Skocz do zawartości

Wahoo czy Garmin?


Rekomendowane odpowiedzi

Powoli myślę o profesjonalnym komputerze z GPS. Póki co chyba pójdę w wahoo element Bolt. Jakieś wasze doswiadczenia/opinie?

 

Odpowiedź sklepu na kilka moich pytań:

 

"Bolt jest mniejszy, bardziej aerodynamiczny, dedykowany do zawodów (podobnie jak Garmin 520).

Elemnt jest większy, posiada większy ekran, może wyświetlać więcej pół z danymi na raz. Tu bardziej bym go postawił jako konkurenta Garmina 820 czy 1000.

Funkcje natomiast maja identyczne. Różnice to wielkość licznika i aerodynamika. Przewaga nad Garminami to przede wszystkim dokładne mapy których nie trzeba ładować w zależności od miejsca w którym przebywamy, Wszystko po prostu jest wgrane. Świetny interfejs z aplikacji (wszystkich ustawień możemy dokonywać z telefonu). W Elemencie fajne są też boczne i górne diody (można samemu sobie ustawić co maja pokazywać np. strefę hr, prędkość itd). Zaletą napewno też jest cena, Wahoo wychodzi taniej :). Polecam poczytać o licznikach na blogu elKapitano. Linki podsyłam poniżej. W razie chęci zakupu, polecam dokonanie go rpzez nasz sklep sklep.3athlete.pl, dostanie Pan darmową wysyłkę. W razie dalszych pytań pozostaję do dyspozycji.

 

link do opisów: http://elkapitano.pl/gps/“

Odnośnik do komentarza

Też mam zamiar kupić Bolta. Może uda się w tym lub następnym miesiącu.

 

Czytałem recenzja elkapitano, dcrainmakera, różne porównania na YT i doszedłem do wniosku że właśnie on zaspokoi moje potrzeby ;). Niestety premiera Edge 1030 mi trochę namieszała, ale dalej myślę że Garmin 1000/1030 to dla mnie przesada, a 820 skreśliłem z powodu słabo działającego ekranu dotykowego.

Odnośnik do komentarza

A na czym Ci niet konkretnie zależy? Bo jest tańsza alternatywa dla obu, ale nie ma map. Można jedynie jechać po śladzie lub nawigować z Google mapy z telefonu połączonego przez BT. Mnie jednak skusiła cena - 950zł w polskiej dystrybucji za wszystko (mogłam mieć nawet za 850zł, tylko zawaliłam), to znaczy: licznik, czujnik HR oraz czujnik prędkości i kadencji, dodatkowo uchwyt do montażu na kierownicy lub taki właśnie wysięgnik, jak mają Garminy i Wahoo.

Odnośnik do komentarza

Ja tam sobie śmigam na szosie z Mio Cyclo 105 HC + czujnik prędkości/kadencji oraz pulsometr. Na mapach mi nie zależało, bardziej na baterii i pod tym względem spisuje się super. Po całym dniu / trasa 252km / zostało jeszcze 28% . Zapisuje moje trasy i nigdy nie zgubił sygnału, mały, zgrabny i w miarę tani - zapłaciłem 599zł w jakiejś promocji.

Odnośnik do komentarza

Lezyne Super GPS. W teorii 22h na baterii, w praktyce nie wiem, bo tylko raz w życiu tyle na rowerze spędziłam :D Cały czas noszę się z zamiarem napisania recenzji, ale czekam na jakieś dużo cieplejsze dni (tak z 15 stopni), żeby móc się pobawić i robić regularne dłuższe postoje. A tak na razie rejestrowałam jedynie krótkie dwugodzinne trasy rowerowe oraz jedną samochodową.

W tym drugim przypadku, choć średnio miarodajnym z uwagi na brak czujników (jednak z połączonym przez BT telefonem), muszę przyznać, że licznik spisał się dobrze. Zamontowałam go na kierownicy samochodu, więc miałam wgląd. Dojechałam z nim przez Katowice do Częstochowy (do Krakowa po A4, ale potem już zwykłymi drogami), nie znając drogi i patrząc jedynie na zapisany w domu ślad. Zgubiłam się tylko raz, dość boleśnie - zjechałam za wcześnie na autostradę i zamiast wylądować na bezpłatnym odcinku, musiałam zabulić 10zł za to jedynie, żeby zawrócić ;) No i oczywiście w centrum Katowic ślad nie miał racji bytu, ale trzeba wziąć pod uwagę, że było po zmroku, padało, samochodów od groma, cztery pasy w jedną stronę i kilka pięter ulic. Takich rzeczy nie ogarnia się na rowerze, zwłaszcza jadąc mniej niż 50km/h.

