bloos11 Opublikowano 14 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2018 Byłbyś tak miły i podrzucił jakiś profil Stravy, Endo, Garmina - czegokolwiek z trasami? Bo ja jeżdżę też w okolicach Tarnowa i coraz więcej albo pseudorowerowych ścieżek, albo kostek, albo beznadziejnego asfaltu, albo dużego natężenia ruchu. Chyba że mamy inne definicje ruchu oraz złej nawierzchni, a drogi rowerowe olewasz z zasady ;) Nie olewam tras rowerowych tylko nie zwracam na nie uwagi i niestety nawet nie wiem jak przebiegają. Teren po którym jeżdżę jest mi bardzo dobrze znany dlatego trasy sobie sam wyznaczam. W stronę Tarnowa najdalej dojechałem do takich miejscowości jak Pleśna, Tuchów, Ciężkowice, Ryglice, Zalasowa. Z mojej strony(czyli od, powiedzmy Biecza) jak dojeżdżam do tych miejscowości to drogami mało uczęszczanymi. Od strony Tarnowa to może być różnie. Odnośnik do komentarza
unavailable Opublikowano 14 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2018 Chodziło mi o znaki, które stoją jak wół na przykład w Skrzyszowie, gdzie za jazdę po ulicy jeden kierowca chciał kiedyś mnie sprać na kwaśne jabłko, ale ograniczył się do wyzwania od pań lekkich obyczajów... I takich teraz wokół Tarnowa powstaje niestety coraz więcej, w dodatku BrukBet ostro chyba daje komuś w łapę, bo wszędzie tylko jego kostki, zamiast położyć normalny asfalt ;) Zresztą to samo ostatnio spotkałam na Green Velo (!) Tym słynnym, reklamowanym Green Velo, gdzie kilkanaście kilometrów do Rzeszowa od południowej strony to zwyczajny chodnik z kostki góra-dół, bo przecież każdy musi mieć wjazd do posesji. A pod sklepem ludzie na środku ścieżki mają parking. I trzeba omijać ruchliwą ulicą. Yeah! :P Pisałeś początkowo, że Tarnów, stąd moje pytanie o te trasy. Natomiast za Pleśną czy Tuchowem, to wiem, że drogi dzikie i piekne :) Tylko podjazdy koszmarne. Ale poza tym rewelacja. Jak wyrobię formę, to może na koniec wakacji się dowlekę. @Jacek, w Tarnowie nieco inny model życia mamy. Bardziej zaściankowy, więc rozwodów relatywnie mało. Aczkolwiek nie znaczy to, że tutejsze związki można stawiać za wzór. Najczęściej mamy Grażyny i Januszów żyjących zupełnie obok siebie, innymi życiami. Ale znam też kilka wyjątków. Dziwnym przypadkiem są to rodziny wierzące (niekoniecznie katolicy), stąd zresztą mój pogląd o wspólnym systemie wartości. Wcale nie znaczy to, że ci ludzie spijają sobie z dzióbków. To chyba nie na tym polega po 30-40 wspólnie spędzonych latach. Ale mają w sobie oparcie i wciąż patrzą na siebie z prawdziwą miłością. I co ciekawe (ale to już zbieg okoliczności) najczęściej to układ przebojowa kobieta plus miś, który gdzieś tam sobie poza domem udowadnia swoją wartość, realizując się w takim czy innym hobby. Niestety, jest tego jak na lekarstwo, ale mimo wszystko nadal jestem zdania, że wynika to z obopólnego zaniedbania i braku chęci, i daleka jestem od wyrokowania, kto bardziej jest winien czy może kto ma większe zasługi. Związek to związek - trzeba współpracy. Odnośnik do komentarza
rowerowy365 Opublikowano 14 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2018 układ przebojowa kobieta plus miś, który gdzieś tam sobie poza domem udowadnia swoją wartość, realizując się w takim czy innym hobby. Bardzo zdrowy układ pod warunkiem, że to hobby rowerowe :D Odnośnik do komentarza
