Paweł, czytelnik bloga, zwrócił się do mnie z bardzo ciekawym pytaniem o rower fitnessowy z hamulcami V-Brake. Jeszcze do niedawna, w sklepach było ich całkiem sporo, ale po pierwsze – hamulce szczękowe ustępują miejsca hamulcom tarczowym (cokolwiek by na ten temat nie mówili przeciwnicy tarczówek). Po drugie – fitnessy dorobiły się konkurencji w postaci rowerów gravelowych, które w bardzo dużym uproszczeniu są do nich podobne – tyle, że mają kierownicę typu baranek, dając lepszą aerodynamikę oraz możliwość zmiany chwytu podczas jazdy. Jednocześnie większość rowerów gravelowych nadal umożliwia zajęcie wygodnej pozycji za kierownicą, tak jak na rowerach fitnessowych.
Pytanie od czytelnika
Ale wróćmy do wiadomości, którą wysłał Paweł:
„Witam
Jestem czytelnikiem Pańskiego bloga i mam prośbę o poradę. Wiosną przymierzam się do zakupu roweru. Problem w tym, że trudno znaleźć cokolwiek co spełniałoby moje wymogi.
A są one takie:
1) Ma być to rower głównie na szosę, lekki, taki którym można przejechać ok. 100 km, nie będąc całkiem zmordowanym.
2) Chciałbym żeby miał oponę min. 32 mm, a najlepiej 35 mm, dla większego komfortu i żeby można było czasem wjechać w nieasfaltowy teren (sporadycznie)
3) Prosta kierownica, do baranka chyba się nie przyzwyczaję, poza tym nie odpowiada mi zbyt leżąca pozycja (aczkolwiek nie jest to bezwzględny wymóg)
4) bez hamulców tarczowych, ze względu na to, że będę go często przewoził w samochodzie na boku i boję się, ze tarczówki łatwo uszkodzić
5) Widelec karbonowy dla lepszego pochłaniania drgań
6) Nowy, używek nie kupuję.
Biorąc pod uwagę te powyższe wymagania, właściwie nic nie mogę znaleźć. Jedyne co znalazłem to Giant Escape 1 oraz Trek FX3, ale z tego co czytałem stosunek jakości osprzętu do ceny jest tam kiepski. Jest jeszcze jedna możliwość, to Triban 520 FB. Jest lekki, ma niezły osprzęt, tylko ponoć kiepskie, delikatne koła, a ja ważę 85 kg. No i można założyć opony max. 32. Na razie jest to mój faworyt.
Czy mógłby mi Pan coś jeszcze polecić do 4000 zł, co by spełniało moje powyższe oczekiwania. Byłbym wdzięczny i z góry dziękuję.
Pozdrawiam,
Paweł”
Moja odpowiedź
Jeszcze kilka lat temu, rzuciłbym z pamięci kilkoma modelami, na przykład Cube SL Road (którym sam jeździłem, ale teraz wszystkie modele mają tarczówki) albo Radon Skill (nie jest już produkowany). Sprawa zrobiła się trudniejsza, a po przejrzeniu mojej listy kilkudziesięciu producentów, udało mi się znaleźć tylko kilka modeli, które spełniają część(!) warunków postawionych przez Pawła. Ale jeszcze V-Brake całkowicie nie wyginęły, więc jest co pokazać.
Ale zanim to zrobię, kilka uwag do pytań:
2) Niestety nie jestem w stanie stwierdzić, czy do roweru z oponami 32C, uda się włożyć np. opony 35C (lub szersze). Czasem są one montowane na styk, a czasem w ramie i widelcu jest jeszcze stosunkowo sporo miejsca na szerszą (i jednocześnie wyższą) oponę. Warto pamiętać także o tym, że bardziej agresywny bieżnik również może sprawić, że opona będzie większa. Niestety decydując się na konkretny rower, trzeba pytać w sklepie lub szukać informacji u użytkowników danego modelu.
3) Tak jak pisałem we wstępie, wiele rowerów gravelowych oferuje naprawdę wygodną pozycję za kierownicą. Baranek nie musi od razu oznaczać sportowej pozycji i bólu pleców po całym dniu jazdy. Ale oczywiście jest to kwestia osobistych preferencji, choć polecam Ci przymierzyć się do jakiegoś wygodnego gravela, typu Giant AnyRoad, a nuż okaże się, że to coś dla Ciebie. Tylko warto pamiętać o tym, że większość (jeżeli nie wszystkie) graveli wyposażono w hamulce tarczowe.
4) Jeżeli przewozisz rower ze zdjętym kołem/kołami, do zacisków hamulców tarczowych wkłada się specjalne zaślepki (powinny być dołożone do roweru), które blokują klocki i uniemożliwiają ich przypadkowe zaciśnięcie (po naciśnięciu klamki). Spełniając ten warunek – specjalnie bym się o tarczówki nie bał. Tak samo można uszkodzić zaciski hamulców szczękowych, klamkę hamulcową czy jakikolwiek inny wystający element w rowerze. Jeżeli uważa się na to, co się robi, to nic nie powinno się uszkodzić. Wiele razy przewoziłem rowery z tarczówkami w samochodzie i nigdy nic mi się z nimi nie stało. Inna sprawa, że w końcu zainwestowałem w bagażnik na hak, bo przy częstszym przewożeniu – to zdecydowanie się opłaca.
5) Z tym także jest problem, choć trochę mnie to zdziwiło. Myślałem, że w rowerach powyżej 2000-2500 złotych, karbonowy widelec to już standard. Ale spotyka się także aluminiowe widelce, a także stalowe. Ale nie traktowałbym tego elementu wyposażenia, jako kluczowego. Jeździłem kiedyś na fitnessie z aluminiowym widelcem i po przesiadce na karbonowy, różnica nie była dramatyczna. Warto pamiętać także o tym, że w rowerach, które podałeś (bo ja już innych z karbonowym widelcem nie znalazłem), węglowe są tylko golenie – rura sterowa, a także oczywiście mostek i kierownica – są już aluminiowe.
* ) Odnośnie „kiepskich i delikatnych kół” oraz Twojej wagi. Wszystkie rowery z tej półki cenowej będą miały takie sobie koła. Praw ekonomii i marketingu się nie przeskoczy – w rowerze za 2000-3000 złotych nie da się zrobić tak, aby wszystko było mega wytrzymałe. Dlatego producenci zwykle w pierwszej kolejności inwestują w to, co kupujemy oczami – napęd, opony, ramę. Koła zwykle są dość daleko na liście ważności. Oczywiście od pewnego przedziału cenowego dostajemy już sensowne, mocne koła, natomiast przy Twojej wadze, aż tak bardzo bym się nie martwił.
Nie jest to ranking rowerów
Pokażę Wam teraz, jakie rowery udało mi się znaleźć. Część z nich ma jeszcze swoich tańszych braci, musicie już sami poszperać :) Nie jest to ranking (!), po prostu lista rowerów – na końcu dodam jeszcze kilka słów komentarza, co w tej sytuacji bym wybrał. Jeżeli chcecie się dowiedzieć, które konkretnie rowery polecam w danym przedziale cenowym, zapraszam do lektury wpisów z serii „Jaki rower kupić„.
PS Nie sprawdzałem, czy wszystkie pokazane przeze mnie rowery są jeszcze dostępne w sprzedaży. Mamy przełom sezonów, więc roczniki 2018 powoli wychodzą ze sklepów, a rowery z 2019 dopiero się pojawiają. Trzeba szukać, albo jeżeli polujecie na konkretny model, a jego nie ma – poczekać aż pojawią się nowe roczniki.
PPS Giant Escape zniknął z oferty tego producenta na 2019. Z prostą kierownicą i sztywnym widelcem został fitnessowy FastRoad i wyprawowo/uniwersalnie-górski ToughRoad.
Rowery fitnessowe z hamulcami V-Brake
Giant Escape 1 – zacznę od modeli, które podał Paweł. Katalogowo Escape kosztuje 2800 złotych i takie ceny będę tu podawał, ale pamiętajcie, że rabat, zwłaszcza jesienią i zimą – bardzo łatwo dostać i 15% to minimalna wartość, od której zaczynałbym rozmowę. Wyposażenie może faktycznie niczego nie urywa w tej cenie, ale też ciężko mu zarzucić, że jest złe – napęd to trekkingowe 3×9 Shimano Altus/Alivio, plus za rozszerzającą się główkę ramy (tapered, tu nazywane OverDrive) i wewnętrzne prowadzenie linek. Opony mają szerokość 32C, a bieżnik jest bardzo uniwersalny.
