Skocz do zawartości

Luźne uwagi na temat elektryków


Rekomendowane odpowiedzi

Napatoczyłem się dziś na gościa mającego mającego topowego elektryka Treka, fulla z baterią 500 Wh.
Póki świeży temat to skrobnę parę słów, może się przyda.

Rama: pękła raz zmęczeniowo. Trek wymienił
Silnik Bosch: wymieniony 3 razy. Mówi że z grubsza ten silnik starcza na rok. Gośc jeździ 5k km rocznie
Bateria: po 4 latach ma 70% oryginalnej pojemności
Zasięg na baterii: 50 km
Amor: był Fox jest Lyrik. Foxa oddał synowi bo był to amor, którego utrzymanie kosztowało 1500 zł rocznie. Kupił Lyrika i mówi że oczywiście amortyzacja nie taka ale koszt połowę mniejszy
Korba : karbonową połamał, kupił alu
Kasety: ma napęd SRAM AXS ale jeździ na kasetach GX bo tańsze
Serwis pobłotnisty: po jednym weekendzie taplania się w błocie czy na bagnach, rower wymaga serwisu. Koszt 700 zł. Bagna i błota już odpuścił :)

Odnośnik do komentarza

Niestety ciągle elektryki jak dla mnie to jakaś prowizorka polepiona taśmą i powiązana na sznurki. Czekam na upowszechnienie rowerów gdzie silniki nowej generacji są zintegrowane z piastami, hamulce są zrobione od początku do końca pod tego typu rower (hamownie silnikami a dopiero w syt awaryjnej mechaniczne), rekuperacja energii no i przede wszystkim lekkie i pojemne aku ;). Już to kiedyś chyba pokazywałem... https://www.youtube.com/watch?v=aG3T-jZW73I

Odnośnik do komentarza

Co do hamulców to gość mówił że ma już trzeci komplet. Tym razem Hope.

Po analizie stwierdzam że do sporadycznych wypadów kupno takiego roweru nie ma żadnego sensu. Nawet jakbyś zapłacił 100 Euro dziennie za wypożyczenie (a wypożyczy się zapewne wiele taniej na całą długość urlopu) to w dystansie kilku lat wypożyczenie i tak wyjdzie taniej.

Natomiast chodzi mi głowie gravelo-szosa elektryczna do jazdy po Alpach. Nie ma kosztów serwisowania zawieszenia. Reszta to takie same koszty jak w rowerze szosowym czy gravelu.

Odnośnik do komentarza

Bez jakiejś gigantycznej rewolucji w ogniwach, w akumulatorach wiele się nie zmieni. Trochę żywotność Li-Ionów poprawili, ale to wciąż jest kilkaset cykli, no może okolice 1000 cykli ładowania i osiągamy te 65-70% pojemności, po których ogniwa jeszcze szybciej ulegają degradacji. Wszechobecne parcie na szybkie ładowanie tylko to pogarsza.

Odnośnik do komentarza

Jeżeli na jednym ładowaniu przejedziemy powiedzmy 60 kilometrów (wiadomo, że lepiej nie rozładowywać akumulatora do zera), to 600 cykli starczy na 36.000 kilometrów (oczywiście akumulator będzie dalej działać, tylko tak jak piszesz - pojemność się zmniejszy). Ile zajmie wyjeżdżenie tylu kilometrów? 6 lat? 10 lat? U niektórych może i 20 lat 🙂

A jeżeli kupi się rower z większym akumulatorem i wydajnym silnikiem, a jeździć będzie się po bardziej płaskich drogach, to i ponad stówkę się zrobi. A akumulator prędzej padnie ze starości, niż się go zabije cyklami ładowania 🙂

