżą z niższą kadencja. Przykładem mogą być Cancellara czy Voight.

  14. Opony mogą być szybsze nie tylko ze wzgledu na mniejszą szerokość i bieżnik ale przede wszystkim ze względu na wyższe ciśnienie, pod warunkiem że je wytrzymają. Jak bym miał zrobić taką wymianę to rozważałbym tylko opony szosowe w rozmiarze 700x28 które bez problemu wytrzymują ciśnienia szosowe czyli 8 atmosfer (ok, 120 PSI). Opony crossowe takich ciśnień nie wytrzymują i się rozlezą. I tylko z wkładką antyprzebiciową. Ja jeżdzę praweie wyłącznie na Specialized więc takie mogę polecić, z tańszych Espoir Sport albo All Condition. Z droższych Roubaix Pro albo Roubaix Armadillo Elite. Na twoim miejscu poszukałbym czy opony Conti mają obecnie dobre opinie, bo moja koleżanka która od lat jeździ na crossowych Conti twierdzi że jakość dramatycznie się popsuła i opony się tak rozłażą że już kilkakrotnie je reklamowała i więcej ich nie kupi. Kiedyś Conti miało dobry model Gatorskin w tym rozmiarze i z wkładką antyprzebiciową. Sprawdź też ofertę Schalbe które ma dobre opinie, np model Marathon ale nie wiem czy wytrzyma wyższe ciśnienia.

  15. IMO, pomiar kedencji jest dla aspirującego kolarza który chce poprawiać swoje wyniki. Po to tylko, żeby ci pokazywało z jaką kadencją jedziesz, nie ma to sensu. Natomiast po to żeby poprawiać elementy treningowe jak najbardziej. Optymalna średnia kadencja w czasie treningu powinna być w okolicy 90. Warto też pamiętać że licznik przewodowy sprawia mniej problemów niż bezprzewodowy. Szczególnie jeśli chodzi o liczniki tańszych producentów. Mój stary Cateye Astrale czy przewodowa Sigma mojego dziecka, bodajże 14.12 (model z altimetrem i temperaturą) działa zawsze bez problemów. Z tym że Sigma ma duże zapotrzebowanie na prąd i szybko wyczerpuje batierie. Z kolei kolega który ma bezprzewodową Sigmę z pulsometrem (bodjaże model Targa) ma z nią częste problemy. A to pulsometr mu nie działa, a to nie pozwala zmienić profilu między rowerami. W obecnych czasach gdyby koszty nie stanowiły bariery to zdecydowanie kupiłbym licznik z GPSem który zapisze mi ślad trasy każdej jazdy którą wykonałem.

  16. Jak chcesz się ścigać z kumplami lub robić jakieś wysokie średnie to kup sobie jakieś opony szosowe ale do jazdy po kiepskich asfaltach, 700x28 które napompujesz do 7-8 atmosfer. Np Specialized Espoir Sport lub Specialized All Condition. W ten sposób ugrasz szybko na prędkości. Do miasta na scieżki rowerowe też będą się nadawać ale na gruntówki słabo. Warto mieć wtedy dwa komplety kół. Jeden do szybkiej jazdy, drugi do wszelkich innych zastosowań. Swego czasu udało mi się przejechać 160 km na 15-kilowym trekkingu na oponach 700x28 ze średnią 30. Więc zmiana opon może dużo dać. Alternatywnie opona która ma niskie opory toczenia a może też pojechac po gruntówkach i szutrach bo ma boczne klocki.. Na przykład Schwalbe SmartSam 700x35.

     

    Zimą, podstawą bezpieczeństwa, jest znaczne obniżenie ciśnienia. Dobrym pomysłem jest też wtedy jazda z grubszą oponą z przodu która daje trakcję i chudszą z tyłu która daje niskie opory toczenia. Upadki zdarzają się w większości w wyniku uśliźniecią się przedniego koła. Upadek w wyniku uśliźniecia się tylnego, zdarza się bardzo rzadko więc na tył można dać dużo chudsze opony wbrew temu co ludzie piszą. Jeżdżę tak od lat i uważam to za bardzo dobry pomysł. To samo sądził guru kolarski, Sheldon Brown o czym można poczytać na jego stronach http://www.sheldonbrown.com/

  17. Znam stronę Dominika i widziałem jego testy. Na tej podstawie kupiłem sobie czołowkę do nart biegowych. Nie zmienia to jednak mojego podejścia że żadna lampka rowerowa nie jest IMO warta więcej niż 200 zł.

    Chińczyki mają wszystkie zewnetrzny akumulator. Widziałem testy różnych Lezyne na zagranicznych stronach i podoba mi się że można mieć wymienny akumulator. Z drugiej strony mam powerbank 12000 mah i najchętniej ładowałbym światło z niego. Nigdy nie podobała mi się też forma latarki jako światła rowerowego. Jak dla mnie lampka rowerowa powinna być zgrabna i nieduża, wyglądająca "na swoim miejscu" w kokpicie roweru. Dlatego żadna w formie lataraki mi sie nie podoba. Jedyna której design do mnie przemawia to Knog Blinder.

  18. A są takie? Widziałem że ostatnio kupowałeś coś z Lezyne i oni mają parę niezłych modeli. Moim zdaniem górna, sensowna granica ceny przedniego światła, abstrahując od tego co proponuje rynek, to max 200 zł. Można za to dostać coś porządnego? Są testy na youtube które pokazują że niektóre te solarstormy święca tak jak samochód. I żaden z nich nie kosztuje więcej niż 150 zł.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...