Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Z decathlonu opaska działa bardzo dobrze ale kosztuje 150. Ludzie kupują jakieś megane czy jakoś tak z Ali i podobno też dobre.
Garmin 1000, używany, pełna wersja chodzi po 1000-1200 jakby co.
Dla mnie zegarek do rejestracji trasy nadaje się tak samo jak telefon. Natomiast na ekranie zegarka w czasie jazdy prawie nic nie widać. Przynajmniej na trzęsącym mtb

Odnośnik do komentarza

@Jacku, dlatego napisałam, że zależy od potrzeb. Nie podejrzewam, że trzęsące MTB, to jest jakaś dominująca większość tych, którzy rejestrują trasę. Dodatkowo nie wszyscy mają słaby wzrok i nie wszystkim potrzeba kontrolowania wyników non-stop. Niektórych satysfakcjonuje bezawaryjność, a przy okazji dodatkowym atutem jest użyteczność urządzenia również w innych dyscyplinach. Uprawianych rekreacyjnie?

@Dawid, mój zegarek wytrzymuje dłużej niż Garmin 520 ? Z telefonów wyleczyły mnie same telefony ze swoją awaryjnością lub ograniczeniami apek rejestrujących trasy. Raz po raz coś się wysypywało, gubiło sygnał albo nie mogło się połączyć z czujnikami. Dlatego sięgnęłam najpierw po Lezyne, potem po 520. Na obu Garminach (zegarku i liczniku) dotychczas hece zdarzyły się tylko raz - 520 gdzieś mi zgubiła GPS na ok. 200m, co daje miażdżącą przewagę.

Odnośnik do komentarza

Nie mam za bardzo doświadczeń ze rejestracją trasy w telefonie. Robiłem to raptem kilka razy i fakt że sukces był typu 1/2. Czyli do dupy ?
Sądziłem że to ja miałem niefart bo wielu chwali takie rozwiązanie.

Jakbym miał na zbyciu 2k to chętnie bym sobie kupił zegarek Garmina. Natomiast jego użyteczność na rowerze uważam za słabą. Trochę drogi rejestrator. Ale inna rzecz że mój wzrok nie jest już sokoli. Z Garmina 1000 jestem mega zadowolony. Z Edge 705 i Edge 800 też byłem poza nawigacją. Tę miały kiepską. Ale mój kolega mający Edge Explore na bazie Edge 800 był bardzo zadowolony.

Odnośnik do komentarza

No i już choćby to pokazuje, jak bardzo różne są nasze oczekiwania i potrzeby - dla mnie cebula za ponad tysiąc to już chora cena, zwłaszcza, że na co dzień ma to jako taki wygląd chyba wyłącznie na męskiej ręce. Moja znajoma zresztą między innymi dlatego zrezygnowała z zakupu pod choinkę, bo jest dość drobna, ma ok. 160cm wzrostu i stwierdziła, że wstyd jej będzie chodzić z czymś takim do mundurku w banku.

