Skocz do zawartości

wino

Użytkownicy
  • Postów

    139
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wino

  1. Wrażenia po drugiej jeździe. Podjazdy poszły szybciej, po płaskim też szybciej, ale zjazdy poszły wolniej i nie pomógł dolny chwyt. Pierwsza teoria - dziś był słaby wiatr, a rok temu mocny w plecy. Druga teoria to niższa waga szosy (9 kg) w porównaniu do crossa (12-13 kg). Nie ma problemu z jazdą po DDR-ach i po lekkich szutrach (trafił się taki odcinek), tylko szkoda opon? Zastanawiam się, czy iść na fitting, czy wymówić, bo gość w sklepie dobrze wszystko ustawił i zdaje się, że zmiany nie są potrzebne. Dyskomfort jest po dłuższej jeździe, ale wystarczy na chwilę złapać górny chwyt (jak w MTB) i odpocząć. Boję się, że po zmianach będzie gorzej. Na razie pojeżdżę na tym, co jest. Bliżej lata zmienię koła na lepsze, opony 28" i zobaczymy różnice.
  2. Kilka słów o planach na ten rok. Kalendarz startów jest dopięty. 20 zawodów MTB i tylko 5 szosowych. Co do szosowych, to po kolei: Wyścig sprinterski z osobną kategorią dla rowerów innych niż szosowe. Tutaj opcje są dwie: cross + opony GP5000 37" jednak ogranicznikiem będzie opór aerodynamiczny MTB + lekkie dętki TPU + dobre koła + lekkie opony to może być lepszy wybór TDPA i opcje są takie: cross + opony GP5000 37" jednak ogranicznikiem będzie opór aerodynamiczny MTB + lekkie dętki TPU + dobre koła + lekkie opony szosa jeśli nauczę się dobrze jeździć Klasyk Beskidzki - trochę daleko i nie wiem, czy dam radę Klasyk Ropczycki - na początku będzie płasko i jak ktoś się nie utrzyma w peletonie, to będzie gonił, a dopiero potem są górki Arłamów - koliduje z Chęcinami i mam dylemat Co do TDPA, to w 2018 na zjazdach było tyle dziur, że przydałby się full MTB. 🙂 Na innych forach ludzie też mieli dylemat, czy jechać szosą, bo dopiero się uczą, czy wziąć trekkinga i ostatecznie zwyciężała druga opcja. Tak więc wszystko zależy, jaka będzie trasa i na czym będę się lepiej czuł. Rowerów jest już za dużo (n=6) i nie mam gdzie trzymać, a jak dojdzie gravel, to już zupełnie. Tak w skrócie: cross - pierwszy rower, więc szkoda się pozbywać, ale może dokonam modyfikacji, poza tym najlepiej go czuję, bo najwięcej jeżdżę full - będzie co najmniej do końca sezonu, posłuży do treningów w terenie i do maratonów w górach hardtail - mam dylemat, czy odchudzać, czy polować na Treka Procalibra, czyli powrót do korzeni, bo ten model miałem kupić przed pandemią lekki używany hardtail, który chwilę temu wrócił z naprawioną ramą - byłoby git, tylko trochę mały na mnie tani MTB do miasta, drugi pod względem spędzonego czasu i który dobrze czuję i nie chcę się pozbywać szosa (sprzedany) bardzo tani MTB na tourneyu, którym kiedyś trenowałem i jeździłem po mieście, ale ciągle się psuł (w planach) gravel, jeśli mi się spodoba (ale raczej turystycznie, a nie na zawody)
  3. Za wcześnie na podsumowanie. Póki co bez większych problemów. Po pierwszej jeździe mogę ocenić, że: oryginalne opony od razu do zmiany, bo to ciężkie druciaki, a teraz mam zwijane Vittoria Corsa 32 mm niedługo zmienię przerzutki na elektroniczne, bo czasami mechanika mnie wkurza - albo lewa manetka ma 3 położenia, albo nie mam jeszcze wyczucia, bo muszę nacisnąć 2 razy lub mocniej - ale zmiana biegów jest w miarę płynna w górnym chwycie nie da się skutecznie zahamować, chyba że oprzesz wszystkie palce na klamce - być może klamki do regulacji potrzebny jest dedykowany uchwyt na komputerek po dłuższej jeździe pojawiały się dolegliwości, zwłaszcza w dolnym chwycie, ale szybko przeszły do pedałów szosowych trzeba się przyzwyczaić - są jednostronne i trudniej się wpiąć niż do SPD - temat na osobną dyskusję, co lepsze w szosie - dużo osób jeździ w zwykłych SPD i prawdopodobnie nie ma dużej różnicy (oprócz wagi) nie umiem wchodzić w zakręty przy dużej prędkości - czyli też czeka mnie trening techniki jazdy na szosie górny chwyt na kierownicy jest stabilny, szerokość jak dla mnie też jest ok obecne siodełko jest wygodne i się zastanawiam, czy faktycznie musi być z dziurą - na fittingu na bank wcisną mi inne po śmieszkach rowerowych (także po kostce) na 32 mm da się jeździć, tylko trzeba uważać na krawężniki i nierówności - jutro zamierzam polecieć długą trasę i muszę obczaić, którędy ominąć wylotówki, bo DDR-y na nich to jakiś żart - wysokie krawężniki, co kawałek kostka na wyjazdach z posesji i pełno piachu - a tyle od lat się mówi i dziwić się, że szosowcy po DDR-ach nie chcą jeździć Rozmiar 55 pasuje. Jest wygodnie, choć po dłuższej jeździe pojawiają się dolegliwości. Trudno ocenić, nie mając punktu odniesienia. Musiałbym pojeździć na rowerach o różnych pozycjach. Orbea Orca to taka pośrednia geometria - wyścigowa, ale bliżej do rekreacyjnej niż do aero. Jeśli zależy ci na wadze, elektronice i kołach, to dobry wybór. Kupiłem w sklepie stacjonarnym za 10k. Z dodatkami wyszło koło 12k. Na razie będą jazdy indywidualne. Może i takie po 100 km. Na nowo mnie wzięła ochota, aby polecieć stare oklepane trasy, a nawet ruszyć się gdzieś dalej, ale to może po upgrade kół, ewentualnie w pozycji bardziej aero, o ile taka zmiana pozwoli dojechać dalej przy tym samym wysiłku. Sami się chwalą, że biorą. Niekoniecznie są to substancje zakazane. Na amatorskich zawodach nie spotkałem się z kontrolą antydopingową. Przed pandemią startowałem w TDPA i numerki osób wylosowanych do kontroli miały wyświetlać się na tablicy. Nigdzie nie widziałem takiej tablicy. Któregoś dnia wypożyczę na testy gravela, bo przestaje mnie dziwić popularność tych rowerów. Baranek, brak amorka (niższa waga), sportowa ale wygodna pozycja, szybki na szosie i w lekkim terenie, nie ogranicza cię do asfaltu. Później do gravela dorobiono ideologię i uczyniono styl życia. Wydaje się, że z gravelem może konkurować tylko lekki rower MTB o sportowej pozycji z szybkimi kołami i oponami.
