Skocz do zawartości

Gruchenfuhrer

Użytkownicy
  • Postów

    91
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gruchenfuhrer

  1. Ja ostatnio kupiłem jedną fizyczną rzecz w amerykańskim Amazonie (seryjny wyzwalacz do aparatu). Ponieważ zamawiałem z konta firmowego (nie mam ochoty zakładać nowego) miałem miły telefon z urzędu celnego czy ten przedmiot jest dla mnie czy na sprzedaż :) A do tego, ponieważ się spieszyłem to zamówiłem przesyłkę ekspresową, która kosztowała mnie 50 PLN... Aua...
  2. Ja u siebie (Ząbki pod Warszawą) akurat dość sporo jeżdżę z dziećmi, ale i wtedy raczej po jezdni niż chodniku - nawierzchnia fatalna, jak nie połamane płytki to dziadowska kostka, która znosi koła, a to rynsztoki, a to wielgachne krawężniki, a to znowu słup na środku (na DDR też bywa...). Jest tu kilka szczątkowych ścieżek, ale ciężko do nich dojechać... Średnio co 2-3 dni jeżdżę około 21km w każdą stronę do roboty (do Mordoru, a jak :) - na szczęście już nie długo) - zazwyczaj Trasą Siekierkowską - tam na szczęście jest całkiem niezła ścieżka przez większość czasu (a przy okazji daje niezły wycisk - sporo podjazdów mam na trasie) - problemem jest dojechanie na tę trasę... Jadąc wzdłuż bardzo ruchliwej drogi, poza terenem zabudowanym, gdzie pędzi wszystko - od skuterów po tiry - na szczęście połowę drogi mogę przejechać leśną ścieżką lub poboczem... Druga alternatywa (Chełmżyńska) jest dość wąska, często zakorkowana, masa wywrotek i szambiarek, furgonetek kurierskich, autobusów - bardzo nie lubię - jak się da jadę po jezdni, jak nie to wjeżdżam na chodnik - na szczęście ludzie trafiają się sporadycznie (i jak już to na przystankach, ale wtedy mogę jechać po zatoczce :P) - ale i tak z powodu masy poprzecznych dróg to lipna sprawa... Co innego Mordor - tam też brak ścieżek, do tego masakryczne korki - a chodniki okropne - tam nie ma rady - z duszą na ramieniu jadę między autami... Jeździłem też sporo wzdłuż wspomnianych Marszałkowskiej, Puławskiej, Niepodległości, Żwirki i Wigury... Bardzo nie polecam - zarówno chodników jak i jezdni. A DDR też nie wszędzie... Ogólnie wolę asfalt bo równiejszy, ale z obawy o własne zdrowie nie stronię od chodników. I raczej nigdy nie stanowię tam zagrożenia (poza współdzieloną ścieżką wzdłuż Wilanowskiej, gdzie na delikatnej pochyłości idzie się rozbujać do ponad 40km/h - aż żal by było nie skorzystać :P) - pełna kulturka i ostrożna jazda...
  3. Sam używam modelu "Functional" i jest dla mnie niezłą alternatywą dla softshela (z lidla) - wyraźnie mniej się w niej pocę...
  4. Merynosy? Heh. Co kto lubi... Mój synek ma piżamkę z merynosów i jedwabiu (85%/15%). Żona twierdzi, że mega delikatna... A dla mnie w dotyku szorstka jak diabli - nie wyobrażam sobie założenia czegoś takiego na grzbiet... Chociaż dużo też zależy od przędzy - może koszulki są inaczej tkane...
  5. Ja na klucze, kasę, telefon (o ile nie mam go na kierownicy w etui od Topeak'a), dokumenty, scyzoryk, kable, gaz pieprzowy i powerbank mam taką trochę większą saszetkę firmy Quechua - ustawiam sobie to albo na plecach, albo na biodrze i gra gitara... Tyle, że u mnie ma co amortyzować pasek i klamre z przodu :)
  6. Ja mam jedne długie spodnie Berknera (Mario Plus. o których już wspominałem) - mega wygodna wkładka. Ostatnio kupiłem ten model Muddy Fox Breed. Dość wygodne, sympatyczne w kroju. Ciekawe żelowe wkładki chroniące biodra. Przy 8 stopniach niestety jedne i drugie nadal zbyt ciepłe ?