rowerowy365 Opublikowano 14 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2018 Facet to nie jest zbyt skomplikowana konstrukcja. Potrzebuje seksu i trochę domowego ciepła. I to w 90% przypadków wystarczy. Oj nie tylko, ja potrzebuję jeszcze dobrego żarcia (najczęściej sam gotuję bo moja w kuchni sobie nie radzi) i trochę spokoju w realizacji swojego hobby (patrz wyżej) :D. Dzięki rowerowi ładuję baterie, uspokajam się, wyciszam. Dwie godziny dziennie jazdy daje mi tyle co cały weekend. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 14 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2018 Żarcie wpisuje się w domowe ciepło :) Odnośnik do komentarza
kudl4t4 Opublikowano 14 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2018 Wśród dziesiątek moich znajomych, oprócz 1-2 przypadków, powodem rozpadu lub kiepsko funkcjonującego związku są kobiety.Trochę tak, jakby mężczyźni czekali na gotowe: Kobieto masz mnie! A teraz możesz się mną zająć! Generalnie odnoszę wrażenie, że ze względów historycznych, to od kobiet wymaga się poświęcenia siebie, czyli swojego hobby, zainteresowania, czasu dla dobra ogółu. Tymczasem ile jest osób, które uwielbia poświęcać swój czas na czyszczenie kibla co tydzień? Albo zwykłe prasowanie? To są rzeczy, które po prostu trzeba zrobić. Tak samo, dlaczego wszystkie kobiety z automatu mają lubieć gotować? Bo zawsze były tymi które gotowały? Oczywiście są różnice między płciami, i idiotyzm jest uważanie, albo udawanie, że jest inaczej. Ale czy one dotyczą predyspozycji do sprzątania albo gotowania? Wątpię. Rozumiem niektórych mężczyzn, łatwo jest nie interesować się, mieć wyprasowaną koszulę, przygotowany obiad pod nos i posiedzieć sobie poza domem aby popracować. I być złym jak to kobieta nie interesuje się tym czym on, bo jak to i jest głupia, bo co to za umiejętność rozpoznawania kolorów... Pfff... Nie przydatne do niczego! A moja wiedza i doświadczenie najważniejsze! Jak się czyta internety to ma się takie wrażenie. Przypominają mi się niektóre artykuły na JoeMonster i komentarze pod nimi. :-P Tak samo, czyta się w internetach, o mężczyznach którzy to poświęcili swój czas i siedzą w domu z dzieckiem. Pantoflarz to najmilsze określenie. To akurat wyczytałam chyba na FB, jakieś zwierzenia ojca a propo tego co zdarza mu się słyszeć od kolegów i oczywiście podane przez kilka tysięcy osób dalej. Nie dziwię się, że jest więcej rozwodów. Na przykład nikt nie chce być służącym dla drugiej osoby. Jak długo można? Przyzwyczajenie. Mylenie pożądania z miłością. Obawa bycie samotnym. Trawa bardziej zieleńsza za płotem. Nie mówiąc już o tym, czy my tak naprawdę jesteśmy stworzeni do monogamii? Ile ludzi tyle zachowań. Związki damsko-męskie temat rzeka.Kropka. Rower. Rower. Rower. Muszę znaleźć czas aby poskarżyć się na buty Giro (turystyczne) z butami SPD od Looka (aby w sieci był jakiś ślad, bo sama znalazłam jedyne sponsorowane artykuły). Wysłane z mojego G8142 przy użyciu Tapatalka Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 14 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2018 Koszulę jak ktoś nie lubi lub nie umie prasować zawsze można oddać do pralni. Wraca wyprana i wyprasowana za 8 zł. Ja nie znoszę prasować. Akurat jestem ojcem, który od jakiegoś czasu wychowuje syna samotnie. Ja gotuję i zmywam, młody odkurza, mopuje i prasuje. Każdy ma swoją łazienkę do wyczyszczenia. Wprowadzenie czynnika chaosu (kobiety) do naszego domu, chwilowo nie jest przewidywane :)Moja przyjaciółka ma takie powiedzenie: kobieta, która kocha, wybacza wszystko, kobieta która nie kocha, nie wybacza niczego. Odnośnik do komentarza