  4. Ostatecznie M30 na mechanicznej 105 i aluminiowych kołach. Kilka razy zmieniałem zdanie i sklep już chciał zamknąć temat. Odnośnie podzespołów: Opony zostaną zmienione na 32 mm. W sumie to sam nie wiem, czy potrzebnie. Ile ludzi, tyle opinii. Dużo mnie chyba nie spowolnią, a na początku może zwiększą przyczepność i bezpieczeństwo. Pedały innej firmy podobne do SPD SL, lżejsze niż LOOK. Dużo osób montuje SPD, aby używać tych samych butów wszędzie, ale jeśli tłuczemy w terenie i ścigamy się w maratonach, to buty terenowe szybko się niszczą i lepiej kupić dedykowane na szosę. Siodło do zmiany, bo nie ma dziury (to już wszędzie powinno być standardem, ale nie jest), pewnie dopiero na fittingu. Koła na razie zostają. Chciałem od razu zmienić, ale sugerowali, żebym pojeździł na tych. Na miejscu mają koła Zipp, ale hookless. Dętki typu TPU. Zmiana na szersze konieczna, bo zakładamy szersze opony. Pomiar mocy nie ma tak jak np. w Van Ryselu i pytanie, w co zainwestować, bo jeśli poważnie mówimy o treningu i porównywaniu osiągów, to musi być, najlepiej w każdym rowerze, na którym trenujemy / ścigamy się, ale przynajmniej w szosie. Są pedały z pomiarem mocy, ale jakoś nie jestem przekonany do pomiarów mocy z pedałów. Na przykład https://velopoint.pl/99-zatrzaskowe Zapisałem się na fitting. Przekonam się, czy to coś daje, czy to ściema. Na sklep przyszedł M20iLtd. Widać karbon gołym okiem. Nie wiem, czy Orbea zbija wagę, oszczędzając na malowaniu, czy ten egzemplarz jest wadliwy. Jeśli sklep ściąga rowery z wyższej półki, to widocznie klienci kupują na miejscu, a nie tylko w Internecie. Lekcje na przyszłość: Tyle to trwało, bo sam nie wiedziałem, czego potrzebuję. Teraz już wiem. Potrzebuję szybkości. W czym mnie ogranicza cross? Właśnie w tym, że szybko nie polecę, bo przy dużych prędkościach rośnie opór aerodynamiczny. Natomiast w MTB szerokie terenowe kapcie. W szosie na oryginalnych kołach nie polecę zbyt szybko. Długie wycieczki? Już mi się nie chce jeździć tras 100+ km tak jak dawniej. Nawet tutaj te 2-3 km/h mają znaczenie, jak daleko zajedziesz i ile czasu to zajmie. W tym sezonie bardziej myślę o treningach, ustawkach, biciu rekordów i 1-2 wyścigi. Nie lubię półśrodków. Bliżej lata będzie albo duży upgrade (elektronika, dobre koła i drobiazgi, które zmniejszą masę roweru), albo zmieniam rower na szybszy, ale dalej performance z dobrymyi kołami. Tutaj do wyboru jest kilka opcji: Focus Izalco Max, Cannondale Supersix, Trek Emonda, Van Rysel, Romet Jaguar, Pafaro Rywal (na Podkarpaciu dużo tych rowerów jeździ). Powinienem od razu polować na używki, a kilka okazji już się przewinęło. Używki ludzie często sprzedają z lepszymi kołami i pomiarem mocy, bo rezygnują z jazdy. Jak ma być bardzo lekko, to da się znaleźć nawet Dura-Ace + koła karbony rowery sprzed kilku lat jeszcze z widocznymi pancerzami. I to chyba lepsza opcja niż zakup i upgrade nówki. Testowałem już m.in. Tarmaca i nic się nie działo. Po prostu nie obciążać kręgosłupa, nie wkładać nic do kieszonek i powinno być OK. Sugerowałem się opiniami innych, co też mają pewne problemy, że TCR niewygodny. Pisałem wcześniej o gravelu. Zobaczymy, w którym kierunku to pójdzie.
  5. Rower gotowy do jazdy. Mechanik musiał zastosować adapter, aby dało się zamontować hamulec i nie obcierało. Wymienione pancerze, tarcza i łożysko sterowe. Napęd w złym stanie, ale trzeba go dojeździć. Czyli rower z bogatą historią i oprócz dirtu był też downhill. Po zamontowaniu hamulca nadal jest lekki. Producent podaje 9,4 kg. Na oko mniej. Nie mam czym zważyć. Trochę szkoda się pozbywać, ale zaraz dojdzie szósty rower (szosa).
  6. Któregoś dnia wypożyczę gravela i sam się przekonam, jak się tym jeździ. Ostatnio w sklepach pojawiły się rowery z barankiem, sztywnym widelcem i szerokimi terenowymi oponami. Może to rozwiązuje problem. Na szutrze najwięcej amortyzują opony. Na wybojach musi być amortyzator. Najwięcej pęd za modą, ale nie tylko. Cała tajemnica w tym, że: chcą jeździć szybko (na Stravie średnia musi wyjść ≥30 km/h) chcą zajechać dalej w tym samym czasie rower ze sztywnym widelcem waży mniej kierownica typu baranek jest wygodna na długich trasach jeżdżą po asfalcie, ale chcą móc zjechać w teren chcą odróżnić się od niedzielnych rowerzystów na crossach i góralach wygląda jak szosa Czy lekki MTB jest szybszy od szutrowca? Być może tak. Dużo zależy od opon i kół, a przy dużych prędkościach od oporów powietrza. W sklepie jak ktoś kupuje rower dla siebie, to zawsze to jest gravel. Wracając do szosy, to jeśli na weekend będzie gotowy, to dam znać, jak się jeździ. Dlaczego piszę o gravelu, bo jednak szosa będzie mnie ograniczać do gładkiego asfaltu, tam gdzie wjechałby gravel lub szosa z szerokimi oponami (w Orbei nie zamontuje, ale w Treku już tak). I nie piszę o lasach, a np. o drogach serwisowych, gdzie są górki, ale miejscami jest szuter i piach. W nocy po ciemku (wiosną i latem często trenuję po 20:00) szosą też strach. Opony 28" czy 30" jak na zakręcie będzie piach, to i tak się wyłożę, tak stwierdził sklepikarz i pewnie ma rację.
