W sklepach rowerowych można czasem trafić na osoby, które chyba minęły się z powołaniem. Osoby, którym bliżej do „typowego szwagra” (tutaj znajdziesz 10 złotych rowerowych myśli szwagra), niż do pasjonata kolarstwa. Ogólniki, mity, naciągane pół-prawdy, mówienie wszystkiego byle tylko wcisnąć to co ma się w magazynie – tego możecie spodziewać się po wielu sprzedawcach. Oczywiście nie wszystkich, mam nadzieję, że jest to tylko drobny ułamek ogółu. Hej, zdaję sobie doskonale sprawę, że nikt nie jest Alfą i Omegą. Ani tym bardziej chodzącą rowerową encyklopedią. Ja z rowerowej wiedzy jeszcze nie wiem nawet połowy tego, co chciałbym wiedzieć. Ale bardzo się staram nie przekazywać nikomu, a już w szczególności Wam – totalnych bzdur. A jeśli nawet mi się zdarzy, to szybko się poprawiam i nie grzeszę więcej :)
Większość tych „ciekawostek” pisaliście do mnie w mailach, albo w komentarzach na blogu. Wybrałem dziesięć, choć z pewnością macie jeszcze w zanadrzu trochę opowieści. Śmiało dzielcie się nimi w komentarzach. Nie chciałbym tylko, by skończyło się to na atakach na konkretne sklepy rowerowe, tak więc proszę w miarę możliwości o niepodawanie nazw sklepów/serwisów. No to lecimy :)
„Mądrości” ze sklepu rowerowego
1. Hamulce tarczowe są lepsze, ponieważ w V-brake trzeba co roku wymieniać linki i klocki, a w tarczówkach dopiero po kilku latach.
Jak rozumiem w hamulcach tarczowych klocki się nie zużywają? Wszystko zależy od stylu jazdy, jakości klocków, a nie do końca typu hamulców. Również wymiana linek hamulcowych w szczękowych V-brake co roku brzmi bardzo dziwnie. Ja wymieniam je średnio co trzy lata i myślę, że wytrzymałyby jeszcze ciut więcej czasu. Przy intensywnej jeździe w terenie czy błocie, częstsze wymiany są konieczne, ale mówiliśmy tutaj o rowerze do rekreacyjnej jazdy.
2. Dla kobiet lepsze są koła 26 cali.
To jeden z większych mitów, często przywoływany przez czytelniczki w komentarzach dotyczących zakupu roweru. Rozmiar kół w rowerze (w stosunku do wzrostu) ma największe znaczenie jedynie w skrajnych przypadkach. Kobieta czy mężczyzna o wzroście 150 cm myślę, że faktycznie pewniej się będzie czuć na rowerze z kołami 26 cali, czy nawet 24 cale. Na przeciwnym biegunie są osoby o wzroście 195 cm i więcej, dla których lepszym wyborem będą rowery z kołami 28 lub 29 cali. Ale pomiędzy osobami niskimi i wysokimi, dobór rozmiaru kół powinien opierać się na naszych potrzebach i wygodzie, a nie płci. A najistotniejszą sprawą jest odpowiedni dobór rozmiaru ramy do długości nóg i wzrostu.
3. Wysokie kobiety (powyżej 175 cm wzrostu) lepiej gdy będą kupować rowery z męską ramą.
Tak się zastanawiam, jaki rower chciał wcisnąć sprzedawca, naszej dość wysokiej czytelniczce :) Niestety prawdą jest, że wysokie kobiety mają trochę gorzej, jeśli chodzi o wybór rowerów z dużą, damską ramą. Jeszcze w rowerach górskich nie jest tak źle, bo często da się znaleźć rower w którym górna rura mocno opada. Ale np. męskie rowery trekkingowe zazwyczaj mają prawie poziomą górną rurę.
Co w takiej sytuacji ma zrobić wysoka pani, która chciałaby od czasu do czasu przejechać się na rowerze w sukience? Albo nie lubi wskakiwać na rower? Według tego sprzedającego, chyba lepiej żeby zapomniała o jeżdżeniu rowerem :(
Moim rozwiązaniem jest zbadanie rynku. I wyszukanie roweru np. Scott Sub Sport Lady (trekkingowy), który jest produkowany w rozmiarze 20,5 cala. Albo Maxim Stromholm w rozmiarze 21 cali. Akurat ten drugi jest rowerem miejskim i tutaj jest zdecydowanie łatwiej, ponieważ są to często rowery typu unisex i łatwiej o duże rozmiary.
Poza tym dodam jeszcze tylko, że „męska” i „damska” rama to kwestia nazewnictwa. Każdy niech jeździ na takiej, na jakiej mu wygodnie. I niech wzrost tego nie warunkuje.
4. Czy gdy nie ma amortyzatora, to pękają przednie widełki? Takie słowa usłyszałem w sklepie-serwisie rowerowym.
Zapewne po skoku z kilku metrów może się tak nieszczęśliwie zdarzyć. Zwłaszcza na rowerze turystycznym :) O wadach i zaletach sztywnych widelców pisałem już na blogu. A od siebie dodam tyle, że w rowerach szosowych nie ma amortyzatorów, wszyscy żyją, a widelce jakoś nagminnie nie pękają. Wszystko zależy od potrzeb i zastosowania, ale jeśli myślisz o jeździe rekreacyjnej lub szosowej/miejskiej/turystycznej to sztywny widelec da Ci niższą wagę roweru, mniejsze straty energii włożonej w pedałowanie i (zwłaszcza w porównaniu z tanimi amortyzatorami) dużo mniejszą awaryjność.
