Skocz do zawartości

kryptoszosowiec

Użytkownicy
  • Postów

    152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kryptoszosowiec

  1. Być może hamulce XT są na tyle mocne w porównaniu do niskich modeli, że tam klocki żywiczne Shimano są ok. Przy hamulcach o niskiej sile hamowania, każda zmiana daje zauważalny efekt.
  2. A jakie miałeś klocki wcześniej? Podstawowe, żywiczne Shimano właśnie dają efekt jakby klocek był z gumy. Półmetaliczne jakiejkolwiek firmy, poprawiają znacznie sytuację. O ile w szosie mam oryginalne klocki Shimano i są przyzwoite, o tyle w MTB zawsze wymieniałem je na coś innego, bo nie dało się na tym jeździć. Tylko prawdę mówiąc, nie jestem w 100% pewny czy w klockach szosowych i MTB jest użyta ta sama mieszanka w klockach.
  3. MT5xx to nie są starsze klamki, tylko pozagrupowe. Zestaw to taki dziwny mix klamek z poziomu Deore, przewodu BH-59 o ile pamiętam i zacisków pod klocki Wide.
  4. O ile jesteś w stanie wykorzystać pełną siłe hamowania, bo pozwala na to przyczepność. Tania tarcza Shimano jak już dojdzie do etapu ostrej krawędzi, to będzie dawno do wywalenia ze względu na grubość.
  5. Chodzi o to, że klocki Wide będą wychodziły poniżej dolnej krawędzi tarczy, hacząc o pająk. Ty piszesz o odwrotnej sytuacji, gdzie masz mniejsze klocki na większej tarczy. Ta kombinacja jest ok nawet według Shimano.
  6. Tylko to nadal nie rozwiązuje tematu tarcz. Klocki Wide nie są kompatybilne z tarczami Narrow. Są tacy co to łączą, ale dla mnie to druciarstwo.
  7. Te klamki nie mają ServoWave i beznadziejną ergonomię do roweru MTB. To już lepiej nie zmieniać bo szkoda pieniędzy. Pomoże to na kilka pierwszych hamowań, póki śliska strona znowu nie stanie się śliska. Próbowałem i zabawa z tymi tarczami to kompletna strata czasu.
  8. Możesz kupić tarcze Galfer albo SwissStop i też będzie ok. Ja się nie znam, ale myślę że ktoś w Shimano jednak to przemyślał. Tysiące ludzi używa tych tarcz na świecie i jakoś nie słychać żeby na każdym kroku komuś tarcze się rozłaziły.
  9. Musisz szukać tarczy Shimano z "płetwami". One muszą być zrobione dobrze, bo nie ma innej opcji. @mike21 zapewne miał na myśli na myśli RT81 i RT86, ale nie wiem dlaczego by miały być gorsze od wersji z płetwami, skoro wykonane są w tej samej technologii. Ogólnie chodzi o to, że tarcza musi być cięta, a nie tłoczona. Niskie modele Shimano są tłoczone. Jak przejedziesz palcem po wewnętrznej stronie, to poczujesz że krawędzie są ostre i łapią za skórę. Jak zrobisz to z zewnętrznej, to wszystkie krawędzie są gładkie i palec się ślizga. Dokładnie tak samo jest z klockami. Tarcze cięte mają obydwie strony ostre i to od razu czuć. Od kiedy je założyłem do szosy, skończył się problem ze szklącymi się klockami i przez to brakiem siły hamowania. Nie wiem jaka jest różnica w cenie między XT a XTR, ale raczej nie warto dopłacać. Zwiększanie rozmiaru tarcz daje z tego co pamiętam, około 10% przyrostu siły hamowania pomiędzy kolejnymi rozmiarami. W dużych tarczach chodzi o lepsze odprowadzanie ciepła. Oczywiście, jeżeli brakuje siły hamowania to się zakłada największe co się da, bo brak siły i generowanie ciepła koniec końców się łączą. Jak już kupisz hamulce i tarcze, to zawsze można pomyśleć o klockach. Można kombinować z jakimiś tworami Jagwire, Clarks, EBC i inne podobne, ale moje doświadczenie jest takie, że na ogół kończy się to kasą wyrzuconą w błoto. Oczywiście, jeżeli zużywasz komplet klocków raz na miesiąc czy dwa, to można kupić i sprawdzić jak działają. Natomiast jeżeli jeździsz po płaskim i klocki wystarczają na dwa czy trzy lata, to lepiej kupić chociażby SwissStop. Natomiast takie kombinacje to już jak założysz nowy komplet, dotrzesz całość i stwierdzisz że jeszcze czegoś lekko brakuje. Sprawdzałem na szosie, ale chociażby żółte SwissStop generują naprawdę dużą moc od lekkiego naciśnięcia klamki. Oczywiście w późniejszych fazach hamowania inne klocki mogą być lepsze, ale jeżeli często jeździsz po płaskim i potrzebujesz żeby klocki oferowały mocne hamowanie od początku, bo układ nie ma się kiedy nagrzać, to te SwissStop są rewelacyjne.
