Skocz do zawartości

Marekk

Użytkownicy
  • Postów

    266
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Marekk

  1. Dziwne te wyliczenia, całe życie byłem przekonany, że przekroczenie spalania 800-1000 kalorii/h dla przeciętnej osoby w normalnych warunkach jest niemożliwe. Co badania, to mówią co innego, gdzieś czytałem, że na siłowni można spalić 9kcal/min, czyli znacznie więcej niż zakładano do tej pory, ale wydaje mi się, że powyżej 600 trudno wyjść normalnie trenującemu.

     

    Z madbarz.com:

    20 Push Ups in one minute burned ~ 9.5 calories

    0,47 kcal per Push Up

    10 Pull Ups in one minute burned ~ 11 calories

    1 kcal per Pull Up

    The same guy would burn ~13 calories per minute with a running speed of 6mph (9.7 km/h).

     

     

     

    Ostatnio widziałem program o gościu bijącym rekord w nieprzerywanej jeździe na rowerze w ekstremalnej temperaturze -40C, gdzieś na dalekiej Syberii. Jeździł ~48 godzin i jego zapotrzebowanie energetyczne wynosiło około 50 tysięcy kalorii.

     

    EDIT: Ok, nie ogarnąłem, że nie mówicie o kcal/godzinę, tylko o danych ze spalenia łącznej ilości.

  2. Ok, rower został zmodernizowany, trochę to trwało, bo a to pogody nie było, a to kasy brakowało.

    Na początku wymieniłem wspomniany uginacz na sztywny widelec. Wybór padł na Mosso FK-M5FCB, krótszy od amortyzatora o 4 cm, a o 3 cm z ugięciem wstępnym. Nie odczułem zmiany na gorsze w jeździe, zmiany w geometrii ramy też zbytnio nie odczuwam. Nadgarstki co prawda męczą się bardziej, muszę uważać na krawężniki i dziury (jeżdżę szybko po mieście i rekreacyjnie po ścieżkach leśnych), ale rower jest za to szybszy i zwrotniejszy. W crossie miejsko-rekreacyjnym chyba nie wróciłbym już do amortyzatora, wydaje mi się zbędny.

    Niestety zmiana na sztywniaka wymusiła zmianę przedniego hamulca na tarczowy, zapłakałem, ale kupiłem już XT i oby wizyta w serwisie nie była zbyt częsta :P. Kultura pracy hamulca jest na razie nienaganna. Do podmiany poszło też przednie koło, z racji tego, że piasta nie była przystosowana do tarczy. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że właściwie, to tworzę nowy rower.

     

    Ostatnią zmianą była zmiana napędu. Z początku jej nie planowałem, ale ziarnko do ziarnka...To chyba największa zmiana, gdyż przeszedłem z systemu 3x8 na grupie Acera/kwadrat na 2x10 XT/Hollowtech II. Nie mam pancernych nóg, więc korba 40/28 i kaseta 11/32 spokojnie wystarczają do mojej jazdy. Zbyt mało czasu jeszcze upłynęło, żebym mógł docenić w pełni tę zmianę, ale różnica jest ogromna; na pierwszy rzut wysuwa się precyzja, szybkość zmiany przełożeń i sztywność korby. O wadze już nawet nie wspomnę...

    Z tym, że chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że przejeździłem na kwadracie/grupie Acera 3 lata (łącznie jakieś 7-8 tysięcy kilometrów) i jako umiarkowanie jeżdżący miejski rowerzysta nigdy nie narzekałem, że napęd działa nieadekwatnie do ceny, czy jest tylko szajsem do wyrzucenia. Niżej fotki roweru, gdyby mi się coś istotnego przypomniało, to dopiszę ;).

     

    https://zapodaj.net/886530ca914b9.jpg.html

    https://zapodaj.net/59c17172e0a82.jpg.html

    https://zapodaj.net/7b1f854b86cd6.jpg.html

    https://zapodaj.net/9317e08e6832d.jpg.html

     

     

     

  3. Generalnie mogę polecić w ciemno ciuchy The North Face, mam 15 ciuchów tej marki i się jeszcze nigdy na nich nie zawiodłem.

    Jeżeli chodzi o bieliznę termoaktywną, to warto zwrócić uwagę na gramaturę i przeznaczenie tej bielizny. Wiele dobrych firm szyje kilka serii danego produktu na rożne pory roku. Założenie bielizny o najgrubszej gramaturze na wiosnę spowoduje jedynie frustrację.

    Z bielizny termoaktywnej mam kalesony wspomnianego TNF, ich koszulkę i obie rzeczy są świetne. Marmot szyje też niezłą bieliznę termoaktywną, o trochę luźniejszym (nieprzylegającym) kroju. Mam kalesony Marmota, dają radę.

