Jaki rower kupić: górski, crossowy czy trekkingowy

Pytanie zadane w tytule wpisu może się na pierwszy rzut oka wydawać banalne. Bo pierwsza odpowiedź jaka ciśnie się na usta jest taka: kup taki rower jaki Ci najbardziej odpowiada. Nieraz dostaję od czytelników właśnie takie pytanie. Ktoś nie jeździ dużo, nie ma większego doświadczenia z rowerami, nie wie jakiego typu rower wybrać i chce się dowiedzieć jaki jest „najlepszy”. Specjalnie biorę to słowo w cudzysłów, ponieważ gdyby istniał rower, który będzie bardzo szybki na asfalcie, ale jednocześnie da sobie radę na ostrym górskim odcinku, to nikt by nie produkował innych rowerów :) A wiele osób właśnie takiego roweru szuka, swoistego świętego, kolarskiego Graala. Na początku rozwieję te złudzenia, każdy rower jest stworzony do specyficznych zastosowań i choć jest sporo uniwersalnych rowerów, to są one po prostu rozsądnym kompromisem, który próbuje połączyć ogień z wodą.

Swego czasu wysnułem teorię, że najwygodniejszym rowerem do poruszania się po mieście będzie rower górski. Głównie ze względu na szerokie opony, które dobrze amortyzują dziurawe drogi i wysokie krawężniki. Sam kiedyś sobie żartowałem z osób, które kupują rower górski, tylko po to by jeździć nim po osiedlu. Ale z czasem doszedłem do wniosku, że nieważne do czego rower został stworzony, ważne czy jego używanie w danych warunkach jest uzasadnione. I jazda góralem w mieście jak najbardziej jest. Może w bogatszych niż Polska krajach niekoniecznie, ale u nas jazda rowerem to często walka o przetrwanie, gdzie przynajmniej komfort jazdy będzie większy.

Ale wracając do wyboru roweru. Kategoryzując je możemy przyjąć prosty podział ze względu na rodzaje rowerów: rowery górskie w góry, rowery trekkingowe na turystyczne wyjazdy, rowery crossowe trochę na asfalt, trochę na lekkie bezdroża. Tylko spójrz na przykład, który podałem ciut wyżej. Nikt przecież nie zabroni nam jeździć góralami po mieście, czy wybrać się crossem w góry. Trzeba tylko zdawać sobie sprawę z ograniczeń, które przed nami staną.

Postaram się teraz w kilku podpunktach wypisać wady i zalety każdego typu roweru. Znając je łatwiej będzie wybrać odpowiedni rower dla siebie. Zakładam, że szukamy roweru do amatorskiej i bardziej rekreacyjnej jazdy.

Rower górski

Rower górski
Kross Level B3

– Szerokie opony, które dobrze amortyzują nierówności i pozwalają na łatwiejszą jazdę w terenie, ale można oczywiście włożyć węższe wedle uznania i potrzeb.

– W zależności od geometrii ramy można na nim siedzieć w bardziej pochylonej lub wyprostowanej pozycji, najlepiej przed zakupem to sprawdzić.

– Do wyboru koła 26, 27.5, 29 cali, choć obecnie w wyższych modelach koła 26″ już się nie pojawiają.

– Często konstrukcja roweru górskiego jest bardziej pancerna: mocniejsze obręcze, solidniejsza rama. Ale oczywiście wiele zależy od budżetu.

– Skok amortyzatora w góralach (z przednim amortyzatorem) to najczęściej 80-100 milimetrów. Choć zdarzają się modele z kategorii trail (ścieżkowce), które wyposażono w większy skok 120-140 mm.

– Rowery górskie to nie tylko hardtaile (czyli takie, jak widać na zdjęciu wyżej – z jednym amortyzatorem). W sklepach dostępnych jest wiele typów rowerów górskich, przykładem niech będzie rower enduro Kross Moon z pełnym zawieszeniem.

– Zazwyczaj napęd skrojony jest pod jazdę terenową, czyli ma dostępne bardziej „miękkie” przełożenia, które ułatwiają podjeżdżanie.

Rower trekkingowy

Rower Trekkingowy
Romet Gazela

– Węższe opony, które zapewnią komfort na asfalcie, ale także pozwolą na szybszą jazdę. Można je wymienić na szersze (i jednocześnie wyższe), trzeba tylko pamiętać o błotnikach i konstrukcji ramy.

