Skocz do zawartości

janciowodnik

Użytkownicy
  • Postów

    471
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez janciowodnik

  1. To, co kto robił po, było jego wyborem. 

    Dokładnie. Chociaż - w sumie - nie widzę w tym nic złego ;)

     

    , bo ja na ostrym kole nawet bez wyścigów i na krótkim dystansie bardzo cienko bym przędła. 

    Mój rekord na ostrym kole, to 270 km, ale w zasadzie po płaskim i po asfalcie. Brutto ok. 13 godzin. Browar był w trakcie. Zimno było ;) (listopad). 

  2. https://www.centrumrowerowe.pl/lyzki-do-opon-bike-hand-yc-313-pd10960/?v_Id=57454

    Używam już 3 lata. Jeśli przez dłuższy czas nie są potrzebne - trochę rdzewieją, ale poza tym - nie mam zastrzeżeń.

     

    W dniu 25.05.2018 o 19:19, Elle napisał:

    Ależ ja zakładam na dwie łyżki - to od nich dłonie czerwone ? Ręcznie kompletnie nie ma szans. 

    Z tego, co się orientuję - Tribany fabrycznie mają założone Michelin Dynamic Sport. 25 i 28C spokojnie założysz palcami, jeśli rant posmarujesz mydłem. 23C - już nie bardzo.

  3. Zauważ, że zęby są pochyłe, ale w odwrotnym kierunku. Tarcze Shimano w systemie HG50 mają tak od nowości.

    Brud zapewne dostał się przez otworek na dole mufy. Ale dobrze, że on jest. Mam mufę bez otworka i któregoś razu (po jeździe mokrą drogą) odwróciłem rower do góry kołami i szczelinami w główce ramy (nie wdając się w szczegóły - u mnie tak jest) - wylałem ćwiartkę wody. Dostała się otworem w sztycy - pod siodłem. Po tym - zaślepiłem go.

    Woda i brud dostaje się do łożyska pedału od strony korby. Zewnętrzne - chroni zaślepka (jeśli jej nie zgubiłeś). Jeśli jeździsz po mokrej drodze - trzeba to łożysko smarować i to dość często. Nie jestem nadgorliwy, nie rozbieram pedałów. Czyszczę widoczną część osi szczoteczką do zębów, przechylam rower, wpuszczam w szczelinę kroplę gęstego oleju (Hipol). Zdarza się, że po tym zabiegu coś zachrzęści, ale po kilku, najdalej kilkunastu km odgłosy zanikają. 

  4. . Nie mierzę czasu, ale zdarzało się, że w warunkach domowych sztywne szosowe drutówki (23-25c) zmieniałam ponad kwadrans jedną, byłam mokra, a ręce miałam czerwone. 

    Uczyłem się na oponach Deestone - wyjątkowo sztywnych i pancernych. Doszedłem do wniosku, że palcami - nie da rady. Zakładałem na 2 łyżki. Jedną dętkę przebiłem, ale potem szło już gładko.

    Miśki są znacznie bardziej łaskawe ;) . A jak przyszło mi zakładać w czasie deszczu (nie mogłem naprawiać w tych warunkach), to przy mokrej oponie i obręczy - sama wskoczyła :)

     

    Z kolei na tych samych obręczach zakładanie Kendy 40c polega przede wszystkim na przypilnowaniu, żeby z drugiej strony obręczy gdzieś rant opony nie wyszedł.

    Kenda tak ma. Zdarzało mi się kilkakrotnie spuszczać powietrze i poprawiać ułożenie opony, bo koło było mimośrodowe.

     

    Rzeczywiście. Tyłka nie urywa ;) . Chyba, że ktoś lubi baaardzo długie skidy :) .

  5.  

    Ja nie sklejam dętek i wolę kupować. Coś ok. 13 zł. kosztuje dętka z normalnymi wentylami, to można wydać tyle na dętki. Z wentylami samochodowymi chyba są trochę droższe dętki?

