Skocz do zawartości

Rot

Użytkownicy
  • Postów

    182
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rot

  1. W Krakowie dla mnie to jakaś plaga i źródło narastającej frustracji. Jeżdżę właściwie codziennie, szczególnie po pracy robię sobie okolice 30km, w tym wzdłuż Wisły. Większość tego to ścieżki rowerowe, na których powinienem być w stanie bezpiecznie, z gracją i elegancją jechać sobie swoim tempem i nikomu nie wadzić. Problem w tym, że ludzie mają zwyczajnie wy...walone na to, że jest ścieżka, i po prostu sobie spacerują tam jakby nigdy nic. Przykłady: 1. zapadło mi w pamięć bo sytuacja kuriozalna - niedługo po tym, jak kupiłem rower, ścieżka rowerowa wyraźnie oznaczona, w tym miejscu rozchodząca się z chodnikiem, no ciężko o pomyłkę. Babsko idzie z naprzeciwka, zatrzymuję się i tłumaczę, że tu ścieżka i niech sobie zejdzie na chodnik - zaczęła się ze mną wykłócać, że gdzie, jaka ścieżka, że mnie pogięło i żebym jej pokazał gdzie tu niby oznaczenie jest. Sama niemal na jednym stała XD 2. również część Młynówki, obok stacji benzynowej, niedaleko domu, dojazd do pracy - tam ludzie dosłownie notorycznie wchodzą na ścieżkę, która jest oddzielona od chodnika pasem zieleni i nawet żywopłotem. Bardzo często matki z wózkami. Kiedyś zwróciłem uwagę grupie młodzieży, w odpowiedzi jakiś typek spojrzał na mnie spod byka jakby chciał mi krzywdę robić - co jest o tyle zabawne, że w starciu nie miałby szans. Innym razem pani z wózkiem, zatrzymałem się nawet i mówię, żeby nie łaziła po ścieżce bo niebezpiecznie - tylko spojrzała, uśmiechnęła się i bez cienia refleksji popyla dalej. 3. apropos wózków - rónwież Młynówka, po zmroku, malutka szykana z drzewem, które ciut zasłania widoczność. Jadę swoim tempem, z mroku zza drzewa wyłania się właśnie paniusia z wózkiem. Stoi i gapi się w telefon, nie reaguje na dzwonek, nie reaguje na rower gwałtownie i głośno hamujący obok. 4. ścieżka rowerowa w parku wzdłuż Wisły w stronę Alei Pokoju - jedno z moich ulubionych miejsc ostatnio - będąc na podjeździe mijam z naprzeciwka starszego typa jak wyprowadza sobie pieska. Tym razem słowem się nie odezwałem, ale chwilę później skojarzyłem, że gdyby to się działo minutę - dwie później, to by była kicha - chwilę przed podjazdem jest lekki zjazd z dwoma ślepymi zakrętami w lewo, między którymi, jeśli warunki są sprzyjające, jestem w stanie bez wysiłku rozpędzić się do ponad 35km/h - gdybym tam się z "panem" spotkał, byłby kłopot. Nie muszę chyba dodawać, że tam ścieżka rowerowa jest wyraźnie oddzielona od normalnego chodnika, a facet mijając mnie patrzył na mnie jak na intruza. 5. podjazd do Kładki Bernatka - akurat chodnik połączony ze ścieżką, więc zachowując elementarną kulturę można sobie jechać - znowu jakiemuś dziadkowi się nie spodobało, że kolarze mu jeżdżą, próbuje mi zablokować drogę kulami drąc się na mnie "co robisz" 6. Z dzisiaj - paniusia wyprowadza pieska. Na ścieżce rowerowej, mając obok chodnik. Bo piesek się musi załatwić akurat w te krzaki a nie tamte. Tu mi już puściły nerwy szczerze powiedziawszy - wdałem się w krótką aczkolwiek intensywną potyczkę słowną. 