Oprócz najpopularniejszego sposobu zmieniania przełożeń w rowerze (czyli przedniej i tylnej przerzutki oraz zewnętrznych zębatek) istnieje również drugie, być może nie aż tak popularne rozwiązanie, ale również ciekawe – czyli przerzutki ukryte w tylnej piaście. Najczęściej stosowane są w rowerach miejskich, czasami również w trekkingowych i fitnessach. Na jakiej zasadzie działają przerzutki w piaście, nazywane przerzutkami planetarnymi? Wewnątrz obudowy znajduje się skomplikowana konstrukcja zębatek, dzięki którym możliwa jest zmiana biegów. Jak skomplikowana w budowie może być taka piasta można zobaczyć na nagraniu przygotowanym przez firmę Rohloff, producenta piasty Speedhub 500/14 (jedna z najlepszych, ale zarazem i najdroższych konstrukcji na rynku).
Jak mówią niektórzy użytkownicy piast wielobiegowych, nie da się ich łatwo porównać z tradycyjnymi przerzutkami. Jest to po prostu inna filozofia działania. Jednak postaram się pokrótce przedstawić zalety i wady przerzutek w piaście.
Zalety przerzutek planetarnych
Pierwszą, najszybciej rzucającą się w oczy zaletą jest brak wystających elementów. Cały mechanizm poza zębatką łańcucha jest schowany w szczelnej obudowie. Dzięki temu nie musimy się martwić o zabrudzenie napędu, a także o możliwy problem z urwaniem czy pogięciem tylnej przerzutki. Dzięki temu, że łańcuch pracuje w linii prostej możemy liczyć na jego większą żywotność.
Druga zaleta to możliwość zmiany przełożenia podczas postoju, na przykład na światłach.
Trzecia zaleta to prostota obsługi. Mamy jedną manetkę, którą zmieniamy biegi i już.
Wady piast wielobiegowych
Jeżeli chodzi o wady, to niestety moim zdaniem równoważą się z zaletami, więc sensowność stosowania biegów w piaście należy rozważyć indywidualnie.
Pierwsza wada to problem z zakresem przełożeń w piastach o małej ilości biegów. W miastach zazwyczaj nie ma z tym dużego problemu, ale próby podjechania pod bardziej stromą górę rowerem, który ma trzybiegową czy pięciobiegową piastę może skończyć się wchodzeniem z rowerem prowadzonym obok. Niestety piasty z większą ilością biegów są sporo droższe (np. Shimano Nexus Inter-7 kosztuje ok. 400-500 zł).
Druga wada to większa masa. Nie są to duże różnice, a jeśli policzymy sumaryczną różnicę (brak przedniej przerzutki, z przodu tylko jedna tarcza, brak manetki od przedniej przerzutki, brak tylnej przerzutki) może okazać się, że jest to kwestia pół kilograma. Czyli w warunkach miejskich żadna różnica.
Trzecia wada to problem z serwisem. Piasty wielobiegowe są w zasadzie bezobsługowe (poza niektórymi modelami w których trzeba wymieniać co jakiś czas olej). Ale czasami przydałoby się coś w nich przeserwisować, zamiast wyrzucać i kupować nową (co wiąże się przecież z dodatkowym kosztem rozplecenia i zaplecenia koła). Ze zwykłym napędem serwisy jeszcze jakoś sobie radzą, niestety z przerzutkami w piaście może być problem, ponieważ nie każdy serwisant się na nich zna. Albo nie zna się w sposób należyty.
Jak widzicie mamy remis :) Czytałem gdzieś gdy ktoś próbował udowadniać, że piasty wielobiegowe są o wiele, wiele, wiele lepsze od tradycyjnych przerzutek. Ja jeszcze raz podkreślę – postawiłbym między tymi rozwiązaniami znak równości, z zastrzeżeniem, że każde z nich nadaje się do różnych zastosowań.
Warta wspomnienia jest również bardzo ciekawa piasta SRAM Automatix. To dwubiegowa piasta automatyczna. Nie potrzebuje manetki – sama w zależności od prędkości ustawia jedno z przełożeń. Sprytny pomysł, oczywiście do jazdy jedynie po płaskim terenie miejskim – ale brawa za ciekawe rozwiązanie.
Natomiast chyba największą popularnością cieszą się w Polsce przerzutki planetarne marki Shimano – modele Nexus oraz Alfine.
Od jednego z czytelników dostałem pytanie czy w rowerze z piastą wielobiegową można zastosować przednią przerzutkę, by zwiększyć liczbę dostępnych przełożeń. Teoretycznie jest to możliwe. Dużo zależy od łańcucha – większość piast korzysta z łańcucha 1-rzędowego, który jest dość szeroki i może być problem ze stosowaniem go z korbą przystosowaną do napędów 7 czy 8 rzędowych. Jeżeli piasta korzysta z łańcucha 7-8 rzędowego, potrzebny będzie jeszcze napinacz łańcucha, który umożliwi ruch łańcucha po zębatkach przednich. Osobiście jednak nigdy takiego rozwiązania nie widziałem – więc chętnie poznam zdanie osób, które już próbowały.
Inne wpisy o przerzutkach rowerowych:
2. Regulacja tylnej przerzutki
3. Regulacja przedniej przerzutki
5. Przerzutka w piaście – czy warto
6. Przednia przerzutka Top/Down/Side Swing
7. Tylna przerzutka Top/Low Normal
W sumie to wychodzi na to, że stanowiska w dyskusji jednak się zbliżają.
Osobiście nie miałem do czynienia z Alfinem, a co dopiero z Rohloffem. Ten drugi wynalazek rozpatrywał bym w kategorii ciekawostki – kosztuje tyle co u nas rower segmentu premium. Myślę, że na palcach pary rąk policzyć sprzedaż tej przekładni w Polsce.
Moje wywody dotyczą „tanich piast” planetarnych dostępnych w rowerach które są jeszcze w zasięgu przeciętnego kowalskiego i stąd mój postulat. Nie polecajmy tych piast do celów do których nie zostały stworzone bo zamiast promować to doskonałe rozwiązanie możemy tylko kogoś wbić na minę.
Dzisiaj zauważyłem kolejną prawidłowość. Ostatnio często jeżdżę na rowerze z siostrą. Do tej pory na góralu a ona na swoim crossie. Bardzo dobrze znam swoje jak i jej możliwości. W trasie w zasadzie w każdym momencie jestem w stanie dużo szybciej od niej wystartować czy odejść. Z dużą swobodą dyktuję tempo i jeśli bym chciał to w żadnym momencie nie była by w stanie do mnie dojść. Dzisiaj zmieniłem rower i okazuje się, że to ja na mieszczuchu muszę ją gonić i nie jestem w stanie szybciej od niej wystartować. I nie jest to kwestia brakujących przełożeń. 25% to mit? Obawiam się, że w momencie startu i przyspieszania gdy przykładamy nierówno rozłożoną w czasie, dużą siłę na korby to jest to jeszcze więcej bo różnice są zaskakujące.