  7. Szlifierki na uloki są już passe (chociaż ponoć kręci się jakiś typ z tym po Służewcu...) Ciekły azot ponoć szybszy, bardziej skuteczny i dyskretny...
  8. No i kask chyba jednak wygodniej się nosi niż taki kołnierz na karku...
  9. Ja myślałem o czymś takim jednośladowym co pisał Łukasz (https://roweroweporady.pl/bagazowe-przyczepki-rowerowe/)... Ja na pewno będę i tak ciągnął pasażerską, ale tą bagażową można by się wymieniać na postojach - tak moglibyście się urządzić. Problem to faktycznie cena, ale ładowność powinna być wystarczająca, na mobilności się dużo nie traci a i rower nie będzie tak dociążony, przez co i trudniej o jego awarie będzie... Nic to... Na razie to tylko koncepcja, mam tylko wielką, dwukołową pasażerską landarę (darowanemu koniowi...), którą mogę i tak nieźle doładować - jak przestanie wystarczać będę myślał nad bagażową :)
  10. Z długimi nogawkami to nie wiem czy aż tak rozciągliwe :) Może tu tkwi pies pogrzebany - ja jestem jeszcze dość "słusznej postury" więc kupuję XL/XXL tak by wejść na szerokość... Co faktycznie będzie oznaczało trochę zbyt długie ubrania... Inna sprawa, że przy koszulce z silikonem na dolnej krawędzi to nie problem - będzie sięgać tak nisko jak ustawię :)
  11. Ja jeżdżę z trójką synów - 10, 6 i 1.5. Ale wyłącznie wyprawy jednodniowe. Oczywiście najmniejszy siedzi albo w foteliku albo w przyczepce. Do tej pory nasz rekord to ~43km Białogóra <-> Stilo, głównie przez las, po piaszczystych drogach, albo kamiennych traktach, sporo podjazdów i zjazdów - staramy się unikać ruchliwych asfaltów. Średni spokojnie na swoich 20" kółkach dał radę :) Ale... Jedyne nasze bagaże to było jedzenie, dużo napojów i jakieś ubrania awaryjne (deszcz / ochłodzenie), trochę narzędzi (klucze, łatki, pompki), baterie/powerbank, extra lampki, apteczka, zestaw do przewijania młodego itp). Żadnych śpiworów, namiotów, sprzętu biwakowego, zapasów pożywienia itp. Do tego - ponieważ żona wiozła młodego w foteliku (przedni WeeRide), praktycznie niemal cały bagaż (na zmianę przyczepka / tylny fotelik / plecy) wiozłem ja - dzieciaki nie miały niemal obciążenia (poza małym plecakiem u najstarszego). Sporym problemem jest takie małe dziecko - nie tylko, ze nie dodaje żadnej "wartości transportowej", nie dość że praktycznie stanowi bardziej uciążliwy "element bagażu" to jego rzeczy także stanowią niebagatelną jego część: wiadomo, że nie je tego samego co my, potrzebuje więcej i to czystych ubrań, lekarstw, kosmetyków itp. Do tego nawet tak spokojny maluch jak mój, potrzebuje się wyszumieć, traci cierpliwość albo będzie chciał spać... To rozbija wszelkie plany harmonogramu jazdy :) Myślę, że z samym przejazdem, zwłaszcza jeśli jeździcie regularnie problemu mieć nie będziesz. Gorzej z bagażem... Jak go sensownie zapakować i rozdzielić,? Co faktycznie zabrać? W sieci jest masa porad, i warto je poczytać / posłuchać - ale i tak zrewidować własnymi potrzebami / możliwościami budżetowymi itp. Myślę - i sam zamierzam to praktykować jak tylko dokupię i pomocuję brakujące sakwy i bagażnik, oraz namiot oraz materace - by próbnie pojeździć (jeszcze jesienią) na wyprawy weekendowe - jeden dzień jazdy, nocny biwak i powrót trochę inną trasą, może nawet z dodatkiem pociągu? W bezpiecznym zasięgu sklepów, knajp i własnie linii kolejowej jakby co? Tym sposobem nie tylko będzie okazja przećwiczyć załadunek, sprawne biwakowanie ale i nabrać formy pod obciążeniem... Na przyszły rok marzy mi się jakaś solidna, dwutygodniowa wyprawa :) Nie obejdzie się wówczas pewnie bez wiadra / worka do prania, przyczepki bagażowej i osobowej, kuchenki z gazem, ze dwóch namiotów itd... Ale to za rok...
