Skocz do zawartości

unavailable

Użytkownicy
  • Postów

    3 080
  • Dołączył

Treść opublikowana przez unavailable

  1. To nie jest jakaś straszna drożyzna, tylko też nie okazja. Rower prawdopodobnie dwuletni, nie wiadomo, ile używany i co wymaga wymiany. To, że napisane, że wszystko działa i po przeglądzie dla mnie osobiście o niczym nie świadczy. Od miesiąca jestem na kupnie szosy - widziałam już kilka rowerów "po przeglądzie", z czego jeden miał nawet zardzewiałe linki, ale sprzedający upierał się, że działają (hamulec się zaciągał, ale już nie wracał :p). Dla osoby, która na rowerach się nie zna, taka zabawa może się różnie skończyć - oczywiście, rdzę zauważysz, ale już na przykład kasetę zużytą tak, by nie przyjęła kolejnego łańcucha? Luzy w sterach? Wyrobione łożyska w piastach? Dwa tygodnie temu za 2500zł kupiłam nowy rower (60km przebiegu, gwarancja, papiery) z barankiem, również na nowej Sorze. Biorąc pod uwagę, że klamkomanetki w szosie są znacznie droższe niż klamki w zwykłym rowerze, napisałam, że cena za Cube'a średnia.
  2. No dobra, koledzy, model mi tu rzućcie. Bo naprawdę sama jestem ciekawa, czy w przyszłości baranka nie rzucić albo zamontować do takiego MTB :p Tylko nikt mnie dotychczas dostatecznie nie skusił.
  3. Według mnie nie warto. Niestety, trzeba dużo cierpliwości w poszukiwaniach. Najlepiej określ katologowe modele, które spełniają stawiane warunki (typ roweru, napęd, hamulce), a potem szukaj używek. Na pewno Merida Speeder, Giant Fastroad czy podlinkowany przez Ciebie Cube. Resztę trzeba by wygooglać :)
  4. A ci sami panowie to jakie mają prędkości na szosach? 32 czy 33? ;) Nie o to chodzi, że nikt tu nie docenia MTB. A przynajmniej powiem teraz konkretnie o sobie - nie widziałam roweru MTB za 3k, który ważyłby na tyle mało, żeby się nim lekko i przyjemnie pomykało po asfalcie. Mam wrażenie, że to, o czym piszesz, zaczyna się na ciut wyższej półce. Poza tym, gdyby MTB był naprawdę rowerem do wszystkiego, na co miałbyś aż dwie szosy? Sam pisałeś wielokrotnie, że na długi dystans wolisz Roubaix'go i zdarza Ci się przejechać nim po szutrze itp. Stąd moja uwaga, że zależy, jakie kogo interesują kompromisy. Jednocześnie, jeśli brać pod uwagę oczekiwania autora tematu (a przynajmniej to, co o nich wiemy), to tak - 29er jest całkiem spoko wyborem. Podrzuć jeszcze tylko konkretny model za 3k, który będzie spełniał stawiane mu warunki. To nie prowokacja, nawet jeśli tak brzmi - po prostu ja nie znam. Bo np. nieśmiertelny już Mustang 29 nie ma żadnych otworów montażowych.
  5. I tak jesteś wysoka, ale faktycznie Livy mają często znacznie lepszą geometrię niż Gianty. Niestety, mnie osobiście odpycha ich malowanie oraz relatywnie słaby osprzęt. W modelu Tempt 3 za 2800zł masz amortyzator, o którym gość na forum pisze, że przy jego 80kg ledwo się uginał. Napęd wcale tego nie wynagradza. No to o czym my mówimy.
  6. A tego nie wiem i mam nadzieję nigdy się nie przekonać ;) W teorii może te rowerowe tak (pytanie, czy na pewno modele za 500zł, bo wątpię :p), natomiast nie wiem, w jaki sposób miałyby być bezpieczniejsze te z wkładką, skoro i tak są tam "normalne" szkła wstawiane przez optyka.
  7. No tak, ale ja tu mówiłam o nieco innym przypadku, czyli zakupie ramy bez roweru. Każdy (ale to dosłownie każdy) rower ma nieco inną geometrię. I ogólnie rzecz biorąc oczywiście - wolę MTB od crossa, ale kupisz MTB mocno agresywnego oraz bardzo rekreacyjnego i to nie będzie to samo. Albo zmienisz widelec (nie tylko amor/sztywny, ale choćby sam skok) i też geometria się nieco zmienia. Więc bez doświadczenia to takie szukanie totalnie po omacku.
  8. Jeśli szuka szerszych opon, które trudno znaleźć w fitnessie, to nie do końca łapię sens polecania szosy, w której zdarza się to raz na sto, czyli przypadek Tribana. Żadnej innej szosy z 40c nie znam. A szosy choćby w połowie tak wygodnej, jak cross, w ogóle nie widziałam ;)
  9. @Rowerowy, już go dwukrotnie poleciłam, ale bez odzewu ;)
  10. Popieram Rowerowego rękami i nogami! Sama trzymam w piwnicy Kandsa, który jest taaaki wolny i ciężki w porównaniu do mojej szosy, ale nie muszę go tyle szorować (wystarczy przelecieć 30min. szmatką to, co w szosie zajęłoby ok. 2-3h) i jak mnie najdzie ochota jazdy w deszczu czy śniegu, nie muszę siedzieć i płakać, że taki mamy klimat, który mi każe nowy rower na zmarnowanie posyłać ;)
