Wymieniałem ostatnio w rowerze kasetę. Najmniejsze zębatki do niczego już się nie nadawały, a szczerze powiedziawszy nie mam cierpliwości by siedzieć i spiłowywać zęby, by wydłużyć ich życie. Sama kaseta nie jest z wysokiej półki, jeżdżę na Shimano Tiagra CS-HG50 11-25, która kosztuje 60-70 złotych. Ale pomyślałem, że dobrym rozwiązaniem mogłaby być wymiana tylko najbardziej zużytych zębatek. Kaseta jest dzielona, cztery najmniejsze tryby (11, 12, 13, 15) są luzem, reszta jest ze sobą zespolona. Zerknąłem do sklepów internetowych i Allegro w poszukiwaniu tych czterech najmniejszych zębatek. Szukałem oryginalnych zamienników Shimano z tej samej grupy sprzętowej. Wynik był dla mnie sporym zaskoczeniem, ponieważ wcześniej nie sprawdzałem cen takich trybów.
Zębatki ciężko wyszperać, nie są sprzedawane w każdym sklepie. Najtańsze jakie znalazłem (bez kosztów wysyłki) to 11T – 21 zł, 12T – 16 zł, 13T – 17 zł, 15T – 11 zł (w promocji). Razem daje to 65 złotych. Pewnie udałoby się je znaleźć jeszcze trochę taniej, ale jest poza sezonem, sklepy są wyczyszczone z towaru. Z drugiej strony być może w lato byłoby drożej. Ostatecznie cztery zębatki kosztują dokładnie tyle samo ile cała, nowa kaseta. Czyli ich wymiana mijała się z celem, kupiłem całą kasetę. Oczywiście, jeżeli ktoś regularnie zużywałby tylko jedną-dwie zębatki, wymiana tylko tych jeszcze mogłaby się kalkulować. Ale ja sprawiedliwie jeżdżę na wszystkich czterech, może pięciu od dołu.
Wymieniłem kasetę, łańcuch i przy tej okazji odezwała się środkowa zębatka na korbie. Lata świetności też już miała dawno za sobą, uznałem więc, że warto będzie ją wymienić. Moja korba to Shimano FC-M543 48-36-26, potrzebowałem więc zębatki o 36 zębach. Szukając jej można osiwieć. Na rynku dostępnych jest kilka typów, od takich kosztujących 20 złotych, po takie za które trzeba dać 100 złotych. Stalowe, aluminiowe, ciężkie, lekkie. Po długich poszukiwaniach znalazłem taką jaką miałem w korbie, aluminiową za 80 złotych. Alternatywą była zębatka z tej samej grupy osprzętu, ale stalowa za 50 złotych.
Co wybrałem? Paradoksalnie kupiłem nową korbę! Już piszę dlaczego. Udało mi się znaleźć w internecie nową korbę Shimano Deore FC-M590 (na zdjęciu powyżej). Praktycznie jest taka sama jak moja, różni się tylko tym, że środkowa zębatka jest stalowa, a nie aluminiowa. Może dzięki temu będzie trwalsza. Normalnie kosztuje w granicach 250 złotych, ale mi udało się ją znaleźć za 185 zł (ze sklepu, z paragonem). W zestawie był suport.
Mój tok myślenia poszedł w taką stronę: wymienię środkową zębatkę, ale za jakiś czas ta największa też będzie wymagała wymiany. Duża aluminiowa (innych chyba nie ma klasy Deore) zębatka kosztuje około 80 złotych. Do tego dochodzi suport, który za rok czy dwa też wymagać będzie wymiany. Nawet jeżeli potrzebowałbym go za pięć lat, to w zapasie zawsze mogę go mieć. Koszt suportu – 40 złotych. Daje to nam łącznie 170 złotych ze stalową środkową zębatką lub 200 złotych z aluminiową. Czyli koszt wymiany tych części będzie zbliżony lub przekroczy cenę nowej korby. Lekki paradoks, prawda?
Nawet jeżeli ktoś z Was powie, że korbę udało mi się kupić w okazyjnej cenie, a normalnie kosztuje 250 złotych, to dodam jeszcze, że starą korbę będę sprzedawał i dostanę za nią dajmy na to 50 złotych, co ostatecznie da mi jeszcze zarobić na tej wymianie :)
Podobną sytuację można zaobserwować chociażby w pedałach, dajmy na to Shimano PD-M520. Jeżeli jeździsz bardziej po asfalcie i nie wypinasz się aż tak często, można założyć, że zarówno pedały, jak i bloki posłużą Ci długo. I jeżeli po X latach zetrą się bloki, a pedały będą w kiepskim stanie wizualnym, na horyzoncie pojawią się takie ceny: nowe pedały z blokami – 80 złotych. Same bloki – 30 złotych. Różnica nie taka mała, ale jeżeli przyjąć, że stare pedały sprzedasz spokojnie za 30 złotych, to wyjdzie na to, że będziesz miał nowe pedały z blokami za 50 złotych.
To samo miałbym z piastą jakiś czas temu. Też kupiłbym nową, gdyby nie fakt, że musiałbym potem zapleść koło, w czym niestety nie mam zbytniej wprawy. Ostatecznie wymieniłem kulki i konusy, co kosztowało mnie niewiele mniej niż nowa piasta.
