Skocz do zawartości

unavailable

Użytkownicy
  • Postów

    3 080
  • Dołączył

Treść opublikowana przez unavailable

  1. Jaaa, Jacek, pewnie, że bądź. Masz podstawy :) Wielkie gratulacje!
  2. Widzę, że u Ciebie też rowery na dywanach stoją :D Ja przez te zielone wstawki nie chciałam słyszeć o tegorocznym Anyroadzie ;) Ale to dlatego, że mi do niczego kompletnie nie pasuje, a nie mam niestety jedynie czarnych ubrań (które przyjęłyby każdy kolor roweru). Gdyby jednak nie te ubrania, to jak najbardziej do przyjęcia :) Ładnie komponuje się z tym szarym.
  3. Właśnie. Albo chociaż linka, to sobie poradzimy ;) Najważniejsze jednak, że jesteś zadowolony :) Ja moim pochwalę się wkrótce, zbieram dane :p
  4. Mnie zastanawia, czy w ogóle ma to choćby najmniejszy sens. Żeby potem nie włożyć połowy wartości roweru, a następnie za rok sprzedać całość za pół darmo.
  5. Jakby ramy pękały w sklepach, to potem nie byłoby żali na forach i narzekania na tego czy innego producenta. To tak zupełnie na marginesie.
  6. Faktycznie, nie doczytałam, że te 140 jest z rowerem. Jakkolwiek 120kg i tę lukę prawną, która łączy bagaż oraz rowerzystę w jedno, brałabym za dobrą monetę. Szczególnie przy 105kg w Krossie, którymi może być kłopot z ewentualną reklamacją ramy, zwłaszcza znając ich podejście do klienta. To absolutnie nie znaczy, że Kross pęknie. I nie znaczy, że nie pęknie Unibike. To jedynie znaczy, że w przeciwieństwie do Krossa, Unibike daje podstawy prawne, aby się kłócić o swoje. Tu jest instrukcja zeszłoroczna, jak coś: https://www.google.com/url?q=http://www.unibike.pl/unibike2017/images/download/gwarancja2017.pdf
  7. "Na wszystko" to chyba się do końca nie da, bo nie wiem, jaką trzeba mieć formę, żeby na takich resorkach i szerokich oponach zasuwać po asfalcie bez klęcia pod nosem. Chyba że "każdy teren" to teren zaczynający się dopiero od leśnych korzeni, a kończący się na turniach ;)
  8. I co ciekawego powiem, że i Kands, i Spartacus były złożone dobrze, a w obu Giantach i w jednym Tribanie przednia przerzutka fabrycznie była założona tak, że ocierała o łańcuch podczas jazdy. Triban zresztą miał też kilka innych małych wtop. Generalnie wychodzę z założenia, że każdy rower trzeba sobie samemu sprawdzić, bo w sklepie postawią na stojak, przerzucą biegi z góry na dół, ustawią jako-tako siodełko i rower nazywa się gotowy do jazdy. O, czasem jeszcze przykręcą śruby i pedały, jakby działały na nie nieziemskie siły nacisku, tak że potem sami nie umieją odkręcić :p Mi tak zrobili z pedałami w Tribanie - potem dwóch rosłych chłopów chwilę walczyło ;) O ramach królów Allegro najwięcej gadają ci, którzy nigdy nie mieli z nimi do czynienia i wrzucają do jednego worka z: Maridami i Gaintami z hipermarketów lub wychodzą z pozycji roweru za 4-5 tysięcy.
  9. Przypadkiem Kross ;) Przypadkiem odradzam z powodu, który opisałam w pierwszym poście: Kross dopuszcza dla crossów wagę rowerzysty 105kg. Trochę to ryzykowne. Dla porównania Unibike daje 140kg razem z bagażem.