  11. A tego nie wiem, ale pisał, że chciał z przodu i z tyłu ;) Nie wiem, czy obejmy wytrzymają cięższy, naprawdę trekkingowy bagaż. Jeszcze co do filmiku, bo właśnie zobaczyłam, to mnie takie testy nijak nie przekonują. Bez filmu strzeliłabym w ciemno, jaki będzie wynik, bo jaki niby miałby być? Na wstępie i tak trzeba sobie zadać pytanie... Ha, no właśnie - nie uważam, że najlepszym pytaniem jest: czego oczekuję od roweru oraz gdzie zamierzam jeździć. Tegoroczne poszukiwania pokazały mi, że fundamentalne pytanie brzmi: z czego mogę/umiem zrezygnować? Bo zawsze z czegoś muszę. Albo z prędkości na asfalcie lub relatywnie prostym terenie oraz lekkości jazdy, albo z super komfortu. Rok temu wydawało mi się, właśnie wskutek stawiania złych pytań, że szosa to rower dla mnie. Czemu? No wszakże 90-95% mojego dystansu to asfalt. A potem okazało się, że te 5% potrafi uczynić ów typ roweru dla mnie nie do zniesienia. Nie z uwagi na jakieś tam czasy - mam przejechać przez płyty/tłuczeń/dziury z prędkością 10-12km/h to trudno, nadrobię potem, ale tym bardziej (skoro już mam jechać tak długo :p) chciałabym, aby ta jazda nie sprawiała, że cała treść żołądka wesoło podskakuje, podobnie jak każdy kręg od ogona, aż po samą szyję ;) Technika techniką, ale też nie każdy ma karbonowy rower z amortyzacją, tymczasem taki teren, jak opisany, na budżetowym Kandsie czy Spartacusie pokonywałam... no, nie tyle komfortowo, ile bez żadnego bólu, zwłaszcza dnia kolejnego. Na szosie człowiek się cały spina, żeby nie rozwalić siebie i roweru, a na drugi dzień nie wiadomo czemu wszystko pobolewa ;) Z drugiej strony, tak jak pisałam w innym temacie, na MTB z szerokimi oponami można się ma asfalcie całkiem nieźle wymęczyć. Zależy więc, na jakie kto jest w stanie pójść kompromisy. I jakie ma umiejętności oraz doświadczenia. Bo jestem przekonana, że są tacy, którzy jeżdżą setki kilometrów, ale nie mają techniki - coś jak jeżdżący jedynie na trasie kierowcy samochodów. Wypuść takiego na miasto, a średnio mu wyjdzie wciskanie się w korkach na sąsiednie pasy. I na odwrót.
  12. A potem mi napiszą, że klamki przełajowe to zbędny bubel, z którego można spokojnie zrezygnować, bo na ci komu ;) Oczywiście taka dygresja - przełaj/gravel/szosa, jak słusznie Jacek pisze, nijak ma się do roweru z amortyzatorem. Natomiast podobnie jak Rowerowy, mam wątpliwości odnośnie drogich MTB oraz otworów pod bagażnik/błotniki. Zwłaszcza w amortyzowanym widelcu tego nie widzę.
  13. W sumie racja, tylko ciekawe, ile wypięć by podeszwa wytrzymała ;)
  14. E, to akurat o sandałach wiedziałam. Poza tym te pod SPD to zupełnie inny rodzaj sandałów, niż te do białych januszowych skarpet ;) Natomiast jak zrobią japonki lub gumofilce SPD, znaczy się apokalipsa za rogiem :P
  15. A co to za różnica w kwestii bezpieczeństwa, czy z wkładkami, czy z normalnymi okularami jeździsz? Ja byłam w trakcie przymiarek i wywaliłam kasę na koła, więc teraz mnie nie stać :P W każdym razie chwilowo Shimano u mnie odpadły, bo tak jakoś głupio wyglądałam. Zwłaszcza w fotochromach.
  16. Pewnie mężczyźni zapominają zabrać dzieci ;)
  17. Każde rozwiązanie będzie miało swoje wady i zalety - przy wypadku ponoć lepiej zachowują się przyczepki, bo nie wyglebiają się z rowerem. Taka tylko uwaga, nie mówię, że od razu ma się stać najgorsze. Luksus miałeś - mnie woził dziadziu na gołej rurce bez amortyzacji ;) Swoją drogą podziwiam, jak on to robił - dzieciak na ramie, a na kierownicy pomidory, ogórki i ziemniaki z działki. W dodatku potrafił zasuwać i nigdy z nikim nie czułam się tak bezpiecznie. Ja tylko raz na bagażnik wzięłam kolegę, to pierdoła się nie złapał sztycy, zaraz spadł i normalnie jeszcze moi rodzice się wydarli, że mu krzywdę zrobiłam <_<
  18. Pytanie numer dwa, chyba bardziej kluczowe, to na jakich oponach Ci zależy. Fitnessy rzadko przyjmują coś więcej niż szosa i warto to wziąć pod uwagę przy wyborze wymarzonego modelu.
  19. Jacku, a jak się ma koło MTB do 40mm? Bez problemu wejdzie? Bo ja jeszcze z czasów 26" pamiętam, że u mnie obręcze już z 1,75 były na styku. Ale może teraz się to zmieniło. Tak na marginesie teraz na crossy jest ponoć dużo promocji i w co drugim sklepie rowerowym je wciskają ;) Jakkolwiek nie upieram się przy tej propozycji :)
  20. A wiesz, że odkąd tylko zobaczyłam ten temat, mam przed oczyma właśnie ten mem? ;)
  21. unavailable