     

    Kto bogatemu zabroni? ;)

    Nikt też Ci nie zabroni narobić się. Musisz wyjąć koło, a następnie zsunąć całą oponę przynajmniej z jednego rantu, wyjąć dętkę, włożyć nową i za każdym razem rozkręcić zawór (jeśli to Dunlop).

    Również nikt Ci nie zabroni się umazać. Nie wierzę, żebyś miał czyste ręce po demontażu i montażu tylnego koła.

    Czy potrafisz wymienić dętkę na drodze w 10 min? A może ktoś z użytkowników forum to potrafi?

     

    Jeśli w obręczach masz otwory 8 mm - zdecydowanie wybrał bym zawory Dunlop, a nie samochodowe.

    Chociaż raz miałem z nim przygodę: powietrze powoli schodziło i nie mogłem ustalić którędy. W końcu doszedłem do wniosku, że to przez wentyl. Założyłem nowy wkład - to samo. Stożek w rurce zaworu był trochę za głęboko nawiercony i nakrętka nie dociskała dostatecznie wkładu. Skróciłem rurkę o 0,5 mm (pilnikiem) i dętka odzyskała szczelność. 

  6. Dosyć popularne stają się (już są?) systemy bezdętkowe, tzn. specjalnie zaprojektowane obręcze i opony, które zalewa się mleczkiem uszczelniającym. To rozwiązanie nie daje ochrony przed przebiciem opony, ale zapewnia, że większość drobnych uszkodzeń zostanie uszczelnionych. Jak to wygląda w praktyce to nie wiem, bo nigdy nie stosowałem.

    Nie używałem wprawdzie opon bezdętkowych, ale miałem dętki fabrycznie zalane żelem. W ogóle nie zabezpiecza przed przebiciem szkłem. Być może na MTB ma to zastosowanie (kolce akacji, jeżyn itp.), ale do normalnej jazdy po utwardzonych drogach - moim zdaniem - szkoda pieniędzy. A na dodatek - kłopot. W taką, przeciętą szkłem bezdętkę - trzeba włożyć dętkę, trzeba ją wieźć ze sobą, a demontaż/montaż takiej opony jest dużo trudniejszy niż zwykłej.

     

    Tak mi się przypomniało. Jeździłem kiedyś na Kenda Khan - tanie i wydawały się dobre dopóki nie zjechałem z asfaltu, nie popadał śnieg i nie zacząłem łąpać kapci. Zatem cena ma w tym przypadku znaczenie - co pewnie przekłąda się na rodzaj oplotu, mieszankę gumy jej grubość itd., że o kształcie bieżnika nie wspomnę, bo w drugim rowerze mam jeszcze tańsze marketowe Kenda K831A i te jakoś dają radę. Nie pamiętam kiedy złapałem kapcia. Tu grubość opony robi swoje.

    Z oponami terenowymi lub nawet uniwersalnym - jest zawsze większy problem. Między kostki bieżnika zawsze coś wlezie, a tam gdzie są rowki - guma jest cienka jak kondom. Co innego - slick. Na całej szerokości styku z nawierzchnią ma chociaż te 3 - 4 mm grubości. Im węższa opona - tym statystycznie - mniejsze prawdopodobieństwo najechania na jakiegoś śmiecia. Im wyższe ciśnienie - tym opona twardsza. Opona szosowa - na dodatek jest obła, jak wąż do podlewania. Bardzo często wjeżdżam w rozbite szkło, bo za późno zauważę, żeby wyhamować, a ominąć nie da rady ze względu na warunki ruchu. I wtedy słyszę, jak te kawałki odbijają się od ramy, albo od barierek, czy innej infrastruktury drogowej. A czasami jest taki przypadek, że na czystej - z pozoru - drodze trafi się jakaś drobinka o granulacji 3 - 4 mm i przebije. Ale jak pisałem wcześniej - naprawa jest bardzo łatwa i szybka. Przynajmniej w warunkach letnich ;)