Powiem Wam, że nadziwić się nie mogłem tej sytuacji. Podałem to tylko na przykładzie Shimano, ale podejrzewam, że w wielu innych firmach jest podobnie. Ceny są skalkulowane tak, by nie opłacało się kupować części zamiennych, tylko od razu całą, nową część. Tak przynajmniej wygląda to na przykładzie produktów z półki średnio-niższej. Na wyższych półkach takie podejście niekoniecznie musi się sprawdzać.
Czym to może być spowodowane? Jedną z przyczyn może być walka sprzedających na ceny. Gotowe elementy ma w swojej ofercie wiele sklepów i każdy chce je jak najszybciej sprzedać. W sprzedaż części zamiennych nie „bawi” się aż tak wiele sklepów, stąd pewnie ceny są stabilniejsze, co powoduję taką, a nie inną sytuację.
Ja w każdym razie nie będę się z tym spierał. Jeśli mogę mieć nową część w cenie części zamiennych – to wybór będzie prosty.
Pozostałe wpisy z serii o napędzie w rowerze:
- Kompatybilność napędów rowerowych
- Z iloma tarczami wybrać korbę
- Napęd z jedną tarczą z przodu dla zwykłego rowerzysty
- Jak dobrać tarczę do korby
- Jaką kasetę kupić
- Po co w rowerze 11 biegów
- Lekkie przełożenia w rowerze szosowym
- Czy opłaca się kupować części zamienne do roweru
Panie Łukaszu,
ja dopiero co przeszedłem przez tą „przyjemność” w szukaniu nowej korby. Zaczęło się od tego, że zaczęło mnie „gryźć” moje obecne przełożenie (52/42 przód, 11-28 tył, 7 rzędów). O ile na prostą drogę było w zupełności odpowiednie, tak każdy podjazd pod jakąś większą górkę był już sporym wyzwaniem. Bo, niestety czy raczej stety, nie mam fizycznej możliwości stanąć na pedałach i wyciągać się na górę.
Z tej prostej przyczyny że jest to rower poziomy (Optima Dragon), więc jedyna moja nadzieja była w wymianie osprzętu. Niestety, łatwiej powiedzieć niż wykonać. Rower ma dość zabytkowy osprzęt (Shimano 105, lata 90-te), pracujący jednak jak „od igły”. Postanowiłem poszukać korby 52/42/30, bo szkoda mi było rezygnować z przełożenia 52 (kiedy już wyjdzie się na prędkość „kursową” to rower po prostu płynie po drodze).
I tu się zaczęło. Mocowanie korby – oczywiście kwadrat. To skutecznie ograniczyło moje pole manewru. Pomysł z wymianą całego suportu padł momentalnie, bo suport jest wciskany. Ponieważ nadal chodzi bardzo lekko, utrzymuję status quo aż do memntu kiedy będę zmuszony go ruszyć. Szukałem chwilę jakiegoś dobrego zamiennika, w końcu po wizycie w jednym z lepszych rzeszowskich serwisów dostałem namiary na konkretne modele.
Ostatecznie skończyło się na prawie-nowej korbie Shimano FC-2203, z upragnioną małą zębatką. Póki co rower przechodzi etap wiosennego smarowania i regulacji, ale mam nadzieję że już wkrótce wypróbuję nowe przełożenie w akcji ;)
Miło słyszeć, że udało Ci się znaleźć to czego szukasz. Nie wiem jak wygląda sprawa z doborem przełożeń do rowerów poziomych, ale domyślam się, że tarcza 52 się przydaje przy aerodynamicznej pozycji.
Inna sprawa, że przełożenie 42-28 jako najlżejsze to faktycznie masakra, tym bardziej, że z tego co wiem, rowery poziome nie są mistrzami podjeżdżania :) W zawodniczych korbach, szosowcy używają zestawu 53/39 i to raczej nie na wysokie góry :)
W Supermarketach można znaleźć tańsze części rowerowe i to czasami markowe , łańcuch kupiłem do roweru firmy SRAM , sportowego za 12 zł ten sprzedawca kierujący tym działem chyba nie miał pojęcia co ma na stanie . Pedały aluminiowe za 13 zł , dętki 26 x 1,75 odporne na przebicia mające wlaną do środka dętki taką maż podobną do kleju , kupiłem za 9 zł sztuka .Zupełnie przyzwoite opony 1,75 szosowe produkcji czeskiej za 35 zł . Albo sprzedawca wiedział co sprzedaje może to jakiś odpad od produkcji z niewidocznym jakimś felerem . Nie wiem oglądałem i nie widziałem żeby to były jakieś rzeczy felerne .Pozdrawiam .!
Witam Panie Łukaszu, zwracam się do Pana z prośbą ale może na początek kilka słów o mnie. Mam na imię Marcin, mam 19 lat i jestem wielkim fanem rowerów, głównie szosowych. Pochodzę z małej wioski, w której mało kto słyszał o kolarstwie, wraz z kolegą posiadamy wiekowe szosówki i w okolicy chyba tylko my interesujemy się tym na serio.
Udało nam się je zakupić po naprawdę niskich cenach (mojego kolegi za 130 zł, moja za 200 zł) jednak jego posiada pełny osprzęt rasowej szosówki (czego bardzo zazdroszczę koledze ;) moja zaś jest „składakiem”.
