Skocz do zawartości

tygrysek

Użytkownicy
  • Postów

    121
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

1 851 wyświetleń profilu

Osiągnięcia tygrysek

Forumowicz

Forumowicz (2/4)

  1. Od dłuższego czasu rozmyślam nad zakupem roweru cargo. Chodzi mi konkretnie o taki model w którym z przodu mógłbym umieścić dziecko, dać mu do siedzenią jakieś miekką pufę i przede wszystkim widzieć co robi i mieć je cały czas z przodu. Tylko ceny nowych rowerów zaczynają sie od 10.000 zł, w większości są znacznie droższe Rozumiem, że po częsci wynika to z faktu, że te rowery praktycznie w 100 % są elektryczne + rama jest specyficzna i robiona pewnie w niewielkich ilościach, co podraża cenę. Jednak dalej zastanawiam się dlaczego na rynku nie ma tańśzych odpowiedników. Czy taki rower koniecznie musi być elektryczny?
  2. Ja ostatecznie zdecydowałem sie na kominiarkę Van Rysel w cenie 40 czy 50 zł. Jeszcze nie miałem okazji jej używać, bo po zakupie musiałem ją przeprać (zapach poliestru). Też nie lubie zakładać kominiarki na nos, bo wtedy mam uczucie braku powietrza. Wiem że jest ono raczej tylko psychicznie niż rzeczywiste, ale wolę mieć możliwość wciągania powietrza nosem bez żadnych ograniczeń. Swoją drogą przy chłodniejszej tempeaturze rzędu 14-18 stopni zawsze mam uczucie przemarzania uszu na rowerze, więc ta kominiarka też może pomóc.
  3. Szukam kominiarki lub maski która 1. chroniłaby twarz i usta przed zimnym powietrzem 2. posiadała by otwór na nos umożliwiający swobodny oddech nosem bez efektu maseczki chirurgicznej tj. tego że po kilku minutach wszystko jest mokre od wilgoci z oddechu Ma to służyć nawet nie tyle do jazdy rowerem w zimie (choć może też na jesieni w zimne dni), co do użytku na codzień np. na spacerach Dotychczas używałem kilku modeli i żaden mi do końca nie pasował - albo nie dało jej się tak ustawić aby nos był odsłonięty, albo całość była odsłonięta za bardzo
  4. Dziękuje za wszystkie odpowiedzi W moim przypadku wygląda to tak, że moja 2 partnerów rowerowych (brat bliźniak i kolega starszy o 2 lata) ma słabszą kondycję i to stanowi problem w wyprawach bikepackingowych gdzie każdego dnia trzeba zrobić te 50-60 km z sakwami, nieraz po drogach gruntowych lub lesnych. Okazję na taki wyjazd mam zazwyczaj 1 raz na rok, jak w 3jkę uda nam się dopasować urlop plus żona zgodzi się zostać z córką w domu. Stąd zależy mi zeby każdy czuł się komfortowo - i ten co jak ja jeździ po kilka tysięcy km rocznie i ten kto rower wyciąga kilkanaście razy w roku. Chyba faktycznie lepiej te wolne środki zainwestować w nowy rower niz niewiele mniej inwestować w rower na starej technologii
  5. Mój brat bliźniak wieku 40 lat jest posiadaczem roweru trekkingowego marki Grand (spółka córka Krossa) wyposazonego w hamulce V brake, opony 28 cali aktualnie chyba 35 mm Vittoria Radonneur, korba 3 rzędowa na kwadrat z największym blatem 48 z, z tyłu koło z wolnobiegiem na 7 rzędów Rower jest regularnie serwisowany w serwisie, jeździ się na nim całkiem dobrze, wszystko śmiga. Z racji tego że wspólnie jeżdzimy na wycieczki brat czasem kondycyjnie wysiada bo ogólnie jeździ znacznie mniej niż ja, to znaczy jest w stanie dociągnąc do 40-45 km a później zaczyna się narzekanie "że po co tyle kilometrów, on nie jest zawodowym kolarzem". 😄 W ramach prezentu myślałem nad sprawieniem mu roweru elektrycznego tak aby skończyć z tym narzekaniem. Tylko nie wiem czy sensowniej kupic po prostu nowy rower elektryczny (z tego co patrzyłem to minimum wydatek rzedu około 5 tys zł) czy też moze kombinowac z przeróbką tego roweru na elektryka (przy czym zleciłbym to jakiemuś serwisowi, bo ani nie mam na to umiejętności,ani czasu aby sie tego nauczyć). Zastanawiam sie czy to byłoby znacznie taniej niz nowy rower i czy ten trekking sie do tego nadaje (zwłaszcza koło z tyłu na wolnobiegu i hamulce Vbrake a nie tarczowe). Pozdrawiam marcin
