Skocz do zawartości

Tour de Pologne amatorów


Rekomendowane odpowiedzi

Byłem, uczestniczyłem, dojechałem :)

 

Pokrótce opiszę tutaj moje odczucia, to jak wyglądały sprawy organizacyjne, kilka informacji których sam próżno szukałem w internecie przed startem, a może komuś się to przyda np w następnym roku :)

 

Przed wyścigiem:

 

- rejestracja oczywiście przez internet (120 PLN), dla zdecydowanych w ostatniej chwili można było się zapisać w dniu imprezy za 160. Oprócz numeru startowego z chipem: podkoszulka TdP amatorów, shaker, buteleczka (ceramiczna?) - do tej pory nie wiem do czego :D, dwa batony białkowe, cztery buteleczki BCAA, chusta TdP, kupa ulotek i medal za uczestnictwo :)

 

- pakiet start VIP -  350 PLN, puszczali 200 osób jako pierwszy sektor. W tym Lang z pomocnikami i rodziną, sporo byłych zawodowców i Karol Okrasa nawet startował :)

 

- Bukowina cała zakorkowana, zablokowana, pozamykana, ciężko gdziekolwiek dojechać, ogólnie koszmar z dojazdem na kwaterę, no ale coś za coś

 

- z kwaterami tragedii nie ma, nieco drożej niż normalnie, ale da radę nawet kilka dni przed terminem coś wyhaczyć.

 

Wyścig:

 

- start o 9.40, puszczane sektorami 150-200 osób co kilka minut, generalnie ja ruszyłem ok 10.10, czas start od momentu przekroczenia lini startu, plusem ruszenia wcześniej jest to że nie trzeba się przebijać do przodu, minusem że trzeba być z godzinę przed startem i swoje wystać

 

- ok 2300 zgłoszonych (nie wiem ile w sumie pojawiła się na starcie), ok 200 nie dojechało lub nie zmieściło się w limicie czasu, w tym zdaje się 4 osoby po wypadkach zabrane z trasy przez karetkę.

 

- trasa dostępna na stronie więc nie będę się zbytnio rozpisywał, dla nizinnego kolarza jak ja który nigdy nie miał do czynienia z takimi górami to był koszmar, ściana Harnaś dojechałem do połowy, ściana Bukowina (chwilami do 20%) szedłem od dołu :D No ale porwałem się jak z motyką na kamień, na przełożeniu 36-28 to chyba zawodowcy nawet nie jechali :). Parę równych kawałków, ale poza podjazdami zjazdy na których dobijałem do 80 km/h i to bez pedałowania z rękami cały czas na hamulcach. Lekki stresik na tych wąskich górskich dróżkach był. Parę wypadków było. Ok 1 km szutru, ale bez tragedii. Generalnie zająłem miejsce w połowie stawki.

 

Ogólnie super zabawa, kilka godzin potem jechali zawodowcy którym kibicowałem, więc cały wyjazd i start oceniam na wielki plus.

Odnośnik do komentarza

Uhhhh, 36-28 to na ścianki trochę twardo miałeś :/

 

W ogóle nie ma o czym mówić chyba że ktoś ma kopyto ze stali, a płuca i serce z turbodoładowaniem. No ale pierwszy raz w życiu miałem do czynienia z takimi podjazdami więc jechałem sobie wesoło na seryjnym rowerze, no i wesoło było do pierwszego wysokiego podjazdu, heh, nie wiedziałem jak to się je w ogóle.

Za rok wrócę mądrzejszy :)

Odnośnik do komentarza

Bylem, kibicowalem. Swietna atmosfera. Mam film ze startu, gdzie stoje przy rondzie w Bukowinie, ktory postaram sie wrzucic do sieci jak wroce, ktory trwa 28 minut. Tyle czasu jechaly wszystkie grupy startowe. Ok. 2600 osob. Potem kibicowalismy naszym kolegom z Grupetto Warszawa, na premii Tauronu w Gliczarowie. Tam widzialem ze 200 osob jadacych na nielegalu bez numeru.