    Brubecka mam kilka par skarpet bawełniano-poli coś tam, dają w miarę radę, nie mechacą się zbytnio i nie nabierają szybko zapachu, ale mam odczucie, że potrafią zawilgotnieć w cieplejszych temperaturach i robią się dziwnie ciężkie.

    Gorąco zaś polecam i promuję wśród znajomych ciuchy z wełny merino :-). Tu w grę wchodzą trzy firmy; Icebreaker, Buff i Smartwool.

    Icebreaker to głównie bluzy, koszulki i kalesony, Buff to czapki i chusty-buffy, a Smartwool to chyba tylko skarpety. Mam produkty tych trzech firm i wiem, że czapki Buffa nie zamienił bym na nic w świecie, nie ma dla mnie powrotu do czapek polarowych. W takiej czapce możesz trenować i miesiąc, a nie będzie nabierać zapachu. Możesz włożyć ją, gdy jest +20 C i się nie zapocisz, magia. Tu też warto zwrócić na gramaturę i zakres temperatur, Buff akurat chyba robi dwa typy czapek; jedną o ile mnie pamięć nie myli na temperatury -10/10C i drugą trochę lżejszą, której używam.

    Icebreaker robi bluzy, t-shirty i bieliznę termoaktywną, jest równocześnie dobry i cholernie drogi. Mam ich 2 koszulki, dwie pary skarpet i ciepłą czapkę. Jakość high-end.

    Smartwool to skarpety, kolory mogą się podobać, zwłaszcza kobietom. Dziewczynie kupiłem 3 pary, jest zachwycona, innych w zimę nie nosi. Cenowo ok 60-70zł za parę, ale uważam, że warto spróbować.

    Moim zdaniem wełnę merino należy prać delikatnie ręcznie, żadnej pralki i wirowania.

    Ze spodni długich nieocieplanych mam tylko TNF speedlight plus, typowe spodnie softshellowe, bardzo dobrze chronią od wiatru, katowane od dwóch lat jako jedyna para na rowerze, w bieganiu i innych aktywnościach. Teraz delikatnie zaczęła puszczać nić na szwie w kroku, mam nadzieję, że zszyje się bezproblemowo, ale w sumie polecam.

  4. System 2x10 jest dużo droższy niż 3x8. Przykładowo, najtańsza kaseta 8 rzędowa kosztuje około 40 złotych, zaś ceny 10 rzędowych zaczynają się od około 100 złotych. Podobna przebitka jest na innych komponentach. Jest jeszcze system 3x9, który ponoć jest trwalszy od 2/3x10, jest także od niego tańszy i niewiele droższy od 3x8.

  5. Maciej, on jest bez membrany. Celowałem w coś cienkiego i w miarę dobrze oddychającego :).

    Spinoo, tych marek nie znam, chociaż Rogelli jest dość popularną firmą. Jeżeli oczekujesz ochrony przed wiatrem, to te kurtałki spełnią tę funkcję, obawiam się tylko, czy nie uzyskali tej wiatrodporności kosztem oddychalności. Mogę się oczywiście mylić. Bo wiesz, reklamówka za 10 groszy też jest w 100% wiatroodporna :p. Jest taka fajna stronka z której często korzystam przed zakupem, "ngt"-niezależna grupa testingowa, może tam znajdziesz jakieś info o tych kurtkach.

  6. Ja tradycyjnie polecam na rower softshelle. Są do pewnego stopnia wodoodporne, są prawie całkowicie wiatroszczelne, a ich zaletą nad innymi materiałami jest to, że trudniej się w nich zapocić. Sam mam softshella Marmota, kosztował ~250zł, przetrwał już 2 lata treningów, stan idealny. W czasie umiarkowanego deszczu namaka po około 30 minutach, a wiatru w ogóle nie czuję. Z innych firm mogę polecić the North Face, Salewa, Columbia, ale to są raczej droższe marki i trzeba celować w promocje.

     

    Coś takiego mogę polecić z czystym sumieniem:

    http://8a.pl/softshell-marmot-tempo-jacket-black.html#opis

    Używam cały rok, w zimę zakładam grubszy polar, wiosna-jesień wystarczy koszulka termoaktywna. Czasem irytuje brak kaptura, ale akurat wolę czapki, więc tak bardzo mi to nie przeszkadza.

  7. Raczej nie ma, a raczej nie ma nieinwazyjnej. Siły działające na chwyty są tak duże, że prędzej czy pózniej się obluzowują, jeżeli nie są na co najmniej jedną bardzo dobrą śrubę/dwie śruby.