Odnośnik do komentarza

Daleki jestem od tego aby gloryfikować elektryki, ale nadeszła pora i na mnie, trzeba używać i cieszyć się jazdą. Rower elektryczny to obecnie najtrafniejsze zastosowanie wśród szalonych 😞 wytycznych na elektro pojazdy. Jak się czyta i ogląda wypasione elektro samochody które stanęły 15km od celu podróży, ile jest ściąganych z autostrad, bo "bateryjka" się skończyła, to jest żałosne. Nic nie powiem o "pseudo ekologii". Natomiast rower jest zawsze autonomiczny, kiedy chcesz pedałujesz, kiedy chcesz popychasz się prądem, a gdy zabraknie to pedałujesz i krzywdy sobie nie robisz. Czysto, cicho, naładujesz z domowego gniazdka. Mój znajomy nadal jeździ(!!!) takim zabytkowym motorowerem:

img_1.jpg.544aaa4c26a799cfce7d48c0a2fa65a4.jpg

Mósielibyście zabrać się wspólnie z nim na wycieczkę 😞 chałas, spaliny nie do wytrzymania, można docenić rolę katalizatorów. Elektryki przywróciły starą ideę silnika pomocniczego w najlepszej formie, a w roli wózków inwalidzkich to prawdziwe wybawienie dla tych ludzi.

Odnośnik do komentarza
Jeżeli na jednym ładowaniu przejedziemy powiedzmy 60 kilometrów (wiadomo, że lepiej nie rozładowywać akumulatora do zera), to 600 cykli starczy na 36.000 kilometrów (oczywiście akumulator będzie dalej działać, tylko tak jak piszesz - pojemność się zmniejszy). Ile zajmie wyjeżdżenie tylu kilometrów? 6 lat? 10 lat? U niektórych może i 20 lat
A jeżeli kupi się rower z większym akumulatorem i wydajnym silnikiem, a jeździć będzie się po bardziej płaskich drogach, to i ponad stówkę się zrobi. A akumulator prędzej padnie ze starości, niż się go zabije cyklami ładowania
ten 1000 ładowań to jest tylko teoria. W praktyce jakieś ogniowo z całego pakietu pójdzie i trzeba co jakiś czas sprawdzać/wymieniać a nie raz na 20 lat zakup i yolo. Zbyt dużo ogniw mi już padło, żebym uwierzył, że wszystkie trzymają 1000 cykli
Odnośnik do komentarza

Ja jeszcze na etap regeneracji nie doszedłem 🙂

21 minut temu, Pinky napisał(a):

...Zbyt dużo ogniw mi już padło, żebym uwierzył, że wszystkie trzymają 1000 cykli emoji14.png

Wiadomo, ogniwa są różnej jakości, producenci baterii często zaznaczają od kogo, bo to ma znaczenie. @Pinky a Ty możesz podać jakiej marki te ogniwa?

Odnośnik do komentarza

Niemniej, póki co baterie są wymienne i są specjalizowane warsztaty, które ogarną naprawę (wymianę ogniwa) za ułamek ceny pakietu. A jak trzeba to nawet zgrzeją cały nowy pakiet. Dla mnie to nie jest ograniczenie.

Mnie trochę boli brak odzyskiwania energii z hamowania (można by zredukować wielkość i masę aku nawet do 20%) oraz mechanicznie skomplikowany układ wspomagania (przekładnie, wolnobiegi itd.). Zastosowanie silników w piastach (tyle, że 5 generacji nowszych niż te znane z domorosłych przeróbek 20 letniego paździerza do elektryka) załatwia jedno i drugie (możliwy odzysk energii, żadnych układów mechanicznych, możliwa niezależna kontrola momentu na przód i tył)

Odnośnik do komentarza
Ja jeszcze na etap regeneracji nie doszedłem
Wiadomo, ogniwa są różnej jakości, producenci baterii często zaznaczają od kogo, bo to ma znaczenie. [mention=1846]Pinky[/mention] a Ty możesz podać jakiej marki te ogniwa?
w swojej półce mam padnięte akumulatory 18650 Panasonici, Samsungi i Noname'y, więc jestem zdania, że każdy potrafi paść. Oczywiście najwięcej jest noname'ów ale nie znam firm niezawodnych..
Odnośnik do komentarza