Dlatego myślę, że bardzo interesujące było by zgłębienie piast pozycjonowanych wyżej niż popularne nexusy – ale jeszcze dostępnych dla przeciętnego kowalskiego, który jest w stanie zainwestować w nieco lepszy rower. Jestem ciekaw jak wygląda kwestia strat własnie na wszystkich modelach Alfina. Czy jest możliwość podrasowania tej piasty aby uzyskać wyższą sprawność tak aby cyklista był w stanie utrzymać przyzwoite tempo w dłuższym okresie czasu. Myślę, że ta piasta poszerza już nieco możliwości jej stosowania – chociażby przez fabryczne jej dostosowanie do współpracy z dwoma blatami z przodu…
Gdyby był tu jakiś doświadczony użytkownik Alfina…
Ja tak na marginesie tylko dodam do dyskusji potwierdzenie. Mark Beaumont, który objechał świat rowerem dookoła:
https://roweroweporady.pl/czlowiek-ktory-objechal-swiat-na-rowerze/
Miał rower z piastą Rohloff’a. I góry też przejeżdżał. Ale tak jak pisze Mociumpel, to jest najwyższa światowa półka, o bardzo dużym zakresie przełożeń. Tak więc do takiej jazdy spokojnie się nadaje.
NG:
Góry to pojęcie względne – trzeba byłoby podać uniwersalna definicję ale się nie da – określenie „górzystości” jest zależne od wytrenowania organizmu i terenu – faktem że nikt w Tatry nie pogina z planetarką ale jeszcze raz potwierdzam – NISKIE grupy osprzętu służą do celów rekreacyjnych – bo są z natury nietrwałe (cos jak trampki w góry właśnie) ale za to atrakcyjne ekonomicznie … i nic poza tym.
Osprzęt wyższych grup – powiedzmy ogólnie Alivio w góre i Alfajn 11 w górę (po Rohlofa) nadają się do wypraw – im wyższa grupa tym bardziej dopracowana pod względem mechanicznym i trwałościowym – wiadomo cena i rozwiązania materiałowe robią swoje.
Opory w piastach to temat rzeka której nikt nie chce ze względu na opór materii czyli brak zainteresowania ogólny ludzi – się podjąć w sposób przystępny i ogólnie dostępny.
Gdzieś na którymś z portali anglojęzycznych widziałem test z pomiarem mocy na dwóch rowerach przy niskich i wysokich prędkościach – dla Alfajna i jakiejś wysokiej klasy napędu górskiego – składowe stałe oporów ciernych rosły liniowo wraz z generowaną mocą (a właściwie prędkością obrotowa kół – od nich zależy bowiem opór własny kół) przez kolarza i jego prędkością i stanowiły do ok.15-18 km/h do 10% oporów ogólnych (przy ok. 120W generowanej mocy kolarza) z czego różnica piasty vs napęd klasyczny to było raptem 3-4% (na niekorzyść piasty). Wynikało z tego że dobrze utrzymany napęd klasyczny i planetarny NIE SĄ sobie wrogami.
Podkreślmy to – WYSOKIEJ KLASY napęd – to tu powstaje moim zdaniem niedomówienie i sfera przekomarzań – dla ludzi normalnych dla których makrokesz jest wyznacznikiem rowerowych standardów piasta za 800-1000 zł to jest najwyższa możliwa do wyobrażenia półka (realnie jest to dopiero początek „lepszych” piast) w wyniku czego używanie „normalnie dostępnych” piast typu N3 czy N7 gdzie rozwiązania nie do końca przypisane są do ich użytkowania w „trudniejszym terenie” do jak wspomniałeś rajdowania typu Paryż/Dakar (bo ekonomia niestety zabija a chęć wykorzystania niskich serii do potrzeb dziwnych kusi aby właśnie takie trudne dyscypliny uprawiac mimo wyraźnych protestów ze strony piast) przez co powstają mylne wyobrażenia od zawiedzionych użytkowników uszkodzonych piast – a potem promieniuje to na cała grupę planetarek jako sprzętu NIE NADAJĄCEGO się do jazdy po terenie trudniejszym co jest moim zdaniem kompletną bzdurą i nieporozumieniem.
Podkreślmy – odpowiedni sprzęt do odpowiednich celów – nie ma rowerów uniwersalnych do jazdy pod woda latania i grotołażenia – tak jak lekarstwa na wszystkie choroby – jedynie zakres użytkowania danego sprzętu może być szerszy lub węższy w zależności od zastosowanych rozwiązań technicznych – i tutaj uważam po własnych i kolegów doświadczeniach że przy ODROBINIE wiedzy użytkowania da się ich używać piast (znowu podpowiem – powyżej N8 bo głównie chodzi o zakres przełożeń i możliwości techniczne) do celów bardziej hardcorowych niż przewidział producent.
I na ostatek – nie wskazujmy gór jako rozwiązania na dzień dobry – zwyczajny Kowalski nie powinien się w ogóle bez przygotowania kondycyjnego rowerem w nie wybierać a co dopiero DOBRZE I Z GŁOWĄ przygotowanego roweru – inaczej będzie przypominał tatrzańskiego turystę w trampkach lub zdziwioną brakiem windy na Rysy dziewczyny w szpilach.
Dla każdego niedowiarka mogę poddać testowi „na obrót palcem i nie tylko” dowolną piastę z moim „bardzo lekko poprawionym olejem Nexusem 8” – naprawdę opory ruchu są wyolbrzymiane – czasem jak sprawdzam to dynama 3W w piaście maja więcej strat niż wolno kręcące się koło z piasta bez hamulca zewnętrznego i torpeda – tutaj właśnie rodzą się mity – ktoś kto zobaczy inaczej spogląda na te legendy strat w piastach a powielana nieścisłość jest często bardziej rwała niż oczywista prawda – w wąskim co prawda zakresie ale życie pełne jest wyjątków ;)
Witam jeszcze wieczorową porą.
Muszę się jeszcze odnieść do poprzedniego postu kolegi MOCIUMPEL. Zupełnie nie mogę zgodzić się z tym co piszesz. Najnormalniej w świecie dorabiasz ideologię. Chciałbyś na siłę włożyć do roweru planetarkę, tam gdzie jej nie powinno być w imię wspierania tego rozwiązania. NIE! Takim podejściem tylko szkodzisz takim rozwiązaniom.
