Skocz do zawartości

jajacek

Użytkownicy
  • Postów

    13 196
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez jajacek

  1. Niestety z rowerami używanymi, szczególnie karbonowymi jest loteria. Nowa grupa 105 5800 jest bardzo dobra i z pewnością można ją polecić. Jak rower używany to raczej od znajomego. Natomiast jak dobrze poszukać to można kupić starsze Roubaix w rozsądnej cenie, będące leżakiem magazynowym w Czechach, gdzie swego czasu była siedziba Specialized Eastern Europe. Mają w niektórych sklepach modele 2012-2015. Portal przez który można szukać to heureka.cz. Ale poniżej 5 tys będzie ciężko znaleźć nowy.

     

    Zapisz się na FB  do grupy zamkniętej kolarstwo sprzedaż. Jest tam dużo okazji.

  2. W najbliższą sobotę jest w Warszawie Specialized Test Day na Kabatach. Można bezpłatnie testować rowery. Szosowe modele kobiece też będą. Nie namawiam na Specialized bo są to drogie rowery ale taki test może Ci podpowiedzieć na co zwrócić uwagę przy zakupie roweru. Szosa, szosie nierówna. Szczegóły imprezy znajdziesz na Facebooku. A sklepy które mają szosy od ręki to Airbike (kilka sklepów), Śniegocka 2 (duży wybór Trek i innych), Cozmo Bike na Kasprowicza, Decathlon. Słyszałem przez radio że w Ski Teamie jest wyprzedaż rowerów. Mają sklepy na 17 stycznia, W Markach koło Ikei i naprzeciwko PDTu na Woli.

  3. Knog fajny ale za lampkę 300 zł? Dla mnie chora cena. Za tyle rozsądne koło można kupić (ostatnio za tyle kupiłem dwa nowe koła Specowe XC zdjęte z nowego roweru). Nie wiem czy w tym modelu ale w kilku innych masowo urywały się uchwyty. Wada fabryczna. Dla mnie odpada. Nieustająco polecam do przodu chińczyka z diodą cree z Allegro za 100 zł. Tę z linka, który podawał Krzysiek. Stówka za światełko to jak dla mnie cena do przyjęcia. Jakby było bardzo dobre i bardzo bajeranckie może 150. Więcej z pewnością nie. Na tył? Połowa z tych które miałem z tyłu się urwała. Więc nie może to być żadne z mocowaniem plastikowym bo prędzej czy później (raczej prędzej) pęknie na nierównościach drogi. Mam Infini Lava z gumowym mocowaniem. Bajeranckie ale drogie. 75 zł. Jakbym miał sam kupić to nie wiem czy bym dał za nie tyle ale dostałem w prezencie. Pasuje do mojej szosy bo ładniutkie, leciutkie i malutkie na USB. Mam też jakąś "pchełkę" z Decathlonu za jakieś grosze na baterię guzikową 2032 i też się nie urwała. Można polecić.

  4. A nie lepiej kupić używane rolki niewiele dokładając zamiast rzeźbić jak koń pod górę? Nowsze rolki są tak zbudowane że są węższe na środku a szersze bo bokach. Utrzymanie równowagi na rolkach nie jest takie łatwe a utrzymanie jej na takich o tej samej samej szerokości w każdym miejscu zapewne jeszcze trudniejsze. Rolki są masowo wykorzystywane w klubie mojego syna do rozgrzewki przez wyścigami. Widziałem już sporo gleb na rolkach. Chwila nieuwagi i leżysz. Ja tam cenię bardziej swoje zdrowie niż parę złotych ale każdy musi zdecydować co dla niego ważniejsze. W większości rolek nie ma regulacji oporu. Dopiero w droższych modelach, zwykle powyżej 2000 zł. Jakoś trenażer z oporem magnetycznym mnie bardziej przekonuje. Swój kupiłem za ok. 150 zł, używany na Allegro. A zimą jak tylko jest sucho idę na rower. Żaden trenażer nie zastąpi treningu na świeżym powietrzu.

