Skocz do zawartości

Wyczynowy

Użytkownicy
  • Postów

    184
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Wyczynowy

  1. Wiesz, powiem tak, jasne, że nie jest aż tak trudno złożyć sobie rower, jeżeli ktoś się w tym w miarę dobrze orientuje, jeździ dużo na rowerze, ale to też zależy, co się skręca i montuje. Zależy, czy dobrze się włoży łożyska, czy nie. Niby to trudne nie jest, ale jednak musi być dobrze zrobione, przykręcone.
  2. Tylko że nie każdy doceniał rowery tej, polskiej firmy. Dziś przecież też FIRMA ROMET ma różne typy rowerów, od zwykłych, po turystyczne i górskie. No ale jest to już spółka, a nie państwowa firma i główna siedziba mieści się chyba w Dębicy na Podkarpaciu. Mają jeszcze również chyba jakiś oddział w Bydgoszczy, tam gdzie był dawny, państwowy ROMET i tam też składają rowery. Natomiast, odnosząc się jeszcze do Naszej koleżanki Elle, to dla mnie wcale nie było i nie jest wadą to, iż dawne, polskie części do rowerów były cięższe. Dla mnie to tylko świadczy o wytrzymałości takich części, bo robiono jest z mocnej stali i one nie pękały pod różnymi atmosferami pogodowymi. Jedynie wadą było i jest to, że rdzewiały na mokrym i na deszczu. Np. stare, rometowskie felgi były metalowe, cięższe i rdzewiały na mokrym deszczu, podobnie i korby metalowe, kierownice metalowe i metalowe rurki od siodeł. Ja, jeżdżąc przez wiele lat po deszczu, rdzewiały mi felgi i kierownica. Natomiast, każdy, aluminiowy rower nie rdzewieje, a we wszystkich lub prawie we wszystkich rowerach są już felgi lżejsze i z aluminium. Zresztą, te nowoczesne rowery z aluminium wcale nie są takie dobre jakościowo, jak się może wydawać. Nie wiem, czy to dotyczy każdego takiego roweru, ale przynajmniej niektórych rowerów. Zdarzają się sytuacje, gdzie pękają ramy i kierownicę przy większym wysiłku jazdy, a takie przypadki już były przy ROWERACH MIEJSKICH, które się wypożycza w miastach, jak pękały w nich aluminiowe kierownice. Po prostu są producenci, którzy produkują rowery gorszej jakości i potem są tego efekty. Za czasów państwowego ROMETA, gdzie robiono tylko ramy ze stali i wszystko inne również ze stali, takie rzeczy się nigdy nie zdarzały, żeby coś w nich pękało, a już na pewno nie kierownice, które były wytrzymałe. Ludzie bardziej powinni zacząć doceniać te stare, rometowskie rowery, ale i te nowe, bo niektóre z nich też są ze stali, jedynie tylko felgi są aluminiowe, ale wytrzymałe.
  3. Oczywiście, bo to już przeszłość, co było dawniej, a ja tylko przedstawiłem sytuację. Nie, nie zamierzam składać swojego roweru, bo na razie mam czym jeździć, a to tylko taki, ogólny temat. Nie każdy ma możliwość złożyć sobie rower, bo jeśli się sam na tym nie zna i nie zna "dobrych mechaników", to sam niewiele zrobi.
  4. No nie powiedziałbym, ale to Twoje zdanie w temacie.
  5. Owszem, w dawnych czasach wiele rzeczy miało swoje wady i zalety, ale PAŃSTWOWE ZAKŁADY METALOWE i te, w których produkowano części do rowerów polskich, były bardzo cenione i wiele razy odznaczane za swoje zasługi dla kraju i dobrą pracę. Np. państwowy ROMET to była firma znana w całej Europie, bo rowery były produkowane na szeroką skalę i również eksportowane do krajów europejskich. Inna rzecz, to w takich zakładach państwowych był nadzór nad tym, jak produkowali części i jak składali pracownicy rowery. Nie było mowy o "spartaczeniu czegoś" w produkcji, bo były za to kary albo po prostu brak premii. Dziś prywatni przedsiębiorcy tym się nie przejmują i robią sobie, jak chcą, bo nikt ich nie skontroluje. Wolny rynek... Jak ja kupiłem w 2003 roku zwykły rower na jakimś targu, za ok. 350 zł. to on był nowy, prosto z fabryki i z ROMETA, który już był na upadłości, ale wysprzedawał jeszcze wyprodukowane rowery. Rowerek przez wiele lat sprawował się znakomicie, nic się nie psuło i chodził, jak "igła", a przejeździłem na nim z tysiące kilometrów przez wiele lat i części w nim wytrzymywały. Owszem, po wielu latach on był wyjeżdżony, więc i części, łożyska się zużyły, ale wtedy jeszcze z zakładów poznańskich można było dostać części rowerowe i je zamontować, wymienić w rowerze. Ja nie narzekałem, mając ten rower i on nie miał żadnych przerzutek, ani biegów. To jest rower z ramą, koła 26, ale firma ROMET miała różnego typu rowery.
