W komentarzach na blogu doradzam Wam w wyborze rowerów. Pytacie o różne typy: górskie, miejskie, szosowe, trekkingowe itd. Pojawiają się pytania nie tylko o rowery nowe, ale także o używane. I tu często jest dylemat – czy zakup roweru z drugiej ręki nie będzie ryzykowny? Czy warto dopłacić do nowego roweru? W tym wpisie napiszę o moich przemyśleniach na ten temat, a niebawem przygotuję tekst o tym na co zwracać uwagę przy zakupie używanego roweru, tak by nie naciąć się na bubla. Od razu dodam, że dzisiejszy dylemat jest podobny do dyskusji o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkanocnymi. To temat rzeka i najlepszej odpowiedzi nie ma, a każdy może mieć swoje zdanie i po części będzie miał rację.
Zacznę od wad i zalet każdego rozwiązania. Nowy rower daje nam pewność, że nie brał udział w spotkaniu z samochodem, czy nie był intensywnie użytkowany na zawodach. Dostajemy również gwarancję, w zależności od producenta na dwa, trzy, czasem sześć lat, choć te dłuższe najczęściej dotyczą jedynie ramy. Zdarzają się też wieczyste gwarancje na ramę.
Dla wielu osób plusem nowych rowerów jest ich stan wizualny. A także stan techniczny, który powinien być perfekcyjny, ewentualnie do podregulowania na przeglądzie zerowym.
Zaletą jest również większa dostępność rowerów w ofertach sklepowych. Oczywiście oferta rowerów używanych też jest duża, ale jeżeli masz upatrzony konkretny model, konkretnego producenta, to często łatwiej znajdziesz rower nowy. Dotyczy to zwłaszcza rowerów mniej popularnych u nas typu fitness czy elektrycznych.
Poniżej znajdziesz materiał wideo uzupełniający ten tekst w kwestii rowerów nowych i używanych. Zapraszam do subskrybowania!
Główną wadą rowerów prosto ze sklepu, jest wyższa cena niż używanych modeli. Aczkolwiek warto rozejrzeć się za promocjami (na przykład w kupon.pl) i wyprzedażami poprzednich roczników. Tutaj rabaty potrafią sięgać 30% ceny sklepowej. Plusem jest również możliwość zakupu na fakturę VAT, jeśli chcemy używać rower w firmie. Kupując rower z drugiej ręki nie tak łatwo o fakturę.
Natomiast jeżeli chodzi o używane rowery, to najważniejszą zaletą oprócz niższej ceny jest ich, jakby to nazwać… różnorodność. Kupując nowy rower, jesteśmy niejako „skazani” na to co w danym momencie oferuje rynek. A nie musi to nam odpowiadać. Na przykład teraz producenci mają tendencję do montowania wszędzie gdzie się da, hamulców tarczowych. W prawdziwych rowerach górskich jest to uzasadnione, w innych przypadkach nie każdemu potrzebne. Znalezienie wśród używanych rowerów modelu z hamulcami V-brake, zazwyczaj nie stanowi problemu.
Z drugiej strony, jeżeli jednak chcesz być na bieżąco z nowinkami technicznymi, może się okazać, że zakup 10-letniego roweru nie ma sensu, ponieważ wymiana części na zgodne z aktualnymi standardami, będzie albo kosztowna, albo wręcz niemożliwa.
Zaletą używanego roweru jest też spełnianie zasady „co się miało zepsuć, to się już zepsuło”, a przynajmniej myślę tu o wadach ukrytych. Jeżeli coś szwankowało, poprzedni właściciel to wymienił lub naprawił. Możesz również trafić na rower od pasjonata, który nie tylko dbał o rower, ale także wymieniał części na lepsze niż zamontował producent. Sporo osób lubi ulepszać swoje rowery i warto na takie sztuki zwracać uwagę.
Wadą dla wielu osób może być problem z oceną stanu technicznego roweru. Nie zawsze jest to proste, zwłaszcza gdy za rower „zabierze się” zawodowy handlarz, który potrafi przytuszować co nieco. Na blogu znajdziecie wpis o tym, jak sprawdzić używany rower przed zakupem.
Problematyczne (choć dla wielu osób to właśnie główna atrakcja) i czasochłonne jest również wyszukanie odpowiedniego roweru. W internetowych serwisach ogłoszeniowych czy na giełdzie jest cała masa używanych rowerów. Przebrnięcie przez wiele ofert potrafi zabrać niezliczoną ilość czasu, choć dla wielu osób poszukiwanie fajnego roweru w świetnej cenie może być przyjemnym hobby. Mnie niezmiennie bawią ogłoszenia w których widnieją dwie niewyraźne fotografie i opis „Osprzęt Shimano. Stan jak na zdjęciach”. I trzeba przez takie też przebrnąć w poszukiwaniu idealnego zakupu.