7. Creme de la creme - ul. Królewska, obok uniwersytetu. Ścieżka rowerowa obok chodnika, ale wyraźnie oznaczona, nawet inna nawierzchnia. Po zmroku, chodnik właściwie pusty, ale dwie siksy idą sobie całą szerokością ścieżki. Nie reagują na dzwonek, więc wymijam je po chodniku - a właściwie próbuję, bo w tej chwili okazuje się, że mają psa (zauważyliście pewną tendencję?) który wybiega gwałtownie akurat w moją stronę. Ja daję po heblach, siksy w pisk, a właściwie wrzask. Tym razem obyło się bez strat w ludziach i zwierzętach, ale kiedyś komuś coś się na pewno przytrafi. Ogółem takich sytuacji jest masa i właściwie nie ma dnia, kiedy bym się z czymś takim nie spotkał. Piesi chodzą jak święte krowy, źle reagują na prośby, jeszcze gorzej na groźby, zwracanie uwagi w ogóle nic nie daje. Nie mam już pojęcia jak sobie z tym radzić, i szczerze powiedziawszy frustracja narasta do niezdrowego poziomu. Nie spodziewam się, że znajdę tu jakiś magiczny patent który rozwiąże problemy, więc można ten wątek bardziej potraktować jako wylanie z siebie goryczy, ale kto wie - może jednak jest jakieś genialne rozwiązanie na które nie wpadłem.
  2. Ja słyszałem o takim patencie, że co niektórzy noszą ze sobą ciekły azot. Po potraktowaniu zapięcia czymś takim podobno wystarczy kopnąć w zapięcie i rozpada się jakby było ze szkła. Nie wiem na ile to tylko miejska legenda, nie zostawiam roweru nigdzie na zewnątrz bez opieki na dłużej niż tych parę minut w czasie których załatwiam swoje sprawy np. w sklepie. Normalnie parkuję go w sypialni i nawet nie zostawiam na balkonie, choć teoretycznie nawet nie ma jak się na niego wspiąć od zewnątrz w żaden sposób. Już mi jeden rower ukradli kiedyś i od tamtej pory jestem bardzo wyczulony.
  3. Z tym 11-51 to różnie bywa, ja bym się raczej nastawiał, że to będzie 11-46 Microshift. No właśnie nad takim rozwiązaniem też dziś myślałem. W Decathlonie mi poradzili dziś znaleźć sobie PD-M520 używane na OLX - i faktycznie wychodzą niemal groszowo - ale tu dochodzi koszt butów. To co podlinkowałeś wygląda na niezłą alternatywę, ale ciekawi mnie jak z jakością w porównaniu do Shimano. Gdyby były one dostępne w Decathlonie to brałbym od razu, a tak to muszę pomyśleć. Inna sprawa, że chyba mi tam dziś to niechcący naprawili, nawet jeśli tymczasowo - to póki co przestało klikać, więc pewnie będę miał jeszcze chwilę do namysłu. Jak przyjdzie co do czego to najwyżej za miesiąc się szarpnę już na coś dobrego.
  4. Do pracy, rekreacyjnie... w zasadzie to wszędzie gdzie mam się dostać, to jadę rowerem, dzięki temu jedyny moment, kiedy płacą za komunikację miejską, to jak wracam zawiany nad ranem do domu z miasta. Spoko, myślę w takim razie jedno z dwóch podejść: a) na razie ogarnąć tamte platformy MZYRH - na Ali wychodzą za grosze w sumie - i pomału sobie potem dozbierać do SPD b) od razu zbierać i słuchać tych klików z (prawdopodobnie) pedałów i za parę miesięcy kupić od razu SPD. Dylematy.