Zacznę od początku, rower po zakupie był w stanie skrajnej rozpaczy, lakier niedomagał, opony były w stanie częściowego rozkładu i gubiły powietrze po jednym dniu a kierownica była owinięta plastikowymi paskami jakimi zabezpieczane są często palety z cementem. Po naklejkach doszedłem, że jest to rama Winora Tange jednak osprzęt jaki był na tej ramie nie był oryginalnie montowany w tym modelu i tu zaczęły się moje wątpliwości co do przeznaczenia ramy.
Tu pojawia się moje pierwsze pytanie: Czy jest Pan w stanie ocenić czy ta rama to rama kolarzówki czy zwykłego roweru? Stwierdziłem, że nie ma się co załamywać i postanowiłem rower odnowić, położyłem nowy lakier (trochę nieudolnie), wymieniłem opony, odrdzewiłem obręcze, wymieniłem pedały, zainwestowałem w owijkę, wymieniłem hamulce i klamki, dokupiłem gumy na klamki i wymieniłem linki hamulcowe, jedynie tylna przerzutka działała i działa bez zarzutu, przednia nie zmieniała biegów i jedynie hałasowała więc się jej pozbyłem, w załączniku są dodane zdjęcia roweru zaraz po zakupie i obecnie.
Na jednym ze zdjęć są również dwie przerzutki jedna to Shimano adamas ax a druga to bodajże Shimano Altus, tu moje kolejne pytanie: Czy mogę zamontować przednią przerzutkę kiedy na mojej ramie nie ma „przelotek” na linki przerzutek jak w prawdziwej kolarzówce? Kolejny problem
pojawił się przy montażu nowych hamulców, kupiłem hamulce Shimano Exage Action i już zakładam je na ramę kiedy orientuje się, że nie sięgają one do obręczy,okazało się że otwory montażowe są za wysoko co widać na zdjęciach, może Pan również zauważyć, że przedłużyłem ramiona (zdaję sobie sprawę, że to niebezpieczne ale zapewniam, że jest to solidne połączenie), to budzi kolejne wątpliwości co do przeznaczenia ramy. Po za tym brakuje jeszcze kilku drobiazgów odróżniających kolarzówki od zwykłych rowerów, takie jak: otwory montażowe na bidon i przerzutki, których u mnie nie ma (bidon jest zamontowany na adapterze), korby i zębatki, które nie wyglądają na szosowe choć nimi są bo mają takie wymiary czy choćby widelec, który również nie wygląda na taki z roweru szosowego.
Prosiłbym aby pomógł mi Pan w ocenie tego „stwora”, uwielbiam ten rower lecz chciałbym szosówkę z prawdziwego zdarzenia jak mój kolega, jednak nie wiem czy opłaca się inwestować w ten rower skoro nigdy nie stanie się rasową szosówką, może jednak lepiej rozejrzeć się za czymś innym, chciałbym aby postarał się Pan to ocenić. Mam nadzieję, że załączone zdjęcia są wyraźne (Niebieski rower na tle budynku to oryginał, tak wygląda Winora Tange, niebieski rower stojący na stopce w nocy to mój rower zaraz po zakupie a żółty rower to mój rower po wszelkich zmianach).
Z góry dziękuje za odpowiedź i przepraszam za nieco chaotyczny styl tekstu.
Witaj, bardzo fajnie, że pasjonujesz się starymi rowerami szosowymi. To kawał historii i raj dla majsterkowiczów. Postaram się odpowiedzieć w punktach, będzie mi łatwiej tak to zrobić :)
1) Jest to zdecydowanie rama roweru szosowego. Na pewno nie jest to rama od rower górskiego :)
2) Nie ma tych przelotek w ogóle? A od spodu nic nie idzie? Być może tak było, że przelotki były, ale przez lata coś się z nimi działo i ktoś je ostatecznie usunął. Widzę, że masz tam patent na trzymanie linek, może da radę tam wsunąć też pancerz z linką od przedniej przerzutki. Linkę od przerzutki da się podciągnąć od dołu, jeżeli tylko przerzutka wspiera dolny ciąg linki.
3) Nie wiem ile masz zębów na dużej tarczy w korbie, ale przerzutka musi współpracować z taką ilością zębów. Jeżeli ta po lewo to Altus, to zapewne nie będzie poprawnie działać jeśli na dużym blacie masz 50 lub więcej zębów.
4) Jeżeli chodzi o hamulce, to przez lata na rynku pojawiały się różne standardy obręczy 28 cali. Ja kojarzę 609 mm, 622 mm, 635 mm, 642 mm. Obecnie standardem we wszystkich rowerach szosowych jest 622 mm, ale wcześniej było różnie. Może być tak, że albo hamulce nie są przystosowane do ramy, albo druga możliwość – masz obręcze kół, które nie są przystosowane do ramy.
To mój luźny strzał, ale zobacz w oryginalnym rowerze jak tylna opona przechodzi blisko rury podsiodłowej ramy. W Twoim rowerze ta odległość jest dużo większa, być może więc masz założone mniejsze obręcze, które nie „grają” z hamulcami.
Cóż, odnawianie starych rowerów to często worek niespodzianek. Ale tak jak piszę, to są tylko moje luźne przemyślenia. W każdym razie jeżeli te przedłużki działają i trzymają się stabilnie, to można to tak zostawić. Aczkolwiek sprawdzałbym ich stan dość często.