Ano właśnie, czas. Musimy się liczyć z tym, że czasem na zdjęciu i w opisie rower może wyglądać świetnie, w rzeczywistości jest kupką złomu, której ktoś umiejętnie zrobił zdjęcia. Jeżdżenie i oglądanie rowerów zajmuje sporo czasu i nie zawsze udaje się za pierwszym razem trafić na to czego szukamy.
Dodatkowo, jeżeli ktoś nie czuje się na siłach by ocenić stan roweru, powinien pomyśleć nad wizytą w dobrym serwisie rowerowym, by tam sprawdzili rower. Nie każdy sprzedający się na to zgodzi, zwłaszcza przy tańszych rowerach może być mu szkoda zachodu na jeżdżenie do serwisu. W każdym razie sprawdzanie roweru w serwisie to bardzo dobry pomysł, ale też zajmuje czas.
Pewnym minusem jest brak gwarancji. Ale można trafić na rowery młode, do których sprzedający dołącza fabryczną gwarancję. Takie rowery są najbardziej łakomym kąskiem na rynku wtórnym, na wartości już sporo straciły, a są jeszcze w dobrym stanie.
Poszukując roweru używanego ponosimy także ryzyko zakupu kradzionego sprzętu. Niestety nie ma ogólnopolskiej bazy skradzionych rowerów. Można pofatygować się na posterunek Policji, gdzie być może da się sprawdzić po numerze ramy, czy rower nie jest kradziony. Ale szczerze mówiąc nigdy tego nie robiłem i nie wiem czy to tak działa. Jeśli masz jakieś doświadczenia w temacie sprawdzania kradzionych rowerów – śmiało napisz o tym w komentarzu. Są osoby, które twierdzą, że kupując używany rower, należy wymagać od sprzedającego przekazania pierwotnego dowodu zakupu. Cóż, zawsze dobrze jest go otrzymać, ale nie oszukujmy się, nie każdy je gromadzi, a często rowery miały wcześniej już kilku właścicieli, gdzie dowód zakupu przepadł. Poza tym przy rowerach starszych niż pięcioletnie naprawdę ciężko już tego oczekiwać.
Zwolennicy rowerów używanych mówią, że nie ma sensu przepłacać za powiew nowości i mimo, że rowery prosto ze sklepu są fajne, to jednak używane są tańsze o 30-50%, a nawet więcej, w zależności od stanu i rocznika.
Zwolennicy rowerów nowych mówią, że nie ma sensu ryzykować zakupu roweru, który może być tykającą bombą, bo nigdy w 100% nie wiadomo w jakim jest stanie.
Jak widzisz, każde rozwiązanie ma swoje wady i zalety. Nie chcę wyrokować co będzie lepsze. Moim zdaniem jeżeli nie znasz się na rowerach i nie znasz nikogo kto się zna – nowy rower będzie lepszym wyborem, przynajmniej będziesz mieć święty spokój po zakupie. Również jeżeli planujesz zakup roweru na wiele, wiele lat, nowy rower może być najlepszym rozwiązaniem. Będziesz mieć sprzęt używany tylko przez Ciebie i w znanych warunkach.
Rowery używane to niezły wybór dla osób, które lubią podłubać przy rowerze i zmierzyć się z ich serwisowaniem. Aczkolwiek odradzałbym zakup sprzętu w agonalnym stanie z myślą, że go zregenerujemy. Często koszt takiej operacji przewyższy wartość nowego roweru. Chyba, że myślisz o odnawianiu klasyka – to zupełnie inna historia i takim rowerom zdecydowanie warto przywracać dawny blask.
Dylemat nowy czy używany, uważam za nierozstrzygnięty :) Niebawem spodziewajcie się obszernego poradnika, na temat sprawdzania używanego roweru przed zakupem. Tymczasem jeżeli zastanawiasz się nad zakupem nowego roweru, na blogu znajdziesz moje zestawienie rowerów do danej kwoty, które polecam.
Mam rozterke zyciowa.
Miesiac temu skradziono moj rower. :( Byl oczywiscie jedyny i wyjatkowy, chodz prawie
wogole nie roznil sie od katalogowego. Dla mnie idealny. Kupowalem go ze
wzgledu na osprzet deore. wszystko dzialo fantastycznie. kosztowal mnie
1600PLN! wo byl rok 2008.