  5. Rower zawsze chyba można wpisać w sygnaturę, nie? Mój XC100 ma 11 biegów. Tak, fabryczne platformy - i te Mzyhr rozważałem do wymiany jako opcję 1 lub 2. Zależy co masz na myśli przez poważniejszą jazdę - ostatnio robię sobie po pracy pętle po 30+km dziennie, chwilowo bez wybitnie trudnych terenów, tzn omijam na razie Las Wolski dopóki forma mi się nie poprawi. Za to pojawiają się łatwiejsze single Zakrzówka, Kamieniołom Liban, i niestety też upierdliwy podjazd tam: Jak tylko poczuję się na siłach to też wracam do lasu. Nie wiem czy to jest wystarczająco poważne na SPD... ... z SPD jednak jest ten problem że A) musiałbym poczekać i dozbierać B) jak z butami do tego - musiałbym znaleźć takie, w których dałoby się chodzić normalnie bez problemu jak w każdych innych.
  6. Podejrzewam, że część z tego jestem w stanie zrobić sam - przykładowo wymienić łańcuch to nie problem (dziś nawet z ojcem rozmawiałem na ten temat - czy brać znowu Sram za 70, czy dorzucić do KMC - a jeśli tak, to którego, bo są 3 różne w Decathlon, z czego dwa wyglądają właściwie identycznie różniąc się tylko ceną) Kółeczkom przyglądałem się dziś intensywnie właśnie i wyglądają ok - ale faktycznie są na mojej liście rzeczy do wymiany na coś ciut wyższej klasy. Z całą pewnością jednak samemu kół nie wycentruję a amortyzatora nie wyserwisuję - tu się raczej wstrzymam do awansu, bo pewnie zaboli po kieszeni. Zastanawiam się natomiast nad pedałami - jestem niemal całkowicie przekonany, że te całe klikanie w czasie jazdy to właśnie wina pedałów, pomyślałem więc, że może wymienić je, i teraz opcje są następujące: 1. kupić "byle były" podobne do tego co mam oryginalnie i się nie przejmować 2. dołożyć do ciut lepszych platform 3. olać temat, zatkać uszy dopóki nie będę miał sensownych pieniędzy i wtedy założyć SPD - tu się trochę cykam, bo i nigdy nie jeździłem na takich, i zastanawiam się jak by to miało wyglądać w jeździe do pracy i po bułki - taszczenie ze sobą butów na zmianę chyba trochę mija się z celem. Próbowałem też zdjąć jeden z obecnych pedałów celem dochodzenia co tam w ogóle się dzieje, no i śruba serio ani drgnie. Przykręcone kompletnie na sztywno.
  7. Wziąłem swój na szybki serwis do Decathlonu, bo pojawiły się luzy na kasecie. Co prawda dostałem ochrzan, że bez terminu, że co ja sobie wyobrażam z takim brudnym rowerem i że generalnie są takie luzy że za chwilę bym sobie pewnie zrobił krzywdę - no i szczerze mówiąc pewnie zasłużenie. Natomiast dało mi to do myślenia, że może wypadałoby zrobić sobie listę rzeczy, które należałoby w tym rowerze zakonserwować / sprawdzić / naprawić. Z takich użytkowych rzeczy to z całą pewnością chcę się w końcu pozbyć tego klikania w czasie pedałowania - pan serwisant mówił że to pewnie siodełko, ale nie ma opcji, to musi być coś w napędzie, i myślę, że to mogą być pedały. Alternatywnie wkład supportu (?). Powiedzcie mi proszę, co powinno się sprawdzić po tych 10 miesiącach użytkowania - serwis amora może? Zastanawiam się też nad wymianą pedałów, jest sens pchać się w SPD?
  8. No to chyba coś się po mału klaruje - wychodzi na to, że minimum używana za 3-3,5k, problem w tym wypadku polega na tym, że nikt nie sprzedaje używanych na Allegro z opcją rat, więc po prostu muszę sobie nazbierać jak człowiek.
  9. Gravel trochę bez sensu będzie IMO bo za duży overlap z tym co hardtail robi, a za mało... well... szosowy. Są jakieś modele na które mam zwrócić uwagę?
