Skocz do zawartości

Giant Anyroad 2, dla przyjaciół: GravElle


Rekomendowane odpowiedzi

Elle jak z Tarnowa jesteś to może dasz się zaprosić czy siebie pożyczyć. Będę na weselu u kuzynki i kuzyna właśnie w tych okolicach i nie mam z kim iść :)  A tak na poważnie czytam forum i tematy i powiedz mi. W sumie nie wiem ile uda mi się dorobić. Ale tak myślę czytając twoje modernizacje, że nawet jak na amatora koła duże znaczenie mają. Faktycznie zmiana z marnych kół na lepsze aż taka różnica jest? Łukasz mnie już kiedyś odwiódł od tego pomysłu, ale jakbym sobie zarobił to może bym się skusił. Bo te co mam teraz to z 60 zł warte obręcze są. Tylko jak już zmieniać to nie pod v brake a pod tarczę pewnie. I jeszcze może węższe opony bym dał. I pewnie w cenie do 500 zł ciężko będzie, bo jak czytam to gdzieś  od 800 zł polecacie. 

Odnośnik do komentarza

Na wiele rzeczy dałbyś mnie radę wyciągnąć, łącznie z pogrzebem wujcia Miecia i stypą, ale wesela omijam szerokim łukiem. I jakbym kiedykolwiek miała wyjść za mąż, to też na bank nie urządzę ;)

 

Z tymi kołami to sama do końca nie umiem powiedzieć, jak jest. Są ludzie, którzy mają parcie na coraz wyższe klasy przerzutek i ich to jara. Ja próbowałam 105 i choć jest lepsza, Sora mi wystarcza (w przeciwieństwie do Clarisa, który rzęzi okropnie), podobnie jak w MTB wystarcza mi Alivio. Natomiast zaczęłam od pewnego czasu jarać się wagą. Oczywiście wynika to głównie z każdorazowego wnoszenia roweru na trzecie piętro, chociaż i podczas podjazdów nie jest bez znaczenia.

Druga sprawa to samo toczenie kółek i tu winny jest Decathlon ze swoją pomyłką ;) W normalnych warunkach zapewne nadal jeździłbym na fabrycznych kulkach i nie wiedziałabym, co tracę. Ale gdy w ramach reklamacji dostałam Mavika, a potem dokupiłam drugie na przód, nagle rower zaczął jechać nieco inaczej. Zwyczajnie łatwiej. I te kółka toczą się tak cicho, że aż miło posłuchać nawet w domu na stojaku, jak przechodzę obok ;) Więc nie jestem w tej kwestii tak do końca normalna :D

Do hamulców obręczowych nie musisz wydawać takiej kasy. Ja kupiłam komplet DTSwiss R1900 za 350zł w bardzo dobrym stanie. Tylko trzeba swoje wyczekać. Natomiast nowe też nie muszą być za 800zł - za 830 kupiłam koła pod tarcze, podczas gdy "tradycyjny" Mavic Aksium bodajże już po 650zł jest. Co do tarcz, to musisz mieć pod to ramę - masz?

Odnośnik do komentarza

Wiesz ja się staram znaleźć złoty środek by mieć coś porządnego i by było trochę i fajnie chodziło. Ale mam świadomość że  nie muszę mieć najlepszego czy bardzo porządnego. Więc w rower celowałem  gdzieś 3 tyś co dla mnie sporo i wydaję się, że  w tej cenie spoko można mieć, że taki np. za 5 tyś czy droższy na moje możliwości pewnie za dobry by był. Gdzie inni rowerzyści tylko takie czy powyżej  5 tyś kupują i odczuwają przy tym zmiany nawet te drobne.  A jak mówiłem za ile kupuję rower wiele osób czy znajomych ogłupiałeś rower za 3 tyś co w nim za tą cenę jest.I zdziwienie, że rower tyle kosztować może. A i mam tez świadomość, że na to co dostałem  w 2014 ciężko było by w tej cenie mieć jeszcze porządne koła. Choć teraz myślę, że mogłem dołożyć, gdybym wiedział lub gdyby ktoś polecił do lepszych kół. Z tego co wiem jak to wspominałaś moja unikalna rama przyjmie tarczówki. Tylko co to będzie znowu różnica na  plus i korzyść względem v-brake. Myślę nad mechanicznymi. A i ciekawe czy udało by mi się zmieścić w około 1 tyś za koła i hamulce? 