Mam teraz zyciowa rozterke. czy kupic nowy czy uzywany. Mam tez mozliwosc
„przejecia” roweru od brata. Dosc przyjemny. Giant campus na stalowej
ramie. ale wiem, jedynie tyle ze jezdzi. http://swiatroweru.com.pl/item.php?show=product&pid=39
Prosze o porade, w ktora strone skierowac mysli. Czy troche usprawnic gianta
czy moze poszukac czegos innego. Teraz malo jezdze. jednynie w weekendy
robie sobie wycieczki ~30km. Obecnie poruszam sie po warszawie i
okolicach. Nie chce wydawac duzej ilosci kasy, bo nie wiem czy znowu nie
przytrafi mi sie taka sytuacja.
Prosze o porade.
Cześć, jeżeli mało jeździsz, to taki Giant może być dobrym rozwiązaniem. Na pewno nie warto w niego zbyt dużo inwestować, aby przypadkiem nie włożyć w niego więcej, niż on jest warty :) Ale jeżeli jeździ, i wymaga tylko drobnych poprawek, to czemu nie :)
Dokładnie. Wart jest pewnie ok. 200-300 pln, więc muszę sprawdzić co wymaga wymiany. Co warto zrobić, na co zwrócić uwage, aby przerzutki gładko „chodziły”? Rower leży w piwnicy od kilku lat, więc pewnie czas i wigloć odcisnęły piętno na osprzęcie.
Na pewno wszystkie elementy trzeba dobrze wyczyścić, zwłaszcza z rdzy. Benzyną ekstrakcyjną, albo cytrusowym odtłuszczaczem wyczyścić łańcuch, zębatki na korbie i kasecie + nasmarować łańcuch olejem do łańcucha rowerowego.
Zresztą, zerknij na wpis o tym, jak przygotować rower do wiosny: https://roweroweporady.pl/przygotowanie-roweru-do-sezonu/
Dzięki za link. Już wcześniej ten artykuł obczaiłem. Okazuje się, że ten Campus odpada. Rama jest za mała (to na pewno) i ponoć była mocna gleba. Przeglądałem internet w poszukiwaniu wyprzedaży. Swoją uwagę skierowałem na crossy. Na pewnej stronie moją uwagę przykuł ten rower http://aventurasport.pl/pl/c/Crossway-Urban-20-MD/978 Skoro i tak 90% jeżdżę po ścieżkach rowerowych, to amortyzator mi nie będzie potrzebny. Obawiam się jednak kupna przez internet tego roweru. Geometria tego typu rowerów jest dla mnie nie znana. Co do rozmiaru też nie jestem pewien. Z podanego przez ciebie przelicznika dla crossów powinienem szukać 49cm. Z kolei kalkulator online, do którego link podałeś, na podstawie moich wymiarów dla szosówki wyliczył mi 52-53 cm. Nie udało mi się jeszcze znaleźć tego roweru w salonie. Nie ukrywam, że chciałbym zasmakować innych wrażeń niż jazda góralem.
Patrząc na te rowery, raczej patrz na przeliczniki dla rowerów crossowych, a nie szosowych. Crossway’e to bardzo fajne, fitnessowo-miejskie rowery. Co do rozmiaru, to najlepiej byłoby poszukać takiego roweru w okolicy i się przymierzyć.
Oczywiście, że przymiarka to najlepsze rozwiązanie. Jednak wersja urban jest chyba egzotykiem w lokalnych sklepach. Na rok 2017 merida nie ma w ofercie wersji urban. Doszukałem się w katalogu, że rama urban ma trochę inne wymiary niż „normalna”. Czy w takim wypadku lepiej jest kupić te teoretycznie mniejsza ramę czy większą. Jestem niskim gościem (172cm), więc chyba 48 cm będzie wygodniejsza. Ewentualne korekty mogę dokonać ustawieniem siodełka oraz kierownicy, prawda?
Nie, siodełko ustawia się tak, jak powinno być ustawione: https://roweroweporady.pl/jak-ustawic-siodelko-w-rowerze/
We wszystkich płaszczyznach trzeba je ustawić tak, aby pasowało do Twojej budowy ciała. Nie można potem dowolnie go sobie przestawiać.
Co do kierownicy, to tam też zbyt wiele nie podziałasz. Można wymienić wspornik na krótszy/dłuższy, ale to może zmienić charakterystykę prowadzenia roweru, co nie każdemu pasuje. No i pozycja za kierownicą się zmieni.
Napisz jaką masz długość nogi, mierzoną po wewnętrznej stronie i wyślij mi link do geometrii tego roweru. Zerknę jak to wygląda.
Dzieki za odpowiedz. Dlugosc nogi to 77cm. Tutaj jest link do katalogu. str. 146. https://issuu.com/meridapolska/docs/merida_2016_rowery/146
Wczoraj udalo mi sie znalezc w okolicy tego Cube’a http://skiteam.pl/rowery/7229-rower-cube-731000-curve.html
Przymierzalem sie do 50cm (teoretycznie mi pasuje), ale okazal sie za wysoki. 46cm z kolei byl spoko jesli chodzi o wysokosc, ale wydawal mi sie krotki. Czy moze to wrazenie ze wzgledu na przesiadke z MTB na crossa?