Trek FX 3 – katalogowa cena to 2900 złotych, napęd podobny do tego w Giancie. Na pokładzie także znajdziemy karbonowy widelec. Ciekawostką są obręcze przystosowane do montażu opon bezdętkowych. Same opony nie są bezdętkowe, jeżeli będziemy chcieli przejść na ten system, trzeba będzie je wymienić. Fabrycznie założono opony o szerokości 32C.
B’Twin Triban 520 FB – cenowo wypada świetnie, ponieważ kosztuje tylko 2000 złotych i ma karbonowy widelec (z możliwością przykręcenia do niego bagażnika). Jest tu także 9. rzędowa kaseta, choć ciaśniej zestopniowana (nie górsko/trekkingowo 11-34 jak w Treku i Giancie, a zdecydowanie szosowo 12-25). Do tego szosowa korba 50/39/30 – generalnie nie mamy dostępu do wybitnie lekkich przełożeń, ale póki nie wybieramy się na ostre podjazdy, nie powinno to stanowić problemu. Chyba, że mamy mocne nogi, wtedy to już w ogóle nie będzie tematu :) W rowerze nie zastosowano hamulców V-Brake, a użyto także szczękowych, szosowych hamulców Dual-Pivot (nie da się włożyć do takiego hamulca mega-szerokiej opony, choć i tak tu rama nie pozwoli).
Kross Pulso 2.0 – w roczniku 2019 Kross dał w tym modelu nową ramę z wewnętrznym prowadzeniem linek, na szczęście zostawił otwory do montażu bagażnika. Mamy tu praktycznie pełną, szosową grupę napędową Shimano Sora 2×9 z korbą 50/34 (jako jedyna w tym zestawieniu na zewnętrznych łożyskach suportu, za co duży plus) i kasetą 11-28. Znów warto zwrócić uwagę na dobór przełożeń, bo nie dla wszystkich może być ono wystarczająco lekkie. Użyto tu opon Schwalbe Kojak o szerokości 35 mm (miałem, polecam), ale warto pamiętać, że jak sama nazwa wskazuje – są one całkowicie łyse i najlepiej czują się na asfalcie. Ale sporadyczne zjazdy na bezdroża też przeżyją (na wyprawę poza asfaltem po prostu dokupiłbym drugi zestaw opon). Aha, widelec jest aluminiowy.
Kelly’s Physio 30 – kosztuje 2800 zł, choć widziałem go za 2000 zł (z rocznika 2018). Napędem bardzo przypomina Gianta i Treka, widelec jest aluminiowy, opony to Schwalbe Spicer o szerokości 30C. Można jeszcze kupić model Physio 50 2018, z hamulcami V-Brake i napędem szosowym Shimano Sora 2×9, model 2019 ma już hamulce tarczowe.
Marin Fairfax SC2 – tu w zasadzie powtórka z rozrywki – trekkingowy napęd 3×9 oparty o Shimano Altus/Acera, aluminiowy widelec, opony Schwalbe Road Cruiser o szerokości 32C i cena katalogowa – 2500 złotych.
Romet Mistral Cross – ten rower też już nie mogę znaleźć na stronie producenta (tak jak Gianta), a szkoda, bo to ciekawa propozycja do kupienia obecnie za ok. 2000 złotych (katalogowo 2550 zł). Z istotnych dla Pawła rzeczy, mamy tutaj uniwersalne opony Schwable CX Comp o szerokości 35 mm (miałem, w tym budżecie polecam), hamulce szczękowe, niestety tylko aluminiowy widelec. Do tego napęd szosowy Shimano Claris 2×8 z nietypowo zestopniowaną korbą 46/34 (pozwoli bez problemu rozpędzić się do 50 km/h lub więcej, czyli w zupełności wystarczająco), kaseta ma zakres 11-28, czyli tak samo ciasno jak w Krossie, warto o tym pamiętać i zastanowić się czy wystarczy nam lekkich przełożeń.
Specialized Sirrus V-Brake – to najtańszy i jedyny Sirrus z V-Brake w gamie. Kosztuje 1950 złotych (ostro negocjujcie cenę, jeżeli wpadł Wam w oko) i poza tym, że nieziemsko mi się podoba (przez swoją kolorystykę), jest wyposażony tak sobie. Mamy tu trekkingowy napęd 3×7 Shimano Tourney, czyli z najniższej grupy tego japońskiego producenta. W specyfikacji cieszyłby fakt, że założono 7-rzędową kasetę, a nie wolnobieg, ale i tak w przypadku gdy będziemy chcieli ulepszyć napęd, np. zmieniając na 8/9/10/11-rzędowy, będziemy musieli wymienić tylne koło, ponieważ piasta jest tylko pod 7-rzędowe kasety. Widelec w Sirrusie jest stalowy i ma otwory do montażu bagażnika. Opony mają szerokość 32 mm, ale patrząc na zdjęcia, wydaje się, że w ramie będzie miejsce na coś szerszego.
Kona Penthouse Flat – to rower z 2017 roku, ale jeszcze da się go kupić. Katalogowo kosztuje 3500 złotych, ale widziałem go nawet za 2000 złotych (co prawda w jednym rozmiarze i w brytyjskim sklepie, ale wysyłają do Polski). Jest to nietuzinkowy rower, ponieważ poza stalową ramą chromowo-molibdenową, mamy tutaj retro-manetki zamontowane na ramie, a nie na kierownicy. Mam spore wątpliwości, co do wygody i bezpieczeństwa korzystania z takich manetek, ale miłośnicy starej szkoły i poszukujący wyróżniającego się roweru – będą mieli co oglądać, bo Penthouse jest naprawdę ładny. Mamy tu także szosową korbę 50/34, 8.rzędową kasetę 11-32, hamulce szosowe Dual-Pivot i opony Schwalbe Spicer o szerokości 30 mm.
Poza wymienionymi wyżej modelami, znajdziecie jeszcze trochę rowerów, które można nazwać trekkingowymi ze sztywnym widelcem. Dają czasem mniej, czasem bardziej wyprostowaną pozycję za kierownicą, ale w te rowery się nie zagłębiałem, bo mieliśmy się skupić stricte na rowerach fitnessowych, czyli w sklepie dostępnych bez dodatkowego wyposażenia. Niemniej takich rowerów z bagażnikiem, błotnikami, dynamem stopką i sztywnym widelcem – nie ma zbyt wiele, a z hamulcami V-Brake to już w ogóle :)
Który z tych rower kupić?
Każdy z nich ma swoje unikalne cechy, które mogą przeważyć na jego korzyść. Trzeba spojrzeć na konfigurację napędu (jak lekkich przełożeń potrzebujemy), szerokość opon (i miejsce na ewentualny montaż szerszych) oraz oczywiście czy pozycja za kierownicą będzie nam pasować. Istotne może być także, za ile ostatecznie uda się nam dany rower kupić.
Dla spragnionych konkretnej odpowiedzi, który rower ja bym wybrał – niestety muszę Was zawieść – musicie sami pogłówkować, bo tak jak napisałem, każdy z tych rowerów ma coś fajnego do zaoferowania, kwestia czego szukamy :)
PS Odpowiadając na pytanie Pawła – jaki rower do 4000 złotych – mogę napisać, że raczej z hamulcami tarczowymi. Ewentualnie kupiłbym tańszy i jeżeli masz sprecyzowane potrzeby np. związane z lepszym napędem, kołami itd. wymieniłbym wybrane elementy od razu po zakupie, tak aby były fabrycznie nowe. Ale to już temat na inny wpis :)
Cześć,
A w jaki osprzęt lepiej celować w takim fintessie? Szosowy, czy trekingowy?
Pytam bo wczoraj w Decathlonie przymierzałem się do różnych rowerków i patrzyłem pierwszy raz szosówki z barankiem i było mi totalnie niewygodnie, natomiast bardzo spodobały mi się hamulce dual-pivot które świetnie hamowały – i teraz nie wiem, czy wynikało to tylko z kiepskiej regulacji w pozostałych rowerkach z v-brake, czy po prostu pivoty sprawniej działają.
Wbrew temu czego się spodziewałem to zupełnie nie podpasowały mi tarczowe mechaniki w tribanach – to normalne, że podczas hamowania tworzą jakby „świst” czy też kwestia regulacji. i Wydało mi się, że działały gorzej i gorzej hamowały od pivotów w Tribanie 520FB.
„A w jaki osprzęt lepiej celować w takim fintessie? Szosowy, czy trekingowy?”
To już zależy kto co lubi. Największy zakres przełożeń daje trekkingowy napęd z korbą 48/36/26 i kasetą 11-34. Ale nie każdy potrzebuje aż tak lekkich przełożeń i wybiera np. szosowe 50/34 + 11-28/11-32.