  7. Bardzo ciekawy wynalazek, ale dość drogi i z tego, co można obejrzeć i poczytać - ma też swoje wady.

    Jeśli chodzi o opony szosowe, to nie dramatyzował bym. Żeby złapać kapcia, to trzeba mieć naprawdę wyjątkowego pecha, albo być niedbaluchem (ciśnienie, jazda na zdartych do płótna itp.). Od samej opony - oczywiście też dużo zależy. Np. Michelin Dynamic Sport - choć na wylot nie przebijałem często (25C), a 23C/8 bar - na razie wcale - to jednak po kilku kkm - wygląda jak pochlastana żyletką, natomiast do Continental Ultra Sport - wygląda - jakby w ogóle szkło się nie kleiło.

    Gorzej się przedstawia sprawa z oponami szerszymi. Sam nie jeżdżę, ale z tego co słyszałem, to w MTB - zwłaszcza tych lżejszych - to naprawdę koszmar.

    Z kapcia jednak naprawdę nie ma co robić problemu. Zwłaszcza - mając opony tzw. zwykłe o szerokości ok. 1,75", które łatwo się zakłada i zdejmuje.

    Znajdujesz dziurę. Jak nie widać, to  na pluja, podważasz rant opony (bez zdejmowania koła), wyciągasz kawałek dętki, kleisz łatkę. Kupiłem w markecie zestaw łatek za ok. 10 zł, ważący ok. 30g, w praktycznym pudełku. Klej szybko łapie, dodatkowo dołączone jest coś jak papier ścierny na twardej gumce. W sumie nie więcej niż 10 min roboty. W tym 2 -5 min na schnięcie kleju (w zależności od temperatury). 

  8. Piszę z pozycji odbiorcy. GLS rzeczywiście sms-em podaje wszelkie przydatne informacje, choć kurier nie dzwoni. Odbieram w pracy, więc chyba wszyscy kurierzy przyjeżdżają na pałę.

    Przez DPD też zawsze dochodziło w terminie. Któregoś razu na paczce nie było mojego nr telefonu, a paczka miała przyjść na dom, więc kurier wrzucił do skrzynki kartkę z nr swojego telefonu.

    UPS też informuje sms-em, kurier wrzuca awizo do skrzynki, ale - przynajmniej w Radomiu - jakaś ta firma niekontaktowa. Przesyłkę odbierałem 3 dni.

    FedEx jeszcze nic mi nie przywoził, ale ode mnie z pracy odbierał przesyłki. Chłopaki - totalne luzaki. Nie chciał bym, żeby moja paczka wpadła w ich ręce ;)

    Paczkomaty InPost, oraz Pocztex - na razie bez problemów. Mnie obie te opcje najbardziej odpowiadają ze względu na cenę, oraz to, że mogę odebrać w dowolnej chwili. 

  9.  

    A jak już o narzędziach - jakoś mocno spinać się nad wyborem ściągacza do korb i klucza do supportów, czy to zasadniczo jeden pies, do domowych zastosowań?

    Suport kompakt?

    Nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby był zapieczony. Nawet w starych rowerach wykręcał się zaskakująco lekko.

    Z korbą, to już może być różnie. Przede wszystkim - nic na siłę. W tanim ściągaczu możesz zerwać gwint na nim, ale znowu jak on wytrzyma - to możesz wyrwać ściągacz z korby i wtedy jest większy problem.

    Odkręcasz śruby, psikasz WD-40 i w 95% przypadków - daje radę. Jak nie idzie - to już trzeba podgrzać. Jeśli to aluminium, to niewiele potrzeba.

    Oczywiście - nie używasz tej śmiesznej, blaszanej pokrętki na ściągaczu. Normalny, płaski klucz (chyba 17) lub nastawny.