Na pewno zdarzają się sytuacje gdy widelce pękają. Pękają również ramy, obręcze kół czy wsporniki siodełka. Ale są to sytuacje na tyle rzadkie, że nie warto się tym przejmować. Jeśli tylko użytkujesz rower zgodnie z jego przeznaczeniem, nie musisz się obawiać o pękanie jego elementów.
5. W serwisie powiedziano nam, że rower z internetu musi być złożony w serwisie, bo inaczej traci gwarancję. Co najlepsze powiedziano, że koszt dokręcenia tego w serwisie to 200 zł! Przyznano, że po to żeby się nie opłacało kupować przez internet.
Cóż, jest to typowy przykład zdzierania pieniędzy z klienta (200 złotych za przygotowanie roweru???). Oraz straszenie zakupami w internecie (czytaj: kup u nas i przepłać). Większość dobrych internetowych sklepów rowerowych przygotowuje rower do jazdy przed wysyłką. Po otrzymaniu roweru wystarczy przykręcić kierownicę, założyć koła, przykręcić pedały i można jeździć. Są to czynności, które każdy może zrobić w domu dysponując kluczami imbusowymi i płaską piętnastką.
Zazwyczaj trzeba tylko zrobić przegląd gwarancyjny po kilkuset kilometrach, najlepiej w autoryzowanym serwisie (choć o zasadność takiego przeglądu toczyła się burzliwa dyskusja w podlinkowanym wpisie). Poza tym, między nami mówiąc – wiecie gdzie możemy sobie wsadzić gwarancję na rower :) W przypadku ewidentnych błędów w produkcji oczywiście bardzo się przydaje. Ale większość ew. usterek serwis zrzuci na zużycie sprzętu albo uszkodzenie mechaniczne.
Poza tym porównajcie sobie ceny w internecie z tymi w sklepach. Często różnice są kolosalne. Inna sprawa, że ceny internetowe to dobry początek negocjacji w stacjonarnym sklepie rowerowym.
6. W dobrym serwisie rowerowym w moim mieście dowiedziałem się, że nowego łańcucha nie powinno się smarować, ponieważ ten preparat nałożony fabrycznie jest naprawdę dobrej jakości i warto, żeby łańcuch trochę na nim popracował.
Moim zdaniem nie jest to prawda. Nigdy nie wiadomo ile czasu łańcuch spędził w magazynie i czym tak naprawdę jest pokryty. Lepiej dobrze go wyczyścić i nasmarować swoim, sprawdzonym smarowidłem.
7. Z kartonem też bywa różnie, w sklepie X z Wrocławia krzyknęli mi 80 zł za używany karton! W sklepie Y karton dostałem GRATIS.
Ten podpunkt chyba nie wymaga komentarza. Zrozumiałbym „skasowanie” kogoś na przysłowiowe 10 złotych za fatygę. Ale 80 złotych za karton? Dobry żart. Mamy oczywiście wolny rynek, ale sprzedających powinna cechować też odrobina przyzwoitości. Takie kartony są najczęściej w sklepie zupełnie niepotrzebne. Przyjeżdżają w nich rowery, a potem nie ma co z nimi zrobić.
8. Pan w rowerowym mi dziś powiedział, że to nieistotne czy kupię rower z ramą 18, 19 czy 20 cali, bo różnice są minimalne.
Gdyby to nie miało znaczenia, to producent nie robiłby różnych ram. Po to się je produkuje, by każdy mógł sobie dobrać ramę pod siebie. Zgodzę się, że różnice nie będą olbrzymie. Ale zawsze warto przejechać się na rowerach o dwóch rozmiarach ram, by wybrać ten bardziej pasujący. No chyba, że ktoś długością nóg i wzrostem pasuje idealnie do konkretnego rozmiaru ramy.
W tym wypadku podejrzewam, że sprzedający miał jeden rozmiar ramy tego roweru i chciał go wcisnąć kupującemu.
9. Jeden ze sprzedawców powiedział, że koła 26 cali będą znacznie lepsze na mieszane wycieczki (asfalt i leśne drogi) aniżeli 28 cali.
O rozmiarze kół napisałem sporo w punkcie drugim. Do amatorskiej, rekreacyjnej jazdy rozmiar kół nie ma większego znaczenia. Oczywiście – większe koła lepiej się toczą i są naturalniejszym wyborem na asfalt i dalsze podróże. Co nie znaczy, że będą sobie źle radzić na leśnych drogach. Czego koronnym przykładem są święcące triumfy rowery górskie z kołami 29 cali. Czyli jednak można :)
10. Łańcuchy i kasety Shimano różnią się twardością materiału z jakiego są wykonane. Nie można do droższej, twardszej kasety kupić tańszego, miękkiego łańcucha – ponieważ kaseta zniszczy łańcuch.
Jest to bardzo powszechny mit, sam też go słyszałem w jednym ze sklepów. Tylko że nikt nie potrafi wskazać ani dokumentów od Shimano, które by to potwierdzały, ani żadnych wiarygodnych testów. Pisałem o tym w 2013 roku i dyskusja bardziej zeszła na trwałość łańcuchów oraz kaset, a nie na zużywanie jednych elementów przez drugie. Samo Shimano podaje, że komponenty z niższych grup można mieszać z tymi z wyższych.