„bardzo spodobały mi się hamulce dual-pivot które świetnie hamowały – i teraz nie wiem, czy wynikało to tylko z kiepskiej regulacji w pozostałych rowerkach z v-brake”
Tak.
„Wbrew temu czego się spodziewałem to zupełnie nie podpasowały mi tarczowe mechaniki w tribanach – to normalne, że podczas hamowania tworzą jakby „świst” czy też kwestia regulacji.”
Jeżeli to był podstawowy Triban, to tam są taniutkie hamulce tarczowe, nie spodziewałbym się po nich za wiele. Może to kwestia regulacji, może dotarcia, a może po prostu tak mają.
Acha i rama w Giancie Contend też jest ponoć wygodna, czyli typu endurance.
Mam jeszcze pytanie. Co sądzisz o Giancie Contend 1? Jest na Sorze takiej jak w Tribanie 520, tylko że ma korbę 50×34 i kasetę 11×32. Czy to jest lepsze rozwiązanie niż w T520, czy gorsze? Mogę go kupić za 3100 zł z 2018 r. Jest więc droższy od T520 o 700 zł, ale lżejszy (w rozmiarze M piszą, że waży 9,1 kg) i czytałem, że ma bardzo dobre, mocne koła. Giant jest chyba znany z dobrej jakości.
Wątek dotyczy co prawda fitnesów, bo ja go sam sprowokowałem, ale chyba przez ten czas zacząłem ewoluować w stronę szosówki:) A co sądzisz o Meridzie Scultura 400? To byłby chyba dla mnie ideał. Ma więcej lżejszych przełożeń niż Tribany, korba 50×34, kaseta 11-30, 11 stopniowa. Jest na 105tce. Widelec full carbon, również carbonowa sztyca. Waga 8,7 kg. Tylko nie wiem czy rama jest równie komfortowa co w Tribanie, ale z tego co czytałem to raczej też jest typu endurance. Wiem, ze kosztuje sporo więcej, ale raz się żyje.
Meridka fajnie wygląda, ma dobrą ramę i na pewno będziesz z niej zadowolony. Podsunę Ci w kontrze jeszcze Canyona Endurace.
Na 105: https://www.canyon.com/pl/road/endurace/2019/endurace-al-7-0.html
Na Ultegrze: https://www.canyon.com/pl/road/endurace/2019/endurace-al-8-0.html
Dzięki za podsunięcie Canyona. Rzeczywiście wyglądają świetnie, sprzętowo, wizualnie i cenowo. Tylko, że nie mają sklepów stacjonarnych, tylko sprzedaż wysyłkową, a to dla mnie odpada. Co do Meridy to musiałbym się przymierzyć i trochę przejechać. Jeśli chodzi o Tribany to poczytałem jeszcze o nich, również na Twoim blogu i zdecydowałbym się chyba na 520. Z tego względu, że wbrew powszechnym opiniom właśnie trójtarczowa korba 50x39x30 by mi całkiem pasowała i zakres przełożeń ma chyba jednak bardziej odpowiedni dla mnie niż w 540. Tak jak ktoś na blogu zauważył, że w T540 tarcza 52 jest twarda, a 36 za lekka. A tu można efektywnie jechać i na 50, i na 39. W górach też 520 byłby nieco lepszy ze swoim zakresem przełożeń. Poza tym 520 jechało mi się na prawdę bardzo fajnie i chyba, tak jak wcześniej radziłeś, w zupełności by mi wystarczył. No chyba, że się zakocham bez pamięci w tej Meridzie:)
Natomiast wracając jeszcze do tych rozmiarów to nie rozumiem właśnie jednej rzeczy. Choćby na stronie Decathlonu radzą, że „jeśli Twój wzrost jest na pograniczu między rozmiarami” to „wybierz rozmiar większy, aby osiągnąć wyższy komfort” lub „wybierz rozmiar mniejszy, aby uzyskać bardziej sportową, pozycję”. Przecież dłuższa rama zmusza do wyciągnięcia się, a przy krótszej siedzi się bardziej prosto, wiec na logikę powinno być odwrotnie.
Przy mniejszej ramie, masz niższą główkę ramy i bardziej wyciągasz wspornik od siodełka do góry. Przez to wcale nie siedzisz bardziej wyprostowany, tylko właśnie „skulony” w sportowej pozycji. Zawodowcy nieraz jeżdżą na mniejszych ramach, niż normalnie by kupili (ale to zawodowcy).
Natomiast do wyboru ramy dochodzi także czynnik w postaci długości nóg i w jakiej proporcji są do wzrostu. Np. ja mam dość niski przekrok w stosunku do wzrostu i zwykle powinienem wybierać mniejszy rozmiar ramy.
A to o czym pisze Decathlon dotyczy sytuacji, gdy przymierzasz się do obu rozmiarów i na każdym czujesz się dobrze. Wtedy można się zastanawiać, który wybrać.
Ja mam 177 cm i długość nogi 82, więc wszystko wskazuje na M, ale ta L-ka, na której jeździłem wcale nie wydawała mi się jakaś za długa.
Na Twoim miejscu brałbym M-kę, nie jesteś wymiarami „pomiędzy dwoma rozmiarami ramy”. Ja mam 175 cm wzrostu i przekrok 74 cm (od kroku pionowo w dół do ziemi, bez butów) i wziąłbym S-kę. M-ka też byłaby dla mnie dobra na długość, ale na wysokość na dłuższą metę lepsza byłaby S-ka.
Trochę Ci marudzę z tymi rowerami, ale muszę przyznać, że cenię Twoje porady. Np. dzięki Twojej recenzji kupiłem niedawno górala Btwin Rockridera 520 i jestem bardzo zadowolony. Co prawda dużo nim jeszcze nie pojeździłem, ale jak na razie jeździ się bardzo fajnie. Nawiasem mówiąc w recenzji narzekałeś na przednią przerzutkę. U mnie na przedzie zamiast Microshifta jest już Shimano Altus i ja nie mam z nią żadnych problemów, a tylna, jak na tą cenę, pracuje wzorowo. W ogóle to mam pewien sentyment do tych Btwinów, bo miałem już kilka rowerów z Deca (wszystkie górale). Miałem najtańszego górala z amortyzacją, którego mi ukradli i też jeździł bardzo dobrze. Moim zdaniem pod względem stosunku jakość/cena te rowery nie mają konkurencji. Tak więc teraz moim faworytem jest Triban 520, bo rozkład przełożeń bardziej mi odpowiada niż w T540 i te 3 tarcze to dla mnie wcale nie jest wada. Ktoś tu zauważył, że środkowa tarcza 39 może się bardzo przydać przy dużym zmęczeniu. Ja w czasie testu kawał drogi przejechałem na środkowej i całkiem szybko no i leciutko się jechało. Merida chyba odpada, bo dowiedziałem się, że rama jest bardziej sportowa niż endurance. Ale jeszcze coś takiego mi wpadło w oko:
http://www.cube.pl/2019/rowery/road/road-cyclocross/attain/cube-attain-race-blacknwhite-2019/ Trudno mi ocenić geometrię ramy w nim, ale na ich stronie ten model jest umieszczony wśród rowerów endurance. Kosztuje ok 4 tys. Jest na Tiagrze, ma fajne, lekkie przełożenia, korba 50×34, tył 11-34 (czyli rozpiętość zębów większa niż w Tribanach, ale czy to taka wada? Jak go oceniasz? Wiem, że masz Cube fitnesa i sobie chwalisz.
Cube nie mam już od dobrego roku, teraz jeżdżę na grawelowym On One Bish Bash Bosh.
Jeżeli chodzi o zakres przełożeń, to jeżeli nie wiesz, jaki będzie Ci potrzebny, to zestaw 50/34 i kaseta 11-34 to bardzo dobry wybór. Pojeździsz i zobaczysz sam, czy brakuje Ci miękkich przełożeń, a może wręcz przeciwnie i nie używasz lżejszego przełożenia niż np. 34/28. I gdy zajeździsz kasetę, wymienisz ją sobie np. na 11-28. Albo wręcz przeciwnie, założysz 11-36, bo uznasz, że jednak potrzebujesz czasem coś ciut lżejszego.
A 50/11 powinno Ci wystarczyć. Przy kadencji 90 jedzie się na nim ponad 50 km/h, a zwiększając kadencję do 100 – 57 km/h.