    Po wywrotce

    Masz na czym, zazdro! ;) A ja mam koło, którego nie da się wcisnąć do widełek i nikt nie umie nic z tym zrobić :P
  22. Potrafić to jedno, drugie - czy masz wyobraźnię? Ja bym rower nawet złożyła, tylko co z tego, jeśli nie mam takiego wyobrażenia, jak będzie się na nim jeździło, bo tabelka z geometrią niewiele mi mówi. Do tego trzeba trochę objeżdżenia, poza tym czasami o pozycji decydują jakieś duperelki, jeden centymetr lub stopnień w tę czy we w tę i nagle masz zupełnie inny rower ;) Natomiast faktem jest, że na królach Allegro pojeździć spokojnie można. Nawet w dłuższe trasy. Ja moim Kandsem MTB i Spartacusem crossem robiłam powyżej setki, i szczególnie Kandsa darzę wielkim sentymentem. Jedyne, co wymieniałam, to łańcuch. No i opony, ale te nie ze zużycia, tylko zwykłej chęci wymiany na nieco inne :)
  23. No bidunia, zawsze taki zahukany ;)
  24. W tej cenie karbonowe widelce to akurat raczej standard w tzw. hybrydach/fitnessach. Problem polega na tym, że tego typu rowery rzadko przyjmują co najmniej 40mm (znam ten ból, szukałam długo gravela). Druga rzecz to wbrew pozorom raczej średnia amortyzacja i jeśli miałeś w życiu jakikolwiek amortyzator, prawdopodobnie sztywny widelec Cię rozczaruje. Sama mam Anyroada 2, ale ja szukałam szosy, o którą nie muszę się bać na wertepach, a nie roweru, którym przejadę całkiem komfortowo po leśnej ścieżce. Takie coś to mi się marzy dopiero, kiedy dorobię się karbonowej ramy ;) Do celów, o których piszesz, bardziej polecam crossa. Jest bardziej uniwersalny. Za mniej niż 3k można kupić np. Saveno Everest 4.0 - sztywne osie, Deore/SLX, Octalink, hydrauliczne tarczówki, opony Schwalbe, nawet amortyzowana sztyca się trafiła. Trochę średni amortyzator przedni, ale do przeżycia. Poza tym oczywiście spełnia warunki, o których piszesz, tzn. bagażniki i błotniki.
  25. Wiesz, no z zasady nie ma rowerów do wszystkiego. To znaczy takich, że wszędzie będzie jednakowo dobrze. Albo będziesz jeździć na szerokich oponach i wtedy korzenie czy piasek zrobią na rowerze mniejsze wrażenie, albo założysz semi-slick ok. 1,75 i wtedy będzie znacznie lżej na asfalcie. Trochę średnio więc ten asfalt na Trekach z oponami 2,2". W ubiegłym roku na pielgrzymce do Częstochowy mieliśmy taką dziewczynę, co pojechała właśnie na rowerze z szerokimi oponami i agresywnym bieżnikiem - nie jest zawodowcem, ale dość wysportowana, młoda, dwa lata temu jechała z nami w czołówce. Rok temu wlekła się i zdychała, i mówiła, że już nigdy więcej nie weźmie roweru MTB na taki wyjazd. Więc opona na pewno swoje robi (przy czym, może oczywiste, ale na wszelki wypadek dodam, że to nie jest tak, że sobie wymyślisz do roweru oponę danej szerokości - trzeba by spytać w sklepie, jaką najwęższą przyjmie obręcz, żeby potem nie było rozczarowania). Zwłaszcza w przypadku kobiet, które z natury są słabsze. I jeszcze co do tej słabości - z tej samej przyczyny warto patrzeć także na wagę roweru. Z