Skocz do zawartości

tygrysek

Użytkownicy
  • Postów

    94
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tygrysek

  1. Ta linkowana przez ciebie kurtka jest na Dermizaxie od Toraya. Mam spodnie górskie z Dermizaxu. Według wielu to znacznie lepsza membrana niż Gore. W PL z dermizaxu szyje m.in. 4F.
  2. No wywietrzniki czy cienki materiał w miejscach gdzie potliwość jest większa moim zdaniem dają dużo więcej niż nawet najlepsza membrana. @jajacek Softshell to jest bardzo szerokie pojęcie. Taki czysty softshell nie ma membrany, a odporność na wiatr wynika z zastosowania materiału o gęstym splocie. Generalnie można to sprawdzić próbując przedmuchać materiał ustami - po drugiej stronie powinno być czuć powiew Natomiast obecnie softshellami nazywa sie też kurtki z membraną wiatroodporną np Goretex Windstopper czy Infinitum albo jakimiś tańszymi. Mam takową i ona słabo oddycha, natomiast dzieki szerokim wywietrznikom od pachy do żeber da się w tym jeździć na rowerze w miarę komfortowo. Są też softshelle wodoodporne i one sie niczym nie różnia od ceraty
  3. W przypadku kurtek alpinistycznych kaptury są na tyle obszerne że spokojnie da radę pod nie włożyć kask rowerowy. Inna sprawa że kaptur mniej czy bardziej ogranicza widoczność. Z oddychalnością to jest skomplikowany temat. Zależy on nie tylko od parametrów membrany ale równiez laminatu zewnętrznego oraz czystości obojga. Samo Gore oficjalnie nie podaje parametru oddychalności i wymaga aby producenci w kurtkach z membraną stosowali laminaty.
  4. Ja zakładam że jak pada to zawsze będzie trochę mokro od wewnątrz przy ruszaniu się, nie ma cudów (przy dużym wysiłku to nawet dobre koszulki techniczne są zapocone, to co dopiero pod kurtka). W górach mam na to taki sposób, że gdy kończy sie opad to zdejmuje kurtkę, używam ręcznika i zakładam nowa koszulka. Z tego co pamietam to mebrany były raczej pomyślane pod kątem np alpinistów. Tam po pierwsze jest bardzo duża różnica temperatury i wilgotności między ciałem a zewnętrznym otoczeniem (wysoko jest zimno ale suche powietrze), po 2. alpinista który by sie zanadto zapocił biwakując na duzej wysokosci mógłby zamarznąć w nocy. Dopóki nie ma takich ekstremalnych warunków to nie wiem czy warto iść w koszta. Te membrany to i tak po 2-3 latach tracą właściwości....
  5. Shakedry ma RET około 3, wiec jest znacznie bardziej oddychająca niz cokolwiek z Gore Tyle że te modele nie mają warstwy wierzchniej, na zewnątrz jest goła membrana. Taka kurtka będzie podatna na przetarcia itd jak mocniejszy papier. Każdy krzak itd. może skończyć jej życie. Biorąc pod uwagę cenę to moim zdaniem jest to ryzykowny biznes. Ja bym raczej szedł w stronę membrany 2,5L z solidnymi wywietrznikami po bokach, taka kurtka pożyje z 3-4 lata, oddychalnosc będzie taka sama. Tak w ogóle to przy mocniejszym deszczu sama oddychalność to w większej mierze moim zdaniem zależy od warstwy DWR niz membrany. Dzieki DWR woda ślizga sie i nie zalega na materiale i tylko wtedy ma szanse cokolwiek odparować, jeżeli ta warstwa się starła to woda na materiale blokuje oddychalność równie dobrze jak guma w sztormiaku.
  6. Liczę się z tym. W sumie to chodzenie po górach mnie nauczyło, że dopóki nie jest tak koło 0 st., to żadna membrana jak by nie była zajebista nie wyrobi z odprowadzaniem wilgoci przy dużym wysiłku. Nawet Goretex 2L. Podobno eVent jest znacząco lepszy z uwagi na inną konstrukcję ale teraz rzadko używany Ja dużo jeżdze w okolicach Wisły, tam wieczorami "piździ" czasem tak, że nawet cerata da radę. ?