Cześć
Decyzję już podjąłem. Triban 520 FB z prostą kierownicą. Dylemat mam tylko jeden. Czy pozostać przy oponach 28 mm, które są fabrycznie założone czy zmienić od razu na 32 mm, z takim samym bieżnikiem, czyli lekkim szosowym? Będę jeździł głównie po asfalcie, ale czasem zahaczę o jakieś miasto. Może też będzie konieczność przejechania jakiegoś odcinka szutrem (np. trasa naddunajska ma parę odcinków szutrowych). Poza tym asfalt też jest różnej jakości. Gość z Decathlonu w odpowiedzi na moje pytanie napisał mi tak: „Opona 32 się mieści, przy użytkowaniu na asfalcie, szutrze prześwit jest wystarczający. Jedynie przy oponie z większym bieżnikiem i jeździe po błocie może się okazać mały. W tym modelu mamy obręcz 622x15mm czyli kompatybilną z oponą max 32c. Jest to dość duża różnica różnica między szerokością opony a obręczy, może to skutkować mniejszą stabilnością opony przy małych ciśnieniach ale opona na pewno nie wyskoczy z obręczy”. Po błocie, ani po ciężkim terenie nie zamierzam nim jeździć, od tego mam górala. Pojeździłem trochę na oponach 25 mm i dla mnie było nieco twardawo, choć rzeczywiście dawały tą lekkość i przyspieszenie.
Jeżeli chcesz mieć wygodniejszy i trochę (trochę!) bardziej uniwersalny rower, to brałbym 32C.
Cześć. W tym Tribanie 520 FB jednej rzeczy trochę się obawiam. Piszą, że ma delikatne koła. Nie wiem na ile to prawda, bo niby mają wytrzymać do 100 kg. Ja ważę 84-89 kg (latem bliżej 84). Ale zastanawiam się, czy przy mojej wadze to dobry wybór. Opony na pewno bym wymienił na 32. Jak sądzisz czy w moim przypadku jest się czego obawiać, czy może jednak lepiej zdecydować się na rower bardziej fitness z mocniejszymi kołami (Triban to jednak bardziej szosa niż fitness).
Jeżeli chodzi o wytrzymałość kół, to tak naprawdę wszystko wyjdzie w praniu. Ciężko bez własnego, długodystansowego testu to określić. A koła w tym przedziale cenowym są zwykle składane z części, których producent nie podaje nazw, albo niewiele one mówią.
84 kg to nie powinno być żadne wyzwanie dla kół w rowerze w tej cenie. A nawet jak zaczną się kiedyś sypać, kupisz sobie np. koła Mavic Aksium za 700 złotych komplet i będziesz miał spokój na długi czas (Mavic podaje, że są to koła do 120 kilogramów wagi całkowitej z rowerem).
Jeszcze trochę pomarudzę. Skusiłem się w końcu na jazdę próbną Tribanem 520 (z barankiem). Wczoraj pojeździłem ze 2 godziny, dzisiaj chyba odpuszczę bo leje. Muszę przyznać, że sporo dała mi ta jazda, jeśli chodzi o moje pojęcie o szosówkach. Przede wszystkim zupełnie zmieniłem zdanie o cienkich oponach. Pisałem wcześniej, że kiedyś pojeździłem na 25takch i było mi twardawo. Ale to był jakiś stary chyba Kross, którym kumpel dał mi się trochę przejechać, na pewno bez karbonowego widelca. Natomiast jadąc Tribanem byłem zaskoczony tym, że kompletnie nie odczuwałem żadnego dyskomfortu związanego z cienkimi oponami. A w nim są łyse 25tki. Nawet jadąc na nierównym, kiepskim, popękanym asfalcie jechało się na prawdę dobrze. Tak samo po chodniku czy odcinku szutrowym. Myślałem, że będzie o wiele gorzej. Więc jeśli bym wymienił opony (o ile w ogóle) to na max 28. Co do baranka to tutaj jestem w kropce. Z jednej strony nie jest to złe i dość szybko się przyzwyczaiłem. Z drugiej strony ma też swoje wady. Ale nie o tym chciałem. Zastanawiam się nad tym, czy gdybym się zdecydował na baranka to czy brać 520 czy 540 (bo to, że byłby to Triban to już postanowione). Wiem jakie są różnice między nimi. Głownie chodzi mi o grupę 105. Co prawda to wyższa grupa od Sory, ale czytam dużo narzekań, że są trudne do wyregulowania, tak żeby nie tarło o łańcuch na bardziej skrajnych przełożeniach. I to nie dotyczy chyba tylko Tribanów. Co o tym sądzisz? Ta Sora wg mnie też chodzi bardzo dobrze. Niektórzy też narzekają na jakieś świszczenie w Mavicach, gdy wiatr wieje z boku. W 540 są 2 tarcze z przodu, co ma plusy i minusy. Przełożenia są chyba rzeczywiście trochę twarde i własnie zastanawiam się czy ta mała tarcza z przodu czasami by się nie przydała. No i 540tka jest pół kilo lżejsza. Więc prosiłbym Cię o poradę, brać Tribana 520 czy 540, uwzględniając te kwestie związane ze 105tką. Te koła w 520 nie wyglądają na takie złe, ale trudno po tak krótkiej jeździe to ocenić. Dołożenie 1000 zł. nie jest dla mnie problemem, zawsze wolę dołożyć na początku, niż potem narzekać. Tylko żeby to droższe rzeczywiście było lepsze. Z góry dziękuje za cierpliwość :)
„Co do baranka to tutaj jestem w kropce. Z jednej strony nie jest to złe i dość szybko się przyzwyczaiłem. Z drugiej strony ma też swoje wady. Ale nie o tym chciałem.”
No ale fajnie by było, gdybyś napisał co Ci w baranku nie odpowiada. Może da się to poprawić.
„Głownie chodzi mi o grupę 105. Co prawda to wyższa grupa od Sory, ale czytam dużo narzekań, że są trudne do wyregulowania, tak żeby nie tarło o łańcuch na bardziej skrajnych przełożeniach.”
Od tego jest trymowanie w przedniej przerzutce (tzw. „półbiegi”): https://youtu.be/s3tnGg1MDmM
A jeżeli ktoś chce jeździć na maksymalnych przekosach na obu blatach… cóż – w większości napędów trudno jest to ustawić.
„Ta Sora wg mnie też chodzi bardzo dobrze.”
Kwestia czy pasuje Ci trzyrzędowa korba (zawsze można oczywiście zmienić na dwurzędową). I 11 przełożeń zawsze da więcej możliwości w wyborze zakresu kasety, tak aby nie stracić płynności zmiany biegów (mniejsze różnice pomiędzy kolejnymi biegami). Ale fakt – Sora jak na swoją klasę chodzi bardzo fajnie.
„Niektórzy też narzekają na jakieś świszczenie w Mavicach, gdy wiatr wieje z boku.”
Trzeba jechać tak szybko, żeby szum powietrza wszystko zagłuszył :) Ja nie kojarzę żadnego świszczenia z tych kół, ale może dlatego, że podczas jazdy nie nasłuchuję takich dźwięków.
„W 540 są 2 tarcze z przodu, co ma plusy i minusy. Przełożenia są chyba rzeczywiście trochę twarde i własnie zastanawiam się czy ta mała tarcza z przodu czasami by się nie przydała. No i 540tka jest pół kilo lżejsza.”
Wszystko zależy od potrzeb danej osoby. Fakt, faktem, większość rowerów szosowych typu endurance ma korbę 50/34 i kasetę 11-32 lub 11-34, tak aby uzyskać możliwie lekkie przełożenia. I bieg 34/34 będzie sporo lżejszy od 30/25 w Tribanie 520. Oczywiście w 520 można założyć kasetę o większej rozpiętości i też dojdzie się do jakiegoś lekkiego biegu. W 540 jest przerzutka ze średnim wózkiem, także kasetę o większym zakresie też się założy. To co dostajesz od producenta, nie jest założone raz na zawsze – można to w każdej chwili w pewnym zakresie pozmieniać.
„Więc prosiłbym Cię o poradę, brać Tribana 520 czy 540”
Weź 520. Jeżeli Sora Ci wystarcza, a koła nie wyglądają na takie złe (bo nie wyglądają) – to ten model w zupełności Ci wystarczy. A pozmieniać części na inne zawsze zdążysz.
Jeśli chodzi o baranka to ze względu na to, że ma tylko owijkę, a nie gumowe uchwyty to dłonie szybciej mnie bolały i musiałem częściej zmieniać chwyt. Ale ta możliwość różnych chwytów jest rzeczywiście dobra. W stosunku do prostej kierownicy przeszkadza mi trochę konieczność sięgania do hamulca, podczas gdy w prostej mam wszystko pod ręką, co daje większą kontrolę. Po jeździe z barankiem miałem wrażenie jakby mnie bardziej ugniatało w pewne miejsca, ale to pewnie kwestia siodełka, ustawienia itd. Plus baranka jest jeszcze taki, że kierownica jest węższa i łatwiej rower włożyć do samochodu. Ale mimo tych zastrzeżeń jazda z barankiem jest całkiem fajna.
