Skocz do zawartości

rowerowy365

Użytkownicy
  • Postów

    1 482
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez rowerowy365

  1. Nawalony czy tak jak piszesz porządnie pijany. Ale nawet jak masz mniejszą zawartość alkoholu w sobie to i tak jest jakiś myk prawny i można zabrać prawko. Dowiem się i jutro dam znać.
  2. Nie wiem skąd ten wybór czasu i miejsca, może być mnóstwo różnych przyczyn ale widać, że nie chodziło o wyrobienie limitu bo potraktowaliby Cię inaczej. Jeśli w tym miejscu ludzie często spożywają alkohol to częściej wsiadają za kierownicę. Miejsce dobre i trzeba wyłapać tych co pili i jadą. Szczególnie jeśli chodzi o kierowców. Generalnie jeśli przekraczasz 0,2 to płacisz. Czytałem jedną z opinii sądowych i jeśli nawet jedziesz rowerem i jesteś nawalony to możesz stracić prawko. To decyzja Sądu. Można to porównać to pływania łodzią motorową na jeziorze. Piłeś to zabiorą ci prawko. Oczywiście nie Policja, a Sąd.
  3. Najlepsza zasada to "nie znasz dnia ani godziny". Jeśli nie wiesz gdzie stoją, gdzie za tobą jadą, gdzie stoi fotoradar - to musisz "niestety" jechać cały czas wg limitów. Jak wszyscy pojadą równo to jest większa szansa, że wszyscy przeżyją. @Maciej Rutecki - ja spróbowałem - polecam.
  4. @Jajacek - no przyznam się szczerze, że czytając Twoje wcześniejsze wypowiedzi nie spodziewałem się osoby, która pisze wprost i szczerze, że łamie przepisy. I że robisz to świadomie. Zaskoczyłeś mnie. Komentując Twoją wypowiedź - jedna pani, która się tylko zagapiła spowodowała kolizję ze mną - rowerzystą. Jeden pan, który się tylko trzymał stada, zabił moją znajomą na przejściu dla pieszych. To byli ci niewinni. @NoOnesThere - każdy ma jakąś normę do wyrobienia. Bez tego można by powiedzieć, że pierdzisz w stołek i dostajesz kasę za nic. I tak samo jest z policjantami. Nie mogą po miesiącu obwieścić, że wszystkich pouczyli i nie wystawili mandatu. Jeśli myślisz, że na zachodzie jest inaczej to się niestety mylisz. A co do Policji w krzakach, to powiem Ci, że w tak wychwalanych Niemczech (niemieckie autostrady), czy w porządnej Szwajcarii radary są pochowane po krzakach, a mandaty dużo większe niż u nas. I jakoś tam czuję się bezpieczniej. W Szwajcarii przejechałem samochodem ok. 1 tys. km i wyprzedziły mnie tylko dwa samochody - żaden nie przekroczył dopuszczalnej prędkości. W tym tygodniu musiałem jeździć samochodem przez cztery dni i na podwójnej ciągłej oraz na przejściach dla pieszych wyprzedziło mnie kilkadziesiąt samochodów. 100% z nich przekraczało prędkość! Normalnie dzicz. Bo u nas prędkość jest sprawą uznaniową. Jak uznam - tak szybko jadę. "Przecież, gdyby ustawili się w widocznym miejscu to 99,9% kierowców zwolni" - kurde tu chodzi o to żebyś cały czas jechał wolno, a nie zwalniał tylko tam gdzie możesz dostać mandat. W zeszłym roku w Polsce zginęło ponad 3 tys. ludzi. To połowa miasteczka obok którego mieszkam. Może dlatego, że Policja, za mało chowa się po krzakach, że ma za małe limity mandatów i że fotoradary są oznaczone na długo przed tym gdzie stoją. @Greg - jechałeś po chodniku, po spożyciu więc jeśli Cię puścili to trafiłeś na kogoś rozsądnego. A faktycznie mogłeś mieć trochę kłopotów i szczuplejszy portfel. W Czechach mógłbyś się nie wytłumaczyć, a jako Polak miałbyś zerowe szanse. Polska to nie Niemcy i nie Czechy. Zamiast narzekać, po prostu dostosujmy się. Piłem - nie jadę. I tyle.