– Dodatkowe wyposażenie: każdy rower trekkingowy ma fabryczne błotniki, bagażnik, stopkę, a także w wyższych modelach oświetlenie na dynamo (najlepiej w schowane w piaście), ergonomiczną kierownicę, czasem pompkę.

– Wygodniejsza i bardziej wyprostowana pozycja za kierownicą niż w góralu, choć znów wiele zależy od geometrii konkretnego roweru.

– Najczęściej rowery mają koła 28 cali (obręcz ma identyczną średnicę co koła 29 cali, różnica tkwi wyłącznie w wysokościach opon), ale można znaleźć trekkingi z kołami 26 cali.

– Można znaleźć rower ze sztywnym widelcem. Takie rowery są lżejsze i amortyzator nie pochłania niepotrzebnie energii podczas pedałowania. No chyba, że kupimy rower z możliwością blokowania amortyzatora, np. Kross Trans Global. Co ciekawe sztywne widelce można znaleźć albo w najtańszych rowerach trekkingowych, albo w tych z wyższej półki. Na średniej półce cenowej dominują amortyzatory (zapraszam do lektury wpisu – Amortyzator czy sztywny widelec).

– Amortyzator ma najczęściej 50-65 milimetrów skoku. Do jazdy po asfalcie i szutrowych drogach nie potrzeba więcej.

– Rowery trekkingowe mają trochę słabszą konstrukcję, mniejsze przekroje rur ramy, mniejszą średnicę goleni amortyzatora. Ale nie są też narażone na uszkodzenie jak górale.

– Napęd najczęściej pozwala na uzyskanie twardszych przełożeń. Standardem jest korba z tarczami 48/36/26.

Rower crossowy

Rower crossowy
Kross Evado 4.0

– Teoretycznie można by powiedzieć, że jest to rower trekkingowy, tylko bez akcesoriów. U wielu producentów tak właśnie jest. U części z nich rowery crossowe mają ciut bardziej agresywną geometrię, choć nadal jest ona komfortowa.

– Tutaj koła to też 28 cali, opony najczęściej mają szerokość od 38 do 44 milimetrów. Śmiało można włożyć szersze (i wyższe opony), choć przed zakupem warto sprawdzić czy zmieszczą się w ramie/widelcu oraz czy przednia nie będzie ocierać o but podczas skręcania. Do bardzo wielu rowerów crossowych nie uda się włożyć opon o szerokości np. 2,35 cala, co w góralach uda się bez problemu.

– Sztywne widelce też tutaj występują, ale bardzo sporadycznie. Ze sztywnymi widelcami są produkowane rowery typu fitness, ale te postawiłbym ciut bliżej roweru szosowego niż crossowego. Choć to temat na osobną dyskusję, na którą zapraszam do wpisu o rowerach fitnessowych.

– Amortyzator ma najczęściej 50-65 milimetrów skoku. Do jazdy po asfalcie i szutrowych drogach nie potrzeba więcej.

– Rower crossowy zazwyczaj jest wyposażony w napęd dokładnie tego samego typu, co w rowerze turystycznym (trekkingowym).

Rower górski czy crossowy? A może trekkingowy?

Przygotowane przeze mnie zestawienie mogło odpowiedzieć na sporo Twoich pytań, ale jednocześnie zasiać jeszcze większy zamęt. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Przecież do roweru górskiego czy crossa też da się założyć błotniki i bagażnik. Przecież do crossa i trekkinga da się często założyć szersze opony. Przecież pozycję na rowerze da się trochę wyregulować mostkiem i kierownicą.

Ja od siebie powiem tylko tyle, że do sporadycznej jazdy po asfalcie i ubitych drogach gruntowych wybór nie ma większego znaczenia. Najważniejsze by rower był dobrze dopasowany rozmiarem ramy, ale to na jaki typ się zdecydujemy, to już rzecz gustu. Ale do typowej jazdy po górach (off-road), oczywistym wyborem będzie rower górski. Zdarzyło mi się kiedyś wjechać crossem na niewielki szczyt w Beskidzie Żywieckim, ale okupiłem to późniejszą wymianą obręczy. Rower trekkingowy zapewni najwygodniejszą pozycję, będzie zatem optymalnym wyborem na dalsze, asfaltowe podróże. Ale jeżeli podczas tych podróży planujesz zawadzić o pustynię czy kamieniste drogi – pomyśl o rowerze górskim z odpowiednimi oponami. Rower crossowy będzie kompromisem na niewymagające trasy asfaltowe i gruntowe.