Na forum zadalem tez pytanie. Moze sie dodatkowo odniesiesz do niego? https://roweroweporady.pl/f/topic/1815-sklepserwis-zakup-roweru/
Chcę kupić używany rower. Znasz może jakieś wiarygodne miejsca w Łodzi, w których mógłbym się w takowy zaopatrzyć :) Nie chcę się „nadziać” na paserów lub ich pośredników, a ponadto chciałbym w miarę możliwości uniknąć sprytnych sprzedawców, którzy chcą sprzedać ładnie wyglądający rower, który do niczego się nie nadaje. Planuję kupić mtb albo miejski. Z góry dzięki za odpowiedź :)
Cześć, szczerze mówiąc, nie masz żadnej gwarancji, że nie spotkasz się z dziuplą :) Kilka lat temu taka akcja w Krakowie była, że normalny i nie taki mały serwis rowerowy, handlował kradzionymi rowerami. Czy o tym wiedzieli, czy nie…
Ale to tak na marginesie, większość (jak nie wszystkie) sklepy w Łodzi są uczciwe. Warto tylko przy zakupie żądać paragonu, faktury, rachunku – czegokolwiek potwierdzającego zakup w danym sklepie.
Ja niestety nie mam żadnych doświadczeń z łódzkimi sklepami, pod kątem używanych rowerów.
Co to za pytanie! Oczywiście, że brać nowy i tylko nowy, najlepiej w jakiejś promocji i byle nie z marketu! Żadna używka nie wchodzi w grę. Rower to nie majątek, to nie auto aby nie stać nas było uzbierać i kupić nowy. Wydasz 1500zł i masz rower na 10 lat, używkę kupisz 2 razy taniej, ale praktycznie na 2 razy krócej ci starczy i w dodatku masz gorszy komfort jazdy. Nie widzę najmniejszego sensu kupowania rowerów używanych.
Co do dowodu zakupu. Sprzedawca powinien od razu zgodzić się na zawarcie umowy kupna-sprzedaży. Takiej jak przy zakupie auta. Teraz szukam używanego roweru i na pewno na taką umowę będę się decydował. Złodziej będzie się wykręcał. Tak jak piszesz rozmowa o tym czy nowy lepszy od używanego nie ma sensu. Ważne aby nam odpowiadał w 100%.
Od tygodnia jestem posiadaczem tego rowerka. Zapłaciłem 500 zł. Warto było?
Pewnie, że warto :)
Dziękuję za odpowiedź. Też mi się tak wydawało, ale chciałem zasięgnąć fachowej opinii. Rowerek sprawuje się wyśmienicie, jak na moje potrzeby i oczekiwania. Powróciłem do jazdy rowerem po ponad ćwierćwieczu, omg ja już taki stary jestem :( Póki co walczę z bólem tyłka :D
Pozdrawiam pana, panie Łukaszu oraz wszystkich miłośników kolarstwa.
Pozostanę stałym czytelnikiem tej genialnej strony :)
Grzegorz J.
Dzień dobry Panie Łukaszu,
Szukam uniwersalnej maszyny, którą będę mógł z uśmiechem wjechać wszędzie. Jeżdżę głównie po utwardzonych drogach dlatego zależy mi na prędkości. Rower musi być jednak wytrzymały i wygodny również w miejscach takich jak las czy wiejskie piaszczyste drogi. Mam 25 lat, 181cm wzrostu i ważę 82kg. Do tej pory użytkowałem MTB Yukona 26cali. Bardzo sobie cenię ten rower ale nie sądzę abym potrzebował górala. W lesie jest super ale jak jadę gdzieś dalej to brakuje mi prędkości i lekkości. W tym roku odświeżyłem stalowego Gianta x600 28cali i cieszę się znacznie szybszą jazdą na nim. Często jeździmy z narzeczoną (też ma yukona) i wtedy jazda to czysta rekreacja bez wyczynowych aspektów.
Podsumowując, rower musi nadawać się do rekreacji i wolniejszego tempa ale też musi stwarzać możliwości do jazdy szybszej, bardziej wyczynowej.
Przed sezonem wpadł mi w oko model Anyroad. Przymierzałem się do niego w salonie Żuchliński Gdynia i byłem pod wrażeniem. Malowanie anyroad’a 1 jest dla mnie przepiękne dlatego będę preferował tą wersję. Z zakupem się wstrzymałem ponieważ jestem w trakcie przenoszenia swojego życia do Białegostoku ale myśl o nowym rowerze nie daje mi spokoju.
