Oprócz najpopularniejszego sposobu zmieniania przełożeń w rowerze (czyli przedniej i tylnej przerzutki oraz zewnętrznych zębatek) istnieje również drugie, być może nie aż tak popularne rozwiązanie, ale również ciekawe – czyli przerzutki ukryte w tylnej piaście. Najczęściej stosowane są w rowerach miejskich, czasami również w trekkingowych i fitnessach. Na jakiej zasadzie działają przerzutki w piaście, nazywane przerzutkami planetarnymi? Wewnątrz obudowy znajduje się skomplikowana konstrukcja zębatek, dzięki którym możliwa jest zmiana biegów. Jak skomplikowana w budowie może być taka piasta można zobaczyć na nagraniu przygotowanym przez firmę Rohloff, producenta piasty Speedhub 500/14 (jedna z najlepszych, ale zarazem i najdroższych konstrukcji na rynku).
Jak mówią niektórzy użytkownicy piast wielobiegowych, nie da się ich łatwo porównać z tradycyjnymi przerzutkami. Jest to po prostu inna filozofia działania. Jednak postaram się pokrótce przedstawić zalety i wady przerzutek w piaście.
Zalety przerzutek planetarnych
Pierwszą, najszybciej rzucającą się w oczy zaletą jest brak wystających elementów. Cały mechanizm poza zębatką łańcucha jest schowany w szczelnej obudowie. Dzięki temu nie musimy się martwić o zabrudzenie napędu, a także o możliwy problem z urwaniem czy pogięciem tylnej przerzutki. Dzięki temu, że łańcuch pracuje w linii prostej możemy liczyć na jego większą żywotność.
Druga zaleta to możliwość zmiany przełożenia podczas postoju, na przykład na światłach.
Trzecia zaleta to prostota obsługi. Mamy jedną manetkę, którą zmieniamy biegi i już.
Wady piast wielobiegowych
Jeżeli chodzi o wady, to niestety moim zdaniem równoważą się z zaletami, więc sensowność stosowania biegów w piaście należy rozważyć indywidualnie.
Pierwsza wada to problem z zakresem przełożeń w piastach o małej ilości biegów. W miastach zazwyczaj nie ma z tym dużego problemu, ale próby podjechania pod bardziej stromą górę rowerem, który ma trzybiegową czy pięciobiegową piastę może skończyć się wchodzeniem z rowerem prowadzonym obok. Niestety piasty z większą ilością biegów są sporo droższe (np. Shimano Nexus Inter-7 kosztuje ok. 400-500 zł).
Druga wada to większa masa. Nie są to duże różnice, a jeśli policzymy sumaryczną różnicę (brak przedniej przerzutki, z przodu tylko jedna tarcza, brak manetki od przedniej przerzutki, brak tylnej przerzutki) może okazać się, że jest to kwestia pół kilograma. Czyli w warunkach miejskich żadna różnica.
Trzecia wada to problem z serwisem. Piasty wielobiegowe są w zasadzie bezobsługowe (poza niektórymi modelami w których trzeba wymieniać co jakiś czas olej). Ale czasami przydałoby się coś w nich przeserwisować, zamiast wyrzucać i kupować nową (co wiąże się przecież z dodatkowym kosztem rozplecenia i zaplecenia koła). Ze zwykłym napędem serwisy jeszcze jakoś sobie radzą, niestety z przerzutkami w piaście może być problem, ponieważ nie każdy serwisant się na nich zna. Albo nie zna się w sposób należyty.
Jak widzicie mamy remis :) Czytałem gdzieś gdy ktoś próbował udowadniać, że piasty wielobiegowe są o wiele, wiele, wiele lepsze od tradycyjnych przerzutek. Ja jeszcze raz podkreślę – postawiłbym między tymi rozwiązaniami znak równości, z zastrzeżeniem, że każde z nich nadaje się do różnych zastosowań.
Warta wspomnienia jest również bardzo ciekawa piasta SRAM Automatix. To dwubiegowa piasta automatyczna. Nie potrzebuje manetki – sama w zależności od prędkości ustawia jedno z przełożeń. Sprytny pomysł, oczywiście do jazdy jedynie po płaskim terenie miejskim – ale brawa za ciekawe rozwiązanie.