Odnośnik do komentarza

Na chwilę obecną moja ocena tarczowych hamulców ogranicza się do niezdrowego podniecenia na myśl, że już nie będę mieć czarnych, brudnych obręczy :D Poza tym, jeśli idzie o siłę hamowania, mi naprawdę hamulce obręczowe zawsze wystarczały (zarówno VB, jak i dual pivoty, a nie miałam z górnej półki, tylko z dobrymi klockami).

Rozumiem Cię, bo dla mnie 3tys. to też jest dużo. I może nawet jakbym rozłożyła na raty i nie wiadomo, jak wiele jeździła, to i tak kupowanie wymarzonego karbonu za 5-6k mijałoby się w moim przypadku z celem. Dlaczego? Bo bałabym się go zostawić pod sklepem na pięć minut, nie dałabym się nikomu przejechać i najlepiej w ogóle trzymała w domu, aby się nie obił ;) A przecież to nie o to chodzi. Więc przede wszystkim mnie nie stać na taki rower w głowie.

Ze znajomymi mam podobnie. Jak się jaram, że super tanio wyhaczyłam rower, to oczekują nie 2,5 tysiąca, tylko tak 2,5 stówki ;) Więc nawet się nie przyznaję ile co kosztuje. Z drugiej strony pamiętam dokładnie, że też taka byłam. Gdy pojawiłam się na tym forum, wydawało mi się, że ludzie, którzy kupują coś lepszego niż mój Kands za 1400zł, to albo ambitni sportowcy, albo czterdziestki z kryzysem wieku średniego, którzy rekompensują sobie kompleksy wypaśnymi rowerami za... 3-4 tysiące :D No niestety, takie człowiek ma pojęcie, jak nie siedzi w temacie.

Oczywiście nie znaczy to, że na tańszym się nie da. Wciąż pluję sobie w brodę, że da się, bo tyle kilometrów i takiej formy, jak miałam na klocu Kandsie, niestety nadal nie osiągnęłam. Miałam nadzieję w tym roku, ale wskutek różnych zawirowań, obawiam się, że znów może nie wyjść.

 

Tymczasem Anyroad w jeszcze większej rozsypce, niż był ostatnio ;) Cały czas ogarniam temat. Dziś dotarły do mnie opony i klucz HTII. Tak więc mam już przykręcone tarcze i jak zdążę, jutro będę mogła regulować hamulce.

Odnośnik do komentarza

aktualizacja zbiorcza, czyli GravElle v.1.2 ;)

 

35548170_437850843352723_359172723519678

 

 

Wstęp: Nareszcie udało nam się kupić z siostrą dla niej rower. Rower był niestety (dla nas niestety) na 105-tce, a 105 droga jest. Tymczasem potrzebujemy dwóch tylnych kół, dwóch kaset i dwóch łańcuchów, aby jeździć sobie na trenażerze. Koszty mogą zwalić z nóg, co boli szczególnie, gdy ma się w domu drugą kasetę 9s, drugi łańcuch 9s oraz komplet kół z bębenkiem pod 9-rzędową kasetę. Wszystko to sprawiło, że podjęłam się - z mojego punktu widzenia - szalonego projektu przekładania napędów miejscami. W tym miejscu serdeczne podziękowania dla Jacka oraz Radka (NoOnesThere) za pomoc merytoryczną oraz wsparcie :) Zwłaszcza dzięki temu drugiemu (znaczy się wsparciu, bo akurat Jackowi i Radkowi dziękuję po równo :P) uwierzyłam, że dam radę i mimo wszystko nie bez obaw, zabrałam się do roboty. Ale zanim napęd, po kolei...

 

Koła: Z kołami przeprawa była nieziemska. Generalnie na dzień dzisiejszy nie polecam albo polecam dla cierpliwych. Najpierw, jak już pisałam, okazało się, że nie ma przejściówki, potem zapłaciłam za nią ponad 100zł w autoryzowanym serwisie (tyle szczęścia, że zrobili od ręki), gdzie przy okazji dowiedziałam się, że w kole jakiejś tam niedostępnej na rynku uszczelki brakuje, a po powrocie do domu i założeniu na miejsce, okazało się, że tylne koło jest lekko przeciągnięte na jedną ze stron. Niby 1-2mm, ale to wystarczyło, aby nowa opona ocierała o tylne widły. Z duszą na ramieniu przeciągnęłam koło na drugą stronę. Na razie jest chyba okej, choć nie wiem, co jeszcze miałoby się zdarzyć w nowych kołach? Szprycha lub obręcz pęknąć podczas pierwszej przejażdżki?