  7. M30iLtd 105 Di2 2023 r. 55 na ramie OMX waży 8,3 kg. M20iLtd Ultegra Di2 2024 r. 55 tylko 7,2 kg. Różnica wydaje się dziwne duża, ale karbonowe koła, lżejsza grupa napędu i karbonowa kierownica aero (założona w sklepie) mogą się sumować. "Tak cienka rama nie przeżyje kraksy", "koła połamią się przy pierwszej wywrotce", "rama pęknie na pierwszej dziurze w asfalcie", w sieci setki opinii, a jakie jest źródło tych rewelacji? Wszyscy, co polują na okazje na pepperach, bo chcą lekką ramę za bezcen i odchudzają rowery na maksa, dawno by je połamali. Niektórzy jeźdźą samotnie, ale na zawodach dużo osób ma rowery z wysokiej półki. Kraksy są zawsze, a nie znam przypadku, że ktoś złamał ramę. W zawodowym peletonie rywalizacja jest bardzo zacięta, ramy mocno odchudzone i kilka rowerów kasują w sezonie. Na YouTube wpiszcie - porównanie przekrojów ram OMR i OMX. Zdaje się, że Spec, Giant, Rose mają lekkie ramy i też się łamią? Wracając do tematu: Nawarzyłem piwa, to muszę je wypić. Biorę M30 na początek. Wiele okazji mi przeleciało koło nosa przez brak jasno określonych kryteriów i niezdecydowanie. Na OLX-a też nie chce mi się codziennie zaglądać, a okazje są. Początkującym polecam kupić na początek tanią używaną szosę na 105, a jeśli nową, to tańsze marki typu Romet, Ridley, Superior... Później dokupujecie lepsze koła i ewentualnie elektronikę, jeśli rama na to pozwala. Kupowanie od razu sprzętu z wysokiej półki to loteria. Udziela mi się FOMO i muszę się pilnować. FOMO (Fear of Missing Out) znaczy, że pociąg ci odjechał i próbujesz go za wszelką cenę dogonić. Ścigam się 7 lat. Jeżdżę trochę dłużej. Kiedy w latach 2017-2020 mi się chciało, to ograniczał mnie sprzęt. Powodów było wiele (brak miejsca na kolejne rowery, wysokie ceny, wątpliwości co do potrzeb, niezdecydowanie i czekanie na okazje). Żałuję, że pomimo przeciwności nie szarpnąłem się na zakup, bo brak porządnego sprzętu ograniczał rozwój. Miałem pomysł złożyć rower od podstaw na ramie Accent Peak, co mi wybijano z głowy, a w serwisie nic nie doradzili - "musisz powiedzieć, co chcesz" lub "dostarcz komponenty, to ci złożymy". Z roku na rok ceny rowerów rosły i wsadzano słabsze podzespoły. Powoli zamykam ten etap. MTB upada i wciąż się zastanawiam, po co to jeszcze robię. Nie podoba mi się kierunek, w jaki zmierza środowisko rowerowe. Nie można winić pandemii. To wpływ mediów społecznościowych. W tym roku oprócz MTB chcę spróbować czegoś nowego i tak jak gdzieś już wcześniej pisałem, aby ten sezon wyglądał zupełnie inaczej. Stąd jak najszybsze wdrożenie do szosy. Dojdzie bieganie, jeszcze nie wiem, w jakim zakresie, ale zaczęło mi się podobać. Co jeszcze rozważam, to gravel (np. za jakiś czas zmienić szosę na gravela) i tu mam pytanie do osób jeżdżących na gravelach, jak wytrzymujecie bez amortyzacji i co was do tego skłoniło - czy moda, czy własne preferencje? Na jakim ciśnieniu w oponach? Kiedy w crossie napompuję opony do 50-60 psi, to na szutrach nawet z amortyzacją trzęsie i tylko tracę energię. Na ciśnieniu 30-40 psi w terenie z zablokowanym amorkiem też ciężko się jedzie. Ale może w rowerach szutrowych inaczej to się odczuwa. Już zaczynają pojawiać się gravele z amortyzowanymi widelcami i niedługo na nowo wynaleziemy crossa. Tylko jeśli chodzi o gravel, to żadne ultra, chyba że z normalnym noclegiem. Drugi temat: Jakie są marże na rowerach? Cena za M30iLtd w sklepie minimum 25k. Wspomniałem o ofertach OLX. No to możemy jeszcze ponegocjować. To mi zaczyna przypominać targowanie się w salonach telekomów i gotowe oferty z Sekcji Utrzymania Klienta. Damy ci więcej, byleś nie odszedł do konkurencji. Sklep chce zarobić jak najwięcej, klient chce kupić jak najtaniej, ale gdzie leży granica opłacalności? Jeśli kupię towar z OLX, to sklep wyjdzie na zero. Kiedy sklep przebije cenę, to też zarobi. Ale nie w każdym sklepie. W jednym "jeśli przeprowadzasz licytację, to my z takimi klientami nie rozmawiamy". Wcale się nie dziwię, że ludzie do sklepu chodzą przymierzyć, a kupują na necie i polują na okazje na Pepperze, dając zarobić dyskontom z Hiszpanii, Włoch i Niemiec. Niezależnie, kto ma jaki budżet, jeśli ten sam towar dostaniesz za kwotę 2x mniejszą, drugie tyle zostaje ci w portfelu. Jeśli za taką samą kwotę masz sprzęt 2x lepszy, np. elektronikę, a za pozostałą kwotę kupisz sobie dobre koła też na przecenie, to klient nie wyda 2x więcej w sklepie stacjonarnym. Może część lokalnych zakupów to szara strefa lub "wspieraj swój sklep rowerowy", ale większość to strach przed zakupami w Internecie, a trend zakupów internetowych będzie wzrostowy. Znam kilka miejsc, gdzie zrezygnowano z handlu rowerami i jest tam tylko serwis, gdyż przestało się opłacać.
  8. Mam więcej info odnośnie M20iLtd, tam jeszcze jest kierownica Vision, waga całości 7,2 kg i wydaje się to dziwne, bo normalnie producent nie montuje takich, ale sprzedawca zapewnia, że nowy, hm, do ściganctwa ciekawy sprzęt, A jeszcze gdzieś znalazłem tanio ten sam model, ale 2023, tutaj opis https://www.centrumrowerowe.pl/rower-szosowy-orbea-orca-m20iltd-pd29019/ W Ultegrze wszędzie jest kaseta 11-30 (w porównaniu do 11-34 w 105), ale można włożyć 11-32. Trochę niedobrze. Co chcą włożyć, jeśli Ultegra jest w wersjach 11-30 lub 11-34, a montuje się 11-30 w celu zbicia wagi? Nie dam rady osobiście pojechać, bo 6-8h pociągiem. https://bike.shimano.com/en-SG/products/components/pdp.P-CS-R8101-12.html W każdym razie szosa głównie do treningów, bliżej lata jakieś klasyki, a w przyszłym roku, jeśli zakończę karierę, zapewne przesiądę się na endurance i wleci turystyka. W tym roku nadal skupiam się na MTB. Full zostaje, hardtail przejdzie lekki upgrade (koła i może kilka rzeczy) i przyda się na łatwych maratonach, być może będzie więcej eksperymentów. Sezon będzie aktywny. Po sezonie raczej kończę ściganie i wracam do turystyki i czerpania przyjemności z jazdy, choć piszę tak co rok, więc nie wiem, ile to jeszcze potrwa.