Natomiast chyba największą popularnością cieszą się w Polsce przerzutki planetarne marki Shimano – modele Nexus oraz Alfine.
Od jednego z czytelników dostałem pytanie czy w rowerze z piastą wielobiegową można zastosować przednią przerzutkę, by zwiększyć liczbę dostępnych przełożeń. Teoretycznie jest to możliwe. Dużo zależy od łańcucha – większość piast korzysta z łańcucha 1-rzędowego, który jest dość szeroki i może być problem ze stosowaniem go z korbą przystosowaną do napędów 7 czy 8 rzędowych. Jeżeli piasta korzysta z łańcucha 7-8 rzędowego, potrzebny będzie jeszcze napinacz łańcucha, który umożliwi ruch łańcucha po zębatkach przednich. Osobiście jednak nigdy takiego rozwiązania nie widziałem – więc chętnie poznam zdanie osób, które już próbowały.
Inne wpisy o przerzutkach rowerowych:
2. Regulacja tylnej przerzutki
3. Regulacja przedniej przerzutki
5. Przerzutka w piaście – czy warto
6. Przednia przerzutka Top/Down/Side Swing
7. Tylna przerzutka Top/Low Normal
Witam
Znam to zjawisko. Ja mam Nexusa 3 i chodzi leciutko, bez żadnych oporów a moja baba miała Nexusa 8 który chodził ociężale i sporo głośniej. A teraz uwaga, serwis jak go rozebrał to rzekomo stwierdził brak jakiejś części. Rower był kupiony jako używany. Ktoś go wcześniej niefachowo serwisował i coś źle złożył.
Proponuję Ci – jeśli nie czujesz się na siłach, zdejmij koło i wyślij / zawieź samo koło do serwisu. Jest w Polsce kilka osób, które z powodzeniem naprawiają takie piasty. Są też dostępne części – nie trzeba kupować całej piasty która jest niestety droga.
Paweł, masz dużo filmików w necie dotyczących poszczególnych modeli piast i jak się do nich dobrać. Nie bój się to nie fizyka kwantowa, a masz szansę zostać bohaterem w swoim domu. Poszukaj też manuala od swojej piasty. Mam na myśli rysunek, na którym widać wszystkie elementy składowe i ich numery katalogowe ( rysunek w pdf ).
Zapomniałem dodać, że jest jeszcze jedna możliwość. Rozsypał się wianek z kulkami i zrobił się bałagan lub piasta nie była dobrze skręcona na kontrach i coś ustawia się pod kątem i masz opory. Niezależnie od powodu trzeba zajrzeć do środka i sprawdzić co ją boli.
Paweł, napisz nam jaka to piasta. Zdecydowanie nie powinieneś mieć takiego zjawiska jakie opisujesz. Ja mam nexusa 3 z hamulcem torpedo czyli w pedałach i nic piaście nie przeszkadza w pracy. Możliwe, że w środku masz mega śmietnik w sensie albo jest zupełnie sucho lub ktoś kiedyś nawalił smaru stałego i elementy, które powinny współpracować miękko i lekko teraz walczą z materią. Jak stara jest Twoja piasta i jaki to marka i model ? Na stronie beachcruiser.pl był taki temat, że jeden z forumowiczów miał podobny problem z nexusem 7, oddał w dobrej wierze piastę do serwisu i po interwencji fachowca było jeszcze gorzej. Koniec końców piastę rozebrał człowiek, który wie co robi i okazało się, że „fachowiec” nawalił do brudnej i zmęczonej piasty jakiegoś smarowidła na skutek czego wałki prowadzące satelity straciły połowę na swojej średnicy i jeszcze kilka rzeczy dostało w tyłek i chyba jedyną możliwością naprawy było nabycie nowego wkładu.
1. Jeśli jest z torpedo to one spowalniają i widzę po rowerze dziewczyny, że częściej musi pedałować niż ja, ale i ono nie powinno mocno spowalniać.
2. Sprawdź poprawność naciągu linki, dla nexus 7/8 biegowego wrzucasz 4 bieg i patrzysz czy żółte/czerwone kropki się zbiegają ze sobą. Regulujesz do skutku, potem wrzucasz najwyższy, 4, najniższy i znowu 4 bieg w miedzyczasie kręcąc pedałami i dla 4-go patrzysz czy nic się nie rozjechało.