     

  10. Przypuszczam, że suport jest na łożyskach maszynowych. Najczęściej ciężko chodzi, jak mufa jest krzywo nagwintowana, albo krzywo wkręcone miski miski suportu. Na takim ułożyskowaniu korba powinna się kręcić, jak wiatrak.

    Bicie koła 2 mm to bardzo dużo, ale gdyby tylko o to chodziło - wolał bym sam wycentrować. Szybciej, prościej, pewniej.

    Jeśli nie widać, o co koło obciera, to pewnie klocki, bo ich właśnie przy tarczówkach nie widać. A może tarcza bije? To dasz radę zauważyć.

     

    Regulacja przerzutki nie jest skomplikowana, może trzeba poluzować linkę na baryłce.

    Teoretycznie tak. Sprawdzić zawsze warto, ale mnie jeszcze nigdy nie udało się wyregulować naciągu linki tak, żeby wszystkie biegi wchodziły płynnie w górę i w dół. Wprawdzie bawiłem się napędami niższej klasy ;) .Tych, których znam - co mają manetki indeksowane - zawsze stosują jakieś patenty w rodzaju: 2 biegi w górę - 1 w dół. Ale, oczywiście - to nowy i drogi rower na gwarancji, więc trzeba naciskać sprzedawcę, by to wyregulował.  

  11. @Janciowodnik ale żeś poszedł z tą expresówką :D No nie życzę spotkania z Polizei - mogą dać maksymalny wymiar kary.

     

     

    Z Radomia na południe jeździłem DK7. Ostatnio - przerabiają ją (etapami) na ekspresówkę. Któregoś razu - na rondzie otwarty tylko 1 zjazd (na nową ekspresówkę). Reszta zagrodzona barierkami, a za nimi na dodatek - rozkopane. Nie było znaku zakazu wjazdu rowerów, ani innych, powolnych pojazdów, ani informacyjnego: droga tylko dla pojazdów samochodowych - więc pojechałem  B)

    Innym razem - jechałem z Owocka na Ursynów (Warszawa). Drogowskazy poprowadziły mnie na Trasę Siekierkowską. Jakaś ścieżka rowerowa tam jest, ale trafić na nią - dla obcego i bez nawigacji - nierealne. Nie było żadnego z ww. znaków - no to - kita :)

    Gdzieś tak - może w połowie - wyprzedził mnie gość na skuterze, ale do końca ekranów - nie uciekł mi więcej niż na 200 m. Skoro jemu wolno się tak wlec - to dlaczego ja miał bym być ukarany?

     

    Tak apropos prędkości: w piątek testowałem zmodyfikowaną trasę do domu, a jednocześnie od Oliwy czułem silny motywator w postaci zbliżającej się burzy (która podtopiła i sparaliżowała dużą część Gdańska). Nie mam licznika prędkości, ale na postawie nagrania z kamerki chyba pobiłem swój rekord trasy: 28,8 km/h. Co prawda nie jest to oszałamiająca prędkość, ale jak na ciężkiego holendra, sakwy z zakupami i dokumentami całkiem znośny wynik. :D

    Mnie on powala. Coś koło tego udało mi się osiągnąć w W-wie, z Piaseczna na Młociny, ale to bardzo dobra i szybka trasa. Dużo zależy od infrastruktury, a chyba jeszcze więcej - od stylu jazdy. Przykład: w drodze do pracy często wyprzedzałem rowerzystkę z różnicą prędkości ok. 20 km/h :) . Chwilę później ona zjeżdżała na chodnik, potem - na skuśkę - przez parking, ulicą jednokierunkową pod prąd, przez park. Jeśli w tym czasie 2 razy stanąłem na światłach, to wyjeżdżała z parku 100 - 200 m przede mną.

     

    Fajna rywalizacja. Ale też listonosz nie byle jaki, tylko widać jeżdżący regularnie i wycieniowany amator. Nie wiem ile ten rower listonosza ważył.pewnie ze 30 kg. Ale sądziłem że Gilbert może da mu radę.

