Skocz do zawartości

Czy warto kupić pulsometr?


Rekomendowane odpowiedzi

Pomiar z nadgarstka tylko jako uzupełnienie - do pomiaru w ciągu dnia, snu itp. W trakcie aktywności fizycznej tylko pomiar z pasa na klatce.

Jak chcesz coś w miarę taniego

https://www.euro.com.pl/smartwatch/garmin-vivoactive-czarny.bhtml

Ma możliwość podłączenia czujników ANT+, od wielkiej biedy może zastąpić licznik rowerowy. Funkcjonuje całkiem nieźle jako podstawowy smartwatch.

 

A jak typowo na rower i w rozsądnych pieniądzach - lezyne albo bryton. 

Odnośnik do komentarza

Lekarze rzadko mają takie pojęcie w słowniku, a szkoda. Choć mam akurat taką jedną przypadłość nieortopedyczną i niesercową (więc nie należącą do kanonu ładnych chorób, którymi można się na prawo i lewo chwalić :p), że od lat ich wykańczam, którykolwiek się weźmie i zaczyna pyszczyć, że on z tym zrobi porządek. Około drugiej, najdalej trzeciej wizyty odpuszczają i skupiają się na przykład na wysokim cholesterolu (który kompletnie nie ma związku) :p Za to akurat uwielbiałam zawsze część moich wykładowców - poza niektórymi tylko przypałami większość zawsze z otwartą przyłbicą przyznawała się, że nie czegoś nie wie. Trochę szkoda, że lekarzami nie zostali ;)

 

Wracając do głównego tematu:

Odnośnie tego zegareczka, pisałam Ci, abyś nie pakował się w "gie", które ma pomiar pulsu z nadgarstka. Koniecznie pas HR.

Przypominam tylko nieśmiało, że Garmin to 1000zł za goły licznik. Trzeba dokupić pas i można także dokupić czujnik kadencji, jak ktoś odczuwa potrzebę.

Lezyne nie jest tani, ale jednak tańszy. Za 600zł masz licznik oraz pulsometr: https://www.cyklomania.pl/lezyne-komputer-rowerowy-macro-gps-hr-loaded,id8941.html. Lub 100zł drożej wersja Micro. Wersje różnią się tym, że ta tańsza ma 22h pracy na baterii, ale nie ma barometru i akcelerometru. Ta droższa pracuje jednak tylko 14h i ma mniejszy ekran.

Według mnie, jeśli chcesz komputerek głównie z wskaźnikami tętna itp., to wystarczyłby Ci Bryton 100 i pas HR. Na Allegro widziałam taki komplet za 450zł.

Patrzyłeś na puslometry od Deca?

Odnośnik do komentarza

1000 to już z czujnikiem HR można kupić. Tak to ciągle o 400 więcej niż lezyne. Warto? Elle powie nie, ja bym dorzucił 400 stowki, na coś porządnego. Kwestia potrzeb i funduszy. Ja mam wahoo element bolt ale to też cena bliżej Garmina. Jak HR to tylko pas.

 

Co do jazdy z telefonem, bateria to jedno, do Ogarnięcia. Mnie szlag trafiał z gubienie gps czy zwykłym wieszanie się telefonu, stravy, endomondo czy czegokolwiek. Odkąd mam komputerek z gps, problemu tego typu nie ma. Nie wiem jak w garminie ale ja ostatnio z wahoo jechałem po sladzie mocno zakręcony po Mazurach i Warmii ponad 100km poradził sobie świetnie. No ok że dwa razy wyciągnąłem telefon, żeby sprawdzić czy nie bredzi. Wahoo ma więcej ścieżek na wbudowanych mapach niż Google maps:p podejrzewam, że Garmin nie jest tu gorszy.

Odnośnik do komentarza

Patrząc teraz co jest w deca pod hasłem pulsometr znalazło mi różne rzeczy. Od pulsometrów za 50 do takich za 2 tys. 

Mówisz, że sigmy lepiej unikać? Bo w sumie dosyć ciekawy zestaw tam mają:
https://www.decathlon.pl/licznik-bc-2316-bezprzewodowy-id_8386294.html   podobno ma wszystkie czujniki itd w zestawie
Z tym Lezyne jest taki problem, że wolałbym coś ze sklepu "po sąsiedzku", żeby można było zobaczyć i wziąć na raty. Właśnie najlepiej sklepu typu rtv euro agd albo decathlon byłoby najlepiej. 