  10. Kwestia oczekiwań. Jak ktoś ma noge jak koń, generuje dużo mocy, jest ciężki i/lub jeździ długie dystanse, to owszem, sprawdzony karbon będzie lepszy. No ale bazując na swoim przykładzie, gdzie robię trasy +/- 50km, w większości po przyzwoitych asfaltach, nie napinając się przy tym i mając opony 34c, aluminiowa rama naprawdę w niczym nie przeszkadza. Jeszcze w 2020 miałem aluminiową szosę Race na szczękach, robiłem regularnie 60-80km ze średnią pod 30 km/h solo i także nie czułem że potrzebuję czegoś innego. No ale tak jak pisałem, to moja opinia i oczywiście można się z tym nie zgadzać. Absolutnie nie twierdzę że należy tak zrobić.
  11. Jeżeli chodzi o Stack, to jest jedna pułapka w teraźniejszych rowerach. Jeżeli rower ma kable schowane w główce ramy, jak chociażby w Orbea, do Stack nie jest doliczona przelotka na przewody, której trzeba użyć. Dodaje to jakieś 20 mm do realnej wysokości mostka. Jest jeszcze kwestia kół, z moją opinią można się zgadzać lub nie. Prawda jest taka, że zarówno jak i w Canyon jak i Orbea, zamontowane są potworne kartofle ważące ponad 2200g. Wątpię żeby w przypadku innych producentów było lepiej. Ja osobiście mając budżet 8k, wolałbym kupić tańszy rower aluminiowy i do tego przyzwoite koła, niż za wszelką cenę brać ramę karbonową z takim sobie osprzętem. No ale to moja wizja. Z kołami nie chodzi tylko o wagę, ale i jakość. Te fabryczne na ogół są bo są i tyle. Składane na zamówienie lub jakiegoś dużego producenta to inny poziom i jakość.
  12. Canyon przyzwoity, ale osobiście uważam że jest paskudny. Kwestia gustu. Do wymiany od razu tarcze, bo RT10 to blaszka od piwa, a nie tarcza hamulcowa. No i trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: karbon z gorszym osprzętem, czy alu z lepszym.
  13. Rower na szczękach za tyle kasy? Sensa Romagna na 105 kosztuje 3300 zł, a nie będzie w niczym gorsza niż to Bianchi. Orbea Avant i Orca to różne rowery. Aluminium vs Carbon, mocne Endurance vs agresywniejsza pozycja. No chyba że nie piszesz o modelach z ostatnich 5 lat. Najpierw się zdecyduj co chcesz, jaka to ma być geometria i jakie opony mają wejść. Bo niby piszesz o Road+ a wrzucasz Bianchi na szczękach. A pisząc bardzo ogólnie, do tych 8k rowerów jest od groma i większość jest bardzo podobna. Jeden będzie miał lepsze koła, drugi napęd, a trzeci elemnty typu kierownica itd. Przy około 10k zaczynasz mieć możliwość wybierania w karbonie. Jedno jest pewne. Musisz szukać roweru na tarczach z hydraulicznymi hamulcami.
