eragonpp1111 Opublikowano 24 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 24 Sierpnia 2018 Planuję zakup roweru MTB z kwotą 2-2,5k w okresie grudzień/styczeń. W takim wypadku mam do wyboru wyprzedaże rocznika 2018 (ale jednocześnie problem z dostępnością danych modeli czy ram) albo zakup nówki 2019. Jedyny powód dla którego się waham jest transfer technologii - czy myślicie, że wyposażenie które widzimy dzisiaj w rowerach do 3k (czyli po obniżce właśnie do 2,5k) zobaczymy w rowerach na nowy sezon tylko o 500zł tańszych? Głównie chodzi mi o ramę, koła 29 cali i jak najlepszy amortyzator (najlepiej powietrzny który czasami da się znaleźć w rowerach do 3k). Na razie to są pewnie tylko dywagacje, ponieważ większość katalogów na 2019 będzie miała premierę wrzesień/październik, ale chciałbym poznać Wasze zdanie. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 24 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 24 Sierpnia 2018 Jaki tu transfer technologii? W tej cenie to są tanie rowery, tłuczone masowo w Chinach do których ktoś przykleja naklejkę jak Kross czy Romet, ewentualnie daje swój lakier jak właśnie te dwie firmy. Możesz spokojnie szukać rowerów z rocznika 2015, 16, 17. Prawie niczym się nie różnią. Różnica może być tylko w amorze. Ponieważ masz ograniczony budżet to zauważ że serwis dobrego amora powietrznego kosztuje 300 zł rocznie. Jak się zaniecha serwisowania na czas to amor może paść. Odnośnik do komentarza
agajasiek Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Sierpnia 2018 @jajacek, tak z ciekawości - od jakiej kwoty uważasz, że rowery nie są chinskie? :) Odnośnik do komentarza
MIchalG Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Taka ciekawostka - z tego co mi wiadomo Cube otwiera linie produkującą ramy w Europie. Będą jedyną firmą na rynku, której ramy nie będą dostarczane z Tajwanu. Oczywiście jest możliwe, że europejskie ramy będą jedynie w wyższych modelach. Aczkolwiek to się dopiero okaże jaka będzie polityka firmy w tym zakresie. Odnośnik do komentarza
rowerowy365 Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Jeśli cokolwiek się zmieni w specyfikacji roweru za np. 3 tys. to jedynie na gorsze. Ludzie chcą więcej zarabiać, komponenty droższe itd. To się nazywa inflacja. I widać to chociażby w przypadku "polskich" producentów typu Kross. Odnośnik do komentarza
MaciejRutecki Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Taka ciekawostka - z tego co mi wiadomo Cube otwiera linie produkującą ramy w Europie. Będą jedyną firmą na rynku, której ramy nie będą dostarczane z Tajwanu. [...] Zapomniałeś o producentach Gazelle, czy Batavus. Gazelle od ponad 100 lat wszystkie ramy (350 tysięcy rocznie) projektuje i robi w Holandi, poza jedną, chyba robioną w UK. Batavus (250 tyś.) nie wiem czy wszystkie, ale przytłaczającą większość. Cortina robi w Czechach. @jajacek, tak z ciekawości - od jakiej kwoty uważasz, że rowery nie są chinskie? :) To nie kwestia kwoty. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Sierpnia 2018 @jajacek, tak z ciekawości - od jakiej kwoty uważasz, że rowery nie są chinskie? :) Kwota niekoniecznie jest tego wyznacznikiem ale jest faktycznie pewna bariera. I to że są chińskie nie jest zarzutem samym w sobie. Są lepsze chińskie ramy i są gorsze. Natomiast jest pewna tendencja że czołowe firmy, tańsze rowery zamawiają w Chinach, a te od średniej półki w górę na Tajwanie. Najtańsza badziewna chińszczyzna to tzw. królowie Allegro. Spartacus, Kands czy Lazaro to ramy kosztujące po 10 dolarów w hurcie. Co nie znaczy że nie można na nich jeździć i się połamią. Są po prostu siermiężne jak i cała reszta takiego roweru. Takie w rowerach za 3000 są lepsze, lżejsze, mają lepsze spawy, często wewnętrzne prowadzenie linek, Ale porównanie jest takie że rama Cube, Kross czy Romet waży ok. 2,2kg. A rama roweru aluminiowego za 6 tys. Specialized waży 1350 gram. Topowego roweru mtb z Decathlonu za 5 tys 1650 gram. Porządnego Accent Peak 1800 gram. Więc gdzieś pi razy oko od półki cenowej 5k, zaczynają się lepsze rowery mtb. Co nie znaczy że rower za 3k jest zły. Jest po prostu cięższy i nie ma czegoś co nazywasz transferem technologii. Sztywnych osi, piast boost, lżejszych kół na lepszych łożyskach i paru innych. Odnośnik do komentarza
