Skocz do zawartości

unavailable

Użytkownicy
  • Postów

    3 080
  • Dołączył

Treść opublikowana przez unavailable

  1. Różnica jest spora. Trochę w wadze, a przede wszystkim w napędzie oraz amortyzatorze. Ramą bym się nie przejmowała, bo w tej cenie chyba wszystko jest chińskie ;) Poza tym, co zawsze uparcie twierdzę, chińskie chińskiemu nie równe. Co najwyżej do lampek bym się doczepiła, czy nadają się na wyprawy, czy nie lepiej dynamo w piaście. Albo czy w ogóle się nadają do czegokolwiek, bo samo LED to bardzo szerokie pojęcie - za 10zł też kupisz komplet światełek LED :p Nie znam się natomiast na tyle na trekkingach, aby Ci powiedzieć, czy ten rower nie ma żadnej konkurencji.
  2. Oj, nie demonizujemy, tylko mówimy o swoich preferencjach. Osobiście ja amortyzator też sobie ceniłam i akurat za nim nieco tęsknię. Ale nie ma lekkich graveli z amorem, które nie zmuszałby mnie do sprzedania nerki i dlatego zostaję orzy sztywnym widelcu ;)
  3. A próbowałeś 56 z dłuższym mostkiem? Czy tam już są takie, że nie można wydłużyć? Z tymi rozmiarami diabeł by się wyznał :( Dwa rowery kupiłam za duże (na szczęście sprzedałam), teraz niby mam dobry, ale jak ostatnio mierzyłam 47, w teorii dla osób 5-10cm niższych, to sprawiał wrażenie jeszcze wygodniejszego. Najgorsze jest to, że z takim samym lichym doświadczeniem w MTB wsiadałam w sklepie i było Alleluja! lub nie było, a w szosie tak naprawdę potrzebuję około 30-100km, żeby ocenić ergonomię. Do rozmiaru dochodzi geometria i okazuje się, że choć złożyć się poziomo nie umiem, to ta super endurance też nie do końca mi pasi. A nie mam specjalnie możliwości na takie eksperymenty. Pod sklepem każdy rower nie odbiegający skrajnie od normy jest okej. Dodatkowo głupi mostek (wznios, wysokość, długość) lub siodełko (wysokość, wysunięcie) może całkowicie zaciemnić ogląd, co już kilkakrotnie przerabiałam :(
  4. A, bo ja nie wiedziałam (nie pamiętałam?), że to jeszcze do pracy ma być. To oczywiście, że miałabym rower niedzielny oraz Tribana ;) Już to raz Rowerowemu tłumaczyłam, że też tak powinien, ale nie czuł bluesa :D Jak się pokocha szosę, Spartacus to nieporozumienie ;) Ja jeździłam raptem kwartał. Za dostojny i za mało sportowy. Sprzedałam koleżance i jest zachwycona. Wsadziłam ją też na moją szosę - jest 10-15cm wyższa i krzyknęła: kto na takim wielkim rowerze jeździ?! :P Natomiast między nami różnica jest taka, że ja do jazdy w deszcz czy w zimie muszę się zmuszać, a Ty po prostu masz konieczność, no bo robota czeka i trzeba jakoś dotrzeć. To zupełnie inna motywacja. Wiem, bo kiedyś jeździłam na dworzec przy zaspach i wracałam nocą przy 10-15-stopniowym mrozie. Oczywiście w jeansach, zwykłych butach, zwykłej puchowej kurtce, bo się jeździło w tym, w czym potem zasuwałam po Krakowie. A dzisiaj to softshellik, buty SPD, ochraniacze tu i tam, potóweczka, obowiązkowo piękne słoneczko i i tak trudno mi się na zewnątrz wypchać ;) Tego roku w zimie byłam raptem 3-4 razy. W ubiegłym zrobiłam na trenażerze ponad 1000km (ja mam niską prędkość, więc w przeliczeniu na czas to ok. trzy razy w tygodniu po co najmniej 1,5h). Stąd pomysł, aby jednak wrócić do takiej formy aktywności.