  5. Do triathlonu najlepszy jest jak najbardziej aerodynamiczny rower z lemondką i oponami szosowymi. Do miasta hybrid/fitness nie jest złym rozwiązaniem. Z tym że gdyby przyszło Ci do głowy kupić lub pożyczyć kiedyś koła czasowe to jest duża szansa że nie będą pasować do fitnessa/hybrida gdyż są to zwykle rowery z piastą MTB o szerokości 135mm. Podczas gdy koła szosowe/czasowe mają piastę zgodną z rowerami szosowymi o szerokości 130mm. Nie spotkałem kół czasowych na tarczówkach ale może takie występują. Mało interesuję się tym tematem. Jeśli chodzi o napęd trzyrzędowy to był on dobry w góry kiedy nie było szerokiego zakresu przełożeń w napędach dwurzędowych. Obecnie nie ma on specjalnego uzasadnienia na szosie gdyż Shimano oferuje obecnie kombinację 34x32 która daje niemal to samo co oferowały kiedyś napędy trzyrzędowe.

    Kross Pulso 2 uważam za kiepski rower jak ze cenę ok. 3000. Aluminiowy sztywny widelec nie amortyzuje nierówności drogi a osprzęt Shimano Sora jest kiepski i przestarzały. Za dużo mniejszą kwotę można kupić w Decathlonie Tribana 540 FB z karbonowym widelcem, na 10-rzędowym osprzęcie Shimano Tiagra. Co prawda nie włożymy do niego opon szerszych niż ok. 32 ale między 35 z Pulso a 30-32 z Tribana nie jest duża różnica w komforcie jazdy. Poza tym Triban ma standardowe piasty szosowe więc można do niego założyć koła do jazdy na czas z piastą 130mm.

    Koncepcja Giant FastRoad SLR 2 mi się ogólnie podoba. Fitness/hybrid na ramie alu ale z karbonowym widelcem, na mechanicznych tarczówkach gdzie możemy zapewne (do sprawdzenia) założyć szerokie opony niemal jak w MTB jak i wąskie jak w szosie jest fajnym pomysłem. Niestety napęd Sora 3x9 nie jest dobrym napędem. Tiagra 3x10 lub jeszcze lepiej 2x10 byłaby znacznie lepszym pomysłem.

    Nie wiem czy nie wolałbym poszukać roweru przełajowego który mógłby spełniać rolę roweru do jazdy po mieście a jednocześnie być rowerem do treningów szosowych, triathlonowych  i okazjonalnej jazdy po szutrach i leśnych ścieżkach. Geometria przełajówki jest zbliżona do szosówki i oferuje ona znacznie lepszą aerodynamikę niż fitness/hybrid, potrzebną przy jeździe na czas.

  6. W sprawie technicznej, rowery szosowe nie używają v-breaków. Używają hamulców typu caliper (nie pamiętam jak to po polsku), rodzaju cantilever. Natomiast wszystkie one są hamulcami obręczowymi. Jeśli chodzi o tarczówki to rowery szosowe z nimi są zwykle droższe. Natomiast nie da się ukryć że hamują skuteczniej. Z tym że na długie zjazdy muszą mieć montowane radiatory bo się za bardzo nagrzewają. Wymagają też specjalnych klamek hamulcowych, bo standardowe szosowe z nimi nie współpracują. Gdybym miał hamulce tarczowe pewnie szybciej bym zjeżdżał bo nie bałbym się że nie wyhamuję. A może dobrze dla mojego zdrowia że boję się wyciągać więcej niż 75 km/h? Z drugiej strony hamulce szosowe są banalnie proste w obsłudze. Ustawiasz raz i wszytko działa. Nic nie obciera. żadnych serwisów, piszczenia, odpowietrzania, brzęczenia i wszelkiego innego dziadostwa związanego z tym chorym systemem. Trzeba rozważyć za i przeciw. Ostatnio mam złą passę z tarczówkami w moich rowerach MTB i mam ich serdecznie dosyć. V-brake wróćcie!!!