3. Jak wydaje inne dźwięki niż normalne (one lubią „ćwierkać” podczas jazdy i to normalne), to pewnie regulacja będzie konieczna. Szczególnie w przypadku wyższych biegów to daje się odczuć.
4. Ja mam nexusa 7 bez hamulca i stawiają minimalny opór (niemal porównywalny z przednią piastą. Z Twojego opisu wynika, że bez serwisu się nie obejdzie.
PS. Czasem powód jest prozaiczny, upewnij się, czy gdzieś coś się nie trze.
witam , mam pytanie co do przerzutek w piascie czy to normalne ze tylne kolo prawie sie zatrzymuje – stawia duzy opor – na prostej drodze niemal czuje ze rower zwalnia. pomocy
Przemek, i ja dziękuję za obszerne wyjaśnienie. Ja na przodzie mam 70 milimetrowy bęben X FD Sturmey’a i ze względu na jego mniejszą skuteczność w porównaniu do rolki chyba mniej odczuwam różnicę w spadku siły hamowania. Nie mam doświadczeń z rolkowym ale siła spowalniania bębnowego jest na tyle duża, że skutecznie hamuje i jednocześnie na suchym i czystym asfalcie nie blokuje koła. Raczej wygląda to tak, że max hamowania to moment tuż przed zablokowaniem. Jak jest trochę pyłu lub na mokrym to już trzeba uważać z dozowaniem siły na klamce.
Co do podjazdów tam gdzie opisałeś faktycznie ciężko i ja też wolę pod kołami mieć równy asfalt, a nie upierdliwe wertepy.
Kupiłem nowy rower z Nexus 8. Hamulec z torpedo. Hamulec działa bardzo miękko, nie blokuje się od razu, ale wykonuje część obrotu i dopiero się blokuje. Wydaje mi się to dziwne, ale sprzedawca twierdzi, że tak ma być. Czy naprawdę? Będę bardzo wdzięczny za podpowiedzi.
Hej, dobre pytanie :) Musiałbyś zapytać Maćka Ruteckiego, on się dobrze orientuje w tych tematach. Napisz może do niego pod jednym z jego komentarzy: https://disqus.com/by/maciejrutecki/
Dziękuję za sugestię. Spróbowałem.
@Przemek: dzięki za wyjaśnienie, że z wzrostem temperatury i nagrzewania się słabnie, to wiedziałem. Ale nie miałem okazji używać ich w zimę.
Rolki mają różną skuteczność w zależności od temperatury, coś jak fading w niektórych hamulcach samochodowych, który w rolkach też zresztą występuje. Odnoszę wrażenie, że po prostu ten typ hamulca musi mieć pewną odpowiednią optymalną temperaturę roboczą, choć bardziej zauważalne jest to w przypadku wysokiej temperatury kiedy traci skuteczność (potrzebne są wtedy większe tarcze chłodzące). Natomiast na niskich hamują nadspodziewanie skutecznie, co na śliskim niekoniecznie jest takie dobre. Oczywiście dzięki modulatorowi nie następuje zablokowanie koła, więc zazwyczaj nie ma to dramatycznych następstw, de facto jak jest chłodno i sucho to w mieście najlepszy typ hamulca (jest bardzo skutecznie i jednocześnie bez zablokowanych kół) ale lepiej o tym wiedzieć.
Co do podjazdu to większe trudności mam z podjazdem na ulicy Warmińskiej, jadąc z Parku Sołackiego w kierunku Strzeszyna Greckiego. Jedzie się pod górę nieciekawym asfaltem pod górę (są też piesi i samochody, formalnie to pieszojezdnia), później koło stadionu jest nauka jazdy, a na końcu kilkumetrowy bardzo stromy podjazd, który jestem w stanie pokonać na holendrze jedynie przedtem rozpędzając się i podczas podjazdu „dopedałowując” na jedynce, aby nie stanąć na stoku lub nie daj Boże obsuwać w dół. Jesienią jest nieciekawie – wszędzie kałuże, oślizłe liście, a podczas przymrozków bywa że lód.
Istotnie w piastach planetarnych zębatki również się zużywają, jednak następuje to dużo, a nawet bardzo dużo wolniej niż w wypadku kasety. Sama wymiana na nową to jak kichnięcie i koszt dużo niższy.