W każdym razie mit o zużywaniu „miękkich” podzespołów przez „twarde”, jest moim zdaniem taką samą bajką, jak twierdzenie, że do roweru trzeba dokupić zabezpieczenie za 10% jego wartości.
A tu jeszcze 8 rowerowych mitów, które obalałem na wyjeździe w Londynie. Będzie mi bardzo miło, jeżeli zasubskrybujesz mój kanał.
Podobne wpisy w temacie rowerowych mitów:
2. 10 głupot, które usłyszysz w sklepie rowerowym
3. 10 rowerowych „złotych” myśli
5. Ile powinno kosztować zabezpieczenie roweru (i dlaczego nie 10% jego wartości)
A mi sie tam podobal ten artykul. Nie zgadzam sie z nim do konca ale za to komentarze byly bardzo ciekawe (ekhemm) no i mam nadzieje, ze ludzie dowiedzieli sie czegos wiecej o rowerach. A to zawsze plus.
Co do przykręcania czegokolwiek w rowerze zacytuję pana Zinna ” przykręcić tak, żeby nie wyszły żyły na rękach”.
Co do sklepów/serwisów rowerowych, to u mnie w mieście jest hmm. chyba 9.
Z żadnym z nich nie mam takich całkowicie 100% pozytywnych doświadczeń.
Co do serwisowania to zgadzam się z przedmówcami, jak tylko ma się chęci to lepiej samemu.
Ja mam ten komfort, że mój dziadek zna się chyba na wszystkim… niby od zawsze jeździł na takiej tzw. ukrainie czy czymś w tym stylu, a dopiero od kilku lat ma jak on to mówi wolnobieżkę, to jeśli chodzi o górala pomógł mi ze wszystkim.
Ciocia kupiła sobie jakiś czas temu miejski i też nie miał żadnego problemu z regulacją, choć widział go na oczy pierwszy raz.
Koło po wypadku wycentrował niemal idealnie i to z kredą w ręce, bez żadnego dodatkowego osprzętu.
@MaciekR
>Jak już chcesz przeklinać, to pisz pełne wyrazy.
Tutaj nie przeklinamy :) I tak bym ten wyraz wykropkował, albo w ogóle usunął. Ale pasował do kontekstu, więc w ramach wyjątku został :)
>Ciut się zapędziłeś, z tym że nie jesteś blogerem.
Oczywiście, że jestem :) Faktycznie mało fortunnie zabrzmiało to co napisałem, ale ogólny sens się zgadzał. Poprawiłem tak, aby nie było niedomówień :)
Amen!
Wszyscy się mnie pytają po co mi taki drogi rower? Nie szkoda mi kasy? I tak dalej. A ja im odpowiadam, że to jest inwestycja w moje zdrowie. Nie mowię o super najdroższych rzeczach, bo to jest dla sponsorowanych graczy. Ale Tych już z górnej półki (bez szaleństw w oszczędzaniu na wadze). przynajmniej wiem, że mi coś nie pęknie jak będę bombardować przy prędkości pomiędzy skalami (kaplica). Mam zaufanie i gwarancje, ze wszystkie jest atestowane (plus zlożone przeze mnie). Wiec jak coś się stanie, to tylko moja wina.
I tak to prawda. Często w serwisach skręcają rowery na czuja, bez super klucza. Często nawet robią serwis widelca na czuja. Kumpel miał akcję, że widelec po serwisie był zablokowany, bo był złożony na chama, jak to się potocznie mówi i to w autoryzowanym serwisie.
Anyway… uznaje, ze składanie rowerów to sztuka jak sztuka lekarska. Tego po prostu trzeba się nauczyć, a fachowcy mają masę trików i doświadczenie. Sam się uczę i wszystkiego nie zrobię, ale co mogę to robię i za pomocą super klucza :)
Nie stać mnie na kupowanie dwa razy.
Plotka głosi, że w wielu całkiem renomowanych serwisach też czasem przykręcają na czuja :D
A serio, to moim zdaniem:
Im bardziej odchudzona część
i
Im bardziej katowany ma być rower
-> Tym bardziej opłaca się zainwestować w dokręcanie kluczem dynamometrycznym.
Jak ze wszystkim w życiu, to kwestia szans i prawdopodobieństwa. Można zwiększać swoje szanse na bezpieczeństwo, albo zatrzymać się w pewnym momencie oceniając, iż dodatkowy wydatek jest niewspółmierny do relatywnie niskiego poziomu ryzyka w naszych przypadku.
Jak ktoś jeździ ostro i na odchudzonych częściach, to dokręcanie na czuja jest realnym ryzykiem, jak ktoś jeździ lekko i na topornych nieodchudzonych częściach, to ryzyko w jego przypadku jest niższe, choć nadal jest. Więc sam musi ocenić.
Ja juz widzialem typa co przyszedl z kierownica karbonowa na gwarancje. Zlamala mu sie w pol podczas jazdy. I z pretensjami. Kierownica z najwyzszej polki. Najlepsz ana swiecie i najdrozsza. Ponad 300 Euro – Schmolke, 110g. Cud malina. Testowana do najwyzszych standardow a jemu sie w pol zlamala. I lament i pretensje.
