Skocz do zawartości

Czy amatorowi jest potrzebna wiedza o kadencji na rowerze?


Rekomendowane odpowiedzi

Uważam  ze tak jak napisałeś, znajomość kadencji dla amatora jest potrzebna głównie w zakresie prozdrowotnym. Ona sama w sobie rzadko spowoduje problemy z kolanami ale może. Tych czynników jest dużo, począwszy od odpowiednio dobranej ramy poprzez odpowiednią odległość siodełka od korb i jego nachylenia po pozycję bloków u tych którzy mają wpinane buty. Z kolei niemal każdy kto ma szosę w większym lub mniejszym stopniu kadencją się interesuje. A nie da się ukryć że wysoka kadencja oszczędza więzadła. Kiedyś jeżdziłem bardziej twardo. A ostatnio udało mi się przejechać z grupą pierwsze 100 km na tarczy 39 ze średnią 33-34 czyli musiałem się dużo nakręcić. Dopiero jak poszedł ostry gaz pod 50 km/h to wrzuciełm 52.

 

Akurat dużo się interesuję tymi tematami ze względu na syna. Okazuje się że badania wykazały że u młodzieży należy rozwijać wysokie kadencje i uniemożliwiać jazdę na twardych przełożeniach gdyż upośledza to rozwój więzadeł i powoduje podatność na kontuzje. Młodych chłopaków na torze uczy się pedałowania z kadencją 130-150.

Odnośnik do komentarza

Może głupie pytanie, ale mimo wszystko je zadam - a czy to jest jakaś prawda uniwersalna, że wysoka kadencja ma same zalety? Pytam, ponieważ kilkakrotnie przymierzałam się do jej podwyższenia i obecnie utknęłam w martwym punkcie. Generalnie w MTB zawsze jeździłam na trzech największych przełożeniach (bez bólu kolan i przede wszystkim bez gibania się na boki), potem na crossie musiałam z tego zejść, bo było za ciężko, ale też poniżej dwójki z przodu to tylko na jakichś długich podjazdach (nie krzyżuję łańcucha, jak coś). Kiedy tak jeździłam, wszystko było super i mogłam robić dziesiątki kilometrów, a jak tylko zaczynam próbować jechać lżej, ale kręcić szybciej, to dosłownie w 20-30 minut kończy się to bólem bioder oraz ogólnym zmęczeniem, czasem też cierpną mi stopy. Coś robię nie tak czy jakaś dziwna jestem? ;)

Odnośnik do komentarza

Jeśli poruszamy się z prędkością, np. 15km/h na płaskim odcinku to niska kadencja na poziomie 60-70rpm absolutnie nic nam nie zrobi, bo przykładamy wtedy do pedałów bardzo małą siłę, więc obciążenia na nasze stawy są znikome. Co innego przy wyższych prędkościach. Np. utrzymanie 35km/h na niskiej kadencji wiąże się już z dużym wyciskiem dla stawów i mięśni. Efektywniej (i zdrowiej) jest uzyskać potrzebną dla takiej prędkości moc poprzez przyłożenie mniejszej siły do pedałów (oszczędzamy stawy i mięśnie) i zwiększenie kadencji (dociążamy serducho i płuca). Pewnie jakiś biomechanik by to umiał lepiej wyjaśnić :)

Odnośnik do komentarza

Mówi się że optymalne jest z grubsza 90 RPM na szosie. Ale jak wiesz z przykładu Tribana mówi się że rozmiar M nie dla Ciebie a niekoniecznie tak było :)

