Skocz do zawartości

janciowodnik

Użytkownicy
  • Postów

    471
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez janciowodnik

  1. Z ciężkim plecakiem właśnie lepiej jeździ się w pozycji szosowej niż wyprostowanej.

    Klasyczny rower kurierski, to ostre koło. Zależy jak duże te pagórki, po których jeździsz? Jeśli powyżej 7% i ponad pół km długie - to już raczej nie.

    Ostatnio coraz bardziej upowszechnia się taki rodzaj roweru: rama szosowa, prosta kiera (30-50 km dziennie to nie jest dużo i pewnie kosmicznych prędkości nie musisz osiągać), ale wąska (max. 40 cm), ewentualnie - bycze rogi. Z tyłu piasta Nexus7.  Ułatwia jazdę po górkach i daje przyspieszenie z pod świateł, a jest mniej wrażliwa na warunki atmosferyczne i mniej awaryjna niż przerzutki zewnętrzne.

  2. @pepe: p. Białobrzegi jeżdżę rzadko. Tylko jak mam na zachodnie przedmieścia W-wy. Trasa wzdłuż 7-ki jest uciążliwa i wbrew pozorom - dość długa. A jeśli p. Białobrzegi - to nie mam ani metra ścieżki rowerowej. Z Suchej, k. policji, k. kościoła i na most.

    @Grzego: To ostatnio chyba się upowszechnia. Coś podobnego jest w Młochowie (mazowieckie), skrót z DK7 na Nadarzyn. Ścieżka obok ronda. Droga lokalna. Ruch - przynajmniej w niedzielę - niemal zerowy, znak B-9, ścieżki - może ze 20 m :). Wystarczy spojrzeć, czy nie ma policji w pobliżu i nie ma co sobie głowy zawracać :)

    Za to po drodze z pracy mam coś dla lubiących hazard: Ok. 100 m ścieżki na skręcie w prawo (znaku B-9 nie ma). Jak zdążę na zielonym - lepiej jechać jezdnią, jak mnie złapie czerwone - będę stał. Jak pojadę ścieżką, to znowu są dwie opcje: jak zdążę zanim zapali się zielone dla mojego kierunku po skręcie - to pojadę, jak ruszą auta - będę stał.

    To ten fragment:

    https://www.google.pl/maps/@51.3890739,21.1304499,117m/data=!3m1!1e3 

    Tak jak obserwuję, to mistrzowie szybkiej jazdy miejskiej ;) - jadą p. plac manewrowy, stację benzynową, potem chodnikiem i wklejają się między samochody przed następnymi światłami.

  3. Moze i mozna. Nie znam najnowszych trendow w kwestii ciuchow rowerowych, zreszyta i tak pewnie nie bylo by mnie na to stac :).

    Natomiast podtrzymuje teze o duzej roznicy temperatur nawet na krotkich odcinkach.

    W niedziele przejechalem zapowiadane 3 paczki (nawet troche wiecej, bo pobladzilem :) ). Akurat przejazd przez doline Wisly w Deblinie wypadl mi tuz po wschodzie slonca - tam i tuz po zachodzie - z powrotem. Troche bylo chlodno ;) , ale kilka km dalej znow bylo cieplo :) .

    Pawle: w 3 min, ale nie pisz tego na forum ;)

    Dobre wyniki daje tez kilkunasto-minutowy spacer po markecie. W zeszlym roku jeszcze w listopadzie zaliczylem 260. Teraz bedzie trudniej ze wzgledu na zakaz handlu w niedziele :(

  4. @ktokolwiek: dokladnie. Moja maksyma: TIR sprzymierzencem rowerzysty :)

    @pepe: na Czerniakowskiej widzialem jadacych ponad 40 tam gdzie sa zakrety spowalniajace. Oczywiscie - scinali je. Trzeba bylo uciekac na chodnik.

    Zdjecia mi nie wchodza, ale sciezke w Bialobrzegach moze kiedys obejrze w realu.

    A spotkaliscie kiedys pieska prowadzonego na przezroczystej smyczy? Ja - tak :(

  5. Odkrec linke od przerzutki.

    Srubami H i L wyreguluj tak, zeby puszczona swobodnie byla centralnie nad mlynkiem, a naciagnieta do oporu (palcem) - nad blatem.

    Wkrec nakretke przy manetce do oporu i wykrec 2 obroty.