Warto przejechać się na rowerach znajomych, popytać o ich doświadczenia. Liczę też na Waszą dyskusję w komentarzach. Do jednego wniosku pewnie nie dojdziemy, ale pogadać zawsze warto :)

 

Zapraszam również do lektury cyklu podobnych wpisów z serii „Jaki rower kupić”:

1. Jaki rower kupić do konkretnej kwoty

2. Rower górski, crossowy czy trekkingowy

3. Rower szosowy, gravel czy przełajowy

4. Rower górski czy gravelowy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

272 komentarze

  • Witam szanowane grono forumowiczów i pana przewodniczącego Łukasz :) chciałem zaciągnąć porady odnosnie zakupienia nowego roweru ponieważ mojemu startemu poczciwemu prostemu goralowi unibaika niedługo minie 10 rok intensywnego uzytkowania :) i największy dylemat mam zwiazany z tym czy nie przesiąść się z górala na crossa ponieważ zdaża mi się wyskakiwac na dłuższe kilkudniowe wypady po różnych trasach dużo asfaltu szutru ale zdarzają się również lasy bezscieżkowe tylko trochę obawiam się tych krosow ponieważ kawał ze mnie chłopa powyżej setki i prawie 2 metry i obawiam się o żywotność takiego roweru czy moglbys mi doradzic co by było lepsze w moim przypadku z gory dzięki :)

    • Cześć, jeżeli ważysz tylko trochę powyżej setki, to o nic się nie martw, rower crossowy spokojnie da radę. Druga opcja to rower górski na kołach 29″, z ewentualną zmianą opon zaraz przy zakupie, żeby na „traktorach” nie jeździć, jeżeli chcesz też po asfalcie pośmigać.

      Nie napisałeś jaki budżet wchodzi w grę, ale Unibike nadal robi bardzo, bardzo fajne rowery.

      Ja na dłuższe trasy w niezbyt trudnych warunkach wybrałbym crossa.

  • ja zaczynałem od miejskiego 3 biegowego krossa(nexus),dzis posiadam dwa gorale(26.29),zaraz po zakupie krossa pojawił sie trekking(uzbrojony po zęby,tarczowe hydrauliczne hamulce,napęd deore etc),będąc poza Polska przez pare miesięcy brakowało mi jazdy na rowerze,oczywiście nie mogłem sobie pozwolić na pare rowerow to tez wybór padł na hybrydę bullsa z 8 biegami w piascie alfine na wmiarę szerokich oponach,rower ten świetnie zachowywał sie w miejskiej dżungli(Londyn)oraz zdał egzamin w lekkim terenie(bezdroża,łąki,szutrowa nawierzchnia),teraz po powrocie wszystkie 4 rowery(pierwszy rower sprzedałem) przechowuje w moim 44m2 mieszkaniu,szczęście ze jest to parter:-),no jakoś sie da

  • Witajcie – jeżdzę na rowerze od 20 lat (kurier rowerowy, wyprawy z sakwami po Europie, dojazdy do pracy po 80 km dziennie w dwie strony z sakwami). Zastanawiam się nad zmianą roweru. Mam górala na dobrym, starym osprzecie XT m737 i amorze Marzocchi Z3. Jak dotąd uważałem, że góral do sakw będzie najlepszy i nie zmieniłbym zdania gdyby nie to, że zaczynam mieć problemy z bólami kręgosłupa w okolicy lędźwiów. Od lat nie interesowałem się rynkiem rowerowym i wyszedłem z obiegu obawiam się … ;-)

    Skłaniam się w stronę trekkingowego roweru na 28 calach, gdzie jest bardziej wyprostowana pozycja, z błotnikami i oświetleniem chyba w piascie przedniej.

    Mam do Was następujące pytania:

    1. Czy węższe opony w trekkingu pozwolą na szybszą jazdę w porównaniu do górala przy włożeniu tej samej siły ? (W swoim góralu mam semi slicki, po napompowaniu robi sie stożek, wiec styk z drogą jest węższy).

    2. Czy trekking będzie dla mnie optymalny – 90 kg, 184 cm wzrostu, sakwy i zależy mi na bardziej wyprostowanej pozycji. Przebiegi dzienne powyżej 80 km po asfalcie głownie (po płaskim) ale czasami też las, szutr, lekkie podjazdy.