Nie neguję tego rozwiązania – sam wszak go używam i promuję jak tylko mogę. Sam namówiłem kilku znajomych na mieszczuchy na planetarkach i każdy z namówionych jest zadowolony. Ale nie miał bym serca aby komuś kazać jeździć na nexusach w terenie mocno górzystym, z rowerem obładowanym sakwami, torbami, zwłaszcza przez kilka dni. Wybacz, ale trasa nawet 200 kilometrowa jednodniowa, po płaskim terenie to nie wyczyn, który miałby dobić przeciętnego rowerzystę. Z pewnością dobije go planetarka na górzystym terenie, zwłaszcza gdy pozostałe rowery pojadą na klasycznych rozwiązaniach. I nie ma znaczenia ile pary masz w nogach. Tracisz procentowo. Przepalisz 10 tys. kalorii, to 2 tys. kalorii zużyjesz tylko na walkę z oporami wewnętrznymi piasty. Spalisz 5 tys. kalorii to zużyjesz na to z 1000 kalorii.
I jeszcze co do wiary lub nie wiary w straty na przekładni – cóż, jest to stwierdzone, policzone. Osobiście czuję dramatyczną wręcz różnicę. Nie przeszkadza mi to jeździć bardzo szybko i sprawnie moją Gazellą na planetarce. Ale to nie oznacza, że strat nie ma. Mam bezpośrednie porównanie. Nie sprawdzałem jeszcze alfine – podejrzewam, że może ona być trochę lepsza w tej konkurencji… Na razie na temat alfinea nie będę się wypowiadał.
Osobiście tak to widzę…
nexus 3 – przeznaczenie typowo miejskie
Nexus 7, 8 rowery miejskie i miejsko turystyczne
Alfine – turystyki, crossy i inne hybrydy
klasyczna przerzutka – rowery sportowe (szosowe, górskie, crossy), rowery do zaawansowanej turystyki.
Oczywiście można pójść pod prąd. Można Fiatem 126 pojechać Paryż Dakar, a na nexusie 3 próbować objechać Annapurnę. Ale po co?
No cóż potwierdzasz jedynie pewna regułę „wyjątki zawsze odstają nieco na boki, wzdłuż i wszerz – dlatego są niewygodne” co nie oznacza nic ponad to że … każdy lubi się wyróżniać.
Z demontażem N3 w polu zdziwiłbyś się ;) widziałem na własne oczy jak facet wyciągał z koła piastę i …wsadzał nową z plecaka ;) – rzecz działa się lat temu z siedem a ja se po parku biegałem i przypadkiem … aż musiałem usiąść bo nie wierzyłem. Fakt że latem w słońcu i na chodniku ale ..to warunki polowe niemal ;)
Co zaś do osiągów – jak komu zależy to więcej ćwiczy a potem, że cziter bo Ukrainą objeżdża – siła jest w nogach nie w maszynie, chociaż jak w każdej dyscyplinie – skrzydlatej wronie lata się lepiej z własnymi skrzydłami (znaczy odpowiedni sprzęt do właściwej dyscypliny sportu).
A dlaczego wspieram planetarki – bo zauważyłem że … nikt ich nie wspiera poza wygodnymi i maniakami pewnych maszyn, sam będąc obecnie użytkownikiem N8 zauważam, że przy niewiele wyższych kosztach niż normalnie wygoda zaje się jakby wyższa – no ale chyba starzeje się może dlatego …
Żadnej piasty planetarnej nie rozbierzesz w polu i nie naprawisz. Po pierwsze potrzebna jest do tego odpowiednia wiedza, części zamienne, narzędzia i jednak w miarę sterylne warunki, o które ” w polu ” trudno. Dodatkowo piasty ostrzegają, że coś jest z nimi nie tak, a więc teoretycznie kiedy umiesz zadbać o swoją piastę ( regularnie ją serwisujesz ) i umiesz z niej korzystać to raczej na 95 % nic nieprzewidzianego nie powinno się stać. A zmęczenia materiału i ukręcenia osi nie jesteś w stanie przewidzieć.
Zmiana opony bez sprzętu ciężkiego? W rowerze z normalnym kołem owszem ale walka na ulicy z oponą jak od motocykla naciągniętą z niemałym trudem na szeroką obręcz z góry stawia Cie na przegranej pozycji, a więc tylko serwis i to taki gdzie wiedzą jak zabrać się do takiej opony tak aby nie pocharatać obręczy.
Jak już wcześniej napisałem nexus 3 to pancerna konstrukcja i jako jedyna z trójbiegówek posiada tą cenną zaletę, że potrafi zmieniać biegi pod pełnym obciążeniem czego przykładem jest nexus 3 w moim rowerze, gdzie zmieniam biegi tylko w ten sposób i nic złego się nie dzieje, nic nie zgrzyta i nic się nie haczy. Trochę trzeba uważać przy zrzuceniu biegu w dół, na przykład przy podjeździe (w sensie delikatniej na moment zmiany z pedałowaniem) ale zmiana w górę to pełen ogień. Piasta od środka wygląda jak nowa ale raz na sezon rozbieram ją na części pierwsze i myję, smaruję i na koniec olej przekładniowy.
W cruiserach tylko i wyłącznie albo singelspeed ale to rzadkość z oczywistych powodów albo planetarka i to przeważnie nexus 3. Montaż innego rodzaju napędu po za szczególnymi przypadkami, odbierany jest jako profanacja. Podobnie zresztą jak hamulce typu V-ki, również z oczywistych powodów. V źle współpracują z bardzo szerokimi i lakierowanymi obręczami :-)
Czy mając piastę planetarną odstajesz od grupy?
Nie wiem. Wszyscy moi znajomi mają tylko cruisery z planetarkami, wyjątkiem jest rower znajomej z singelspeedem i owszem, czasami zostaje w tyle ale jest drobną kobietą, a rower ma tak samo ciężki jak inne nasze i tak samo jak inne wyposażony bardzo grube opony, które raczej stawiają opór i z oczywistych przyczyn czasami nie daje rady.
Kiedy jadę sam, a lubię sobie pocisnąć to na asfalcie daję radę trzymać się z równo z ludźmi na góralach z kołami 26 cali i to takimi, którzy wolno nie jadą.
NG:
Nie odganiaj ludzi kijem od turystyki rowerowej na planetarkach (Nexusach) – uściślaj b. precyzyjnie – tańsze piasty to jak rozumiem 3 – 7? dodatkowo są różne wersje (z hamulcem wewnętrznym – torpedo, hamulcem rolkowym i bez hamulca do V-brake-ów) – z tych jednoznacznie wszystko z hamulcem wewnętrznym i częściowo rolkowym rzeczywiście nie nadaje się do jazdy dystansowej.
Sam mam N3 i w porównaniu z moją obecną N8 wersja SG-8R36-VS (do V-brake-ów) różnica w jakości kręcenia jest gigantyczna. Prosty test:
1. przednie koło na maszynówce Nowateca „popchnięte” palcem kręci się swobodnie jakieś 40 obrotów do zatrzymania
2. tylne koło na N8 – po ok. 25-27 obrotach się zatrzymuje
3. tylne N3 (inny rower ale sprawny technicznie z torpedem) – 7 obrotów.