„bieg 34/34 będzie sporo lżejszy od 30/25 w Tribanie 520”
To by przemawiało za Tribanem 540
„co dostajesz od producenta, nie jest założone raz na zawsze – można to w każdej chwili w pewnym zakresie pozmieniać”.
Wiesz, Ty siedzisz w tych rowerach i dużo rzeczy robisz sam. Ja taki gramotny nie jestem. Raczej wolałbym za dużo nie kombinować i kupić rower, który będzie miał części dosyć trwałe. Choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że czasem trzeba coś wymienić. No nic, mam jeszcze trochę czasu na przemyślenia.
„Jeśli chodzi o baranka to ze względu na to, że ma tylko owijkę, a nie gumowe uchwyty to dłonie szybciej mnie bolały i musiałem częściej zmieniać chwyt.”
Kwestia doboru owijki, poza tym nie jeździsz w rękawiczkach?
„W stosunku do prostej kierownicy przeszkadza mi trochę konieczność sięgania do hamulca, podczas gdy w prostej mam wszystko pod ręką, co daje większą kontrolę.”
No co Ty? Na szosie jeździsz trzymając dłonie albo „na łapach”, czyli na górze klamkomanetek, albo w dolnym chwycie – z obu tych miejsc masz klamki hamulcowe pod ręką. Pozostałe chwyty służą głównie do dania odpocząć dłoniom, jeżeli jest taka potrzeba. Ale nie ma sensu jechać dłuższych odcinków trzymając ręce na wypłaszczeniu kierownicy, bo w takim razie po co kupować rower z barankiem…
„Po jeździe z barankiem miałem wrażenie jakby mnie bardziej ugniatało w pewne miejsca, ale to pewnie kwestia siodełka, ustawienia itd.”
Albo złego rozmiaru ramy.
Wczoraj zrobiłem jeszcze jedną jazdę próbną Tribanem 520 i już musiałem go zwrócić. To uciskanie, o którym wcześniej pisałem załatwiają spodenki z wkładką, więc ten problem odpada. Natomiast z barankiem problem mam taki, że co prawda daje on wiele możliwości różnych chwytów, ale zauważyłem, że co rusz zmieniam chwyt, bo szybko robi mi się niewygodnie. Tzn chodzi o to, że szybko zaczynają boleć mnie dłonie. Może najwygodniejszy jest ten chwyt z oparciem o rogi hamulców. Przy prostej kierownicy nie mam takich problemów, choć przy długiej jeździe owszem brakuje możliwości zmiany ułożenia rąk i tułowia. Nie wiem czy dla mnie nie byłaby najlepsza prosta kierownica plus rogi. W każdym razie ta jazda próbna przekonała mnie do wąskich opon, że to nie jest wcale takie straszne, a jedzie się rzeczywiście szybciej. Co do baranka w dalszym ciągu nie jestem przekonany, choć nie mówię, ze to jest całkowicie złe.
Mhhhmm… ja przez 90% czasu jeżdżę właśnie „na łapach”. Ale jeżeli na rowerze robi Ci się niewygodnie, może to znaczyć, że rama jest za duża albo za mała.
Nie, wcale nie mówię, że mi było niewygodnie. Myślę, że rama była ok, przy 178 cm L-ka byłaby za długa. Mimo, że wcześniej nie miałem żadnego doświadczenia z szosówkami, to jazdą byłem oczarowany. Tym jak lekko i szybko się jedzie. Problem miałem tylko z rękami, bo co rusz musiałem zmieniać uchwyt. Może rzeczywiście wystarczą rękawiczki z wkładkami żelowymi. W każdym razie nie wykluczone, że zdecyduję się na szosówkę, właśnie z taką wygodniejsza ramą jak w Tribanie.
Cześć, jestem bardzo zainteresowany rowerem Canyon Endurace AL 7.0 2019. Jest jeden problem. Według strony Canyona i ich kalkulatora wychodzi mi rozmiar XS, który jest obecnie niedostępny.Zastanawiam się czy rozmiar S(wg Canyona dla wzrostu 172-177!) nie byłby też dobry dla mnie(jedynie przekrok ramy to 77 do moich 76cm. Mam 165cm wzrostu, przekrok 76cm i z wyliczeń kalkulatora competitve cyclists wychodzą mi wymiary dla french fit: dł. górnej rury 537-541( Canyon ma w rozmiarze S 537), dł. mostka 93-99 (Canyon rozm. S- 90).Dochodzi jeszcze w rozmiarze S krótki reach 369 i wysoki stack 566, i 27,5mm podkładek pod mostek. Który kalkulator zatem jest bliższy prawdy? Może macie doświadczenia kierowania się tymi kalkulatorami przy zakupie lub macie doświadczenia przy zakupie szosy Canyona bo wydaje mi się, że albo te rozmiary są lekko zaniżone albo po prostu ramy Canyona są takie krótkie. Sam nie wiem czy ryzykować i zamówić eskę czy jednak kupić jakiś inny rower z przymiarką w sklepie stacjonarnym nawet jeśli miałby gorszy stosunek jakości do ceny.Z góry dziękuje za pomoc:).
Hej, kalkulatory to jedno, a geometria konkretnej ramy – drugie. Ja mam 175 cm wzrostu, a przekrok (mierzony w pionie od kroku do ziemi) 74 cm.
I teraz zagwozdka – jestem 10 cm wyższy od Ciebie, a mam 2 cm niższy przekrok :) W przypadku wielu rowerów Canyona, ich kalkulator podaje, że według wzrostu powinienem mieć np. ramę S, ale według długości nóg – XS. Albo podają, że żaden rozmiar nie będzie dla mnie dobry. Bywa i tak.
W przypadku tego roweru kalkulator podpowiedział mi rozmiar XS (dla nóg) i S dla wzrostu (oni mają to tak ustawione, żeby za mocno nie chować sztycy w ramie). Natomiast nie wiem czy 526 nie byłoby dla mnie odrobinę za krótkie. Ale może po wymianie mostka na trochę dłuższy byłoby spoko…
Jeżeli chodzi o Ciebie, to według mnie właśnie rozmiar XS będzie optymalny. Moja Monika ma 168 cm wzrostu i przekrok także trochę większy od mojego. I nie widziałbym jej na S-ce.
Masz już jakiś rower szosowy? Albo masz jakiś rower szosowy na którym jeździłeś i czułeś się na nim dobrze? Bo wtedy byłby materiał do porównania.
PS Lepiej kupić trochę za małą ramę, niż trochę za dużą. Wiem, że na XS-kę trzeba czekać do marca, ale poszperaj w międzyczasie po sklepach i Allegro, na pewno znajdziesz jakieś fajne, wyprzedażowe modele.
Cześć. Wpadł mi w oko jeszcze jeden rower, mianowicie Giant Anyroad 2. Normalna cena to 4300, w sklepie można go teraz kupić za 3500. W porównaniu do normalnej szosówki ma kilka rzeczy, które mi się bardzo podobają. Pierwsze to dodatkowe klamki hamulców na górnej części baranka. Świetna sprawa. Wówczas nie traci się kontroli nad rowerem przy górnym chwycie, którego się najczęściej używa, a można jednocześnie korzystać z pełnych możliwości baranka. Druga cecha to uniwersalne opony i duża swoboda w dobieraniu szerokości opon. Ma on tarczówki, ale mechaniczne i to dla mnie też jest plus, że mechaniczne. Jak wspomniałem wcześniej wolałbym zwykłe hamulce (nie tarczowe) ze względu na zamiar częstego przewożenia go w samochodzie na boku i ryzyko uszkodzenia ich. Ale może rzeczywiście, tak jak pisałeś to ryzyko nie jest takie duże, a jednak hamują lepiej niż zwykłe. Z tego co wyczytałem waży 10,3 kg w rozmiarze M, więc wg mnie bardzo mało jak na rower z tarczówkami mechanicznymi. Poza tym rower pięknie wygląda. Co prawda trochę tańszy Triban 540 ma lepszy osprzęt, ale czy dla mnie amatora ma takie istotne znaczenie czy rower ma Sorę czy 105? Ważniejsze są dla mnie te dodatkowe klamki i bardziej uniwersalne opony. Czy mógłbyś napisać co sądzisz o tym rowerze Giant Anyroad 2. Pozdrawiam.
„Pierwsze to dodatkowe klamki hamulców na górnej części baranka. Świetna sprawa. Wówczas nie traci się kontroli nad rowerem przy górnym chwycie, którego się najczęściej używa, a można jednocześnie korzystać z pełnych możliwości baranka.”