  9. Zespoły wyprzedają sprzęt zwykle pod koniec sezonu. Trzeba śledzić social media na bieżąco lub mieć znajomości. Jak tak teraz patrzę, to wyścigów nie ma zbyt wiele. Jest jeden sprinterski, na który startowałem na góralu. Na szosie nie mam tam szans. A w tym roku koliduje z innymi imprezami. Kolejny to Arłamów i też koliduje. Wyścig w Skale pod Krakowem, też są 2 inne imprezy w okolicy. Jedynie 2 klasyki w lecie obecnie nie kolidują z niczym. Znów chcę skupić się głównie na MTB. Z szosą to jest tak, że teraz jak nie masz szosy, to nie ma z kim jeździć. W sumie to już nie wiem. Może faktycznie na początek kupię M30 i sprawdzę, czy mi taka pozycja odpowiada, a jak nie, to odsprzedam z niewielką stratą. Może tak, że karbonowe koła będą powodować więcej dolegliwości. Max opona, jaka wejdzie w widełki, to 32 mm. Karbonowe koła Orbea to coś pomiędzy hooked a hookless. No nic, pójdę tam dzisiaj i podejmę ostateczną decyzję. Natomiast tu - mega mi się podoba - ale po zdjęciach widać, że to może być egzemplarz potestowy i niejedną glebę zaliczył. Waga 7,2 kg. https://www.olx.pl/d/oferta/nowy-rower-orbea-orca-m20iltd-55-karbon-szosa-gwarancja-fv-CID767-IDZkxn4.html
  10. Jest dokładnie tak jak piszesz. Dużo drogich rowerów jeździ w amatorskim peletonie, ale to sprzęt po zawodowcach lub załatwiony taniej po znajomości. Czasami kluby sportowe dają za darmo, choć nie wiem, czy na własność, czy na zasadzie użyczenia. Z rozmów z trzecioligowymi zawodowcami za wszystko trzeba zapłacić i rabaty też rzędu 10-20%, a oni kilka rowerów skasują w kraksach w sezonie. Natomiast promocje w sklepach i na Pepperze wynikają z tego, że jest np. starsza Ultegra, że wygląd słaby, że starszy rocznik, często to egzemplarze potestowe, naprawiane lub ze zwrotu. Znam przypadki, że ktoś kupił rower z Peppera i po czasie coś strzeliło, wyszły jakieś wady, a wtedy trzeba odsyłać. Czyli radzicie wziąć podstawowy M30 (z kołami alu bez elektroniki) na początek? Zastanawiam się, z czego może wynikać niska cena tutaj: https://www.centrumrowerowe.pl/rower-szosowy-orbea-orca-m31eltd-pwr-pd37843/ Jednak ludzie mają rację, że Giant TCR/Defy wychodzi taniej, ewentualnie takie marki jak Superior. Jest od razu lżejsza rama. Natomiast co do prześwitu, obecnie Trek we wszystkich modelach ma szerokie widełki i można włożyć nawet bardzo szeroką oponę. Rozważałem też Treka, tylko ceny też są wysokie i Trek też daje lżejsze ramy dopiero w bardzo wysokich modelach. Popatrzcie jeszcze na to https://pafaro.pl/szosa/ ale w sobotę zamknięte i ciężko będzie się wybrać na dniach.
  11. Czyli teraz nie kupuje się nic w polskich sklepach? A to nie jest tak, że te okazje to albo wyprzedaże starszych roczników, albo modele potestowe, albo ze zwrotu, albo używki sprzedawane jako nowe? Czy te sklepy aż tak się zatowarowały, że pozbywają się sprzętu za bezcen? To sam już nie wiem. Było wszystko dogadane w sklepie, ale na innym forum zostałem zjechany, że za 17K kupuję szosę na ciężkiej ramie i że w ogóle nie kupuje się nic stacjonarnie, tylko poluje się na okazje online. Poniosło mnie FOMO, bo chcę mieć dobrą szosę, ale może faktycznie wstrzymać się i kupić coś taniego na początek. Nie chodzi tyle o wydanie 17K (bo stacjonarnie taniej nie da się kupić), co właśnie o ewentualne gleby / kraksy. Mogę ostatecznie wziąć podstawowy model M30, za który już zapłaciłem, a jak oddadzą kasę, to polować na używkę. Teraz i tak warunki do jazdy na szosówce (na cienkich oponach) są słabe.
  12. Czy 17K to dużo za zeszłoroczny model Orba Orca M35i? Czy to frajerstwo kupować cokolwiek w sklepie stacjonarnym zamiast polować na okazje na Pepperze, zazwyczaj wyprzedaże ze sklepów z Niemiec, Włoch i Hiszpanii rowery sprzed 2-3-4 lat? Czasami i w Polsce znajdzie się duża przecena. No niestety Orbea wprowadza ludzi i dealerów w błąd, bo większość rowerów ma cięższą ramę OMR, natomiast tylko rowery z dopiskiem Ltd (i to nie wszystkie) są na ramie OMX lżejszej o ok. 300 g. A na modele z ramą OMX to trzeba polować na okazje albo wyskoczyć z kasy. Czy teraz już nikt nie kupuje rowerów stacjonarnie? Bo trwa dyskusja jeszcze w innych miejscach i faktycznie taniej można kupić np. Gianta TCR (którego i tak muszę zmodyfikować, bo pozycja mocniej pochylona i twardsze przełożenia) na 105 Di2, a na pewno też tańsze marki typu Rose, Canyon, Romet będą tańsze. Używki jakieś są, ale teraz mało, bo ludzie sobie na wiosnę przypomną. Było więcej pod koniec roku. Możecie zobaczyć też to: https://pafaro.pl (do Dębicy mam rzut beretem) Nie mogę dłużej trzymać sklepu. Albo biorę M35i, albo rezygnuję. Ile faktycznie waży, nie wiadomo, pewnie koło 8.5 kg. Gdzie się podziała zasada "wspieraj swój lokalny sklep rowerowy"? Edit: zwracają, że 8,5 kg to za dużo jak na rower wspinaczkowy w tej cenie. Można jeszcze poszukać okazji na ramie OMX lub inną markę. Bo rama 300 g + ultegra kolejne 300 g, pewnie jeszcze inne komponenty, to by się zgadzało, że prawie 1 kg różnicy.
  13. To co do przeróbek: mam w jednym rowerze siodełko od Speca i mi nie leży, acz to kwestia indywidualna karbonowe płaskie kierownice to hit ostatnich lat, ale jaki jest faktyczny zysk? koła to podstawa Zdecydowanie Domane lub Defy. Ale już się pospieszyłem i zapłaciłem za Orcę M30. Jutro do nich idę. Zastanawiam się, czy nie dopłacić do M30i lub M35i. Chyba różnią się tylko elektroniką i kołami (karbonowe Oquo Road Performance). Sklep chce opchnąć, co ma na stanie, ale jak się uprę, to pewnie zamówią wyższy model. A jak zrezygnuję i oddadzą kasę, to ewentualnie jakąś domankę lub gianta, tylko też na zamówienie, bo nie ma rozmiaru. Póki co warunki średnie do treningu na szosie, dużo piachu, teraz na mieście i poza miastem z barankiem widuję jedynie gravele, ale nie mogę przeciągać tematu w nieskończoność, jeśli chcę zacząć przygodę z szosą. Żałuję, że od razu nie pojechałem do Dębicy lub do Krakowa, bo podejście do klienta z pewnością lepsze, aby klient dostał dokładnie to, czego potrzebuje + większy wybór na miejscu i lepszy fitting. Tylko nie mam kiedy wyskoczyć. A jeśli się wkręcę w ustawki i wyścigi po płaskim, to kiedyś kupię szosę typu Jaguar / Van Rysel / Madone.
  14. W tej cenie niżej chyba nie da się zejść. Dla amatora różnica może być mało odczuwalna. Jeśli chodzi o wyścigi szosowe, w jakich bym brał udział, to jazda w górę, jazda w dół, a więc waga ma znaczenie, a czy dużo, to trudno powiedzieć. Czasami przez pierwsze kilometry jest płasko, czasami od razu jedzie się pod górę (Bukowina) lub w dół (Arłamów). Czołówki nie dogonię, ale powalczyć w środku stawki można. A co ma znaczenie, to wszyscy mówią, że koła. Czy te, co są w M35 / M35i są lepsze niż bym kupił jakieś polskie? Jeśli już zapłaciłem za Orcę, to nie chcę się kompromitować, ale zapytam, czy jest opcja ściągnięcia wyższego modelu. Po prostu za długo temat trwał. A do Domane rozm. 54 (bo chyba tylko ten jest) i tak się przymierzę i dam znać.