  10. Na razie robię sobie tylko rozeznianie w temacie, bo wiem, że mam tendencje do napalania się jak szczerbaty na suchary i finalnie i tak będę musiał sobie to na bardzo chłodno przemyśleć, ale rozpytać chyba nie zaszkodzi. Ostatnio zacząłem się zastanawiać nad dobraniem sobie drugiego roweru - lubię mój XC100, ale ostatnie wypady na 2h przejażdżki po pracy to w 90% asfalt, ścieżki rowerowe po mieście, bulwary wzdłuż Wisły i temu podobne - nie chcę się pchać do lasu jeśli po 18 jest jeszcze ciemno. Ostatnio na takim wypadzie wzdłuż Wisły usiadł mi na plecach ktoś na jakimś zwykłym crossie lub innym trekkingu i po paru metrach wyprzedził mnie bez wysiłku i tyle go widziałem. Dało mi to trochę do myślenia. Zastanawiam się zatem nad zasadnością dokupienia drugiego roweru aby uzupełnić ograniczenia góskiego hardtaila. XC100 wciąż miałby być moim głównym rowerem, dlatego jeśli miałbym kupić drugi, to musiałby być w miarę rozsądku tańszy. Czytając wątki tutaj wszyscy mówią, że poniżej 3.5k to nawet nie ma na co patrzeć, moim pierwszym odruchem było "no bez jaj, to tylko rower", potem pomyślałem sobie że budżet budżetem, ale musi być choć trochę przyjemny w użytkowaniu, a potem przypomniałem sobie jeszcze o istnieniu rowerów używanych, więc raczej w używki bym celował. Nie podam konkretnego budżetu, bo nie mam żadnego ustalonego - ma być po prostu możliwie najtaniej, jeśli uda się kupić używany na raty, to powiedzmy że wstępnie 2500-3k. Użytkowanie czysto rekreacyjne, nie ścigam się, jeżdżę raczej sam, nawierzchnia nie zawsze jest w idealnym stanie, ale od wertepów i ścieżek już mam górala. Jednocześnie nie lubię się wlec. Wzrostowo - wagowo: 191cm, waga "na oko" circa 85kg, szczupły z lekkim brzuchem piwnym (którego właśnie próbuję się pozbyć jeżdząc). Da się coś ustrzelić, czy lepiej dać sobie spokój i pozostać przy hardtailu?
  11. nie no, robi po prostu "'szu-szu-szu" przez chwilę i potem cisza, po X czasu znów. I tak w kółko. Z tą siłą hamowania to też nie jest u mnie tak, że rower po prostu leci jakby nic nie hamowało. Hamują, całkiem-całkiem nawet, po prostu nie jest to ta żyleta, że chwyta natychmiast - dopóki jest sucho, bo na mokrym to już lipa. Stąd moje zastanawianie się, czy wszystko z tym jest ok. No i też przesadziłem z tym, że dociągam klamki do kierownicy - taka hiperbola z mojej strony - bo opór czuję już gdzieś w połowie zakresu, który, jeśli ścisnę bardzo mocno, to kończy się gdzieś na grubość małego palca od gripu kierownicy.
  12. Jak na zdjęciu (sorry za chlew, ale pogoda paskudna): Wszystkie podkładki w tej samej kolejności, w jakiej były oryginalnie, a przynajmniej tak mi się wydaje. Możliwe, że to ja sam coś jednak schrzaniłem, klamki jestem w stanie dociągnąć prawie do samej kierownicy, ale nie mam efektu pompowania jakby były zapowietrzone. Ponadto ostatnio słyszę ocieranie nawet na prostej, ale tylko chwilami. Będę musiał pewnie zrobić kolejne podejście do prostowania tarcz, albo oddać do mechanika, szczególnie że tylna opona znów ekspresowo gubi powietrze i co rano muszę pompować. Ogółem co do hamulców, to tak na prawdę też nie mam zbyt porównania, więc też nie wiem jakich efektów się spodziewać. Żyleta to u mnie nie jest, jest może trochę lepiej niż stare Tektro, ale nie żeby przelecieć OTB. Jak mocniej chwycę, to po prostu blokuje tylne koło i tyle.