I co sie okazalo? Delikwent przykrecil ja sobie ot tak na oko kluczem sam i zgniotl karbon przy skrecaniu. Kierownica pekla niezauwazalnie a potem sie zlamala przy jezdzie. Przy odkrecaniu kluczem dnamometrycznym okazalo sie ze byla skrecona na wiecej niz 8nm. A nakierownicy napisane 4. Bez pasty do karbonu (tak musisz miec paste nawet jak wydaje ci sie ze nie, ja tez juz sie przekonalem).
Rower to moze nie mysliwiec ale nowoczesny sprzet z karbony jest wymagajacy i bez spacjalnych narzedzi go po rpostu nie zlozysz. Kazde lozyska w pelnym zawieszeniu biku ma swoje tolerancje. Zle skrecisz to bedzie jezdzic jak zlom albo sie zepsuje sam. Dobrze zlozyc rower to jest jednak sztuka. Trzeba doswiadczenia i narzedzi. A przede wszystkim troche milosci :)
@Michał skoro producent podaje na mostku z jaką siłą należy go dokręcać to znaczy, że trzeba użyć klucza dynamometrycznego. Na kasecie też jest podana siła z jaka należy dokręcać. W przypadku kasety to nie jest może groźne dla zdrowia natomiast nie chcę wyobrażać sobie co może się stać gdy podczas jakiegoś zjazdu w górach pękną mi śruby w mostku… A wiem, że mogą pęknąć bo kiedyś używając „imbusika i odrobiny wyczucia w paluchach” zerwałem taką śrubę.
Połączenie kierownicy z rowerem to obecnie nawet cztery różne materiały (kierownica – karbon, mostek – aluminium, rura sterowa – stal lub aluminium, śruby – stal lub tytan) i wymagane jest używanie odpowiedniej siły dokręcania żeby nie uszkodzić elementów.
„Imbus” to spolszczona nazwa klucza inbusowego – obie są poprawne. Można również nazwać kluczem Allena jak robią to angielskojęzyczni.
Ciekawe, cóż ja jeżdżę na XT i wolę poczekać i dozbierać kasę na dobry łańcuch i trochę na nim pojeździć, dziwne, koleś u którego kupiłem TREKA 8500 powiedział że mam serwis za darmola i to dożywotnio :) dziwne że za coś w rodzaju wymiany linki trzeba płacić, choć jedynie co u niego serwisowałem a raczej dałem do sprawdzenia to był tylko przedni amor od Foxa ale co tam, tak czy siak wszystkie naprawy serwisy konserwacje robię sam… dlaczego?
1.za darmo
2.rower to nie jest jakiś samolot ze nie można zrozumieć zasady działania, co prawda to prawda jak zaczynałem ustawiać sobie rower to działał dziwnie, nie wchodziły biegi etc. ale po kilku próbach już to wychodzi dobrze, w sumie kiedyś nie było serwisów a wszystko ludzie robili sami i nie mieli z tym problemów.
Co chodzi o ten łańcuch i kasetę, to sprawa wygląda tak:
jak sobie powiesisz rower na ścianie z kasetą XTR i z założonym bazarowym łańcuchem za 10 zł to rower nie wybuchnie (chyba)
ale jak zaczniesz na nim jeździć pod górkę to już nie będzie tak wesoło, co innego z górki (a pod górkę prowadzić :D )
zużycie łańcucha i kasety wg. mnie najbardziej zależne od tego kto na nim jeździ, mój brat co gnie pedały to kilka razy zerwał łańcuch, moja babcia jeździ na jednym ponad 10lat i za nic w świecie nie chce nic w rowerze zmieniać bo twierdzi że wszystko w nim dobrze, myślę ze jeżeli raczej jeśli jedzie się na jakiejś serii to powinno być z tej serii wszystko no bo co jeśli stać cię na kasetę XT to łańcuch będziesz kupował z bazaru, bo zabrakło?
Uff! Przeczytałem wszystko! Udało się. :)
Muszę powiedzieć że ta Kaśka to strasznie twarda dziewucha. Walczy jak lwica, do upadłego. Nie odpuści na milimetr. W każdym razie serdecznie pozdrawiam Pani Kasiu :)
Nie będę się wypowiadał na temat kompatybilności poszczególnych grup Shimano, wytrzymałości łańcuchów i kaset, kosztach serwisów itd., bo mam mało własnych doświadczeń. Choć oczywiście jakieś zdanie posiadam. Tak więc niech dyskutują mądrzejsi, bardziej doświadczeni kolarze.
Ale… w którym z poprzednich wpisów, wielce szanowny Przedmówca stwierdził, że w nowoczesnym rowerze kierownicę przykręca się kluczem dynamometrycznym i w związku z tym przeciętny Kowalski nie ma szans na właściwe poskładanie takiego roweru w kuchni. Albo w piwnicy.
Miałem kilka razy w życiu takowy klucz w ręku. Przykręcałem nim głowicę w samochodzie. Widziałem jak znający swój fach mechanik ( ja nim nie jestem, lubię tylko grzebać w rożnych urządzeniach mechanicznych; w miarę możliwości i odwagi :) ) używał takiego klucza przy naprawie skrzyni biegów czy tylnego mostu. Zarazem twierdzę z całą stanowczością że samochód, nawet ten najprostszy, jest daleko bardziej skomplikowany od każdego roweru.