4. tylne kaseta szosowa (kolarzówka wprawdzie nie moja ale w miarę sprawna – napęd kaseta szosowa) – ok .36-38 obrotów
Oczywiście test mocno subiektywny ale starałem się „popychać” koła z podobną siłą – mimo wszystko widać gigantyczna różnicę miedzy N3 „a resztą”. Nexus 8 oczywiście przedostatni ale nie jest to różnica w swobodnym obrocie aż taka duża aby demonizować (na niekorzyść) nieprzydatności planetarek w długodystansowych wyprawach.
Na niekorzyść planetarek działa przede wszystkim ich nieznajomość działania i obsługi – Polak zawsze najpierw majstruje sam a potem jak nie wychodzi (czytaj: zepsuł) to zagląda do instrukcji:
1. zmiana biegów na pełnym gazie – błąd – należy lekko odpuścić kręcąc korba zmniejsza siłą a bieg zmieni się bez zgrzytów
2. mała rozpiętość biegów – tutaj dla N8 i niżej bez minimum 2 rzędowej korby i napinacza się nie obejdzie – ale się da (w hardkorowym przypadku wystarczy sama zębatka z „ręcznie” zapinaną zębatką na przodzie – na postoju)
3. wymiana detki/opony w tylnym kole – że niby trudno – kompletna bzdura – „zielonemu” tak, wstręt z babraniem się z tyłem to … czekanie na kogoś kto podwiezie do rowerowego, dla normalnego cyklisty to max. 10 minut roboty (jedyne wymaganie to dętka zapasowa ew. łatki i POMPKA i zwykły klucz – może być mały szwedzki zastępujący wszystkie płaskie)
4. serwis uszkodzonej w trasie piasty – tutaj WSZYSCY maja rację – bez gruntownej znajomości piasty jakakolwiek w niej ingerencja w polu to … „zdechła piasta” i kupno nowej – tutaj klasyczny ma najbardziejna przewagę bo w byle jakiej mieścinie dowolny sklep posiadywa niemal wszystko co klasycznemu potrzebne.
Ta ostatnia „niefajność” piasty to zazwyczaj skutek kompletnego zaniedbania i nieznajomość pkt. 1-3 – w takich przypadkach jazda z planetarką w trasie to kłopoty.
Osobiście znam dwóch „normalnych” na rowerach pionowych/trekkingowych którzy na N8 zaliczają co najmniej 5-6 tys. rocznie – oczywiście napęd nieco zmodyfikowany bo przód to korba 2-rzędowa szosowa 50-34 i tył 16Z z napinaczem. Większość tras to płaskie z pagórami ale Beskid również był odwiedzany.
Podsumowując do N7 – tak masz racje ale już N8 może być użytkowany z małym „popychaczem” czyli 2 korbami z przodu naprawdę bezproblemowo.
Istota przyjazności sprzętu jest dobra wiedza o nim – sam wątpiłem, że się da – zrobienie samemu 200 km dla mnie (Wrocław – prawie Wieluń i z powrotem) w 8h w tempie co najmniej spokojnym to nie wyczyn wprawdzie ale … no problem.
Ogólnie z własnych i cudzych doświadczeń – długie dystanse po płaskim i po sporych pagórach – tak, po górach bez odpowiedniej modyfikacji napędu będzie co najmniej trudno.
Większość kojarzy bowiem planetarki z jedną korba z przodu – ogólnie tak bo w tym tkwi podstawowa siła i przewaga planetarek – „czystość” i olbrzymia prostota napędu (można obudować i napęd staje się praktycznie wieczny bo dostęp brudu do zabudowanego napędu jest żaden).
Przypadki nietypowe czyli rowery ludzi „biednych” to właśnie takie dziwolągi typu N8 z napinaczem od przerzutki lub Alfine (mimo że oficjalnie dopiero Alfine 8 i 11 umożliwiają stosowanie 2-tarczowych mechanizmów z przodu to nieprawdą jest że nie można ich stosować do niższych grup – sam mam N8 z napinaczem Alfine CTS500 i zmieniarką dźwigniową SLS503).
Ludzie bogaci wybierają Alfine 11 lub Rohloffa – ale 1500 zł lub 3000 zł to … cena za przyzwoity podstawowy rower w sklepach rowerowych na podstawowym osprzęcie klasycznym.
A w straty rzędu 25% po prostu nie wierzę – sam u siebie takich na N8 nie stwierdzam ;)
A co do argumentu że producenci nie produkują milionów sztuk rowerów z piastami to … spojrzyj na Holendrów a Polskę – u nas piasta to dziwadło a tam normalka i to od kilkudziesięciu lat – czy na podstawie takiej statystyki (wybiórczej) można twierdzić że … planetarek nie ma? ;)
Odpowiem trochę pokrętnie – przeciętny rowerzysta Kowalski widzi TYLKO to co jest w sklepie i to co podsunie mu pod nos sprzedawca, bardziej zorientowany nie zdziwi się widząc Cruisera z Nexusem (bo tam czysty singletrack to podstawa), trekkinga z Rohloffem (lub Alfajnem) lub poziomkę bądź trajkę z planetarką (te rowery i tak subiektywnie uważam za najbardziej miodne twory i dające najwięcej zadowolenia z jazdy – super wygodne i w wersjach dobrze zrobionych również b. szybkie)
Chciał bym podzielić się jeszcze moimi spostrzeżeniami, ponieważ mój wpis sprzed paru miesięcy już dawno przepadł, a poza tym po moich ostatnich doświadczeniach zupełnie się utwierdziłem w moich wcześniejszych obserwacjach. Ostatnio dużo jeżdżę rowerami. Na co dzień w pracy poruszam się holendrem na nexusie 3, po pracy śmigam Góralem. Miałem także okazję użytkować turystyki na Nexusie 7 i 8. Miesięcznie wychodzi mi po parę set kilometrów. W sierpniu już mam prawie 500, a przede mną jeszcze trochę… Można by rzec, ze staję się powoli doświadczonym i świadomym rowerzystą.
Ostatnio sprowadziłem moje rowery do wspólnego mianownika i górala „obułem” w wąskie szosowe opony, zaopatrzyłem w bagażnik i popędziłem w daleką podróż. Rozmiar opon zastosowałem taki sam jak mam na mieszczuchu. Wyjeździłem się trochę po porządnych górach po asfaltach. Z pełną świadomością i odpowiedzialnością twierdzę, że tańsze piasty wewnętrzne rzeczywiście mają sporo mniejsza skuteczność i sporo pary idzie w gwizdek. Czuć to jak widać różnicę między czarnym a białym. Do czego zmierzam?