tych dwóch rowerów wiadome, że Marlin 7 będzie lepszy. Natomiast nie uważam, że nadaje się on dla kobiety na asfalt. Zależy więc, jakie mają być te proporcje. Jeśli wyjeżdżasz z domu, aby dojechać do lasu i tam pohasać - bierz MTB, jeśli jednak chcesz jeździć na dłuższe wycieczki, głównie asfaltem, nieco szutrem lub leśną ścieżką z prędkością niewyścigową, a tylko raz na czas zjechać na jakieś korzenie, MTB to przerost formy nad treścią. Jednocześnie strasznie trudno mi coś doradzić, bo mając w głowie np. takiego Rometa Mustanga 29, to aż mnie boli Twój portfel ;) Ze sklepami i serwisami na miejscu różnie bywa. Są sklepy, które lepiej traktują klienta, który kupił rower u nich, są takie, które lepiej traktują klienta, który ma rower danej marki (lub z danej półki), a są takie, które po zakupie roweru zwyczajnie mają Cię gdzieś. Obojętnie, czy zostawiłeś u nich cztery tysiące czy tylko tysiąc. Każdego z takich sprzedawców przerabiałam na własnej skórze i między innymi dlatego sama sobie serwisuję rowery. Musiałabyś zatem zebrać jakieś opinie na temat tego konkretnego salonu, czy faktycznie warto. Samodzielny rekonesans daje niewiele, bo nie masz złomu, aby im zaprowadzić do naprawy ;) Jeśli chodzi o salony Treka ja jakoś mam złe skojarzenia. Jeden sklep znam dość dobrze, w drugim byłam tylko raz. W obu koniecznie wciskają jak najdroższe modele z tego, czego potrzebujesz. Czyli jeśli na przykład rzucę hasło: gravel lub szosa mam 90% szans na to, że mi polecą sprowadzanego Checkpointa za 7 tysięcy, mimo że na hakach i stojakach leżą u nich szosy po 3 tysiące. Jeśli powiem, że planowałam inną cenę, zaczynają wciskać kredyt. Dodatkowo poza Trekiem nie ma świata, no chyba żeś totalny looser i chcesz zmarnować pieniądze, to Twoja rzecz, ale wtedy do nich nie przychodź ;) To samo było z moją koleżanką w kwietniu - poszła do nich mówiąc, że chce jeździć na krótkie przejażdżki raz na ruski rok. Wyszła z propozycją za 3-4 tysiące, bo poniżej tego nie ma co schodzić, bo złom, a inne marki to już złom do kwadratu. Jeździ od miesiąca Spartacusem za niespełna 1500zł - mówi, że lepszego roweru w życiu nie miała i co i rusz widzę jakieś jej zdjęcia na Endomondo (choć miała jeździć tak może dwa razy w miesiącu). Tak więc w rzeczonych sklepach już na starcie wiadome, że nie mogę się przyznać, na czym jeżdżę, bo zawsze dokonuję złych wyborów - najczęściej taki komentarz jest wtedy, jak nie umieją/nie wiedzą, jak naprawić albo przysparza im to jakąś trudność (Trek nie ma takich rozwiązań w ofercie, co automatycznie sprawia, że to są złe rozwiązania, bo przecież Trek ma najlepsze). Ale to są generalnie ludzie, którzy najczęściej żyją w innym świecie - mają te szkolenia, potem jeżdżą na rowerach za 20-30 tysięcy, to co się dziwić, że taki blaszak za 2k jest politowania godzien. Tak, jakbyś senatorowi kazała utrzymać rodzinę z pensji w Lidlu - nieprzystosowani ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...