Czy do moich potrzeb anyroad będzie się nadawał? Czym różni się od modelu Revolt 3? Czy bananowa górna rura ramy to tylko zabieg kosmetyczny czy kryje się za tym jakiś cel? (w sumie to jedyny aspekt roweru, który nie daje mi spokoju – nie wiem czy mi się podoba czy nie, bo czasem wydaje mi się to mało męskie). Czy miał Pan okazję na nich jeździć? A może poleci mi Pan inne rowery nadające się do moich potrzeb? Nie spieszy mi się dlatego budżet mogę rozciągnąć z 3500zł do 4500zł (maksimum absolutne).
Hej, Giant eksperymentuje z wyglądem ramy, zobacz jeszcze model Fastroad, też jest w tym typie. Czy „męskie” czy nie? Czy się podoba czy nie? Nie mi oceniać. Na pewno Anyroad bije na głowę wyposażeniem Revolta, kwestia jeszcze czy warto dopłacać.
Jeżeli chodzi o inne rowery z tej ciekawej grupy, bo nawet nie wiem jak ją określić, bo to połączenie roweru przełajowego z hmmm… no to ciekawe połączenie. W każdym razie ja nie mam nic podobnego na oku, ale musiałbyś poszperać po ofertach producentów.
Fastroad mi się bardzo podoba ale to chyba jednak rower, którym po piasku i lesie nie pojeżdzę? Może do moich potrzeb odpuścić anyroad’a i szukać typowej przełajówki?
Myślałem np. o Kona JAKE , szkoda, że JAKE the SNAKE jest tak drogi bo ma carbonowy widelec, ale gdybym trochę poczekał to kto wie,
lub SPECIALIZED Diverge Elite A1 (wyglądem niszczy wszystko co do tej pory widziałem :) , a dla mnie, rower musi też wyglądać )
Chcę rower, który będzie służył kilka lat, z zakupem mi się nie spieszy bo wolę coś super trochę później, niż coś zwykłego na już :)
To czy rower gdzieś wjedzie, czy nie, w dużej mierze zależy od opon. Ja w swoim używam na co dzień Schwalbe Kojak, ale gdy jadę gdzieś, gdzie wiem, że zjadę z asfaltu, to zakładam Schwalbe CX Comp.
Witam. Panie Łukaszu czy warto jest zainteresować się tym rowerem? https://olx.pl/i2/oferta/meski-rower-giant-ligero-rs3-CID767-IDavam3.html#:e0f16d92f1
Pozdrawiam
Artur
Bardzo fajny rower i jeżeli tylko jest w dobrym stanie, to będzie świetny wybór.
Witam. Byłem, zobaczyłem i kupiłem;) rowerek okazał się tylko z rama L a nie Xl. Według specyfikacji powinien być na osprzęcie Deore i alivio a jest cały na Deore. Cena jaka zapłaciłem ostatecznie to 900 pln oczywiście kupiony z umową.
Przyznam, że od dłuższego czasu rozglądam się za rowerami, zarówno używanymi, jak i nowymi i nie potrafię wybrać. Na ogół w sklepach, jak i os. prywatnych mam wrażenie, że chodzi im wyłącznie o to aby wcisnąć mi sprzęt. Ja chcę coś wygodnego, bezpiecznego no i w moim, babskim stylu ;)
A co w przypadku same osprzętu: stare komponenty np deore xt kontra nowe np acera. Co będzie lepsze? Zakładamy, że stare, ale w miarę zadbane.
Wszystko zależy od tego jak bardzo są zadbane :) Ale ja bym się decydował na XT.
witam
Chcę kupić jakiś dobry mtb „full” – mam na oku używany canonndlae rize 26 ” z 2009 roku. stan na zdjęciach dobry. powiedzcie czy warto kupować 6 letni full, czy lepiej szukać czegoś nowszego, i czy w lepsze 29” czy 26 w góry?
Cóż, to zawsze będzie dylemat, choć akurat w przypadku fulli zakup używanego roweru na pewno przynosi dużą oszczędność w cenie zakupu. Jeżeli tylko rower jest w dobrym stanie, to czemu nie.
A czy 26 czy 29. Cóż, kiedyś wszyscy jeździli na 26 i było dobrze. Dziś wszyscy przesiedli się na większe koła i w zawodowym MTB obstawiam, że niewielu jeździ nawet na 27,5″. Ale zawodowcy, zawodowcami. Jeżeli 26 Ci pasuje, to bierz :)
Chcę kupić jakiś dobry mtb „full” – mam na oku używany canonndlae rize 26 ” z 2009 roku. stan na zdjęciach dobry. powiedzcie czy warto kupować 6 letni full, czy lepiej szukać czegoś nowszego, i czy w lepsze 29” czy 26 w góry?