  6. Primo - cudowny Caviś. 🙂 🙂 🙂 🙂 Co do graveli - to ich popularność w Polsce wynika z tego że ludzie boją sie jeździc jezdnią (czemu sie nie dziwię), a wśród części kierowców widok kolarza na drodze budzi jakieś dziwne, niezdrowe emocje. Ostatnio czytałem relacje Polaka z Wielkiej Brytanii który wraz z partnerką przyjechał przejechać trasę nad morzem (bodajże częściowo pokrywającą sie ze szlakiem R10) i opisywał że z uwagi na lichą jakoś szlaków rowerowych jechali częściowo lokalnymi drogami - i był to horror. Ja na oponce 40 mm (aktualnie założyłem Continental Contact Urban) przy jeździe do 50-60 km nawet po umiarkowanych wertepach nie odczuwam jakiegoś przesadnego dyskomfortu. W tym roku przejechałem Mazurska Petlę Rowerową i nawet z sakwami tylko z rzadka trzeba było prowadzić rower bo nie dało sie ujechać.
  7. Ja używam opaski takiej ja ta https://www.decathlon.pl/p/opaska-z-pulsometrem-kompatybilna-z-bluetooth-i-ant-hrm-band/_/R-p-361995?mc=8932904 Nie wiem jak z dokładnością ale jestem ogólnie zadowolony. Przy czym dla mnie dokładność nie jest aż taka ważna bo jeżdze raczej romantycznie niz sportowo Stabilnośc połączenia Bluetooth jest lepsza (nawet znacznie lepsza) niż na pasku Wahoo, ponadto wole raz na tydzień ją naładować niz bawić się w wymianę baterii co jakiś czas. Sama opaska jest też wygodniejsza w użyciu, mniej widoczna, mniejsza. Z wad: pasek do zapięcia jest dosyć krótki i jak ktoś ma większa muskulaturę nie będzie wystarczająco długi plus ładowarka jest niekompatybilna z żadnym innym sprzętem i jak się zgubi będzie problem
  8. @jajacek Ode mnie na zachód Warszawy z Gocławia jest jednak kawałek i przy deficycie czasu (bobo właśnie kończy 18 mc) cięzko na kilka godzin urwac sie nawet w weekend. Dotychczas męczyłem Gassy, ale we wrześniu odkryłem Jabłonna i szlak na Nowy Dwór Mazowiecki. I myślę że jest to właśnie ta trasa dla której warto trzymać w garażu szosę. 🙂
  9. @kryptoszosowiec Z perspektywy czasu też myślę że dla mnie lepszym wyborem byłby jakiś przełajowiec lub wygodny szoso-gravel z Decathlonu z oponami min 32 mm. Z perspektywy też patrzę na to w ten sposób, że jak pisał @jajacek z wiekiem zmieniają sie możliwości fizycznie. U mnie dochodzi jeszcze ten aspekt że z wiekiem zdaje sobie sprawę jak niebezpieczna może byc jazda rowerem po jezdni z samochodami. Mając 25 czy 30 lat jeździłem bez obaw po drogach wojewódzkich albo nawet krajowych razem z Tirami i szybko mknącymi samochodami i nawet mnie to kręciło, a teraz raczej tego unikam. A dróg z małym natęzeniem ruchu samochodowego w pobliżu Warszawy jest niewielki wybór. Wiele dróg które z młodości pamiętam jak drogi z samochodami "co jakiś czas" obecnie jest mocno zatloczonych, infrastruktura rowerowa buduje się bardzo wolno pod Warszawą i rzadko jest dobrej jakości. Pomyślałem że dla osób szukających "pierwszej szosy" przyda sie takie podsumowanie "czego oczekujesz" a "co dostajesz".