  14. No ale przecież masz już rower Gravel. Po co kupować drugi rower, od razu z zamiarem wjazdu na szutry, skoro już taki rower masz? Aktualnie rowery Endurance, zwłaszcza te Road+, nie różnią się diamteralnie od Graveli. Pytanie jeszcze czym jeździłeś. Żeby się nie okazało, że masz podstawowego Gravela, przejechałeś się szosą Race na oponach 25c i potem będzie zdziwienie. Tak czy inaczej, popatrz na rowery Sensa. Ja mam Orbea Avant i poza kiepskim lakierem, jestem bardzo zadowolony. Bianchi? Jak Ci się podoba to bierz, to już połowa sukcesu. Ja fanem Treka i Speca nie jestem. To takie trochę rowerowe VW.
  15. To nie geometria Endurance decyduje o szerokości opony. Jakiś konkretny model? Masz Gravela, piszesz o kombinacji z szerokością opon, czyli strzelam że chodzi o szersze niż węższe. To właściwie po co kupować rower szosowy, zwłaszcza Endurance?
  16. Zaciski/klamki od Deore M6000 w górę + tarcze XT. Teoretycznie mógłbyś montować pozagrupowe z serii 5xx, ale one nadal używają klocków Wide. Ewentualnie do aktualnego zestawu możesz spróbować użyć tarcz chociażby Galfer. Pamiętaj tylko, że musisz szukać tarcz pod klocki Wide, a to bardzo mocno ogranicza wybór. Przynajmniej jeszcze z 3 lata temu, Galfer miał takie tarcze w ofercie. Ważne jest aby kupić dobre tarcze i na tym nie oszczędzać. Muszą ciąć klocki, a nie powodować że klocki się po nich ślizgają jak na niskich modelach Shimano. Bardzo szybko poczujesz jaka jest różnica. Dobre tarcze to podstawa, a dość często jest to pomijany aspekt. Niestety jedyne dobre tarcze jakie zostały w ofercie Shimano to XT/XTR lub Ultegra/Dura Ace. Z ciekawości zamówiłem kiedyś SwissStop do szosy. Drogie i nie sprawiały wrażenia wartych niemałych pieniędzy. Odesłałem od razu, bo wcale nie wyglądały lepiej niż jakieś losowe Chińczyki, a na dodatek waga w stosunku do deklaracji producenta była sporo wyższa.
  17. Cześć, Mam buty szosowe Van Rysel Roadr 900. (źródło: road.cc) Jestem z nich bardzo zadowolony, ale mam jeden zasadniczy problem. Przy temperaturach wyższych niż powiedzmy 25 stopni, zaczyna mi się gotować stopa od dołu. Tak naprawdę dobrze jest do około 20 stopni, powyżej zaczyna się już robić ciepło, a przy 30 całkiem dosłownie mam wrażenie jakbym trzymał podeszwę stopy w piekarniku. Mam skarpetki Van Rysel, Luxa, Assos i we wszystkich jest to samo. Nigdy nie miałem takiego problemu z butami i właściwie mało kiedy narzekałem że jest mi za gorąco. Skoro problem zaczyna się od dołu stopy, pomyślałem o zmianie wkładek. Macie jakieś dobre, sprawdzone wkładki? Dobrze by było gdyby nie kosztowały worka kasy, bo jeżeli zmiana nie pomoże, trzeba będzie pomyśleć nad drugą parą butów.
  18. Z aktualnych opon jestem zadowolony. Nie są najszybsze, ale za to bardzo komfortowe i wygląda na to że dość odporne na przebicia. W lipcu kupiłem GP5000, przejechałem 50km i sprzedałem. Owszem, były szybsze, ale mniej komfortowe i rower prowadził się dziwnie. Ten komfort jeszcze bym przeżył, ale prowadzenia już nie. Na każdym zakręcie miałem wrażenie że rower mi się zaraz złoży. No i montaż to był jakiś koszmar... Jak te się skończą, a sądzę że jest bliżej jak dalej, będę wtedy myślał. Niestety oferta opon 32c w wersji pod dętkę nie jest zbyt duża. Owszem, można kupić TLR, tylko po co wozić dodatkowe dziesiątki gramów i je zamulać dętką? Właściwie tak na szybko z głowy, z opon Topowych dużych producentów są z dwa modele Vittoria, GP5000 i jakieś Pirelli.
