Jako, że lato się jeszcze nie skończyło i pogoda niebawem się poprawi – wyrwę się na chwilę z narzuconej sobie kolejności i przejdę do ostatniego podpunktu z listy. Na wstępie zaznaczę – ten wpis jest przeznaczony głównie dla Pań :) Mailowałem też do blogerów zajmujących się modą, ale niestety, albo ubierają się na rower typowo sportowo, albo mi nie odpisali. Wyjątkiem jest Quentin – bloger ze Stanów Zjednoczonych. Wszystkich prosiłem o kilka słów, w temacie ubierania się na rower oraz jakieś przykładowe zdjęcie. Na końcu wpisu znajdziesz jeszcze kilka innych przykładów, które znalazłem, ale nie udało mi się skontaktować z autorami :) Warto również wiedzieć, że rowerowa elegancja, ma swoje fachowe określenie, jest to „cycle chic”. Ten trend nieźle zakorzenił się w Polsce i warto przy okazji zerknąć, na to co dzieje się w Łodzi, Warszawie, Wrocławiu i innych miastach. A teraz oddaję głos moim gościom :)
Marta Mardyła (lusterko.net)
Od kilku miesięcy rower jest moim podstawowym środkiem transportu, więc ubieram się na niego tak jak na co dzień. Początkowo były to zwykle spodnie, jednak od niedawna chętniej wybieram sukienki, które są zdecydowanie wygodniejsze w trakcie upałów. Pod spód zakładam zwykłe, bawełniane czarne getry do połowy uda, które są na tyle krótkie, że nie widać ich dopóki mocniej nie zawieje wiatr. A jednocześnie dają ten komfort psychiczny, że w razie czego nikt nie będzie podziwiał mojej bielizny. Po dojechaniu na miejsce mogę je szybko ściągnąć i zostać w samej sukience.
Na zdjęciu: sukienka H&M, trampki Converse, naszyjnik Pull&Bear, okulary House
Ryfka (szafasztywniary.blogspot.com)
Codziennie pokonuję rowerem 20-kilometrową trasę dom – praca – dom, więc temat rowerowej stylówki jest mi bardzo bliski. W zasadzie na rower ubieram się bardzo podobnie jak wtedy, kiedy poruszam się pieszo czy komunikacją miejską, czyli przede wszystkim wygodnie (szok i niedowierzanie!). Zwykle jest to luźna góra (T-shirt lub męska koszula) i miękkie spodnie. Nigdy nie zakładam na rower sukienek ani spódnic, ale nie jest to dla mnie jakieś ogromne poświęcenie, bo i tak noszę je rzadko.
Za to trochę żałuję, że jeżdżąc na rowerze, muszę rezygnować z moich ukochanych kapeluszy. Rowerzystka w słomkowym kapeluszu (i obowiązkowo z koszykiem pełnym kwiatów) prezentuje się pięknie na zdjęciach w magazynie, ale w prawdziwym życiu kończy się na tym, że kapelusz trzeba gonić po ścieżce rowerowej, modląc się, żeby nie wpadł do Wisły (sprawdzone). Najważniejszym elementem mojego rowerowego stroju są chyba buty. Muszą być płaskie (owszem, na obcasach da się jeździć, ale w płaskich butach czuję dużo pewniej) i mieć dość sztywną podeszwę (nie polecam na przykład balerin z cienką, giętką podeszwą – pedałowanie w nich jest strasznie niewygodne).
Moja rowerowa stylówka nie byłaby pełna bez wiklinowego koszyka, który uważam za genialny wynalazek. Mieści się w nim wszystko: torba z całym dobytkiem, zapięcie rowerowe, woda na drogę i zakupy z supermarketu. O wiele to wygodniejsze od torby dyndającej przy biodrze czy plecaka przyklejającego się do pleców w upalny dzień.
Agata Agacior (blogomodzie.com)
Na rowerze najważniejsza jest mimo wszystko wygoda – kupując jakiekolwiek ubranie sprawdzam czy jest przewiewne i z dobrego materiału, a także czy nie krępuje ruchów. Na co dzień najlepiej sprawdzają się po prostu legginsy, trampki i bawełniany t-shirt. Latem można zaszaleć ze spódnicą na rowerze, ale lepiej pamiętać o legginsach pod nią albo o przypięciu klamerek do niej (takie do papieru, duże i ciężkie, dadzą radę) – zaoszczędzą niektórym widoku naszej bielizny. Polecam też zajrzeć do dobrze wyposażonego sklepu rowerowego, gdzie znajdziemy stylowe dodatki na rower – kolorowe ubranie przeciwdeszczowe, fajne rękawiczki czy modne sakwy.