Chcę kupić jakiś dobry mtb „full” – mam na oku używany canonndlae rize 26 ” z 2009 roku. stan na zdjęciach dobry. powiedzcie czy warto kupować 6 letni full, czy lepiej szukać czegoś nowszego, i czy w lepsze 29” czy 26 w góry?
Witam
Chcę kupić jakiś dobry mtb „full” – mam na oku używany canonndlae rize 26 ” z 2009 roku. stan na zdjęciach dobry. powiedzcie czy warto kupować 6 letni full, czy lepiej szukać czegoś nowszego, i czy w lepsze 29” czy 26 w góry?
Też myślałam, że używany będzie dobrym pomysłem. Mąż wygrzebał swój „młodzieżowy” rower z piwnicy, a ja nie miałam, żadnego, a ponieważ jesteśmy młodym małżeństwem na dorobku, nie chciałam wydawać dużo, ale marketowego badziewia też nie chciałam.
Po prawie dwóch tygodniach poszukiwań trafił się 8 letni SCOTT. Rama większa niż z wymiarówki by wynikało, osprzęt prawie w całości Alivio, jakieś pojedyncze części Acera. Oglądaliśmy go osobiście. Piasty chodziły cicho, tylne koło do centrowania, przednie ok, praca korby bez uwag, hamulce w porządku (jedynie z przodu klocki do wymiany za niedługo), przerzutki… tu miałam dylemat. Nie zmieniały się zupełnie bezproblemowo, ale kolega, do którego dzwoniłam, powiedział, że o ile nie są pokrzywione, to da się wyregulować.
Rama stalowa, całość całkiem lekka: 14kg. Największym minusem był wygląd. Rower był malowany, ale nie wydaje się, że u profesjonalisty. Podpora łańcucha była owinięta czarna taśmą izolacyjną. Chwyty mocno wyeksploatowane, ale to akurat najmniejszy problem. Koniec końców wzięłam za mniej niż 500zł (zbiłam na centrowanie koła i nowe klocki hamulcowe na przód). Przejechałam majówkę, w sumie 70 km i stwierdziłam, że kurczę wolę nowy ;)
Głównie za wygląd. I jednak dopasowanie ramy to podstawa. Moja większa rama zaskutkowała bólem części krzyżowej kręgosłupa, zmęczeniem nadgarstków oraz urazem kolana, który „wylazł” kilka dni później przy ćwiczeniach na stepie. Mimo, że siedząc na rowerze wydawało się, że będzie ok. SCOTTA odsprzedałam, a w jego miejsce zakupiłam już nie tak markowy, ale za to cały na Alivio Lazaro Elitary za bardzo fajne pieniądze.
Polecam jednak nowe. Chyba, że komuś nie zależy jak wygląda rower, ale nad tym trzeba się dobrze zastanowić, bo mnie na początku tez nie zależało.
Ja osobiście mam różne doświadczenia z „używkami”, w moim obecnym rowerze(używanym) było parę rzeczy, które okazały się wadliwe.. Mam kumpla, który kupuje rowery używane ze Stanów i sprzedaje je po kilku miesiącach jeżdżenia, często z zyskiem. Często stan tych maszyn niczym nie różni się od nowych ze sklepu . Wiem, że na pewno na przyszły sezon będę się rozglądał za czymś nowym :)
ja tez mam uzywany rower i sprawia mi wiele radosci i przyjemnosci. na nowy z tym osprzetem trzeba wydac mase kasy, a tak mozna miec super sprzet
mam pytanie. ktore v breki sa lepsze? lx czy avidy 7?
Cóż, myślę, że na to pytanie ciężko będzie odpowiedzieć, bo nieraz czytałem dyskusje, gdzie każdy z tych hamulców miał swoich zwolenników.
Tak więc weź te, które Tobie bardziej podchodzą.
witam. przez 5 lat pracowalem w serwisie rowerowym w Niemczech i zdecydowanie jestem za uzywanym ale za to lepiej wyposazonym rowerem,ktory dobrze eksploatowany i serwisowany posluzy wiele lat.
Cześć. Jeśli chodzi o mnie jestem zielony w temacie rowerów
i teraz chciałem sobie kupić Kross Evado 4 2015 nówkę w Łodzi. I nie wiem czy
jest to dobry wybór czy w tym segmencie są równie fajne lub lepsze rowery do
jeżdżenia po asfalcie i dodatkowo po drogach polnych. Przez to, że jestem
zielony w tym temacie chyba jest skazany na kupno nowego roweru, gdyż nie będę w
stanie wychwycić niuansów związanych z rowerami używanymi.