     

     

    Listonosze tak mają ;) W latach 60-tych mój teść pracował w tym zawodzie i miał służbowy rower. Nie wiem - jaki - ale na pewno nie wyczynowy :D . Raz wzywał pogotowie do żony. Nie było telefonów, więc pojechał na stację pogotowia tym rowerem. Nie potrafił im wytłumaczyć jak dojechać na przedmieście, więc powiedział, że ich poprowadzi. Kierowca w pierwszej chwili uznał go za niespełna rozumu, ale jak dojechali na miejsce - powiedział, że tak przeważnie - to 4 dyszki ciągnął.

     

    @gielo - wiatry są różne. 2 razy tak miałem, że przy porywach włączał mi się wsteczny ;) , a to, że z trudnością objeżdżałem pieszych - co najmniej kilka razy.

  12. Jest to opcja. Natomiast szukając po internetach wyczytałem, że kontakt buta z kołem  jest 'normalny' dla ram z małym wheelbase. Dzieje się to przy niewielkich prędkościach/ mocnym skręcie koła i idzie się przyzwyczaić.

     

     

     

     

    Ja tak mam, ale rower jest kombinowany. Do ramy szosowej 53 cm - widły od MTB 26" i do tego - po przejściach ;)

    Mnie to się akurat podoba, bo dzięki temu rower jest bardzo zwrotny. Rozstaw osi 99 cm, ale jak przeglądałem wymiary ram szosowych - nawet w rozmiarze S - mają ponad metr, więc nie sądzę, by przy prawidłowym ustawieniu stopy coś takiego się działo.

    Na szosie - można się do tego przyzwyczaić, czego jestem żywym przykładem :) , ale np. na ostrym kole już bym na to sobie nie pozwolił.

  13.  

     

    A co do haczenia przodem buta o przednie koło wygląda na to, że będę musiał się z tym pogodzić jeżeli rama ma być krótsza :)

    Używasz zatrzasków, lub nosków? Może warto spróbować? Pewnie źle ustawiasz stopę na pedale. Jeszcze nie spotkałem się, żeby przy oryginalnych  widłach (i nie po przejściach), oraz oponie o szerokości sugerowanej przez producenta - nosek zawadzał o koło na zakręcie. 

  14. Nie mam niestety na tyle doświadczenia, aby tu napisać, jaka jest praktyczna różnica między tym samym rowerem ze sztywną osią oraz korbą na kwadrat. Ze sztywną osią miałam do czynienia w szosie, z kwadratem w crossie - to jak porównanie siodła na wielbłądzie z siodłem na koniu ;)

     

     

     

    Nigdy nie miałem sztywnej osi, przynajmniej - nie tej generacji. Z drugiej strony był klin :)

    Natomiast na kwadracie jeżdżę, bo jest ekonomiczny, ale mnie nie zachwyca.

    Trzeba regularnie dociągać śruby, bo jak korba dostanie luzu na kwadracie, to już po niej.

    Nigdy nie ułoży się idealnie prostopadle do osi. Tarcze zawsze trochę biją. Mnie to akurat nie przeszkadza, ale przy napędach tak... powyżej 9 rzędów - trudno ustawić przednią przerzutkę, żeby łańcuch o nią nie obcierał.

  15. A ja słyszałam, że ramię w ramię można jeździć, jeśli nie stwarza to zagrożenia - co daje szerokie pole interpretacyjne ;) Tak jak z tą Twoją ekspresówką :P

    Ok. Wygrałaś ;)

     

    Oczywiście że można. Pod warunkiem że "nie utrudnia ruchu" i masz zjechać jak nadjeżdża podjazd. Rozumiem że masz mieć oczy wokół głowy albo lusterka. 

    Serio, serio? Używasz lusterek? Chciał bym to zobaczyć :D Możesz wrzucić jakieś zdjęcie?