  15. Teraz zdecydowanie postawiłbym na Domane. Muszę się przymierzyć do rozmiaru 54. Giant Defy na zamówienie. Niepotrzebnie pospieszyłem się z Orcą M30, bo tylko ten model mieli na stanie. Sprawdzę, co da się z tym zrobić. Nie wykluczam przesiadki w ciągu sezonu lub po sezonie. Waga: Domane - producent podaje 8.26 kg dla rozmiaru 56. Czy to dużo? Nie wiem. Orca M30 - ponad 9 kg (w sieci błędnie piszą, że 7.6 kg) Orca M35i - ktoś pisze, że 8.3 kg z pedałami Giant Defy - 8.67kg wg producenta W tych rowerach pozycję można regulować podkładkami. Czy długość rury sterowej ma znaczenie i czy producenci w tym samym modelu mogą montować rury różnej długości? Widuję te same modele z kilkoma podkładkami i bez podkładek. Mocno wyścigowe rowery typu Van Rysel / Romet Jaguar odpadły, bo wyścigów będzie mało, choć w niższej cenie dostajemy dobre koła i osprzęt na elektronicznej ultegrze z pomiarem mocy. Sezon pokaże, czego tak naprawdę potrzebuję. Co widzimy na wyścigach - rowery topowych marek na Ultegrze i porządnych kołach - to sprzęt po zawodowcach lub mocne okazje. Temat przerabiany już w MTB. W Polsce mało kogo stać wywalić 50k na zabawki. Sponsorzy, jeśli są, to raczej też nie płacą. Zaciekawił mnie ten temat. Jaki to konkretnie model? M20i Team? Dlaczego niektóre komponenty wymagały wymiany? Kwestia preferencji / waga?
  16. Zamykamy temat na tych propozycjach: Orbea Orca M30/M35(i) Trek Domane Giant Defy Wyścigów będzie mało, bo wiele koliduje z MTB. Pewnie wybiorę się na TDPA (szosą lub MTB/cross). Może na Skała Race i lokalne klasyki. To głównie jazda pod górę i w dół. Większość to będą treningi po lokalnych górkach i długodystansowe jazdy po płaskich terenach. Na zgrupowanie chyba nie pojadę. Przez 2 tygodnie będę zajeżdżać się po 2000 m w górę, a potem i tak trzeba trenować niezależnie od warunków. Nie obejdzie się bez trenażera lub wychodzenia na trening wieczorami. Po weekendzie ma się już ocieplić. Trochę się pospieszyłem i zapłaciłem już za Orbea Orca M30. Ale nie oszukujmy się, chcę elektronikę i już. Jest opcja dopłacić do M30i lub M35i na zamówienie. Na necie są promki na wersję LTD (edycja z lżejszą ramą). Ale pozostając przy wyborze M30i/M35i, czy warto dopłacać do M35i? Z tego, co widzę, to różnią się tylko koła. Może lokalnie da się ogarnąć lepsze. W ogóle to mnie zniechęcali do jakichkolwiek zmian, bo nie chce im się grzebać. Na CR pojawiło się kilka tych rowerów w przecenie: https://www.centrumrowerowe.pl/rowery/szosowe/.orbea/?grupa[257]=rival-axs,105-di2&rozmiar-ramy[341]=55-cm&typ[899]=race Dzisiaj zajrzałem jeszcze do Treka i strasznie mi się podobają. Raczej postawiłbym na Domane. W sklepie tłumaczyli, że Madone zastąpiły Emondy, ale nie mogę tego potwierdzić w sieci. Oba mają szerokie widełki. Z elektroniką w przystępnej cenie SL7 gen 4, rozmiar 54, który może być za mały. https://bikeshop24.pl/38-rowery-szosowe Trzeci z rozważanych to Giant Defy. Lokalnie nie wiem, kto tym handluje. Na necie można znaleźć inne malowania niż na stronie producenta. Nie jest to typowy endurance, a bardziej pośrednie geo. Trzeba by upolować jakąś okazję z Di2/AXS/etc. na dobrych kołach. Podsumowując: Możecie spojrzeć na specyfikacje i co się najbardziej opłaca (z myślą o dalszym upgrade lub pozostawieniu jak jest)? Elektronika by się przydała, ale to waga, koła i wrażenia z jazdy są decydujące. Możecie mi jeszcze doradzić koła (jeśli trzeba zmienić) i opony (przyczepne do podłoża).
  17. Nie mogę edytować, ale wrzucę jeszcze, co mi ChatGPT podpowiedział. Pod kątem MTB / gravel polecana jest jeszcze Katalonia, np. Girona, ale bywa stromo i technicznie. Na miejscu pełno szkółek MTB i tras z przewodnikami. Od złej strony podchodzę do tego. Sprawdźmy pogodę: https://pogoda.interia.pl/prognoza-dlugoterminowa-calp,cId,48155 https://pogoda.interia.pl/prognoza-dlugoterminowa-malaga,cId,63167 https://pogoda.interia.pl/prognoza-dlugoterminowa-rzeszow,cId,30389 Zaplanowane na marzec obozy mogą się nie udać. Wniosek? Albo jechać w lutym (samemu, bo na grupowy już się nie załapię), albo odpuścić. Prognozy mogą się jeszcze zmienić. Wkurza mnie pogoda w PL, bo poza pojedynczymi dniami nie da się trenować na zewnątrz, za to w marcu często jest smog. Średnio widzę sens jechać w kwietniu, kiedy w PL już są warunki, choć też różnie bywa. Tylko w ogóle nie jestem przygotowany do wyjazdu, by jutro iść na lotnisko i wsiąść w pierwszy lepszy samolot do Alicante. 🙂 Chyba najlepiej odpuścić w tym roku i za rok uciec przed zimą (i przed trenażerem). Z drugiej strony - marzec i kwiecień będą kluczowe w kwestii przygotowań do startu sezonu w maju - wyjazd do ciepłych krajów w tym okresie też może być dobrym pomysłem, choć różnie z pogodą bywa, nie jest ona optymistyczna dla marca dla Hiszpanii. W zimie i wczesną wiosną zawsze miałem ten problem, że w dzień, kiedy jest ciepło, nie ma smogu i są odpowiednie warunki do jazdy (10:00-15:00), jest praca, a wieczorem nie ma warunków (ciemno, smog, mróz i palce odmarzają). Kończyło się na tym, że wykonywałem krótkie treningi w drodze do pracy. Ale nie oszukujmy się, w ten sposób formę można jedynie podtrzymać, a nie przygotować się do sezonu. Mocniej pocisnę i dojeżdżam spocony. Dobrą formę udało mi się zrobić m.in. w 2018 i 2020, jeżdżąc systematycznie i katując wieczorami lokalne górki. W PL ten problem rozwiązuje trenażer. Skonsultuję to jeszcze z trenerami. Nie wiem, co się stało, że wciąż nie mam planu ani trenera. Czekałem na kalendarz maratonów. Właśnie oglądam zdjęcia na Stravie z jakiegoś zgrupowania, 11.02, 13.02, cieplutko, wszyscy w krótkich rękawkach. 