W rtv niestety wcale nie ma liczników rowerowych. A w sklepach rowerowych okolicznych każdy licznik ma doliczoną ładną marże , która wynosi 30-40% ceny dostępnej w innych sklepach, więc pewnie łącznie jest to ponad 200%. 

Z pulsometrów znalazłem taki, ale nie wygląda na zbytnio wygodny. 
https://www.decathlon.pl/zegarek-kardio-onrhythm-500-id_8389271.html

Ten garmin mnie zastanawiał, ale jedyna możliwość w deca to wersja całkiem goła i to za 1,1 tys to troszkę głupi. U mnie w rowerowych ten garmin z czujnikami kosztuje 1,6 tys a to jest stanowczo za dużo. Początkowo nawet miałem podejście, żeby nie wydawać więcej niż 300, z tego powodu, że nie wiem czy cokolwiek poza pulsem wykorzystam. 

Odnośnik do komentarza

Powiem, że nie dla kogoś, komu żal w ogóle pieniędzy na rowerowy komputerek. Natomiast wielokrotnie pisałam, że jak ktoś ma, niech dokłada.

Co do samego porównywania liczników, nie bardzo widzę sens. Lezyne zawsze będzie tym gorszym, bo zaoferował coś za mało tańszego i przy tym ani trochę lepszego niż mający bardzo mocną pozycję Garmin. Część osób kupuje Garmina, bo wszyscy wokół go mają i mówią, że dobry. Większość Lezyne'a nie miała w rękach, a jeśli, to siłą rzeczy będą porównywać go do pierwotnego wzorca wszystkich liczników. To jest dla mnie najzupełniej naturalne, a ja ślubu z Lezyne nie wzięłam, żeby tu za niego ginąć. Dlatego mało o nim piszę na tym forum, coraz częściej ograniczając się do wzmianki, że jest i jest tańszy. To jest tak, jakbym broniła Sorę wśród ludzi jeżdżących na Tiagrze lub 105-tce. Wszelka dyskusja z zasady jest pozbawiona sensu. Nikomu nie przegada, że kaseta 105 kosztuje dwa razy drożej, a łańcuch 11s jest 50% droższy niż 9s. Bo na 105 jeździ się lepiej, jest inna kultura pracy itd. Poza tym zaraz podniesie się argument, ile kkm wytrzyma kaseta/łańcuch Sory, a ile 105-tki. Nikt przy tym nawet przez moment nie pomyśli, czy naprawdę mu to potrzebne, bo skoro go stać, to powinien kupić - w końcu pracuje uczciwie i jest wart tego luksusu! Dopiero przy Ultegrze, może Di2 powiedzą mu: daruj sobie. Moim zdaniem wyłącznie z uwagi na cenę - bo jakby tylko było przystępniejsze, nawet i ta klasa zagościłaby pod strzechami. Nie chcę tu rozpętywać burzy, że komuś coś wyliczam. Oczywiście, powtórzmy do znudzenia świechtane - niech każdy kupuje to, na co go stać. Problem w tym, że odnoszę wrażenie, że nie każdego, kogo "stać" rzeczywiście "stać" i zarazem jest to wydatek wart spłacania rat lub zrezygnowania z jakiejś innej przyjemności.

To zresztą nie jest tak, że ja jedna na tym forum jeżdżę z Lezynem i na Sorze, a wcześniej na Kandsie czy innym Spartacusie. Jak się przekonałam w ciągu ostatnich dwóch lat, na tym forum jest takich osób sporo, ale często nie chcą się nawet wychylać, bo mają zerową siłę przebicia. I jeszcze rok temu prawie nikt miał odwagi polecać hamulców VB zamiast tarcz, amortyzatorów typu NVX/NCX zamiast przynajmniej sztywnego widelca, grupy Alivio zamiast Deore. Tacy ludzie najczęściej zresztą i tak nie mają argumentów, aby swój wybór bronić, bo czy jechali na Raidonie? Pewnie mają jeden rower i na tym koniec ich doświadczeń. Mogą albo się zamknąć, albo powtarzać mądrości wyczytane w jakichś testach.