  10. Ja na pierwszą szosę po latach kupiłem Romet Huragan 1, z pelną świadomością że jest to już stara technologia z hamulcami szczękowymi, oponami 25 mm, napędem 2x8 i ramą z aluminium oraz cięzkimi kołami, stwierdziłem że nie będzie szkoda mi jej szkoda tłuc po róznego rodzaju DDR Wcześniej wiele lat jazdy najpierw na marketowych MTB, później na modyfikowanym pod każdym względem Tribanie 100 a od kilku lat na Marin 4 Corners, który jest bardzo komfortowy i świetny w jeździe z sakwami, ale trochę ciezki Formy nie mam takiej jak 10 lat temu gdy na asfalcie przez obiadem potrafiłem zrobic na luzie 120-130 km, obecnie po 80 km odczuwam już spore zmęczenia (waga i wiek poszły w górę) Po roku jazdy i przejechanych jakiś 2,5 - 3 tys km stwierdzę że sam rower jest w porządku, natomiast zaskoczyły mnie 3 rzeczy co których nie przemyślałem chyba sprawy dostatecznie 1. geometria - nawet w mniejszej ramie na wzrost 168-176 (ja mam tak 179-180 cm) było mi cięzko z powodu pleców. Pomogło przestawienie mostka w drugą stronę, teraz kierownica jest podniesiona i moje plecy nie maja nic przeciwko kilkugodzinnej jeździe a dalej i tak jak dla mnie jest wystarczająco szybko 2. opony 25 mmm - to jednak znaczny przeskok nawet z opon 30-32 mm na ktorych miałem przyjemnośc jeździć. Wiele tras w moich okolicach to mniej czy bardziej dojazd po kostce bauma. Natomiast powoli się do nich przyzwyczajam, dyskomfort nie jest jakiś duży bo zawsze jeździłem na rowerach bez amortyzacji i długo bez pampersow w spodenkach, ale na przyszłośc myślę o 28 mm o ile da rade je założyć. Nie z racji komfortu - ale aby móc czasem skrocić trasę jakimś szutrem lub 3. i tu jest największy minus - napęd 50/34 dla mnie jest zdecydowanie za twardy. Rozumiem takie i nawet twardsze napędy w rowerach aspirujących do sportu , ale dla amatorów ktorzy nawet trochę jeżdzą to moim zdaniem jest przesada, a przynajmniej powinna być możliwość wyboru czy chcemy kortę dla seniorów czy juniorów. Miałem Tribana na korbie 48 T i wolnobiegu 7 rzędowym i zmieniłem go na 38 Z, w Marinie z korbą 3 blatową z rzadka wrzucam blat 50 T. W mojej szosie po stosunkowo krótkim czasie zużyły się zeby na korbie i postanowiłem założyć korbę juniorską 46/34 co jednocześnie wymagało zmiany supportu z Hollowtech na stary kwadat. Na aktualnej korbie jest mi znacznie wygodniej, założyłem czujnik kadencji i staram sie trzymać kręcenie na poziomie chociaz 80, tak aby stawy nie dostawały dużych obciążeń. Osiągane prędkości średnie oscylują wokół 23-24 km/h czyli raczej powoli, ale też ja wolę robić dłuższe dystanse w celach krajoznawczych To takie moje luźne przemyślenia po 1 sezonie "szosowym"
  11. @jajacekz tym cholesterolem to wiem że jest silny nacisk na przepisywanie statyn i różnorodne poglądy co do diet na jego obniżenie. U mnie poza cholesterolem to też kwestia że w pewnym momencie przestałem sie mieścić w kurtki zakupione jeszcze przed Covidem w 2019 r. i już słabo wyglądałem w garniturze ze ślubu z 2021. Obecnie - jak jest mnie 10 kg mniej - to wygląda to juz nieźle. Natomiast przy 180-181 te 85 kg to dla mnie wciąż dużo, tym bardziej że moja zawartośc tkanki tłuszczowej to w granicach 30%, a wiec wciąż za dużo. Co do planów - w tym sezonie zaliczyłem juz kilka wycieczek z corka w wieku 17 msc aktualnie, takich po 10 km. Na foteliku jest duży entuzjazm i wraca zadowolona, więc licze że w 2026 r. będa dalsze wycieczki. Natomiast udała mi sie zrobic w tym roku z kolega Mazurska Petlę Rowerową i chciałbym w przyszłym roku zrobic szlak R10 lub ewentualnie trase wzdłuz Wisly od Krakowa do Warszawy po śladzie Wisły 1200. Moj kolega i brat bliźniak nie mają jakiejś wielkiej formy, praca biurowa, wiec dla nich odcinki po 60 km dziennie z sakwami to juz jest dużo. Nie pomaga też fakt, że trochę juz obawiam się jazdy w kierunku na Gassy z powodu pinezek. Dla mnie z Gocławia to jest najwygodniejsza trasa gdzie w 2 -2,5godz zrobię te 45-50 km i wrócę jeszcze na wieczór. Poza tym jeżdząc z córką mam inne obserwacje niż kiedyś samemu - dostrzegam jak wiele jest złych rozwiązań na trasach rowerowych - już nawet nie przejazdów z samochodami, ale miejsc gdzie np. 2 trasy rowerowe krzyżują się przy tunelu pod kątem 90 stopni, albo na zjeździe po wiadukcie jest wąsko i słaba widoczność. Dostrzegam tez że na ścieżkach rowerowych jest sporo ryzykownych zachowań rowerzystów, kiedyś sam tak jeździłem i wszystkich wyprzedzałem, teraz mnie to irytuje