  6. Tak, ale to zależy, o jakie rowery górskie chodzi, bo są różne firmy rowerów tego typu. Można i nawet za dwa i pół tysiąca kupić rower górski, jeżeli to będzie dobrej jakości rower, ale nie wiem, jakie dokładnie są to ceny, ponieważ nigdy nie miałem drogiego roweru, żadnego, a mam tylko normalny rower, który nie był drogi. Tutaj nie zgodzę się z Tobą, co do "tanich części rowerowych", bo dawniej, polskie zakłady metalowe i te, w których wytwarzano polskie części do ROMETA, były dobrej jakości i też nie takie drogie. Nie było potrzeby sprowadzania zagranicznych części do rowerów, bo Polska miała swoje zakłady produkcyjne, chociażby w największym zakładzie poznańskim "Cegielski", w którym produkowano, z tego co wiem i silniki do urządzeń. No ale to było za czasów państwowych, a teraz już nie ma takich zakładów państwowych w Polsce. Obecnie to się często sprowadza chińskie części rowerowe do Polski, bo jest taniej, ale to są części gorszej jakości i producenci biorą za to nie mało kasy. Choć nie wszystko, co chińskie jest złej jakości i nie można generalizować. Dawniej np. części rowerowe, chińskie też były dobrej jakości, ale to były czasy, w których i w Chinach wszystko było państwowe, podobnie jak w Polsce. Teraz tam rządzą prywaciarze, jak w Polsce.
  7. To też zależy od tego, jak ludzie dbają o rowery, nie tylko o kolarzówki. Każdy rower można popsuć, jeśli się o niego nie dba. I tu nie ma znaczenia, czy rower jest stary, czy nowy. Wiadomo, że jeżeli jeździ się dużo i często na rowerze, łożyska są często w ruchu, to i się szybciej zużywają i po pewnym czasie będą do wymiany. Dobre części rowerowe posłużą na długie lata, bo są wytrzymałe. Wracając do "kolarzówek", nie są to byle jakie rowery - nowe, bo na porządnych kolarzówkach jeżdżą sportowcy - kolarze i takie rowery są drogie, markowe. Nie tylko ROMET sprzedaje tego typu rowery. Ale powiem szczerze, że nie wiem jak to wygląda w rzeczywistości, bo nigdy nie miałem "nowej kolarzówki", a tylko kiedyś, na jakimś bazarze, w młodości kupiłem taki rower, ale nie był do końca sprawny.
  8. Temat, dotyczący rowerów - kolarzówek Nie wiem, jakie teraz są rowery kolarskie, czy są dobrej jakości, czy nie są, ale dawniej, z ROMETA bydgoskiego były bardzo dobrego rowery tego typu. Mój znajomy nawet do tej pory tej firmy ma starą KOLARZÓWKĘ, chyba czerwoną i pamiętam z dzieciństwa, jak inny znajomy, niebieską kolarzówką regularnie jeździł na wycieczki. Rowery ze stali, wszystko stalowe, wytrzymałe i naprawdę służyły na lata. Wiem, że znajomy coś dokupował do kolarzówki, ponieważ ona była trochę uszkodzona. Miałem nawet od niego kupić ten rower, ale nie bardzo chciał sprzedać. Lubię na rowerze się dobrze rozpędzić, gdy gdzieś jadę, ale mam zwykły rower, bez przerzutek, natomiast kolarzówki to inaczej: wyścigówki i można na nich naprawdę szybko jeździć. Gdyby ktoś miał do sprzedania taką, starą kolarzówkę, chętnie bym kupił, nawet do naprawy mogłaby być, ale ja bym dał do mechanika i on by mi naprawił. Gdzieś pewnie na bazarach jeszcze sprzedają używane, stare kolarzówki i można by się za tym rozejrzeć, popytać.