    Pusc swobodnie przerzutke, delikatnie naciagnij linke (zeby nie zwisala) i przykrec.

    Reguluj nakretka przy manetce: jak nie wrzuca na wieksza tarcze - naciagaj, jak nie zrzuca na mniejsza - popuszczaj.

    Jak lancuch spada przy wrzucaniu na skrajne tarcze - wkrecaj odpowiednio sruby H i L.

    Jak ociera o przerzutke na skrajnych biegach - wykrecaj.

  6. To prawda, że mapy google nie uwzględniają przerw. Na krótkich odcinkach urywam sporo. Na dłuższych trasach - trochę mniej. Powyżej 250 km - można przyjąć, że się zgadza z podawanym przez wujka google.

    Prawdą jest również, że nie zmierzyłem się jeszcze z trasami o przewyższeniu większym niż 300, może 400 m. Coraz bardziej mnie korci, ale to może w przyszłym roku. Lokalizacja utrudnia mi to.

    Rowerzyści są różni. Różnice dają o sobie znać tym bardziej - im bardziej jest pofałdowany teren. Widuję czasem na trasie takich magików, którzy pod 7-8% podjazdy o długości nie przekraczającej pół km wprowadzają rowery z 3-tarczowymi korbami.

    Przekonałeś mnie, że nie powinienem już więcej pisać w tym temacie. Jeśli nabędę jakieś doświadczenia, to może wtedy.

    Edit: 

    2 lata temu do trasy Radom - Kielce (430 m) dołożyłem jeszcze 180. Źle wyjechałem z Kielc i godzinę krążyłem po Górkach Masłowskich. Mapy google pokazują 54 min z Kielc do Brzezinek, a ja musiałem się jeszcze wrócić, ale ok. to nie są prawdziwe góry. Podtrzymuję to, co napisałem w poprzednim akapicie.

  7. To akurat rzadko mi pomagało. Robię tak, ale profilaktycznie, np. po powrocie z mokrej trasy. Jeśli linka się zacina - lepiej ją odpiąć od przerzutki (ja mam łatwiej, bo tylko luzuję obejmę manetek na ramie), wysunąć cały odcinek, który normalnie znajduje się w pancerzu, ocenić stan. Jeśli jako-tako wygląda - nasmarować towotem, wsunąć z powrotem w pancerz, sprawdzić, czy chodzi lekko i płynnie. Jeśli tak, to przyczyny trzeba szukać gdzie indziej. Zazwyczaj przerzutki niższej klasy mają słabe sprężyny, które z czasem mogą stać się jeszcze słabsze. U mnie np. tylna przerzutka Tourney na większe koronki wciąga dobrze, ale jak zrzucam na mniejszą - ustawia się dopiero od wstrząsów, np. jak wjadę w dziurę. 

  8.  Nie są to oczywiście czasy, które można uznać za przepaść, ale chociażby psychicznie potrafią nieźle wykończyć.

    To prawda. Długotrwała jazda z młynka i mnie denerwuje, ale jak się potem okazuje - średnia wcale tak strasznie nie spada.

    Przyszła mi jeszcze jedna rzecz do głowy, która - być może przyda się autorowi tematu:

    Nie wiem, z jakiego portalu pochodzi mapka trasy wskazana w linku? W każdym razie - mapy google również pokazują przewyższenia i orientacyjny czas przejazdu. I ten czas uwzględnia również górki. Przekonałem się o tym wklepując 2-km odcinek dość sztywnego podjazdu na pograniczu mazowieckiego i świętokrzyskiego. Pod górkę pokazało 12 min, a z górki - 4.

    Czasy sugerowane przez wujka google nie są wyżyłowane i nawet niedzielny rowerzysta na ciężkim rumaku coś jeszcze z tego urwie.

    Inna rzecz, że trasy rowerowe z map google są często nieprzejezdne dla szosy, a poza tym - w ogóle trudne do ogarnięcia. Jak planuję wycieczkę w nieznane okolice - podglądam trasę rowerową, ale komponuję własną wersję składaną krótkim odcinkami z trasy dla samochodu.

    @pepe: Ok. Rozumiem. Wciągać 40 kg pod górkę, to rzeczywiście wyzwanie. To... jak skuter :huh: .

  9.  w tym ostatnie 7 km z przewyższeniem 480 metrów i te ostatnie kilometry jechałem ze 3 godziny. 