    3. A moze załatwi sprawę wymiana mostka na regulowany (ahead) w moim góralu ? Nie wiem czy warto, czy nie lepiej przejść na trekkinga gdzie jest inna geometria ramy i wyżej kierownica…

    4. Może macie dla mnie inne propozycje typów rówerów ?

    Dziękuję za Waszą radę :-) Trochę mi szkoda odstawić na bok mojego składaka, wszystko w nim działa jak w zegarku…, nie mówiąc o kosztach zakupu nowego.

    Pozdrawiam

    Maciek

    • Hej,

      1. Z jednej strony w trekkingu będziesz miał większe koła (bo zakładam, że w góralu 26″) i węższe opony, z drugiej trekking może być cięższy od górskiego, zwłaszcza z bagażnikiem, dynamem, błotnikami. Ale według mnie sama prędkość nie jest aż tak istotna, trekkingi nie są budowane po to, żeby się ścigać, tylko wygodne jeździć :) Istotny jest wybór opon, jeżeli chcesz jeździć szybko, warto rozejrzeć się za oponami, które będą kompromisem pomiędzy wagą, a odpornością na przebicie.

      2. Jasna sprawa, że będzie, trekkingowe rowery nadają się dla każdego.

      3. Górski rower też nadaje się do turystycznej jazdy. Oczywiście będzie trochę inna geometria, ale da się pokombinować, by wyprostować trochę pozycję za kierownicą w góralu.

      4. Ja bym proponował rowery typu fitness :) Sam jeżdżę na Cube SL Road, także z sakwami jeździ się super. No, ale jednak pozycja jest ciut bardziej pochylona niż w trekkingu :)

  • Hej, czy znajdę gdzieś jeszcze jakieś przecenione fitnesy?
    PS. Jak szukać fitnesów na allegro?
    Chodzi mi o coś bez amortyzatorów, i ok 1,5 tys po przecenie.
    Może ktoś coś znalazł?

    • Zerknij na ten wpis: https://roweroweporady.pl/jaki-rower-kupic/

      Znajdziesz tam rowery do 1500/2000 zł i przy każdym link prowadzący do porównywarki cenowej, gdzie może uda Ci się znaleźć modele z zeszłego rocznika w dobrej cenie.

      • https://allegro.pl/carrera-hybryda-rama-xl-nie-scott-merida-kross-i5340019458.html
        https://allegro.pl/focus-arriba-szosa-fitness-series-i5364775067.html
        https://allegro.pl/szybki-lekki-crossowy-gazelle-playa-super-stan-i5372081776.html
        https://allegro.pl/nowy-kellys-physio-roz-l-10-wart-2500zl-fitness-i5369264073.html

        Znalazłem kilka, możesz mi trochę rozszyfrować temat, na co zwrócić uwagę?
        Tak pi razy oko.

        • Co do cen to nie zwracałem uwagi. Te dwa tańsze dałem tak dla porównania.

          PS. w wersji na smartfona nie ma dostępnego czatu.

          • Z jakiego telefonu korzystasz i jakiej przeglądarki? U mnie wszystko działa :)

          • A to zmień na normalną Operę albo Chrome. Opera Mini jak sama nazwa wskazuje ma mało funkcji i widocznie system komentarzy się nie wczytuje w niej.

        • Carrera – koła 26″, tarczówki mechaniczne – to nie jest fitness, to „góral” ze sztywnym widelcem.

          Focus – brak sensownego opisu

          Gazelle – w tej cenie, która teraz jest na licytacji to bardzo ciekawy rower. Widać, że ma swoje lata, ale jak będzie do kupienia za 600-800 złotych, to będzie to ciekawa propozycja.

          Kellys – nowy kosztuje 1850 złotych, więc trzeba byłoby się jeszcze ze sprzedającym potargować. Poza tym widzę, że Kellys coś eksperymentuje z napędami, ja bym się nie zdecydował na napęd 1×9, bo może na prostej drodze będzie okej, ale na większych podjazdach może być problem. Chyba, żeby wymienić zębatkę na korbie na trochę mniejszą.

          • Dzięki za rozjaśnienie. Tak się właśnie zastanawiam nad tą Gazelą. Myślisz że tak za 700zł to będzie rower na lata czy raczej na sezon?