MaciejRutecki Opublikowano 14 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2018 [...] Moja przyjaciółka ma takie powiedzenie: kobieta, która kocha, wybacza wszystko, [...] Coś jak żona alkoholika, którą leje regularnie? Najgorszy typ, którego unikam i kompletnie nie szanuję. Podobnie jak każdą kobietę, która nie ma własnego zdania, hobby, się nie szanuje, tudzież wpycha się na prywatny "teren" itp. Hmm... w sumie odnosi się to do każdej z płci. :-) Jak patrzę na niektórych znajomych/znajome, to nie chwytam czemu są razem. Po pijaku się poznali czy jak? Ale ostatnio znowu rzewnie się robi na tym forum. :D Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 14 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2018 Nie wiem jak wygląda Twoje otoczenie. W moim akurat, nie ma alkoholików. Wspomniana przyjaciółka nie jest mężatką i nigdy nią nie była. Jest za to wykształconą kobietą, jedną z najbardziej inteligentnych i najbardziej oczytanych jakie kiedykolwiek spotkałem, którą bardzo szanuję. Przytaczane przez nią powiedzenie pochodzi od pisarza płci męskiej i dokładnie brzmi tak:"Aforyzm autora Honore de Balzac o treści: Kiedy kobieta kocha, przebacza wszystko, nawet zbrodnie; kiedy nie kocha, nie przebacza niczego, nawet cnót." Odnośnik do komentarza
unavailable Opublikowano 14 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2018 Bardzo zdrowy układ pod warunkiem, że to hobby rowerowe :DA wiesz, że niekoniecznie. Jeden przypadek to akurat faktycznie rower, konkretnie turystyka, ale bez rozmachu, bo to obecnie dwie nauczycielskie emerytury, a kiedyś dwójka dzieci w domu, więc nigdy za dużo kasy nie mieli (np. auta do tej pory żadnego nie mają, całe życie w jednym mieszkaniu itp.). Ale drugi przypadek misia to akurat polityka (najlepiej bliskowschodnia oraz stowunki polsko-wschodnie, czyli tam gdzie najwięcej punktów zapalnych :p) oraz działalność społeczna. Facet jakieś 20 lat temu w tajemnicy wziął kredyt, żeby wysłać na Ukrainę autokar z paczkami dla dzieci. Jego własne chodziły w tym samym czasie w starych swetrach i dziurawych butach ;) Ale żona nie obraziła się (w sensie nie na całe życie), choć podstawy miała i nie zażądała rozwodu, tylko kolejne lata poświęcili na pracę nad związkiem m.in. po to, aby unikać takich numerów z jego strony. W tym, co pisze @kudl4t4 jest sporo racji. Ale uważam, że kobiety niestety też są same sobie winne. Znam mnóstwo żon, które wygłaszają świetne teorie, a potem hakują, myjąc okna i robiąc 12 dań na wigilię, no bo przecież trzeba i kto jak nie ona, i dzieckiem ona też musi się opiekować, bo on nie umie, a potem się dziwią, że chłop nic się angażować nie chce. A po co się ma angażować, skoro i tak wszystko robią gorzej? Moi rodzice nie byli (tato nie żyje) idealnym małżeństwem, przynajmniej w mojej opinii, ale z czasem widzę, że byli dobrym małżeństwem, tylko nie reprezentowali modelu, o którym ja oczyma nastolatki marzyłam ;) W każdym razie mój tato gotował, prasował, prał, szył, sprzątał. Mama robiła to samo. Zwyczajnie: dzielili się, kto miał czas, siłę i kto mógł. Może stąd nie lubię tych płciowych podziałów, które w większości przypadków są dla mnie funta kłaków warte. Większość różnic wynika z wychowania i potem oczekiwań społeczeństwa, reszta to jakiś totalny bullshit. Mężczyzni mają takie same uczucia, a kobiety tak samo chcą się realizować. Większość różnic jest taka, że po prostu mamy różne charaktery albo właśnie ktoś skrzywił nam przez lata psychikę. @Maciej, przyznam się, że też czasem zachodzę w głowę, czemu pewne osoby są razem. To jest tajemnica wyginięcia dinozaurów ;) Odnośnik do komentarza