    Jak to możliwe? Z buta robi się 6 km w godzinę. No... pod górkę niech będzie, że 4. A przecież jak są podjazdy, to muszą być też i zjazdy. Niedawno jechałem w lubelskim. Niby - żadne górki, ale kilka oznakowanych hopków było. No to po zjeździe da się jeszcze 200 - 300 m pociągnąć z blatu.

     

     Ale też prawda, że pół drogi było centralnie pod wiatr, co również warto mieć na uwadze, bo wiatr nawet na płaskim potrafi nieźle wykończyć.

    Na płaskim - tak. To przykre, jak się ciągnie kilkadziesiąt km z młynka. Nie mam wprawdzie doświadczeń w sztywnych górach, ale na hopkach w świętokrzyskim i lubelskim - wpływ wiatru wyraźnie traci na znaczeniu. Takie same czasy przejazdu z wiatrem, jak i pod. Chyba, że to jakiś huragan?

    Wiadomo, że góry to są góry. Nie ma: Boże pomiłuj :). Ale z przewyższeniami pokazywanymi przez mapy google to - w praktyce - jest różnie. Mniej-więcej tyle samo pokazało mi z Radomia do Kielc, co i do Siedlec. Do Kielc - wiadomo - Góry Świętokrzyskie. Do Siedlec - w tamtą stronę - spokojnie można było odkręcić młynek i zostawić w domu :), ale jak w drodze powrotnej zmieniłem delikatnie trasę ze względu na złą nawierzchnię na tamtej, no to już skrajne przełożenia odrdzewiłem :).

  10. No to jeszcze jeden kwiatek z ostatniej wycieczki:

    Gdybym tylko miał takie uprawnienia - zgłosił bym do Nobla kandydaturę budowniczego infrastruktury rowerowej w Siedlcach (mazowieckie).

    Ulica zjeżdża ostro w dół pod wiadukt, znak B-9, ścieżka idzie górą. Po ok. 200 m kończy się serpentyną. Coś jak podjazd dla wózków inwalidzkich, tylko węższa i dłuższa. Nie policzyłem ile ma zwojów, ale wygląda imponująco ;) . Skarpa ma ok. 15 m wysokości.

    Nie twierdzę, że nie da się nią zjechać... z prędkością pieszego, trzymając lewą ręką klamkę, a prawą - barierkę po wewnętrznej. Ale zjazd zajął mi kilka minut. Może trzeba poćwiczyć? :)

    I znów: nikomu nie przeszkadza, jak rowerzysta wjeżdża jezdnią pod górkę. Nie ma znaku B-9 i serpentyna od dołu nie jest oznakowana jako droga dla rowerów, co akurat wydaje mi się rozsądne :D.

    Niemniej - miejscowi również pod górkę wprowadzają rowery tą serpentyną. Taka właśnie pani zrobiła mi grzeczność: postawiła rower przy samej barierce na zakręcie i jakoś się przecisnąłem. Ale mam kierownicę szerokości 38 cm i rozstaw osi 99 cm. Ciekawe, jak by to wyglądało w przypadku MTB 29"? :D 

  11. Co do ciuchów to jest kwestia mocno indywidualna. Kiedyś, gdy byłem sporo młodszy, gardziłem czapką w zimę, puchowa kurtka to był jakiś żart, a potrafiłem w krótkich spodenkach łazić po dworzu gdy leżał śnieg.

    Nigdy nie gardziłem czapką, ani rękawiczkami. Mnie podczas jazdy marzną dłonie nawet przy 18*C - jeśli jest trochę mokro. Ale na grzbiet - wolę coś lżejszego. Lepiej mi jest trochę zmarznąć niż mocno się spocić (efekt termiczny - w sumie - ten sam :) ).

    Dodatkowo - cieńsze ciuchy szybciej wysychają jak się zmoknie :)

    Jazda nocą (późnym wieczorem, o świcie) ma swoje dziwne meandry. Często na odcinku 2 - 3 km temperatura (przynajmniej - odczuwalna) potrafi się różnić o jakieś 15*C.

    Jak córka przeprowadziła się do W-wy i wracałem późnym wieczorem - w miejscowości Brzóza (30 km od Radomia) stawałem, żeby założyć coś cieplejszego, bo mnie telepało. Teraz wiem, że muszę to przetrzymać, bo 2km dalej wjeżdżam na górkę i jest mi za gorąco.