  5. W Polsce limit to 0,2, czyli jedno piwko i 30-40 min przerwy w jeździe. Potem poziom alkoholu spada na tyle, że nie przekroczy się normy. W Niemczech jest 0,8 ale generalnie wychodzą z założenia, że jak masz więcej to lepiej jedź rowerem bo stwarzasz mniejsze zagrożenie. A jak jesteś za mocno nawalony to i tak nie utrzymasz pionu więc problem sam się rozwiązuje. ;) U nas jest jak jest i złość tego nie zmieni. Albo się dostosujesz albo ryzykujesz i wtedy nie możesz pyszczyć bo to Twój wybór. Na autostradach w Niemczech owszem nie ma limitów ale na coraz krótszych odcinkach, a poza tym jak jedziesz pow. 130 i spowodujesz wypadek to i tak będziesz miał problemy. Więc wcale nie jest tak różowo. Poza tym nie poruszajmy niemieckich autostrad bo rowerami po nich i tak nie można jeździć. @ Jacek - ci gnoje to też ludzie. Może dostali taki prikaz, może muszą wyrobić limit... Nie wiesz tego więc obrażanie kogoś w ten sposób jest słabe. Ja wiem, że u nas w kraju my wiemy najlepiej co powinni robić inni bo taka nasza przywara. Wiemy gdzie powinni stać, kogo łapać itd. Nie wiem czy miałeś styczność z Policją ale ja tam przepracowałem parę ładnych lat i takie sądy jak Twoje są niesprawiedliwe jeśli nie znasz instytucji od środka. Nie usprawiedliwiam konkretnej sytuacji ale pamiętaj, że policjanci też mają swoje humory. Może któremuś "żona nie dała" i się czepia, nie wiem. Ale teoretycznie ma rację skoro złapał kogoś za jazdę po piwku. Takie mamy prawo. Wybiórcze stosowanie się do przepisów widzę codziennie wśród kierowców na polskich drogach, więc może chociaż my - rowerzyści, żyjmy zgodnie z literą prawa. Uda Ci się uniknąć podatku - OK, pojedziesz po jednym piwku środkiem lasu - OK ale jak cię gdzieś złapią to płacz i płać.
  6. Fajna wycieczka, gratuluję osiągnięcia. Czasem mnie też bierze na taki długi wyjazd. Może na wiosnę trafi się okazja popedałować gdzieś dalej. @NoOnesThere - bez drugiego bidonu da się wytrzymasz jeśli tak jak Łukasz spotykasz po drodze "CPNy". Nawet tam można już kupić izotoniki.
  7. @Elle - racja, odblaski też są ważne. Na zimę zakładam zawsze takie na szprychy. Nic to nie waży, a rower widać doskonale z boku. Lampka - ja polecam na przód jakiś mocny PROX lub SOLARSTORM, na tył WALLE I.
  8. Dla mnie trochę zbyt drogi (wiem - są tańsze wersje)i... dziwny. Kokpit akurat do mnie nie przemawia, wolę tradycyjny, malowanie OK ale na matowym lakierze szybciej widać wszelkie zadrapania. Sztyca podsiodłowa to pewnie jakiś majstersztyk ale też z racji prostoty wolałbym zwykłą. Co nie znaczy, że to zły rower. Kupić, nie kupić ale popatrzeć warto. ;) Dobrze, że cross się trzyma na rynku. Im większa różnorodność tym więcej ludzi wybierze coś dla siebie.