Na zdjęciu: kurtka Top Secret, kalosze Carrefour, plecak Atmosphere, rękawiczki Warms
Quentin Washington (Avenue Swank)
Odkąd używam roweru, jako środka miejskiego transportu, stylowy i jednocześnie komfortowy ubiór ma zasadnicze znaczenie. Najwygodniej czuję się w dobrych, luźnych spodniach – chcę mieć pewność, że z łatwością uda mi się wsiąść i zsiąść z roweru. Na tyle na ile się da, unikam butów ze skórzaną podeszwą. Dzięki temu ich nie niszczę oraz nie mam problemu ze spadaniem stóp z pedałów. Zawsze mam ze sobą okulary przeciwsłoneczne, które chronią moje oczy nie tylko przed słońcem, ale także przed wszystkim co może uderzyć mnie w oko podczas jazdy rowerem. Drugą niezbędną rzeczą podczas miejskiej jazdy jest plecak, do którego można schować takie rzeczy jak buty do pracy, płaszcz przeciwdeszczowy czy aparat fotograficzny.
Na zdjęciu: bluza Zara, spodnie Theory, buty Florsheim by Duckie Brown, rower: Solé Bicycles
Panna Lemoniada (pannalemoniada.blogspot.com)
Rower jest moim głównym i ulubionym środkiem transportu. Na nim poruszam się zawsze i wszędzie, czy to do pracy, czy po prostu przed siebie w siną dal. Nie ukrywam, że mimo całej sympatii do rzeczy ładnych i cieszących oko, lubię jednak gdy na dwóch kółkach jest mi wygodnie. Wszelkie sukienki, które nie dają pełnej swobody podczas wsiadania, pedałowania lub takie, które sprawią wiele radości jadącym za mną kierowcom – zostawiam na inne okazje.
Na rower zawsze wybieram te, które swobodnie mogę wsadzić pod cztery litery, luźne i niekrępujące ruchów. W takich jeździ mi się najprzyjemniej i najczęściej właśnie one przechodzą moją poranną selekcję. Oczywiście nie zapominajmy o wszelkiego rodzaju spodniach i szortach. Wraz z luźną koszulą i kurtką sprawdzają się u mnie podczas każdej pogody. A przeciwdeszczowa, chroniąca przed wiatrem parka to rzecz, która najczęściej znajduje się jak nie w moim plecaku to koszyku.
Na zdjęciu: koszula i szorty SheInside.com, sweter H&M, parka – prezent od Szpieguli, sztyblety – prezent od Rodziców, plecak Primark
Katarzyna Gorlej (myfashionmoods.blogspot.com)
Rower to główny środek transportu, którym się poruszam po Krakowie. Używam go codziennie w drodze do pracy i z pracy, by dotrzeć na umówione spotkanie gdzieś w okolicach rynku lub w celach czysto rekreacyjnych, kiedy np. urządzam sobie wycieczkę do Tyńca. Tak więc zważywszy na rodzaj wizyty, jaką składam, taki i strój przeważnie zakładam (ale to nie zawsze!). Nie muszę jechać w sukience i eleganckich pantofelkach (Broń Boże szpilkach!) do pracy, gdyż moja wysłużona damka wyposażona jest w koszyczek, do którego zawsze skrzętnie upycham ubranie na zmianę.
Cenię sobie wygodę i komfort podczas jazdy, dlatego ubieram się tak, by mnie nic nie uwierało, nie odstawało, nie podwiewało. Zazwyczaj są to getry, koszulka i bluza rozsuwana z kapturem, do tego wygodne obuwie sportowe lub tenisówki. Lubię jak wszystko zgrane jest kolorystycznie, dlatego zwracam uwagę na to, co do siebie dopasowuję. Mimo wszystko dobrze jest mieć na sobie coś kolorowego, co ułatwi dostrzeżenie nas kolegom – kierowcom samochodów.
W tej stylizacji udowadniam, że można ubrać się na rower jednocześnie modnie, widocznie i wygodnie. Seledynowy top oraz getry w tęczowych kolorach pochodzą od Wild Colour, do tego czarny stanik sportowy Nike oraz obuwie sportowe firmy KappAhl. I tak powstał wakacyjny, sportowy look na rower, w którym to czmychnąć niepostrzeżenie przed kimś, kogo nie chcemy spotkać na pewno się nie uda. Ale to jedyny mankament takiego stroju.
Jak widać wszyscy stawiają na wygodę. To na rowerze podstawa, by się miło jechało. Oprócz moich gości, chciałbym Wam polecić jeszcze dwa zagraniczne blogi:
1) Hello it’s Valentine – francuska blogerka, u której znajdziecie dziesiątki rowerowych stylizacji. Niestety gdy do niej pisałem, była na wakacjach, a potem już nie mogłem się z nią skontaktować.
2) The Sartorialist – blog prowadzony przez amerykańskiego fotografa, Scotta Schumana. Bardzo fajne zdjęcia ludzi m.in. na miejskich rowerach.