  12. A to ja dorzucę pytanie ogólne - z szelkami czy bez? Przyszpuszczam, że "za" będzie: - Nie zsuwają się - Nie odkrywają pleców (krzyża znaczy) - Nie ma gumki uciskającej w pasie "Przeciw": - Trudniej założyć - Ciężko isć za potrzebą... (czyli w zasadzie zdjąć je / zsunąć bez zdejmowania całej góry: plecaka, kasku, kurtki, koszulki, itd...) - Spodenki się niby nie zsuwają ale szelki uwierają, ciągną w dół i się człowiek bardziej garbi... - Są droższe - Na odkryte plecy wystarczy koszulka rowerowa, która je dobrze zakrywa, np. do połowy pośladków. Słowem: mi raczej nie podchodzą... Jakieś inne myśli macie?
  13. Ja kiedyś jechałem w długich spodenkach od Berknera model: "Mario Plus") przy 12 stopniach i zgrzałem się okrutnie... Następna próba będzie przy 6 ? Chociaż może i problem bardziej w tym, że na koszulkę założyłem zwykłą bluzę z kapturem...
  14. Ja z moich "marathonów" też jestem bardzo zadowolony - zdarzyło mi się jeździć po szkle, żwirze, lastryko, szutrze, korzeniach, często z dużą szybkością wjeżdżam na niewysokie krawężniki (a ważę ponad 100kg), nie raz i nie dwa przytarłem solidnie bokiem opony o krawężnik / rynsztok i jak do tej pory (odpukać) wszystko cacy - zrobione ponad 1000km. Jedyne co mnie wkurza to, że jeśli ścieżka rowerowa ułożona jest z kostki chodnikowej (ściętej na krawędziach) to powstałe rowki znoszą mi rower na boki. Do tego mam ważenie niezbyt wysokiej przyczepności - przy ostrym hamowaniu już kilka razy złapałem poślizg gdy się tego nie spodziewałem (asfalt / beton / kostka)...
  15. Ja tak miałem w jednym hamulcu jak mi wyciekał płyn hamulcowy i było go zwyczajnie zbyt mało - praktycznie musiałem docisnąć klamkę niemal do kierownicy. Generalnie hamulce hydrauliczne pracują tak, że im mocniej naciskasz tym mocniej reagują. Faktycznie, zbyt mocne naciśnięcie powoduje wpadnięcie roweru w poślizg - przerabiałem kilkukrotnie, a sam ważę ponad 100kg. Więc kwestia zwiększenia ciśnienia płynu nie zwiększy bezpieczeństwa - tu mogą serwisanci trochę racji mieć - bo rower się nie zatrzyma w miejscu - aczkolwiek przy lżejszej osobie może i tak. Ale to zapewne skończy się "dachowaniem"... Pozostaje hamowanie pulsacyjne, ale na to w sytuacji awaryjnej nie ma czasu... Ale według tego co ja czytałem - klocki powinny być bardzo blisko tarczy - chyba, że faktycznie ten model tak ma? O_o Z drugiej strony - w rowerze tej klasy nie oczekiwałbym jakiś solidnych tarczówek...