1️⃣ Costa Blanca (Calpe, Alicante, Benidorm) – dobre dla gravel i lekkiego MTB 🚴🌄 ✅ Dużo szutrowych dróg w górach i na wybrzeżu, idealnych dla gravela. ✅ Łatwe i średnie trasy MTB – technicznie niezbyt wymagające, ale z pięknymi widokami. ✅ Suche i twarde podłoże – świetne warunki przez większość roku. ✅ Bliskość szosowych tras – można mieszać treningi gravel, MTB i szosowe. 🚫 Mniej technicznych tras MTB – jeśli szukasz trudnych singli, to nie jest najlepszy wybór. 🔹 Dla kogo? Idealne miejsce, jeśli chcesz trenować gravel, długie dystanse i lekki MTB z pięknymi widokami. 2️⃣ Andaluzja (Malaga, Ronda, Sierra Nevada) – najlepsza różnorodność 🌵🏔 ✅ Ogromna ilość tras gravel i MTB – zarówno łatwe, jak i bardziej techniczne. ✅ Sierra de las Nieves i okolice Rondy – świetne gravelowe szutry w górach. ✅ Więcej technicznych odcinków MTB niż w Costa Blanca, ale nadal nie ekstremalne. ✅ Sierra Nevada – gravel i MTB w wysokich górach, epickie krajobrazy. 🚫 Więcej przewyższeń – treningi wymagające fizycznie. 🚫 Upały latem – Andaluzja potrafi być bardzo gorąca w miesiącach letnich. 🔹 Dla kogo? Jeśli chcesz dużo opcji i lubisz miksować gravel, MTB i szosę w pięknych górach – Andaluzja to strzał w dziesiątkę. 3️⃣ Inne topowe miejscówki ✅ Katalonia (Girona, Pireneje) – gravelowa stolica Europy, świetne szutry i singletracki. ✅ Wyspy Kanaryjskie (Tenerife, Gran Canaria, Lanzarote) – wulkaniczne trasy, świetne do gravel i technicznego MTB. ✅ Majorka – dobra na gravel, ale mniej tras MTB niż w Andaluzji czy Katalonii. Podsumowanie – co wybrać? 🏆 Najlepsze na gravel i łatwe MTB: Andaluzja (Ronda, Malaga, Sierra Nevada) – najlepsza różnorodność i epickie trasy. 🥈 Najlepsze pod kątem klimatu i dostępności: Costa Blanca – idealne, jeśli chcesz łączyć gravel z szosą i unikać technicznych tras MTB. 🥉 Alternatywa dla wymagających: Katalonia (Girona, Pireneje) – najlepsza jakość tras gravel, ale więcej przewyższeń. Gdybym miał polecać jedno miejsce do trenowania gravela i MTB, postawiłbym na Andaluzję (Ronda i Sierra Nevada). 🚴🔥
  18. Decyzja zapadła, że jadę, tylko jeszcze nie wiem, kiedy, gdzie i na ile. Na Teneryfie ciepło przez cały rok. W Calpe w marcu może być jeszcze chłodno. Z drugiej strony w Polsce w marcu ma się ocieplić, a w kwietniu zazwyczaj jest odpowiednia pogoda do treningów po godzinach (choć różnie z tym bywa). Kto nie lubi chomikować na trenażerze, to do Hiszpanii lepiej uciec przed zimą, czyli styczeń, luty, może marzec. Do Teneryfy mam duży sentyment i kiedyś na pewno wrócę. Czy koniecznie w tym roku, to nie wiem. Mniej więcej kalendarz wygląda tak: początek marca - Andaluzja (Malaga) połowa marca - Calpe (na 2 tygodnie) końcówka marca - Calpe (ma być grupa dla początkujących) przełom marca/kwietnia - Teneryfa (raczej kameralna grupa) początek kwietnia - Chorwacja (Dalmacja) połowa kwietnia - Toskania (gravel) Nie chcę reklamować konkretnych biur podróży, ale są wśród nich trenerzy, sklepy rowerowe i grupy przyjaciół. Większość to kameralne wyjazdy do 8 osób, ale są też masówki po 20-25 osób, gdzie jest większa szansa, że będą początkujący szosowcy i może ktoś chętny pośmigać także MTB. Decyzję muszę podjąć sam. Może ktoś jeszcze był na takim obozie, to przyda się więcej info. Nie do końca się zgodzę, że każdy trening musi być realizowany samotnie. Może będzie okazja pogadać o tym na zgrupowaniu. W MTB najszybciej się uczysz, jeżdżąc z doświadczonymi osobami. Na szosie zawodowe ekipy na zgrupowaniach raczej jeżdżą wspólnie, choć każdy ma inaczej rozpisany plan. Raczej na tym się skończy. Jest już połowa lutego i dopiero zabieram się za plan. Lepiej późno niż wcale. To też. Obecnie trenując w PL nie trzaskam fot. Słabo to wygląda na Stravagramie, ale cóż, albo trening, albo zatrzymywanie się co 5 minut na fotkę i rolki. Natomiast na takim wyjeździe ciężko będzie nie robić zdjęć w punktach widokowych. Tak jak pokonać całą trasę bez przerw. 🙂 Aspekt treningowy jest najważniejszy, ale po treningu jest czas wolny i nie jeździ się codziennie, choć zależy to od konkretnego obozu. Codziennie katując góry zamiast zwiększyć formę można wypalić zapałki i nabawić się kontuzji. Stąd też moje obawy. W planie treningowym, którego wciąż nie mam, a muszę w końcu ułożyć, na pewno nie byłoby jeżdżenia 120 km i 2000 m wzwyż, bo na wyścigach takich tras nie będzie, a żeby pokonać taką trasę, trzeba dobrze rozłożyć siły. Taki trening poza zmęczeniem mięśni raczej nic nie wniesie do budowy formy. Ale to do konsultacji z trenerem. Widziałem, że bierze hulajnogi, a jeśli rowery też, to ok, tylko z wypożyczanymi czy to bezpieczne? W Calpe trasy trudne technicznie. Początkiem roku odbywa się wyścig etapowy wymagający mega techniki. Na Teneryfie w miejscach, gdzie wolno jeździć, to bajka, choć oprócz odcinka koło wulkanu trasy w lesie sosnowym są monotonne.