5) Otwory montażowe do koszyczka bidonu nie były kiedyś standardem. Albo ktoś je zaspawał, bo mu nie pasowały :) Widelec to też jakaś konstrukcja później wkładana, ale sztywny widelec to sztywny widelec.
W każdym razie kupując rower za 200 złotych trzeba się liczyć z tym, że będzie to właśnie taki „stworek”, którzy przechodząc przez różne ręce i w trakcie mijania kolejnych lat zmieniał się trochę. Doprowadzenie takiego roweru do wyglądu oryginału jest oczywiście możliwe, ale najczęściej trzeba mocno obserwować serwisy z ogłoszeniami oraz jeździć po giełdach rowerowych w poszukiwaniu upatrzonych części.
Jeżeli Cię to nie kręci, to ja bym po prostu doprowadził rower do dobrego stanu technicznego i nim jeździł, nie martwiąc się czy widelec jest mniej czy bardziej szosowy, bo to jest naprawdę mało istotne :)
Wiele z moich wątpliwości zostało rozwianych ;) mam tylko jeszcze kilka pytań co do poszczególnych punktów w Pana odpowiedzi.
2) przelotek nie ma w ogóle, ale postaram się przeprowadzić linkę od dołu w pancerzu.
3) na dużej tarczy mam bodajże 52 zęby, czym objawiałaby się współpraca tej przerzutki z taką właśnie tarczą? Nie zmieniałaby biegów? Hałasowała? A może szybciej zużywała łańcuch czy choćby samą siebie?
4) Hamulce są raczej niedopasowane do ramy, na oponie jest oznaczenie 622 więc większego koła raczej nie założyłbym do swojego roweru, może to być też wina tego że model pokazany jako wzorzec ma tylny hamulec montowany na wąskiej rurce poprzecznej łączącej widełki tylne (na zdjęciu niebieski rower) a mój ma jakąś blaszkę (na zdjęciu żółty rower). Blaszka ta jest większa co nie pozwala zamontować takiego koła jak we wzorcu. Czy to oznacza, że hamulce które będą dopasowane do ramy będą tym samym „z innej epoki” niż shimano exage które są teraz?
3) No nie ma, że „bodajże”. To da się policzyć :)
Wszystko zależy jaką masz przerzutkę, jeżeli taką, która domyślnie obsługuje maksymalnie 42 zęby, to może być spory problem, żeby ją odpowiednio ustawić. Gdzieś na jej obudowie powinien być naniesiony dokładny model, musiałbyś go sprawdzić i poszukać w internecie więcej informacji o niej. W każdym razie wszystko się da wyregulować, ale czy będzie chodzić tak jak trzeba to już inna sprawa.
4) Nie jestem zbyt biegły w minionych standardach. Jeżeli teraz hamulce Ci działają tak jak trzeba, to bym się tym specjalnie nie przejmował, tylko po prostu jeździł.
Jeżeli chodzi o codzienną jazdę,ja już dość dawno przesiadłem się na rower z piastą planetarną z hamulcem kontra, na przodzie hamulec rolkowy z dynamem.
Koszty o wiele niższe i trwałość także, taka piasta w codziennym ruchu jest bezkonkurencyjna. Ostatnio byłem w serwisie pewnego znanego sklepu we Wrocławiu i co widzę?
Mechanik który tam pracuje już kilka lat pokazuje mi swój rower, piasta Nexus 7 z kontrą jakaś obdarta rama i tyle, bo facet chce jeździć a nie kombinować i cuda robić z kasetami.
Zębatki świetnie współpracują ze świeżym łańcuchem i korbą XT a sama korba poszła dalej w świat :)
Pozdrawiam,
Zadowolony Allegrowicz :)
https://allegro.pl/korba-shimano-fc-m543-hollowtech-175mm-i4939673481.html
No i proszę, trzecie życie mojej korby :) Z moim łańcuchem (nowym) jednak coś nie grało. Fajnie, że i Ty wyszedłeś na tym do przodu :)
Oś tylna piasty Fulcrum Red Metal 5 kosztuje 279zł a zestaw kół można kupić za ok 600zł !?
Ha, zabawna sprawa dokładnie obrazująca temat :)
Masz dużo racji w tym co piszesz. Też często wolałem wymienić całą część niż tylko podzespoły. Odnośnie przykładu z piastami podzielę się fajnym tipem. Jeśli masz piasty z łożyskami maszynowymi możesz bez problemu wymieniać same łożyska gdy się zużyją. Łożyska do piast są znormalizowane. Co to znaczy? Otóż znaczy to, że możesz znaleźć numer katalogowy łożyska i kupić takie w sklepie za kilka złotych (pomijam ceramiczne, które są znaczniej droższe). Cena u producenta bywa znacznie wyższa. Uprzedzając pytanie dodam, że jeśli wybierzemy łożysko renomowanego producenta (SKF jest liderem w dziedzinie łożysk), z dobrym uszczelnieniem (literka „r” lub „rs” na końcu numeru katalogowego) otrzymamy produkt przynajmniej tak dobry jak oryginał (w większości przypadków lepszy). Gdzie znajdziemy numer łożyska? Jest wybity na zewnętrznej powierzchni.
Mam to samo, też wiosną zużyły mi się trzy zębatki, ale wymieniłem kasetę bo cena była podobna.