Nie twierdzę tym samym: narodzie, na Vellbergi! Mam na myśli to, że warto zachować zdrowy rozsądek, szczególnie, jeśli ktoś tylko lubi rower, ale niekoniecznie jest to jego miłość życia. I nie zmienia to faktu, że kiedyś moim celem także jest Wahoo (tak, właśnie on, a nie Garmin) oraz frameset full carbon. Wolę jednak dziś jeździć z Lezyne bez kosztów niż kupić Wahoo i odmówić sobie tego czy tamtego. Albo dalej męczyć się z durnym telefonem i zbierać kasę do skarbonki ;)

Przy okazji jeszcze telefonu - akurat mi GPS łapał świetnie, ale wysypywanie apek doprowadzało mnie do szału. Pamiętam kiedyś jak omal nie zdechłam na takim podtarnowskim podjeździe, ale obiecywałam sobie, że w domu zobaczę sobie, jakie miałam tętno i w ogóle jaka byłam dzielna ;) Niestety, już na szczycie okazało się, że podczas gdy ja dawałam z siebie wszystko, mój pulsometr postanowił oszczędzać energię i rozłączył się z telefonem, a sama apka przy prędkości 5-7km/h rzucała mną po drodze jak pijanym zającem, wymyślając mi jakieś niestworzone wartości. Odkąd mam prędkość braną z koła, nagle wszystko działa tak cudownie prosto... To takie uczucie, jakby ktoś sprawił, że YouTube znacznie działać przy wygaszonym ekranie ;)

Odnośnik do komentarza

Kontynuując zacną tradycję offtopicu: podoba mi się Wahoo, ale nie wiem czy kupiłbym drugi raz. Mam w miarę prosty zegarek Garmina (pierwszy Vivoactive) więc coś o ich ekosystemie wiem.

 

Wiem, że Garmin nie jest idealny, ale Wahoo niekoniecznie jest lepsze. Są drobne i większe niedoróbki, funkcje które powinny/mogły by być (i o które użytkownicy proszą) a nie ma. Aplikacja na androida (bez której licznik traci sporo funkcjonalności) jest słaba i niedostosowana do współczesnych wersji androida. Wychwalana w recenzjach konifgurowalność licznika jest jednak bardziej ograniczona niż w Garminie. 

 

 ¯\_(ツ)_/¯

 

No ale mimo wszystko licznik sprawuje się dobrze, większych powodów do narzekań nie mam. Ale po prostu kiedy za jakiś czas przyjdzie czas na zmiany, będę poważnie myślał nad jakimś Garminem.

Odnośnik do komentarza

To jak rozumiem jest wersja biedna bez niczego? 

https://www.centrumrowerowe.pl/komputer-rowerowy-lezyne-macro-gps-pd5672/?v_Id=105393&gclid=Cj0KCQjw3v3YBRCOARIsAPkLbK5W_d67IVGQ0TyVC9hgkDJ_zSeJ8dzmBjL6cd3A0RWwq-1hdPieeF8aAp2sEALw_wcB

Jedyne co mnie w tym garminie przyciąga to możliwość zrezygnowania z gps'a w telefonie. Bo trochę po ostatniej wyprawie się speszyłem, gdzie używałem telefonu i nie dojechałem do celu bo baterii zabrakło i potem szybki powrót na pamięć. 
Sam pulsometr to chyba u mnie byłby strzał w 10 jeśli chodzi o diety i tego rodzaju podejście. Ja lubię rywalizacje i nie ważne jak długi odcinek jadę na zajechanie, co powoduje, że zamiast tłuszczu głównie tracę mięśnie, a nie jest mi to wcale na rękę, bo nie po to traci się kasę i macha żelastwem by na koniec to wszystko wyrzucić w błoto =).

Z drugiej strony nie wiem czy kupowanie zegarka, nawet takiego za 4-5 set zł ma sens do roweru, przecież nie będę co chwila patrzył się na rękę.  