  19. Odświeżam temat. Być może w tym roku pojadę gdzieś na tydzień lub dwa. Jedna z opcji to Teneryfa. Inne opcje to GC, Calpe, Andaluzja, Sycylia i Toskania. Gdybym nie zawalił poprzednich wyjazdów, to w sumie po co tam kolejny raz jechać. Jest wysyp obozów kolarskich przez organizatorów z licencją biura podróży. Z moich wstępnych ustaleń są to kluby i grupki kolarzy, co dodatkowo odpłatnie zabierają ze sobą chętnych na wspólne wyjazdy. Jak widać, da się zarabiać, po prostu jeżdżąc na rowerze. Moje wątpliwości: Słabo przetrenowałem zimę, zarówno na rowerze i ogólnie (basen, bieganie, siłownia), ale do wyjazdu zostały 1-2 miesiące. Dopiero zaczynam przygodę z szosą. Mam pewne obawy. Ostatecznie mogę pojechać i sam jeździć, ewentualnie jeździć z początkującymi, jeśli wytworzy się taka grupa. Większość wyjazdów jest kameralna (max 8 osób), ale są też masówki po 20-25 osób. Podobno na tych ostatnich ludzie dzielą się na małe grupki, niektórzy jeżdżą sami lub w ogóle robią co innego. Nawet są takie wyjazdy, gdzie zalecają też zabrać gravela lub MTB. U jednych jeździ się codziennie, u innych 2-3 dni pod rząd i 1 dzień przerwy, ale chyba nikt nie zmusza jeździć codziennie. U niektórych organizatorów jest podział początkujący (wolniej i krócej) / zaawansowany. Średnio 120 km i 2000 m pod górę dziennie to dla mnie za dużo. Może dam radę, ale czy nie wypalę zapałek? Mnie przekonuje bardziej MTB zamiast szosy, ponieważ oprócz kondycji poprawię technikę. Niestety mało jest wyjazdów MTB na wiosnę albo nie umiem znaleźć. W lecie są czysto rekreacyjne wypady MTB do różnych krajów (niektóre wymagają dobrej techniki zjazdu). Rower własny lub wypożyczany (preferowana opcja). Chcę też pofocić, w miarę możliwości wozić gdzieś (np. w torbie na kierownicy) duży aparat (o ile to bezpieczne). Z tych miejscówek to tak: Teneryfa - w programie podjazd pod Teide, do Masca i w górach Anaga (koło stolicy Santa Cruz). Gdybym jechał sam, pokusiłbym się jeszcze o Teno oraz jakieś trasy MTB (choć innych niż już jechałem to tam nie ma, a podobno da się też legalnie pod Teide lasem dojechać - do weryfikacji). Tylko jest problem że gdybym chciał przejechać trasę przez Vilaflor pod Teide, a zjechać do Puerto de la Cruz lub do Santa Cruz, to ktoś musiałby mnie zawieźć z powrotem. Nie wiem, czy tam ktoś oferuje takie usługi. Podobnie z Masca jak chcesz dojechać dalej do Punta Teno i się nie wracać tą samą drogą. Na MTB też da się dojechać z Santiago del Teide do Santa Cruz, tylko dystans jest za długi, by wracać z powrotem. Tamtejsi przewodnicy też nie oferują takich wycieczek w jedną stronę, tylko zwykle robi się pętlę. Pociągi tam nie jeżdżą, by wrócić pociągiem. Calpe - wg mnie przereklamowane, widoki takie sobie, a czy jest co tam zwiedzać? GC - podobno trudniejsza od Teneryfy Toskania - chcę pojechać, ale może bardziej na szutry bliżej lata? Andaluzja - nie znam, nie wypowiem się Malaga - nie znam, nie wypowiem się Nie samym rowerem żyję, więc wybierając kierunek, biorę pod uwagę: aspekty historyczne - co tam jest do zwiedzania widokowe miejsca inne atrakcje czy jest gdzie wyjść na miasto Czy ktoś był na zorganizowanym wyjeździe? Jak to wszystko wygląda?
  20. Tak informacyjnie - TDPA wraca do Bukowiny Tatrzańskiej. Oby jedna pętla ok. 60 km jak dawniej.
  21. Pomyślę o zegarku, ale ważniejszy dla mnie jest plan treningowy i przygotowanie sprzętu. Styczeń niestety poszedł słabo. Teraz widzę, że albo gotowy plan, albo trener, bo brakuje dyscypliny i coś musi pilnować postępów. Jak będzie dyscyplina, to i czas na trening się znajdzie. Na kalendarze trzeba jeszcze poczekać. Póki co tylko MTB Cross opublikował pełny harmonogram. Już teraz terminy pokrywają się. Na przykład w ten sam dzień są Arłamów i Chęciny, a później Lubenia i Klasyk Ropczycki. Chyba skupię się w 100% na MTB jak w zeszłych latach. Chcę uporządkować sprzęt przed sezonem. Pierwsza kwestia, jeśli mam fulla, to czy potrzebny jest hardtail? Niech się wypowiedzą osoby, które mają oba i czy to ma sens, że fulla biorę w góry i trudniejszy teren, gdzie pełna amortyzacja się przydaje, a hardtaila na lekkie, szybkie, piaszczyste maratony. Jeśli mam zostawić HT, to opcje są dwie. Jedna to upgrade (minimum to koła i opony, ale to mi niewiele da). Druga to sprzedaż Scale 930 i zakup nowego HT, może Scalpel. Narzekałem na opony WTB Ranger 2.2". W sumie to nie są takie złe. Dość dobrze trzymają na piachu. Kwestia odpowiedniego ciśnienia, a w tych oponach nie można zejść za nisko (bo cię spowolni i stracisz stabilność) ani wbić max (bo się ślizgają). Zawsze dobijam na czuja. Jeśli zmienię koła, to włożę 2x Vittoria Barzo. Według ChatGPT są szybsze i lżejsze, a mają podobną przyczepność. Jeśli ma być jeszcze szybciej, można włożyć zestaw Mezcal+Barzo, ale tu mam obawy, że polegnę w głębszym piachu / błocie, bo moja technika wciąż jest za słaba. Przeszkadza mi jeszcze jedna rzecz - ciężko się tym rowerem skręca. Może to wina złej pozycji na rowerze, a może taka geometria. Mam dylemat, w którą stronę iść.
  22. Bernard to tylko sprzedaż wysyłkowa czy mają stacjonarne sklepy? Obczaiłem dzisiaj Romet Jaguar 2, ale zostały skrajne rozmiary (50, 53, 57). Wygląda spoko, górny chwyt na kierownicy jest pewny, siodełko do zmiany, a co do geometrii, to się nie znam. Bardziej mi się spodobały rowery Ridley. Nie przejechałem się żadnym, bo już zamykali. Van Rysel na elektronice w Decathlonie też dostępny. Nie przejechałem się, bo tłok dzisiaj. Jeszcze Trek ma teraz przeceny, a już nie zdążyłem. np. Domane SL 7 Gen 4 (2024) przeceniony z 34k na 25k. Musiałbym się każdym przejechać tak z godzinkę, to bym wiedział, czego potrzebuję. 🙂 Co do Superiora, może marka nie ma uznania w środowisku i dlatego słabo się sprzedają. A więc tak: Może to ostatni dzwonek, aby tanio kupić szosę z wyższej półki w dobrej cenie. Trudno przewidzieć, jaka będzie sytuacja bliżej wiosny. Może pojawią się lepsze, szybsze, ciekawsze modele, a może będzie to samo, tylko ceny wzrosną. Jeśli obecna pogoda utrzyma się do marca, to pozostanie trenażer lub jazda na zewnątrz. Drogiego roweru do trenażera szkoda, bo nawet w direct-drive zużywa się napęd. A na zewnątrz piach i sól drogowa, większe ryzyko upadków. Rozsądny byłby zakup tymczasowo jakiejś używki lub jakiejś taniej szosy, którą będzie się dało potem łatwo sprzedać. A jeśli miałbym jeździć na zewnątrz, to w okolicach dużo górek i nie może to być napęd z najniższej półki. Co do zgrupowań, to zazwyczaj trzeba mieć własny rower, choć niektóre biura podróży wypożyczają na miejscu. Calpe jest od stycznia do marca, potem inne miejscówki, a gdzie i kiedy pojadę, zależy od wielu czynników. Biorąc własny rower, to dobrze do tego czasu mieć docelowy. A na pewno trzeba już umieć jeździć na szosie. Szkoda, że nie wykorzystałem jesieni. Zamierzam się ścigać, tylko wybór imprez szosowych mniejszy niż przed 2020. Zobaczymy, co wymyśli w tym roku Lang Team. Wylądować na pierwszy raz w rowie w Arłamowie kilka minut po starcie? Może w końcu będą prawdziwe maratony szosowe, a nie jazda 8 pętli w kółko. A jeśli o wyścigach mowa, to potrzebuję rower pod wyścigi. Na płaskie sprinterskie trasy to wiadomo, pozycja race i stożki. A na górzyste trasy z długimi podjazdami i szybkimi stromymi zjazdami? Czy pozycja endurance (np. Trek Domane) lub pośrednia (na moje oko Bianchi z linku wyżej) w ogóle nadaje się na takie wyścigi, aby nie tracić prędkości i nie wyglądać jak zupełny amator lub dziadek, co jedzie do sklepu po bułki? Turystyka rowerowa, długie trasy i treningi, gdzie tempo nie jest najważniejsze, a bardziej ewentualne dolegliwości. Raczej pozycja endurance. Dlatego tak trudno mi pogodzić wątek turystyki z wyścigami i wyjazdami. Obecnie do turystyki i do treningów wykorzystuję crossa i cenię sobie to, że mogę jechać po asfalcie, ale mogę zjechać do lasu lub w lekki teren. Dużo jest fajnych szutrów, jeśli zna się trasy. Gdybym miał kupować gravela, to wybór byłby prosty, Kross Esker. Czasami nie umiem odróżnić, czy to szosa, czy gravel, bo różnią się tylko oponami. Czy jest więcej różnic? Teoretycznie większy prześwit i wyżej kierownica. Ostatnio dużo jest zawodów gravelowych i coraz więcej rowerzystów kupuje gravele, jednak z mojego doświadczenia jazd po lasach i szutrach, jeśli zablokujesz amortyzator i wbijesz max powietrza w opony, to strasznie trzęsie i nie da się jechać szybko. Tarcze muszą być (w docelowej szosie). Schowane kable muszą być (w docelowej szosie). Elektroniki nie musi być, jeśli ograniczy wybór dobrego sprzętu - mechaniczna 105 / Ultegra na górkach powinna niezawodnie działać. W czym tak naprawdę pomaga elektronika? Pytanie do osób, co mają porównanie. Nie ma siły, jak się rozpogodzi, to jazdy na zewnątrz i oswajanie się z szosą. Jeśli będzie okazja, to jazdy grupowe. No nic, muszę przemyśleć temat, może wypożyczyć jakieś rowery na testy i podjąć ostateczną decyzję.