  7. Jak chodzi o merino to u mnie to jest podstawa odzieży górskiej i trekingowej. Na rower na warstwę 1 i 2 też jest bardzo fajna, bo swietnie odprowadza pot i szybko schnie. Taka odzież jest dosyć droga, ale można nieraz nabyć na portalach aukcyjnych fajne używane swetry lub golfy dobrych marek wykonane z czystego merino lub merino z dodatkami. Ja kilka razy kupiłem takie rzeczy za 40-60 zł i nigdy się nie naciąłem - w sensie żę na randkę bym w tym nie poszedł, ale pod kurtkę to fajna opcja. Ja w końcu kupiłem model przeciwdeszczowy za 199 zł https://www.decathlon.pl/p/kurtka-rowerowa-szosowa-van-rysel-racer-ultralight-przeciwdeszczowa/_/R-p-305439?mc=8529358 Jeszcze w niej nie jechałem ale jest super lekka i mam nadzieję że w chłodniejsze wieczory nie zapocę się w niej specjalnie. Powyżej 15 stopni zakładam merino + kamizelkiz Deca z membraną przeciwwiatrową z przodu
  8. Pytanie czy w przypadku wiatrówki jest sens dopłacać do czegoś lepszego niż te za 100-150 zł z deca. W środowisku górskim swego czasu popularny był pertex (w formie wiatrówki, pertexy występują też w wersji "pro' jako woodoodporne itd).
  9. Powoli zbliża sie wiosna a z nia nowy sezon rowerowy Planuje zakupić kurtkę wiosenno - letnią z przeznaczeniem do jazdy na rowerze gravelowym, chodzenia po lasach i niższych partiach gór (tak do 2500 m) Planowane warunki używania to temperatura powyżej 10 stopni, gdy jest zimniej zasadniczo nie jeżdze z powodu astmy i podatności płuc/oskrzeli na zimne powietrze. Generalnie każdy wybór niesie za sobą konsekwencje - hardshell zapewni odporność na deszcz i wiatr kosztem słabej oddychalności (pomijam topowe i mało pancerne modele 2 warstwowych membranowców w cenie 1500+) . Wszelkiego rodzaju softshell dają niezła odpornosć na wiatr i lepszą oddychalność, ale nie będzie wodoodporne. Priorytetem jest dla mnie oddychalność, przyjmuje założenie że w PL pada na tyle rzadko że rolę kurtki wodoodpornej moze z zupełnosćią spełnić jakaś podstawowa kurtka z Decathlonu z wywietrznikami. Swego czasu przerabiałem klika typowych membran ze średniej półki cenowej, również w turystyce wysokogórskiej (wejścia letnie na 4000-4500 m), moim zdaniem ma to sens przy temperaturach ujemnych lub w temperaturach poniżej 5-8 stopni przy bardzo porywistym wietrze który przewiewa ubrania bez membrany. Przy takiej temperaturze lub warunkach membrana w miarę wyrabia z odprowadzaniem wilgoci lub niezbyt wyrabia ale ochrona przed wiatrem rekompensuje lekkie przepocenie od wewnątrz, przy wyższej temperaturze mimo zapewnień producentów będziemy upoceni od środka niezależnie od klasy membrany Pozostaje więc pytanie - czy lepiej iść w stronę softshella (z membraną wiatroodporną lub bez żadnej membrany) czy np. typowej wiatrówki? Wiatrówka co do zasady jest bardziej oddychająca (już proste modele oferują oddychalnosć na poziomie poniżej 6 w skali RET), sotshell z kolei daje lepszą ochronę termiczną. Kurtki zamierzam używać w połączeniu z koszulkami kolarskimi z lycry i/lub bielizną termiczną z merino. Jakieś pomysły Pozdrawiam Marcin
  10. Czyli zdania są podzielone Nie znam sie na technicznych aspektach naprawy ram, ale temat może kiedyś wystąpić w praktyce. Wyobrażam sobie, że posiadacz ramy karbonowej o wysokiej wartości, , który zaliczył kolizję drogową (obojętnie czy ze swojej winy, czy z winy innego kierujacego) może wejść w spór z ubezpieczycielem nt. sposobu likwidacji szkody a konkretnie czy wystarczy naprawa, czy jest to tzw. szkoda całkowita. Zapewne wtedy przed sądem wypowiedzą się biegli i to w oparciu o ich stanowisko sąd jakoś to rozstrzygnie.
  11. Skoro jesteś mega leniem w czyszczenie łańcucha, to olej łańcuch i zacznij jeździć na pasku. Nic Ci nie będzie skrzypieć, piszczeć i się brudzić, a wyczyścić przy okazji myjąc rower myjką ciśnieniową. I to jest niezły pomysł.
  12. Ja wycieram go ręcznikiem frotte po jeździe. Na gestym smarze po 2-3 jazdach napęd jest już pokryty czarną mazią. Raz na 3-4 tygodnie idę na myjnie, łańcuch w maszynce, kaseta i blaty psikam najtańszym odtłuszczaczem od Wurtha i potem z odległosci płukam myjką, roboty na 5-10 min, łańcuch swieci sie w słońcu, uważam że więcej nie warto dbać, najwyżej na łańcuchu zrobię 300 -400 km mniej niżbym o niego dbał bardzije niz o wlasne zęby. Szkoda czasu i zachodu, trzeba jeździć a nie pucować
  13. Ja na Rohlofie lub olejku teflonowym z Deca robię do 200 km po suchym, napęd jest cichy - ale nie wycieram go po pierwszym nałożeniu, kosztem syfienia się. Jak wycieram - to już napęd słychać wyraźnie. Może da sie i więcej, ale po tym dystansie i tak już jest mocno brudno. Nie dowierzam za bardzo że ktoś robi po 400-500 km na jednym smarowaniu.