Przemek jestem pod wrażeniem podjazdu na Cytadele. Od tej bardziej stromej strony dobrze jest tylko w dół. Mój monster waży trochę ponad 22 kg i zważywszy na szerokość opon nie podejmuję się w drugą stronę. Ta górka jest naprawdę stroma i długa.
Natomiast też jestem ciekawy co miałeś na myśli pisząc, że „rolki” są mało przewidywalne.
Od strony konstrukcyjnej bardzo podobne do hamulca torpedo w piaście. Z zewnątrz bęben, z którym współpracują trzy nazwijmy to okładziny, które poruszane są mimośrodowym mechanizmem, a to wszystko pracuje w smarze. Rolkowy jest trochę mocniejszy od bębnowego ponieważ okładziny równomiernie są dociskane do bębna po całym obwodzie ale równie niewrażliwy na warunki zewnętrzne jak hamulec bębnowy. Dodatkowo przednia piasta przystosowana do współpracy z rolkowym ma często wbudowany taki niby mechaniczny ABS.
@Przemek
„jazda jesienią i zimą holendrem jest zdecydowanie bezpieczniejsza niż trekingiem”
Zgadza się, parokrotnie wpadłem w poślizg na zamarzniętej drodze; wyprostowana sylwetka + obciążone głownie tylnie koło jednak sporo daje. Wystarczy przestać pedałować i wyprostować nogi, coś co ma trzy-cztery punkty podparcia rzadko się wywraca, ani razu nie zaliczyłem wywrotki, co w ruchu ulicznym mogłoby mieć tragiczne skutki. Na trekkingu o mało co bym zaliczył groźną wywrotkę w deszcz, choć z własnej głupoty (po co się śpieszyć w złą pogodę). Właśnie dzięki miejskiemu rowerowi (i rozwiązaniach w nim zastosowanych) bardzo polubiłem jazdę w mieście i w zimę.
” taki hamulec zdecydowanie bardziej kulturalnie hamuje na mokrych liściach czy na oblodzonej drodze niż szczęki czy rolki które wyhamowują rower mało przewidywalnie”
A rolkowy czemu? v-brake rozumiem, mam i w zimę trzeba mieć wyczucie i dużo wcześniej zacząć hamować zanim obręcz się oczyści.
Jako posiadacz kilku rowerów, w tym jednego holendra z trzybiegowym Fichtelem und Sachsem muszę dodać jeszcze jedną rzecz, aczkolwiek dotyczy raczej torpeda niż samej przekładni – taki hamulec zdecydowanie bardziej kulturalnie hamuje na mokrych liściach czy na oblodzonej drodze niż szczęki czy rolki które wyhamowują rower mało przewidywalnie, zwłaszcza na jak jeszcze felgi są mokre lub zawalone śniegiem. Jest to spory plus – codziennie jeżdżę (a właściwie jeździłem – mam nogę w ortezie…) na rowerze przez pagórkowaty park i jazda jesienią i zimą holendrem jest zdecydowanie bezpieczniejsza niż trekingiem.
I jeszcze na temat trwałości – mój holender ma 41 lat, był w Holandii dość mocno użytkowany przez trzy dekady (jego właściciel zmarł parę lat temu, ja odkupiłem rower od jego synowej) i dopiero w zeszłym roku piasta była po raz pierwszy rozebrana (sic!), bo smar wewnątrz piasty zgęstniał na tyle że pierwszy bieg na mrozie przestał wchodzić. Rozebranie, wyczyszczenie i złożenie piasty kosztowało mnie 120 złotych w serwisie w Poznaniu.
Aha, jeszcze co do pytań co do zębatek z tyłu – jak najbardziej można je zmienić, ja na przykład zmieniłem z 18 zębów na 20, bo z różnych powodów wolę bardziej miękkie przełożenia. Zębatka nie jest jakaś wyrafinowana – co prawda Sturmey-Archer ale kupiony na serwisie aukcyjnym za 20 złotych, więc nie za jakieś krocie.
Co do podjazdów pod górę – na moim dobrze ponad 20 kilowym holendrze jestem w stanie podjechać na stoki poznańskiej Cytadeli (od tej bardziej stromej strony, a Indurainem nie jestem) więc nie jest źle, choć przyznaję, że jak jadę z sakwą na bagażniku i mam tam kilkukilowe obciążenie to już jest dość ciężko i po wjeździe jestem już zasapany.