  5. Zwróćcie tylko uwagę na geometrię, bo ichnijesze 54 jest jak u Speca 56 (zalecany do 183cm) lub L w Tribanach (zalecany do 186cm). Co nie zmienia faktu, że mógłby być nieco większy i wciskanie na stronie, że to rower od 181 do 195 to trochę wciskanie pozycji bardziej sportowej niż "półtrekkingowej" (jak osobiście interpretuję gravele). Kellys w ogóle pokpił sprawę z rozmiarówką - trzy literki to się 15 lat temu dawało.
  6. A ile myślisz, że tej siły ma kobieta albo ile da radę ustać na takim kluczu? Przecież nie skaczę na niego, jak wrestlerzy z narożnika :D Podgrzewanie pomalowanych na czarno ramion korby to chyba nienajlepszy pomysł. Ale może kiedyś, jak mi nie będzie żal, to spróbuję.
  7. To nie była moja wina. Ja wiem, jak postępować z pedałami, w przeciwieństwie do serwismanów w Decathlonie. Ich dewiza brzmi: dokręcaj na sucho i na chama, ile fabryka dała! ;) Nie wiedzieć czemu, nikt sobie potem z tym nie radzi. Tak w ogóle po tej przygodzie zakupiłam klucz ProX. Daje radę, nawet jak się na niego stanie w akcie desperacji :D A serwis Decathlonu oczywiście omijam, jak mogę. Do tego stopnia, że jak oddawałam koło na gwarancję, to zdjęłam je z roweru i ściągnęłam oponę, dętkę i nawet opaskę na wszelki wypadek ;)
  8. To chyba nie do końca tak wychodzi, jeśli idzie o pieniądze. Ale faktem jest, że trochę te rowery się dublują. Przy czym mając Gianta, naprawdę musiałabym się zmuszać, żeby wracać na Tribana. Wiem, bo zimą miałam taki kłopot z Kandsem - póki był to sam jeden MTB, był fantastyczny i zwiedziłam nim pół świata, ale odkąd pojawiła się szosa, to nagle 15kg straszny kloc, koła 26" jakieś za małe i w ogóle za wolno. Z kolei jeśli chodzi o "cudownego" Tribana, to szybko poszedł w odstawkę, jak przejechałam się Defym. No, bo nagle taki twardy, a niewygodny, a sztywny, a nie wiadomo, co jeszcze ;) Nie wiem, co trzeba robić, żeby używać zimówki. Chyba w tym roku skończy się u mnie zatoczeniem wielkiego koła i wróceniem do trenażera podczas pluchy oraz jeżdżenia do upadłego w suche dni. Bo jeśli chodzi o uczucia, to ja wprawdzie jestem monogamiczna, ale jeśli na horyzoncie jest coś lepszego, to niestety gorsze albo się musi postarać, albo idzie w odstawkę ;)
  9. Zdecydowanie. To samo jest z WTR - jak widzę dzisiejszą pogodę, to aż się zaczynam troszkę cieszyć, że Rowerowy mimo wszystko nie przyjedzie, bo 80km pod wiatr na wale to jakieś samobójstwo ;) Na Velo najfajniej jest w środku tygodnia wiosną, kiedy temperatura jest w okolicach 15-20 stopni, ale już zdążyło się zazielenić. Czyli mniej więcej w kwietniu, początkiem maja. Jesienią niby też dobrze, ale widoki nieco smutniejsze.