 

Opony: Zakupiłam polecane przez Łukasza Schwalbe CX Comp 700x38c. I tu sprostowanie oraz moje pokajanie - nie wiem naprawdę, jak to się stało, ale okazało się, że te zdjęcia na początku i w ogóle cały mój opis dotyczyły opon... 35c. Czeski błąd, który mógł mnie kosztować dodatkowe przesyłki w obie strony. Na szczęście 38mm jeszcze w tylne widły wchodzi, 40mm podejrzewam, że już niestety nie. Taka krępująca sytuacja... :rolleyes: Co do samych opon, wstępnie jestem zadowolona. Opory toczenia są wprawdzie gorsze niż w Kendach Khan, ale za to Schwalbe są znacznie lżejsze, co jest odczuwalne. Mój niepokój budzą dość cienkie ścianki boczne, ale może niesłusznie. Czas pokaże.

 

Hamulce: Zakupiłam klocki Jagwire oraz tarcze Shimano RT64 (bo były ciut lżejsze i raptem 10zł droższe od najtańszej wersji). Regulacja w teorii jest banalna. W praktyce wychodzi to na dwa razy, to znaczy trudno jest tak ustawić, aby nigdy nic nawet delikatnie nie tarło, jeśli chcę mieć krótki skok klamki. Jeśli idzie o samo hamowanie, to na razie jest pożałowania godne i lepiej się nie rozpędzać. Ale może z czasem hamulce się dotrą i będzie to wyglądało lepiej? Nie mam doświadczenia, więc nie wiem.

 

Napęd: To było największe serwisowe przedsięwzięcie mojego życia ;) Z braku kompatybilności suportów (wprawdzie oba MegaExo, ale w jednym rowerze średnica osi to 19mm, a w drugim 24mm) pozostałam przy starej korbie. Poza tym wymieniłam kasetę, łańcuch, klamkomanetki oraz oczywiście obie przerzutki. Poza łańcuchem wszystko jest z grupy 105 5800, łańcuch natomiast to prawdopodobnie 10-rzędówka (KMC XXSP), które to odkrycie, przyznam, trochę mnie zaskoczyło. Z działania całości jestem średnio zadowolona, ale niespecjalnie się do tej oceny przywiązuję, ponieważ wskutek zamieszania z rowerami oraz ich serwisem ostatni raz jechałam blisko miesiąc temu (!), dokładnie 21 maja. Jeśli do braku formy doliczyć jazdę w słońcu (ponad 30*C) oraz wiatr w twarz, to całkiem możliwe, że mój brak zadowolenia jest nieco przesadzony ;) Poza tym będę jeszcze temat rozkminiać i postaram się wówczas wydać ostateczny werdykt. Jakkolwiek wstępnie wydaje mi się, że zestopniowanie kasety w Sorze było lepsze, natomiast przednia przerzutka działała mniej skokowo (tutaj dwa razy wyrąbałam się boleśnie o siodełko przy zrzucaniu). Przede wszystkim natomiast trudno było mi dziś znaleźć odpowiednie przełożenie - 4-5 najwyższych biegów na kasecie to było za dużo, z kolei przy zejściu z przodu na małą tarczę, mogłabym sobie pedałować do jutra, żeby gdzieś dojechać. Jednym słowem najlepiej byłoby jechać cały czas na przekosie. Trochę mnie to rozczarowało. Dobrze, że za to nie zapłaciłam, bo byłabym bardzo rozczarowana. No dobra, zapłaciłam, ale tak pośrednio, bo i tak któraś z nas musiała na tej 105-tce jeździć.