  19. Tak jak pisałem, ja kupilem z czystej ciekawości. Przynajmniej ja mam mam tak, że co jakiś czas mam ochotę spróbować czegoś nowego. Jest też taka zasada, że jak się nie jeździ, to chociaż trzeba dobrze wyglądać 😄 A tak na serio, te poprzednie koła były wybitnie nie szosowe. Nie miałem tam możliwości montażu opon węższych niż 30mm. 32 szprychy, potwornie niska, asymetryczna obręcz. Wiem że te różnice między kołami nie są diametralne, ale tak jak napisałem, te koła wybitnie nie pasowały do roweru szosowego.
  20. Zacząłem temat, to i wrzucę aktualizację. Po długich przemyśleniach, stwierdziłem że kupuję karbonowe koła: FFWD Tyro 45 mm. Zrobiłem to z czystej ciekawości, niczego więcej. Dzisiaj zrobiłem pierwsze 50 km i moja subiektywna opinia poniżej. Nic poza kołami w rowerze nie zostało zmienione. Nie będę pisał o sztywności czy aerodynamice, bo się na tym nie znam i nie mam nogi żeby takie rzeczy odczuwać. Poprzednie koła to były składaki z LemonBike. Waga 1680g, obręcze DT Swiss o wysokości 19mm, piasty Novatec. Nowych kół nie ważyłem, ale wszystko wskazuje że nowe są cięższe o jakieś 50-70 gramów. Uważam że jest to wartość pomijalna i nie ma wpływu na moje odczucia z jazdy. Do prędkości 20 km/h różnica jest zerowa, bo jaka niby ma być. No chyba że się toczymy, a wieje z boku, ale o tym później. Powyżej 20 km/h zaczynają się zmiany, bo wyraźnie czuć że kierownica jest "cięższa". Po prostu na początku miałem wrażenie jakby ktoś mi siedział na kierownicy. Można się do tego przyzwyczaić, ale uczucie jest dziwne. Ma to jednak też swoje plusy. Rower wydaje się być dużo stabilniejszy, trochę jakby jechał po szynach, gdzie nierówności na asfalcie nie wytrącają go z toru jazdy. Wiatr także zaczyna dawać się we znaki. Na poprzednich kołach, naprawdę musiało mocno dmuchać żebym czuł że wiatr wpływa na prowadzenie roweru. Na nowych, nawet dzisiaj gdy wiatr nie był zbyt silny (około 15 km/h), czuć to bardzo mocno. To nie jest tak że wyrywa rower spod tyłka, ale zdecydowanie czuć że coś go "pcha" od boku. Obawiam się że przy mojej wadze poniżej 60 kg, przy mocnym wietrze zacznie się robić "zabawnie". Jeżeli chodzi o wpływ kół na prędkość, to nie jestem w stanie tutaj napisać niczego sensownego. Mam wrażenie, że powyżej 30 km/h jest nieco łatwiej utrzymać prędkość. Pojeżdżę więcej w lepszych warunkach, to wtedy będę mógł napisać coś więcej. O sztywności ciężko mi coś napisać, bo nie mam ani takiej mocy, ani wagi żeby to było jakoś mocno odczuwalne. Kilka razy odniosłem wrażenie, zarówno na mini podjazdach jak i zakrętach, że rower jest nieco bardziej responsywny. Komfort chyba na plus. Na wszelki wypadek wyjechałem na ciśnieniu o jakieś 0.25/0.3 Bara więcej niż zwykle, żeby nie ryzykować uszkodzenia obręczy na pierwszym wyjeździe, a nie odczułem negatywnych efektów. Czy warto w takim razie kupić takie koła? Jeżeli szuka się czegoś co poprawi wyniki i generuje się dużo mocy, to pewnie jest to wybór oczywisty, bo w którymś momencie zaczynają liczyć się szczegóły. Natomiast jeżeli jeździ się tak jak ja, to właściwie można to zrobić, ale nie ma się co oszukiwać, będzie to zakup głównie dla przyjemności i radości z jazdy. Ja jestem zadowolony, ale raczej mojego kolarskiego życia nie wywrócą do góry... kołami.
  21. No i zdjęcie, nie wiem czy coś widać. Przetarcie jest poniżej dwóch odprysków. Oczywiście zdjęcie z mocnym światłem. Podejrzewam że bez pokazania palcem, nikt tego defektu nie zauważy, no ale jednak liczy się fakt że tam jest.