Zastanawia mnie coś innego, czemu produkuje się kasety na 9, 11 zębatek bardzo wąskich, do tego potrzebne są wąskie łańcuchy, przez co cały zestaw szybko się zużywa. CZemu nie ma kaset np. 4 rzędowych o różnych zakresach, za to grubszych o większej trwałości. Myślę że klientela by się znalazła. Bo naprawdę jeśli się jeździ w terenie w miarę płaskim, to praktycznie największe zębatki na kasecie są bezużyteczne.
To marketing i oferowanie rzeczy, które przydadzą się sprzedawcy do sprzedaży. W końcu jest argument – 11 przełożeń, to ponad dwa razy tyle, niż kiedyś, gdy panowały na szosie wolnobiegi 5-biegowe.
Takiego właśnie staruszka (jeszcze w standardzie UniGlide) pielęgnuję na moim starym Romecie Sport.
Dodając do tematu – trafiłem jakimś cudem piastę Bontrager, która ma zastosowanie w rowerach singlespeed. Krótki bębenek mieści 1 zębatkę + tuleje dystansowe, ale można założyć normalne zębatki – weszły mi 3 sztuki z dystansami i nakrętką (z kasety 8-rzędowej).
Do miasta w zupełności wystarczą mi te trzy przełożenia i kupując tańszą kasetę szosową jakiegoś np. Sunrace 13-26 mam od razu 2 komplety (np. na zimę 15-17-19 i na lato 12-14-16).
W razie wielkiego bólu zrzucam z duzego blatu na srodkowy (ręcznie – na postoju, bo przednią przerzutkę zdjąłem).
Niestety – wersja zębatek do typowego singla (grubsze i trwalsze – do łańcucha 1-rzędoweg) wykluczyłaby zastosowanie przerzutki.
Ech, ten minimalizm.
Tak samo jest z samochodami i w ogóle z każdym złożonym sprzętem – lodówki, pralki itd. W każdym przypadku wymienia się dziś całe zespoły części, sprzedawane w gotowych paczkach, a drobne części są albo trudno dostępne albo to i do tego drogie :/.
Naprawiałem ostatnio swoją piastę Alfine 8 i dowiedziałem się, że piasta kupiona w tym roku (!), normalnie dostępne w bardzo wielu sklepach. Nie ma już części zamiennych. Wyszedł nowy model i minimalnie różne mamy części! Jeśli teraz mi padnie, mogę ją wyrzucić na złom. Polityka firm jest oczywista, dużo bardziej się im opłaca sprzedawanie całych zespołów (powodów jest mnóstwo, np dużo tańsza logistyka) gdyż produkcja ich raczej niewiele kosztuje czy to będą 2 czy 3 zębatki. Wszystko to jest mało prokonsumenckie i raczej mało ekologiczne :/.
Szczęśliwie są grupy sprzętu, które posiadają długoletnie wsparcie i po prostu trzeba się pilnować by się w takowy wyposażyć. (w piastach wielobiegowych serwisant polecił mi Nexus’a 7).
Zresztą temat poruszony przez Ciebie Łukaszu jest dużo szerszy – chociażby pomysł z kupnem nowego roweru zamiast wymiany paru części, przecież to trochę podobny „dziwny” pomysł producentów.
Pozdrawiam,
Ponteus
W rowerze oprócz napędu nic się aż tak szybko nie zużywa. Ale inna kwestia to ceny zakupu części w hurcie przez producentów i jesienne wyprzedaże. Często można kupić rower katalogowo kosztujący powiedzmy 3000 złotych za 1800 złotych, zwłaszcza jeśli ktoś szuka małego albo bardzo dużego rozmiaru.
I jeżeli ktoś ma pół roweru do wymiany, bo o niego nie dbał, to taki zakup może być nawet opłacalny. Jeżeli regularnie go serwisował i dbał to już niekoniecznie.
Niedawno oglądałem film dokumentalny (nakręcony przez Francuzów) na temat cyklu życia produktu. Generalnie wszystko ma się szybciej starzeć (ścierać, wyglądać źle itp.) jak również psuć po pewnym okresie czasu a cała budowa elementu ma być nierozbieralna – nie oszukujmy się – każda firma jest nastawiona na zysk.
Po co produkować coś co będzie działać bezawaryjnie przez kilka lat – taka firma szybciej czy później by splajtowała, bo nikt by nie kupował nowych elementów. Przykładem w dokumencie były „nylonowe rajstopy” – wytrzymałe, nic się z nimi nie działo, były wręcz niezniszczalne i po kilku miesiącach firma, która wyprodukowała wspomniany produkt o mało co nie upadła bo rynek się nasycił i nikt nie musiał kupować nowych. Twórcy nylonu dostali więc zlecenie na „zepsucie” produktu co uchroniło w późniejszym okresie czasu firmę przed plajtą.
Innym przykładem był alternator samochodowy, który psuł się „dokładnie” po trzech latach – inżynier, który opracował ten podzespół dostał premię…
Witaj Łukaszu,
nie mogę się do końca z Tobą zgodzić. Jeżeli posiadamy sprzęt z wyższej półki np. XT to zakup części zamiennych np. zębatek do korby jak najbardziej się opłaca. Oczywiście o ile wymienimy je na zębatki z niższej półki, najlepiej stalowe….