  10. No, niedziela w sezonie i wybranie się na Velo zakrawa o hazard ;) Znaleźć można tam wszystko - począwszy od szalonych kolarzy, poprzez zawalidrogów (obowiązkowo parami), uczące się jazdy dzieci, rolkarzy, spacerowiczów (z psami i bez), biegaczy, a na pijanych skończywszy. W dodatku cały czas mam wrażenie, że kogoś pominęłam :p A, wiem, sprzęt zmotoryzowany. Z rzadka, ale może się trafić. Najgorzej jest w porze tuż poobiedniej. W Komorowie i okolicach chyba sołtysi piszą transparenty: naród, na wały! :D
  11. Jestem po wstępnych testach i Jacek będzie miał do wiwatu, bo trochę racji miał ;) Z drugiej strony ja czy raczej siostra i tak z tym Krossem zostaniemy, bo nie potrzeba nam więcej (a przede wszystkim drożej - przypomnijmy, że wyrwałam nówkę za 170zł). No dobra, opinie zostawmy na później, na razie fakty. Fakty są takie, że licznik nie stanowi żadnej konkurencji dla Garmina i jemu podobnych ;) Należy go po prostu potraktować tak, jak wygląda - jako zwyczajny, bezprzewodowy licznik rowerowy, który prócz prędkości i kadencji ma dodatkowo funkcję GPS, pomiaru pulsu oraz mocy. Na 170zł to rewelacja, na 270zł - do rozważenia. Zawartość pudełeczka: co tu dużo mówić - licha. Podobnie jak u większości producentów, tak i tu znajdziemy gniazdo na kierownicę zakładane gumkami na krzyż. Do tego po dwie gumki - dłuższe i krótsze. I na tym ukłonów w stronę klienta koniec ;) Ja nie dostałam nawet instrukcji, ale tę możliwe, że posiał poprzedni właściciel. Mocowanie: jest w porządku. Licznik robi pstyk i siedzi mocno w gnieździe. Trudno powiedzieć, jak będzie wyglądać to po stu takich pstyknięciach, ale na razie nie sprawia wrażenia, jakby była szansa jego zagubienia. Wykonanie: podoba mi się. Chyba nawet bardziej niż u innych, znacznie droższych producentów, bo choć gumowe boczki uznać można za tandetę, to jednak taka tandeta świetnie się sprawdza, gdy licznik postanowi przyjrzeć się asfaltowi z bliska (choć zabrakło trochę gumy na rogach), a po drugie nie wyślizgnie się nawet z najbardziej zapoconej dłoni. Reszta to matowy plastik. Bez szału, ale też niczego zarzucić mu nie można. Całość spasowana idealnie. Nie ma szans, aby cokolwiek się ruszyło, odpadło, przesunęło. Ergonomia: Po obu stronach, bliżej dołu, znajdują się guziki. Jednym nagrywa się trening i stopuje go, drugim zmienia funkcje (których za wiele nie ma, ale o tym za moment). Dziurka pod USB znajduje się w dolnej części na plecach licznika i jest zasłonięta zaślepką. Jest też u góry (również na pleckach) przycisk SET, ale nie da się tego przycisnąć przez przypadek, bo po pierwsze jest w małej wnęce, a po drugie trzeba go trzymać kilka sekund, aby coś zmajstrować. Poza tymi guziczkami dolna część ekranu reaguje na dotyk. Służy ona przede wszystkim do podświetlania ekranu, po drugie natomiast pozwala zmieniać parametry wyświetlające się u dołu ekranu. Interfejs: Cóż, szału nie ma, a możliwość konfiguracji bliska zeru ;) Ekran już na dzień dobry podzielono kreseczkami (które są widoczne nawet przy rozładowanej baterii). Największy jest wskaźnik prędkości. Poza tym na ekranie widać połączenie z satelitą, poziom naładowania baterii, temperaturę, wysokość n.p.m. (zamiennie z kadencją, jeśli jest podłączony czujnik), godzinę oraz dolną część, którą jak pisałam, można zmienić dotykiem. Do wyboru jest: całkowity dystans roweru, dystans wycieczki, czas wycieczki, puls oraz prędkość średnia i maksymalna. Na koniec bonus-ciekawostka: licznik nie jest Made in China, tylko