Dla osób niezainteresowanych modą – nie martwcie się, niebawem będą pojawiać się pozostałe podpunkty. Nie dam Wam zmarznąć jesienią i zimą :)
Wszystkie wpisy z cyklu „W co się ubrać na rower?”:
1. Potówki i koszulki
2. Spodnie i spodenki
3. Bluzy rowerowe
4. Rękawiczki i skarpetki
5. Ubrania przeciwdeszczowe
6. Ubrania na jesień i zimę
7. Buty rowerowe
8. Kaski
9. Okulary
10. Porady od blogerów modowych
11. Ceny rowerowych ciuchów
Wspomniałbym jeszcze o odzieży termicznej, bo co mi po fajnej stylówie, jak w pupkę zimno? ;)
a ja wolę gacie z pielucha i sportowe trykoty, 1440 km miesięcznie gratyfikuje brak modnej kiecki czy koszyczka wiklinowego
W cokolwiek. W Danii i Holandii jeździ się także w garniturach, więc jakieś specjalistyczne stroje na dojazdy do pracy są raczej niepotrzebne.
@Maciek – Na Rower! Blog
„Dla mnie najważniejsza jest funkcjonalność i czas, a więc nie chce mi się przebierać przed i po pracy. Zresztą nie widzę sensu w takim żonglowaniu ubraniami…”
Też codziennie dojeżdżam do pracy na rowerze, i nie widzę sensu w siedzeniu osiem godzin w przepoconych ciuchach. Zresztą współpracownicy by mnie zlinczowali pewnie, jakbym im tak codziennie waniał. I tu akurat bardzo sprawdzają się rowerowe koszulki i spodenki. Przez te osiem godzin wyschną bez problemu, nawet jeśli jechało się w deszczu. Z bawełną byłoby znacznie gorzej. Zwykłe ciuchy sprawdzą się może na naprawdę krótkich dystansach i przy jeździe spacerowej.
@MaciekR – zdarza się ;) nie mam nic przeciwko nagości …nawet na rowerze .
Ogólnie do jazdy (biegania, turystyki górskiej ) myślę kategoriami: wygody i funkcjonalności, estetyka schodzi na ostatni plan. Istotniejsze przy wyborze ciucha jest dla mnie to gdzie (kraj, pochodzenie materiałów) i w jaki sposób powstał.
@Krzysztof.K
” Osobiście nie nałożę nic nawet do wyrzucenia śmieci z firmy, która wykorzystuje pracowników, zatruwa planetę etc. ”
Zapytam prowokacyjnie: chodzisz nago? ;-)
„Moda to sztuczny twór kreowany na potrzeby handlu. I jest to mała, ale jednak forma „zniewolenia”. ;)”
W zasadzie tak, ale co powiesz o takiej modzie:
– na rowerze używasz tego samego co poza nim, nie kupując specjalnie „obcisłych”
– klasyczna moda męska
To też moda, nie? A jest zmorą producentów, bo są to ubiory uniwersalne i ponadczasowe.
Witam autora i czytelników.
Ja mam taki mały apel: kupujmy świadomie. Osobiście nie nałożę nic nawet do wyrzucenia śmieci z firmy, która wykorzystuje pracowników, zatruwa planetę etc.
Dlatego jazda na rowerze która jest proekologiczna, kłóci się z promowaniem przy tym marki np H&M .
Ogólnie uważam, że jak ktoś ma ochotę śmigać w koszuli nocnej na maraton, a w kombinezonie triatlonowym po bułki, to jego sprawa i przywilej :D Moda to sztuczny twór kreowany na potrzeby handlu. I jest to mała, ale jednak forma „zniewolenia”. ;)
Łukasz, przede wszystkim świetny pomysł na wpis! Doborowe towarzystwo tu zebrałeś, ale mi oczywiście najbardziej spodobała się wypowiedź Ryfki, bo ja też wierzę raczej w wygodę niż w stylizacje do magazynów, a już zwłaszcza gdy poruszam się na rowerze (co przecież w czasie wakacji mi się zdarzyło!).
„P.S. Jeśli jesteś facetem i nie interesuje Cię moda, to też zajrzyj.
Dziewczyny są naprawdę fajne :)”
Takiej reklamy nie mogłem zignorować. ;-)
„Mailowałem też do blogerów zajmujących się modą, ale niestety, albo ubierają się na rower typowo sportowo, albo mi nie odpisali.”
Bo jest z tym problem. Poza paroma pasjonatami cycle chic to w blogosferze jest cisza. Szczęśliwie na DDRach jest inaczej.
” Najważniejszym elementem mojego rowerowego stroju są chyba buty. Muszą być płaskie (owszem, na obcasach da się jeździć, ale w płaskich butach czuję dużo pewniej) i mieć dość sztywną podeszwę (nie polecam na przykład balerin z cienką, giętką podeszwą – pedałowanie w nich jest strasznie niewygodne).”