Ja ogólnie jestem zwolennikiem  koncepcji roweru elektrycznego. Natomiast nie wiem czy obecne wersje to już jest to. Chyba nie? Spec ma gravela, Creo SL, który mi się podoba. Bateria ma 320 Wh. No niestety jest to za mało. Z ekstenderem w formie bidonu 480 Wh. Podobno wystarcza na 150 km. Dla większości użytkowników pewnie wystarczy. Ale parę lat temu jeździłem regularnie 120-150 po płaskim na własnym silniku i po 100-120 po górach. Sądzę że jeszcze 1-2 generacje tych maszyn i powinny mieć co trzeba. Bateria jednak powinna być taka, która starczy na 8h ciągłej jazdy.

Jak ktoś mi mówi że kupił elektryka, fulla MTB za ponad 30k i ma zasięg 50 km przy jeżdzie po moich terenach Kampinoskiego Parku Narodowego to mnie pusty śmiech ogarnia.  Moja standardowa pętla jechana na własnym silniku ma 55 km i zajmuje mi 3h bez żadnego problemu. To po cholerę mi taki elektryk który nie zwiększa mi zasięgu? To wolę sie wziąć za siebie, schudnać 10 kg i osiągi jednodniowe będę miał podobne jak na elektryku.

Kumpel wypożyczył szosę elektryczną na Teneryfie z baterią 250 Wh i zdechła po 30 km podjazdu pod wulkan. Więc to jest na razie raczkujący stan technologii w tym zakresie. I chyba ogniwa litowo-jonowe się do tego nie nadają.

Jako rower do pracy jak najbardziej. Natomiast jako długodystansowy to jeszcze nie. 
Mam kilka pętli które bym chętnie objechał po górach ale o własnych siłach już nie dam rady. Dookoła Tatr, nie wie ile to km. Słynna pętla Otztaler Roadmarathon w Tyrolu. 238 km i 5500 przewyższenia. Kumpel parę lat temu dał radę o własnych siłach mając 5 dych na karku. Pętla wyścigu DreilanderGiro, 168 km 3300 przewyższenia.

No niestety te rowery nie są chyba jeszcze gotowe na takie zabawy z obecną technologią.

Odnośnik do komentarza

A tak swoją drogą jest śmieszne że Spec jest konkurentem cenowym dla Rometa :)

Romet ma elektrycznego hardtaila z baterią 700 Wh, na RockShox Judy Silver, heble MT400, napęd Cues 1x11, waga 24 kg za 16500
Speca ma podobnego z podobną baterią, na Recon Gold, heble Sram, napęd SRAM NX, ma myk-myka, waży ponad 5 kg mniej i kosztuje tylko ze 2k więcej :)

Więc na tym rynku czeka nas jeszcze wiele zmian.

Rower elektryczny ROMET E-MONSUN 1.0 725WH 2024 żółty 18 | Romet.pl
Turbo Tero 4.0 (specialized.com)

Odnośnik do komentarza

.

4 godziny temu, jajacek napisał(a):

...Jak ktoś mi mówi że kupił elektryka, fulla MTB za ponad 30k i ma zasięg 50 km przy jeżdzie po moich terenach Kampinoskiego Parku Narodowego to mnie pusty śmiech ogarnia.  Moja standardowa pętla jechana na własnym silniku ma 55 km i zajmuje mi 3h bez żadnego problemu. To po cholerę mi taki elektryk który nie zwiększa mi zasięgu?

.. ma zasięg 50 km .. a to szczere wyznanie nygusa co co się wozi jak skuterkiem 🙂

Właśnie o to chodzi, rowerzysta jedzie rowerem i pedałuje, silnik tylko pomaga. Poprawnie trzeba policzyć tak: 55km od siebie + 60km od silnika =115km, ale to słaby wynik, ja spokojnie mam ~200km (dwa ładowania i ponad 400km) oczywiście wiele przejażdżek 🙂 średnio 20-25km, rzadko więcej, ale zdarza się, a wtedy wracam sterany i silnik ciągnie mnie do domu 😉

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...