  12. Ja w tym roku kończę 40 lat. Zawsze byłem bardzo szczupły, na komisji wojskowej przy 181 cm namierzyli mi 57 czy 59 kg. Potem życie, cierpię również z powodu zaburzeń lękowych i przyjmuje leki antydepresyjne już ładnych parę lat, okresowo bardzo duży stres w pracy (taką mam akurat robotę), teraz również małe dziecko itd. Tak jak kiedyś miałem w ciul czasu na trening i jazdę na rowerze (potrafłem wyjechac od 17.30 i wrócic dopiero po północy) nawet kilka razy w tygodniu tak teraz mam go bardzo mało - tyle co na dojazd do pracy rowerem i jak mam urlop to pokręcić się w koło komina. Choć ostatecznie w tym roku zrobiłem koło 2,5 tys km. I teraz najciekawsze - bez żadnej diety, mimo robienia bardzo dużych dystansów na rowerze (szacuje je na min. 5 tys km rocznie, ale raczej sporo więćej w niektórych latach) moja waga z tych 57 kg w szczycie sięgnęła 95 kg. Dopiero przejąwszy sie cholesterolem i otyłością brzuszną w tym roku przeszedłem na diete opartą o płatki owsiane, owoce, ryby i z rzadka jakieś mięso + niepodjadanie wieczorami. Obecnie zrzuciłem juz z 95 kg do 85 kg, a na przyszły sezon - gdy maleństwo już na dobre zadomowi sie w foteliku rowerowym - chce zrzucic do 75 kg.
  13. Myślę że raczej nikt nie planuje budowy infrastruktury rowerowej pod katem jazdy peletonami. Natomiast nawet ścieżka w standardzie takim jak WTR, od Niepołomic na północ w stronę Szczucina, to już byłaby zmiana jakościowa - zwłaszcza że most kolejowy w Górze Kalwarii chyba ostatecznie będzie miał kładkę rowerową po remoncie. Czy to się uda to niestety wątpie.
  14. @jajacek dziękuje za tak szeroki opis, postaram sie przetestować Co do trasy na Gassy - to problemem na razie jest finansowanie, bo odrzucono wniosek o przyznanie dotacji z UE w wysokosci 700 mil zl na realizację Blue Valley Projekt zgodnie z założeniami i juz przyjęta koncepcją Województwa Mazowieckiego zakładał że na południe od Warszawy szlak biegnie po koronie wału aż do Góry Kalwarii po lewym brzegu Wisły. Także w założeniach to miała byc nowa trasa, a nie stawianie znaczków VeloMazovia wzdłuz już istniejącej drogi publicznej Zreszta akurat na części tzw. Gassów już jest wyznaczony szlak VeloMazovia
  15. Może coś się jeszcze wydarzy z tym promem, ale byłaby szkoda. Wiele razy nim przejeżdzałem, fakt że dojazd od strony Karczewa był taki raczej średni. Tak z ciekawości dostałem informację że w województwie mazowieckim są prowadzone prace koncepcyjne nad szlakiem Blue Valley. Tzn wedle Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich Aktualnie na zlecenie Mazowieckiego Biura Planowania Regionalnego w Warszawie - jednostki Samorządu Województwa Mazowieckiego trwają prace związane z opracowaniem koncepcji programowej budowy trasy rowerowej Blue Valley w województwie mazowieckim, regionie mazowieckim. Przewidywany termin na ostateczne zakończenie prac i odbiór wyników od Wykonawcy to 14 listopada 2025 r Jako naiwny optymista wciaz wierzę że kiedyś nawet na Mazowszu wykluje się jakaś sensowna infrastruktura rowerowa dla każdego rodzaju roweru. Nawet jeśli niekoniecznie się to to będzie nadawać pod rower szosowy w całosci bo raczej nie będzie, ale gdyby kiedys ktoś dociągnął infrastrukturę od Wału Zawadowskiego do mostu kolejowego w Górze Kawiarni (gdzie ma byc podobno kładka rowerowa) to byłaby to cudowna sprawa
×
×
  • Dodaj nową pozycję...