  9. No tak, to zależy, jaki rower ma być złożony. Czy z najtańszych części, czy jednak z droższych części. To też zależy od stylu roweru, bo np. rowery górskie mają z reguły dobre części, gdyż takimi rowerami jeździ się po trudnych terenach leśnych i one muszą być wytrzymałe. Zwykłe rowery to na ogół te najtańsze ( które wprawdzie były kiedyś dobre jakościowo, np. z państwowego ROMETA, gdzie były niedrogie i służyły na lata ), no ale to były rowery normalne, bez przerzutek, bez biegów i tylko z jedną zębatką z tyły koła. Ja jakiś czas temu byłem w hali, gdzie zaprowadziłem swój rower, żeby tam gość mi wycentrował felgę w kole, ponieważ jakaś szprycha mi pękła i koło już nie kręciło się prosto. On się zajmuje chyba serwisowaniem nowych rowerów i skręca te rowery, ale mi, za drobną opłatą wycentrował felgę. Ma swój rower i mówił mi, że rama tego roweru jest bardzo stara, ale wszystko dokupił do tej ramy, jakieś nowe koła, z cienkimi oponami, założył nowe przerzutki, przednią korbę z przerzutkami, a był to zwykły rower i stary. No ale gość ma pojęcie, bo zajmuje się zawodowo naprawą i skręcaniem rowerów. Natomiast, jeżeli jakieś części do rowerów są lepszej jakości, są nowoczesne, to i droższe, może nawet sporo droższe, niż zwykłe części, jakich pełno na rynku. Można chyba też zamówić dobrej jakości części do rowerów, nawet do tych zwykłych, ale wtedy trzeba i zapłacić za zamówienie.
  10. Jak myślicie, lepiej sobie samemu złożyć jakiś rower, niż kupować nowy, w rowerowym? Tak sobie myślałem, że może i to by wyszło taniej, jak złoży się z różnych części taki rower, odmaluje się go, wszystko się do niego dokupi nowe i ona będzie wyglądał, jakby był kupiony. Kiedyś obejrzałem jakiś dokument w telewizji, jak gość ( chyba mechanik ), a w każdym razie zna się na rowerach, sam sobie skręcał rowery w garażu i one były, jak nowe. Kupował od kogoś stare ramy rowerowe za grosze albo dostawał je za darmo, dokupował drobne części w sklepach rowerowych, takie jak: felgi, dętki, opony, nakrętki, łańcuchy, pedały i inne rzeczy i je składał. Nie wiem, czy robił to dla siebie, czy potem sprzedawał drożej te rowery, ale wcale go to drogo nie wyniosło w porównaniu z kupnem nowych rowerów, które, i to najtańsze, normalne rowery kosztują ponad 400 zł. A on miał ramy ze starych, normalnych rowerów, które nie miały żadnych przerzutek, ani biegów. Takie, nowe rowery to kosztują do 500 zł. Na targach można kupić nawet taniej. On wcale nie składał rowerów z droższych ram i montował normalne zębatki tylnie. No ale nie każdy uważa, że składanie rowerów jest lepsze od ich kupna w sklepach rowerowych. Dodam jeszcze, że jeżeli ktoś nie zna się na rowerach, to lepiej, żeby udał się do jakiegoś mechanika z doświadczeniem i, żeby mechanik złożył rower. Trzeba mieć o tym jakieś pojęcie.
  11. Ok, tylko jest takie prawo, które mówi, że żadnym pojazdem, nie tylko rowerem nie można jeździć po drogach. Natomiast, zamiast utrzymywać zbędnych skazanych pijaków w więzieniach z podatków, to trzeba było im "w ramach kary" organizować tzw. "prace społeczne", to przynajmniej zrobiliby coś dobrego dla mieszkańców. Przecież to logiczne, że im więcej do więzień trafiało pijaków za jazdę po pijanemu na rowerze, tym więcej budżet ponosił kosztów ich utrzymania. Nawet, przebywając pół roku w więzieniu, trzeba na to wyłożyć sporą kasę. Nie każdy więzień może pracować w więzieniach, a jeśli nawet, to oni nie zarabiają na swoje utrzymanie. No chyba że zmieni się prawo w tej kwestii, ale to też nie będzie takie proste. W ogóle ja uważam, że do więzień to powinni trafiać prawdziwi przestępcy, za poważne przestępstwa, natomiast za jakieś "drobne" przewinienia, powinny być za to prace społeczne. A jeśli ktoś nie chciałby po dobroci się tego podjąć, to powinno się zmusić kogoś do takich prac, bo to jest kara za złe uczynki. I niby jest od dawna takie "prawo" w Polsce, ale nie do końca stosowane. Cieszy mnie nowa TECHNOLOGIA, jaką jest "więzienie elektroniczne" więźniów, których nie wsadza się do więzienia, tylko odbywają kary "pod kontrolą" w domach. W większości krajów zachodnich już coś takiego działa, dlatego tam nie ma obciążenia budżetu na więźniów, bo nie tak wielu ich do zakładów karnych trafia. W Polsce też jest to potrzebne, tyle że nie jest to pewnie tania sprawa.