  10. Rzeczona koleżanka jak mniemam Warszawianka? ;) A przynajmniej sklep warszawski. O stronie z mierzajką w teorii się zgadzam. W praktyce wyszły mi dziwne rzeczy swego czasu, ale tak jak Ci pisałam w mailu - winne mogły być (zapewne były) złe pomiary. A nie chce mi się do końca wierzyć, że jestem ostatnią ofiarą na tym świecie, która nie umie tego zrobić poprawnie ;)
  11. Wiem, zauważyłam tę pogardę. Najlepiej jest, jak przyprowadzasz Treka lub Speca - może być nawet najtańszy i bardzo stary. Potem są Gianty, Meridy itp. Natomiast Krossy lub Unibike'i to taki towar pośredni - widać, żeś biedak, ale przynajmniej rozsądny, a nie wieśniak z Allegro. Normalnie jakby jedno Alivio od drugiego czymkolwiek się różniło i jakoś inaczej w Lazarach czy innych Vellbergach rozregulowywało :P
  12. Jak rower crossowy, to tylko 28" ;) Wybór między 27,5 oraz 29 jest w MTB :) Kolega @niet bardzo chwalił Orkana, natomiast dużo pozytywnych głosów pojawia się na temat Unibike'a (nie tylko 2016). Ewentualnie rozważyć jakiegoś 29era. W Twoim przypadku zwróciłabym przede wszystkim uwagę na wytrzymałość roweru - jeśli dorzucisz bagaż, może być kłopot zwłaszcza z tylnym kołem.
  13. To by był jakiś ewenement, bo na serwisy generalnie narzeka każdy, kto cokolwiek wie na temat roweru ;) Ja kupowałam w sklepie firmowym Kandsa i w ogóle nic mi nigdy nie wypełnili. Przeglądu też nie podbili. Właściwie dostałam pustą książeczkę i w sumie byłam u nich chyba trzy lub cztery razy (na przestrzeni dwóch lat), nim sama nauczyłam się regulować przerzutki ;) Jedno jednak przyznać im trzeba - wszystko zrobili za darmo. Raz chyba tylko wzięli 50zł za przedsezonowy przegląd, ale już w jego ramach wymienili łańcuch za darmo (prócz kosztu łańcucha). Poza tym było to jakieś dwa lata od zakupu. No i nigdy ode mnie nie chcieli żadnych papierów.
  14. To prawda, ale gdzie w takim razie mierzyć? Mało kto ma rowerowych znajomych, a małych rowerowych znajomych, którzy jeszcze mieliby interesujące nas rowery, to już w ogóle graniczy z cudem ;) Nie mówię, jak trenują dziewczyny w klubie, tylko o normalnych ludziach. Chodziło mi o takie pomierzenie sobie z zatkanymi uszami, śpiewając do sprzedawcy: nic nie słyszę, la la la! ;) Koniecznie w kilku sklepach i kilka modeli. O ile oczywiście jest możliwość. Ja przejechałam cały Tarnów, to prócz Bieniasza wszędzie mi mówili, że szosy S nie mają. Z kolei u Bieniasza dali mi Treka Boone'a za 20 tysięcy, że niby mam sobie wyobrazić pozycję na trzy razy tańszym. A to nie do końca tak działa, bo jednak wygoda karbonu potrafi mocno zmylić.