Nie jestem na bieżąco, więc nie powiem Ci czy to drogo ale
jeśli nie jeżdzisz po mokrym, błocie czy śniegu to hydrauliki Ci raczej niepotrzebne, wybierając v-brake za tę samą cenę powinieneś dostać lepszy osprzęt bo tu szału nie ma, podobnie z amorem, jeśli te Twoje polne drogi są równe to możesz sobie podarować
Hej, jeśli koniecznie muszą być tarczówki, to ten Kross będzie niezłym wyborem. Ale jeśli wolałbyś lepszy osprzęt, ale z hamulcami V-brake, to zerknij jeszcze na Unibike Viper GTS.
Wiem, że to może głupie pytanie, ale w jakim stopniu jestem
tam lepszy osprzęt? Widzę, że jest większa liczba przerzutek bo 27 i komponenty
w większym stopniu od Shimano. I czy jest to o tyle lepszy osprzęt by dopłacić
300zł. Dodatkowo mam pytanie jaka jest opinia odnoście Merida crossway 40-MD. Generalnie opcja z
Unibaikiem się podoba bo można go kupić w Piaście a sklepów Krossa w Łodzi jak
na lekarstwo.
W obu rowerach na całe szczęście są tylko po dwie przerzutki :) Unibike ma 27 przełożeń, a Kross 24, ale to akurat nie jest żaden wyznacznik.
Unibike ma przednią i tylną przerzutkę o klasę wyższą, lepszą korbę, moim zdaniem pewniejsze piasty.
Jeżeli chodzi o Krossa w Łodzi, to ma go sklep na Łagiewnickiej przy skrzyżowaniu z Porzeczkową.
W Twoich wpisach pojawiają się różne marki rowerów ale nie spotkałem się z rowerami SKILLED. Czy spotkałeś się z tą marką a jeśli tak to podziel się swoją opinią np. Skilled gold.
Nie znam tej marki i z tego co widzę na ich stronie, zajmują się głównie produkcją na eksport. Modelu Gold nie mogę znaleźć w ich katalogu, bo tam rowery mają zazwyczaj swoje numery zamiast nazwy. Tak więc jak masz jakiś link, to podeślij.
Ja kupiłem szosówkę używaną. Na zdjęciach w stanie bardzo dobrym. Po rozpakowaniu już było troche mniej kolorowo. Niestety ktoś na chama połączył klamki Campagnolo z kasetą Shimano. Jednak ja kupowałem w celu wypróbowania jak jeździ się na szosie. Spasowało mi więc wymieniłem cały osprzęt na nowy, została tylko rama i cenowo wyszło i tak taniej niż kupowałbym na tym osprzęcie nowy rower.
Kupilem w zeszlym roku uzywany Wheeler Comfort Pro 50, jezdzony tylko przez rok po miescie praktycznie. Zaplacilem za niego 700 zl, a jego osprzet wyglada tak:
rama: Alloy 6061 D.B. Tubes , 68mm B.B Shell, 1 1/8″ Intergrated Head Tube
rozmiar: 19″
wielkość koła: 26″
widelec: RST CAPA T Preload adj. 80mm
ster: VP MH-501 / 1 1/8″
wspornik kierownicy: WBP MTS-D367-5 Alloy Adjust Stem 25.4
hamulce: ALLOY V-BRAKE
łapy hamulca: SHIMANO ST-EF51
obręcze: JALCO AX-18
szprychy: Steel 14G
piasta przód: KT-A15 / 32H
piasta tył: WBP KT-A12 32H*14G*135
kaseta: SHIMANO MF-Tz21 / 14-28T.
opony: KENDA K-905 26×2.3
korba: SHIMANO FC-M131
środek suportowy: VP BC-73 68*122.5
przerzutka przód: SHIMANO TX50
przerzutka tył: SHIMANO Acera
manetki: SHIMANO ST-EF51
pedały: VP-877N
siodło: VL-3126 D2
liczba biegów: 21
Obecnie jestem bardzo zadowolony. Dopiero co zaczynam przygode z rowerem. Od zawsze lubilem jezdzic, ale teraz podchodze na powaznie do tematu.
ów artykuł i mój problem nakłonił mnie do napisania prośby do Ciebie – niestety przy zakupie używanego roweru nie mamy tak dużych możliwości wybory konfiguracji i często tego typu zakup wiążę się z jakimiś kompromisami. W moim przypadku był to znaleziony idealny model roweru, z idealną ceną i w idealnej kondycji jednak z ciut za małą ramą – 19′ (a szukałem 21′). Jest OK ale niestety po dłuższej jeździe pojawiają się bóle na plecach.
Moim marzeniem byłoby znaleźć rzetelny artykuł na temat „jak powiększyć rower o kilka cm/cali w przypadku zbyt krótkiej ramy”. Fajnie byłoby jakbyś rozważył moją propozycję. Jestem kompletnym laikiem i nie mam pojęcia co muszę wiedzieć by dokonać takich modernizacji, jakie parametry znać by zrobić to samemu i o jak bardzo można polepszyć granice komfortu jazdy.