Są ludzie którym niska kadencja odpowiada. Moja rzeczona koleżanka od długich dystansów na fitnessie. Bolą ją kolana ale twierdzi że na wyższej kadencji bolą ją bardziej. Może i tak jest. Są też ludzie którzy mają dużo włókien szybkokurczliwych jezdżący bardzo siłowo. Takim był słynny kolarz Jan Ullrich, który jeździł z kadencją 60-70. A niesławny Armstrong 90-100. Ja mogę powiedzieć po sobie że żeby pojechać z określoną prędkością możesz zakręcić szybciej albo cisnąć mocniej. Jak miałem korbę z ramionami 175 to cisnąłem mocniej i w kołko bołało mnie więzadło rzepki. Jednego dnia przy grze w tenisa się urwało. Może z rowerem nie miało to nic wspólnego. Często na rowerze boało mnie też prawe biodro i więzadła podkolanowe. Po wyleczeniu więzadła rzepki przeszedłem na korby `172,5, wyższą kadencję i karbonową ramę. Kombinowałem też dużo z pozycją i siodełkami. I nagle trafiłem chyba w optymalne ustawiena bo wszystko mi przeszło i nic (tfu, tfu) na razie nie boli. A cierpnięcie stóp czy dłoni trudny temat. Dłonie też mi cerpną. Jeśli chodzi i stopy dawniej tak. W tym roku miałem na bike fittingu kompletnie zmienione ustawienia bloków. Gość twierdził że poprzednio miałem nerw pod osią pedału i sta to cierpnięcie. Na razie go nie ma.

Odnośnik do komentarza

Jeśli poruszamy się z prędkością, np. 15km/h na płaskim odcinku to niska kadencja na poziomie 60-70rpm absolutnie nic nam nie zrobi, bo przykładamy wtedy do pedałów bardzo małą siłę, więc obciążenia na nasze stawy są znikome. Co innego przy wyższych prędkościach. Np. utrzymanie 35km/h na niskiej kadencji wiąże się już z dużym wyciskiem dla stawów i mięśni. Efektywniej (i zdrowiej) jest uzyskać potrzebną dla takiej prędkości moc poprzez przyłożenie mniejszej siły do pedałów (oszczędzamy stawy i mięśnie) i zwiększenie kadencji (dociążamy serducho i płuca). Pewnie jakiś biomechanik by to umiał lepiej wyjaśnić :)

 

Poboczną konsekwencją jazdy z dużą kadencją jest że zwykle zwiększy ona puls ale mniejsza jest szansa się zakwasić czyli po kolarsku mówiąc "dostać zapieku". Przejście pewnego poziomu zakwaszenia oznacza zwykle niemożność dalszego kontynuowania wysiłku na wysokim poziomie obciążenia. I nie jest tak że się odpocznie i wszystko wróci do normy. Taki "zapiek" trwa długo. Ale to są mechanizmy dotyczące głównie kolarzy startujących w wyścigach i ustawkach. Rzadko dotyczą jeżdżących rekreacyjnie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli poruszamy się z prędkością, np. 15km/h na płaskim odcinku to niska kadencja na poziomie 60-70rpm absolutnie nic nam nie zrobi, bo przykładamy wtedy do pedałów bardzo małą siłę, więc obciążenia na nasze stawy są znikome. Co innego przy wyższych prędkościach. Np. utrzymanie 35km/h na niskiej kadencji wiąże się już z dużym wyciskiem dla stawów i mięśni. Efektywniej (i zdrowiej) jest uzyskać potrzebną dla takiej prędkości moc poprzez przyłożenie mniejszej siły do pedałów (oszczędzamy stawy i mięśnie) i zwiększenie kadencji (dociążamy serducho i płuca). Pewnie jakiś biomechanik by to umiał lepiej wyjaśnić :)

 

70, to już nie jest taka niska kadencja :) 50 to niska kadencja. A tak naprawdę nie chodzi o liczby, w ujęciu amatorskim, ale o to, aby pedałować lekko naciskając na pedały, a nie pracując jak siłacz, męcząc się niepotrzebnie.

Odnośnik do komentarza

E, to mnie uspokoiliście. Zanim zgubiłam Sigmę, pamiętam, że średnia wychodziła w granicach 70-75 i wydawało mi się, że trzeba do tych minimum 80 dobić ;) Pięćdziesiątkę to faktycznie zaczyna się już przepychanie. Chyba tylko na jakichś długich podjazdach, ale to i tak najczęściej jest już na minutę przed zgonem i zanim zdążę zejść z kadencji, to schodzę z roweru i tego świata :D A na szosie jeszcze nie wiem i pewnie bez licznika się nigdy nie dowiem. Nie umiem liczyć symultanicznie i jak lecą sekundy, to zaraz gubię się w zliczaniu czegokolwiek innego, obojętne czy jest to puls, czy kadencja.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...