  13. Ten co był, nie wiem czym miałby się w zasadzie różnić - rozstaw śrub jest ok..
  14. Właśnie SM-RT66 zdaje się. Wydaje mi się, że to nie musi koniecznie być brak siły hamulców, tylko zakres klamki po którym chwytają w pełni - jestem w stanie zablokować koła, ale jak serio agresywnie złapię za klamkę.
  15. Tarcze również, koła dokręcone na tyle żeby nie urwać gwintu - nie mam wyczucia za dużo w tym temacie niestety.
  16. Po jakimś miesiącu jazdy na nowych hamulcach Deore stwierdzam co następuje: 1. nadal słyszę jak tarcza mi przyciera o klocki sporadycznie - na zakrętach (?) 2. Nie wydaje mi się, żeby były dużo mocniejsze niż stare Tektro. Powiedziałbym nawet, że jest bardzo podobnie, za wyjątkiem deszczu - wtedy prawie w ogóle nie hamują. Ki diabeł?
  17. Zacząłem manualnie palcami ustawiać, tył wydaje się być cacy już - bez żadnych oporów, a jeszcze przed chwilą strasznie głośno i metalicznie piszczał jak potępieniec, spróbuję jeszcze przód, ale tu mam gorszą widoczność tego, co się dzieje, no i tarcza jest większa i bardziej podatna na wygięcia. EDIT: Dobra, chyba naprawiłem, ponumerowałem ramiona przedniej tarczy, znalazłem w którym miejscu i w którą stronę wygięta i lekko cążkami naprostowałem. Na ten moment wydaje się działać cichutko.
  18. Podkładki nawet mi ze śrub nie spadły, więc nie powinno być tu problemu. Kołysze się bardzo, ale to bardzo delikatnie, natomiast za nic w świecie nie jestem w stanie tego ustawić tak, żeby szczeliny były równo, za każdym razem albo po skosie, albo jedna strona na płasko bliżej, też kiedy mi się wydaje, że ustawiłem względnie ok, to po dokręceniu nagle widzę, że jest bardzo nie-ok. Mam też wrażenie, że szczeliny patrząc of przodu zacisku są większe, niż od tyłu.
  19. 1 - na oko właśnie mniej niż te pół milimetra, ale zaznaczam - na oko 2 - o które śruby chodzi? Te, którymi się przykręca zaciski do ramy? Jeśli tak, to użyłem tych samych, które miałem już wcześniej z Tektro z przodu, bo przez adapter te które dostałem z Shimano byłyby za krótkie, specjalnie zwracałem uwagę na podkładki. Tył też lekko przyciera, ale wydaje mi się że tam akurat dam radę to wyregulować - jak odkręcę odrobinę zaciski to się toczy gładko, jak tylko przykręcę z powrotem to widzę leciutki opór, na tyle żeby puszczone koło się obracało krócej.
  20. Na razie nie pomogło, jutro po pracy spróbuję z papierem. Niby ociera, ale nie widzę, żeby spowalniało koło jakoś znacznie, tzn puszczone w ruch się kręci. Na dojazd do pracy i z powrotem powinno wystarczyć.
  21. Przykręciłem bez naciskania, tarło bardzo, ojciec mi powiedział, żebym poluzował zacisk, nacisnął klamkę lekko i dokręcił zacisk jeszcze raz i teraz ociera trochę mniej. Założyłem tył i zero sensacji, jedynie klamka ciut miększa niż z przodu, ale nawet jak do odpowietrzenia, to i tak wyjdzie taniej niż montaż całości.
  22. Udało mi się w końcu wymienić hamulec - póki co tylko przedni - i mam wrażenie, że klocki się cokolwiek ocierają o tarczę. To normalne?
  23. Właśnie tych plastikowych bloczków nie dostałem, będę musiał sobie poradzić bez tego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...