Rower to nie myśliwiec Eurofighter czy prom kosmiczny. Rower jest naprawdę mechanizmem prostym. Materiały użyte do jego produkcji mogą być dość zaawansowane ( ale też bez przesady), wymyślenie koncepcji przerzutki może wzbudzić podziw, ale mechanicznie jest prosty. Tak więc mogę się założyć o dobrego rocznikowo Rotschilda, że dam radę przykręcić w prawidłowy sposób kierownicę w każdym rowerze, włącznie z karbonami, bez użycia w/w klucza. Ot tak zwyczajnie, imbusik albo coś płaskiego, odrobina wyczucia w paluchach i po sprawie. :)
PS. Zdaje się że prawidłowa nazwa to „inbus”. Ale mogę się mylić.
Swoją drogą nie spodziewałem się takiej dyskusji w tym wpisie.
@Kasia
„Dlaczego sklep życzy sobie 2 stówy za złożenie roweru? Bo ludzie czytają takie artykuły, jak ten, po czym wyszukują w internecie najtańszej oferty u kogoś, kto trzyma części w stodole, albo ich w ogóle u siebie nie trzyma i zamawia je dopiero w momencie, kiedy konsument kliknie „Kup”. Nie ponosi kosztów utrzymania lokalu, wynajmu, magazynowania towaru, etc. W każdej branży jest ktoś, kto zaniża cenę i pier….li rynek, ale żeby do tego nawoływać?! Proszę Pana, trochę znajomości ekonomii!”
I w ramach tej ekonomii wczoraj koleś chciał mnie orżnąć na 50 PLN przy wymianie linki przerzutek…
I dobrze, że ktoś „psuje” rynek. Przykład z branży fotograficznej. Teraz łatwiej kupić sprzęt fotograficzny. Dużo zdolnych ludzi dostaje możliwość jego używania. Oferują usługi w cywilizowanych cenach, jednocześnie są bardziej elastyczni. Wcześniej obecni na rynku dostali terapię szokową, też mówiąc, że ktoś im psuje rynek. Prawda jest taka, że wreszcie muszą słuchać potrzeb klientów, albo niech zginą. Nie są bogami w swojej branży. Nikt nie będzie im płacić za dużo. Albo niech udowodnią, że są niezastąpieni. Większość nie potrafi.
Z serwisami/sklepami rowerowymi jest to samo. Liczę, że rynek przetrzebi co po niektórych. Szczęśliwie jest Internet i łatwiej wychwycić cwaniaków.
Jak już chcesz przeklinać, to pisz pełne wyrazy. Kogo tą autocenzurą oszukujesz? Chyba nie dzieci co oglądają dobranockę.
A i prośba: podawaj konkretne argumenty. Przyczyna->skutek. Dotychczas ich nie potrafiłaś podać. Jeśli się na czymś podpierasz, to cytuj zgodnie z oryginałem, albo podaj źródło. Wierz mi; czytelnicy tego i innych blogów nie są idiotami. To że ktoś nie zna się na rowerach i tylko go używa zgodnie z instrukcją, to nie znaczy, że nie potrafi myśleć, a często jest specjalistą w innych dziedzinach.
@Tadeus
„A utrzymywanie przerośniętych, niepotrzebnych usług dla wszystkich, mimo że część konsumentów ich nie potrzebuje z punktu widzenia ekonomicznego (do którego nawiązujesz) jest bezsensowna.”
Prawda. Patrz na sukces Amazona i jego „customer obsession”. Czy go lubimy czy nie, to jest klasycznym tego przykładem.
@Łukasz:
Ciut się zapędziłeś, z tym że nie jesteś blogerem. Masz (blog) wpisane w tytuł strony. :-)
A żaden podręcznik, ale niestety nie wiem, jak zmienić tę literówkę :( Nie jest to błąd składni.
Kasiu, konstruktywna krytyka polega na ARGUMENTOWANIU swojego stanowiska. Ty natomiast jedynie potrafisz napisać 'wypociny’, 'głupoty’, 'nie masz pojęcia o ekonomii’ podpierając to wszystko linkiem do jakiegoś artykułu o łańcuchach, który nic nie mówi o poruszonej tutaj tematyce (zresztą sama go opisałaś jako 'chociaż nie ma tu zbyt wielu szczegółów’) oraz wymyślając sobie fakty – 'było coś o aluminiowym widelcu’ (swoją drogą jak bardzo leniwym trzeba być, żeby nie przejrzeć uważnie krótkiego tekstu, który się komentuje?).
PS. 'Doczepiam się do tego ponieważ od kogoś, kto chce być blogerem, wymagam, aby potrafił w sposób poprawny posługiwać się językiem polskim’
Muszę powiedzieć, że są to bardzo śmiałe słowa jak na osobę, która swój blog na głównej jego stronie opisuje:
„Winozrowerem.com jest stroną poświęconą nietypowej kolekcji win. Wszystkie wina w kolekcji łączny wspólny motyw na etykiecie – rower”
„Wszystkie wina w kolekcji łączny wspólny motyw na etykiecie”, serio? Możesz mi wyjaśnić, który podręcznik dopuszcza taką brawurową składnię?
@ Kasiu, napisałaś, że „Serwis w Warszawie to koszt 100 – 150 zł i nie zauważyłam, aby stosowali różne ceny dla rowerów ze sklepu lub spoza niego”.