Wymiana mostka na inny z innym wzniosem i długością; wymiana kierownicy, zmaiana widelca – możliwość zastosowania podkładek. To są jednak ćwierćśrodki, które pozwalają na korektę w sensowny sposób zaledwie w niewielkim stopniu – większe ingerencje w ten sposób wpływają negatywnie na zachowanie roweru.
Rama 19 cali nic nie mówi, tak jak 21 cali. Bo zależnie od producenta,typu i geometrii ramy praktycznie wszystkie składowe geometrii mogą być bardzo różne.
Mam 185 cm wzrostu i górala ze spacerową geo, 20,5 cala – bardzo wysoka główka ramy i bardzo krótka górna rura, drugą ramę 19 cali sporo dłuższą i z niską główką. Gdybym patrzył tylko na cale to pierwsz rower musiałby być z ramą 22 cale żeb zapewnić mi sensowne „wyciągnięcie” za to nie byłbym w stanie ogarnąć go kroczem.
ponadto siodełko przesuwa się przód-tył, być może teraz masz za bardzo z przodu? mostek na klinie można ustawić wyżej.
natomiast jeśli rower jest za niski to wymiana sztycy na dłuższą
a tak na poważnie – brzeszczot w dłoń, dosztukowujesz kawałki rurek, spawarka i gotowe!
Niestety, dlatego producenci robią różne rozmiary ram, by każdy mógł wybrać coś dla siebie – późniejsze dostosowywanie roweru jest bardzo, bardzo trudne, albo wręcz niemożliwe.
Można kombinować z wymianą wspornika kierownicy na dłuższy, ale nadal jest to tylko półśrodek.
Ja w ub. roku zdecydowałem, że kupię używanego trekkinga i zrobię to na jesieni. Po wielu nieudanych licytacjach (myślę że co najmniej 10) na allegro udało mi się zdobyć Pegasus Solero SL Disc za 800 zł. (nowy od 2600-3400 zł.) w bdb stanie i z rachunkiem.
Od zakupu robię nim regularnie ok. 100-150 km miesięcznie (dojazd do pracy), więc w sumie niedużo, ale po tych przejechanych kilometrach widać już na nim ślady użytkowania. Myślę że rower nowy w tej cenie wymagałby już wkładu finansowego. Na dzień dzisiejszy zmieniłem tylko łańcuch.
Znajoma ostatnio kupiła rower miejski w Auchan za 700zł i szczerze mówiąc nie polecił bym go nikomu.
Ojczym pracuje w Niemczech a że żyłka graciarza jest w nim nader obecna to weekendy spędza na słynnych „flomarkach” a co za tym idzie czasami przywozi ciekawe rowerki. Większość rozchodzi się po rodzinie i znajomych a są to osoby jeżdżące bardzo rekreacyjnie i w ich przypadku mowa o tysiącach kilometrów raczej nie ma miejsca, liczy się wygoda, stan techniczny/wizualny i wszyscy bardzo sobie chwalą to co udało im się kupić za kilkaset złotych. Sam klika z tych rowerów objeździłem no i aż tak kolorowo w moim przypadku nie jest ale mimo wszystko nie ma powodów do narzekań, wiąże się to z tym że km robię sporo no i nie ma się co oszukiwać ale z wymianą takich elementów jak napęd,opony,klocki,pancerze każdy kto jeździ więcej niż do warzywniaka i z powrotem musi się liczyć, sam też przez to sporo przy tych rowerach spędziłem na ciągłym serwisowaniu bo zawsze coś nie gra, nieraz bywa i tak że poświęcam najsłabszego w stadzie po to by z jego organów podratować inne rowery. Na szczęście mam nadzieję że etap ten mam już za sobą bo od jakiegoś czasu zarabiam sam na siebie i po długich przemyśleniach i jeszcze dłuższych poszukiwaniach dzisiaj na moim podwórku stanął używany cross GIANT ROAM 0. Cieszę się bardzo bo był kupowany wysyłkowo i wiązało się się to z dużym niepokojem ale na szczęście niepotrzebnym bo rower jest w świetnym stanie wizualnym a napęd wskazuje na bardzo znikome użytkowanie.
Podsumowując (dla nieuważnych) wnioski są dwa – 1 – kluczowe znaczenie to odpowiedź na pytanie do czego nam ów rower oraz to jakie dystanse będziemy nim przebywać oraz – 2 – to że zakup używanego roweru może być bardzo dobrą inwestycja ale wymaga to wiedzy, sporo czasu i nie ukrywajmy ale również dozy szczęścia. Aha no i dobrze by kupujący używkę lubił i był w stanie sam sobie przy niej „podłubać”