  15. W punkt! Dać mu sucharka! ;) Ja już się tak ponabierałam na przekroki w szosach i się bujam. Dopiero trzecia jest taka, że nie ma efektu "Supermana w locie". Tak więc słuchaj kolegi i skup się na ważniejszych parametrach niż narzucone przez producentów ;)
  16. E tam, ja się zdecydowałam na krok wstecz i po pierwszych blisko 30km jestem zadowolona. Pokazał mi dobitnie, że nie byłam gotowa na lepszą i szybszą, a sprawny osprzęt w Defym tylko mnie oszukiwał, szepcząc: "Elle, normalnie jaką ty masz formę!" - a tu kuku! Nie mam formy, co na zdrowy rozsądek wiedziałam, ale zawsze człowiek chce wierzyć, że wcale nie jest tak źle :P No, Lezyne jest dla takich ciut bogatszych ubogich (dla całkiem ubogich jest telefon z Endomondo :P), w jakimś temacie już Dawidowi to wyliczałam. O, znalazłam: https://roweroweporady.pl/f/topic/3340-co-moze-sie-jeszcze-przydac-na-rower-i-czy-warto/?p=27348 Mały wypadek przy pracy. Zaliczyłam kolejną wtopę z rozmiarówką, więc siostra jeździ na nim zamiast na Tribanie :rolleyes: Halo, pytasz człowieka, który kupił dwie szosy w złych rozmiarach :P Tak serio, który to jest 51? Z tego, co się orientuję S powinna być dobra, ale nie wiem, czy wersja D ma jedynie inny kolor, czy także inną geometrię. Ja w każdym razie miałam M z mostkiem 80mm i był taki sobie. Potem przejechałam się na S i był całkiem niezły - nie tylko krótszy, ale ma wyższą główkę, nieco inny kształt widelca, a także węższą kierownicę. Ale o szosach naprawdę z ogromną ostrożnością się wypowiadam, bo nie mam do siebie zaufania. Nie siej plotek. To nie po niego ;) Po Defy'ego odwiedziłam jedynie Nowy Sącz :D
  17. Ojej, nie mój problem, ale trochę szkoda, że tak to narzucają, mimo że przecież MTB za 2-2,5k to nie jest prawdziwe MTB, tylko rekreacyjny rower "do wszystkiego". Ja z tymi rozmiarami to bym pomierzyła w sklepie, bo przyznam, że sama mam z tym zawsze spory kłopot. I niekoniecznie zdawała się na jednego sprzedawcę-doradcę. Oni czasem tak gadają, że aż uszy bolą. Mnie jeden w ten sposób wcisnął za duży rower, a drugi (w innym sklepie) z tym za dużym rowerem wysłał mnie na bike fitting, stwierdzając, że tam mi powiedzą, co i jak. Na pytanie, co jak powiedzą, że za duży rower i każde rozwiązanie to będzie proteza, to już odpowiedzieć nie umiał :P
  18. To jest całkiem możliwe - ja jeździłam na męskim Spartacusie Crossie (mam 165cm) w rozmiarze 17". Rura nie pamiętam, gdzie była w stosunku do kroku, bo nigdy mi na tym nie zależy, póki sięgam do ziemi ;) W każdym razie teraz ode mnie kupiła ten rower koleżanka, która ma ponad 170cm i uważa, że jest idealny.
  19. Przy tym wzroście ja nie polecam ani crossa, ani 29era. Dla mnie (165) to są krowy, a co dopiero dla Ciebie. Chociaż ta 18-calowa rama to już jakiś hardcore. Moja siostra (168) miała przez pół roku 21" ze skróconym mostkiem. Nienawidziła tego roweru ;) Według mnie, jeśli coś całorocznego, to szukałabym MTB 27,5", przynajmniej na Alivio i na mechanicznych tarczówkach (łatwiej serwisować). Niestety nie mam aż takiego rozeznania, żeby teraz tu taki rower z rękawa wrzucić ;) a zaraz wychodzę z domu. Napisz jeszcze, ile możesz wydać i czy masz potem w pracy gdzie ten rower trzymać, bo jak będzie stał pod chmurką i przy tym kusił złodzieja, to trochę kiepsko.