  14. Byłem , próbowałem jeździć , w zimie (styczeń/luty) 2019, szosa Ogólnie można łatwo wypożyczyć rower, (kiedys za szosę to kosztowało rzędu 100 Euro/tydzień) pogoda jest stabilna, Hiszpanie mają bardzo dobre podejscie do kolarzy i ogólnie samochodem jeżdżą ostrożnie (w górach nawet emerycko), nie ma chamstwa, nie ma niebezpiecznych sytuacji CO jakiś czas stoją znaki że od kolarza to proszę 1,5 m przy wyprzedzaniu, ale to raczej dla turystów za kierownicą. Z tras to nie dam ci szczegółów bo juz nie pamiętam, ale np. fajniejsza jest północna Teneryfa - mniej ludzi, mało samochodów, zielono, znośne asfalty, tereny mniej górzyste Pewnym problemem może być wysokość moim zdaniem, w środku wyspy jest znaczna. Tras rowerowych jako takich w kurortach nie ma, jeździ sie po ulicy. Zakazów dla rowerów nie widziałem, przynajmniej na drogach 1 jezdniowych. Do Teide biegnie zwykła droga, na której jest troche autokarów, ale ruch nie jest duży, natomiast podjazd z wybrzeża to jest wspinaczka krętą drogą. Ogólnie Teneryfa, jak cała Hiszpania, dla rowerzystów uważam że jest jednym z najlepszych kierunków.
  15. No właśnie masz rację. Nie wiemy jak autor wątku chce tą ramę "karbo" wykorzystywać przez 15 lat. Ja np. mam rower w garażu podziemnym, jak wyjezdzam do roboty to już kilka razy go dotknąłem samochodem leciutko, bo ciasno jest i ciemno, a innego miejsca na jego trzymanie nie ma. Dam sobie ręke uciąc że taka rama by u mnie za długo nie pożyła. A w którymś momencie zacząłbym się obawiać, że może mi sie rozpaść w najmniej oczekiwanym momencie.
  16. Panowie, ale trochę odbiegacie od tematu Zakładając że ktoś nie trzyma tego roweru na balkonie w pełnym słońcu całe lato, to rama karbonowa dużo szybciej uszkodzi sie w wyniku upadku lub uderzenia, niż będzie uszkodzona przez UV przez te 15 lat. Ja mam z karbonem ten problem, że po solidnej wywrotce na szosie, co do dalszej przydatności aluminiowej ramy byłem pewny i mogłem to ocenić na oko, natomiast karbonowy widelec już budził moje wątpliwości i konsultowałem to z serwisem (gdzie też na 100 % mi nie dali gwarancji, że wideł jest stabilny i struktura nieuszkodzona). Trochę jednak strach jeździć szybko na czymś takim jeździć. A czy rama wytrzyma 15 lat, to tylko kwestia ile razy będzie obita choćby przy postoju, opieraniu o coś lub przez innego kolarza- a będzie na pewno. Zależy tez czy mowa o szosie sportowej czy rowerze codziennym. Ja z tego powodu wolę ramy metalowe, ostatnio wybrałem stalową.