unavailable Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Ja z kolei nie mam żadnego przekonania, że jak będzie produkowane w Europie, to należy postawić znak równości i z automatu stwierdzić, że lepsze. Nie mówię tu konkretnie np. o Batavusie i nie twierdzę, że ramy Cube'a nagle zaczną być gorsze. Po prostu to nie do końca tak działa, jak się niektórym wydaje. Przede wszystkim mamy coraz większą komerchę, klient chce jak najtaniej, a producent i sprzedawca chcą zarobić - żeby osiągnąć taki kompromis, coś musi ucierpieć. Jeśli natomiast idzie o zmiany, mam mieszane uczucia. Oczywiście nie jest to kwestia rocznika 2017 vs 2018 czy 2018 vs 2019 itd., ale na przestrzeni już 3-4 lat jest to według mnie często przepaść, na co ludzie kierujący się nazwami nie chcą zwracać uwagi. Co mam na myśli? Chociażby to, że parę lat temu od pewnego pułapu cenowego Deore czy Tiagra były na porządku dziennym, podczas gdy dziś dostaje się za to w najlepszym razie Alivio lub Sorę. Jakkolwiek te niższe grupy to nie to samo, co niższe grupy poprzedniej generacji - z roku na rok dostają bieg więcej, zintegrowaną oś, wymienne blaty, hydrauliczne hamulce, klamkomanetki, że o aspekcie estetycznym oraz płynności działania nie wspomnę. I w tym kontekście parcia na 5-6-letnie rozwiązania nie do końca łapię. Podobnie chyba jest z niektórymi ramami. Dziesięcioletni karbon potrafi być cięższy od współczesnych ram aluminiowych, nie wiem natomiast jak z jego amortyzacją oraz wytrzymałością. Tak czy owak nie wierzę, że te numery generacji zmieniają się tylko dla jaj ;) Odnośnik do komentarza
MIchalG Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Elle - zasadniczo przeniesienie produkcji do Europy powinno poprawić jakość produktu z jednej prostej przyczyny - taka fabryka na Tajwanie tłucze te ramy w milionach, po każdej partii są naklejane odpowiednie oznaczenia producenta dla którego aktualnie je zrobili. Niestety największym problemem w azjatyckich fabrykach przy tak zmasowanej produkcji jest kontrola jakości. Przy tak zmasowanej produkcji niestety nie da się jej utrzymać na wysokim poziomie, natomiast przy takich cenach i ilościach producenci mogą iść na pewne kompromisy w tym aspekcie. Odnośnik do komentarza
agajasiek Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Ciekawe też, jak to jest z kontrolą jakości w Azji - akurat jeśli chodzi o rowery, to nie mam doświadczenia, ale popularnym argumentem są to kosmetyki. Z drugiej strony, tak jak piszecie, nie jest tak, że te ramy z Chin się rozpadają. Odnośnik do komentarza
MARIUSZZZ Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Kontrola jakości często zależy od oczekiwań kontrahenta i od tego jak to ów kontrahent pilnuje. Nie które marki odzieżowe (te droższe) przeniosły część produkcji na Bałkany lub do Afryki Północnej. Dzięki temu centrala może wysłać do takiej fabryki swojego kontrolera. Ten sprawdzi co ma sprawdzić, wróci i zda raport. Wszystko w ciągu jednego dnia. W przypadku produkcji w Azji Wschodniej jest to nie możliwe. Odnośnik do komentarza
unavailable Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Sierpnia 2018 @Michał, no to wyjdzie na to samo, o czym piszę powyżej - jeśli jakość wykonania się podniesie, pewnie znajdzie to odzwierciedlenie w cenie. Tak poza tym jeszcze dwie łyżki dziegciu. Jedna to, że samochody czy kiedyś telefony też się produkowało w Europie. Tylko przysłowiowemu Alfie Romeo niespecjalnie to wychodzi na zdrowie, a Nokia fińska i Nokia rumuńska to były dwie różne Nokie ;) I takich przykładów pewnie można by mnożyć. Druga sprawa to to, że jeśli cena mimo wszystko zostanie ta sama, nie wierzę, że producent weźmie na klatę wypłatę robotnika europejskiego bez szukania oszczędności w innych miejscach. Co do ram z Chin - nie wiem, jak jest z kontrolą. Według mnie dużo zależy od sposobu użytkowania i to mocno fałszuje statystyki. Zła fama Krossów czy taka sobie Rometów wynika w dużej mierze z arogancji sprzedawców oraz polityki gwarancyjnej. Ludzie kupują "bo polskie" albo dlatego, że tego w sklepie było najwięcej (jak ktoś nie wierzy, proszę się przejść po sklepach i zrobić statystyki). Czy te rowery bardzo różnią się od np. Kellysa czy Meridy? Nie wiem, bo nie znam całych rzesz kupujących np. Gianta za 1500zł, a potem skaczących po schodach. Natomiast po wsiach tego typu zjawiska zarówno na Krossach, jak i na no-name'owych makrokeszach obserwuję regularnie. Ostatnio z górki wyprzedził mnie podlotek - przeskakiwał wszystkie podjazdy i schodki do domów, a rower aż skrzypiał. Czy on jeden? Absolutnie nie (choć trzeba przyznać, że ten zrobił na mnie największe wrażenie ;)). Czy potem taką pękniętą ramę należy uznać za źle skontrolowaną? I czy ktokolwiek na tej wsi kupi sobie za około dwa tysiące najtańszego Speca czy innego Connondale'a, aby porównać jego jakość? Zostawiam do przemyślenia. Odnośnik do komentarza
