Skocz do zawartości

10cio letni rower z marketu vs nowy, markowy rower - czy jest różnica w zmęczeniu


Rekomendowane odpowiedzi

To jest racja. Ja też już tonę w drutowych i przydałoby się czegoś pozbyć :rolleyes: Tyle, że ja to mam z trzech rowerów z dwoma różnymi rozmiarami kół. Przy jednym rowerze, nawet zakładając wymianę, raczej szkoda byłoby mi kasy na zwijane i trzymałabym drugi komplet w piwnicy (jeśli oczywiście masz taką możliwość). Weź też pod uwagę, jak często będzie Ci się w ogóle chciało to zmieniać, bo zwykle dwa komplety kończą się na tym, że człowiek woli się pomęczyć z jeżdżeniem, niż ze zmianą na jedną wycieczkę.

Odnośnik do komentarza

[...]Weź też pod uwagę, jak często będzie Ci się w ogóle chciało to zmieniać, bo zwykle dwa komplety kończą się na tym, że człowiek woli się pomęczyć z jeżdżeniem, niż ze zmianą na jedną wycieczkę.

 

 

Znam takich "świrów", co patrzą w prognozę pogody i potrafią zmienić opony. ;-)

 

Mnie by się nie chciało, nie licząc podmiany opon (czy raczej tylko przedniej) zima/lato, choć i tutaj mam lenia i kończy się na obniżeniu ciśnienia.

Odnośnik do komentarza

Jasne. Jak to pisałam w innym wątku, są tacy, którzy wymieniają śrubki, aby oszczędzić na wadze. To była raczej przestroga, że jednak większości się nie chce i najczęściej kończy się to wszystko na wyobrażeniach o tym, że jesteśmy znacznie mniej leniwi, niż inni ;) Poza tym, jak się nie ma doświadczenia, to też kwestia wyboru opon wygląda inaczej. Ja na przykład przez lata rekreacyjnej jazdy byłam uparta jak osioł przy oponach kierunkowych 1,95, które turkotały na asfalcie, no bo przecież zdarzało mi się wjechać w błoto i zdarzało się, że jeździłam po śniegu, a tam semi-slicki to na pewno rady nie dadzą, zaliczę glebę i to nie dla mnie. Rok temu wreszcie spróbowałam, obecnie jeżdżę na 1,5 i jakoś za szerszymi i bardziej terenowymi nie tęsknię, bo po asfalcie (gdzie spędzam 90% czasu) jeździ się wygodniej i szybciej, a na bezdrożach jakoś specjalnie gorzej nie jest. Oczywiście, trzeba bardziej się pilnować, bo na przykład w błocie tył lubi się ślizgać (podobnie jak wszędzie, gdzie nie ma możliwości złapania przyczepności), ale poza tym nie widzę potrzeby powrotu.

Odnośnik do komentarza

Cześć, troszkę się zaniedbałem i mam lekką nadwagę (84kg przy wzroście 174). W tym roku postanowiłem zrezygnować z auta i dojeżdżać do pracy rowerem oraz w weekend jeździć dużo więcej po lasach. Niestety mam straszny problem - męczę się niemiłosiernie, do pracy przyjeżdżam zmęczony jakbym przejeżdżał maraton a w weekend nie jestem wstanie zrobić więcej niż 15KM.

 

Od dwóch lat posiadam rower MTB 26 cali, ma on z 10 lat i to taka typowa "marketówka" z tesco czy innego supermarketu.  Rower jest strasznie ciężki, waży na pewno ponad 20kg, osprzęt ma jakiś noname a sam napęd kwalifikuje się raczej do wymiany. Opony był strasznie grube, zmieniłem je na racekingi 26x2,0 z nadzieją, że będzie trochę lepiej - niestety nic to nie dało.

 

Wiem, że to przede wszystkim wina złej formy, ale 2 lata temu była lepsza, nie miałem nadwagi a męczyłem się równie mocno co teraz, po prostu byłem wstanie dłużej wytrzymać.

 

Zastanawiam się czy kupić nowy rower, budżet +/- 2,5k ale boje się, że nie będzie różnicy i do wyrobienia większej formy będę po prostu zdychał. Jak uważacie czy to wina wyłącznie formy/techniki czy ten rower też może mieć na to wpływ, jeżeli tak to jak duży?

 

Pozdrawiam :)

 

Bez przesady, 84 kg to nie jest waga, która zrobi z Ciebie inwalidę :) Zacznij od sprawdzenia czy wszystko w rowerze dobrze chodzi:

 

 

Może da się go niewielkim kosztem doprowadzić do używalności, a może faktycznie będzie lepiej kupić nowy, a tego zrzucić ze skały.

 

Druga sprawa, jak najszybciej ucz się jeździć na wyższej kadencji, bo obstawiam, że jeździsz na cięższych przełożeniach. 15 km na rowerze spokojnym tempem KAŻDY może przejechać.

Może po prostu jeździsz na zbyt twardych biegach.

 

Odnośnik do komentarza

W zaletach nowego roweru bardziej upatrywałabym tego, że nie musisz rozkminiać jego historii, ponieważ zwyczajnie jej nie ma. W takim rowerze nic nie jest podrasowane, łatane, pacykowane. Gwarancji natomiast zbytnio bym nie przeceniała. Jakby wnikliwie poczytać książeczki dołączane do rowerów, to się naprawdę można nieraz za głowę złapać, bo trzeba mieć do czynienia z ewidentną wadą fabryczną, żeby o cokolwiek wywalczyć. A jak masz scentrowane koło, lipny łańcuch, który zaraz się wyciągnie "sam z siebie" oraz inne tego typu drobiazgi, które "podlegają zużyciu", okazuje się, że trzeba bulić z własnej kieszeni. I w takim przypadku używany, ale zadbany rower staje się lepszym rozwiązaniem. No, ale wracamy do punktu wyjścia: czy znasz się na tyle, żeby rozróżnić takie niuanse.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...