Jak ktoś jeździ z uporem maniaka na tym samym łańcuchu cały czas i dobija napęd to owszem. Ale idąc takim tokiem rozumowania to wszystko można zniszczyć… Zresztą w napędach z piastami wielobiegowymi też się zębatki zużywają.
No i kasety nawet pokroju HG da się regenerować.
Widzę że dyskusja rozgorzała:)Każdy używa tego rozwiązania z różnych przyczyn.
Ja poprostu białej gorączki dostaję jak w najmniej odpowiednim momencie na którymś trybie kasety nagle łańcuch przelatuje po zużytych zembach.I najczęściej na nową kasete kasy brak,
iście sprzyjająca atmosfera,a tak w razie draki założę byle co,i jakoś dojadę do wypłaty.
NG zgadzam się, że to dla „zwykłego” cyklisty kosmiczne pieniądze ja jednak chciałem zaakcentować, iż istnieje taka możliwość. Dodatkowo pomijając cenę piasty i napędu paskowego trzeba zmodyfikować trójkąt ramy aby przełożyć pasek. Łańcuch rozpinamy i już, a pasek jest w jednym kawałku. Istnieje jeszcze możliwość zamiany łańcucha na wałek napędowy – mega mocne rozwiązanie, kiedyś stosowane w rowerach i zapomniane ale teraz znowu można spotkać rowery napędzane wałkiem.
MACIEKR ja w swoim rowerze używam nexusa 3 ale trochę z musu. Chodzi mi o to, że przy oponie która ma trzy cale szerokości muszę używać zębatki z dużym offsetem aby łańcuch nie szorował po oponie. Nexus 3 jest sterowana przez popychacz w osi , a piasty Shimano z większą ilością biegów przez ustrojstwo, które uniemożliwia montaż zębatki z offsetem z powodu braku miejsca na jedno i drugie. Mógłbym założyć Sram’a, gdzie również jest popychacz pracujący w osi piasty ale jak wcześniej pisałem tylko nexus umożliwia bezproblemową i natychmiastową zmianę biegu nawet pod pełnym obciążeniem. Pomijam bardzo drogie piasty, które również to potrafią tylko, że istota cruisera to forma. Ma być ładnie, a nie optymalnie.
Czasami brakuje więcej przełożeń, ale za to jak wygląda – bezcenne.
Pozdrawiam
@NG: „Do miasta zazwyczaj wystarczą 3 biegi. Nie polecam więcej. ”
Pozwolę jednak dać inną opinię: teoretycznie zależy od ukształtowania terenu i 3 biegi powinny wystarczyć. Jednak patrząc z perspektywy osoby używającej roweru w zasadzie tylko do pracy powiem jedno: czasem zdarza się wieźć większy bagaż (zakupy), jechać pod (silny) wiatr, a czasem być najzwyczajniej zmęczony po całym dniu — 3 biegi nie pozwalają wtedy na spokojny powrót do domu. W mieście nie jeździ się dla sportu, a jedynie stara się dojechać jak najszybciej i jednocześnie zużyć jak najmniej energii. Kwestią indywidualną jest jak pogodzić te dwa warunki, 3 biegi tego nie ułatwiają.
„Złapanie gumy w takim rowerze to też kłopot.”
Nigdy, ale naprawdę nigdy nie potrzebowałem zdejmować koła aby naprawić dziurawą dętkę. W dojazdach do pracy nie ma na to czasu: albo zadziała łatka w płynie, albo chociaż pokaże, gdzie jest dziura i gdzie — miejscowo — wyciągnąć dętkę i załatać ją tradycyjnie. Łatanie powinno się zamknąć w 10 minutach.
„Nie ma rowerów uniwersalnych jednakowo spisujących się w każdych warunkach i z tego trzeba zdawać sobie sprawę. ”
A w tym się całkowicie zgadzamy. Codziennie widzę rowerzystów jeżdżących na MTB po asfalcie i podziwiam ich samozaparcie, kiedy widzę jak ich rower spowalnia. To jak używać „mieszczucha” w ciężkim terenie.