  16. @ Elle najtrafniej to ujęła: takie rzeczy - tylko w erze :D

    Prawie wszystko zostało powiedziane. Mogę dodać:

    - 40 km/h pojedziesz na każdym rowerze. 42 - wykręcałem na kultowej Ukrainie w latach 80-tych.

    - Nie zawracaj głowy nóżką.Jak dojdziesz do wniosku, że jest Ci niezbędna - dokupisz za 20 - 30 zł - przykręcaną do dolnej rury tylnych wideł.

    - Komfort jazdy i ból pleców - to sprawa indywidualna, a może bardziej - kwestia przyzwyczajenia i treningu. Na sztywne widły - nie narzekam - po lesie - do 40 km/h, po bardzo dziurawym asfalcie - do 30, po ścieżkach rowerowych - do 20.

    - Ostre hamulce są bardzo niebezpieczne. Przynajmniej dla mnie. W chwilach zagrożenia nie panuję nad siłą nacisku na klamkę. -Wolę wjechać w tył samochodu, niż przelecieć przez kierownicę. Mam hamulce cantliver (najsłabsze) i działają tak, jak powinny. Przednim - nie da się zablokować koła na suchym asfalcie, ale są na tyle skuteczne, że tylne koło ma niemal zerowy nacisk na podłoże. Warunek: dobre klocki i obręcze. Współczesne, nowe - w zasadzie wszystkie go spełniają.

    - Nie ma rowerów bezobsługowych. Chyba, że ktoś bardzo mało jeździ i tylko w dobrych warunkach atmosferycznych. Normalne, że im prostsze (starsze) rozwiązania konstrukcyjne - tym tańsze części zamienne. Ale tym samym gorzej działają. Kompromis musisz wybrać sam.

  17. Na takie drogi przydał by się amor z przodu. Możliwe, że karbonowe widły częściowo rozwiązują ten problem. Nie wiem. Nigdy nie miałem. Na widłach Cr-Mo zdarza mi się jeździć po takich drogach, ale nie więcej niż kilka km. Powyżej 40 km/h to już śmierć w oczach.

    Z szerokimi oponami - nie dramatyzował bym. Na 25C - zatrzymują mnie tylko piaskownice i grząskie błota. A na takich drogach - dopiero od 1,75" można myśleć o jeździe. Raczej - 1,9"

    Tribany ludzie chwalą za stosunek jakości do ceny, ale oprócz 500-ki! Widziałem go na żywo w Decatlonie. Porażka.

     

    W dniu 11.05.2018 o 12:18, kamusial napisał:

     Mam nietypowe gabaryty - wzrost 177, ale przekrok 85cm i relatywnie krótkie ręce. I pytanie, czy jest sens mierzyć wersję L - 560mm?

     

     

    Z drugiej strony Triban 560 nawet mi podchodził, a jego wymiary :

     

    Coś mi się tu nie zgadza. Jestem niższy, a przekrok mam wyższy. Rama 53 - to dla mnie max. Mostek 10 cm - od biedy może być, ale 11 - 12 cm - był by lepszy.

    Mostek zawsze można zmienić na krótszy. Taki myk, jeśli preferujesz pozycję rekreacyjną. Jeśli bardziej agresywną - mniejsza rama i bardziej wyciągnąć sztycę. Jak zajdzie potrzeba - można wymienić. Dostępne są nawet do 400 mm i nie są drogie.

    Edit: Sory, przestrzegałem przed Tribanem 100. 500-kę użytkuje jedna z aktywnych użytkowniczek forum i jest z niego dumna ?

  18. Janciowodnik, a co powiesz na to: jadę szosą pod wiatr, prędkość średnia tak ze 25, przede mną panienki na jednym rowerze (na siodełku i bagażniku). Przyspieszam żeby dogonić, prędkość rośnie 30, 35 przyspieszam - zaczynam je dochodzić. Kurde ile "kierowczyni" ma pary w nogach. Dojeżdżam, patrzę - silnik na ramie. Uff. kamień z serca. No i pikawa przestaje zapierdzielać, a oddech wreszcie się uspokaja i tętno wraca do normy. :D

    Już gdzieś wcześniej o tym pisałeś. W Radomiu rzadko spotyka się takie wynalazki, a jeżeli już - to jak do tej pory - wszystkie objeżdżałem. Pewnie im dalej na wschód - tym słabsze silniki zakładają :)

     

    Mnie tak ostatnio doszedł policjant na elektryku

    W Radomiu takich nie mają.