Chyba mylisz trzymanie dłoni w górnym chwycie, z trzymaniem ich na wypłaszczeniu kierownicy. Najczęściej jeździ się w górnym chwycie, czyli trzymając dłonie „na łapach” czyli na klamkomanetkach. Nie pamiętam czy pisałeś, na czym obecnie jeździsz. Ale ja, gdy przesiadałem się na baranka, też myślałem, że będę jeździł najczęściej trzymając dłonie w środkowej części. Bardzo się myliłem :) Zresztą w necie ludzie piszą o tych dodatkowych klamkach, że fajnie, że są, ale i tak rzadko ich używają.
„Druga cecha to uniwersalne opony i duża swoboda w dobieraniu szerokości opon.”
No nie taka znowu duża. Fabrycznie założone są opony 32C. Nie pamiętam już ile miejsca jest w ramie, ale na forum znalazłem info, że ktoś włożył 38C i szersza byłaby już za bardzo na styk. Opony 38C to już spoko szerokość, żeby nie było, ale nie jest to jeszcze „duża swoboda” :)
„Ma on tarczówki, ale mechaniczne i to dla mnie też jest plus, że mechaniczne. Jak wspomniałem wcześniej wolałbym zwykłe hamulce (nie tarczowe) ze względu na zamiar częstego przewożenia go w samochodzie na boku i ryzyko uszkodzenia ich. Ale może rzeczywiście, tak jak pisałeś to ryzyko nie jest takie duże, a jednak hamują lepiej niż zwykłe.”
Najważniejsze to po zdjęciu kół, wkładać zaślepki do zacisków. Reszta będzie okej.
„Z tego co wyczytałem waży 10,3 kg w rozmiarze M, więc wg mnie bardzo mało jak na rower z tarczówkami mechanicznymi.”
Tak, jest to bardzo realna waga.
„Poza tym rower pięknie wygląda. Co prawda trochę tańszy Triban 540 ma lepszy osprzęt, ale czy dla mnie amatora ma takie istotne znaczenie czy rower ma Sorę czy 105?”
Zasadniczo nie ma to AŻ takiego znaczenia. Bardziej patrzyłbym na zakres przełożeń, aby był dopasowany do Twoich potrzeb. AnyRoad będzie miał dostępne sporo lżejsze biegi niż Triban.
„Ważniejsze są dla mnie te dodatkowe klamki i bardziej uniwersalne opony.”
No tak, Triban to szosówka, więc tam z oponami się tak nie powalczy, jak w AnyRoadzie.
„Czy mógłbyś napisać co sądzisz o tym rowerze Giant Anyroad 2. Pozdrawiam.”
Jeździłem przez pewien czas AnyRoad’em 1 2017 i bardzo dobrze wspominam tamten rower:
https://roweroweporady.pl/giant-anyroad-1-test-roweru-szutrowego/
AnyRoad 2 ma trochę słabsze wyposażenie i hamulce tarczowe mechaniczne. Ale zasadniczo powinien dawać tyle samo przyjemności :)
Jeśli chodzi o wagę to zważyli go przy mnie i waży równo 11 kg z pedałami. Jeśli chodzi o opony to gość z dobrerowery mówił, że można na nim założyć nawet prawie takie jak od górala https://www.youtube.com/watch?v=BebyIBTzG_g. Ludzie na forach skarżą się na słabą jakość tych tarczówek, ale może to kwestia dotarcia. Co do dodatkowych klamek to gość w sklepie pokazywał mi, że można z nich korzystać w dowolnym górnym chwycie. W każdym razie ja z tymi klamkami czułbym się pewniej. Piszą, że Anyroad ma mocne (co prawda ciężkie) koła. Jakoś większe zaufanie wzbudzają we mnie takie koła, niż te w szosówkach, które od samego patrzenia się wyginają (to oczywiście żart :). Moim zdaniem cena Anyroada jest trochę za wysoka (4400). Nawet nie chodzi o to, że mnie na niego nie stać, ale w porównaniu do takiego Tribana 540, który kosztuje 3200 i ma lepszy osprzęt i dobre koła to trochę za dużo. Aha, ja jeżdżę na góralu B’Twina ROCKRIDER 520 (na prawdę fajnie się jeździ jak na jego cenę) i takim starym, nazwijmy to fitnesem/trekkingiem, kupionym kiedyś w markecie. Z tym że mimo tego, że w markecie to wcale nie jest taki zły i jest całkiem lekki, jak na rower z błotnikami i żelazną ramą. Waży niecałe 14 kg. Owszem, miał już różne rzeczy wymieniane, ale służy mi już chyba 20 lat. Wcześniej jeszcze jeździłem na najprostszym góralu B’Twina, ale mi go ukradli. Ale generalnie uważam, że te rowery z Decathlonu są zupełnie przyzwoite. W każdym razie nie mam żadnego doświadczenia z barankiem, dlatego ciężko mi się na niego przestawić. Z jednej strony przekonuje mnie ta możliwość stosowania różnych chwytów, ale z drugiej, gdy się przymierzam do baranka, to jakoś mi nie leży. Może skorzystam z możliwości wypożyczenia w Decathlonie na 48 godz. Tribana 520 i go porządnie przetestuję. Wtedy ostatecznie się okaże czy ten baranek mi się przyjmie. Nie wiem czy dobrze sprecyzowałem o jaki rower mi chodzi, tzn do jakich celów. Przede wszystkim chcę się wypuścić w jakąś dalszą trasę po asfaltowych drogach i po asfaltowych trasach rowerowych. Ale wiadomo, że te trasy miewają też odcinki szutrowe. Poza tym asfalt też jest różnej jakości. Chciałbym też czasem zahaczyć o jakieś miasto, albo móc zjechać z trasy, jeśli trafi się jakieś fajne miejsce. Więc chodzi o rower, który będzie lekki, szybki, ale trochę bardziej uniwersalny niż typowa szosówka, nie ograniczający mnie wyłącznie do równego asfaltu. Choć tak jak zaznaczyłem, głównie będę jeździł po asfalcie. Do jazdy po lesie mam górala.
Janek powiedział, że założy się opony „ocierające się o rower górski”, ale nawet na jego nagraniu widać, że tam nie ma aż tyle miejsca, zwłaszcza z tyłu. Widać to dobrze na tym zdjęciu, gdzie ktoś założył opony 38C: https://www.forumrowerowe.org/uploads/monthly_2018_09/1261158437_ChalengeGravelGrinder38c.jpg.953a2ab2e7e96d473a874c274e8d1e24.jpg
Link do tego wątku na forum: https://www.forumrowerowe.org/topic/231284-opona-giant-anyroad-zmiana-opony-na-najszersz%C4%85/?page=2
Piszę to tylko dla porządku, opony 38/40C to już fajna szerokość do wygodnej jazdy na rowerze tego typu. Ale do naprawdę szerokich kapci to jeszcze tam sporo brakuje :)
„Ludzie na forach skarżą się na słabą jakość tych tarczówek, ale może to kwestia dotarcia.”
TRP Spyre-C z tego co pamiętam mają niezłą opinię. Na pewno jakość hamowania może podnieść późniejsza wymiana klocków i tarcz na lepsze. Ale cokolwiek by ludzie nie mówili, dobrych hydraulicznych hamulców, mechaniczne nie pobiją. Co nie znaczy, że dobre mechaniki nie dadzą sobie rady.
„Moim zdaniem cena Anyroada jest trochę za wysoka (4400)”
Sam pisałeś, że da się go teraz kupić za 3500 zł, co jest bardzo fajną ceną.
Tribanem 520 i 540 też jeździłem: https://roweroweporady.pl/btwin-triban-540-test-roweru-szosowego/
I bardzo dobrze je wspominam. Do ramy wchodziły mi gładkie opony 35C, więc takie uniwersalne 32C jakie ma założony AnyRoad, też powinny do Tribana wejść. O szerszych nie ma co marzyć, ale do jazdy głównie po asfalcie + lekkich gruntówkach, spokojnie taki zestaw wystarczy.
Do tego w Tribanie dostaniesz też fabrycznie szosowe opony, a na nich jest zupełnie, zupełnie inna jazda po asfalcie, niż na uniwersalnych (można się zakochać) :)
3519 już jest nieaktualne, powiedzieli, że się pomylili. Już jest 4399. Gdzieś jeszcze widziałem za ok 3500, ale nie w Łodzi.