  7. Focusy w karbonie to bardzo fajne rowery. Ze dwóch moich kolegów ma Cayo. Uwaga dotycząca hamowania. W rowerze szosowym hamujemy głównie przednim hamulcem. 75-90% siły hamowania powinno pochodzić z przedniego hamulca, reszta z tylnego. Tak samo się hamuje na zjazdach w górach. Zbyt silne naciśnięcie tylnego hamulca spowoduje zablokowanie tylnego koła i poślizg (tzw. fishtailing). Kiedy nie hamuje się ostro przednim hamulcem? Jak jesteśmy już w zakręcie. Hamujemy przed zakrętem kiedy koła są w jednej linii a w zakręcie możemy co najwyżej delikatnie korygować przodem i tyłem jednocześnie. No i jeśli jest ślisko to trzeba szczególnie uważać żeby nam się przednie koło nie uśliznęło bo to oznacza w większości wypadków upadek. W nagłej sytuacji typu jak wylezie nam ktoś pod koła lub wyrośnie nam nagła agrafka na zjeździe zawsze hamujemy przodem. Inaczej jest w MTB gdzie hamuje się głównie tyłem, kontrolując poślizg.

  8. Coraz bardziej widzę że znalezienie uczciwego i niedrogiego serwisu dla rowerów MTB lub nauczenie się serwisowania samemu jest kluczowe bo takie rowery wyciągają kupę pieniędzy z kieszeni.

     

    Dla porównania koszty mojego roweru szosowego w tym roku:

    125 zł, nowa opona

    Ale w zasadzie można powiedzieć że ten koszt to jest koszt jednorocznego zużycia łańcucha i klocków hamulcowych i opon. Łańcuch kosztuje 150 zł i starcza na 3 lata mojej jazdy. Klocki 80 zł i też starczają na 3 lata jazdy. Mam dobre koła które od nowości nie potrzebowały ani jednego serwisu ani centrowania. Opony (komplet 250 zł) wytrzymują jakieś 2-3 lata. Detki, złapałem jednego flaka przez ostatnie 2 lata. Więc z grubsza koszt roczny wyniesie powiedzmy:

    250/2=125

    150/3=50

    80/3=ok. 30

    No i raz na kilka lat trzeba zmienić pancerze i linki, pewnie jakieś 100 zł. Mam dwie kasety, górską i do jazdy po płaskim, które rotuję. Z praktyki przeżyją jakieś 6 lat. 175x2=350. 350/6=60

    Czyli ok 250 zł rocznie.

     

    Dla porównania mój MTB hardtail w tym roku:

    Serwis amora - 380

    Kaseta - 200

    Łańcuch -100

    Korba - 400

    Klocki hamulcowe - 80

    Łożyska piast - 50

    opony - 250

    Dwa przeglądy - 200

    Razem - 1660

     

    To jest po prostu chore. To mniej więcej tyle samo kosztował mnie w tym roku serwis i części do mojego samochodu dosyć wysokiej klasy. Chętnie miałbym rower full suspension ale zaczynam podejrzewać że mnie na niego nie stać.

  9. Hybrid/fitness nie ma kierownicy szosowej tylko prostą. Nie jest to szosówka z prostą kierownicą (przykładem takiego jest Triban 520 FB z Decathlonu) czy też przełajówka z prostą kierownicą Focus Arriba 10. To jest rower na ramie która ma zwykle większy rozstaw kół niż w ramie szosowej lub przełajowej przez co jest bardziej komfortowa (miększa) oraz ma długą główkę rury sterowej oraz podniesiony do góry mostek przez co pozycja na rowerze jest bardziej wyprostowana, nazwijmy to umownie "miejska". Zwykle kierownica jest mniej więcej na poziomie siodełka. Do takiego roweru można założyć szersze opony. W nowoczesnych hybrydach są hamulce tarczowe, czasami hydrauliczne (co uważam za błąd), czasami mechaniczne. Więc można do nich założyć szerokie opony niemalże jak w MTB. Taki rower jest zwykle ok. 2kg lżejszy od crossa co wynika z różnicy w wadze widelca i standardowo dawanych, wąskich, lekkich oponach. Ideą tego roweru było szybkie poruszanie się po mieście i krótkie, fitnessowe wypady po pracy i weekendowe po drogach utwardzonych. Dzięki braku amortyzatora i zwykle z hamulcami mechanicznymi, rower jest dosyć odporny na warunki zewnętrzne i potrzebuje bardzo mało serwisowania. Wadą może być napęd szosowy, który jest stosunkowo "twardy" i nie do końca może odpowiadać słabo wytrenowanym rowerzystom. To jest bardzo uniwersalny rower. Dopóki nie miałem szosy typy endurance na szerszych oponach, jeździłem nim na długie dystanse, po górach i po mieście. Sprzedałem w zeszłym roku (ale z bólem serca) bo już nie miałem dla niego zastosowania po zakupie szosy endurance i crossa. Mój ważył, 9,80kg i miał karbonowy widelec i karbonowe tylne widełki.