Otóż taka praktyka występuje bardzo często i podaję przykład sieci, w której zakupiłem swój rower.
Jak widzisz cena jest w tym wypadku znaczna.
Co do grupy osprzętu, wiadomo, że wyższe grupy sprzętu, typu deore xt, xtr, różnią się ceną nie tylko ze względu na użyte materiały, ale także ze względu na wagę.
Zastanawia mnie tylko jedno; zmęczenie materiału przy wyższej grupie klasy osprzętu powinno być teoretycznie mniejsze z racji lepszych materiałów, ale jeżeli ktoś używa tejże grupy zgodnie z jej przeznaczeniem, to przecież rosną też naprężenia, częstotliwość użycia sprzętu, więc czy „hardkorowi” rowerzyści cieszą się długo ze swoich dużo droższych komponentów?
Sytuacja jest oczywiście inna, gdy ktoś jeździ z takim sprzętem tylko po mieście i oszczędza komponenty.
Co do zużycia łańcucha, możemy mówić tylko o kompatybilności.
Nigdzie nie mogłem znaleźć informacji, że bardziej miękki łańcuch zniszczy się na twardszej kasecie, po prostu gorszej jakości łańcuch zawsze szybciej się zużyje.
Racja, było o tym, że sztywny widelec pęka. Przepraszam, zwracam honor.
Nie rozumiem dlaczego tak agresywnie reagujesz na konstruktywną krytykę i dlaczego tak uczepiłeś się poprawności językowej. Uwagę zwróciłam w sposób kulturalny i uprzejmy.
Widocznie nie można w żaden sposób konstruktywnie Cię skrytykować.
Odniosę się jeszcze do Twoich słów: „Gdzie tu sens i gdzie biznesowa logika? Sklep być może nie zarobił na sprzedaży roweru, ale ma olbrzymią szansę zarobić na jego serwisowaniu, być może nawet częściach i akcesoriach.” Chyba nie masz zielonego pojęcia o kosztach jakie wiążą się z prowadzeniem tego typu działalności. Życzę wszystkim przedsiębiorcom, aby mogli sprzedawać rowery, nie zarabiać na nich, a następnie, żeby mogli pojechać na wakacje i jeszcze w międzyczasie wykarmili rodzinę, opłacili ZUS i US ;)
Jak wzniośle. Popularność. Chyba trochę na wynos. Życzę więcej skromności, pokory i umiejętności w przyjmowaniu krytyki.
„Było tam coś o tym, że sprzedawca mówił o pękaniu aluminiowego widelca.”
Nie, nie było.
Możesz mieć swoje zdanie, a i owszem. Ale argumenty masz jak z komentarzy na Onecie.
Czepiasz się literówek, wymyślasz nieistniejące rzeczy. Chcesz jechać na czyjejś popularności, proszę bardzo. Ale nie u mnie.
@Tadeus
Jest to chyba pierwszy blog, który postanowiłam skomentować. Obecnie każdy coś sobie pisze w internecie i każdy to może przeczytać, a ten artykuł wg. mnie jest po prostu słaby, co wyjaśniłam w poprzednim komentarzu. Temat fajny, ale słabo napisany. Strona ma wielu odbiorców i przy całej wolności wypowiedzi, autor powinien starać się pisać jak najbardziej rzetelne artykuły. Chyba…
Zwracam uwagę na poprawne posługiwanie się językiem, a stosowanie inwektyw tego nie wyklucza.Wykropkowałam je, ponieważ większość stron blokuje przekleństwa.
Tak, czepiam się i krytykuję to co piszesz, ponieważ uważam to za bzdury.
Serwis w Warszawie to koszt 100 – 150 zł i nie zauważyłam, aby stosowali różne ceny dla rowerów ze sklepu lub spoza niego. Chyba, że mówimy o przeglądzie gwarancyjnym. I rozumiem to, bo część sklepów w Warszawie, dla rowerów zakupionych u nich, oferuje darmowy pierwszy przegląd.
Co do materiałów to było tam coś o tym, że sprzedawca mówił o pękaniu aluminiowego widelca. Oczywiście, że nie musi pęknąć, ale przy aluminiowym widelcu jest kilkukrotnie większe prawdopodobieństwo, że tak się stanie niż w przypadku widelca wykonanego ze stali.
Nie ma w mojej postawie nic roszczeniowego, jest co najwyżej krytyczna i przez tę krytykę uznałeś, że w sposób zawoalowany Cię obrażam, a tak nie jest. Irytujący jest po prostu fakt, że na stronie o tak dużym zasięgu znajduje się tak słaby artykuł. Według mnie za mało się przyłożyłeś. Temat bardzo fajny i mogłeś go fajnie napisać. Mogłeś dać informację na blogu lub fb, że chcesz coś takiego stworzyć, a czytelnicy z pewnością przysłaliby Ci całe multum historii, z których mógłbyś stworzyć fajny wpis. A tak, wyszło, jak wyszło.
Witaj Kasiu, pozwól, że w kilku słowach odniosę się do Twojego komentarza.
1. Ja nie aspiruję do bycia blogerem. Ja nim jestem. Błędy językowe, ortograficzne, stylistyczne zdarzają się każdemu. Warto pracować nad swoim językiem i ja również to robię. Myślę, że złośliwe wytykanie komuś jego błędów jest mało eleganckie. Wystarczy delikatne zwrócenie uwagi.