  9. Oczywiście to działa dobrze póki kupujesz drobne rzeczy ale rower za 3 tys to już nie drobnostka. W każdym razie u mnie. Mój rekord to 283km (wtedy jeszcze miałem licznik). Pojchałem się wykąpać do Kołobrzegu :D - ale wracałem pociągiem na drugi dzień. Nie próbowałem wracać. W tym roku MTB Pierścień wokół Poznania - razem z dojazdami wyszło - 12 godzin. Nie wiem dokładnie ile km. ale dupsko wie, bo wyglądało tragicznie. :wacko: Porwałbym się na więcej ale brak mi już szosówki i chyba muszę mieć lepsze spodenki bo te co mam nie wystarczają.
  10. @niet - wiem, ale warto sobie pożartować. Czasem z kogoś czasem z siebie. Ważne żeby wesoło było :D @Jajacek, MaciejRutecki - moja druga połowa pogodziła by się może z jakimś moim szalonym zakupem ale w zamian musiałbym coś jej kupić :D Na razie staram się systematycznie zwiększać ilość czasu wolnego na rowerze, takie dozowanie żeby nie marudziła, że nie ma mnie w domu ale żeby wiedziała że pasje muszą się rozwijać. Ona niestety nie czuje klimatu i jakkolwiek latem chętnie wsiądzie i pojedzie ze mną parę kilometrów to wyjazd na parę dni lub o zgrozo jeżdżenie w deszczu, śniegu czy błocie uważa za skrzywienie. Jak pada to się nie jeździ bo mokro, a zimą jest zimno i powinienem zostawić rower w garażu. A co do głównego wątku, to jutro wybieram się na objazd kawałka Wielkopolski, Pojezierza Drawskiego i Puszczy Noteckiej. Parę kilometrów znowu nabiję.
  11. Poszło. Jak skończysz to wrzuć tu wyniki. Chętnie poczytam.
  12. He, he. teraz mi dokopałeś :D ale wiesz, jak nie chcesz zachorować to nie zbliżaj się do źródła zakażenia ;) Mam kolegów w pracy, którzy też dojeżdżają rowerami. Jak je kupowali i wydawali ponad 2 tys. to się za głowę łapałem, bo ja jeździłem marketowym trzy razy dłuższe dystanse. i "cykloza" mnie też w końcu zaczęła dopadać. Powiem Wam, że muszę się cholernie przed nią bronić. :o Ale, że zaczynałem od "strucli" to teraz jestem "gość", bo ja potrafię podłubać przy sprzęcie i to i owo wymienić, a nawet złożyć taki tańszy rower. Oni za to nie lubią się brudzić i po sezonie oddają rower do serwisu, wydają parę stówek i odbierają "nówki sztuki nie śmigane". Czy są gorsi? Nigdy w życiu, mają po prostu inne podejście. Czy jestem lepszy? Absolutnie nie! Oni nie muszą się znać bo są z centrum Poznania więc do serwisu blisko, ja muszę, bo najbliższy mam prawie 20 km od domu. Uważam, że jeździć można na każdym rowerze. Pytanie tylko gdzie i jak? Im bliżej domu tym sprzęt może być gorszy bo zawsze możesz dojechać, tramwajem, taksówką. Trochę dalej powinien być lepszy, niezawodny. W cywilizowanej części Europy może być spasiony, bo wszędzie go naprawisz. Wyjeżdżasz na odludzia, "na wschód" weź znowu najprostszy bo jak coś padnie to przynajmniej dostaniesz części. @Elle, jak się ma 45+ to i na każdym możesz jeździć nawet na obciachowym staromodnym Unibiku bo generalnie "masz to gdzieś" ;) @Jacek, 3 tys to dla mnie za dużo, żona nie pozwoli. :P Ale jak kupie tańszy i coś w nim udoskonalę to może się nie zorientuje ;) pozdrawiam
