Dosyć długo jeździłam na siodełku Selle Italia C2. Jest to skórzane proste siodełko unisex, w wersji bez otworu, wykonane ze skóry. Przy robieniu testu tego modelu napisałam” Po osiągnięciu optymalnego ustawiania w pionie i poziomie nadal zdarzało się, że dopadał mnie kłujący ból w kości miednicy. Skubane, musiało mi trafiać w jakiś nerw”. Po jakimś czasie zapomniałam o temacie, aż ostatnio wrócił.
Obstawiam, że siodełko się już trochę zbiło i ostatecznie wyszło na to, że jest dla mnie za wąskie. 135 mm to nie jest wybitnie dużo, zwłaszcza dla kobiety.
Siodełko dla kobiet
Każdy tyłek jest inny i żeby idealnie dobrać siodełko, należałoby wykonać kilka pomiarów. Jednym z nich jest rozstaw kości kulszowych. Kobiety zazwyczaj mają szerszą miednicę i rozstaw kości kulszowych też. Nie ma to nic wspólnego z gabarytami – jedynie z anatomią. Uznałam, że mój problem wynika ze złego rozkładu ciężaru na kości miednicy i może warto zapoznać się z damskimi modelami. Nie chciałam kupować topowych modeli, bo nie wiedziałam, czy zmiana będzie znacząca.
Ponieważ zmianę wymyśliłam dzień przed wyjazdem na Bornholm, więc najprościej było pojechać do Decathlonu. Może nie ma tam zbyt wielkiego wyboru, ale ceny siodełek Selle Italia są atrakcyjne.
Selle Italia Donna – specyfikacja
- Wymiary – 160 x 262 mm. Jest zdecydowanie szersze od C2 – aż o 25 mm, i troszkę krótsze – o 16 mm. Niestety nie było siodełka o szerokości około 150 mm, więc uznałam, że spróbuję z tym co jest. Oprócz szerokiego tyłu, siodełko ma dosyć „gruby” nos.
- Waga – nie jest to kategoria light – waży 330 gramów i nie nadaje się dla tych, którzy chcą odchudzić rower.
- Wyściółka – niestety pokryte jest skórą syntetyczną, co zmniejsza trochę komfort użytkowania w gorące dni.
- Otwór – to bardzo dobre rozwiązanie, niezależnie od modelu. Odciąża i zapewnia dodatkową wentylację.
- Wypełnienie – jest to dosyć miękkie siodełko z wypełnieniem żelowym.
- Stelaż – FeC Alloy – jest to po prostu stal węglowa – nie ma to większego znaczenia w tej klasie siodełek ;]
- Cena – 130 złotych– nie można jej uznać za wygórowaną.
Selle Italia Donna – wrażenia z jazdy
Dość szybko udało mi się ustawić siodełko we właściwej pozycji – przynajmniej tak mi się wydaje ;] Przy pierwszym kontakcie sprawia wrażenie bardzo miękkiego. Nie jest to jeszcze kanapa z roweru miejskiego, ale do sportowej deski też mu daleko. Moim zdaniem na rekreacyjne, średniej długości dystanse – jest akurat.
Muszę wspomnieć, że nie jest to produkt przeznaczony do typowo sportowej jazdy. Jest to mimo wszystko dość masywne siodełko i będzie działało dobrze głównie przy lekko pochylonej pozycji. Ja jeżdżę na rowerze Whyte Schoreditch, który przez producenta został zakwalifikowany jako kategoria urban fast. Czyli szybki, ale z dość wygodną pozycją za kierownicą.
Mimo, że siodło było nowe, po 60 kilometrach jazdy nie czułam większego dyskomfortu i w sumie byłam tym pozytywnie zaskoczona. Z upływem kilometrów uznałam jednak, że nos mógłby być nieco węższy. W pełnym słońcu, miałam obawy, że skończę z obtartą wewnętrzną częścią ud. Jechałam oczywiście w zwykłych spodenkach, bez wkładki. W pampersie to by dopiero było miękko ;]
Bardzo fajną sprawą jest otwór w centralnej części. To dosyć popularne rozwiązanie i występuje w wielu modelach. Odciąża newralgiczne części ciała, zarówno u kobiet jak i u mężczyzn. Daje też dodatkowy przewiew – istotne w gorące dni.
Wyściółka, mimo że nie jest ze skóry, dawała radę. Nie ześlizgiwałam się z siodełka, ani też nie przyklejałam. Trzeba mieć jedynie na uwadze, że pewnie zniszczy się szybciej od skórzanych wersji. W tej cenie można mu wybaczyć takie wykończenie, jednak przyznaję, że w C2 prawdziwa skóra była fajniejsza.
Dla kogo jest Donna?
W skrócie: dla kobiety; do roweru typu cross, fitness czy trekking, z lekko pochyloną pozycją. Na jazdę na małe i średnie dystanse – z opcją bez pampersa.
Na razie jestem zadowolona z Donny, przede wszystkim dlatego, że pozbyłam się bólu. Czyli siodełka stricte kobiece, to nie tylko chwyt marketingowy ;] Uważam, że jak za 130 zł, to dobry produkt znanego producenta. Gdy mi się znudzi, będę jednak celowała w minimalnie mniejszą szerokość i bardziej sportowy charakter. U mnie kluczowa była szerokość, a nie miękkość i trochę mi się nie podoba mój minimalistyczny rower z dosyć masywnym siodłem. Ale o gustach się podobno nie dyskutuje.
Tak jak wspomniałam wcześniej, każdy tyłek jest inny i warto trochę poeksperymentować z szerokością i miękkością. Najczęściej odbywa się to właśnie tak jak u mnie, metodą prób i błędów.