unavailable Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Aha, żeby była jasność - nie uważam, że wszystkie ramy do jednego wora i po co przepłacać. Tak jak pisze Jacek, w parze z firmą idzie na przykład waga lub estetyka. Ale często ma to większe znaczenie w rowerach topowych, podczas gdy w tańszych różnica jest mało zauważalna, o ile w ogóle. Co nie zmienia faktu, że nawet do najtańszej ramy Speca widzę większy sens pakowania np. XT aniżeli do ramy Kandsa (co do której poza wagą nie tylko nic nie mam, ale zasadniczo nawet gotowa byłabym polecić, tyle że do innego przeznaczenia). Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Do niedawna jedną z nielicznych firm o zasięgu globalnym, która produkowała rowery w Europie, była hiszpańska Orbea. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy że rowery Fuji są "produkowane" w Polsce, w polskim oddziale tajwańskiej fabryki Ideal Bike Corporation, pod Kutnem:http://www.idealeurope.pl/pl/aboutPytanie co znaczy "produkowane". Czy znaczy to że składają komponenty, które przypłyną z Tajwanu czy też sami produkują jakieś komponenty. Nie wiem.Jeśli Cube decyduje się przenieść produkcję do Europy, to sądzę że jest to związane z produkcją "just in time" czyli z produkowaniem odpowiedniej ilości do zamówień. Problem z produkcją z Azji jest taki, że praktycznie wszystko musi przypłynąć potem statkiem do Europy. A to długo trwa i dostawy są nieregularne, w związku z czym trzeba zamawiać więcej. A potem może się okazać że zamówiono za dużo i wyprzedaż albo za mało i nie zarobiono tyle ile można było. Mając fabrykę w Europie, mamy szybką logistykę i jest to zdecydowana zaleta, mimo większych kosztów pracy. Mamy kilka firm, które mają fabryki np. w Rumunii. Campagnolo ma tam dwie fabryki, gdzie produkują koła Campagnolo i Fulcrum. Być może też niektóre firmy, jak Cube, oceniły że rynki centralnej i wschodniej Europy, gdzie sprzedawane są głownie ich tańsze produkty, dojrzały to tego żeby osiągnąć odpowiedni wolumen sprzedaży. Nasz Kross z Przasnysza posiada u siebie spawalnię ram i widelców, lakiernię oraz obręczownię i też probuje sił poza Polską. Raczej nie opłaca im się produkować u nas ram alu bo te mogą kupić bardzo tanio w Chinach.Chyba że kupują rury i u nas je spawają. Nie wiem. Podobno niektóre modele projektują w Polsce. Nie wiem czy je potem u nas wytwarzają czy zamawiają w Azji. Rower na IO dla Włoszczowskiej był projektowany wspólnie z Krossem ale produkcja została zamówiona w Azji.Czołowi producenci na świecie, projektują swoje topowe rowery w swoich działach R&D a produkcję zamawiają w jednej z pięciu topowych fabryk na Tajwanie. Specialized tańsze rowery czyli masówkę, zamawia w Chinach. Te droższe mają na ramie Made in Taiwan i są produkowane w fabryce Meridy. Wyższe modele Treka i Scotta są produkowane w fabryce Gianta. Nie znaczy to że są Giantami czy Meridami. To są po prostu gigantyczne fabryki za setki milionów dolarów posiadają know-how i ogromne moce produkcyjne.Po prostu branża rowerowa poszła tą samą drogą co kiedyś branża IT. Topowe laptopy IBM, ThinkPady produkowano od dawna w fabryce Lenovo na Tajwanie. W innych fabrykach tam usytuowanych produkowano Delle, Compaq, HP i wiele innych. A jak oceniono że dalsza produkcja się nie opłaca, IBM sprzedał prawa do brandu ThinkPad i Lenovo pojawiło się na rynku detalicznym.Z moich kontaktów handlowych z Azjatami wynika że są oni bardzo dobry w produkcji ale beznadziejni w obsłudze klienta i słabawi w marketingu. I tak jest do dziś. Dlatego mamy tyle firm europejskich i amerykańskich tam produkujących ale sprzedających swoje produkty w Europie i USA. Odnośnik do komentarza
MaciejRutecki Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Sierpnia 2018 Problemem nie jest gdzie są produkowane, tylko kontrola jakości. Np. sprzęt Apple jest produkowany w Azji, a jakości wykonania ciężko coś zarzucić. Podobnie z rowerami, wspomniany Batavus, czy Gazelle nie oferują jakiś super komponentów, ale właśnie gwarantują jakość i dobre warunki gwarancji, a i mają także inny kanał dystrybucji (salony firmowe), dodatkowe usługi (assistance itp.). Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się