     

     ale popsioczyliśmy oboje na te ścieżki jadąc ramię w ramię.

     

    Wykroczenie.

     

     

     

     

     

    No i przy okazji się dowiedziałem że policyjne mają wspomaganie do 35 km/h, więc po prostu trzeba jechać szybciej :D

    Na ekspresówce spokojnie przekroczysz 40. Ekrany zasłaniają od wiatru, szybko jadące auta - naprawdę ciągną. Tym samym - odpowiednio interpretując przepis (zakaz ruchu pojazdów, których cechy konstrukcyjne ograniczają prędkość poniżej 40 km/h) - nie popełniasz wykroczenia :)

     

    Ja tak miałam ostatnio - pojechałam w okolice Nawojowej zobaczyć rower. Samochodem pod górę wyjeżdżałam na zmianę na 2 i 1, bo inaczej się nie dało. No i taka gadka-szmatka z gościem (gościem! dzieciak ok. 14-letni), więc mówię, że tutaj to ja dziękuję na rowerze wjeżdżać. A on najzupełniej szczerze: "e, nie, tu jest spoko. Tam trochę dalej to są większe góry". Więc się dowiedziałam :D

     

     

    Trochę pobłądziłem na lokalnych drogach. W płaskiej okolicy była jedna górka. Podjazd na mapie nie wygląda groźnie (35/450 m), ale realnie ma kształt paraboli. Ostatnie 100 m - zygzakiem. Na górce stanąłem, by zapytać o drogę. Gość odpowiedział, że w zasadzie - to dobrze jadę, ale można było dołem. Tam jest druga droga :)

     

    A z kryzysem miałam na myśli to, że ostatnio po prostu nic mi rowerowego nie wychodzi. Dwa lata temu miałam ciężki MTB Kandsa, jeszcze obwieszałam go trzykomorową sakwą po 10-15kg i zwiedzałam w swoim tempie świat w promieniu 100km. A teraz: przerzutki nie te, waga nie ta, amortyzacja nie ta, komfort nie ten i czuję się jak stara baba, co na wszystko narzeka :( I o ironio! - wsiadam na Kandsa i nadal stwierdzam: cholera, ciężko, trudno, a mimo wszystko dużo wygodniej. To może człowiek od czegoś takiego zgłupieć ;)

    Taka kolej rzeczy :(

    Jeszcze nie tak dawno jeździłem na ostrym na przełożeniu 3,07, potem zmieniłem na 2,89, a jak miałem pod wiatr - przekładałem na 2,71. W końcu doszedłem do wniosku, że na dłuższe trasy jednak potrzebuję zmiennych przełożeń. Coś z nogą nie halo. W przyszłym tygodniu zjeżdżam do serwisu. Zobaczymy, co fachman powie ;)

    Ale, co ciekawe - na ostatniej ścieżce - pod wiatr - noga wytrzymała, ale rozbolało mnie śródstopie od spodu. Miałaś rację, pisząc kilka miesięcy temu, że buty do pływania są za miękkie, ale ze względu na inną dolegliwość - inne na razie nie wchodzą w rachubę.

  19. A Tobie się wydaje, że ja już wystarczająco źle o swojej formie nie myślę, żeby jeszcze drzeć do Kalwarii i utwierdzać się w przekonaniu, że powinnam w ogóle rzucić rower w cholerę? ;) Bo jak na razie taki właśnie kryzys przechodzę.

