Skocz do zawartości

Paraliż palców


Rekomendowane odpowiedzi

  • 1 miesiąc temu...

Wiecie co.. Nie wiem co pomogło, może wszystko. Ale dretwienie pojawia się a i owszem, ale raczej standardowo i zaraz znika, jak trochę pozmieniam chwyty. Owijki w końcu nie zmieniłem, opona dalej 23mm, rękawiczki zmieniłem ale na słabe, w zasadzie stosuje na zmianę ze starymi. Pewnie wszystko, co opisałem wyżej, czego próbowałem pomogło.

 

Najbardziej oczywiście ciesze się z bajkfitingu, oraz że już w peletonie nie mam w głowie jednej myśli "o k... Zaraz zdechnę, a wtedy sam będę musiał wracać, oby nie pogotowiem" tylko cisne na czole, mając czas na zmianę chwytu, wyciągnięcie bidon, zjedzenia czegoś, pozartowania, sprawdzenia trasy na gps iid.

 

Rower szosowy wygodny nie jest dla początkującego i koniec. Kwestia pracy nad sobą i jazd. Wygodny/niewygodny to wg mnie niuanse które wyczuwa się po wielu km.

Odnośnik do komentarza

Ja jestem bardzo ciekawa, czy też byś tak mówił, nie mając Tarmaca. To znaczy mam na myśli ten fragment o wygodnym/niewygodnym wyłącznie w kontekście niuansów i wyjeżdżenia. Wiem, że to takie gdybanie, ale istotnie mnie nurtujące.

Bo mi te niuanse przeszkadzały ogromnie i skończyłam na relatywnie niedrogim Treku Leksie, który cały czas zachodzę w głowę, czemu jest wygodniejszy od Liva, skoro ma niemal te same ustawienia i geometrię wyjściową? I nie wiem. A też przerabiałam nadgarstki, konkretnie poduszki dłoni oraz przedramiona, które bolały mnie przez dwa dni nawet przy smarowaniu kromki masłem (!) Teraz bez bike fittingu (chwilowo, kiedyś pójdę na pewno) też jeszcze pobolewa mnie to i tamto, ale po pierwsze zaczynam czuć to, co trzeba (np. ból mięśni nóg, a nie wyłącznie rąk), a po drugie jeżdżę nieco szybciej. Bez szału, ale zacznijmy może od tego, że ja nie jeżdżę aby się ścigać i że nie mam partnerów, do których muszę dociągać tempo, więc ta prędkość to trochę taki skutek uboczny ;)

Tak czy owak w jednym zgadzam się z Tobą w 100% - nie osprzęt, ale wygoda to podstawa. Obojętnie, jak tę wygodę definiować i jak do niej dochodzić. Fajnie, że Tobie się ostatecznie udało :) Powodzenia w dalszym oswajaniu szosy! :)

Odnośnik do komentarza

Jechałem z 300m na Jacka roubaix, wygoda polegająca na tłumieniu jest niepodważalna, to inna historia, fotel Jacka to też inna historia:) Geometrii niezapamietalem, w żaden sposób, ani negatywny ani pozytywny, a rama mala na mnie. Z 20 min jeździłem też tribanem 540, odczulem większą mulowatosc niż mojego tarmaca, ale to normalne, wygody większej nie zarejestrowalem, nawet powiedziałbym, że dyskomfort jeśli chodzi o chwyty.

 

Może kiedyś będę miał okazję na dłużej się zapoznać z geo endurance, być może moje wyroki są na wyrost. Jak zmienię zdanie dam znać. Jest na to szansa, bo myślę o t520 na zimę i niepogode.

Odnośnik do komentarza

No to porównałeś Ferrari do McLarena, kiedy ludzie jeżdżą Fiatami :D Właśnie o tym piszę - że Triban może mieć super geometrię i co z tego, jeśli - lepiej bym tego nie nazwała - jest mułowaty.