W każdym razie w skrócie odnośnie zegarka. Dotychczas używałam Xiaomi MiBanda 2 i w zasadzie mimo powszechnych achów i ochów trzymała mnie przy nim wyłącznie bateria działająca około miesiąca. Puls mierzyło toto tragicznie, dotyk działał tak sobie, liczenie kroków w ogóle miałam wyłączone. De facto używałam go wyłącznie jako zegarka z funkcją powiadomień z telefonu, co też działało beznadziejnie (żeby wyświetlało nazwiska, trzeba było mieć cały telefon ustawiony po angielsku, do tego nie ma wglądu w historię połączeń czy wiadomości - jak przegapisz, kto dzwoni w danej chwili, to już możesz dowiedzieć się tylko z telefonu). W związku ze wspomnianym powszechnym zachwytem wobec chińskiej opaski, do tańszych zegarków Garmina podchodziłam z bardzo dużą dozą tolerancji, licząc na koślawość funkcji smart/tętna oraz niezawodność ANT i GPS znaną mi z 520. Mimo wszystko skusiłam się i wybór padł początkowo na Forerunnera 35, a potem - z uwagi, że jestem gadżeciarą i zdarza mi się pływać na basenie - Vivoactive HR (HR ważne, bo to nie tylko funkcje, ale i zupełnie inny design niż pozostałe modele z serii Vivoactive). Za zegarek dałam 350zł, oczywiście używany, ale z folią i nowym paskiem. Jeśli chodzi o funkcje pozasportowe, zaskoczył mnie całkowicie - przy nim Xiaomi istotnie jest jedynie chińską zabawką. Mam dostęp do nagłówków maili oraz smsów, a także historii połączeń. Mogę znaleźć telefon, nawet jeśli jest wyciszony i gdzieś go posiałam. Mierzy sen zgodnie z prawdą (przynajmniej początek i koniec, bo faz przecież na oko nie ocenię :p). Co do aktywności natomiast - poruszanie po domu zalicza średnio, ale już chodzenie poza nim działa, jak powinno i nie działa, gdy nie powinno (rower, samochód, autobus). Dodatkowo rzecz, w którą nie wierzyłam i o której na tym forum pisałam (właśnie na podstawie wynalazków typu MiBand), czyli pulsometr... No cóż, działa idealnie. Sprawdziłam też podczas krótkiego wyjazdu po mieście oraz długiej wycieczki poza miastem. To, co potem zobaczyłam na ekranie kompa, przerosło moje najśmielsze oczekiwania - zegarek lepiej poradził sobie z wysokościami (520 coś przekłamuje) i w zasadzie tak samo z pulsem, jak pas HR Garmina wysyłający dane do licznika. Różnice były minimalne tylko kilkakrotnie, średnia wyszła ostatecznie ta sama i max tętno również (a może 1bpm różnicy?). Co do rejestracji trasy, zależało od momentu - chwilami to 520 ładniej trzymała się drogi, innym zegarek. Natomiast podczas testu miejskiego, to właśnie 520 zaliczyła tę jedną wpadkę z zagubieniem sygnału - w tym samym czasie zegarek namalował piękną kreseczkę wzdłuż ulicy. W ramach ciekawostki, przedwczoraj byłam na basenie. Na 50 długościach, które zrobiłam, pomylił się o około 10m na moją korzyść (czyli jakaś połowa basenu), ale podejrzewam, że może być to spowodowane faktem, że dwukrotnie byłam zmuszona zmieniać tor w trakcie płynięcia, bo jakaś gimbaza skakała ze słupków. Nie znaczy to oczywiście, że 520 zamierzam sprzedać, bo też zegarka nie kupiłam z myślą zastąpienia licznika. Bardziej jako rejestrator trasy na miasto i ogólnie zegarek z powiadomieniami z prawdziwego zdarzenia. Muszę jednak oddać cesarzowi, co cesarskie, a więc odszczekać, że pulsometr z nadgarstka to zabawka, a rejestracja z ręki na pewno działa do kitu. W pewnych okolicznościach jest to po prostu sprzęt w zupełności wystarczający. Przykład pierwszy z brzegu - moja siostra, która na gwiazdkę wybrała właśnie Forerunnera 35. Ona do szczęścia potrzebuje tylko namalowanej kreski na Endomondo, a telefon, co wielokrotnie podkreślałam, zbyt wiele razy ją w tej kwestii zawiódł. Więcej nawet niż mnie. Natomiast na zakup dodatkowego, instalowanie jakichś Locusów czy Bóg wie czego, jest ona po prostu za... leniwa? Nie wiem, czy to najfortunniejsze określenie. W każdym razie technologia istnieje dla niej po to, żeby działać, najlepiej bez konfigurowania, a jak nie działa, to nie ma ochoty poświęcać czasu, czemu tak się dzieje.

Edytowane przez Elle
zmiana nazwy modelu zegarka z uwagi na pomyłkę, która się mi wkradła :)
Odnośnik do komentarza

Kolega ma Forerunnera 920 XT. I też fajnie działa. Garmin to jest jednak firma, której produkty są dosyć wysokiej jakości a kolejne wcielenia urządzeń są już zwykle dobrze dopracowane. Ja się teraz obracam wśród gadżeciarzy, gdzie wszyscy mają jakieś Garmin Fenix. Faktycznie że na męskiej łapie wygląda dobrze. Na damskiej ręce gorzej. Chociaż w warszawskim korop jest moda na rower i triathlon i taki zegarek na ręku od razu kogoś identyfikuje jako przynależącego do kasty sportowych korpo szczurów ?

Odnośnik do komentarza

To też jakaś opcja używany Garmin 1000. Ale to nie jest tak, że starszy model mimo, że więcej funkcji mniej dopracowany. Pytam temu bo jak wyczytałem i porównywałem do Explore to w  tym nowszym dużo lepiej dotyk działa. A jak z baterią po czasie i jak sprawdzić czy używka dobra bo faktycznie jak pewne źródło to warto by za tą kwotę używanego 1000 kupić. U mnie telefon do rejestrowania się nie sprawdził, natomiast do biegania mi odpowiada bardzo. 

Odnośnik do komentarza

Ja mogę tylko powiedzieć z wieloletniego doświadczenia w branży elektronicznej, że akumulatory litowo-jonowe mają zwykle czas życia 500-750 cykli ładowania. Zakładając że ktoś używał urządzenia co drugi dzień w roku to bateria ma przed sobą jeszcze ze 2 lub więcej lata życia. To jest jakieś  minimum. Bo bateria w moim Garmine Edge 705, który ma chyba ponad 10 lat nadal trzyma ponad 12 godzin. No i zawsze można kupić nową co kosztuje poniżej 100 zł.

Co do funkcji to nie są gorsze niż w urządzeniach Explore. Ze 2 lata temu był to topowy sprzęt, którego używał Mistrz Świata, Michał Kwiatkowski. Nie wiem czy do dziś nie używa. Bo Edge 1030 dodał przede wszystkim większe wymiary i większą baterię.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście że sponsor "wlepia". Ale zawodnik ma wybór spośród urządzeń sponsora, jeśli ten ma kilka w ofercie. Huzar i Niemiec to byli zawodnicy. Nie wiem czy sponsorowani. Poza tym na treningu jest chyba szansa pojechać z takim licznikiem jaki się lubi. W wyścigu może nie. Froome oficjalnie ma siodełka Fizik. A jak chce wygodnie jeździć to ludziska go przykukali na siodełku Speca z zamalowanym logo ?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...