    Sam potraktowałem chwyty w rowerze dziewczyny po chamsku- nałożyłem Poxipol. Działa skutecznie juz trzeci rok, no ale niszczysz tym samym trochę kierownicę i będzie kombinowanie w razie zdejmowania :p.

    Może ktoś podrzuci mniej inwazyjną metodę.

  8. Czyli tak jakbyś jeździł na kilku rowerach na raz. Przestałem też słodzić herbatę. Policzyłem, że jak wypiję 6-8 dziennie, połykam pół szklanki cukru każdego dnia, co miesięcznie daje niezłą cukrownię :)

    Mi jakoś nie idzie odstawienie słodkiej herbaty, ale staram się słodzić łyżeczkę cukru i jedną miodu, z tym że wypijam max 3 dziennie :p. Cukier to niezły narkotyk, zresztą aktywuje podobne drogi neuronowe co dragi.

  9. Różnice są w procesie produkcyjnym, np w hydroformowaniu i cieniowaniu oraz w zastosowanym materiale. GT np stosuje w produkcji tzw ball burnishing, co skutkuje jeszcze większą wytrzymałością ramy, na którą dają zresztą dożywotnią gwarancję. W przypadku aluminium jest rozstrzał od najpopularniejszych stopów al 6061 po al 7XXX lub innych stopów, np scandium.

  10. Byłem w paru sklepach i przymierzyłem się do rowerów. Poniżej zamieszczam linki do rowerów, które wydawały mi się najbardziej komfortowe.

    W 2 sklepach przekonywali mnie do Treka i Speca mówiąc, że najważniejsza jest solidna rama. W jednym powiedzieli, że do 3000 ramy są podobne jakościowo i polecili Unibike (pomimo, że na stanie mieli Speca i GT). Nie znam się, ale nie wiem czy będę się bawił w wymianę osprzętu i chciałem się doradzić, czy naprawdę warto kupić Trek i po roku na przykład wymienić osprzęt? Przymierzałem jeszcze Rometa, ale jakoś dziwnie mi leżał, pewnie indywidualne odczucie.

     

    https://www.trekbikes.com/pl/pl_PL/rowery/rowery-miejskie/rowery-hybrydowe/seria-ds/ds-2/p/2325600-2017/

    http://www.gtbicycles.pl/rowery/2017-cross-city/transeo-30

    https://www.specialized.com/pl/pl/bikes/fitness/crosstraildiscint/115209

    http://www.unibike.pl/viperdiscgts.html

     

     

    Mam tego gt transeo,tylko w wersji z 2012. Na vkach i podobnym osprzęcie kosztował 1600zł. Cena 2500 jest z kosmosu.

  11. W dniu 29.03.2017 o 19:44, NoOnesThere napisał(a):

    @aerodynamika

    Zgadzam się z Tobą Jacku, aerodynamika rządzi. Tym bardziej, że w erze karbonu "aerodynamika" wcale nie oznacza znacznie większej wagi. A jeszcze dodatkowo w rowerach aero zyskuje się znakomitą sztywność.

     

    @odchudzanie

    Mój ojciec w 2 lata regularnej jazdy na rowerze i nartach biegowych zszedł z wagi ~100kg na ~80kg.

     

     

    //Edit

    Jeszcze takie pytanie odnośnie kół aerodynamicznych. W tym miesiącu zmagam się z potwornie silnym wiatrem, w porywach 60-75km/h. Chwilami rowerem tak rzuca, że nie sposób utrzymać kierunku jazdy, a na zjeździe to szkoda mówić. Tragedia. No i tak się zastanawiam co by było gdybym miał w takich sytuacjach koła z profilem 50mm, utrzymałbym się na rowerze?

    Jakoś z ostatnich dni ?

     

    Jeszcze nawiazując do odchudzania, to jest efektywne, gdy połączymy je z aktywnością, to stara prawda, o której coraz mniej osób pamięta. Niby banał, a media kreują coraz większe bzdury na temat wspaniałych spalaczy tłuszczu, diet-cud, wywarów z amazońskich ziół... Zażywasz i masz perfekcyjną sylwetkę z poziomu kanapy i pilota ;).