Odnośnik do komentarza

Pisząc o samym pulsometrze, bardziej myślałam o takim do 200zł, gdzie tylko będziesz kontrolował puls, a nie patrzył jak sroka w kość ;) Są też takie, które mają możliwość pikania, gdy wychodzisz ze strefy albo osiągasz tętno maksymalne, ale to dokładnie Ci tego nie wyłuszczę, bo tak jak pisałam - nie siedzę w temacie, jeżdżę dla przyjemności, a pulsometr mam wyłącznie po to, by chronił mnie przed przerostem ambicji, który zdarza mi się przy za dużej dawce adrenaliny ;)

 

Nie wiem, czego dokładnie oczekujesz od tego GPSa. Nawigacji, map czy rejestracji trasy? Jeśli map - Lezyne się nie nadaje. Prawdopodobnie Bryton i tańsze Mio także (droższe Mio jest według mnie nie warte ceny w zestawieniu z konkurencją). Nawigacja po śladzie w Lezynie u mnie się dotychczas sprawdzała, natomiast nawigacji ze wskazówkami zwyczajnie nie lubię. Nie jestem pewna, czy nie trzeba przy tym do nich telefonu, bo jeszcze tego nie rozkminiłam do końca (bo i tak go zawsze mam). Tak czy owak, jak chcesz prawdziwej nawigacji, to chyba lepiej dołożyć do Garmina (choć porównania nie mam i bazuję na chwalbach stąd i stamtąd ;)). Mi zależało bardziej na bezproblemowej rejestracji trasy. Zwykle jeżdżę w znanych okolicach, a mapy sprawdzam jedynie raz na czas na telefonie. Na wszelki wypadek dodatkowo na długie trasy biorę też powerbank, ale to z racji tego, że robię dużo zdjęć.

Odnośnik do komentarza

Także bardzo lubię zdjęcia i myślę, że skoro kadencja nie jest dla mnie must have, GPS w fonie jest bardzo dobry, szczerze mówiąc nigdy mnie nie zawiódł (nawet gdy innych GPS wyprowadziły nas w głębokie pole, bez żadnych dróg). W lesie, mieście, górach, praktycznie w 95% (żeby nie zapeszyć) się sprawdza.  Także myślę, że w tym temacie jednak pójdę mniejszą linią oporu i wezmę sobie power bank za 130 - 20 tys mAh brzmi bardzo kusząco i myślę, że byłoby wystarczająco na wycieczki z włączonym GPS, transmisja danych i aparatem. 

Nadal jednak będę się zastanawiał nad tym pulsometrem, bo to jest coś co pomogłoby mi się nie zajechać i potraktować rower nie tylko jako pasje, ale też jako narzędzie treningowe. Jeśli chodzi o prędkość i rejestrowaną trasę to raczej strava w połączeniu z gps w telefonie i internetem raczej nie gubi mi rejestrowanych przejazdów. Może tylko raz jej się coś pogubiło i mi zresetowała połowę trasy. 

 

Odnośnik do komentarza

Zaryzykować 50zł na pas HR z BTLE zawsze możesz. Wtedy masz pulsometr w tym przysłowiowym Endomondo. Ja jeździłam tak dwa sezony - jak się nie ma nic innego, dobre jest i to.

 

Co do powerbanka, gorąco polecam Xiaomi 20000. Troszkę duży, nienajlżejszy, ale wydajny i trwały. U mnie ma dwa lata i nadal naładuje telefon kilka razy zanim padnie. Więc czy stracił coś z swojej mocy, czy nie, ma dla mnie w takim wypadku drugorzędne znaczenie ;)

Odnośnik do komentarza

Używasz powerbank w podróży? Jestem ciekaw czy nie ma z tym problemów :). W sensie używanie np gps + powerbank, czy nie przegrzeje się xD. 

Co mnie zastanawia? Czy łączenie pulsu przez telefon na dłuższą metę nie gubi się za często i daje jakieś autentyczne pomiary? Znalazłem taką opaskę, myślisz, że spełni to moje oczekiwania?

https://www.euro.com.pl/akcesoria-do-zegarkow/garmin-czujnik-tetna-010-10997-00.bhtml

 

Chyba, żeby zaryzykować i wziąć tego lezyne macro hps hrsc na raty?

https://www.centrumrowerowe.pl/komputer-rowerowy-lezyne-macro-gps-hrsc-loaded-pd5674/?v_Id=105479
 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...