  10. Łożyska amora czy piasty? Łożyska piasty to zwykle kilkanaście do kilkadziesiąt złotych. Części amora nie mam pojęcia. Ostatnio znalazłem dobry serwis, który zrobił mi to, co w innym kosztowało 150 zł, za 50 zł. Na razie nie podam jaki bo nie chcę zapeszać. Będę u nich robił kilka rzeczy w najbliższych tygodniach. Jak się sprawdzą cenowo i terminowo to podam namiar. Moje obserwacje są takie że z bardziej skomplikowanymi rowerami, szczególnie MTB, jest trochę jak z samochodami. Jak przychodzisz do serwisu i pokazujesz że nie masz pojęcia to często zapłacisz znacznie więcej niż powinieneś.

  11. Ogumienie zależy od potrzeb. Jeśli zależy Ci na szybkiej jeździe potrzebujesz jeden komplet wąskich gum. Jeśli prędkość nie ma żadnego znaczenia to zakładasz np. opony 1,8 do 2,0 cala z bieżnikiem na suche warunki i jeździsz komfortowo po każdej nawierzchni. Ten ostatni wariant ćwiczę od jakiegoś czasu i wydaje mi się optymalny na każdą nawierzchnię.

     

    Ten Romet jest bardzo przyzwoitym rowerem w pełni wystarczającym do zastosowania jakie opisałeś. Hamulce ma rzeczywiście podłe ale bym ich od razu nie wymieniał tylko zobaczył czy przypadkiem dla Ciebie nie są aby w pełni wystarczające. Wymiana na M675 nie jest potrzebna. M675 to są bardzo mocne hamulce MTB. W takim crossie nie ma potrzeby używać aż takiej siły hamowania. W pełni wystarczające byłyby hamulce Deore, np zaciski BR-M615 + klamki BL-M615. Mam takowe w swoim crossie i nigdy mocniejsze nie były mi potrzebne. To są hamulce hydrauliczne. Jeśli ten rower ma być używany przez dużą część zimy to rozważyłbym hamulce tarczowe mechaniczne. Ponieważ hydrauliczne pod wpływem niskich temperatur mają tendencję do przeciekania i szybszego zużycia. W mechanicznych jest prosta sprawa. Linka stalowa, żadnych płynów, cieknięcia, odpowietrzania itp. Najpopularniejsze tarczówki mechaniczne to Avid (obecnie SRAM) BB5 i BB7 oraz Hayes CX-5.

  12. Tylko czy w tej meridzie są koła 29? bo pisze 700c a dal goodli to 28 w rozmiarze 29 więc nie rozumiem

     

    Koła 28, szosowe i 29 cali to są te same obręcze jeśli chodzi o wielkość. Nazwa 29 cali jest trochę myląca. Wzięła się z tego że jak się założy na obręcz 700C oponę MTB o szerokości 2,0 cala, to wysokość takiego koła będzie zbliżona do 29 cali. W crossie zakłada się zwykle 700x35 albo 38 więc wtedy wysokość wychodzi ok. 28 cali. Dla crossa i MTB są to identyczne lub bardzo podobne koła. Koła szosowe mają obręcz tej samej wielkości ale węższą piastę, 130mm podczas gdy w MTB standardem jest 135mm.

  13. Mam szosę endurance (Specialized Roubaix). Jeżdżę na oponach do jazdy po brukach i szutrach Specialized Roubaix Pro 700x28C. Nie straszne mi żadne szutry, bruki ani kiepskie asfalty. Rama bardzo dobrze amortyzuje nierówności drogi a opony zapewniają przyczepność.