Każda technologia ma swoje zastosowania. Nigdy bym sobie do miasta nie sprawił tradycyjnego napędu. Do miasta najlepsza jest piasta wewnętrzna i basta – pomimo jednak większych oporów przy kręceniu. Ale jeśli wam zależy na wydajności to uwierzcie mi – jest przepaść w wydajności. Gdy celem jest jazda sportowa, dłuższe wypady, wyprawy z bagażem to zapomnijcie o tanich nexusach. Straty rzędu 15 – 25 procent to straty na wagę dotarcia do celu, nadążenia za pozostałymi członkami wyprawy. Gdybym miał jeździć na nexusie w Aplach to chyba bym umarł. Po prostu nie dojechał bym. Rower musiał bym rzucić w przepaść:)
Nexusy nadają się do miasta i do bliższej turystyki podmiejskiej. Wybijcie sobie z głowy poważniejsze turystyczne jeżdżenie na takim rowerze. Nexusy to doskonałe napędy do okazjonalnych wypadów i osób bez ambicji rowerowych. Gdy rower ma być podstawowym narzędziem przemieszczania się to szybko poczujecie trafność lub nie napędu który wybierzecie. Nie wiem jak wygląda to w przypadku przekładni Alfine. Mam nadzieję, że dane mi będzie w najbliższym czasie przetestować tą przekładnię. Podejrzewam, że tu wydajność może być nieco wyższa, skoro ewidentnie kierowana jest do innego rodzaju rowerów.
Wracając jeszcze do meritum – myślcie co robicie. Nie idźcie pod prąd – czasami nie warto. Skoro producenci rowerów sportowych, zaawansowanych turystyków dają tam tradycyjny napęd, to robią to z jakiś powodów. Natomiast wszystkich miejskich rowerzystów zachęcam do użytkowania przekładni wewnętrznych.
Jako uzupełnienie trochę techniczne – osiągi – małe kółka nie oznaczają wolnej jazdy, ta zależy od pałeru w nogach i kondycji na jej podtrzymanie.
Czasem jadąc na swoich 20 calowych balonikach słyszę że to niemożliwe bez wspomagania – a tu proszę nic z tych rzeczy.
Istota jest dobór odpowiedniej zębatki na tyle i z przodu:
1. N8 ma wewnętrzne przełożenie 0,527-1,615
2. dopuszczalne zębatki to 16-23 – to od nich zależy zakres odpowiednika zwykłej kasety
3. dla 16Z będzie to 16/(0,527-1,615)=30,36-9,91
4. zakładając koło o wysokości 57/406 ERTO daje to wypadkową ok. 1,63m obwodu
5. przód 53Z co daje na jeden obrót 1,63m x (53Z/9,91Z) = 8,7m/obrót
6. zakładając kadencję 90 daje to 1,5 obrotu na sekundę = 1,5 x 8,7m = 13m/sekundę czyli ok. 47 km/h …
Zakładając oczywiście, że dla solo jadącego kolarza na kołach 700C nie powinienem stanowić ze śmiesznymi małymi kółkami zagrożenia .. to czasem właśnie widzę mocne zdziwienie na twarzach profi-kolarzystów amatorów kiedy małe cos na jeszcze mniejszych nieprofesjonalnych mikrokółkach co najmniej ich dogania a nawet wyprzedza ;)
Tak – moc wprawdzie nie tkwi w planetarkach ale w nogach – w każdym razie zaskoczenie bywa przeogromne i już udało mi się „nawrócić” dwóch zagorzałych kurierów na singletrackach do zmiany na N3 właśnie – zdecydowanie sa teraz za…
Ale to taka dygresja, że planetarek wprawdzie do wszystkiego nie da się wsadzić ale przy odpowiednich umiejętnościach i odpowiednim sprzęcie można wywołać „popłoch” i weryfikacje poglądów …
Jakieś 3 tygodnie temu wracając nieco noga za nogą spotkałem starszego pana z kitka z nieczesana broda na cruiserze – wspinał się piechotą na szczyt pewnej górki. Ponieważ zaciekawił mnie rower staneliśmy i przez pół h gawedzilismy – on o swoim ja o swoim – na koniec stwierdziliśmy że dwa dziwolągi się spotkały i żeśmy się rozjechali.
Ogólnie z rozmowy wynikało że:
1. najeździł się facet w życiu na sportowo, wyczynowo i po mieście
2. na starość – bo na emeryturze był, postanowił odpocząć i sprowadził sobie cruisera a Holandii – trochę do lansu, trochę jako odwyk od dotychczasowego bardzo burzliwego życia rowerowego,
3. planetarka nie była mu potrzebna – moje zdziwienie skwitował „bo na starość zacząłem lubić chodzić”
Powyższa sytuacja pokazuje – kto świadomie wybiera swój napęd w życiu temu wygodniej i spokojniej się ono toczy ;) – nie wszystkim planetarka jest potrzebna ale ten kto raz jej zazna temu trudno będzie wrócić do starych klasycznych rozwiązań – no chyba, że na emeryturze ;)
Masz rację, że żywot tej piasty przewidziany przez producenta to 25000 km jednak przy założeniu, że nikt nigdy nie zagląda do środka i tylko jeździ. Chociaż Shimano przewiduje serwis co 2 lata lub 5 tysięcy kilometrów. Sytuacja ulega zmianie kiedy zaglądasz do środka wymieniasz łożyska, czyścisz i smarujesz plus wprowadzasz swoje zmiany takie jak częściowa kompiel olejowa. Częściowa ponieważ jak sam zauważyłeś piasta nie jest dostatecznie uszczelniona.
Ja stosuję metodę rozbierania wszystkiego do momentu kiedy mam dobre dojście dla pędzla aby usunąć stary smar i nagromadzone śmieci. Smarem stałym smaruje tylko łożyska i tuleję hamulca resztę robi olej. Piasta pracuje ciszej, bardziej precyzyjnie i lepiej zmienia biegi. Olej ma tę przewagę nad smarem, że jest płynny i dociera wszędzie dodatkowo zbiera cały brud i nie powoduje dodatkowych oporów tak jak robi to smar stały.
Osobiście umiłowałem sobie nexusa 3. Jest mały, prosty i pancerny. Biegi możesz zmieniać pod pełnym obciążeniem nawet przy podjazdach. Dodatkowo można do niego zakładać koronki z dużym offsetem ( nie przeszkadza modulator ) co jest ważne w przypadku montażu bardzo szerokich obręczy i opon, czyli takich zwyczajowo zakładanych do cruiserów. Właśnie czekam na nowe koła do swojego roweru i nie wyobrażam sobie przy obręczach 80 mm szerokości założenia innej piasty niż nexus 3.
Chociaż jakiś czas temu przewidywałem taką możliwość. Jednak z powodu problemów z poprowadzeniem łańcucha i swego rodzaju delikatności 7 czy 8 biegówek wynikających z nieco odmiennej budowy wewnętrznej dałem sobie spokój.