2. Link który podałaś, jakkolwiek bardzo cenny, nie wnosi do tematu nic nowego. Oczywistym jest, że łańcuch dobiera się w pierwszej kolejności do liczby rzędów w kasecie, ale nie o tym była moja wzmianka.
Jeżeli chodzi o kontakt z pracownikiem firmy Shimano, to jest to bardzo dobry pomysł.
3. W którym miejscu, jest cokolwiek napisane o materiale, z jakiego jest wykonany widelec? To pierwsza sprawa w tym podpunkcie. Druga jest taka, że chodzi o uogólnienie – jeśli masz sztywny widelec, to prędzej czy później ci pęknie. Co jest oczywistą nieprawdą.
Jeżeli zaś chodzi o materiał, to oczywiście KAŻDY widelec da się złamać. Ale to nie znaczy, że widelce masowo pękają i nie warto takiego mieć w rowerze.
4. Wymagasz od innych poprawności w korzystaniu z języka polskiego, a sama nie dość, że używasz niecenzuralnych słów, których używać się nie powinno, to jeszcze je wykropkowujesz. Nie wiem, by zabluźnić, ale przez zasłonięte dłonią usta?
Jeżeli chodzi o prawa ekonomiczne, to są one dość proste w tym względzie. Klient pójdzie do innego sklepu, gdzie serwisant wyreguluje mu rower taniej. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że sklep mógł powiedzieć nawet 1000 złotych i mi nic do tego, mamy wolny rynek. Ale mimo wszystko uważam to za naciąganie.
Jeśli kupię rower w sklepie stacjonarnym w Łodzi (bo mieli najtaniej), a będę chciał zrobić przegląd gwarancyjny w sklepie w Warszawie, to ten powie, że normalnie biorą za taki przegląd 60 złotych, ale że rower jest z innego sklepu, to należy się 200 zł?
Gdzie tu sens i gdzie biznesowa logika? Sklep być może nie zarobił na sprzedaży roweru, ale ma olbrzymią szansę zarobić na jego serwisowaniu, być może nawet częściach i akcesoriach.
„Zaniżanie” cen w sklepach internetowych, tak naprawdę nie jest żadnym zaniżaniem. Jest to po prostu optymalizacja kosztów i znak czasów. Wielu sprzedawców stacjonarnych już dawno to zrozumiało i zaczęło handlować w internecie. Zobacz na apteki internetowe – jest ich olbrzymia ilość, sporo bardzo dobrze funkcjonuje. Mimo to, apteki stacjonarne (te dobre, które mają normalne ceny, a nie z olbrzymią przebitką) nadal mają się świetnie.
Otwarcie hipermarketów, supermarketów miało zabić polski handel. I zabiło. Ale tylko tych, którzy handlowali w urągających ludzkiej godności warunkach. Ci którzy inwestowali w wygląd lokalu, w pracowników, w świeży towar – przetrwali i na przykładzie okolicznych sklepów spożywczych widzę, że mają się dobrze. Mimo Lilda i Biedronki pod nosem.
Nie chce mi się dalej rozpisywać, ponieważ widzę w Tobie wiele postawy roszczeniowej. I mało merytorycznych argumentów, linkowanie do stron niezwiązanych z tematem oraz skłonność do zawoalowanego obrażania innych (tak, sprawdziłem trzy razy w słowniku, czy „zawoalowanego” tak się pisze).
Rozumiem konstruktywną krytykę, rozumiem dyskusje do białego rana o np. wyższości Shimano nad SRAM-em i na odwrót. Ale Ty bardzo ślizgasz się na granicy konstruktywnej krytyki i czepialstwa.
@Kasia. Moim zdaniem w wielu punktach masz rację, ale nie za bardzo wiem skąd takie negatywne emocje do autora, jego poglądów i „szkoły myślenia”, którą reprezentuje.
Z moich przemyśleń: rekomendacje kompatybilności producenta to jedno, a prawdziwe możliwości dobrania poprawnie działających kombinacji to zupełnie coś innego. I wie to każdy, kto składał kiedyś rower, albo sam intensywniej przy nim pracuje.
Tak samo sklepy. Dla ludzi, którzy sami nie grzebią w swoich rowerach fakt, że można dostać dobrze złożony/wyregulowany rower i zawsze wpaść po poradę jest bezcenny. Dla ludzi, którzy sami posiadają takie umiejętności, jest to zbędny dodatkowy wydatek. A utrzymywanie przerośniętych, niepotrzebnych usług dla wszystkich, mimo że część konsumentów ich nie potrzebuje z punktu widzenia ekonomicznego (do którego nawiązujesz) jest bezsensowna.
Nie wiem od czego zacząć… Oczywiście, to co Pan tutaj napisał można często spotkać w życiu codziennym, ALE… co za głupoty Pan powymyślał, pisząc ten tekst?!
Po pierwsze primo:
Nie piszemy „(…) chodzi o tą „twardość”(…)”. Forma poprawna brzmi „TĘ”. Polecam artykuł: https://sjp.pwn.pl/poradnia Doczepiam się do tego ponieważ od kogoś, kto chce być blogerem, wymagam, aby potrafił w sposób poprawny posługiwać się językiem polskim.