  12. Ja powiem szczerze, że też popieram w miastach MIEJSKIE ROWERY, tym bardziej że już one się pojawiają w mniejszych miastach, takich jak Radom, Kielce, bez tramwajów. Rzeczywiście, takie rowery, a przynajmniej niektóre z nich są w różnym stanie technicznym, bo jest to wina samych użytkowników, którzy nie dbają o te rowery, ponieważ nie są ich własnością, więc się nie przejmują. Oczywiście, to dotyczy tylko niektórych, ponieważ są tacy, którzy dbają nawet o cudze mienie, więc nie uogólniam. Czytałem nawet na jednym z poznańskich portali, jak wyglądają tam, niektóre miejskie rowery: łańcuchy poluźnione, coś tam uszkodzone, dętki przebite i takie rowery odstawiają ludzie po ich wypożyczeniu, nie przejmując się tym w ogóle. Potem te firmy muszą ponosić dodatkowe koszty za naprawy niektórych rowerów. Było też w Poznaniu takie, chuligańskie zdarzenie, że jakiś "wandal" poprzebijał wszystkie dętki w tych rowerach i ludzie nie mogli na ten czas ich wypożyczyć, ponieważ firma musiała wymienić dętki na nowe. Dla mnie kompletna głupota i brak rozumu. Ale też i było kilka przypadków, jak w tych rowerach pękały kierownice z jakiejś przyczyny, i było to w momencie, jak ktoś jechał na rowerze. Dla mnie sytuacja absurdalna i niebezpieczna, ponieważ, gdy złamie się kierownica w rowerze podczas jazdy, to może dojść do poważnego wypadku rowerzysty. Więc było to albo z winy producentów tych rowerów, którzy produkują gorszej jakości rowery, albo z winy samych wypożyczających, którzy mogli celowo coś przy kierownicy uszkodzić.
  13. Co sądzicie o rowerach miejskich w dużych miastach? Coraz bardziej się rozwijają i zyskują dużą popularność wśród mieszkańców miast. Powstaje coraz więcej stacji rowerowych, a firmy mają coraz większe zyski z wypożyczania rowerów. Ja jeszcze nie wypożyczałem takiego roweru, ponieważ nie lubię jeździć w dużych miastach rowerem, ale i nie mam potrzeby, gdyż posiadam swój rower. Własny rower, to własny rower, natomiast na innych, nie swoich nie lubię za bardzo jeździć. U mnie w rowerze musi być wszystko dobrze ustawione, powietrze w kołach dobrze dobite, żeby lekko jechał i w ogóle, żeby rower lekko chodził i był tak ustawiony. Jak jadę gdzieś szosą i jest lekka górka to ten rower sam jedzie i nie muszę pedałować, bo tak dobrze i lekko są koła ustawione. W rowerach miejskich jest różnie i jedni dobrze ustawią takie rowery, inni źle ustawią. Zresztą nie wiem, czy są to dobre jakościowo rowery, wytrzymałe, bo zapewne są aluminiowe.
  14. Ja myślę, że co do wielu dróg gminnych i powiatowych, to tutaj też niektóre gminy po prostu oszczędzają na takich drogach, nie robiąc remontów tych dróg i one cały czas wyglądają w fatalnym stanie. Jeszcze bardziej niszczeją od warunków atmosferycznych, od ciężkich pojazdów, typu: traktory duże, ciężarowe samochody wyjeżdżające z drewnem z lasów. To są duże ciężary, które szczególnie latem, przy upałach niszczą te drogi. Niektóre gminy i powiaty mogłyby wyłożyć środki na naprawy tych dróg, ale szkoda im przeznaczać nie małych pieniędzy, ponieważ przeznaczają na inne cele. Ale mimo takich dróg, które jeszcze w wielu miejscach są fatalne, ja lubię jeździć po różnych wioskach, przez lasy i nawet, jak jeżdżę do znajomych, do innej miejscowości to czasem wybieram inną drogę, również są to gminne drogi, gdzie jedzie się dłużej o kilka kilometrów, ale sama przyjemność jechać długo przez lasy, przez kilka wsi. Przeważnie jeżdżę drogą, która prowadzi prosto do tamtej miejscowości, o nazwie: Garbatka Letnisko w powiecie Kozienickim i jest to jakieś 20 kl. w jedną stronę. Jeżeli chcę sobie pojechać okrężną drogą do tej samej miejscowości, to jadę chyba wojewódzką aż do drogi Zwoleń - Kozienice. Nie lubię jeździć rowerem w dużych miastach i nie lubię w ogóle ścieżek rowerowych. Chyba że są to ścieżki poza miastami, gdzieś w gminach, na wsiach to wtedy jeszcze mogę po nich jeździć. Najlepiej mi się jeździ po różnych wioskach, przy lasach i oddycha świeżym powietrzem. W miastach to żadna przyjemność, chociaż mają tam ROWERY MIEJSKIE.