     

    Jeśli chodzi o przełaja to chodził mi długo po głowie. Być może jeszcze kiedyś wrócę do tematu. Na razie eksperymentuję na koledze :) Kupiliśmy dla niego karbonową ramę przełajową Focus Mares Disc i złożyliśmy rower na hamulcach tarczowych mechanicznych i osprzęcie Shimano Tiagra. Kolega jeździ tym rowerem głównie po szosie i okazjonalnych brukach i szutrach na oponach 700x30C. Jest z tego roweru bardzo zadowolony. Raz przyszło mu nawet pojechać specjalną trasą MTB w Czechach i dał radę. Rower ten bardzo mi się podoba ale on zażyczył sobie prostą kierownicę co nie przypadło mi do gustu. No i ta rama jest akurat cholernie sztywna. Wolałbym coś miększego. Bardzo mi się podoba Specialized Diverge który będę testował w przyszłym tygodniu. Niestety jest bardzo drogi rower z gatunku Gravel Bike. Ale ta koncepcja roweru o geometrii szosowo-przełajowej z szerszymi oponami i tarczówkami, na miękkiej ramie do mnie przemawia.

     

    Jeden z kolegów, były kolarz, ma jakąś Meridę na której jeździ teraz po szosie a zimą zasuwa nie niej co drugi dzień 100km po lesie i różnych innych off-roadach.

  14. Komfort to jedno. Prędkość to drugie. Obawiam się że mylisz komfort z prędkością. W mieście można bez problemu jeździć ze sztywnym widelcem. Pytanie tylko ile komfortu ktoś będzie chciał poświęcić dla prędkości. Im sztywniejszy rower tym mniejsze straty energii i tym samym szybsze poruszanie się do przodu. Do tego dochodzi aerodynamika związana z pozycją na rowerze i kilkoma innymi czynnikami. Z grubsza rzecz biorąc im mniejszy masz opór czołowy tym jedziesz szybciej. Dlatego najszybciej się jedzie na rowerze do jazdy czasowej. No i teraz dochodzimy do Twojego przypadku. Chcesz poświęcić część komfortu aby jechać szybciej i interesujesz się średnimi prędkościami. Jeździsz na rowerze który służy do jazdy w terenie i który powinien być jeżdżony na terenowych oponach na niskim ciśnieniu. A ty jeździsz na semislickach pomopowanych na max. Wniosek jest że masz nieodpowiedni rower do Twoich potrzeb. Na większym kole, 28 cali będziesz szybszy. Na sztywnym widelcu też będziesz szybszy. Na węższych oponach też będziesz szybszy. A czy dużo? Przy bardzo wyprostowanej pozycji jaką masz na rowerze raczej nie tak dużo. 75% strat związanych z poruszaniem się do przodu jest związanych z pokonywaniem oporu powietrza. Dopiero reszta to kwestia sztywności ramy, wielkości koła, oporów toczenia itp. Mam kolegę który ma podobną pozycję jak Ty. Ma regulowany mostek podniesiony niemal pionowo i bardzo skróconą pozycję na rowerze. Dotychczas jeździł wszędzie na MTB 26 cali i w kółko nie nadążał za grupą przy jeździe w terenie utwardzonym. Na zbyt mocno napompowanych kołach nie miał komfortu w jeździe w terenie, na małym ciśnieniu jechał za wolno po asfalcie. Kupił niedawno crossa i teraz na swoim starym MTB jeździ tylko w teren. A na crossie na wyjazdy po asfaltach i drogach utwardzonych. Jak jest asfalt to na crossie można zablokować amor blokadą skoku z manetki. A co powinieneś kupić? Czy crossa czy hybrid/fitness ze sztywnym widelcem? Nie wiem. Cross jest bardziej uniwersalny. Może przyjąć opony wąskie i szerokie opony MTB. W rowerach hybrid/fitness zwykle możliwości kończą się w okolicach rozmiaru 700x35-40. No i w mieście gdzie pełno dziur i krawężników trzeba wytężać wzrok żeby amortyzować każde wpadniecie w dziurę, zjazd z krawężnika czy podjazd pod niego własnymi nogami u uniesieniem tyłka z siodełka. Natomiast wracając jeszcze do pytania to ciśnienie, szerokość opony i rodzaj bieżnika mają spory wpływ na prędkość i komfort. Na szerokiej oponie z bardzo agresywnym bieżnikiem z wysokimi klockami jedzie się dobrze w terenie ale po asfalcie jedzie wolno się jak traktorem.

  15. To czy inwestować czy nie zależy od tego ile się będzie jeździć. W rower którym będziemy jeździli prawie wyłącznie po mieście i do pracy nie inwestowałbym za dużo. Natomiast w rower którym będzie się jeździło dużo, włączając w to regularne wyjazdy weekendowe zdecydowanie inwestowałbym. Wszystkie moje oszczędności na rowerach skończyły się kupieniem porządnego sprzętu i niepotrzebnym zapłaceniem dużo więcej niż trzeba zamiast kupić od razu przyzwoity rower na dobrym osprzęcie. Ale ja jeżdżę stosunkowo dużo.