Made in Taiwan. Mnie naprawdę zaskoczyło! ;) Na oko - wzięłabym w ciemno. A jak po testach? Hm, zasadniczy problem leży w oprogramowaniu i to nie tylko licznika, ale i komputera. Tak więc - licznik nagrywa naprawdę wszystko i robi to dość dobrze. Możliwe, że ciut zaniża prędkość, jednak nie jest to tragicznie odległe od rzeczywistości (podobnie jak lekkie zawyżanie temperatury). Ślad jest ciągły, kiedy się trzeba zatrzymać, licznik stopuje automatycznie, kiedy ruszamy, rusza z nami, łatwo się go obsługuje. Sparował się także bezproblemowo z czujnikami BT od Lezyne'a (kadencja, prędkość i pulsometr). Schody zaczynają się przy oprogramowaniu. Trening nagrany jest w formacie FIT, ale tego FIT Endomondo nie umie obsłużyć (!) Paradoksalnie - programik Krossa także nie umie tego naprawić. I nawet gdy eksportuje plik do GPX, Endomondo nadal nie umie go obsłużyć. Gdy ślady nagrywane były przez GPS (bez czujników), problem świetnie rozwiązywał skrypt ze strony naprawiającej pliki FIT Garmina. Po takim "fiksie", Endomondo przyjmował trening i wszystko było okej. Niestety, gdy podłączyłam czujniki (a zrobiłam to w domu), zapisany plik FIT nawet nie zechciał się naprawić. Tak więc domowy trening odpada ;) Co natomiast z tym "polowym"? No cóż, dziwna rzecz. Szczególnie, że ichniejszy program każdorazowo widzi i analizuje wszystko bezproblemowo. Zależy zatem, kto i czego oczekuje. Za 170zł (w stosunku do kilkuset) jestem gotowa naprawiać pliki FIT, co nie zmienia jednak faktu, że Kross zwyczajnie sprawę pokpił. Zrobili naprawdę świetny i konkurencyjny licznik, ale spitolili przy tym oprogramowanie. A poza Applem nie znam nikogo, kto dobrze wychodziłby na tym, że jest kompatybilny wyłącznie sam ze sobą ;) Wolałabym zatem analizować treningi czy zwykłe wycieczki na wybranym przez siebie programie, a nie jakimś lekko trącącym myszką GPS Viewerze. To tak w skrócie ode mnie dla potomnych :)
  12. Zdecydowanie zazdroszczę. Ja dziś przymierzyłam kolejne kilka szos i mam już totalny misz-masz z tym, co tak naprawdę jest dla mnie wygodne, jakiego w zasadzie rozmiaru potrzebuję do szczęścia i w którą stronę mam kombinować :wacko: Jak tak dalej pójdzie, to w akcie ostatecznej rozpaczy zapłacę bikefitterom za wybranie roweru za mnie... a mogłam zostać przy MTB :P
  13. Na 181cm wzrostu to w ogóle daruj sobie inwestycje w rower na 26", bo to tak, jakbym teraz kupiła sobie szosę junior, bo jest tańsza ;) Za 1200zł możesz mieć już rower z kasetą z tyłu (np. Lazaro Integral V2). Wprawdzie cross, a nie MTB, ale przy tej cenie ma to raczej średnie znaczenie, szczególnie, że cross będzie miał lepszy osprzęt niż pseudo MTB prawdopodobnie znów na 26-calowych kołach. Jeśli się coś znasz, może idzie też kupić używkę, ale w okolicach tysiąca trzeba by się jej bacznie przyjrzeć, aby nie wpakować się z deszczu pod rynnę.
  14. Ciekawe, czy Kross skorzystał z jakiegoś wymienionego tam patentu, czy ma swój unikalnie chiński ;)
  15. No i to chyba dobra decyzja. Choć z drugiej strony nie wiem, na ile będziesz zadowolony w tych "terenach leśnych". A który rocznik tego BTwina? Pomieści szersze opony?
  16. No chyba jedynie to, co podlinkowałeś z Google: https://www.google.pl/search?q=computer+holder+bicycles&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwiLq6a7kKLbAhXIb1AKHdfcAloQ_AUICigB&biw=1280&bih=893#imgrc=p4kZOdbD4_KKgM:&mhpiv=2&spf=1527370798484. Kross to budżetowy licznik, nikt do niego nie tworzy dedykowanych akcesoriów, bo to się mija z celem.