Dodatkowo miałem okazję przejechać się rowerem z nexusem 8 i stwierdzam, że na swojej trójce jestem szybszy w trakcie przyspieszania chociaż trochę bardziej zmęczony ale jakoś nie przeszkadza mi to zbyt bardzo. Mam za to pewność, że piasta nie rozleci się na drobne jak nie odpuszczę pedałowania przy zmianie biegu.
Spoko – piasty teoretycznie mam obcykane – jedynie Nexusa 3 na gripie co roku empirycznie – prawdą jest, że N3 jest prosty jak szpadel ale wiedza o serwisie N3 i innych „shimanosów” powinna być podobna.
Serwis wykonuję raz w roku w okolicach października/listopada kiedy kończę sezon – na pierwszy przegląd N8 tez przyjdzie czas – w zasadzie będzie to jak wymiana oleju w samochodzie po 3-4 tys. po dotarciu – tam wprawdzie filtr olejowy wyłapuje większość „opilstwa z wycieractwa” tłoków w wnętrza cylindra tak z N8 po pierwszym przeglądzie wszystkie „wycieruchy z docierania” powinny się wymyć …
Wybór N8 do 20 calowego kółka był celowy i przemyślany – raz, że jest tańszy o połowę od Alfajna 8 to jeszcze wersja 8R36 premium jest technicznie nieco nowocześniejsza niż „stary” Alfajn 8 (choć uszczelnienia ma nieco gorsze) a dodatkowo pasują do niego wszystkie komponenty z serii Alfine (8 i 11) w wyniku czego można rozsądnym kosztem zbudować koło i cały rower w oparciu o planetarkę 8-biegowa i napęd 2-tarczowy na przodzie.
Wprawdzie z danych serwisowych wynika że N8 jest przewidziany na ok. 25 kkm ale nie przeszkadza to użytkować roweru „na pierwszy raz” w wersji budżetowej przez okres paru lat. Jedynie Alfajn 11 jest oficjalnie na oleju i jego dobry serwis powinien sprawić długowieczność jej użytkowania liczona w co najmniej 50-60kkm.
Nexusy i Alfajn 8 są „na smarze” a nieszczelność piasty powoduje, że olej (jeśli ktoś używa w nadmiarze) wycieka na leżącym rowerze (w sensie leży na boku) – dowiodły to testy wielu użytkowników którzy zmienili bez dodatkowych uszczelnień typu taśma poxilina itd. smarowanie na olejowe.
Zalecane empiryczne uwagi od użytkowników to coroczne zabiegi: zanurzenie najpierw w benzynie (przez parę godzin) aby rozpuścić stare smary i wypłukać brudy potem „obcieknięcie” i ponowne zanurzenie ale już w oleju przekładniowym (parę godzin i potem obcieknięcie) i przesmarowanie smarem litowym o odpowiedniej lepkości łożysk i ślizgówek – czyli ogólnie zabieg prosty i nie wymagający rozbierania piasty do cna.
W taki sposób serwisuje N3 i działa aczkolwiek z racji małych przebiegów nie powinienem w ogóle zaglądać ale nawyk rzecz potrzebna.
Z racji przesiadki na inny rodzaj roweru kosztownego samego w sobie musiałem ograniczać do niezbędnych pomysły na części a wybór N8 zamiast Alfajna 8 był patrząc z obecnego czasu użytkowania jak najbardziej poprawny – wygodny, możliwie szybki jak na moje możliwości i łatwy w użytkowaniu – w założeniu miał być miejskim jeździdłem z możliwością szybkiego przemieszczania się także po asfalcie i w lekkim szutrowo/leśnym środowisku – i takimże jest ;)
Dodając poza tematem – specjalizacja rowerów wymuszona po części komercjalizacją i maksymalizacją zysków przez producentów jak i odbiorców pragnących posiadać super-hiper-wypasioną najnowszą wersję jeździdła dwukołowego jest trochę sztuczna: wyczynowcom jak najbardziej potrzebna i korzystna ze względu na wyśrubowane osiągi (jajowate przednie zębatki, ceramiczne łożyska w piastach, lekkie i sprężyste materiały na ramę) – tam każde dodatkowe mniejsze opory w ogóle powodują WYNIK co daje kasę teamowi i samym kolarzom, nam zwykłym Kowalskim aspirującym do miana co najwyżej zaawansowanych amatorów wystarczą ekonomiczne rozwiązania (w zasadzie odpryski hi-techów z pomysłów dla wyczynowców) które sprawią, że kolejny sezon będziemy lepsi … od siebie samych z zeszłego roku ;)
Wprawdzie poziom ma przewagę bo mniejszy opór ale nie mam problemów utrzymać się w grupie zaawansowanych amatorów przez 1h jadących stałym tempem w okolicach 36-40/h na Nexusie 8 – niestety jadę zazwyczaj solo na końcu peletonu bo nikt nie chce zmian z „wystającym badylem w …”
Ale to temat na osobną wyprawkę.
Prawda moja jest taka, że efektywność jazdy przy odpowiedniej kadencji i przygotowaniu do sezonu jest podobna dla jeżdżących na klasycznych jak i na planetarnych przekładniach – problem leży w kosztach – planetarki 8-11-14 są drogie na pierwszy zakup a dopiero one dają właściwą rozpiętość przekładni która odpowiada 21-24-27 biegowym podstawowym grupom osprzętu. Ktoś kto kupuje DuraAce bądź XTR w zasadzie kupuje rower do wyczynu i planetarki są dla niego mało interesujące z racji nieco niższej efektywności jak ciężaru – nie wliczam w tę grupę bogatych dzianych pasjonatów którzy przemykają na karbonowych rowerach o wadze 3 kilogramów z napędem elektrycznym na oba koła – to zupełnie inna grupa „wyczynowców”.
Ogólnie planetarki rulez i polecam zacząć po prostu od zmiany koła w mieszczuchu na takie z planetarką, bo wychodzi najtaniej a potem mając doświadczenie przejść na coś bardziej zaawansowanego, lub odrzucić pomysł i jeździć na „normalnym” osprzęcie.
@MOCIUMPEL tutaj masz filmik jak to zrobić. Jak widzisz piasta przeznaczona pod hamulce V – ki ale po zdemontowaniu osłony ma wyjście na hamulec rolkowy czyli tak jak Twoja. Możesz sobie darować szukanie oleju shimano. Samochodowy olej przekładniowy jest dużo lepszy i kosztuje 20 pln z 1 litr. Daj mu jednak więcej czasu na ocieknięcie około 10 – 15 minut inaczej nadmiar będzie Tobie wypływał bokami przez długi czas.
https://www.youtube.com/watch?v=783bXbPooR8
@MOCIUMPEL zmiana biegu w tej piaście dokonuje się dokładnie co 90 stopni obrotu korby. To wynika z wewnętrznej budowy piasty. Bardzo dobrze, że na czas zmiany biegu lekko odpuszczasz nacisk na pedały. Nexus 8 to nie 3 i nie lubi jak jej tak robić. To też wynika z budowy wewnętrznej tej piasty. Jeżeli jeszcze nie smarowałeś piasty wewnątrz to zrób to możliwie szybko. Będziesz pozytywnie zaskoczony i zadowolony z efektu.