     

    Jeśli chodzi o KTM jest to przyzwoity producent. Oczywiście że w przypadku czołowych producentów dopłaca się premium za branding.

    Generalnie w przedziale 3-4 tys można już dostać bardzo przyzwoity rower na dobrym osprzęcie. Poniżej tej kwoty jest to mało możliwe.

    Silverback z linka jest bardzo przyzwoitym rowerem MTB. Ma przyzwoity amortyzator powietrzny nie wymagający zbyt częstego serwisowania i przyzwoity osprzęt będący miksem Deore i SLX. Producent oszczędził na korbie dając korbę z gorszej grupy. Napęd jest trzyrzędowy co jest niezłe do miasta ale niekoniecznie dobre do jazdy w terenie.

    Widzę że szukasz jednak roweru MTB a nie crossa. Nie uważam tego za dobry pomysł do miasta ale to Twoja decyzja. W podobnej cenie jak ten Silverback jest wiele rowerów. Np Cube Attention SL lub jeśli jeszcze gdzieś znajdziesz, dużo lepiej wyposażony Genesis Impact 8.

  16. Ja twierdziłem zawsze że do miasta najlepszym rodzajem roweru jest cross/trekking z amortyzatorem. Jeździłem po mieście również na lekkim rowerze typu hybrid (9,8kg) ze sztywnym karbonowym widelcem ale jednak podjeżdżanie pod krawężniki czy jazda po kostce Bauma czy bruku była owszem szybka ale mało komfortowa. Nie można do niego było założyć szerszych opon niż 700x35C. Komfort teoretycznie można również osiągnąć zmniejszając ciśnienie w oponach. Problem w tym że dopiero szersze opony dają taką możliwość. W oponie typowo crossowej 700x35C niewiele możesz go spuścić bo dobijesz dętkę na najbliższym krawężniku. Koniec końców sprzedałem hybrida i kupiłem crossa. Eksperymentowałem długo z oponami i obecnie jeżdżę na oponie MTB 2.0 cala z niedużym bieżnikiem z przodu i 1.80 cala z bieżnikiem do szutrów itp z tyłu. Mam średnie ciśnienie i jeździ się super komfortowo i stosunkowo szybko i po mieście i w lekkim terenie. Mój cross jest akurat z górnej półki i waży 11,9 kg. Bardzo podobny do tego Radon Scart tylko na ciut lepszym osprzęcie. Który swoją droga jest kompletnie niepotrzebny w crossie. Osprzęt Deore czy SLX jest absolutnie wystarczający. Odchudzanie roweru należy zostawić dla rowerów wyścigowych, szosowych czy MTB. To nie jest rower do ścigania. Namawiam więc na zakup tego Radona i wymianę opon na szersze.

     

    U siebie mam jeszcze lekki bagażnik Standwell i fajne błotniki SKS. Na bagażniku niedużą torbę i śmigam nim po wszelkie drobne zakupy. Jak mam jechać na dłuższą wycieczkę to albo zdejmuję bagażnik, jeśli wyprawa terenowa, żeby nie terkotał, i pakuję się w plecak, albo jeśli asfaltowa to bagażnik zostaje i pakuję się w torbę bagażnikową. Kto lubi może założy sakwy. Ja nie przepadam.

  17. Ktoś wystawił bardzo fajnego używanego Speca Crossovera na Allegro. Mam taki sam rower tylko bez błotników i oświetlenia. Proponuję rozważyć:

    http://allegro.pl/rower-meski-specialized-stan-idealny-hydraulika-i6495190762.html

    Człowiek trochę nie bardzo wie co sprzedaje, pewnie handlarz.