Jeszcze coś takiego mi wpadło w oko: Scott Metrix 20 z prostą kierownicą. https://www.scott.pl/produkt/822/5014/Rower-Metrix-20/. Kosztuje ok. 4000 zł. Nie czuję się znawcą, ale na moje oko jest chyba lepszy niż nieco droższy Giant Anyroad. Z opisu wynika, że ma w pełni karbonowy widelec, jest na Tiagrze, no i ma założone 35 mm opony, z lekkim bieżnikiem (w sam raz dla mnie). Poza tym hydrauliczne hamulce (ale jak coś takiego mi się zepsuje to leżę). Podają, że waży 10,1 kg. w rozmiarze M, co jak na rower z tarczówkami jest niezłym wynikiem.
Bardzo ładny rower. A jest tańszy od grawela, tak jak wszystkie fitnessowe rowery – po prostu klamkomanetki szosowe i kierownica typu baranek, są droższe od prostej kierownicy i manetek.
Mam Radona Skill 9.0. Świetny rower, ale oddałbym królestwo za tarcze. To dla mnie jedyny minus tego roweru.
Ten Radon przypomina mi Cube SL Road, którym jeździłem sporo czasu. I wspominam go do dużym sentymentem :) Założyłem mu hamulce Shimano XT BR-T780 (razem z klamkami) i jak na V-ki nie można było narzekać. Ale po zmianie roweru i przejściu na hydrauliczne tarczówki, do V-ek już nie wracam :)
Dzięki za odpowiedź. Kurczę, już nie wiem co robić. Ten Marin jest teraz w niezłej cenie 2 160 zł. Kusi mnie m.in. dlatego, że ja nie lubię, ani też nie umiem za bardzo grzebać przy rowerze, kombinować, zestrajać, regulować. Tu jest wszystko bardziej bezobsługowe, łańcuch jest szerszy, nie pracuje pod skosem, na pewno dłużej wytrzyma. Nic nie trzeba regulować, nic się nie ociera, jedzie się płynnie i cichutko. Poza tym rower mi bardzo podoba wizualnie. Ja nie mam zamiaru nim jeździć z obciążeniem (np sakwami), więc może to najlżejsze przełożenie wystarczy. Tylko czy przy mocniejszym dociśnięciu na pedały to się wszystko nie rozleci, bo czytałem, że to dość delikatny mechanizm.
Chciałbym jeszcze pociągnąć ten wątek. Wczoraj byłem w sklepie i wpadł mi w oko taki oto rower: Marin Fairfax SC2 IG. Przejechałem się nim trochę przed sklepem i muszę powiedzieć, że mnie oczarował. Ma przerzutkę planetarną Shimano Nexus, 8 przełożeń. Wszystko chodzi płynnie, bezszelestnie. Jechało się naprawdę fajnie. Mimo, że taki mechanizm sam w sobie nie jest lekki, to nie rzutuje specjalnie na wagę roweru. Rower waży tyle co typowy fitness, czyli 11,7 kg (ważyłem). Jakiś wewnętrznych oporów, o których piszą też nie wyczuwałem. Myślę zresztą, że gdy do normalnej przerzutki dostanie się brud to przewaga takiej przerzutki nad wewnętrzną zniknie. Ta bezosbługowość, brak konieczności częstych regulacji, trwałość to też dla mnie dobra rzecz, bo nie lubię za dużo grzebać przy rowerze. Poza tym nic nie wystaje, nie ma czego uszkodzić przy transporcie w samochodzie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że przy porządniejszym podjedzie pewnie to zauroczenie by osłabło, bo to jednak tylko 8 przełożeń. Wydaje mi się, że na najlżejszym przełożeniu jedzie się wystarczająco lekko, ale nie miałem okazji nim podjechać pod jakoś górkę. W każdym razie
chciałem spytać czy ktoś miał może do czynienia z takim rowerem. Czy
rzeczywiście to są rowery tylko do miasta i na krótkie dystanse?
Jeździłem w tym roku Krossem Inzai, właśnie z 8. rzędową przerzutką planetarną:
https://youtu.be/yyQ7Db7FESU
Jeżeli chodzi o twardość/miękkość przełożeń, dużo zależy od wielkości tarczy na korbie i zębatki z tyłu. W pewnych granicach można je wymienić na większe/mniejsze.
Porównywanie na zasadzie „ja daję radę” niestety nic Ci nie da. Trzeba to przeliczyć i porównać do roweru, który znasz. Pomoże Ci w tym ten kalkulator: https://www.sheldonbrown.com/gear-calc.html
Pisałem już o nim kilka razy na blogu przy okazji obliczania przełożeń.
W Marinie na korbie mamy 36 zębów, z tyłu zębatka ma 19 zębów. Przerzutka to 8. rzędowy Shimano Nexus.
Według kalkulatora, przy takim zestawie, na najlżejszym biegu dostaniemy podobne przełożenie, co w typowym rowerze crossowym na biegu 26 na korbie i 26 na kasecie, czy w rowerze szosowym z 34 na korbie i 34 na kasecie. To są już całkiem lekkie przełożenia, ale jeszcze nie typowo rekreacyjne czy sakwiarskie. Spokojnie będzie dało się tak jechać pod górkę bez nogi zawodowca, ale trzeba będzie mieć choć trochę w nogach. A po założeniu ew. sakw – jeszcze więcej :)
Natomiast taki zestaw zębatek pozwoli rozpędzić się spokojnie do 35 km/h.
I tak jak pisałem, w razie czego można kombinować chociażby z wielkością tylnej zębatki (kosztuje niewielkie pieniądze). Tylko trzeba byłoby znaleźć tabelkę z możliwymi zestawieniami zębatek w rowerze, bo nie można tym dowolnie operować (żeby nie zniszczyć przerzutki w piaście).
Dzięki za odpowiedź. Kurczę, już nie wiem co robić. Ten Marin jest teraz w niezłej cenie 2 160 zł. Kusi mnie m.in. dlatego, że ja nie lubię, ani też nie umiem za bardzo grzebać przy rowerze, kombinować, zestrajać, regulować. Tu jest wszystko bardziej bezobsługowe, łańcuch jest szerszy, nie pracuje pod skosem, na pewno dłużej wytrzyma. Nic nie trzeba regulować, nic się nie ociera, jedzie się płynnie i cichutko. Poza tym rower mi bardzo podoba wizualnie. Ja nie mam zamiaru nim jeździć z obciążeniem (np sakwami), więc może to najlżejsze przełożenie wystarczy. Tylko czy przy mocniejszym dociśnięciu na pedały to się wszystko nie rozleci, bo czytałem, że to dość delikatny mechanizm.
Na pewno piasty planetarne (tej klasy) nie służą do ścigania się i mocnego szarpania. Ale z drugiej strony, zewnętrzne napędy też za tym nie przepadają. W rowerze za 2100 złotych jeżeli będziesz cisnął z dużą siłą, to też prędzej czy później, zacznie się przyspieszone zużywanie.
Nie zrozum mnie źle, ale przy rowerze w tym budżecie nie ma co się zbyt długo zastanawiać i robić z tego zakup życia. Jak Ci się będą elementy zużywać, to będziesz je wymieniać. Żaden rower nie wystarczy na wiele lat, bez żadnej naprawy czy wymiany.
To rzeczywiście dobra cena. Myślę, ze ten rower nadawałby się świetnie na takie trasy jak trasa naddunajska, dookoła Balatonu, Bornholm, czy objazd Holandii. Ale też chciałbym pojeździć np. po rejonie salzburskim czy pojechać trasą Apleadria, więc tu może już być problem z tym doborem przełożeń. W każdym razie dzięki za porady.
W takim razie bezpieczniej będzie poszukać roweru z zewnętrznymi przerzutkami. Wtedy masz dużo większe możliwości modyfikacji napędu wedle upodobań i tras, po których będziesz jeździł.
W tej chwili wahałbym się między Tribanem 520 FB i Krossem Pulso 2.0. Za pierwszym przemawia cena, widełki i dożywotnia gwarancja. W drugim są opony 35 (takie jak bym chciał). No i wizualnie bardziej mi się podoba. Z Twojej recenzji Krossa Inzai wynika, że ten aluminiowy widelec to nie jest aż taki problem, więc w tej chwili może nawet Kross Pulso 2.0 byłby faworytem. No właśnie, a z tych dwóch którego byś wybrał?