Mi na razie Spece nie są pisane. Mierzyłam dotychczas tylko dwa tanie modele - jeden dwunastoletni złom, drugi z cebrerem pod sklepem, który patrzył na mnie, jakbym mu tego Dolce chciała ukraść. Średni komfort testowania. Poza tym szczęścia nie mam - albo rower nie w moim rozmiarze, albo półka cenowa +/-7k, albo sprzedający ma ze sobą problemy (a to nie widział wiadomości, a to jest za granicą, a to właśnie koledze rower pożyczył :p). Tak że taka sytuacja :)

Natomiast jeśli wierzyć Jackowi, że Treki są mniej wygodne od Speców, to komfort na nich musi być niewyobrażalny :D

 

W każdym razie do Tribana nie wrócę. Nawet jak mu dadzą 105-tkę za 2 tysiące :p Ty też kup sobie lepiej na zimę coś używanego, nawet z gorszym napędem.

Odnośnik do komentarza

Nie, jedyne nowinki jakie znam, to albo to forum, albo to, co mi wyskoczy czasem na Instagramie ;)

W każdym razie nie zrobiło na mnie jakiegoś oszałamiającego wrażenia - zrobili to, co wszyscy, czyli zgodnie z oczekiwaniami rynku. Nie mam tak, jak wiele osób, które zobaczą specyfikację czegokolwiek i już chcą to mieć. Do mnie przemawia praktyka - jeśli na coś wsiądę i nie chcę zsiąść, to jest to warte każdych posiadanych przeze mnie pieniędzy. Oczywiście, gdyby dano mi teraz za darmo taki rower, na pewno bez wahania bym przyjęła - przetestować zawsze miło, a potem najwyżej sprzedać. Gorzej, jakby mi wlepiano taki produkt z koniecznością zadeklarowania jazdy na nim przez określony czas - w takie poświęcenie już się bym nie dała wrobić ;)

Odnośnik do komentarza

No to porównałeś Ferrari do McLarena, kiedy ludzie jeżdżą Fiatami :D Właśnie o tym piszę - że Triban może mieć super geometrię i co z tego, jeśli - lepiej bym tego nie nazwała - jest mułowaty.

Mi na razie Spece nie są pisane. Mierzyłam dotychczas tylko dwa tanie modele - jeden dwunastoletni złom, drugi z cebrerem pod sklepem, który patrzył na mnie, jakbym mu tego Dolce chciała ukraść. Średni komfort testowania. Poza tym szczęścia nie mam - albo rower nie w moim rozmiarze, albo półka cenowa +/-7k, albo sprzedający ma ze sobą problemy (a to nie widział wiadomości, a to jest za granicą, a to właśnie koledze rower pożyczył :p). Tak że taka sytuacja :)

Natomiast jeśli wierzyć Jackowi, że Treki są mniej wygodne od Speców, to komfort na nich musi być niewyobrażalny :D

 

W każdym razie do Tribana nie wrócę. Nawet jak mu dadzą 105-tkę za 2 tysiące :p Ty też kup sobie lepiej na zimę coś używanego, nawet z gorszym napędem.

Odnośnik do komentarza

Jakby to nazwać... Ludzie mówią, że jak się jedzie na ośle, to trzepie i wszystko czuć, a gdy na koniu, to jeździec i wierzchowiec są jednością. Mniej więcej tak się czułam na Tribanie - jak w małym, miejskim samochodzie na tylnym siedzeniu, gdzie doskwiera każda nierówność: chropowaty asfalt, koleina, próg zwalniający... To ma pewne (w moim przypadku małe) przełożenie również na prędkość, co wynika z braku komfortu - jak trzepie, to każdorazowo spinam mięśnie, trzymam kurczowo kierownicę i nic nigdy dobrego z tego nie wynika. Na Treku - bez przesady oczywiście - sunę lekko. Żeby nie było, bo to nie karbon, tylko zwykle Alpha 100, więc nie jest tak, że nie ma dziur i mogę jechać po tłuczniu. Bez bajkopisarstwa :) Ale na przeciętnym asfalcie po prostu jadę i nie myślę nad tym: raaany, dopiero 20km, a mi odpadają ręce?! Jak ja mam zrobić więcej i potem jeszcze normalnie żyć?