    To był żart :)

    Jestem przekonany, że w swojej okolicy też znajdziesz zarówno kaszaniarzy, jak i wyczynowców :)

    Ale jeśli chodzi o tych miejscowych, to wcale nie żartuję. Co powiesz na to: Było dobrze pod wiatr. Wyprzedziłem gościa wracającego z kościoła (w gajerku) na klasycznym single-speed (torpedo). Ja - cały czas na dolnym chwycie, bo inaczej - mnie cofało. Gość utrzymał koło przez ok. 4 km aż do miejsca swojego zamieszkania.

  20. Chociaż muszę przyznać, że odkąd mam Tribana, wyprzedzają mnie coraz rzadziej.

    To wybierz się kiedyś w okolice Warki lub Góry Kalwarii :). Tam jeżdżą naprawdę konkretnie. Tak szacunkowo - nawet i 50 km/h po płaskim.

    Znowu - na trasie Radom - Brzóza (droga lokalna, którą jeżdżę w kierunku Warszawy) - miejscowi potrafią zaskoczyć. Czasem trzeba przycisnąć, żeby nie dać się objechać np. babci na Wigry.

     

    To taka pora roku, że u mnie prognoza pogody wyznacza trasę - staram się jak ognia unikać powrotu pod wiatr, bo to najgorsze, co się może trafić. 

    Trasę najczęściej wyznaczam - kierując się innymi przesłankami. No cóż... trzeba być cierpliwym i pokornym. Łańcuch na młynek i ogień ;)

     

    Raz z wiatrem zrobiłem swój rekord jednego segmentu stravy jadąc na rowerze MTB jak na razie nie pobity na rowerze szosowym. Innym razem jadąc z górki 2%-3% pod wiatr na szosie musiałem pedałować by nie stanąć, musiałem naprawdę ostro cisnąć żeby zjechać do podnóża.

    Miałem już takie cuda (i to niejednokrotnie), że z górki zjeżdżałem wolniej (na lżejszym biegu) - niż pod nią wjeżdżałem. Po prostu górka zasłania od wiatru.

     

    Miałem tak kiedyś jadąc pod wiatr (na ostrym kole) do Piotrkowa. Droga prawie cały czas przez pola: 2 godziny, a tu zaledwie 40 km przejechane. Odwróciłem koło na lżejsze przełożenie. Było ciut lepiej, ale też - kaszana :( . Dopiero od Sulejowa, gdzie DK12 łączy się z DK74 i pojawiło się dużo ciężarówek - to już - bajka 30, w porywach do 40.

  21. Ładny rower. Karbon, to podobno najlepsze, co może być. Sam - nie jeździłem i dlatego piszę: podobno :)

    Osprzęt Shimano 105 uchodzi za najlepszy do amatorskich zastosowań. Sam mam kilka elementów.

    Dla turystyczno-rekreacyjnej pozycji rama 52 cm powinna być ok. dla Twojego wzrostu, o ile przekroku wystarczy. Ja mam ramę 52 na miasto, ale na trasę daje zbyt agresywną pozycję. W drugim - mam 53.

    Tylną oponę pewnie zajeździł i wymienił na najtańszą, ale niewykluczone, że do turystyki - będzie Ci pasować.

    Trochę to dziwne, że w miarę nowy rower, ma jakiś strasznie zabytkowy mostek i kierownicę. Trudno powiedzieć, czy była kraksa, czy po prostu zabrał lepsze części.

    Na podstawie zdjęć wydaje mi się, że ma kasetę (nie wolnobieg), ale pewności nie mam. Z tym, że to kaseta bardziej do MTB. Nie wiem, czy przerzutka z krótkim wózkiem ją ogarnia?

    Za to korba - taka bardziej kolarska. Blat - chyba 52T. U siebie założyłem blat 50T i młynek 39T. Na sztywne góry powinien być jeszcze mniejszy.

    Co-nieco na ten temat miał byś tutaj:

    https://roweroweporady.pl/lekkie-przelozenia-w-rowerze-szosowym/ 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...