Trochę w temacie piast w rowerach nietypowych – od paru miesięcy jestem posiadaczem moim zdaniem przemyślanej choć odbiegającej od typowego roweru konstrukcji roweru poziomego:
Rower to ful amortyzowany SWB (krótka baza kół z wystającym nad przednim kołem wysuwanym suportem z korba szosową 53/39, na kołach 20 cali z mięsistymi oponami 2 x 2.20 (koła typowo szosowe DTH Maxxis) i Nexusem 8 wersja 8R36 na tyle. Ze względu na kilka specyficznych cech roweru poziomego taki układ uznałęm za optymalny:
– jazda typowo miejsko podmiejsko szosowo lekko leśna – tutaj wspomaganie amortyzatorów jest jak najbardziej na miejscu
– grubaśne oponki pomagają „nie odczuwać” nierówności typowych dla miast czyli kostka czy szyny tramwajowe
– i najważniejsze – planetarka – wygoda z płynnego przerzucania w czasie deptania czy to w góre czy w dół jest dla mnie teraz tak oczywista że z politowaniem patrze na rozwiązania typowe czyli kaseta tył.
Planetarka dla mnie to zupełnie inna wyższa jakość pracy z rowerem – czy stoję czy jadę to przerzucanie biegami jest b. szybkie i przy odpowiedniej kulturze deptania (na moment zmiany delikatnie słabiej naciskam na pedał – są to dziesiąte części sekundy) bardzo płynne bez zgrzytów następuje zmiana biegów. W praktyce wystarczy nawet mniej niż 1/4 obrotu korby aby mieć zmieniony bieg na wyższy/niższy. W przypadku zwykłej przerzutki jest to co najmniej 3/4 obrotu korby aby przód/tył zazębił się na tyle, że można ponownie wciskać z pełną siłą w pedalce.
Kultura zmiany biegów na poziomce jest o tyle istotna że stojąc-leżąc na światłach mogę zmienić bieg bez zejścia z roweru – po prostu pstrykam i mam.
Ze względu na obecność 2 zębatek z przodu konieczny był z tyłu dyndający napinacz – jest on jednak na tyle krótki że przy 20-calowych kołach na pełnym wyproście (jest wtedy pod kątem ok. 45 stopni do podłoża) znajduje się nad ziemią ok. 12-13 cm a mocna sprężyna jest na tyle dobra że pomimo szybkiej jazdy duktowo krawężnikowej łańcuch „nie spadywa” i nie giba się nadmiernie.
Ogólnie wrażenia po ponad 1000 przejchanych km są jak najbardziej pozytywne – planetarka się chyba dotarła bo już nie rzęzi na żadnym z biegów a łatwość i płynność zmiany biegów jest na tyle przyjemna że nie wyobrażam sobie już teraz jazdy bez takiego rozwiązania.
Do niedawna jeździłem na lekko przerobionym bTwinie sprzed 6 lat z planetarka 3-biegową – nie ukrywam że ze względu na jej wiek jak i niewielką rozpiętość biegów nie mogłem czuć się zachwycony – po prostu była i działała – taka typowo miejska krowa robocza do sklepu i do miasta. W chwili obecnej mając prawie 420% i jeżdżąc bardziej agresywnie po różnych mniej lub bardziej szosawo-terenowych gruntach stwierdzam że mając odpowiedni sprzęt i zaadaptowaną pewnym doświadczeniem kulture jazdy „na nowym wypasie” stwierdzam że to inna jakość i przede wszystkim właśnie „kulturalność” wynikająca z szybkości i przede wszystkim wygody z jej korzystania.
Ale na to ostatnie pracuje całokształt – rower poziomy – pozycja leżąca, full-suspension – redukcja wstrząsów, planetarka – szybkie i wygodne zmiany biegów, grube małe kółka – szybkie przyspieszanie i kolejna amortyzacja.
Żeby nie było że nie można tego pogonić – uzyskanie 50 km/h nie jest problemem a utrzymanie 35-38 ciągłej przez kilkadziesiąt minut po płaskim solo – no problem ;)
@KOMAR wszystkie piasty biegowe cykają. Wynika to z ich budowy. Jeśli chodzi o piasty trójbiegowe to nexus jest z nich najcichszy.
Zależy, na którym biegu jedziesz. Na jedynce cykanie jest ciche i słyszalne tylko w trakcie toczenia. Na dwójce cykanie zdecydowanie głośniejsze i słyszalne tylko w trakcie toczenia. Na trójce cykanie cichsze słyszalne w trakcie pedałowania i głośniejsze w trakcie toczenia.
Ramię reakcyjne hamulca dobrze przymocuj do ramy i użyj nakrętki samokontrującej, czyli takiej z plastikiem wewnątrz zapobiegającym samoistnemu odkręcaniu.
Piastę można trochę ucywilizować – wyciszyć w bardzo prosty sposób. Poszukaj małej strzykawki – 5 centymetrów sześciennych i grubą igłę. Nabierz do strzykawki 3 centymetry samochodowego oleju przekładniowego, ewentualnie silnikowego i powoli wstrzyknij do wnętrza piasty przez otwór w osi na popychacz. Oczywiście po uprzednim zdemontowaniu clicboxa i wyjęciu samego popychacza. Ważne aby olej był stosunkowo gęsty. Dodatkową zaletą oleju w piaście będzie szybsza i bardziej precyzyjna zmiana biegu. Przy zabiegu połóż rower na boku to grawitacja też trochę Tobie pomoże.
Co do zmiany koloru korpusu to oczywiście jest to wykonalne i widziałem takie piasty ale najlepiej zrobić taką operację przed montażem piasty w kole. Później przeszkadzają szprychy. Rozbierasz piastę i lakierujesz tylko sam korpus i ewentualnie pokrywę hamulca. Czego i w jakiej kolejności użyć ? To pytanie do lakiernika.
Gdzie nabyłeś piastę i ile zapłaciłeś ?