  15. No tak i rozumiem. Właśnie dlatego te lampki z ładowaniem mają funkcję ustawiania świateł, żeby za bardzo nie "oślepiać" na drodze innych z naprzeciwka. A jeżeli nawet i te lampki na baterie mają bardzo wyraźne światło, to jest przecież regulacja, że można trochę opuścić w dół lampkę i ona wtedy bardziej świeci na przednie koło roweru, nie dając takiego światła innym kierowcom i rowerzystom. Inna rzecz to, jeżeli jakieś oświetlenie przednie ma być dość mocne i wyraźne, to potrzeba więcej mocy, czyli więcej baterii, ale nie wiem, czy są takie lampki, w których jest więcej baterii. Przeważnie, w tych tańszych lampkach rowerowych, w przedniej są trzy baterie, w tylnej tylko dwie i tak też jest w moich lampkach, które mam. Są to baterie jeszcze cieńsze ( AAA ), niż te większe. Ale też nie ma co narzekać, ponieważ i takie oświetlenie jest bardzo dobre i daje i tak sporo, wyraźnego światła w ciemności. U mnie świeci wyraźnie i nie ma dużego zasięgu światła w przodu, ale jestem dobrze widoczny przez kierowców z naprzeciwka, co jest ważne. Wadą może jest tylko to, że jeżeli jadę całkiem ciemną szosą, gdzie nic innego nie świeci, a po obu stronach jest tylko las, to nie ma zbyt dobrej widoczności na szosę, w przypadku np. wybiegnięcia jakiejś zwierzyny z lasu na szosę, mogłoby nawet dojść do zderzenia lub wjechać kołem na jakąś dziurę, ponieważ można nie zauważyć. Dlatego można to poprawić drugą lampką na kierownicy, żeby było jaśniej na drodze. I jeszcze sprawa tego oświetlenia z DYNAMEM, o którym tu pisał kolega. Wprawdzie nie wypowiadam się z cytatem do niego, ale mi chodziło o to, że teraz, na rynku jest pełno lamp na baterie, są różne i jest spory wybór w tym. Myślę, że zdecydowanie wielu rowerzystów woli wybierać lampki z bateriami, niż na dynamo, bo jednak z DYNAMEM jest tak, że musi ono się kręcić razem z kołem, a to jest jakiś szum i wtedy rower trochę ciężej jedzie. Mi np. to by już nie odpowiadało.
  16. No widzisz, skoro Ty dojeżdżasz codziennie w roku rowerem, jeździsz również wieczorem, to Tobie się opłaca mieć dobre oświetlenie, które jest wytrzymałe i świeci długo. Rzeczywiście, lampki zwykłe wymagają wymiany baterii na nowe, ale to wszystko zależy od potrzeb rowerzysty. Ja nie jeżdżę często rowerem "po ciemku", więc lampki święcą rzadko i przy tym nie wyczerpują się szybko baterie, bo je oszczędzam. Zresztą nawet jeśli jeżdżę wieczorem ( w nocy raczej prawie wcale nie jeżdżę ), to nie przejeżdżam 100 kl. gdzieś, tylko, co najwyżej kilkanaście kilometrów w jedną stronę. Ale jednak wszystko ma swoje wady i zalety i tak też jest z oświetleniem rowerowym. Rzeczywiście, dość mocna wada w przypadku wyczerpania akumulatorków w lampkach na ładowanie, wieczorem, czy w nocy, podczas jazdy rowerem. Natomiast, z drugiej strony, zaletą jest wówczas posiadanie lampek na normalne baterie, ponieważ, wyjeżdżając gdzieś wieczorem na rowerze, można ze sobą zabrać dodatkowe baterie, na zapas, gdyby te pierwsze się wyczerpały. Ale, wracając do lamp z ładowaniem, tutaj wcale bym nie robił problemu, bo przecież można sobie wyliczać czas świecenia takich lamp po ich naładowaniu, gdy wyrusza się w trasę. Jest w instrukcji chyba napisane, jaki czas świecenia po ładowaniu mają takie lampy?