  12. Przez około 10 lat ważyłem 63 kg, od 2 lat, kiedy zacząłem lepiej jeść i przy regularnej aktywności fizycznej, waga skoczyła do 70 kg. Przy 176cm wzrostu i tkance tłuszczowej na poziomie ~15% wydaje się to być wagą idealną. Odbiło się to znacznie na komforcie jazdy: 4 litery już tak nie bolą, bo jest więcej ciała, w nogach jest więcej pary, nie buja mną tak przy siłowym pedałowaniu. Zanim przytyłem, także odchudzałem rower, zbiłem 2kg. Nie jeżdzę zbytnio w terenie, ale pod górę np. Wilanowską, Belwederską czy Idzikowskiego w Warszawie, znacznie lżej mi się wjeżdzało, a na prostej szybciej sie rozpędzałem. Jednak mam podobne odczucia, po czasie przyzwyczaiłem się do mniejszej wagi roweru :-). Lepsze osiągi da trening i brak nadmiarowego ciałka niż hardkorowe zbijanie masy z roweru. Ostatnio wymieniłem amor na sztywny widelec, ubyło ok 900 gramów, komfort jazdy się w mieście nie zmienił, a rower jest zwrotniejszy i łatwiej się go rozpędza; pytanie tylko czy to zasługa ubytku masy, czy lepszej kondycji :-).

  13.  

     

    Łudzę się że złodziej nie będzie ryzykował kradzieży na 4 piętrze obok moich i sąsiadów drzwi.

    W grupach rowerowych  na facebooku do których należę, co trzeci post w sezonie jest o kradzieży rowerów ;-).

     

    Kradną przede wszystkim z :

     

    - z klatek, nieważne które piętro. Dla mnie ktoś, kto trzyma rower na klatce, nie jest w pełni świadomy zagrożeń albo nie szanuje swoich pieniędzy.

    - ze strzeżonych osiedli, tu zwłaszcza z balkonów i garaży, piętro się nie liczy, bo na nowych osiedlach kradną również wchodząc na dachy

    - z piwnic, jeżeli wspólnota nie zadba o dobrze wzmacniane drzwi, a i tak tu nie ma pewności, czy jeden z sąsiadów nie będzie bardziej "życzliwy". Dodatkowo, jeżeli któryś z sąsiadów ma drogi rower, to bardzo możliwe, że może być celem złodziei, a przy okazji wezmą sobie i twój.

     

    Podsumowując; nigdy, przenigdy nie trzymać roweru na klatce.

    Ja kupiłbym dobry pokrowiec na rower i trzymał na balkonie, jeżeli balkon jest zabudowany od strony dworu i nie widać co się na nim trzyma, dodatkowo zapinałbym rower U-lockiem do barierek balkonu. Żadnych linek.

    Niektóre sklepy/serwisy rowerowe oferują za dopłatą przechowywanie roweru poza sezonem (ok 20-30zł za miesiąc), popytaj się, czy w sezonie podobne przechowywanie jest także możliwe.

  14. Od dawna twierdzę że należy wspierać, jeśli można, lokalne sklepy rowerowe. Zbudowałem relacje z kilkoma w których mam praktycznie takie same ceny jak w sklepach online jeśli chodzi o części, akcesoria i ciuchy, które co jakiś czas kupuję. Łańcuchy, kasety itd. Za dużo na mnie nie zarobią bo mam np. 10-20% rabatu ale przy okazji czasem coś kupię, no i lojalnie serwisuję tam rowery. A że mam ich kilka to zostawiam tam parę złotych. Plus robię u nich bike fitting i podsyłam klientów. Sytuacja win-win. Zamiast dawać zarobić jakiś nieznanym ludziom z drugiego końca Polski. Akurat tej torby nikt nie miał. Trzeba było kupić bezpośrednio od producenta. Człowiek uczy się na błędach.

     

    Staram się wspierać lokalnie, ale z tym jest czasem ciężko, bo nie zawsze mogą/chcą dać rabat, gdy się mało kupuje i pojedyncze części (mam 1 rower).

    Miejscowo wspieram za to serwis Legion przy Górczewskiej, bo znają się na robocie i dają 3 miesięczną gwarancję na serwis. Ostatnio robiłem zakupy przy Powstańców Śląskich, szybko zamówili to czego potrzebowałem.

  15. Jacku, dlatego napisałem, że to chyba loteria z bikestacją, nie namawiam nikogo tam do kupna, ale też stanowczo nie odradzam (po prostu ocena neutralna). Czasami warto ze względu na niezłe ceny i na wspomniane kcnc.

    No, ale potraktowali Cię bardzo słabo i coś takiego nigdy nie powinno mieć miejsca, to fakt.

    Przydałby się forumowy wątek o sklepach internetowych.

  16. Co osoba to inna opinia na temat tej słynnej bikestacji. Zrobiłem tam 10 zamówień, ponieważ są polskim dystrybutorem KCNC(karbonowy.pl też ongiś miał kcnc, ale już chyba zrezygnowali) i nie miałem problemów przy żadnym zamówieniu. Za to na forach ludzie narzekają na długi czas przesyłki albo brak kontaktu. Loteria chyba. Oni mają czasami naprawdę dobre promocje, w sensie, że prawdziwe promocje, a nie "zawyżamy cenę i sztucznie obniżamy".

×
×
  • Dodaj nową pozycję...