Zgadzam się, że przekładnia planetarna może być wytrzymała, ale dajesz przykład sprzętu profesjonalnego, bardzo drogiego, często poza zasięgiem finansowym zwykłego zjadacza chleba. Widziałem te rozwiązania. Myślę jednak, że nie dla takich wyczynowców jest ten blog stąd ten mój wpis:) pozdrawiam!
Jeszcze jedna uwaga do poprzedniego posta. Jeżeli komuś bardzo zależy na wadze i braku podatności na piasek, wodę czy co tam jeszcze może się trafić to tradycyjny łańcuch można zastąpić paskiem zębatym. Ktoś może stwierdzić, że przecież może się zerwać. A ja napiszę, że Harley Davidson od dawna używa tego rozwiązania i sprawdza się podobnie jak paski rozrządu w większości naszych samochodów.
Co do czasu demontażu i ponownego montażu koła to istotnie prawda. Zgadzam się też z optymalnym dobieraniem ilości biegów w piaście którą zamierzamy zamontować w zależności od terenu w jakim najczęściej przyjdzie się nam poruszać. Przerost formy nad treścią jest zazwyczaj szkodliwy. Należy pamiętać, iż większa ilość biegów w piaście bezpośrednio związana jest z wzrostem wagi piasty, a także może być przyczyną trudności z dobraniem przełożenia.
Nie zgadzam się w temacie delikatności i podatności na awarie wynikające z przeciążenia piasty. Rower posiadający piastę planetarną spokojnie może użytkować osoba o masie do 120 – 150 kg. Osobiście widziałem zamontowaną i bardzo sprawnie działającą piastę Rohloff 14 biegów w wyczynowym zawodniczym rowerze MTB. Zapewne dlatego, że nie jest wrażliwa na brud i daje możliwość natychmiastowego zrzucenia biegu z np 12 na 3 i odwrotnie. Daje do myślenia prawda ?
Witam
Piszę jako właściciel obu rozwiązań. Mam rower miejski na shimano nexus 3 i klasycznego górala z tradycyjnymi przerzutkami na kasecie. Jeździłem też na rowerze trekingowym/miejskim na Nexus 8.
Zarówno przekładnia tradycyjna na kasecie jak i planetarna są bezkonkurencyjne…. w zależności od zastosowania! W mieście nie ma nic lepszego niż przekładnia planetarna. Po pierwsze subtelna, szybka zmiana przełożeń nawet na postoju. Po drugie bezobsługowość, możliwość ukrycia całego napędu – łańcuch może być cały szczelnie obudowany. Woda, deszcze i błoto nie zaszkodzą bo nie mają jak się dostać do mechanizmów. Do miasta zazwyczaj wystarczą 3 biegi. Nie polecam więcej. Taka piasta jest tańsza, łatwiejsza w obsłudze – nie trzeba tyle się naprzestawiać. Idealne rozwiązanie. Do roweru turystycznego a raczej podmiejskiego lepsza będzie przekładnia o np 7 czy 8 biegach. Jak jeździłem swoim mieszczuchem po podmiejskich trasach to czasami przełożeń brakowało. Natomiast do jazdy bardziej forsownej takie przekładnie zupełnie się nie nadają. Mają one swoją wytrzymałość i przyłożenie znacznej siły może spowodować, że się ona po prostu rozleci. Poza tym przy forsownej jeździe jednak korzysta się z pełnego zakresu. Po trzecie w przypadku awarii jesteśmy ugotowani. Nie ma szansy aby reanimować taki rower prostymi narzędziami lub w przypadkowym warsztacie. Złapanie gumy w takim rowerze to też kłopot. Trzeba rozebrać osłonę łańcucha, wykręcić koło, po wymianie dętki założyć koło i ustawić na nowo naciąg łańcucha, pozakładać wszystkie obudowy. To naprawdę zajmuje sporo czasu i potrzeba narzędzi (ciężkich kluczy) W przypadku zaawansowanej turystyki może to być poważny problem. Tak więc ze swojej strony polecam:
– do roweru typowo miejskiego przekładnię planetarną, 3 biegową
– do roweru miejskiego z ambicjami do wyjazdów podmiejskich lub okazjonalnego jeżdżenia turystycznego przekładnie planetarną 7, 8 biegową.