Jeżeli jeździsz na kasecie szosowej 105 czy Ultegra, której koszt to 140 – 190 (najtaniej), a koszt wymiany 3 zębatek (13-14-15) wyniesie około 70 zł, to moim zdaniem się opłaca. Wiem, że za kolejne 70 zł dostaję kolejne 7 zębatek (kupując kasetę), ale co z tego jak nie są mi one potrzebne bo zużywam głównie te małe. Później i tak będę musiał je wymienić ale wtedy kupię już całą kasetę… Aha i dostępność zębatek do szosy jest dużo większa niż do MTB.
Zgadza się, przy droższych komponentach zazwyczaj nie jest już tak dobrze jak przy tańszych. Np. bloki do pedałów kosztują tyle samo, niezależnie czy to najtańsze PD-M520 czy XTR-y.
Tylko gdzie kupic stalowy blat 38 pod młynek 24 do korby XT 785.
Najtańsza alternatywa to SLX za 80pln co i tak jest o 120 mniej niż za xt.
Swoją droga, ostatnio za 22 złote kupiłem dwie koronki 11 i 13 do kasety xt – czasami jednak da radę coś tanio upolować :)
Również zgadzam się z tym artykułem. Polityka tej „branży” jest chyba głównie nastawiona na sprzedaż całych zespołów a nie tylko części. Ostatnio miałem problem z montażem hamulców Tiagry do swojego roweru – za krótka śruba nasadowa na piwot od hamulca (oryginalna nie łapała gwintu w widelcu). Efekt taki, że musiałem kupić dłuższą śrubę – prawie 2 tygodnie poszukiwania (żaden lokalny sklep tego nie posiadał) i wydatek 20 zł na samą śrubę + 10 zł za przesyłkę (tylko jeden sklep w necie ją miał!). Dodam tylko, że komplet praktycznie nowych hamulców kosztował mnie 70 zł :/
P.S. Łukaszu, nawiązując do kasety Tiagry – czy zakładałeś może pod nią podkładkę? Mam taki problem, że na kołach Shimano R501 (bębenek na 10 przełożeń) na najwyższym trybie (duża zębatka) przerzutka tylna lekko ociera mi o szprychy. Regulując tak, aby nie obcierała nie wchodzi mi ostatni bieg. Nie wiem, czy jest to spowodowane złą regulacją przerzutki, czy muszę dokupić tą podkładkę (w komplecie z kasetą jej nie miałem). Pozdrawiam
Hmmmm podkładka jest potrzebna jeżeli używasz 10-rzędowej kasety. Więc jeżeli masz taką kasetę, to zdecydowanie poszukałbym takiej podkładki.
Jesli masz napewno bebenek na 10 rzedowa kasete to podkladki nie powino sie dawac jakbys mial bebenek na 11rzedawa kasete to wtedy daje sie podkladke a jak sie tak dzieje ze przezutka obciera ci o szprychy to sprawc czy chak przezutki nie jest krzywy i przezutka zle idzie
Nie wiem jakie kulki i konusy do piast kosztują tyle, że cena osiągnęła pułap nowej piasty… Ja musiałem niedawno wymienić konusy- wydałem 8pln, kulki też nie majątek, ale moje o dziwo od nowości są w dobrym stanie.
To akurat nie była piasta w moim rowerze, tylko mojej dziewczyny. Nowa piasta kosztuje ok. 24 zł. A kulki + konusy ok. 16 zł. Oczywiście wymiana piast nie ma totalnie sensu ze względu na rozplatanie koła.
Cześć,
Wiem że nie powinno się reklamować sklepów, ale mógłbyś podać lub przesłać na maila link do sklepu, w którym kupiłeś tą korbę z suportem?
Hej, sklepy z dobrymi cenami zawsze warto polecić:
http://bajkszop.com/korby-c-9723_9748.html?sort=5d
Dzięki :)
Ja od siebie dodam jeszcze Centrum Rowerowe.
Nie, nie pracuję tam i nie mam z tym sklepem żadnego związku poza robieniem tam zakupów w stylu „potrzebne na dziś”. Z resztą często się zdarza, że i tak przeglądając allegro ląduję u nich w sklepie, bo ceny mają równie dobre co na allegro a odpada przesyłka. O ile sam ich serwis ostatnio stracił w moich oczach to sklep mogę z całą powagą polecić.
Sklep jest bardzo w porządku, nieraz u nich coś kupowałem bo mieli niezłą cenę. Czasami liczą sobie jak za zboże, ale to normalne, w każdym sklepie jest coś taniej albo drożej niż w innych.
Odpowiedź na tak postawione pytanie nie jest prosta i jest uzależniona od tego jakiego roweru dosiadamy, w jakim terenie jeździmy i w jakim charakterze nam ten rower służy. I tak jeśli jest to rower codzienny czyli przeznaczony do codziennej jazdy komunikacyjnej gdzie napęd zużywa się tylko wybiórczo ale za to intensywnie to kompletnie nie ma sensu wymieniać całych części czy całych zespołów napędowych. Inaczej jest gdy rower służy nam sporadycznie, do treningów czy sportu wyczynowego. W tym przypadku napęd zużywa się powoli ale za to kompleksowo więc zdecydowanie warto wymieniać całe części a nawet całe zespoły napędowe.