  16. Ba, moje Deore LX ma 1 .... 5 .... 10 ? I jak to interpretować?
  17. I bardzo dobrze - to ograniczy gawędzenie do niezbędnego minimum :) Poza tym ja się zastanawiam jak miałby telefon symulować walkie-talkie - przez Wi-Fi / GSM? Czyli jeden telefon udaje stację bazową / hot-spota a reszta się z nim łączy? Ała - bateria padnie po 30 minutach :) Ale fakt, przy jeździe większą grupą przydałby się jakiś sposób "broadcastowania" do wszystkich - np. ostrzeżeń albo informacji... Zwłaszcza, gdy otoczenie jest dość głośne.
  18. Ta, jest taka - nazywa się "Telefon" :)
  19. To chyba nadal tylko prototyp... To też nie wiem czy wyszło do seryjnej produkcji... Jakieś takie mało praktyczne... Jak wożenie 5kg łańcucha... Nie wiem czy ten taki różowy oczojebny B'Twin nie jest fluerescencyjny do jakiegoś stopnia. Ja moje opony mam z takim paskiem z obu stron - ale całe to już chyba przegięcie... Nie wiem, nie wiem... Ale chyba jednak to nie będzie to samo co buty pomyślane do bloków... Raz sztywność podeszwy a dwa zacisk na śródstopiu - zwykłe sznurówki są IMHO zbyt słabe... A to świetne i efekciarskie. Trochę drogie. Tylko nie załapałem jak to działa ?
  20. Tak, była dołączona do roweru z takimi wentylami. Faktycznie, uszczelki nie widzę.
  21. A ja mam też taką porytą pompkę bez tej wajchy do blokowania... Może to lamerskie pytanie ale jak ja mam tym shardera napompować? Jak tylko zakładam ją na wentyl to ten bolec w środku spuszcza mi powietrze :-/ Co to za wynalazek? Czym to się je?
  22. Moja małżonka zakupiła sobie któreś spodenki Berknera 3/4 i sobie chwali. Generalnie da się je czasami znaleźć w Intersporcie, ale nie jest to proste... Sam poluję na męskie, bo mam tylko długie. Natomiast ja się ostatnio bardzo mocno załatwiłem tańszą wersją spodenek 4F - o ile model wyższy (440T) jest całkiem sympatyczny to 183T to jakaś masakra: - gumka w pasie luźna, skręca się w środku i ślizga - silikon na końcach nogawek jest dość ordynarny (zwłaszcza w porównaniu z 440T), i po dłuższej jeździe nieprzyjemny dla skóry - wkładka dość cienka, do tego koszmarnie wszyta - po 40km (2x20km) jednego dnia nabawiłem się okrutnych odparzeń, właśnie od otarć szwami... - bardzo niewygodne szwy, nie tylko wewnątrz, ale wyraźnie odczuwalne, szorstkie i drażniące także po zewnętrznej stronie ud! Powiem tak, że jeździłem przez kilka tygodni wyłącznie z 440 i nie miałem żadnych problemów. po dwóch dniach z 183, nawet tamte powodują dalsze podrażnienia... Zdecydowanie odradzam bezsensowne oszczędzenie tych 30PLN...
  23. Nie, tarcza powinna wejść gładko do wnętrza hamulca. Możliwe są trzy przyczyny: 1. Tarcza została przekrzywiona w transporcie (mało możliwe, chyba, ze jest niedokręcona, albo sama w sobie skrzywiona) 2. Hamulec jest źle przykręcony / niedokręcony - wówczas zapewne wystarczy go poluzować, wsunąć koło z tarczą, dokręcić koło a następnie szczęki hamulca 3. Między tarczami siedzi sobie nadal blokada i blokuje tarczę... Albo nie daj boże, tłoczki się wysunęły i trzeba będzie ręcznie je wciskać... Wówczas współczuję... Errr... Chyba, źle zrozumiałem - jeśli faktycznie nie da się żadnym kluczem dokręcić koła bo kamulec przeszkadza no to pewnie trzeba będzie zdjąć... Chociaż, w to to aż się wierzyć nie chce by było tak zaprojektowane...
  24. Mi się akurat dobrze jeździ w upale - regularne nawodnienie, kask, okulary i się śmiga :P Na szczęście mam regularne zmiany, więc zdaża się to co najwyzej w weekendy...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...