  17. W swoim Marinie mam opony WTB Resolute Puncture Protection 42 mm. Jestem z nich bardzo zadowolony 2,5 k km bez kapcia na razie, są w miarę lekkie,w terenie jadą nieźle do momentu sypkiego piachu (kawałek nawet da sie przejechać, przy dłuzszym odcinku już nie). Wadą jest wysoka cena koło 200-250 za oponę Kwestia ile masz kasy i na czym ci zależy - na wadze/odpornosci na przebicia/dzielnosci terenowej/cenie. Z tych cen zawsze jedna będzie kosztem drugiej, jak to w życiu. W szosie używam opon Vittoria Raddoneur 35 mm (są tez 40mm), są cieżkawe i toporne, ale prawie że nieprzebijalne (nie zdarzyło mi się ) Bardzo je lubie, są tez tanie koło 60-80 zł Ja ileś lat temu kierowałem sie wagą i oporami toczenia, im robie dłuższe trasy tym teraz głównei zalezy mi na ochronie przed przebiciami, przy jeździe po bezdrożach i wyprawach to ma większe znaczenie
  18. No właśnie. Ostatnio kupiłem łańcuch 9 rzęd decathlon i mi przymiar wpadł na 0,75 % po niecałych 500 km, gdzie łańcuch był smarowany Rohloffem, czyszczony maszynką i w miarę zadbany jeżdząc po suchym. Kupiłem tego pedrosa, jestem ciekawy na ile duże będa różnice w obu pomiarach
  19. Mam przymiar do łańcucha z deca, za kilkanaście złotych, z podziałką 0,75 i 1 %, jeżdze na pełnej sorze. Czy waszym zdaniem jest sens kupowac jakiś lepszy przymiar np. dłuższy lub jakiś dokładniejszy,a jeżeli tak - jaki? A może bawicie się przy pomocy np. suwmiarki elektronicznej? i 2 pytanie - jakis dobry, trwały łańcuch 9 rzędowy. Podobno KMC x9 i campagnolo są najtrwalsze. Pozdrawiam
  20. Myślę podobnie trochę Jak widzę na filmach jak niektórzy czyszczą napędy, to pracując bardzo dużo i bawiac sie w ten sposób w wolnych chwilach , to cięzko by mi było znaleźć czas na jazdę. Też nie jestem przekonany, czy to się nawet finansowo opłaca, bo ceny tych specyfików są bardzo wysokie, a nie wiem na ile to faktycznie przedłuża życia łańcucha. Tak czy siak tańśzy łańcuch 9rz po 1200-1500 km wole wymienic, nawet jeśli jeszcze sie nie łapie na przymiar 0,75,
  21. A ty po skończeniu wosku zamierzasz wracać do oliwek, czy zostajesz przy wosku?
  22. No właśnie mnie zniechęca trochę konieczność wyjałowienia tego napędu prawie do zera, bo mam astmę i niespecjalnie dobrze znoszę te wszystkie mocne odtłuszczacze - na codzień używam jakiegoś cytrusowego od Deca i przy oliwce mi on wystarcza. Kiedyś używałem Mucc Off Dry Lube, to jest chyba na bazie wosku i mimo dokładnego wyczyszczenia napędu i założenia nowego łańcucha (którego nie szejkolwałem z fabrycznego smaru, jedynie przetarłem szmatką z odłtuszczaczem) to ten smar był beznadziejny - napęd po krótkiej jeździe wręcz krzyczał. Też myślę że ten wosk to chyba bardzie na MTB, gdzie napęd się ubłaca bardziej.
  23. Używałem już różnych smarowideł do łańcucha, ostatnio jadę na najtańszej oliwce z decathlona na warunki suche - i uważam że jest niezła, spokojnie 150 km jadę w ciszy, nie syfi jakoś przesadnie łańcucha jak ją dobrze wytrzeć, droga też nie jest. Jedynie jest aplikator jest słaby bo cięzko lać po kropelce na ogniwko Wiem że jest moda na wosk - Mommum, Squirt itd Jest to mocno promowane przez róznych rowerowych youtuberów, ale z opinii w komentarzach wyczytałem że wiele osób jakby nie przygotowało napędu, nie wyszorowało go na wszelkie sposoby, to i tak po kilkudziesieciu km napęd skrzypi. No ale na + jest to, ż enie syfi się To jak z tym woskiem - warto nie warto? POzdrower
  24. łaśnie obecnie jestem już po zwrocie kasy za trenażer Elite Aleno Smart i rozważam w sumie 2 opcje - albo spinning, albo trenażer DD. Za trenażerem DD przemawia: - możliwość jazdy w Zwifcie plus korzystania z aplikacji typu Rouvy itd. - większa pewność co kupuje (takie trenażery ma tysiące osob w Polsce) - trochę niższa cena od porządnego spinningu z pomiarem mocy za spinnigiem przemawia: - większa wygoda (spinning po treningu będzie służył za wieszak na klamoty, można go przesunąć na kółkach); - brak konieczność inwestycji w rower (mam 2 rowerki - jeden na clarisie z 8 rzędami z tyłu, drugi 6 rzędowy wolnobieg) - do direct drive pewnie potrzebował bym kupić nową przerzutkę i kasetę 10-11 rzedów, - walory estetyczne - smar, zapach opon, konieczność trzymania roweru na balkonie - brak zużycia roweru; - Opcja 3 ewentualnie - możliwość kupienia tanszego spinning plus dokupienia oddzielnego pomiaru mocy, który potem będzie służył w trakcie sezonu na rowerku gravel i umożliwi jazde na zwifcie (mam pomiar kadencji i pulsometr) na chwilę obecną chyba bardziej jestem za opcją 3 ze spinnigiem, z racji tego że z trenażerów już 2 korzystałem a to byłoby coś nowego i na dodatek miałby pomiar mocy na sezon letni
  25. Wiem, jestem uczestnikiem tamtej dyskusji. :).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...