Dziewczyny: noście szpilki, wyglądacie wtedy naprawdę świetnie i — tutaj zdaję się na opinię swojej dziewczyny — wygodne (poza wnoszeniem roweru po schodach).
„Na tyle na ile się da, unikam butów ze skórzaną podeszwą. ”
Potwierdzam; nawet pedały z tworzywa potrafią zniszczyć podeszwę. Rozwiązaniem jest podzelowanie butów. No i przy skórzanych butach warto pomyśleć o wożeniu ze sobą ochraniaczy — ważą niewiele, a nawet w zimę zapewniają zarówno komfort jazdy i ochronę obuwia.
@Maciek – Na Rower! Blog
„Dla mnie najważniejsza jest funkcjonalność i czas, a więc nie chce mi się przebierać przed i po pracy. Zresztą nie widzę sensu w takim żonglowaniu ubraniami…”
Mam to samo wrażenie. Co prawda mam prysznic w pracy, ale to zajmuje czas, więc wolę ciut wolniej jechać. No i w sklepie, kawiarni itp. prysznica i przebieralni nie uraczę. Mam zapasową koszulę w pracy jakbym jednak się spocił i musiał wziąć prysznic i się przebrać, ale jeszcze nie miałem okazji korzystać.
@”Ireneusz Purgatorius”
„Jak się zakłada luźne ciuchy będą zaczepiać o coś, bądź furkotać na wietrze niczym spadochron.”
Furkotanie zaobserwowałem — idzie przeżyć. Zaczepiania nie, z resztą o co?
@Andrzej – tak, pisałem do Michała, ale kontakt nam się urwał. Nawet w pierwszym wpisie z tej serii do niego linkowałem :)
https://roweroweporady.pl/w-co-sie-ubrac-na-rower-potowki-koszulki/
@Maciek – ja co tu dużo ukrywać, nie jestem specjalnie modny na rowerze :) Oczywiście nie jeżdżę w rowerowych ciuchach po bułki do sklepu, czy na pizzę na miasto. Ale głównie mój ubiór składa się ze spodenek (też mało modnych) i T-Shirtu.
Witam. Sam znam się na modzie nieco lepiej niż przysłowiowa kura na pieprzu. Jednak na rower uważam, najważniejsze by ubranie było wygodne. Jak się zakłada luźne ciuchy będą zaczepiać o coś, bądź furkotać na wietrze niczym spadochron.
Cześć Łukaszu,
bardzo fajny wpis pokazujący coś co sam uskuteczniam. Jeśli jadę rowerem do pracy, na zakupy itd czyli używam go jako środka transportu to ubieram się w normalne, codzienne ubrania. Może wyjdę na gbura, ale śmieszy mnie gdy ktoś na kilka kilometrów jazdy po mieście zakłada ubranie rowerowe. Do tego z reguły porusza się swoim trekkingiem/góralem z prędkością pieszego…
Dla mnie najważniejsza jest funkcjonalność i czas, a więc nie chce mi się przebierać przed i po pracy. Zresztą nie widzę sensu w takim żonglowaniu ubraniami…
P.S. Zabrakło jeszcze Twojej wypowiedzi o ubiorze ;)
Gdy jeżdżę po mieście to zakładam spodnie z pieluchą. Dlaczego? Dlatego, że jeżdżę po mieście gravelem i mam siodło sportowe – jazda w majtkach powoduje, że podwozie jest nieźle przeczołgane po siodle. Więc zakładam spodenki z pieluchą nawet jeśli mam wyglądać dla kogoś śmiesznie albo pakować cywilne ciuchy do plecaka.
Łukaszu, przeczytałem tekst, obejrzałem zamieszczone zdjęcia – miło, szykownie, aż by się chciało toto oglądać każdego dnia na drodze.
Jednak spojrzałem w lustro i z żalem stwierdzam, że „coś tu k*** nie pasuje”.
Trudno. :-)
Łukaszu, chyba nie pisałeś do Mr. Vintage ;-) Sam raz czy dwa wspomniał o modnym męskim ubiorze na rower.
Ooo, jaka miła odmiana od sportowych trykotów i gaci z pieluchą ;) Dzięki za podlinkowanie, mam strasznego moralniaka, że WCC wisi i płacze, a nie pokazuje rowerową modę, ale banicja na prowincji generuje mało rowerowych fotek. Wszystko przez remont trasy kolejowej do Wawy, inaczej bywałabym częściej tylko na robienie zdjęć. Chyba się zmobilizuję i wrzucę coś z wycieczek pozawarszawskich.
Jednym słowem (no może dwoma) bike pretty. :)
Wygoda to podstawa, ale nikt nie powiedział, że wygodnie to znaczy niemodnie. :)
Pozdrawiam.