    Nawet, jeśli różnimy się znacznie, to i tak nie jest to ważne. Ważne jest, że mnie zmobilizowałeś :) . Jutro spróbuję łyknąć 3 sety :) . 152 km w jedną stronę wg map google.

  12. Znam to. Też się spotykam z takimi durnymi rozwiązaniami.  :( Niestety takie rozwiązania projektują teoretycy, którzy rower znają jedynie z obrazka albo jeździli komunijnym. 

    Dokładnie. 

    To może jeszcze jeden kwiatek ;) :

    W miejscowości Głowaczów (mazowieckie) w ciągu DK48 z rynku do końca obszaru zabudowanego jes ok. 1 km. Najpierw dość ostro z górki, stopniowo coraz łagodniej, wreszcie - przed samą tabliczką - płasko. Dopóki nie było ścieżki i znaku B-9 - na pierwszych 100 m rozpędzałem się do ok. 60 km/h, potem prędkość stopniowo spadała, ale przed tabliczką miałem jeszcze ok. 45. Jeśli ktoś nie mógł wyprzedzić i musiał jechać za mną (jest wąsko i przejście dla pieszych z wysepką), to przejeżdżał ten odcinek w minutę i kilkanaście sekund i na końcu miał ponad 40 km/h na budziku. Tyle, że uniemożliwiałem mu przekroczenie dozwolonej prędkości na obszarze zabudowanym :) .

    Teraz ok. 400 m od rynku zaczyna się ścieżka, więc z górki zjeżdżam wolno, a przed samym zjazdem jeszcze mocno zwalniam, bo muszę wykonać kilka ostrych skrętów, a tam często jest trochę piachu. Jeśli ktoś jedzie za mną - w tym samym czasie przejeżdża 400 m i startuje od prędkości 10 km/h.

    Ciekawe, że nikomu nie przeszkadza, jak rowerzysta na tym odcinku wjeżdża pod górkę jezdnią? Ścieżka jest wówczas po lewej stronie, nie ma na nią wjazdu i nie ma znaku B-9.

  13. W jeździe torowiskiem tramwajowym pod prąd - widzę analogię do poruszania się pieszo lewą stroną drogi poza obszarem zabudowanym. Nie wiem dlaczego tyle emocji wokół tego zdarzenia?

    Może jestem stary i głupi, ale wydawało mi się, że ideą powstania ścieżek rowerowych była poprawa bezpieczeństwa i zwiększenie płynności ruchu. Albo nie mam racji, albo ich projektantom  - nie do końca się to udało ;)

    Przykład: w miejscowości Warka (mazowieckie) - ścieżka rowerowa zaczyna się kilkanaście metrów za rondem i znajduje się po lewej stronie (jadąc z W-wy do Radomia). Oczywiście - znak B-9. Zjeżdżam z ronda, hamuję, zjeżdżam do osi jezdni, czekam na możliwość skrętu w lewo (żeby wjechać na ścieżkę). Jeśli za mną nadjedzie większe auto - nie może ominąć z prawej strony, bo jest wąsko. Stoi. I wszyscy, którzy nadjechali za nim. Rondo się korkuje. W pewnym momencie jadący z przeciwka nie mają już możliwości na nie wjechać. Wedy w końcu ktoś mnie puszcza. Wjeżdżam na ścieżkę rowerową, przejeżdżam nią ok. 300 m (bo tyle ma). Przejazdem dla rowerów wracam na jezdnię. Najpierw czekam, aż puści mnie ktoś jadący z naprzeciwka, potem - jadący w moim kierunku. Wtedy wraz ze mną czeka ten, który mnie puścił najpierw, bo na środku jezdni jest wysepka, ale węższa niż długość roweru. W końcu szczęśliwie włączam się do ruchu, przejeżdżam jeszcze 100 m i mam skrzyżowanie ze światłami. Zazwyczaj na nim doganiam/omijam tych, którzy stali za mną - nie mogąc zjechać z ronda.  Gdybym  jechał normalnie - jezdnią - wszyscy przejechali byśmy o 1 lub 2 cykle świateł wcześniej.  
     

  14. Mam właśnie maszyny. Za piastę tylną dałem 200, za przednią 80, ale teraz te rzeczy już staniały.

    Też mam 44/16. 50 km/h poleci, ale jak dla mnie - tylko z górki. Stary się już robię. Jak zajeżdżę ten napęd, który mam - zmienię na 46/17, a potem - może jeszcze coś lżejszego. Zobaczę, jak się będzie jeździć.