Po drugie primo:
Wcześniej ktoś już ładnie napisał zależność dopasowania łańcuchów do kaset. Można też rzucić okiem tutaj: http://wrower.pl/sprzet/rodzaje-lancuchow,3370.html chociaż nie ma tu zbyt wielu szczegółów. Widziałam, że testował Pan smary Shimano. Może warto poprosić pracowników firmy Shimano o wyjaśnienie skąd sugestie producenta, a następnie napisanie rzetelnego artykułu na ten temat. Myślę, że będzie zdecydowanie lepszy niż te wypociny.
Po trzecie primo ultimo:
Pojawił się motyw materiału, z jakiego wykonany jest widelec. Nie wiem, co jest takiego zaskakującego w komentarzu sprzedawcy, który twierdzi, że aluminiowy widelec pęka. Oczywiście są szosy. Tylko szosą jeździ się zazwyczaj po szosie. A chyba jako znawca wiesz doskonale, który materiał ma jakie właściwości.
Po czwarte:
Dlaczego sklep życzy sobie 2 stówy za złożenie roweru? Bo ludzie czytają takie artykuły, jak ten, po czym wyszukują w internecie najtańszej oferty u kogoś, kto trzyma części w stodole, albo ich w ogóle u siebie nie trzyma i zamawia je dopiero w momencie, kiedy konsument kliknie „Kup”. Nie ponosi kosztów utrzymania lokalu, wynajmu, magazynowania towaru, etc. W każdej branży jest ktoś, kto zaniża cenę i pier….li rynek, ale żeby do tego nawoływać?! Proszę Pana, trochę znajomości ekonomii!
Nie chce mi się odnosić do wszystkiego i jeszcze bardziej rozpisywać, bo nie twierdzę, że nie ma sprzedawców, którzy chcą na siłę wcisnąć klientom towar. Jak już jednak chce Pan pisać o 10 głupotach, które można usłyszeć w sklepie rowerowym, to polecam lepiej przygotować się do artykułu i napisać go rzetelniej.
Szkoda, że nie zauważyłem wypowiedzi anonimka wcześniej, szybko by stąd wyleciał. Bardzo mierny poziom dyskusji i jeszcze podał fałszywego maila (info o nowych komentarzach do niego nie dociera).
Musiałem też jego „piękny” komentarz trochę wymoderować. Zapewne nie wiedział, że na moim blogu nie obraża się ani mnie, ani tym bardziej moich czytelników.
Co do czytelników Wykopu, to nie jest to sprawiedliwa ocena. Zawitało tu od wczoraj kilkadziesiąt tysięcy ludzi :) I w zasadzie Ci niekulturalni stanowili promil promila (niektórych nawet nie zauważyliście, bo szybko się z nami pożegnali ;)
Myślę, że dywagacje na temat 10. punktu nie mają sensu.
Pokażcie mi osobę, która jeździ np z kasetą bądź co lepsze, korbą XTR i zakłada tam łańcuch Alivio.
Ja osobiście mam kasetę SLX i miałem już łańcuch KMC 9000 który był bardzo cienki, zmieniłem go na XT a następnie na XTR i żaden z nich nie zużył kasety chociaż nie katuję roweru zawodniczo. No może ten nieszczęsny KMC, który po 1200 km wyciągnął się o 2 ogniwa.
Pierwsze zdanie 10tego punktu jest jak najbardziej prawdziwe. Problem jest taki, że nie jest to żaden stały płynny progres i często jest to nadinterpretowane. Swego czasu istniała nawet całkiem popularna „teoria”, że numerek przy „HG” to bezpośrednio „współczynnik twardości”. Kto jednak choć trochę zagłębił się w filozofię klasyfikacji produktów Shimano, wie, że nie ma to z tym nic wspólnego.
I mimo że faktycznie są w częściach napędu zarówno różnice w materiałach, jak i obróbce tych materiałów, to nie ma to większego wpływu na kompatybilność twardszych części z miększymi. Po prostu łańcuch, który się szybciej rozciągnie, szybciej zacznie niszczyć kasetę. I tyle. Żadnych innych magicznych zależności tu nie ma. Co nie znaczy, że nie można go tak używać, po prostu należy go w porę zmierzyć i zamienić, zanim poczyni na kasecie szkody i konieczna będzie wymiana obu tych części, zamiast tylko łańcucha.
Widzę, że pokolenie niepełnosprytnych czyta Wykop. Ech.
A co do Anonima: masz *konkretne* dowody na to co mówisz?
Na cenę składają się głownie: kontrola jakości na produkcji, dokładność wykonania, czystość materiałów i logo. I po tym w sumie klasyfikuje się sprzęt (nie tylko rowerowy). Jedynie oprogramowanie wymyka się trochę spod tego szablonu.
Płacąc za rower ponad 4k, który ma zaledwie vbrake, 7 biegów itp. byś pewnie powiedział, że przepłacam, bo za te same podzespoły w innym rowerzę zapłacił bym połowę ceny. Ale płacę także za dokładność montażu i późniejszą kontrolę jakości. I pewnie też za markę. Teoretycznie grupy osprzętu powinny mówić jak poważnie podchodzi producent do danego produktu, ale z tym różnie jest. Niestety, po opakowaniu tego nie poznasz.
Wyczuwam tutaj ofiarę marketingu.
BTW jak cytujesz czyjeś zwroty (świadomie czy nie), to rób to bez błędów. A jak nie masz odwagi się podpisać, to chociaż popraw swój poziom wypowiedzi, bo nikt do Twojego zniżać się nie będzie.