 

Musialem jedna noc przenocowac, bo moj syn byl dekorowany tuz po Kwiato, wiec idac przez Bukowine i Gliczarow szukalismy noclegu w czasie wyscigu amatorow. Nie bylo latwo znalezc ale zlapalismy bardzo dobra kwatere za 40 od glowy z wlasna lazienka. Super sniadanie u gazdziny platne dodatkowo 15 ale warto bo objadlem sie jak bak. Takich co jechalo na 36/28 bylo wiecej. Najszybszy z naszych kolegow w kategorii M40 pojechal 2:02. Najwolniejszy troche ponizej 3h. Wiekszosc ok. 2,5h. Ogolenie rewelacyjna impreza. Nie ma takiej drugiej w Polsce, ktora zbliza sie atmosfera i iloscia uczestnikow. Goraco polecsm, nawet jesli siw troche podejdzie z buta. W przyszlym roku jesli bede w pelni zdrowia to pojade

 

Sent from my SM-T360 using Tapatalk

Odnośnik do komentarza

Ja mam filmik z całej trasy, ale jeszcze uczę się obsługi kamery i niestety zamontowana na kierownicy strasznie latała i nawet stabilizacja obrazu niewiele dawała na szybkich zjazdach po połatanej trasie.
Na przyszłość trzeba montować tylko na kasku lub na uprzęży na sobie.

Jak ogarnę, poprzycinam i zmontuję coś krótkiego i sensownego z fragmentów gdzie kamera nie latała jak osa to wrzucę, bo pewnie nikomu się nie będzie chciało oglądać 2,5 godziny :)

Przygotowania na następny rok zacząłem w zasadzie już wczoraj :D

 

PS. Na razie filmik z wspinaczki zawodowców na ścianie Bukowina którą jechałem (a w zasadzie wchodziłem :D) kilka godzin wcześniej. Zdaje się że ok 20 % nachylenia w tym fragmencie.

Michał Kwiatkowski w żółtej koszulce

 

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Dla osób, które nie brały udziału, albo brały udział, a chcą sobie przypomnieć jak to wyglądało "od środka", wreszcie odkopałem nagrania z kamerki i zmontowałem z tego skrót.

 

Dla niestartujących, być może pomoże to podjąć decyzję czy warto wziąć udział w tym wyścigu. Z mojej strony powiem, że jest wiele plusów, ale są też pewne aspekty, które są do poprawy. Ale myślę, że warto spróbować i przekonać się na własnej skórze bo atmosfera z całym wydarzeniem jest na prawdę bardzo fajna smile.png

 

Ja osobiście z "całości" byłem bardzo zadowolony. W środę przyjazd do Bukowiny Tatrzańskiej, rekonesans trasy, a potem miłe spędzanie czasu z kobietą oraz moim "kolarskim partnerem" :D. Czwartek - kolejny dzień relaksu i udaliśmy się na trasę wyścigu (dźwięk jadącego peletonu - aż ciarki przechodzą :D). No i wreszcie upragniony piątek. Bukowina cała pozamykana, więc trzeba było uciekać z autem gdzieś poza trasę żeby wyjechać z miasta tego samego dnia, więc polecam przyjechać sobie na 4 dni, jeżeli ktoś chce połączyć wyścig z małym wypoczynkiem. Ludzi masa! Ale czas wystartować. Co jest największym problemem w wyścigu? Tłok na podjazdach bo uliczki wąskie, na dodatek jeszcze z boku stoją samochody, które zabierają kolejne centymetry szosy, no i mimo wszystko nie wszyscy mają doświadczenie w wyścigach. Może nawet źle to nazywam, raczej powinienem powiedzieć "ogarnięcie", ponieważ niektórzy robili bardzo niebezpieczne ruchy, jakby jechali sami, więc do kraksy może dojść bardzo łatwo. No i przede wszystkim trzeba mieć też szczęście na tych podjazdach, aby nikt przed Tobą się nie zatrzymał (np. bo zsiada z roweru) bo jest tak mało miejsca, że się przed tym nie ucieknie i też będzie trzeba zejść i mimo sił rower trzeba prowadzić (ja na szczęście to szczęście miałem :D). Ale miałem też pecha... Zbyt ufałem moim hamulcom i na dohamowaniu na zjeździe gdzie potem był mocny zakręt, nie wyrobiłem :/

 

Skutek? Wypadek. Można powiedzieć, że wyjechałem poza trasę, na trawie mnie podbiło i pofrunąłem z rowerem w las. Szczęście w nieszczęściu. Wylądowałem między drzewami i upadłem na plecy (dość solidnie bo dźwiek był taki jakby spadało ścięte drzewo). Pierwsze co po upadku to standard - solidne, głośne "kur**", potem myśl o tym, że się połamałem bo ciężko mi wstać. Straż wyławia mnie z tych krzaków i wstaję... Znowu kilka przekleństw i myśl, że nie skończę wyścigu. Straż mówi, żeby czekać na karetkę, w stresie zgadzam się z tym, ale w momencie oczekiwania, postanawiam wstać, pochodzić, zobaczyć co i jak ze mną. Plecy bolą mocno, ale nie mogę być miękki. Lekarz przyjeżdża, bada mnie, uważa, że najprawdopodobniej to mocne stłuczenie, ale tylko badania mogą to potwierdzić. Decyzja w głowie zapada - muszę wrócić na rower i dojechać do mety. Składam rower. Kierownica do poprawienie, koło też, łańcuch spadł - jestem cały w smarze. Jadę dalej. Ból cały czas mi towarzyszy przez co moje tempo nie jest takie jak wcześniej, ale jadę. Najgorzej było na Gliczarowie, gdzie plecy przy takim obciążeniu dostają w kość, ale walczę z samym sobą i daję radę, niestety nie w takim tempie jakie miało być, ale chciałem po prostu dojechać do mety. Potem zjazdy gdzie normalnie jechałbym 70km/h, ale psychika robi swoje, maksymalnie jadę 50km/h, żeby bezpiecznie zahamować w odpowiednim momencie. I tak oto dojechałem do mety. Niezadowolony, zdenerwowany i zniesmaczony tym co się wydarzyło bo byłem bardzo dobrze przygotowany (jak na moje możliwości), a nogi podawały doskonale. 