            Mam stary rower do pracy, myślę nad drugim na wypad na przejażdżki po okolicy. Nie jestem jakimś wybitnym kolarzem, 50-60 km max.

            Oczywiście w grę wchodzą jakieś modyfikacje później np. rok/dwa/trzy. Korba, kaseta suport, takie pierdułki jak łańcuch, linki to oczywiście standard.

            (co do wcześniejszej odpowiedzi)
            Podobał mi się np ten Btwin fit 500 chyba, ale zniknął z Deca.

            Z drugiej strony szkoda wydawać kasę na rower, który nie będzie porządnie eksploatowany. Tyle że moim obecnym się po prostu nie da zaszaleć. Bo to stalowy pancernik. I tak źle i tak niedobrze.

            Na miasto jest genialny, bo niema szczególnie co kraść, a z miejsca na miejsce dowozi.

            Z drugiej strony kusi właśnie taki powiedzmy 100 km wypad, ale też trzeba mieć czym. A może jednak cross?

            Tyle że przyzwyczaiłem się do mojego „golasa” i nie czuję się komfortowo na amortyzatorze.

            PS. Jak byś określił dawne Arkusowe Targety i Silver Bike?

            To bardziej niby-fitnesy czy jednak klasyczne górale bez amortyzatora?

            http://images47.fotosik.pl/906/9c9c26c8545a83c7gen.jpg

            http://st2.static.bikestats.pl/33/b8633-u6085_orig.JPG?1387525234

          • Jeśli będziesz dbać o Gazellę, na pewno odwdzięczy się bezproblemową eksploatacją.

            A te dwa rowery na zdjęciach są „góralami” ze sztywnym widelcem. Rower typu fitness to zupełnie inna bajka.

  • Czesc Powiem tak moi kuzyni wyjechali z okolic Rybnika do Wiednia i Bratyslawy na rowerach trekingowych ( ale to sa crossy przerobione ) powiedzieli ze spotkali polakow na gorskich i ze jazda na trekach niebyla mila bo brakowalo im biegow meczyli sie pod gory a ci na goralach jechali sobie zwyczajnie choc nie ze taka predkoscia czyli w gory na goralach a na prostkie to te treki i crossy

  • Witam,
    Mam tkai wielki dylemat nad wyborem roweru z firmy Kross, chodzi o to które pasuje dla mnie do jazdy po asfalcie, chodnikach czy innym drogach w mieście. W tym z domu do pracy i z powrotem, do lasu (a mojej okolicy nie mam gór). Chodzi o to cross czy trekking? Poza tym jak czytałem ze najlepszy wychodzi cross. Co autor bloga sądzi? A do roweru crossowego można zamontować bagażnik jak u trekkinga oraz wspornik regulujący kierownicy?

    • Z grubsza crossy mają bardzo podobną budowę do trekkingów, tylko trekkingi od razu mają założone błotniki, bagażnik i często dynamo w piaście i oświetlenie.

      Tak więc z grubsza wybór polega na tym, że albo bierzesz „golasa” i zakładasz jakie chcesz akcesoria, albo kupujesz gotowego na wszystko trekkinga.

      Do crossów zazwyczaj da się założyć bagażnik, a wspornik kierownicy możesz założyć jaki tylko chcesz.

  • Jestem ciekawy, czy ktoś z Państwa miał styczność z marką Best z Media Expert? Słyszałem od znajomych dużo dobrych opinii o rowerach MTB i Trekkingach tej marki, ale jakoś ta niska cena mnie zastanawia.

    • Mam rower Best Trekker CX 24-SP.(M19) właśnie kupiony w Media Expert w ubiegłym roku.Dojeżdżam prawie codziennie nim do pracy (20km) a jak tylko mam czas robię sobie wycieczki. Nie narzekam bo sprawuje się bardzo dobrze zarówno na asfalcie,po chodniku,na ścieżkach oraz na leśnych czy polnych drogach.Jeśli chodzi o cenę to zależy jak dla kogo ,bo dla mnie w ubiegłym roku po sezonie i obniżce na1200zł to jednak troszkę dużo…ale nie żałuję :)

  • Witam
    Chcę w tym roku kupić wreszcie porządny rower. Pierwotnie mój wybór padł na crossa – jeżdzę rekreacyjnie, mam zamiar dojeżdżać do pracy (12km w jedną stronę drogami wiejskimi, polnymi i po mieście).
    Nawet już wybierałam między konkretnymi modelami o czym napisałam w komentarzu do innego wpisu na blogu. Ale… poczytałam inne artykuły i namieszałam sobie w głowie :)