 

Dodatkowe zakupy: Jak już pisałam, dzięki zakupowi Gianta przez siostrę, dostała mi się karbonowa sztyca. Naprawdę wygodna rzecz! Ponadto zakupiłam sobie pojemnik na narzędzia Elite Byasi rozmiar 750ml. Jakość średnia, ale też cena nieduża (ok. 20zł), więc można przymknąć oko. Zupełnym przypadkiem fantastycznie komponuje mi się z obręczami Fulcrumów ;) Kolejny zakup to lusterko Zefal Spin (poprzednie przy demontażu z Tribana pękło, z czego mają wielką radość moje papużki, które dotychczas nie znały swojego odbicia :P). A skoro przy lusterku jesteśmy, polecam jako dyskretny, ale bardzo przydatny gadżecik.

 

Pozostałe informacje oraz podsumowanie: Korzystając ze zmiany klamek, ustawiłam niżej baranka. W sumie nawet bym jeździła w dolnym chwycie, ale póki nie wyćwiczę mięśni grzbietu i brzucha, to sobie mogę tylko pomarzyć - za duży ciężar opieram na ramionach. Do optymalnego ustawienia klamek nie mogę natomiast dojść. Chyba jednak dam je ciut wyżej, ale to będę eksperymentować z czasem. Generalnie w ogóle zamierzam eksperymentować. Na razie jestem zachwycona ogólnym wyglądem oraz generalnie zadowolona z wagi. Nie jestem niestety w stanie powiedzieć, ile dokładnie spadła, ale na pewno co najmniej kilogram. Jak się kiedyś dorobię wagi bagażowej, to podam tę informację :) Kosztów dla własnego komfortu psychicznego nie podliczam. Upajam się dumą, że dużo zaoszczędziłam na serwisach, a także na różnych drobiazgach typu wykorzystanie poprzednich linek oraz pancerzy czy też założenie starej owijki.

 

A oto jak prezentuje się całość:

 

35435047_437853896685751_819385869085232

 

Teraz "tylko" wyrabiać wreszcie formę i jeździć, żeby się zamortyzowało :)

Odnośnik do komentarza

@NoOnesThere (i nie tylko) - gorąco zapraszam Was wszystkich, ja bardzo chętnie pojeżdżę w towarzystwie, tylko niestety na dzień dzisiejszy jazda ze mną wiąże się z dużymi ograniczeniami dla normalnych szosowców ;)

Obecnie moje możliwości na w miarę płaskim (dla Was pewnie płaskim :p) to ok. 30km z prędkością średnią rzędu 22km/h. Pod byle górki zdycham i czasem potrzebuję postoju, by uspokoić tętno, które i tak jest wysokie - dziś na dystansie 25km miałam średnią 172bpm ;) Jeśli tylko się ktoś na to godzi, nie widzę przeszkód :D A jeśli chciałby odwiedzić mnie ktoś jeszcze wolniejszy (są tacy?), to do średniej rzędu 18-20km/h bez szemrania się dostosuję ;)

 

@dawidm, tak jak pisałam, lusterko miałam w Tribanie. Używałam go relatywnie krótko, ale i tak nie umiem sobie obecnie wyobrazić bez niego jazdy. Jest bardzo dyskretne, a przy tym daje niemal nieograniczone możliwości ustawienia we wszystkie strony. Oczywiście z racji wymiarów nie widać całej drogi jak na patelni, ale dla mnie jest wystarczające, aby stwierdzić, czy mogę skręcić w lewo, ominąć bezkarnie studzienkę itp.

Na YT jest kilka filmików, jak to wygląda. Jeśli powiększysz, u mnie na zdjęciu też widać, z jakim ustawieniem ja jeżdżę.

Odnośnik do komentarza

A, jeszcze pytanie o bidon! :) Wyjęłam z niego taki biały plastikowy kubeczek, bo wydawał mi się zbędny. Po jego wyjęciu do butelki upchnęłam: cienką kurtkę przeciwdeszczową (lwia część zawartości), szmaciany woreczek z łatkami, papierkiem ściernym i łyżkami z Decathlonu, szmaciany woreczek z kilkoma monetami, krótki grzebyk, multitool Kelly's Stinger 8, średniej wielkości szmatkę oraz batonik Bakal Sport Energy. Wadą bidonu są według mnie bardzo cienkie, giętkie ścianki. Ale może niepotrzebnie się czepiam i będzie służył długo. Tak, jak pisałam - ceny swojej w mojej ocenie był wart.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...