 

Nadmienię, że jeździłam chwilę za dużym Tribanem, to prawda. Ale potem wymieniłam rozmiar na właściwy i... dopiero było fatalnie. Mniejsza rama dawała jeszcze większy dyskomfort i jeszcze bardziej odczuwałam wszystko.

Na obronę Tribana powiem, że to nie jest jedyna marka/model, z którymi miałam podobne doświadczenia.

 

P.S. Ciekawa jestem przy okazji, co miał na myśli @niet z mułowatością. Bo wcale się nie zdziwię, jeśli coś innego :D

Odnośnik do komentarza

Jakby to nazwać... Ludzie mówią, że jak się jedzie na ośle, to trzepie i wszystko czuć, a gdy na koniu, to jeździec i wierzchowiec są jednością. Mniej więcej tak się czułam na Tribanie - jak w małym, miejskim samochodzie na tylnym siedzeniu, gdzie doskwiera każda nierówność: chropowaty asfalt, koleina, próg zwalniający... To ma pewne (w moim przypadku małe) przełożenie również na prędkość, co wynika z braku komfortu - jak trzepie, to każdorazowo spinam mięśnie, trzymam kurczowo kierownicę i nic nigdy dobrego z tego nie wynika. Na Treku - bez przesady oczywiście - sunę lekko. Żeby nie było, bo to nie karbon, tylko zwykle Alpha 100, więc nie jest tak, że nie ma dziur i mogę jechać po tłuczniu. Bez bajkopisarstwa :) Ale na przeciętnym asfalcie po prostu jadę i nie myślę nad tym: raaany, dopiero 20km, a mi odpadają ręce?! Jak ja mam zrobić więcej i potem jeszcze normalnie żyć?

 

Nadmienię, że jeździłam chwilę za dużym Tribanem, to prawda. Ale potem wymieniłam rozmiar na właściwy i... dopiero było fatalnie. Mniejsza rama dawała jeszcze większy dyskomfort i jeszcze bardziej odczuwałam wszystko.

Na obronę Tribana powiem, że to nie jest jedyna marka/model, z którymi miałam podobne doświadczenia.

 

P.S. Ciekawa jestem przy okazji, co miał na myśli @niet z mułowatością. Bo wcale się nie zdziwię, jeśli coś innego :D

Odnośnik do komentarza

Ludzie mówią różne rzeczy... Konia i osła (a gdzie tu muł :)) akurat bym nie angażował w takie rowerowe teorie bo tak na naprawdę to trzepanie zależy od jeźdzca. Jeździec i wierzchowiec stają się jednością tylko pod warunkiem, że ten pierwszy potrafi jeździć. Jak nie potrafi to koń go tak wytrzepie, że będzie miał dość. W związku z powyższym to o czym piszesz nie można nazwać mułowatością. Tylko czym? No właśnie nie bardzo rozumiem to, o czym piszesz. 
Porównujesz dwa szosowe rowery rekreacyjne, na karbonowych widelcach, takich samych szerokościach opon. Jeden trzepie tak, że trzeba trzymać kurczowo kierownicę, drugi sunie dostojnie i lekko. Wybacz ale takie porównanie to może nie bajkopisarstwo ale trochę prozy w tym jest :). Może po prostu trafiłaś w tym Treku z rozmiarem ramy, mostka etc. a może to magia nowego (innego) roweru, która jak czytam w niektórych przypadkach znika tak szybko jak się pojawiła, po przejechaniu pierwszych km. Jeżdżę od tego roku T540 i nie wierzę, że istnieje rower szosowy, z zasady na sztywnym widelcu, wąskich oponach i siodełku, którego nie trzeba trzymać kurczowo jadąc po dziurach, szutrach i innych kamieniach tylko po prostu sobie jechać. Coś tu nie tak. Tribana bronić nie trzeba bo on broni się sam. Dodam, że ten Trek 1.1 to był pierwszy rower szosowy na jaki wsiadłem w życiu, jedyne co mi utkwiło w pamięci to to, że haczyłem butem o koło i czułem ziarna piasku w tyłku.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...