    Suport, to oczywiście też wkład kompaktowy. Na kulkach - z miskami wkręcanymi - porażka. Z wbijanymi - jeszcze jako tako,  ale to nie w szosowych, ani torowych ramach. Kupiłem najtańszego kompakta za ok. 20 zł i jestem zadowolony.

    @ pepe. Oczywiście - rama Cr-Mo jest bardziej sprężysta i wytrzymała, ale różnica w masie to 100 - 200g. Różnicę liczoną w kg robią przede wszystkim: koła, korba, siodełko.

  15. Sam jezdze po miescie na ostrym kole. Zlozylem samodzielnie z czesci nowych i uzywanych. Rama Romet-Sport z 1991 r, piasty Novatec, obrecze crosowe Author, korba Prowheel Solid z aluminiowym blatem. Wbrew pozorom - bardziej wytrzymaly niz stalowy z Rometu, opony Continental Ultra Sport 25x700C. Wezszych na miasto nie ma sensu zakladac. Te, ktore mam - sa przy tym dosc wysokie, co zmniejsza ryzyko zrobienia iskry. Bez bagaznika wazyl 9,8 kg. Nie wiem, dlaczego ten z linka jest taki ciezki?

    W sumie kosztowalo mnie to ok. tys. zl i tyle - docelowo trzeba liczyc, jesli ma to dobrze jezdzic.

    Rozmiarowki ram znajdziesz w necie. Moj ostzak ma 52 cm, co przy wzroscie 172 cm daje pozycje dosc agresywna. Na dluzsze wycieczki - mam podobny, ale to juz typowa szosa-retro. Rama 53 cm zapewnia mi pozycje bardziej komfortowa.

  16. W ekstremalnych przypadkach gorne kolko wozka moze zawadzic o koronke wieksza niz zalecana. Ale nie musi to byc ostatnia. Moze byc rowniez wczesniejsza. Lancuch nie moze byc za dlugi, nie jezdzij na maksymalnych przekosach, sprawdz na sucho po zamontowaniu. Przerzutka powinna miec srubke, ktora zapiera o zabek na haku. Pokrecanie nia po lekkim zalapaniu sruby mocujacej do haka powoduje zmiane nachylenia korpusu przerzutki, a tym samym - polozenia wozka wzgledem kasety. Gdyby bylo cos nie tak - wyreguluj, zeby nie zawadzalo.

  17. To nie jest logiczne, żeby przerzutka nie obsługiwała kasety/wolnobiegu, w którym najmniejsza koronka ma więcej zębów niż oryginalna/zalecana. Problem może być jedynie w przypadku, kiedy największa ma więcej ząbków niż zalecana.

    Oczywiście - nie dotyczy to przerzutek z najniższej półki (np. Shimano Tourney), których pojemność może być mniejsza niż 20T i w ogóle mają swój własny, intymny świat ;) .

  18. Jeśli przy drodze stoi znak B-9 - w 95% przypadków stosuję się do niego. Jeśli takiego znaku nie ma - w 80% przypadków ignoruję obowiązek jazdy po DDR.

    Przykład: jest w Radomiu ulica długości ok. 1 km i ok. 50 m w górę. Pod górkę jadę po DDR. Przy czym nie tyle kieruję się przepisami, co zdrowym rozsądkiem i ogólnymi zasadami kultury. Natomiast w przeciwnym kierunku - zdecydowanie - nie. Przy czym znów - zdrowy rozsądek jest dla mnie ważniejszy niż przepisy. Ścieżka nie jest oddzielona od chodnika ani wysokim krawężnikiem, ani pasem zieleni. Nie muszę naginać. Wystarczy, że będę zjeżdżał na luzie. Wyjdzie dziecko, czy moher i może być masakra. Natomiast jadąc po jezdni - moim zdaniem - ruchu nie tamuję. Wręcz przeciwnie - zdarza mi się objeżdżać samochody.

    Tak to wygląda w rodzinnym mieście. Natomiast w obcym - dochodzi jeszcze kwestia, że DDR-y nie są oznakowane. Zbliżam się do węzła komunikacyjnego, ścieżka odchodzi gdzieś w bok, rozwidla się i pojęcia nie mam dokąd prowadzi.