  17. Ja zapomniałem jeszcze o drogach powiatowych. Często jeżdżę rowerem po drogach właśnie gminnych, powiatowych i niestety, jeszcze wiele takich dróg nie wygląda dobrze, trafiają się dziury, nierówny asfalt, a jeździć trzeba.
  18. Rozumiem i dzięki za poradę w tej sprawie. Lampy na dynamo to już dawno przeżytek, choć można jeszcze takie na rowery kupić i są nowe rowery z lampami i dynamem. Jednak takie oświetlenie może być słabsze i niezbyt wyraźne w porównaniu ze światłem LED, niebieskim i na baterie. Wiem, że są akumulatorki do urządzeń elektrycznych, również do świateł rowerowych, ale chyba droższe od "normalnych" baterii i musi do nich być urządzenie, które ładuje te akumulatorki. Nie wiem jak to dokładnie wygląda. Takie urządzenie też zapewne trochę kosztuje? Jednak bardziej wolałbym się skupić na tych "lampach" z ładowaniem przez USB. Natomiast, zastanawiam się nad produkcją takich oświetleni, bo teraz prawie wszystko jest sprowadzane z Chin, Tajwanu i te tańsze oświetlenie zapewne również, takie może się po pewnym czasie psuć, szwankować. Chociaż mam oświetlenie, zakupione kilka lat temu i jeszcze świeci, ale może nie jest chińskie, tylko np. polskiej produkcji, bo w Polsce chyba też produkują oświetlenia do rowerów? Polskie jest lub może być dużo lepsze jakościowo niż chińskie, ale tego nie wiem. Jeżeli na razie kupię jeszcze jeden komplet oświetlenia do roweru w rowerowym lub gdzieś na bazarze, przymocuje do roweru, to zawsze będzie więcej światła na ulicy, z przodu, wieczorem i z tyłu roweru. Ale też wtedy potrzeba więcej baterii i ja bym proponował kupić od razu całe opakowania baterii do tych świateł, żeby mieć na zapas i je potem wymieniać, gdy się będą czerpały. Można kupić taniej nawet 15 cienkich baterii ( jeszcze cieńsze niż popularne "paluszki" ), bo tam mają ich więcej w opakowaniach. Ja kupiłem jak na razie 12 takich baterii GP Ultra w Media Markt, bo akurat tam byłem i też tam mają sporo, różnych baterii, tylko nie są tanie, gdyż są ALKALICZNE. Te, które działają do kilku razy dłużej, czyli Energizer, są jeszcze droższe. Ja, co prawda nie jeżdżę często wieczorem i w nocy rowerem, ale czasem się zdarza, gdy skądś wracam, np. od znajomych, więc i też nie wyczerpują mi się tak szybko baterie. Zresztą, te, ALKALICZNE są wytrzymałe i czerpią się wolniej od zwykłych baterii.
  19. Tu mam takie pytanie do rowerzystów, czy takie oświetlenie z ładowarką jest dużo lepsze, niż standardowe oświetlenia na baterie? Interesuje się też akcesoriami rowerowymi i trochę o tym czytam w Internecie. Przeglądałem sobie zdjęcia i opisy różnego oświetlenia do rowerów, zamierzam sobie kupić drugi komplet lamp rowerowych na baterię, żebym miał dodatkowe oświetlenie w rowerze. Już mam oświetlenie, które kupiłem kilka lat temu, ale chciałbym być jeszcze bardziej widoczny wieczorem, jak już się ściemnia. Myślałem też nad oświetleniem z ładowaniem, ale ceny są wysokie, ponieważ takie lampy kosztują nawet ponad 100 zł. Nic dziwnego, w końcu z ładowaniem na prąd, a to wygoda. Te lampy mają nawet taką funkcję, że można sobie ustawiać długie i krótkie strumienie światła, jak w samochodach. Bardzo wyraźne, niebieskie i ledowe światła, które mają długi zasięg świecenia, ale i tylnie oświetlenie jest dość wyraźne, jak prawie w samochodach, z tyłu. To ważne, ponieważ, gdy jedzie się rowerem przez całkiem ciemne ulice, gdzieś przez las szosą, drogą, to widoczność ulicy, szosy ułatwia normalną i dość szybką jazdę. Raczej, oświetlenia na zwykłe baterie nie dają długiego i bardzo wyraźnego światła z przodu, choć również są ledowe. Jakie oświetlenia, które są mocno wyraźne są najlepsze? Chyba wszystkie są produkcji chińskiej? 