  20. Zacznijmy może od tego, że zaczęło się od rekonesansu roweru dla Ciebie. A potem przez przypadek jeszcze chyba dwie osoby zaczęły kupować rowery. W każdym razie na pewno ja :D Choć w tym roku miałam oczywiście nie kupować, a jeśli, to ostatecznie na jesień i zupełnie inny. W dodatku miała być szosa, a jest gravel... O, losie! :P
  21. Napisałam ogromnego posta i zresetował mi się telefon, więc teraz będzie niestety krócej ;) Z crossem - jak pewnie z każdym typem roweru - jest tak, że jednym pozycja odpowiada, innym nie i niewiele ma to wspólnego z rozmiarem ramy, a po prostu z geometrią. Ja po trzech miesiącach spędzonych na tym rowerze wiem, że wyprostowana pozycja jest dla mnie niekomfortowa, z kolei koleżanka, która odkupiła Spartacusa ode mnie, jest nim zachwycona. Żeby było śmiesznie - oprócz siodełka, które to z kolei mi odpowiadało bardzo :D Więc nie ma reguły. Gwarancja, czy to w Kandsie, czy czymkolwiek innym, dotyczy głównie ramy. Na temat osprzętu i ogumienia jest taka ładna formułka, iż podlegają naturalnemu zużyciu i najczęściej dają na to pół roku. Generalnie dla mnie gwarancje producenckie są w większości nic nie warte i korzystam zawsze z rękojmi u sprzedawcy, bo daje większe możliwości i trudniej jest klienta wyrolować. Z drugiej strony jeszcze nie słyszałam, żeby komuś rama w Kandsie poszła. No, chyba że znaczniesz używać roweru niezgodnie z jego przeznaczeniem, czyli np. skakać. Przy normalnej jeździe i Twoim wzroście, zakładając, że nie jesteś otyły, zarówno rower, jak i koła bezproblemowo wytrzymają :) Natomiast zakup przez internet ma to do siebie, że potem za darmo jakiś inny serwis nie będzie na przykład regulował przerzutek. Zresztą tej czynności akurat lepiej nauczyć się samemu ;) Z linkami jest tak, że górne prowadzenie ułatwia np. założenie trzeciego bidonu od dołu lub pomaga w zachowaniu czystości linek. Ma to znaczenie, jeśli jeździ się w błocie lub generalnie przy każdej pogodzie. Zależy również, ile zamierzasz jeździć. Ja mam prowadzenie dolne we wszystkich rowerach i jak na razie linek wymieniać nie musiałam, więc nie jest to tak, że dołem, to od razu zniszczenie i pożoga ;) Powiem Ci tak - w tej cenie wiele rzeczy naprawdę nie ma większego znaczenia. Rower za 1500zł to rower z założenia rekreacyjny, a nie super wypas na lata. Ma tę niewątpliwą zaletę, że tania jest jego eksploatacja - niski koszt części oraz łatwość serwisowania (prawie wszystkiego można nauczyć się samemu). Taki rower pomaga określić, czego potrzebuje się naprawdę, co ma mieć i czego nie ma mieć jego następca albo zwyczajnie jeździ się latami raz na czas i tyle. Ja najtańszego Krossa Hexagona miałam lat 10, obecnie oddałam znajomej i po wymianie klocków, kół, linek, kasety oraz łańcucha dalej będzie go katować. I pewnie jakbym była zmuszona, jeździłbym na nim nadal - półtora roku temu moja siostra dojechała na tym niedoinwestowanym jeszcze rowerze do Częstochowy (ok. 240km w dwa dni). W tym samym czasie ja jechałam na dwuletnim MTB Kandsa i byłam w najszybszej grupie z samymi facetami.
  22. Widać, że krótki masz staż - my się już dawno pogubiliśmy :D
  23. Fajnie, bo akurat słoneczko powraca. Daj znać, jakie wrażenia :)
  24. Polar jest dobrą firmą, ale lipną na rower. Ja mam o nich zdanie takie, że odgapiają nieudolnie od Garmina i jeszcze chcą za to ceny Polarowskie.