bloos11 Opublikowano 14 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2018 Chodziło mi o znaki, które stoją jak wół na przykład w Skrzyszowie, gdzie za jazdę po ulicy jeden kierowca chciał kiedyś mnie sprać na kwaśne jabłko, ale ograniczył się do wyzwania od pań lekkich obyczajów... I takich teraz wokół Tarnowa powstaje niestety coraz więcej, w dodatku BrukBet ostro chyba daje komuś w łapę, bo wszędzie tylko jego kostki, zamiast położyć normalny asfalt ;) Zresztą to samo ostatnio spotkałam na Green Velo (!) Tym słynnym, reklamowanym Green Velo, gdzie kilkanaście kilometrów do Rzeszowa od południowej strony to zwyczajny chodnik z kostki góra-dół, bo przecież każdy musi mieć wjazd do posesji. A pod sklepem ludzie na środku ścieżki mają parking. I trzeba omijać ruchliwą ulicą. Yeah! :P Pisałeś początkowo, że Tarnów, stąd moje pytanie o te trasy. Natomiast za Pleśną czy Tuchowem, to wiem, że drogi dzikie i piekne :) Tylko podjazdy koszmarne. Ale poza tym rewelacja. Jak wyrobię formę, to może na koniec wakacji się dowlekę. No tak, miałem na myśli nie tyle ścieżki rowerowe, tylko wyznaczone szlaki rowerowe. Bo po tych drogach co jeżdżę to nie ma ścieżek rowerowych. No może krótka Gorlice - Sękowa, ale to jedyne 5 km. Niestety masz rację z tymi teraz budowanymi z kostki, to są raczej ścieżki rekreacyjne do krótkiej spokojnej jazdy. A z tymi podjazdami to na początku wydają się straszne, ale z czasem większość można spokojnie pokonać. Jechałaś może już trasą nadwiślańską? Mam ochotę się nią przejechać. Odnośnik do komentarza
unavailable Opublikowano 14 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2018 A którą konkretnie? Ostatniego dnia września zrobiłam odcinek WTR z Tarnowa do Krakowa (stricte trasa kończyła się w okolicach Woli Batorskiej, resztę przejechałam według inwencji własnej ;)). Tutaj mapka: https://www.bikemap.net/en/r/4224883/ Jak jechałam, nie było ani grama kostki. Głównie asfalt, odrobinę szutru, no i na koniec zwykła droga. Ale aż do samego Krakowa nie było jakiegoś dużego natężenia ruchu. Tyle, że to była sobota pod wieczór. W nadchodzący piątek/sobotę mam nadzieję przejechać się w okolicach Krakowa-Tyńca oboma brzegami Wisły. Ale to jeszcze do dopracowania i zależy także od pogody. Odnośnik do komentarza
rowerowy365 Opublikowano 14 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 14 Lipca 2018 No, taka fajna dyskusja się rozwijała, a wy tu znow o jakichś ścieżkach rowerowych. ;) Niedaleko mnie też budują taką fajną z czerwonej kostki, tej najgorszej z krawędziami. Będzie tego z 10km. "Zazdroszczę" ludziom na szosówkach jechać po tym ustrojstwie... :wacko: Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 15 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 15 Lipca 2018 U nas w Warszawie wydano zakaz budowy ścieżek z kostki Bauma a istniejące mają być konsekwentnie przebudowywane na asfaltowe. Zrobiono opracowanie z którego wynika że jazda po takiej nawierzchni ze względu na wibracje jest szkodliwa dla zdrowia. W rankingu polskich miast najbardziej przyjaznych rowerzystom Warszawa jest nr 1, Poznań nr 5: https://www.morizon.pl/blog/rowerowy-ranking-miast-2018/ Odnośnik do komentarza
rowerowy365 Opublikowano 15 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 15 Lipca 2018 Gdzieś Ty to znalazł? :o A ja ostatnio czytałem, że w Poznaniu jest słabiutko. http://wwww.epoznan.pl/news-news-87071-Rowerowy_ranking_miast_2018_Poznan_zaledwie_w_srodku_stawki Ale za to ilość hejtu wylewanego w necie na głowę obecnego prezydenta Jaśkowiaka przebija chyba wszystko i stawia nas na podium ;) Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się