Dwa lata temu tez wymieniałem sporą część napędu i też nie bawiłem się z kombinowaniem i szukaniem części zamiennych. Wymieniłem całą kasetę, łańcuch i linki od przerzutek. Jestem zadowolony z takiego wyboru.
Za jakieś 2-3 miesiące będę wymieniał hamulce tarczowe, też na całkiem nowe pomimo, że lekko uszkodzony mam tylko jeden. Musze wymienić też te dwa małe kółeczka w tylnej przerzutce ale tu już nie będę wymieniał całej przerzutki, a tylko dokupię jakieś lepsze wspomniane kółka.
Niby wszystko ok. A jednak nie do końca ;) Marketingowcy próbują wyciągnąć od nas jak najwięcej kasy. Na dzień dzisiejszy (licząc przykład korby) potrzebowałeś stalowej zębatki za 50 zł. Wydałeś 185 zł. Cieszysz się, że zrobiłeś dobry interes, bo za 2-3 lata będziesz miał już suport. Dodatkowo wymieniłeś 2 zębatki „na zapas” wydając dodatkowo 100 zł. (185 zł – 50 zł [cena stalowej zębatki] – 35 zł [zysk ze sprzedaży używanej korby]). Moim skromnym zdaniem za 100 zł mógłbym kupić coś, co by się bardziej przydało.
Kiedyś też dawałem się nabrać na takie „promocje”. Niestety z domowego budżetu wyciekały mi pieniądze, a w szafie miałem pełno niepotrzebnych rzeczy „na zaś”. Dziś kupuję tylko to co potrzebuję. (o pewnych rzeczach myślę z wyprzedzeniem – ślady zużycia widać wcześniej i staram się kupić w okazyjnej cenie, a nie gdy jestem zmuszony awarią).
Cieszę się, bo mam teraz wszystkie zębatki nowe. Duża zębatka tak czy siak niebawem będzie wymagała wymiany. Wytrzyma jeszcze może sezon.
Tak więc masz tak jak piszę w tekście: 50 (średnia) + 80 (duża) + 40 (suport) + 35 zł (sprzedaż starej korby). I tak bym to liczył.
To, że suport będzie sobie leżał i czekał, to mnie nie martwi. Kiedyś na pewno się przyda. To nie jest jedna z tych rzeczy, które „się przydadzą, z tym, że nie na pewno” :)
Pamiętaj też, że kupując wszystko osobno i co jakiś czas, musiałbym jeszcze do tych części zamiennych doliczyć koszt wysyłki. Takie ceny są w internecie, w sklepach stacjonarnych różnie bywa z cenami i dostępnością.
Idąc dalej tym tropem po co cokolwiek wymieniać w rowerze? Jak dodamy wszystkie części, które będziemy musieli kiedyś wymienić, to po zsumowaniu wyjdzie nam „trochę” taniej niż kupno nowego. Jak dołożymy do tego cenę sprzedaży starego, to mamy już sytuację w której prawie zarabiamy.
P.S.
Nie traktuj proszę mojej wypowiedzi jako atak na Ciebie. Chodzi mi o zasadę działania koncernów, które próbują nas zmusić do takiego myślenia.
Chodzi o to byśmy wydali więcej pieniędzy niż musimy. Jeśli do tego mamy przekonanie, że naprawdę tego chcieliśmy i potrzebowaliśmy, oraz zrobiliśmy na tym interes to jest to ich sukces.
Sam pracuję w dużej korporacji jako sprzedawca, więc znam część mechanizmów rządzących psychologią sprzedaży. Nie chodzi tu tylko o kupno części rowerowych. W każdym markecie masz podobną sytuację. Chcesz kupić 2 puszki piwa. Ale widzisz promocję 6 piw w cenie 5. Kupisz? No pewnie, że kupisz. Nawet wypijesz, bo piwa przecież nie wolno zmarnować. Mechanizm jest prosty. Chciałeś dwa browarki, a wydałeś pieniędzy jak za pięć.
Resztę ideologii sprzedawcy poprzez umiejętną strategię Tobie wmówią (lub jeszcze lepiej jeśli sam sobie będziesz potrafił tą ideologię wmówić).
Mnie nikt nie zmusił do takiego, a nie innego myślenia. Zrobiła to cena i prosty rachunek ekonomiczny.
Gdyby zapasowe zębatki do kasety kosztowały po 10 złotych za sztukę, to bym je wymienił. Jeżeli zapasowe tarcze do korby kosztowałyby po 20-30 złotych, to też bym je wymienił.
Ale potrafię liczyć i wyszedł mi ostatecznie taki bilans, a nie inny. Dziadostwo producentów – tak. Jakieś podprogowe działania – wątpię.
Niestety kaczan ma racje, tak to wszystko dziala, nie mowimy tu tylko o Twoim przypadku bo jezdzisz duzo rowerem, zuzywasz czesci i wymieniasz wiec mozesz sobie pozwolic do kupowania na zapas, ale 80% spoleczenstwa nie wykorzysta tego za co zaplaci dodatkowe pieniadze. Firmy wymuszaja kupowanie tego co jest nam niepotrzebne bo teoretycznie sie bardziej oplaca.