– do roweru turystycznego wyprawowego klasyczne rozwiązanie na kasecie
– do MTB bezwzględnie klasyczne rozwiązanie na kasecie.
Nie ma rowerów uniwersalnych jednakowo spisujących się w każdych warunkach i z tego trzeba zdawać sobie sprawę. Oczywiście pojechać można na wszystkim, ale żaden góral nie zastąpi cudownego komfortu mieszczucha a żaden mieszczuch nie wytrzyma trudów eksploatacji górala. Ja najchętniej kupił bym sobie jeszcze jeden do kompletu bo i treking asfaltowy dalekobieżny ma swoje odmienne wymagania:)
Jako użytkownik napędu klasycznego oraz Schimano 7 i 8 przy poście NG podpisuje się ” obiema ręcami” :)
Polecam przeczytanie i Pozdrawiam
Witam
Teraz widzę że wszystkiego nie zapisało na stronie,pisałem z telefonu.
Osobiście uważam że dla mnie trzy biegi to mało,wolę już kasetę.
Minimum 7,musi być,i nie ma mowy w rekreacyjej jeździe o jakichś brakach.
Także są piasty i piasty.
W trakingu zrobiłem taki mix.
Byłem na targu i tam kupiłem od gościa za 15 zł piaste z trzema biegaśmi,ale z bębnem na 7-biegową kasetę,a z przodu mam trzy blaty,teraz nic mnie nie zaskoczy:)
A na piaście planetarnej na MTB jeżdżę z oszczędności,bo średni biznes dla mnie co powiedzmy 3-tys km wywalać stówe a napęd,a nie daj Bóg mieć dziewiątkę,tym bardziej że jeżdżę czasem jako dostawca pizzy,i potrzebuje coś co będzie działać.
Czyścić czasem mi się tego poprostu niechce,a tak wszystko działa zawsze.
Lecz jeśli ktoś rower ma tylko do sportu to pewnie że kaseta może będzie nawet lepsza.
Dla mnie to styl życia,środek transportu
Konstruktywna uwaga :-)
Witam
Moment obrotowy większy czy mniejszy,jak ktoś nie ma siły to niech idzie na autobus
Każdy mechanizm ma graniczną wartość momentu, który może przenieść bez zniszczenia. Aby zniwelować ryzyko zerwania stosunkowo niewielkich kółek zębatych znajdujących się w piastach zastosowano koła zębate o prostych zębach tak jak w kłowych skrzyniach biegów samochodów np. rajdowych. Zaletą takiego rozwiązania jest możliwość przeniesienia większego momentu, a wadą niższa kultura pracy ( hałas ) i problemy z zazębianiem. W wypadku piast biegowych producent często podaje maksymalną wagę rowerzysty.
Faktycznie przy zastosowaniu piasty z małą ilością biegów podjazd pod dosyć strome i długie wzniesienie może zakończyć się prowadzeniem roweru.
Na osiąganie dużych prędkości ma wpływ kilka rzeczy. Przełożenie główne, średnica koła, szerokość opony, ciężar roweru i oczywiście moc, którą jesteśmy wstanie wygenerować z siebie.
Generalnie aby zniszczyć piastę biegową trzeba się natrudzić ale oczywiście jest to możliwe podobnie jak zniszczenie każdego innego mechanizmu.
Komentarz trochę spóźniony, ale mała uwaga:
„ale próby podjechania pod bardziej stromą górę rowerem, który ma trzybiegową czy pięciobiegową piastę może skończyć się wchodzeniem z rowerem prowadzonym obok.”
Nie do końca, choć to może zależy od wyboru wielkości zębatek przez producenta, ale w dwóch rowerach, które posiadam nie jest problemem jazda pod górkę, tylko rozwinięcie dużych prędkości. W 7 biegowym Nexusie powyżej 30km/h muszę już szybko pedałować.
Inna wada, o której nie wspomniałeś: piasty wielobiegowe (starsze modele, nie wiem jak najnowsze) mają jakąś graniczną wartość momentu obrotowego, który mogą przenieść. Ważne dla tych, co dodatkowo montują przerzutki z przodu.
Do najpoważniejszych awarii dochodzi, gdy biegi są zmieniane na siłę (pod dużym obciążeniem) i gdy nie kontrolujemy regularnie naciągu linki.