  17. Te się raczej nie gną (mam firmy Nexelo). A udawało mi się w życiu nieco pogiąć - w ubiegłym roku zniszczyłam nawet płaski klucz CrV na pedałach :D
  18. To ktoś coś właściwie? Czy przekładamy na bliżej nieokreślony termin? Ja i tak mam obecnie formę taką... no, średnią. I to nawet jak na kobietę :P Więc na mężczyznę to chyba kompletnie do kitu :D
  19. Ale czemu? Te plastikowe Ci się łamią czy o co chodzi? Nie mam doświadczenia, dlatego pytam :)
  20. A gdzie wyczytałeś, że on ma ten sam rodzaj mocowania, co Garmin? I czego dokładnie chcesz zdjęcie od dołu? Kółko, jak w okażdym innym - mam Sigmę, Lezyne oraz licznik z Biedroń. Każdy z nich jest okrągły, część ma niemal identyczną średnicę, ale żaden z trzech uchwytów do Krossa nie pasuje. Pomijając wszystko inne, taki uchwyt jest mało praktyczny, bo jesteś skazany na jeden kąt nachylenia.
  21. No popatrz, ja z kolei od dziecka byłam fanką metalowych (bo przecież inne się złamią!), aż dopadłam te z Decathlonu. I nie zamienię. Czemu? Bo nawet jak połamię, to koszt 8zł, czyli taniej niż przedziurawiona przez metalowe łyżki dętka, niż uszkodzone ranty opon i wreszcie niż obręcze, które się rysują lub czasem wręcz lekko wykruszają na brzegach. A miałam dokładnie takie, jak w linku. To znaczy mam. Jak nie zapomnę i znajdę, to Ci przywiozę w prezencie ;)
  22. Pokazujesz dwie różne rzeczy. Ten z gniazdem nie mam pojęcia, natomiast ten drugi będzie działał ze wszystkim, także z dzwonkiem i lampką - w końcu to kawałek rurki. Ten drugi jest więc bezpieczniejszy (w sensie na pewno będzie kompatybilny). Aha, sprawdź jeszcze tylko średnicę kierownicy, czy ma idealnie okrągły przekrój i czy się nie gnie lub nie zwęża. Te uwagi dotyczą obu rodzajów uchwytów. Ja np. w szosie nie mogłam czegoś takiego założyć, bo kierownica była lekko spłaszczona. Używałeś już tego licznika? Bo też właśnie wczoraj do mnie przyszedł i mam jedną wątpliwość ;)
  23. @rowerowy, ten, co sprzedaję, jest czerwony, chcesz? :P Kandsa na Deore przegapiłam. Fajna rzecz, jeśli nie planujesz upgrade'u obecnego roweru, wzięłabym chyba właśnie jego. Natomiast prawdą jest, że zajedziesz wszystko, a Rowerowy wie, co mówi, bo on jest na tym forum naszym guru od wykańczania rowerów przy całkowicie normalnym ich użytkowaniu :)
  24. A jesteś go w stanie kupić? Bo ja byłam na początku tygodnia w Dębicy (z innej zupełnie okazji) i żadnego modelu nie mieli na stanie. No, miejskie ;)
  25. Przeglądam te rowery i przyznam, że sama bym miała problem, co brać. W zasadzie żaden mnie nie przekonał, bo często napęd słaby, a jeszcze częściej w droższych rowerach już pakują tarczówki. Tak więc albo wykraczający poza budżet fitness Triban 520FB, albo któryś z Allegro na Alivio, czyli Kands Maestro, Spartacus Cross 4.0 lub Lazaro Integral V3. Nic lepszego chyba nie idzie wymyślić. A przynajmniej ja nie umiem ;) Oczywiście, jeśli tylko idzie dostać, to jeszcze lepszy będzie Vellberg Explorer 4.1, ale jest na nie taki boom, że chyba nie ma szans.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...