Cruiserman, pochwalę się, że nabyłem nexusa 3 made in Indonesia, z ośką 178mm i szerokością montażową 127mm :) co mnie cieszy bardzo, przymierzałem ją do ramy i wszystko łącznie z clicboxem pasuje! Nie pasuje natomiast ten kątownik od hamulca torpedo, będę musiał wywiercić na nim otwór w innym miejscu, by na ramię go zahaczyć, a wszystko prze poprzeczne wzmocnienie ramy rurką pod hamulec tarczowy. Ale to małe piwo, po tym wszystkim co mnie spotkało w poszukiwaniu tej piasty :)
Mam dwa pytanka do ciebie. Czy ta piasta musi tak głośno cykać podczas jazdy, czy można to jakoś wyciszyć? Drugie, rozważam pomalowanie jej na czarno sprayem, by pasowała mi do roweru. Zastanawiam się nad jakąś farbą odpowiednią, jakieś sugestie?
pzdr
Ciesze się, że moje wypociny komuś się przydają :-)
Te rowery są piękne na żywo i akurat ta firma to niezwykła rzadkość na naszych ulicach. W ciągu dwóch lat od kiedy mam swojego widziałem ( wliczając w to rower mojego kolegi ), aż trzy sztuki. Są jak Harleye. Są budowane w krótkich seriach i każdy jest inny. Mnogość malowań i wszelkich dodatków już fabrycznie jest spora, a i tak po zakupie zaczyna się rozbieranie, przebudowywanie i generalnie tworzenie. Rynek części customowych jest co raz większy, a jeżeli nie można czegoś kupić tutaj to można to sprowadzić na przykład z Niemiec gdzie jest tego dużo więcej lub w ostateczności z USA. Wyjątkiem są szprychy. Mają średnicę 2,6 mm i przy zmianie piasty lub budowie nowych kół o innej średnicy lub i szerszych, musisz szprychy w raz z nyplami zamawiać.
Ale jak trochę siedzisz w tych rowerach wszystko bez większych problemów idzie ogarnąć i zdobyć. Jak czegoś nie wiesz to jest stosowne forum z innymi takimi jak ja. Tam możesz zdobyć części i wiedzę lub zamówić zbudowanie roweru innego niż wszystko co widziałeś na ulicy. Tylko mieć stałe źródełko gotówki i można zrobić wszystko. Te rowery wyglądają jeszcze normalnie. Inną grupą są customy. Często budowane od zera, jeżdżące na obręczach 26 x 100 mm i z oponami 4,25. Naprawdę inne rowery i tych jest na prawdę mało.
Temat rzeka i mógł bym pisać i pisać, a i tak tylko bym liznął temat.
Aaa, ta rura. No to u mnie nie da rady, bo mam jednak inaczej.
Swoją drogą ładne rowery i ciekawa rama, choć trochę zbyt „ekstrawaganckie” dla mnie. Bardzo często mijam rowerzystę jadącego tak do pracy (w garniturze), a w okresie letnim także sporo ludzi jeżdżących rekreacyjnie. Widok kobiety w zwiewnej sukience na takim rowerze jest nie do pogardzenia. ;-)
Zmotywowałeś mnie i do tej rury wzmacniającej ramę dokleiłem od spodu gruby filc (bo to bardziej kształtownik w kształcie litery „C”, przez co był niewygodny w łapaniu — wżynał się w rękę mimo swojej grubości) i wstępne testy wypadły pozytywnie. Chrzest bojowy przejdzie w poniedziałek. :-)
@MACIEKR , chodzi mi o rurę z drugiej strony suportu. Dokładnie między suportem, a dolnym trójkątem. Fotka poglądowa niżej, i w tym miejscu jest nabita tabliczka znamionowa. Musisz trochę przewinąć fotki.
Rower jest tak wyważony, że kiedy tam chwytasz niesiesz całość jak walizkę, tylko lekko balansując przodem lewą ręką. Bardzo wygodne rozwiązanie ponieważ nie musisz tak wysoko podnosić i cały ciężar wisi na wyprostowanej ręce, a dodatkowo możesz sobie pomóc opierając suport i lewą korbę o nogę.
http://ratrodbikes.com/forum/index.php?threads/felt-bicycle-pics.16855/page-14
@CRUISERMAN
„ja swojego targam na czwarte piętro i łapię lewą ręką po wspornikiem kiery, a prawą za rurę między suportem, a trójkątem. Felty mają w tym miejscu odcinek rury o długości 13 cm idealnie nadający się do chwytania tych 22 kilogramów.”
Muszę spróbować czy u mnie to przejdzie.
Rower waży niecałe 16kg, co jak na mieszczucha jest znośnie, ale większość ciężaru spoczywa na tyle, jak dodasz sakwę, to już zaczyna wyraźnie przeważać.
Pomiędzy rurą od sztycy i ramą (to „damka”) mam kawałek czegoś pośredniego pomiędzy płaskownikiem, a rurą (tak 10-15cm — nie wiem czy mówimy o tym samym elemencie, takie dodatkowe usztywnienie ramy [1]) ale z racji, iż rower jest nietypowo wyważony średnio się zawsze to przydawało. Dlatego łapałem za rurę od sztycy, choć tam z kolei biegnie linka od hamulca; jak ma się spocone dłonie, to mnie coś już trafia… :D
[1] http://www.electricbikesales.co.uk/shop/images/uploads/Gazelle/Gazelle%20Orange%20Plus%20Innergy%20Battery%20Electric%20Bike%20500.jpg
@KOMAR jest opcja – wysyłka na cały świat
Niżej już masz po polsku
http://www.ebay.pl/itm/Shimano-NEXUS-SL-3S95-New-Old-Stock-1996-/291210244429?pt=US_Shifters&hash=item43cd7bb14d
@MACIEKR ja swojego targam na czwarte piętro i łapię lewą ręką po wspornikiem kiery, a prawą za rurę między suportem, a trójkątem. Felty mają w tym miejscu odcinek rury o długości 13 cm idealnie nadający się do chwytania tych 22 kilogramów.
Spokojna głowa; nie jest łatwo przypadkiem zmienić bieg za pomocą takiego gripa. Jedynie mi się to rzadko zdarza podczas przenoszenia roweru przez schody, gdy jedną ręką łapię za sztycę pod siodełkiem, a drugą za kierownicę, aby mi nie latała. W czasie jazdy: nigdy.
Jedynie podczas deszczu mam czasem taki problem, że mokra ręka (nie używam rękawiczek) czasem mi się ślizga i nie mogę przełączyć biegu na wyższy. Być może to urok gumy, którą użyto. Za to w zimę mogę użyć cieplejszych jednopalczastych rękawiczek.
Na zagranicznym forum czytałem, że jeden gość używa SA do nexusa 3 swojego i mu działa. Mówił, że to wersja do 4 biegówki co ciekawe.
Cruiserman, te manetki japońskie widzę tylko na ebay, chyba część sprzedawców ma opcję wysyłki na świat. Co do gripshifta, to cieszę się, że nie jest łatwo go tak zmienić. Kiedyś dużo skakałem na rowerze i wtedy taka manetka, nie wydawała mi się za praktyczna. W sumie teraz w obecnym bajku, nie skaczę, więc może zdać egzamin :)
Patrz co ostatnio fajnego znalazłem apropo nexusa:
http://www.ebay.com/itm/Shimano-NEXUS-SL-3S95-New-Old-Stock-1996-/291210244429?pt=US_Shifters&hash=item43cd7bb14d