     

    W kwestii dziecka to nie wiem jak bardzo wysportowane dziecko ale od tego wieku zaczyna się bardzo szybki wzrost wydolności, przynajmniej jeśli chodzi o chłopców. Mój syn jak miał 8 lat to w zasadzie był w stanie jeździć tylko po płaskim. Każdy nieduży podjazd sprawiał mu problemy. W 9 lat jeździł na rowerze na kołach 24 cale i był już w stanie pokonać nieduże podjazdy i jakieś 50-60 km na rowerze. W 10 lat dostał rower MTB na kołach 26 cali, ważący ok. 14 kilo. W maju przejechał 100 km po Mazurach ze średnią 20. Latem 140 km w okolicach Malborka ze średnią 20. W 11 lat na wiosnę był już w stanie podjechać bardzo wymagający podjazd górski z niewielkimi przerwami. Potem latem 100km po płaskim ze średnią 25 a jesienią 110 po górach z przewyższeniem 2000m. I w tymże roku zaczął trenować kolarstwo w klubie i kupiłem mu szosę. W 12 lat już jeździ z nami dorosłymi prawie jak równy z równym. W tym roku w Alpach prawie od nas nie odstawał. Więc być może niedługo będziesz miał partnera do wspólnej jazdy.

  18. Też mi wygląda na siodełko.

     

    A jeszcze mi się przypomniało. Coś mi trzeszczało w szosie po stanięciu w pedały. Głowę bym dał że dochodziło z okolic suport/korba. Kombinowałem, szukałem. Do szału mnie to doprowadzało. Pojechałem do zaprzyjaźnionego serwisu. Pierwszy serwisant nic nie znalazł. A drugi wziął rower na stojak, odkręcił tylną przerzutkę i hak przerzutki. Przeczyścił ramę w miejscu styku z hakiem i czymś nasmarował. Wszystko przykręcił i voila! Przestało piszczeć. Nie wpadłbym na to za Chiny Ludowe.

  19. Napisałem trochę w uproszczeniu na temat tego roweru. Szczegóły są bardziej skomplikowane. Tak naprawdę fitness nazywany tez hybrid nie jest szosówką z prostą kierownicą. Jest to rower zwykle z napędem szosowym w którym główka rury sterowej jest dużo dłuższa niż w szosówce, przez co pozycja na rowerze jest bardziej wyprostowana. Ale podobną pozycję można uzyskać również w rowerze szosowym typu endurance. Typowym przedstawicielem jest Specialized Roubaix który ujeżdżam. Takie rowery w stosunku do szosy wyścigowej mają również dłuższe główki rury sterowej, dłuższy wheelbase (jak to po polsku?) czyli generalnie rower jest dłuższy przez co jest mniej zrywny ale stabilniejszy i mniej sztywny przez co lepiej redukuje nierówności drogi. Na takim rowerze można uzyskać niemal identyczną pozycję jak na rowerze fitness za pomocą mostka podniesionego do góry. Fitness dodatkowo jest zwykle wyposażony w hamulce tarczowe lub obręczowe ale nie szosowe tylko mini v-brake lub dawnej cantilever przez co możliwe jest założenie kół z grubszymi oponami niż w rowerze szosowym.

     

    Nie zamierzam polemizować z Twoim rehabilitantem. Być może ma rację że pozycja na rowerze jest w Twoim przypadku bardzo niekorzystna dla Twojego kręgosłupa. Pytanie wtedy czy i ile możesz jeździć i na jakim typie roweru. Skoro jeździłeś regularnie przez 7 lat dłuższe dystanse to może nie kwalifikujesz się jeszcze na bycie nieustajacym pacjentem różnych przychodni. Mój poziom zaufania do medycyny konwencjonalnej jet bliski zera. Od lat leczę się sam z dużym powodzeniem i udało mi się również w wielu przypadkach pomóc moim znajomym którzy byli bliscy operacji za pomocą diety i ćwiczeń.

     