Odnośnik do komentarza

To prawda, choć gdybym raz jeszcze stała przed wyborem, to chyba i tak wzięłabym Lezyne. Nie znaczy to, że Cię (albo kogokolwiek) namawiam. Chcę jedynie powiedzieć, że długo śledziłam te trzy opcje i warto mieć świadomość, że bez względu na cenę, nie istnieje urządzenie spełniające wszystkie oczekiwania, a każde z nich ma swoje wady i zalety.

Odnośnik do komentarza

Też kupiłem ten komputer Lezyne jakoś z końcem lata i jestem zadowolony. Fakt, że chwilowo jeszcze bez czujników. Spisuje się dobrze, po trasach, nawet w lesie prowadzi wystarczająco dokładnie. Nic się nie wiesza, bateria złoto. Aaa, i genialny support przez np. facebooka - na pytania odpowiadają szybko i rzeczowo.

Trochę kusił mnie ten Wahoo, ale sporo drożej jednak wychodził jak kupowałem.

Odnośnik do komentarza

Alternatywa jest chyba tylko Wahoo lub Garmin. Żadne wynalazki typu Mio, Lezyne czy Sigma dla mnie nie wchodzą w grę.

Wahoo nie znam. Recenzje czytałem. Dla mnie jedyny argument na plus to czas życia baterii w modelu Bolt w porównaniu do Garmina 520. Natomiast jeśli ktoś chce mieć nawigację to nie widzę innej opcji niż Garmin 1000, którego sam zamierzam kupić.

Darmowych map do niego w sieci jest multum. Jakby co mogę wskazać gdzie. Nie znam niestety nikogo kto ma Wahoo. Wszyscy moi znajomi mają Garminy. Opcja zarządzania urządzeniem przez telefon nic moim zdaniem nie wnosi. Zdarzyło mi się może raz czy dwa coś przestawiać w trasie na odpowiednio ustawionym więc to żadna rewelacja. Przypomnę ze ceny spadają i Garmin 520 można już kupić za 200 Euro. Zostaje też opcja kupna używanego Garmina w dobrym stanie z dobrej ręki. Mój kolega wystawił swojego Edge 800 za 600 zł z czujnikiem pulsu.

Odnośnik do komentarza

Jacek, a czemu nie wchodzą? Przyznam, że uzasadnienie dość mnie ciekawi :) Twoje zdanie na temat Sigmy znam - że chłam kompatybilny sam ze sobą oraz kiepskie mocowanie. Mio z kolei skreśliłam, bo ma tylko ANT+, poza tym interfejs średnio do mnie przemawia.

 

Porównywanie ceny używki do nowego urządzenia jest według mnie trochę bez sensu. Fajnie, że kolega akurat wystawił, ale w tym kraju są nie tylko Twoi koledzy, więc kupowanie używki to zawsze jakaś loteria - a to czas pracy baterii, a to gubiący sygnał GPS itp. W Warszawie, okej, można pomacać, ale przez net tego nie zrobię - to raz, a dwa - jak się w życiu żadnego Garmina nie miało w ręce, to faktycznie mam duże szanse na właściwą ocenę jego stanu ;) Poza tym przez kilkanaście minut trudno stwierdzić, czy coś zarejestruje mi całodniową trasę bez komplikacji. Z kolei nowego 520 z kompletem czujników za tę cenę, o której piszesz, nie widzę. Jakaś musiałaby to być wielka promocja, bo regularna cena gołego licznika to ponad 900zł.

Odnośnik do komentarza

Dla mnie Lezyne jest po pierwsze firmą niewiarygodną. Jest to firemka, która przez lata specjalizowała się w pompkach i światełkach i nagle pojawiła się z licznikami. To nie są nowe urządzenia. Są już jakiś czas na rynku. Dokładnie od lata 2016. Firma obniża ich ceny bo pies z kulawą nogą ich nie kupował i zauważ że nie wypuszcza żadnych nowych. Z czego wynika że był to eksperyment zamówiony w jakiejś skośnej fabryce, który zapewne szybko się skończy. Firma nie posiada właśnej fabryki i właśnego działu R&D w przeciwieństwie do Garmina i Wahoo. Super GPS ma monochromatyczny ekran bardzo niskiej rozdzielczości. Jakiej nie wiadomo, bo firma nawet nie chce tego pokazać na swojej stronie. Licznik przypomina mi dwa produkty firmy Globalsat, chińskiej firmy od GPSów, z których jeden był brandowany jako Timex i przez rok czy dwa sprzedawany przez Timexa. I z kim to Lezyne współpracuje jeśli chodzi o te liczniki? Z jakaś grupą kolarską żeby je rozwijać? Nie, sami z sobą, ewentualnie poprawiają jakieś błędy jeśli się da.

