Skocz do zawartości

Jazda na minusie


Rekomendowane odpowiedzi

  • 4 tygodnie później...

Poczytałem dzisiaj Wasze posty i szczerze podziwiam Was jak dajecie radę jeździć na mrozie. Nie jesteście cali mokrzy pod ubraniem? Jeździłem na jesień w temperaturach około 0 stopni Celsjusza. Ubierałem się w bieliznę termiczną, spodenki jesienne z szelkami i kurtkę rowerową dedykowaną na temperatury -5 do +10 (całkiem zacny model Shimano Accu3d SubZero). Póki jadę spokojnie jest idealnie. Ale wystarczy, że pojadę dynamicznie to zaczynam produkować takie ilości ciepła, że głowa, plecy i dupka robią się mokre. No i robi się mało komfortowo. Chciałoby się trochę "odparować", ale rozpięcie kurtki może się skończyć zapaleniem płuc. Dlatego późną jesienią to omijałem podjazdy i w sumie to się bardziej "toczyłem"  niż jeździłem... Ale zawsze to trochę ruchu :)

Odnośnik do komentarza

Dla mnie zima nie jest od tego żeby wykonywać intensywne treningi. Jeżdżę w tempie z grubsza rekreacyjnym. To dla mnie oznacza że rzadko przekraczam tętno 130. W zasadzie niemal zrezygnowałem z jazdy szosą zimą. Uciekam do lasu. Moja średnia w lesie zimą zwykle wynosi ok. 18 km/h. Jeśli jedziesz intensywnie i ubierzesz coś w pełni membranowego to oczywiste że się będziesz pod tym pocił. Kiedyś jeździłem zimą w kurtkach całych z membrany i byłem mokry. Teraz jeżdżę w kurtce, która ma z przodu membranę a z tyłu ocieplaną niemembranową warstwę a la polar i duże otwierane na zamek wywietrzniki pod pachami. Jestem tak ubrany że jakbym stanął to szybko byłoby mi zimno. Mam też zwykle kilka warstw. Ubieram się podobnie jak propaguje to Cezary Zamana na swoim Vlogu którzy można znaleźć na YouTube. Mam też zawsze z sobą jedną czapkę z membraną i jedną bez i mogę je zamiennie założyć a w każdym razie mogę założyć suchą jeśli stanę w jakiejś knajpie na jedzenie po treningu co często mi się zdarza. Mam też zawsze ze sobą i kominiarkę i komin więc mogę założyć co trzeba odpowiednio do warunków.

Odnośnik do komentarza

Poczytałem dzisiaj Wasze posty i szczerze podziwiam Was jak dajecie radę jeździć na mrozie. Nie jesteście cali mokrzy pod ubraniem? [...]

 

Z racji, że jeżdżę rowerem do pracy i nie mam ochoty się przebierać to wybieram zwykłe ubrania, które zawierają dużo wełny (z wyjątkiem koszuli z bawełny -- tu trzeba uważać na jakość): sweter, płaszcz itp. Jedynie przy wyraźnych mrozach (i/lub dużej wilgotności powietrza lub gdy jest wiatr) wybieram kurtkę trekingową (jakaś na membranie -- ale z przeciętnej półki) zamiast płaszcza. Generalnie ubieram się na cebulkę:

- koszula

- sweter lub polar (mam po dwie sztuki różnej grubości dla każdego, sweter to 80% wełny + poliester aby zwiększyć trwałość)

- jesienna kurtka (bawełna z poliestrem) /płaszcz (80% wełna)/kurka outdoorowa (alpine pro -- o ile dobrze pamiętam)

 

Co do dołu, to zwykłe spodnie. Z racji, że czasem mnie bolą kolana, to profilaktycznie w silniejsze mrozy mam ocieplacze na kolana.

 

Głowa: czapka z wełny (żadne akryle itp) i oprócz tego sprawiłem sobie coś co chyba nazywa się odpinanym kołnierzem z polaru, który dodatkowo osłania mi policzki i usta (mam czasem problemy z zatokami, ale to niezależne od temperatury). Można to dostać w sklepach dla biegaczy, Tchibo (jak i ochraniacze na kolana).

 

Generalnie, wszystko to co mam w szafie wystarcza i ubieram się na cebulkę -- nie wierzę w cudowne właściwości ubrań wielofunkcyjnych, co mają robić za warstwę termiczną, chroniącą przed wiatrem i deszczem (i jakimś cudem ma to oddychać).

 

Generalnie właśnie za to lubię zimę, że trudniej się spocić -- mam tendencję do pocenia się. W lato się męczę. :-)

Odnośnik do komentarza

Ja też podziwiam ludzi jeżdzących w takich warunkach... może gdybym się odpowiednio (książkowo) ubrał to może by coś było z jazdy, ale były by zbyt duże koszty na ubrania. Wyszło mi taniej kupić byle tańszy trenażer. I tak na tym lepiej wyszedłem lepiej, w końcu jest to prawdziwa zima od 2-3 lat (przynajmniej u mnie)

Odnośnik do komentarza

@JakubP koszty ubrania wcale nie są duże. Na gorę zamiast jednej koszulki zakładasz dwie, pod długie spodnie - kalesony, grubsze skarpety, jakaś czapka, rękawiczki i w drogę. Większość z tych rzeczy i tak zazwyczaj ma się w domu więc nie trzeba dużo inwestować. Dzisiaj było jedynie -9. Przy takiej temp. kolega zakłada to co wspomniałem, a dodam, że nie ma (poza rękawiczkami) żadnych ciuchów rowerowych. Jedynym utrudnieniem jest zakładanie tego wszystkiego na siebie ale poza tym sama radość. 

Odnośnik do komentarza

Dystans "do pracy" to pojęcie względne.  :) Jeden kolega ma 3,5 km, drugi 7,5, a ja mam 20. A jest taki co jeździ jeśli dobrze pamiętam ponad 30. Cały rok  :)

Przyznam, że najgorsze jest nie zima ale okres przejściowy późna jesień i wczesna wiosna. Jak pada deszcz lub deszcz ze śniegiem to człowiek trochę moknie, a w tych okresach czasem już nie grzeją kaloryfery i nie ma jak wysuszyć ciuchów i butów. Wkładanie po południu na ciepłe stopy przemoczonych skarpetek czy butów to żadna przyjemność. O koszulce nie wspomnę. na szczęście jak człowiek depnie to po chwili jest już ciepło. może nie sucho ale ciepło.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...