    Wpadnięcie w machinę medyczną może się skończyć fatalnie. Podam dwa przykłady. Mój kolega, jak miał ok 44 lata grał bardzo intensywnie w tenisa. Stosunkowo szczupły, bez nadwagi, były średniodystansowiec. Tenis jest sportem wyjątkowo obciążającym kręgosłup i aparat ruchu. Doszedł do świetnej formy i chciał rozpocząć grać w warszawskich turniejach. Był w mega formie ale chciał być w jeszcze lepszej. Ja byłem wtedy w trzeciej dziesiątce rankingu +45 a on lał mnie jak chciał. Grał 4 razy w tygodniu ale chciał wejść na wyższy poziom żeby jak osiągnie 45 lat, od razu zacząć od czołówki rankingu. I zaczął grać praktycznie codziennie. Pobolewały go kolana. Jak zaczął grać jeszcze częściej doszły bóle w biodrze. Miał dwa wyjścia. Grać mniej, znaleźć przyczynę bólu i się rozciągać albo grać tyle ile grał i usunąć bóle za pomocą medycyny konwencjonalnej. Poszedł po czołowych warszawskich ortopedach i namówili go na operację kolana. Dostał znieczulenie w kręgosłup i otworzyli mu kolano jak leżał świadomy na stole. Operacja miała być prosta. Powrót po 2-3 miesiącach rehabilitacji do sportu. A na stole zaczęło się och/ach. Proszę Pana, sytuacja jest inna niż pokazała diagnostyka. Ma Pan bardzo duży ubytek chrząstki. Kolano jest strasznie zniszczone. Potrzeba jest przeszczepić chrząstkę z innego miejsca. Czy Pan się zgadza? Leżysz na stole i co masz powiedzieć? Że się nie zgadzasz? Zrobili mu to kolano. Miesiąc był na przeciwbólowych lekach narkotycznych bo ból był nie do zniesienia. Tylko leżał i do toalety. Po miesiącu zaczęła przychodzić rehabilitantka z maszyną który zamiast niego ruszała tym kolanem. Po 3 miesiącach zaczął chodzić o kulach. Po 9 miesiącach rehabilitacji zaczął kulejąc trochę truchtać i zabawowo przebijać z synem w tenisa. Jak się poczuł pewniej zaczął grać z nami w debla. Gdzieś po 3 razach chrupnęło mu w kolanie i było po grze. Diagnoza, urwało się coś w kolanie, następna operacja. Ponieważ nie mógł chodzić na jednej nodze przez długi czas nawaliło zbyt obciążane biodro w drugiej nodze. Diagnoza, operacja biodra. Po paru miesiącach stwierdzenie że operacja nieudana. Na dzień dzisiejszy kuleje i czeka na endoprotezę biodra. Facet ma 49 lat i był super sprawnym, wysportowanym gościem. Dziś jest pół-inwalidą.

     

    Przykład dwa, ja. Też grałem dużo w tenisa. w jakimś momencie znajomi wciągnęli mnie w turnieje. Grając zimą, na bardzo zimnej hali naderwałem więzadło rzepki. Nie byłem u lekarza. Masowałem, smarowałem aż ból minął i zacząłem grać. Naderwałem ścięgno Achillesa. Diagnoza, naderwanie, niepotrzebna operacja ale potrzebna intensywna rehabilitacja. Nie skorzystałem. Rehabilitowałem się sam aż przeszło. Znowu zacząłem grać. Zerwałem część więzadła rzepki. Diagnoza, operacja, trzeba przyszyć i zrobić rekonstrukcję. Nie zrobiłem. Sam rehabilitowałem i dałem na wstrzymanie. Znowu zacząłem grać ale mniej intensywnie. Znowu naderwałem Achilles. Stwierdziłem że nie mam zdrowia na turnieje i zacząłem grać w debla z dziadkami. Po paru miesiącach zacząłem grać w singla ze znajomymi. Spokojnie i stopniowo. Do tego joga, stretching, pilates. Kiedyś grałem po 4 godziny. teraz gram 1,5 max 2. Nie grałem w turnieju od paru lat i nie zamierzam. Prawie nigdy nie gram dzień po dniu. Jak mnie coś boli przerywam grę i nie gram dopóki mi nie przejdzie. Czyli kluczem był umiar i powstrzymanie nadmiernych ambicji. Kiedyś więcej grałem w tenisa, mniej jeździłem na rowerze. Teraz odwrotnie. W sezonie wiosna-jesień rower. Od jesieni do wiosny tenis.

     

    Trochę się rozpisałem nie na temat ale może Cię to natchnie w jakimś dobrym kierunku. Być może warto zainwestować w jakiś podstawowy bike fitting u specjalisty od ustawiania pozycji. I zmienić rower na wygodniejszy, trochę zmniejszyć kilometraż i obciążenia. No i wzmacniać mięśnie brzucha i prostowniki grzbietu. Polecam książkę "Ukryta przewaga" z ćwiczeniami na kręgosłup i korpus.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...