  22. Hej, Chciałem podzielić się z Wami, nieco ku przestrodze, moją historią z polerowaniem lakieru w rowerze Orbea Avant. Na wstępie napiszę, że w przeszłości polerowałem już dwie ramy i jeden widelec. Ramy to Kross Hexagon i Accent Apex, a widelec to sztywny Accent. Polerowałem je używając wkrętarki i past polerskich i efekt był świetny. Dodatkowo, na widelcu używałem nawet papieru ściernego żeby wyrównać kilka niedoskonałości. No więc w weekend postawiłem zrobić to samo w aktualnym rowerze. W kilku miejscach miałem małe odpryski, więc stwierdziłem że przetarcie pastą poleską troche zetnie krawędzie, więc będzie mniejsza szansa że krawędź lakieru będzie dalej się rwała. Tu gdzie ubytek był tylko w warstwie bezbarwnej, lekka polerka powinna także nieco pomóc żeby odpryski mniej rzucały się w oczy. Tym razem użyłem pasty Menzerna 1000, ale polerując ręcznie. Użyłem pada średniej twardości. Nie przyciskałem, nie szorowałem przez 10 minut w jednym miejscu. Lekkie pocieranie może przez minutę czy dwie. Wypolerowałem wspomniane miejsca, złożyłem rower i wczoraj zauważyłem że... prawdopodobnie przebiłem się w jednym miejscu, na tylnych widełkach przez warstwę bezbarwną. Przebiłem się albo do bazy, albo została cieniutka warstwa bezbarwnego, bo widać po prostu przebarwienie na lakierze. Dokładnie ten sam zestaw używałem ostatnio na samochodzie. Długie polerowanie z użyciem wkrętarki, ledwo co ruszyło rysy. Gdybym użył wkrętarki na tym rowerze, prawdopodobnie po kilku sekundach byłbym już na poziomie bazy, a niewiele później pewnie widziałbym już metal. To jest absolutny absurd, jak beznadziejny jest ten lakier. Nie wspominam już o odpryskach które są wszędzie, od byle puknięcia. Natomiast tym co się stało przy polerce, jestem zszokowany. Więc odpowiadając na pytanie z tematu: chyba plakatówkami.
  23. Cześć, Dzisiaj dość nietypowo, bo zamiast pytać o opinie, zacznę od mojej. Jestem bardzo szczupły, poniżej 60 kg przy 173 cm. Jeżdżę na szosie. Jakieś 3 lata temu zdecydowałem że kupię ubrania wspomnianej marki. Głównym czynnikiem był stosunek ceny do jakości, no i wtedy to był złoty strzał. Za trochę ponad 300 zł kupiłem koszulkę i spodenki, które były dużo lepszej jakości niż te z Decathlon. Po prostu inny poziom odzieży. Brałem w ciemno rozmiar S, ale o tym poniżej. Kupiłem wtedy dwa komplety spodenek Quest Strip i koszulek Quest Magnetic. Zarówno spodenki jak i koszulki leżały idealnie. Dopasowane do ciała, ale nie uciskające. Wkładka jak dla mnie nieco zbyt cienka, ale w sumie byłem bardzo zadowolony. W koszulkach bardzo ceniłem sobie dopasowanie, ale także bardzo dobre kieszonki z tyłu, w których pewnie siedział telefon czy klucze. Oczywiście w obydwu przypadkach, rozmiar S, bo jaki inny bym niby miał wziąć. Określiłbym te ubrania jako "uniwersalne" pod kątem rodzaju kolarstwa, jak i poziomu zaawansowania. Po prostu niezłe ubrania. W międzyczasie kupiłem jeszcze bluzę Quest Pneumatic, która zmieniła moje podejście do jazdy na rowerze w chłodne dni. Jestem bardzo zadowolony. Jakieś 2 miesiące temu postanowiłem dokupić jeszcze jeden komplet ubrań. Dobre doświadczenia spowodowały że odrzuciłem inne firmy i szukałem ubrań tej marki. Padło na spodenki Quest Cargo oraz koszulkę Superfly. No i niestety tutaj zaczynają się schodki... Spodenki Quest Cargo. Nie wiem co tutaj się wydarzyło, ale będą postury wychudzonego gimnazjalisty, prawie nie zmieściłem się w rozmiar S. Jestem absolutnie na granicy, właściwie odczuwając lekki dyskomfort wynikający z ucisku. Gdyby nie to, że jestem praktycznie pewny że M by były za duże, w życiu bym tych spodni nie zostawił. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak to możliwe że spodenki jednej firmy w tym samym rozmiarze mogą tak diametralnie się różnić. Koszulka Quest Superfly. Tutaj ponowny zawód. O ile koszulki Magnetic, tak jak pisałem, wyglądają na ubrania ogólnego zastosowania, tak Superfly wygląda mi na typową koszulkę sportową/wyścigową. Brak kołnierza, cieniutka zewnętrzna warstwa i siatka w środku. Oczywiście zamówiłem rozmiar S. No i co? Koszulka jest luźniejsza niż wspomniany Magnetic. Ponownie, jak do tego doszło, że sportowa koszulka w tym samym rozmiarze ma luźniejszy krój niż koszulka, nazwijmy, do rekreacji? Dodatkowo, kieszonki z tyłu są beznadziejne. Niestety są dość luźne i chociażby przy wskakiwaniu na krawężnik, po prostu wszystkie przedmioty podskakują do góry. Gdy mierzyłem ją w domu, wydawała się ok. Dopiero podczas jazdy rowerem, gdy doszedł wiatr, odkryłem że jest po prostu luźna w okolicach ramion. Nie wiem, może ja źle do tego podchodzę, ale oczekiwałem że w ramach produktów jednego producenta, można oczekiwać że rozmiarówka będzie powtarzalna. Niestety się myliłem. PS: Tak na osłodę tylko napiszę, że kupiłem też szosowe rękawice Assos. Najdroższe (250 zł) i jednocześnie najgorsze rękawice jakie miałem w życiu. Także nie jest tak, że mam uwagi do marki Quest, a całą resztę uważam za jakieś cudo.
  24. Cześć, Od chyba już ponad 3 lat, używam napędu Tiagra 4700/4720 z przerzutką SS i kasetą 14-25T. Używam dwóch łańcuchów KMC X10 EL TiN Gold. Mam problem z kulturą pracy tylnej przerzutki, a właściwie zmian biegów. Jakbym jej nie wyregulował, zawsze mam ten sam problem. Przy wrzucaniu miększych biegów (14>>>25), praktycznie za każdym razem słyszę lekkie szurnięcie. Nie występuje to na wszystkich biegach, ale przy większości. Nie jest to typowy dźwięk, gdy łańcuch nie może przeskoczyć na zębatkę, tylko właśnie szuranie łańcucha o kasetę. Biegi zmieniają się bez problemu, ale towarzyszy temu ten dźwięk. Próbowałem już regulować naciąg linki i odległość kółka przerzutki od kasety. Długość łańcucha jest prawidłowa, komponenty są ze sobą kompatybilne, hak wydaje się być prosty. Miałem ten sam napęd w Gravelu i było podobnie, więc także pod tym względem odrzucam teorię o krzywym haku. Zresztą miałem kilka razy krzywy hak i wiem że objawy są nieco inne. Napęd nie jest zużyty, bo mimo że ponad 3 lat, nie jeździłem tym rowerem zbyt dużo. Przymiar do łańcucha Bitul wskazuje że łańcuchy są praktycznie jak nowe, to samo wyszło przy sprawdzeniu w serwisie. Doświadczenie w regulacji napędu mam. Robiłem to już wiele razy przez ostatnie 10 lat, zbudowałem kilka rowerów, przerobiłem wiele przerzutek i kaset. Nigdy nie spotkałem się z tak upierdliwym problemem. Czy napędy szosowe z przerzutkami SS po prostu tak działają? Kaseta ma ciasne stopniowanie, więc spodziewałem się bardzo płynnej pracy. Czy mieliście kiedyś problem z łańcuchami KMC i napędem 10s Shimano? Prawdę mówiąc, zaczynam być tak zdesperowany, że zamówiłem właśnie kasetę i biorę pod uwagę przejście na łańcuch Shimano po sezonie.
  25. Trochę mnie zastanawiają te okrągłe ślady na ostatnim zdjęciu. Jedno zahacza o tor toczenia kulek. Mam wrażenie że piasta mogła być skręcona za mocno, bo wytarcie jest dość mocne, ponownie na ostatnim zdjęciu. A może to kwestia zdjęć?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...