  20. Zakładam temat, który dotyczy chyba każdego rowerzysty. Ja bardzo często jeżdżę rowerem po tych mniejszych i gminnych drogach, bo po nich jest przyjemniej jeździć i nie ma takiego ruchu samochodowego, jak to się odbywa na drogach wojewódzkich i krajowych, gdzie nie tylko samochody i TIRY jeżdżą tam z dużą prędkością, ale i jest bardzo dużo samochodów, które jeżdżą po tych drogach, co jest trochę niebezpieczne dla rowerzystów. Nie tak dawno wjechałem na drogę krajową, między Radomiem a Lublinem, jak rowerem jechałem do innego miasta, prawie 30 kl. w jedną stronę i samochody z różnych województw, zagraniczne TIRY, głównie z Ukrainy. Jedzie się najlepiej rowerem po tych największych, krajowych drogach, bo są to równe, proste drogi, bez żadnych dziur, ale niezbyt bezpiecznie. I takie pytanie, jak Wam się jeździ po gminnych drogach rowerem, które często są dziurawe, nierówne, wybujałe, łatane? Jeszcze w wielu miejscach nie ma przy takich drogach ścieżek rowerowych, ale też trudno byłoby wybudować wielokilometrowe ścieżki dla rowerów. Ja jeżdżę również dlatego i często po tego typu drogach, bo mam bliżej gdzieś dojechać i to dotyczy innych rowerzystów.
  21. A ja nigdy nie wsiadłem na rower po alkoholu, a zresztą w ogóle nie pije, bo nie lubię. Samochodu żadnego nie mam, jedynie rower, i to stary. Tu ktoś się wypowiedział w kwestii tego, że pijanych kierowców dotkliwie się kara, bo oni powodują śmiertelne wypadki i tragedie, natomiast rowerzystów pijanych kara się łagodnie, bo na rowerze nikogo nie zabiją. Otóż nie, oni mogą zabić jedynie siebie, jeżeli, po pijanemu nie mają świadomości, jak jadą na rowerze. Mogą wjechać w nadjeżdżający samochód, bo źle skręcą i się zabić. Nawet dość ostre przewrócenie się rowerem na asfalt, beton może skutkować poważnym urazem głowy. Kilka lat temu, za zatrzymywanie pijanych rowerzystów była kara więzienia na trzy miesiące i pół roku, ale to chyba tylko wtedy, gdy oni nie płacili mandatów, które otrzymywali od policji i wtedy musieli odbywać kary za kratami. Powiem szczerze, że pomysł trochę niepoważny, ponieważ mandaty wynosiły tylko po 100, 200, 300 zł. za jazdę rowerem pod wpływem alkoholu, a pobyt w więzieniu nawet na trzy miesiące, to koszt nawet 10,000 zł. na jednego skazanego pijaka z podatków. Licząc w całym kraju kilku tysięcy, czy nawet kilkunastu tysięcy zatrzymywanych pijanych rowerzystów, to już utrzymanie ich w więzieniach jest liczone w milionach złotych. Oczywiście, tylko tych to dotyczyło, którzy te mandaty płacili, ale nie wiem jak to dokładnie było. Teraz już zniesiono ten "przepis" i nie wsadzają pijanych rowerzystów za kraty, bo to tylko był wielomilionowy wydatek z budżetu na ich utrzymywanie. Jak się chce to można coś zrobić, żeby nie ponosić zbędnych wydatków z budżetu na skazanych, których się skazywało na więzienie tylko za jazdę po pijanemu. Dla mnie bzdurny pomysł i nie wiem, kto go wymyślił.
  22. I ja również się do tego dołączam. Od tego są serwisy rowerowe, żeby sprawdzały usterki w rowerach, tym bardziej że każdy, nowy rower ma gwarancje. Jeżeli jest nowy rower, to nie powinno być problemów, a poza tym, przy zakupie nowego roweru, serwisanci, sprzedawcy powinni sprawdzać stan techniczny roweru przy kupowaniu klientom, bo od tego są.