  13. Właśnie, taki "rower po bułki" jest idealny na zimę. Tani jak barszcz, prosty w serwisowaniu i nie żal, jak zardzewieje. A i wygodny potrafi być. Mniej powietrza w kołach, dobre gripy, wygodne siodło i jest OK. Mnie utrzymanie takiego 18 kilowego kloca kosztuje 100-200zł rocznie. Czyli nic. Najgorsza to jest "cykloza", bo jak się człowiek wkręci to potem nie mozna przestać :D . Kupię taki rower za 2-3 tys. i apetyt i tak będzie rósł. A to wymienię korbę, a to manetki. Kupowanie więc roweru jak pisze Jacek za 3 tys. nie spowoduje, że nam wystarczy. No może na początku będzie ok, ale później... ;)
  14. O kurcze jaka dyskusja. jak tak poczytam o sprzęcie, gadżetach i samochodach to wychodzi, że jeszcze nie wyszedłem z jaskini ;) . Do dzwonienia SE595, telewizor 10 letni, samochód 18 letni, na trasy używam zwykłej mapy - chyba, że się zgubię to włączam pożyczoną nokię z mapami google. Nie mam nawet licznika. Tylko rower trochę odstaje bo nowszy :D - niedługo skończy rok. Ale najważniejsze, że jakoś mi tego wszystkiego nie potrzeba. Wiadomo, że jak coś padnie to trzeba będzie wymienić ale póki działa to po co. W sobotę wyjeżdżam rowerem na kilka dni, spanie pod namiotem i co najważniejsze - żadnych precyzyjnych planów. Piszecie o samodzielnym serwisowaniu. jak się ma czas, chęci i trochę smykałki to oczywiście fajna sprawa. Nie spiesząc się można sobie podłubać. Ale oddanie do serwisu też nie jest złe. Sam jeszcze nie wiem czy jak przesiądę się na "zimowkę" to 'letni" będę robił sam czy odwiozę do serwisu. Kiedyś czaiłem się na Kandsa ale zabrakło kasy. Powiem Wam jednak, że też wezmę pod uwagę gdybym zmieniał rower. niby "prawie" z marketu ale jeśli rama nie padnie to może całkiem fajnie jeździć.
  15. Mam tylną przerzutkę Alivio i jest całkiem OK. Napęd 9-cio rzędowy jest chyba kompromisem pomiędzy ceną, a jakością. Nowe Deore jest na 10 rzędów i kosztuje więcej. Korba Alivio jest dostępna w wersji Hollowtech, przy wymianie warto ją wziąć ze względu na wagę. Oczywiście trzeba mieć pasujący suport. Kaseta i łańcuch - możesz wziąć inną. Nie wiem jak z trwałością manetek Alivio ale nie słychać specjalnego narzekania, więc chyba nie jest tak źle.
  16. Te z Deca nie zawsze są złe. Ja mam i sobie chwalę, to znaczy nie zauważyłem żeby jakoś częściej łapały kapcie.
  17. Niedawno spróbowałem rozpuszczalnych tabletek Isostar. Smakowało nawet nie najgorzej ale czy był efekt - nie wiem. Jakoś specjalnie nie zauważyłem. Dla mnie najlepsza woda lub napój własnej produkcji. No i na dłuższej trasie kawka na stacji benzynowej. :)
  18. Do jeżdżenia i chodzenia zdecydowanie SPD. Co do butów kupiłem na wiosnę Shimano MT3, możesz zerknąć. A ponoć MT5 są lepsze bo mają inny system wiązań. Te co mam są dość miękkie ale nie odczuwam dyskomfortu. Najdłuższa trasa to 12 godzin w siodle i nogi nie były zmęczone.
  19. Z tym 26" to bym tak nie przesadzał. Jest sporo chętnych, którzy używają i będą używali 26" i w zasadzie chyba oprócz amortyzatora no i może właśnie kół, można dostać wszystkie części również z górnej półki. Ramy można dostać całkiem przyzwoite (nie będzie to najnowszy szał), napęd taki sam dla każdego koła, kierownica, siodełko - wszystko wymienne. Jeśli potrzebuję do codziennej jazdy to 26 też da się kupić. I znowu wywiązała się dyskusja ;) Akcesoria: u mnie w zapasie jakieś pojedyncze dętki, łatki, klucze, smary, łańcuchy, manetki, dzwonki, lampki itd. Zawsze się coś przyda.