    I znów odrobina czarnego humoru: w pewnej wiosce w mazowieckim zbudowano ok. 500 m DDR i postawiono znak B-9. Oczywiście - ścieżka z kostki, ale to szczegół. Przejezdna. Natomiast kończy się ona między dwoma niewidocznymi zakrętami oddalonymi od siebie o ok. 50 m. Jeśli jadę w kierunku, w którym mam ją po lewej stronie jezdni - szczerze - mam stracha, kiedy z niej zjeżdżam.

  19. Lukaszu, wielki szacunek. Za to, co robisz - nie dostaniesz pewnie medalu, ale satysfakcje masz gwarantowana.

    W porownaniu do Ciebie jestem poczatkujacym czeladnikiem, ale tez nie jezdze szybko, bo po prostu jestem rzadki, ale za to sklaniam sie ku dluzszym dystansom.

    Nie bylem nigdy w drodze dluzej niz 14 godzin, ale gdybym mial to zrobic - startowal bym raczej lekko przed switem. Poprzedniego dnia nie wyspisz sie na zapas, a na poczatku trasy latwiej zniesc chlodny ranek.

    Staram sie zabierac w droge jak najmniej (wagowo) bagazu. W tym - ciuchow. Zdarza mi sie marznac jak stoje. W czasie jazdy - co najwyzej dlonie i stopy, ale to nie latem :) .

    Kilkakrotnie mocno sie juz rozczarowalem jadac z wiatrem. Jednak zdecydowanie lepiej jest jak go (prawie) w ogole nie ma. Wazna tez jest droga. Zupelnie inaczej jedzie sie przez las niz przez pustkowia. Jesli teren jest lekko pofaldowany - tez pomaga. Przynajmniej mnie.

    Jak juz wspomnialem - nie jezdze szybko, ale jednak staram sie o kilka oczek wiecej. Wole dluzej odpoczywac, wiec srednia brutto jest porownywalna, ale takie powolne turlanie po prostu mnie nuzy. Zdarzalo mi sie przysnac nawet w dzien.

    Ta sciezka, ktora pokazales na zdjeciu, to na poludniowym Mazowszu - prawie autostrada ;) . Oczywiscie - nie odwazyl bym sie nia jechac w nocy. Za to po drogach krajowych rzeczywiscie dobrze sie jedzie. Moze nawet lepiej niz w dzien. Ruch mniejszy, a jezeli juz - to tych konkretnych pojazdow, ktore wspomagaja ;) .

  20. Dzieki @Mociumpel. Tak mi sie wlasnie wydawalo, a nie lubie wdawac sie w dyskusje z policjantem ;) .

    @Elle - Pielgrzymki, to jest zupelnie inna bajka. Na Mazowszu pielgrzymki piesze ida polowa szerokosci drogi krajowej i policja jeszcze im to ulatwia. Sam widzialem. Staneli na skrzyzowaniu z droga lokalna i zganiali wszystkich jadacych na przeciw - w boczna droge. Jadacy w tym samym kierunku wyprzedzali kolumne lewym pasem. Za radiowozem, ktory jechal ok. 30 km/h.

  21. Witam.

    Zauwazylem, ze od jakiegos czasu w stolicy grasuje rudobrody policjant na motocyklu, ktory uparcie egzekwuje nakaz jazdy po DDR. Tak w ogole, to nic do niego nie mam. Kulturalny, wytlumaczyl gdzie jest sciezka, jak na nia wjechac, nie ukaral. Ale chyba nie jednego juz zatrzymal, bo ostatnio jakos nie widze rowerzystow na jezdni. Na szosach tez jezdza sciezkami. Jedni bezpieczniej, inni - mniej, ale to juz inna bajka.

    Przy okazji - tlumaczyl mi, ze jesli na jezdni jest dozwolona predkosc ponad 50 km/h, a nie ma sciezki, to mam obowiazek jechac chodnikiem. Wg mojej wiedzy - w takiej sytuacji - dopuszczalna jest jazda rowerem po chodniku, a to - pewna roznica. Jak to jest w rzeczywistosci?

    I jeszcze oddobina czarnego humoru. W Nadarzynie, na jednej z glownych ulic chodnik jest oznakowany jako droga dla rowerow. Pod znakiem jest tabliczka: dopuscza sie ruch pieszych. Mozna? - mozna :). Ciekawe, czy zarzadcy drog w innych miastach pojda tym sladem?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...