  23. No u mnie, w starym rowerze był kilka razy wymieniany suport i teraz mam korbę z dwoma klinami, że po obu stronach można odkręcić i wyjąć sam suport. Wcześniej były takie korby, gdzie ośka, czyli suport był przymocowany fabrycznie do korby i w przypadku przetarcia, zjechania suportu, trzeba było wymieniać całą korbę, wraz z suportem, co było bez sensu. U mnie wymieniał suport mechanik rowerowy, ale wcześniej musiał kupić całą korbę, z dwoma klinami, że już teraz będzie można wymieniać tylko sam suport. Nie wiem, jakie wymiary ma suport w moim rowerze, ale musiał być odpowiedni do korby. Jest to rometowska korba i suport zapewne też. Wcześniej u mnie była tak dziwna sytuacja, że za każdym razem, jak wymieniane były koronki z kulkami przy suporcie, to po jeździe te koronki się wyginały i kulki w koronkach się gniotły, ponieważ były dziadowskie. Mam nadzieję, że tym razem mechanik włożył tam dobre części i suport również. Musi posłużyć, co najmniej kilka lat, bez ponownej wymiany tych części.
  24. Jeżeli chodzi o mnie, to ja wolałbym używanego roweru nie kupować, tylko nowy, choć czasami warto kupić używany rower od kogoś, jeżeli jest w dobrym stanie technicznym i nie zniszczony. Używane rowery są też na targach i kiedyś kupiłem na jednym targu w Szczecinie, kolarzówkę używaną, tyle że bez hamulców i tanio kupiłem, bo chyba za 60 zł. Ale to jeszcze były lata 90 - te, a właściwie końcówka tych lat i to była stara kolarzówka, a ja wtedy byłem bardzo młody.
  25. Długo się tutaj nie odzywałem, ale już jestem. Sprawa jest tego typu, że jednak zrezygnowałem z zakupu nowego roweru, ponieważ miałem to w planach i wycofałem się z tych planów. Dałem do reperacji swój stary rower, do mechanika, który akurat mieszka blisko mnie, dwa bloki dalej. Jak już wspominałem na forum, posiadam stary rower rometowski, z ramą, koła 26, kolor wiśniowy, a kupiłem go jakoś w 2003 r. jeszcze z państwowego zakładu ROMET, ale wtedy już firma państwowa była na upadłości. To taki normalny rower, bez żadnych biegów, bez przerzutek i nie był drogi, ale za to wytrzymały, bo wszystko w tym rowerze jest stalowe. Dawny ROMET tylko takie rowery produkował. Miałem z nim po wielu latach od zakupu pewne problemy, ponieważ był bardzo wyjeżdżony przez lata i części w nim się zużywały. Najbardziej problemy miałem z suportem, z koronkami i kulkami, ale to chyba są częste problemy w rowerach, ponieważ to napędza rowery, za pomocą pedałowania. Kilka razy była wymieniana korba, suport, koronki, bo za każdym razem coś tam się psuło, koronka była pogięta i kulki się miażdżyły. To były jakieś chińskie, beznadziejne części, ale tego jest teraz pełno na rynku z Chin. Przez dłuższy czas w ogóle nie jeździłem na rowerze, ponieważ był niesprawny technicznie, a ja już miałem dosyć ciągłych napraw i wymiany tych części o których wspominałem. Jako że rower jednak jest mi potrzebny, nie tylko do rekreacji, po raz kolejny dałem go do mechanika i on powymieniał wszystko nowe, nie mówiąc już o nowiutkiej korbie, która kosztowała ponad 50 zł. Cały komplet, z nakrętkami i suportem. Mam nadzieję, że teraz będzie wszystko dobrze i tak szybko nic się w suporcie i koronce nie popsuje. Rower po za tym jest bardzo dobry, wytrzymały, tyle że był wyjeżdżony przez lata i prawie wszystko w nim było wymieniane, nawet łańcuch był wymieniany na nowy, bo stary łańcuch się rozciągnął od jeżdżenia. Trochę rdzewiał, ale jakieś tam nakrętki wymieniłem na nowe. Ostatnio nawet kupiłem do niego światełka odblaskowe na koła w rowerowym, bo nie było. Oświetlenie rowerowe również kupiłem. Tu miałbym takie pytanie, jaki suport w rowerach jest najlepszy, skręcany, czy jakiś inny? Chodzi o to, żeby, w momencie pedałowania nic tam się nie luzowało i nie pogięły się koronki. Chińskie części do rowerów to chyba nie nadają się do niczego?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...