 

Więc kupiłaś chińczyka z kiepskim ekranem i czujnikami za 900 zł. Dla mnie jest to konkurent Sigmy a nie Garmina czy Wahoo. Owszem ma ANT+ i BT. Jak on ma konkurować z Garminem, który ma (kolorowy) ekran o wyśmienitej rozdzielczości i czytelności? Na amazon.de kupisz Garmina 520 poniżej 200 Euro. W zeszłym tygodniu po przeliczeniu z Euro wychodziło 760 zł bez czujników. No i teraz temat czujników. Przekładam swojego Garmina między rowerami. Tylko w jednym mam czujnik prędkości i kadencji. I stwierdzam że dla większości z nas nie jest on do niczego potrzebny. Garmin tak dokładnie wylicza trasę z GPS że pomiary, które robliśmy z kolegą na różnych Garminach z czujnikami prędkości i bez różnią się o max 2%. Więc dla nas amatorów jest to róznica kompletnie bez znaczenia. Natomiast co się naprawdę przydaje to jest pulsometr. I z nim jeżdzę prawie zawsze. A opaskę kupisz na każdym rogu za 100 zł. Czyli za 900 zł możesz mieć Garmina 520 z pulsometrem albo przestarzały Lezyne z kiepskim ekranem, pulsometrem i czujnikiem prędkości i kadencji.

 

Natamiast Wahoo jest firmą która współpracuje z drużynami zawodowymi WorldTour, ma za sobą potężny budżet, dobre i drogie produkty profesjonalne w segmencie trenażerów i cały czas swoje produkty rozwija. I jest jedynym poważnym konkurentem Garmina na tę chwilę.

 

Dla kogoś kto chce bardzo dobrych i dobrze czytelnych funkcji nawigacyjnych jest w zasadzie tylko jeden wybór, Garmin 1000. Ze względu na czytelność ekranu i jego rozdzielczość. Na moim Edge 800 mam nawigację ale dla moich niedowidzących oczu jest ona już za mało czytelna. 10 lat temu byłaby w pełni wystarczająca. A jechałem z Edge 1000 i różnica jest dramatyczna ze względu na dużo większą rozdzielczość ekranu.

 

Co do używek to nie każdy potrzebuje wielu najnowszych funkcji. I dla takich osób kupno starego Garmina 500 za 400 zł czy Garmina 800 z dużym ekranem za 550-600 zł ma sens. To są urządzenia, które zwykle nie są zbyt zużyte, rzadko się psują ich funkcjonalność jest bardzo duża. Mój stary Garmin Edge 705 ma chyba z 10 lat. Jeździ z nim obecnie mój młody. Ma ekran do którego najnowszy Lezyne nawet nie może się zbliżyć. Pulsometr, prędkosć, kadencję, mapy. Można go kupić używanego za ok. 300-400 zł z czujnikami. Dla większości użytkowników jest więcej niż wystarczający. Nie ma segmentów Stravy live, powiadomień SMS na ekranie, łaczności BT z telefonem. Pytanie tylko czy ktoś tego potrzebuje i ile chce za to dać. Po 10 latach pracy nadal działa 12 godzin na baterii, która nigdy nie była wymieniana. Edge 500/510 jest licznikiem minimalistycznym, podobnym do Lezyne ale ze znacznie lepszym ekranem. Edge 800/810 ma z kolei duży ekran dotykowy. Wszystkie mają pierdylion funkcji z których większość z nas zapewne rzadko skorzysta. Dla mnie każdy z nich jest lepszym wyborem niż Lezyne czy Sigma.

 

Twierdzę że dla wiekszości z nas potrzebna jest rejestracja śladu GPS przebytej trasy, łatwa i bezproblemowa synchronizacją jej ze Stravą, dane jak w każdym liczniku rowerowym dotyczące prędkości, kilometrów i dane z pulsometru. Dla tych co jeżdzą po górach przydatne są też dane dotyczące przewyższeń z altimetru barometrycznego. sam GPS też je obliczy ale dużo mniej dokładnie. A jeszcze przypomnę że Garmin produkuje urządzenia z Explore i Touring w nazwie. Pewnie większość nawet ich nie rozważała. A są być może dla wielu świetną opcją. Bo mają dobre mapy i możliwośc podłączenia pulsometru. Edge Touring to jest Edge 800 bez możliwości podłączenia czujnika predkości/kadencji. Kosztuje na niemieckim amazonie 150 Euro. Plus opaska stówę. Więc za 700 zł z groszami masz nowy, świetny sprzęt z nawigacją, dużym ekranem, pusometrem, połaczeniem ze Stravą, barometrem itd.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...