Wiesz co, jeszcze trochę poczytałem i chyba jednak zdecyduję się na Tribana 520 FB. Dożywotnia gwarancja, dobry osprzęt, widelec karbonowy, zdecydowana większość użytkowników jest zadowolona. Z tego co czytam to w Decathlonie nie ma problemu z egzekwowaniem uprawnień gwarancyjnych, w przeciwieństwie do Krossa, w przypadku którego jest dużo narzekań. Czytałem też o wielu przypadkach pękającej ramy w Krossie. Poza tym ten Triban ma chyba bezkonkurencyjny stosunek jakości do ceny. Z resztą mam już górala B’Twina (520) i nie narzekam, wszystko chodzi jak trzeba. Myślę, że chyba klamka zapadła. Na razie nie będę wymieniał opon, pojeżdżę na tych 28-kach, które są na niego założone i zobaczę jak się jeździ. Może taka szerokość wystarczy. Poza asfalt będę wjeżdżał sporadycznie. Chodzi tylko o to, żeby od razu nie strzeliła dętka, albo nie uszkodziło się koło. Jak go kupię to się pochwalę i napiszę o wrażeniach.
Pulso 2.0 2018 kupisz za ok .2000 złotych, czyli w tej samej cenie co Tribana (na model 2019 musiałbyś jeszcze chwilę poczekać, bo jeszcze nie ma ich w sklepach). Główna różnica między rocznikami ’18 i ’19 to rama z wewnętrznym prowadzeniem linek, inne malowanie i rocznik 2018 ma trzy tarcze na korbie, a 2019 ma dwie (kwestia co kto lubi).
Dożywotnia gwarancja (na ramę), to bardzo fajny zabieg marketingowy, ale nie wiem co musiałbyś robić z rowerem, żeby z ramą coś się stało. A jak się stanie, to zazwyczaj będzie uszkodzenie mechaniczne, czego gwarancja nie obejmie. U Krossa można przedłużyć gwarancję na ramę na 5 lat, czyli wystarczająco długo.
Jeżeli chodzi o osprzęt, to zarówno Kross jak i B’Twin mają napęd Shimano Sora. Tylko w Krossie mamy korbę Shimano na zewnętrznych łożyskach suportu, w B’Twinie korbę na zwykły kwadrat marki Prowheel. W Krossie jest jeszcze kaseta Shimano, ale to drobiazg, bo ją po jakimś czasie i tak się wymienia, jaka by nie była.
W Krossie hamulce Shimano, w B’Twinie – ich własne, pewnie robione przez Tektro. Drobiazg, ale… W Krossie są także piasty Shimano, w B’Twinie ich własne.
Powiem tak, jak bardzo lubię B’Twina i testowałem ich kilka rowerów, m.in. szosowego Tribana 520 i Tribana 540 i są to rowery ze świetnym stosunkiem wyposażenia do ceny, tak Triban 520 FB w zestawieniu z przecenionym Pulso 2.0 nie wypada jakoś wybitnie. Tak naprawdę różnicę na plus robi tam to, że ma karbonowy widelec. Reszta jest podobna jak u Krossa, albo Kross ma trochę lepsze.
Oczywiście porównując do katalogowej ceny Pulso 2019 (bez rabatu), robi się już trochę inna rozmowa.
Poszperałem jeszcze trochę i tu masz wyprzedaż tego Marina za 1700 złotych: https://www.halarowerowa.pl/marin-fairfax-sc-2-ig-p648.html
To już jest w ogóle cena przy której nie zadawałbym zbyt wielu pytań, tylko brał póki są :)
Są też Fairfaxy z zewnętrznymi przerzutkami. Jest też bardzo ciekawy Fairfax SC4 IG Belt – co prawda na tarczówkach hydraulicznych (ale Shimano, więc dadzą radę) i… pasku Gates :) I to za 1900 złotych: https://www.halarowerowa.pl/marin-fairfax-sc-4-ig-belt-p651.html
Pasek jest jeszcze mniej obsługowy niż łańcuch i dużo wytrzymalszy.
Dowiedziałem się, że ten Marin Fairfax SC4 IG Belt waży 13,5 kg. To trochę dużo jak na rower na dłuższe trasy, ze wskazaniem na szosę. Ten Marin Fairfax SC2 IG z normalnym łańcuchem waży 11,7 kg. Ważyli go przy mnie w sklepie. Może wagi tamtemu dodają tarczówki. W każdym razie do pewnych zastosowań (miasto, wycieczki bo bardziej płaskim terenie) te rowery wydają mi się idealne.
Tak, hamulce tarczowe w tej klasie roweru dodadzą ok. 0,4-0,5 kg do wagi roweru w porównaniu z V-Brake.
Na jesieni rozważałem rowery które tu są omawiane. A kupiłem Kross Seto, podobny do Inzai.
Tak, mają sporo cech wspólnych, m.in. identyczną ramę. A główna różnica pomiędzy nimi polega na zastosowanym napędzie.
Jeśli ma lepiej tłumić drgania to widelec powinien być stalowy, nie karbonowy.
Różnie mówią. Jeżeli będzie to tania, zwykła stal, to ponoć aż tak dobrze nie tłumi jak stal chromowo-molibdenowa.
Tak czy owak, trzeba byłoby wziąć rower i zmieniać mu po kolei widelce na wykonane z różnych materiałów i to przetestować.
Bardzo dziękuję za wyczerpującą odpowiedź.
W tej chwili
zdecydowałbym się chyba na Tribana 520 FB, bo i cena jest rozsądna i
osprzęt dobry. Wagowo też wygląda korzystniej (poniżej 10 kg, podczas
gdy Giant i Trek ok 11,5 kg). Poza tym mam już jeden rower (górala) tej
marki (ROCKRIDER 520) i całkiem fajnie się jeździ.
Z
tego co się dowiedziałem opony o szerokości 32 można bezpiecznie
założyć, a takie już wystarczą. Co do kół to może uda mi się do wiosny
jeszcze zrzucić parę kilo:) Poza tym nie mam zamiaru jeździć nim z
dodatkowym obciążeniem (sakwami). Jeśli chodzi o to przewożenie roweru w
samochodzie to mam zamiar przewozić go w pozycji leżącej, bez
zdejmowania kół i boję się, że chociażby same tarcze łatwo skrzywić. i
klocki będą ocierać. Poza tym w większości przypadków oferowane są
hamulce hydrauliczne, które w razie jakiejś awarii są jednak
problematyczne. Oczywiście nie mam nic przeciwko tarczówkom, w tym moim
góralu też są tarczówki, tylko że mechaniczne.
Dziękuję
też na zwrócenie uwagi na tego Krossa Pulso 2. Oponki 35 by mi
najbardziej pasowały, waga jest b. ciekawa (10,2 kg). Tylko ten
aluminiowy widelec. Ale może rzeczywiście, tak jak napisałeś, nie jest
to aż tak istotne.
Pozdrawiam serdecznie i gratuluję tak fajnego bloga, no i ogromnej wiedzy, której można pozazdrościć.
Paweł
Tarcze tak łatwo się nie gną, a hydrauliczne tarczówki są coraz lepsze i łatwiejsze w regulacji niż większość mechanicznych – ale okej, ja nie wnikam w osobiste preferencje, potrzebujesz szczękowych hamulców – to takie jak widać też są dostępne :) Po prostu nie demonizowałbym hydraulicznych tarczówek (markowych) i trochę stanę w ich obronie.
Triban 520 FB to będzie bardzo fajny wybór. A z czasem, jeżeli będziesz dużo jeździł, będziesz sobie wymieniać poszczególne, zużywające się elementy.
Przez dekade jezdzilem na crossie od authora. Kiedy nastal czasy wymiany roweru zlapalem sie na tym ze amortyzator mam w przewadze w pozycji zablokowanej „na twardo” Kupujac rower 3 lata temu takze sie obawialem „baranka”. Dosiadlem w sklepie treka, crossripa,, to taki commuterek, mozna by rzec gravel. Podkladka pod kierownice spowodowala ze moja pozycja w stosunku do crossa lub fitnesika w gornym chwycie pozostala niezmieniona a jak mam chec palie nizej i zaszaleje ;) rowerek ma dodatkowe klamki hamulcowe, tzw „przelajowe”. nawinalem podwojna owijke i teraz pochlanianie 150km z sakwami przod/tyl jest mega przyjemnoscia. Oponka 35 pozwala na jazde po bezdrozach. Nie ma sie czego bac jesli chodzi o baranek i tarczowki. Do v-brejkow nie wroce, za bardzo mi orały obrecze ;)
Trek CrossRip to grawel pełną gębą :)
teraz juz tak, jak go kupowalem to na ichniejszej stronce wisial w kategoriach miejskie i hybrydowe. Teraz wypadl z miejskich i jest w hybrydowych i w szutrowkach :)
Producenci różnie nazywają swoje rowery :) Np. u Gianta masz podkategorię Adventure, gdzie znajdziesz modele AnyRoad i ToughRoad SLR, a do tego dochodzi kategoria Cyclocross (czyli de facto przełaj), gdzie siedzi karbonowy Revolt, ale z dopiskiem, że to grawel :)