  20. Dokładnie tak. Nie ma jednego jedynego. Ja jeżdżę na fabrycznym i trochę dupsko boli ale nie na tyle, żeby chciało mi się wymieniać siodło. jedź do dobrego sklepu, sprawdź ustawienie kości w tyłku, pogadaj z obsługą. Są sklepy, gdzie możesz przymierzyć się do siodła.
  21. Też za łatwo. Wigry 3 ;) Czytając co piszecie o wspólnej jeździe dochodzę do wniosku, że obrałem sobie dobrą drogę. Jeżdżę w zasadzie sam. Mam swoje tempo, swój rytm. Czasem jadę szybko, a czasem wolno. Na szosówce zdarzało mi się utrzymywać tempo ponad 30 km/h, bo miałem taką ochotę, a niedawno na MTB jechałem ok. 100km prawie 8 godzin. Fakt, że z sakwami i przez lasy ale jechałem specjalnie wolno bo taką miałem ochotę. Raz brałem udział w rajdzie na orientację gdzie jechałem wspólnie z kolegą. On bez formy ale z doświadczeniem w tym sporcie, a ja dokładnie odwrotnie. I było mega fajnie - dystans 100 km po Puszczy Zielonce zrobiliśmy w 9 godzin. Ale od początku wiedziałem, że będziemy jechać wolno. I może to jest recepta. Trzeba się zabrać do jazdy z odpowiednim nastawieniem. Skoro umawiamy się, że będzie wolno, to jedziemy wolno. To tak jak z moją rodzinką. Jeżdżą sporadycznie i wycieczki z nimi to czas relaksu, odpoczynku. Wiem, że się nawet dobrze nie rozgrzeję ale najważniejsze, że jedziemy razem. Pewnie inaczej wyglądają ustawki treningowe ale @Elle jeśli boisz się, że nie dasz rady to sobie odpuść. Nie warto. Mieć przez całą drogę gdzieś tam z tyłu głowy tą jedną myśl "czy dam radę utrzymać tempo?" powoduje, że to nie zamiast się zrelaksować to się stresujesz. Mnie zresztą nie bawi taka forma treningu więc na rowerze nie trenuję wcale. Po prostu używam go do jazdy, przemieszczania się i dla samej przyjemności pedałowania.
  22. @Jacek taki autobus to by mi nawet do garażu nie wszedł. ;)
  23. @Elle ta grochówka to w sumie dobry pomysł. Najesz się, poczekasz aż żołądek zacznie trawić. Potem te bulgoty we wnętrznościach i wreszcie oczekiwany koniec. Czyli gazy, które uwalniane pod dużym ciśnieniem potrafią dać +10 do prędkości. Kurde, to przecież niezłe dopalacze. :D A z sercem to nie ma się co przejmować. Czy może być piękniejsze zejście dla rowerzysty niż właśnie w czasie jazdy? ;) Wiem, gruby żart ale życie jest tak krótkie, że nie ma czasu na smutki. Ostatnio tuż przed wyjściem z pracy wypiłem kawę - taką fusiastą, czarną, bez cukru. Jak mi ciśnienie skoczyło, to się lekko obraz w oczach zawęził. Też musiałem zwolnić bo bałem się, że wpadnę komuś pod samochód. Ot - życie.
  24. Toście się uwzieli na Multiplę, a gdyby nie moja Frau, to właśnie taką bym sobie kupił. A co do Unibika to Jacek poszedłeś po bandzie :D. Kupiłem Unibika bo się nie wyróżnia, a wygląd nie zmienia się od lat. Dla mnie to zaleta. Zresztą jak mówią "nie co ładne ale co się komu podoba".
×
×
  • Dodaj nową pozycję...