  25. Rower przez net kupowałam tylko raz, ale jeśli chodzi o kurierów, korzystam dość regularnie. Generalnie wszyscy są siebie warci i nie ma wyjątków, choć DPD już chyba najlepsze i zaraz wyjaśnię czemu. Najgorszą przygodę miałam z UPS-em. Ponieważ były to jeszcze czasy, gdy nie miałam auta i całą Polskę przemierzałam pociągiem (jak może pamiętacie, mam rodzinę w Słupsku), zamiast taszczenia walizki, w obie strony wysyłałam paczkę z ubraniami itd. Paczki - co logiczne - były identyczne rozmiarowo, ale po miesiącu od powrotu, przyszedł nakaz dopłaty do palety, bo przekroczyłam rzekomo wagę wymiarową. Napisałam reklamację, wysłałam zdjęcia paczki, ale odrzucono ją i zaproszono mnie do sądu, jeśli mam wąty, bo u nich mierzy komputer i jest nieomylny. Na forach widziałam, że nie tylko mnie tak naciągnęli. Od tego czasu nie korzystam z zasady. Od strony doręczeń, rok temu zawalił InPost. Trochę na plus podejście do klienta w centrali, ale tak to kurier dno. Jak u Krzyśka, też siedziałam cały czas w domu. Paczka zawierała jedzenie, był to dzień przed weekendem. Po całym dniu czekania, na stronie pojawił się status: awizowana. Zadzwoniliśmy do InPostu, pani przekierowała nas do oddziału, tam dzwonili do kuriera. Ten upierał się, że nikogo u nas nie było (w domu było od 5 do 9 osób tego dnia), ale już z braku telefonu wytłumaczyć się nie umiał. Tak czy owak paczkę ma w aucie, ale skończył pracę na dziś i ma nas w d***. Mieszka dosłownie pół kilometra dalej, chcieliśmy więc podjechać i odebrać, to powiedział, że wyjeżdża z domu i nie wie, kiedy wróci. Pani powiedziała, że może udzielić nagany pracownikowi i to była ich super propozycja rozwiązania sprawy. Jakby mi nagana coś dała. Ostatecznie po pisaniu do nich oddali pieniądze za dostawę i przeprosili za zaistniałą sytuację. DHL strzeże numerów kurierów, jak w Pentagonie. Nic nigdy nie można się dowiedzieć i trzeba załatwiać przez centralę, która również nic nie wie. Ostatnio paczka 24 oczywiście nie dojechała. Zawierała lekarstwa, więc prosimy panią, że musimy to mieć i gdzie można podjechać. Nie można podjechać, będzie jutro, bo dziś zepsuł się samochód (już w Tarnowie, nie na trasie) i nie mogli dotrzeć. A my? No, jak zawsze - możemy pisać reklamację. Hurra! :P Tak samo miałam około rok temu z komputerem, który też wieźli jakimiś wołami. Pocztex oraz Poczta Polska mają swoje przesyłki zabunkrowane w wielkich koszach. Nawet jeśli coś przyjechało i stoi w magazynie obok, nie można tego stamtąd wyciągnąć i przed doręczeniem kurier musi pobłogosławić paczkę własnymi dłońmi. Taką miałam sytuację około miesiąc temu z kołami, które czekały dzięki tej procedurze cały weekend. Tak samo miałam z paczką z częściami, którą "przygotowano", ale jednak nie "wydano" do doręczenia. Subtelna różnica. U DPD lubię to, że dają numer kuriera i sama mogę się z nim dogadać, kiedy planuje przyjechać lub nawet mogę odebrać paczkę w środku miasta, zanim dojedzie do mnie. Tak właśnie było z tą moją pompką Topeaka, za którą jechałam na sąsiednie osiedle, bo chciałam wyjść z domu w godzinach, kiedy kurier planował do mnie przyjechać. Dzięki temu jeszcze z nimi przygód nie miałam, ale jak widać, wszystko przede mną ;) Ja rozumiem, że wszędzie są ludzie i awarie się zdarzają, ale kilka rzeczy jest według mnie absurdalnych. Po pierwsze brak możliwości kontaktu z kurierem (coraz rzadziej też dzwonią przed doręczeniem - jeśli już to spod drzwi, czemu nie otwieram), po drugie brak możliwości odebrania paczki w przypadku jej niedoręczenia (z takich czy innych powodów), po trzecie zero odpowiedzialności "z urzędu" (głupi Kaufland oddaje 5zł, jeśli coś tam jest nie tak z kasami, a tu masz pisać reklamację, którą łaskawie rozpatrzą i może oddadzą pieniądze - tyle, że czasu już nie, a o ile idąc do Biedronki wiem, że może to potrwać, bo istnieje coś takiego jak kolejka, to jednak tu płacę za usługę przyspieszonego doręczenia i jakbym chciała, aby to trwało, wzięłabym znacznie tańszą pocztę). Tak więc, Krzychu, trzymaj się! U mnie jeszcze leje, poza tym kałuż pełno - nowy rower byś zbrudził, a z innego tematu widać, ile do mycia po takiej jeździe ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...