Oczywiście, każdy musi dopasować obliczenia do własnych potrzeb. Kupowanie na odległy zapas nie ma sensu. Nawet nie z przyczyn finansowych czy logistycznych, ale dlatego, że jest sporo części, które jeśli przeleżą nieużywane przez 10 lat, to mogą już nie działać tak jak nowe.
Z tego co widać na zdjęciach to najmniejszy i największy blat w tej twojej korbie były w bdb stanie (wniosek 1. Jeździsz głównie na środkowej. wniosek 2. W tym wypadku kupno tylko środkowego blatu miało by sens – choć może się wydawać inaczej).
Czyli Wszyscy mają po trochu rację – i kolega 'kaczan’ pisząc o strategiach i sprytnych wybiegach producentów, którzy zamiast dać możliwość ludowi zregenerować stary, sfatygowany ale jednak jeszcze bardzo dobry sprzęt tanim kosztem, starają się go zmusić do wydania większej kasy w sprzęt nowy (daje to większe zyski producentom, interes się kreci itd).
Z drugiej racji przykład tej kasety dobitnie pokazuje, że w tym wypadku zdecydowanie bardziej kalkuluje się kupno całej nowej kasety gdyż wymiana 2 czy 3 koronek to koszt w zasadzie nowej kasety.
Swoją drogą to straszny szajs teraz się produkuje.
Choć tekst ma już trzy lata, to nadal zgadzam się z własnymi wnioskami, z TEGO KONKRETNEGO przypadku. W sumie dlatego ten tekst powstał, bo okazało się, że wyjdę lepiej na kupieniu nowej korby, niż części zamiennych do nich.
Masz rację – duża tarcza na korbie nie była wtedy jeszcze zajechana, ale za jakiś czas by była. I jak się zsumowało wydatki + koszty wysyłki o których wiele osób zapomina, to naprawdę wychodziło taniej kupić nową korbę w dobrej promocji.
Nie jest tak oczywiście w każdym przypadku. Ale zobacz przypadek, który jest aktualny (nie dotyczy mnie, ale kto wie, czy kiedyś nie będzie). Korba SRAM Rival 1 – da się ją kupić z mocowaniem BB30 z tarczą 38T za 420 złotych.
I gdybyś chciał wymienić tarczę w korbie, to choćbyś nawet miał mocowanie na GXP, to i tak opłaca się kupić tę na BB30! Bo sama tarcza u polskiego dystrybutora kosztuje 375 złotych (+ wysyłka)! Można ewentualnie szperać za granicą, gdzie kupić ją za 300-330 złotych + zwykle duuuuże koszty wysyłki.
Tak więc bardziej opłaca się kupić nową korbę, podmienić tarcze, a tę nową sprzedać bez tarczy (za powiedzmy 100 zł) + zużytą tarczę osobno za 20 zł.
Ewentualnie szukać promocji na korbę z mocowaniem na GXP i po prostu wymienić sobie w rowerze korbę na nową :)
Ale jak support się zużyje, to I zębatka bedzie do wymiany. Więc idąc tym tokiem rozumowania kupimy drugą nową korbę, wymienimy support i zębatkę a graty leżą w szafie i starzeją się moralnie. W końcu zmienisz gruopę na żabek wyżej i wyrzucisz zawartość szafy z nowym suportem i zębatką. Ja miałem inną technikę – jak mi się zużyła zębatka w Altusie, to kupiłem i wymieniłem całą korbę na Deore. Potem to samo na SLX. teraz jestem na XT. Nie wiem tylko co zrobię, jak bedę miał już XTR i znów zużyje mi się zębatka… Wtedy pewnie kupię zębatkę… Ale może to już będzie czas na e-bike’a?
To oczywiście jaja – jeżdzę na XT, zębatki zużywają się równomiernie, wymieniam cały podzespół i cieszę się, że mam nowy support gratis bo skoro zębatki się zużyły, to support pewnie też.
Żywotność zębatek raczej nie idzie w parze z żywotności suportu, a przynajmniej różnie to bywa :)
Jeżeli chodzi o wymianę na lepsze podzespoły, to przez trochę czasu korciło mnie żeby wymienić przy okazji korbę na wyższy model, ale w końcu olałem ten temat, bo uznałem, że mogę tak w nieskończoność. Bo wymienię korbę, a potem zacznie mi po głowie chodzić przerzutka, kaseta, manetki itd. A w przypadku mojej jazdy nie poczułbym aż takiej różnicy.
„Dziś kupuję tylko to co potrzebuję. (o pewnych rzeczach myślę z
wyprzedzeniem – ślady zużycia widać wcześniej i staram się kupić w
okazyjnej cenie, a nie gdy jestem zmuszony awarią).”
To jedyna ekonomicznie uzasadniona metoda. :-)))
Dodam jeszcze, że po latach używania i samodzielnego serwisowania rowerów mam już nawyk, aby przy okazji kupowania „grubszej” rzeczy, przejrzeć od razu cały sklep, bo gdy w dzień „zero” przyjdzie mi kupić jakiś zapomniany drobiazg, nie tracić czasu i kasy na przesyłkę. Łatwiej też upolować jakąś okazję.
Na takie coś może sobie pozwolić tylko ktoś, kto wie, co ma w zapasie i co mu bedzie potrzebne w kolejnym sezonie.
Rzadko jeżdżącym raczej tej metody bym nie polecał, bo skończą przygodę z rowerem zawaleniem budżetu i zapchaniem szafy.