  23. Dobrze by było mieć tarcze. Czy jest gdzieś ogłoszenie tego roweru? Trzeba by się przymierzyć. Tylko dziwne, że przez rok nie sprzedali tego roweru.
  24. Wracam do tematu. W zeszłym roku budżet poszedł na fulla. W tym roku chcę jak najszybciej wdrożyć się w szosę. Chcę w okolicach marca-kwietnia pojechać na wyjazd, a jeśli się nie uda, to bliżej lata. Teraz mam bardziej sprecyzowane potrzeby. Docelowo chcę elektronikę, ale na początek może być mechaniczna 105. Fajnie by było mieć kabelki schowane, ale też nie jest to warunek konieczny. Wyścigów szosowych mało. Brak doświadczenia w peletonie. Może pojadę na TDPA. Pozycja aero nie ma sensu. Pozycja race ma sens, gdybym faktycznie więcej jeździł na czas i prędkość niż turystycznie. Pozycja endurance wygodna by tłuc długie dystanse, a czy będzie mi się chciało jeździć dla samych km, to wątpię, ale nie wykluczam. Najważniejsze są koła. Dopuszczam zmianę. Zależy mi na szybkości. Jeśli zima przyciśnie, to ciężko będzie z jazdą na zewnątrz i będzie szkoda sprzętu. Raczej nie obejdzie się bez trenażera. Ale muszę zdobyć doświadczenie na zewnątrz, jeśli chcę jechać na jakiś wyjazd. Wobec tego może dobrym rozwiązaniem jest zakup jakiejś taniej szosy teraz, pewnie używki? Bliżej wiosny pewnie pojawi się coś nowego, a starsze modele stanieją? Napęd ma być niezawodny. Będę jeździł płaskie trasy i po górkach. Opony na początek lepiej szersze. Zależy mi na przyczepności. W miarę współczesny wygląd (ma dobrze wyglądać). Wzrost koło 180 cm, więc rozmiar w przedziale 54-56. Popatrzyłem na ofertę Krossa, ale jest mocno wątpliwa. Wygląd słaby, specyfikacja średnia: https://kross.eu/pl/rowery/szosowe Przegapiłem ten rower. Mechaniczna 105. Możliwość zmiany na elektronikę. Kabelki schowane. Ale karbonowa jest tu tylko rama i nie wiadomo, ile tak naprawdę waży. Koła do zmiany na karbonowe. Przed czarnym piątkiem cena poniżej 10k. Jeśli rower jest w porządku, to pójdę pogadać, czy ściągną. https://velopoint.pl/szosa/4425-5784-rower-szosowy-bianchi-sprint-icr-shimano-105-celestegraphite-full-glossy.html#/33-rozmiar-55 Używki i nówki z OLX. Jest Jaguar 2 i pójdę go obejrzeć na żywo. Ale ta rama wydaje mi się dziwna i trochę odbiega od współczesnych geometrii. Biorę pod uwagę tylko dlatego, że to polski rower. Co do używek, to mało jest sensownych. Ludzie zaczną wystawiać koło wiosny. https://www.olx.pl/sport-hobby/rowery/rowery-szosowe/rzeszow/?search[dist]=10 No i tu kilka rowerów mocniej przecenionych. Gdzie jest haczyk? https://wmbikes.pl/rowery-szosowe,cp151,pl.html Jeśli nie wiem, co kupić, to może warto wcześniej zrobić dokładny fitting? Ewentualnie coś ze Scotta lub Gianta, ale na zamówienie.
  25. Chodzi mi o długość roweru. Nawet jak się zmieści w uchwycie, to trzeba przypiąć tak, by nie wyskoczył. Jeśli myślimy o generalce, to pociąg niestety jest opcją zawodną. Wiele miejscówek jest oddalonych od stacji, a organizatorzy nie uwzględniają rozkładu jazdy, bo 98% dojeżdża samochodem, a niezmotoryzowani zostali wykluczeni i jeżdżą co najwyżej lokalne wyścigi. Najlepsza opcja to nocleg ze śniadaniem, jeśli w danym miejscu jest hotel przyjazny rowerzystom. Wstajesz później i rano nie męczysz się podróżą. To daje +10-20% więcej mocy. Obecny rozkład jazdy obowiązuje do 8 marca i może się zmienić, więc nie ma sensu teraz sprawdzać. Z poprzedniego sezonu. Na 10 startów tylko na 3 dojechałem pociągiem (w tym godzinę dojazd rowerem już po zapisach, ale daję wcześniej znać), a na 4 udało mi się z kimś zabrać, a z tym jest coraz trudniej. Wiele maratonów odpuściłem, bo nie dało się dojechać na czas. Co do hardtaila, to zmienię tylko koła na aluminiowe XR1700 lub XA25, bo więcej się nie opłaca. Kiedyś podliczyłem koszty: koła - 3000 zł (400 g) widelec - 2000-4000 zł (300-700 g) hamulce - 800 zł (148 g) tarcze - 300 zł kaseta - 600 zł (122 g) korba - 500 zł (136 g) suport - 100 zł (4 g) łańcuch - 100 zł (11 g) Zysk 1-2 kg przy koszcie 7000-10500 zł. To już lepiej kupić nowy HT na mniej wymagający teren. Polować na okazje tak jak były na BMC i Scalpela. A czy to ma sens, kiedy mam lekkiego fulla? Chyba tylko wtedy, gdy zejdę z wagą jeszcze niżej niż full.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...