 

Finalnie dojechałem do mety na 680 miejscu, gdyby nie wypadek (straciłem na nim ponad 10 minut) to byłbym sklasyfikowany na około 300 pozycji, nie wspominając o tym, że moje tempo, po wypadku, mocno spadło, więc byłbym jeszcze wyżej. Ale jestem szczęśliwy, że jestem cały i zdrowy, że dojechałem, a sytuacja ta wiele mnie nauczyła (także koncentracja i bezpieczeństwo na jeszcze wyższym poziomie) i to co mnie spotkało daje mi teraz jeszcze większą motywację do tego, aby za rok zdecydowanie poprawić swój wynik.

 

Co do raportu medycznego... Po wyścigu jeszcze zostałem przebadany przez ortopedę, z opcji prześwietlenia nie skorzystałem bo straciłbym w szpitalu kilka godzin (wiele osób było w znacznie gorszym stanie, więc mieli co robić). Więc skończyło się na mocno stłuczonej kości ogonowej, biodro również, no i oczywiście dupa w kilku miejscach. Po za tym lekkie rozcięcia i sporo otarć na całym ciele (dupa, kolana, łokcie) i jeszcze... Obrażenia po pokrzywach :D Bo to właśnie w nich wylądowałem. Przez ponad 10 dni ciężko było się poruszać, siadać, leżeć, schylać się czy tym bardziej cokolwiek podnosić, ale jechałem od razu na wakacje, więc przeleżałem te dni na plaży :p Następnego dnia po wypadku doszło jeszcze kilka siniaków na udach, których wcześniej nie było widać, oraz stłuczona pięta i naciągnięte ścięgno achillesa, która w sumie ciągnie mnie do dzisiaj.

 

Co do najsłynniejszego tematu przełożeń na ten wyścig. Ja osobiście jechałem na 36/28. Na największych nachyleniach było ciężko, ale mówią na mnie "Wąski", więc przez moją charakterystykę oraz sylwetkę łatwiej mi podjeżdżać, ale za co ciężsi zawodnicy mogą więcej zyskiwać na zjazdach. Także dobierając przełożenia trzeba wziąć pod uwagę swoją nogę, sylwetkę (wagę) oraz wytrzymałość. Myślę, że 36/32 będzie bardzo uniwersalne dla większości zawodników, chociaż i tak będzie trzeba się namęczyć, a jak ktoś chce czuć się jeszcze bezpieczniej to 34/32, chociaż różnica już będzie malutka, ale zawsze to coś :)

 

Tymczasem jak ktoś ma ochotę rzucić okiem na filmik to zapraszam smile.png (montaż i jakość nie jest wybitna, ale co ma być to jest)

 

Odnośnik do komentarza

Współczuje upadku, wiem co znaczy mocno wypieprzyć (w czerwcu miałem na zjeździe bliski kontakt z asfaltem po którym 2 tygodnie dochodziłem do siebie).

Ładnie ciśniesz na podjazdach, nie dziwne, że dajesz rady na 36/28 :)

Oby to były nasze ostatnie upadki :P Czy mocne, czy lekkie, mimo wszystko każdy jest nie przyjemny, więc oby już się nie przytrafił :)

Dzięki :)

Odnośnik do komentarza

Gratki za miejsce  :) Potem było tak ciasno że minuta różnicy dawała 100 miejsc :D

 

Fajnie że chciało Ci się coś zmontować :) Z ciekawości jaki model kamery i gdzie miałeś zamocowaną ?

 

Rzeczywiście jaja z tymi autami stojącymi na Harnasiu. Nie wiem po kiego grzyba tam wjechali, zwłaszcza że w większości samochody sponsorów, którymi mam wrażenie jeździli sobie w te i wewte bo mogli.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...