    Moją jazdę trudno nazwać wyczynem tym niemniej lubię jeździć i sporo roweru używam. Mieszkam w okolicy wybrzeża, co oznacza dość falisty teren, obszary podmokłe i często piaszczyste drogi leśne, no i oczywiście plaża i bezdroża. Konkretnie waham się teraz między crossem a mtb hardtailem 27,5 cala. W tym drugim kusi mnie jego większa wszechstronność jesli chodzi o teren i opisywane zalety dynamiki jazdy, mocniejszy osprzęt i lepsze amortyzatory ale boję się trochę sportowego charakteru.

    Czy do rekreacyjnej uniwersalnej jazdy nie jest zbyt „wyczynowy”? A może pokombinować, kupić crossa i założyć mu bardziej uterenowione opony? Tylko czy on mimo wszystko da radę piaskom?
    A może jednak 26-calowy mtb?

    • Witaj,
      do jazdy po piasku najlepszy byłby fat-bike z oponami o szerokości 4 cali :) Każdy rower poradzi sobie na bezdrożach, a dużo zależy właśnie od szerokości opon oraz ich bieżnika.

      W sumie sama sobie odpowiedziałaś na pytanie, które zadałaś :) A czy wybrać coś bardziej komfortowego czy sportowego – to już musisz zdecydować sama. Ale jeśli jazda ma być rekreacyjna to cross spokojnie da sobie radę.

      • Fat-bike jest uroczy z tym swoim komiksowym wyglądem, w ogóle nie wiem jak to może być rower do specjalistycznych celów ;P

        Zupełnie mi jednak wystarczy, że nie będę musiała, jak dotąd, zsiadać i przeprowadzać roweru przez każdą napotkaną łachę piasku lub kawałek plaży. Bo zauważyłam, że właśnie na piasku mam zwykle największe problemy.

        • Każdy rower będzie miał problem na kopnym piasku :) Ale to wszystko kwestia opon. Na spłachetku piasku spokojnie dasz sobie radę każdym rowerem z terenowymi oponami.

          • Wybór dokonany. W dużej mierze dzięki Twoim artykułom na blogu i mądrym radom z komentarzy. Czas, który poświęciłam na ich lekturę był naprawdę dobrze spożytkowany.
            Zdecydowałam się na ten rower, już zamówiony: http://unibike.pl/. Wydaje mi się, że będzie z nawiązką spełniał moje oczekiwania a i cena w stosunku do jakości wydaje się przyzwoita. Dziękuję Łukasz, że nie traktujesz z góry rowerowych dyletantów i ludzi, którzy nie zajmują się jazdą wyczynowo :)

          • Bardzo fajny rower wybrałaś, Unibike od dawna robi dobre rowery w niezłych cenach.

            Dzięki za miłe słowa. Sam nie jeżdżę wyczynowo i na każdym kroku podkreślam, że jeżdżę tylko dla własnej przyjemności :) Cieszy mnie, że mogłem choć trochę pomóc przy doborze roweru.

  • Witam

    Czy model roweru LAZARO MTB EVOLUTION E-V1 MEN 26 cali jest wstanie zastąpić
    crossa np. model LAZARO INTEGRAL V1 AM MEN 28 cali?
    Pytam się ponieważ rower 28 calowy jest bardzo duży (chodzi mi o transport i przechowywanie) i szukam czegoś mniejszego dlatego zdecydowałem się na rower 26 cali.

    • Witaj, ale co to znaczy zastąpić? Na każdym rowerze da się jeździć i warto się kierować tym, co jest komu potrzebne.

      Tak więc jeżeli rower z kołami 28 cali będzie dla Ciebie za duży, bierz 26 i już. Najwyżej zobacz czy bieżnik na oponach będzie Ci pasował, czy nie wymienić ich od razu na jakieś bardziej turystyczne.

      • Chodziło mi o to czy rower MTB (lazaro) jest wstanie zastąpić crossa pod względem komfortu jazdy. Będę się poruszał po ścieżkach rowerowych oraz czasami po drogach gruntowych. Czy np. inna rama w MTB oraz przerzutki nie będą powodowały że rower MTB będzie się „męczył” w porównaniu do crossa gdy będę go użytkował jeżdżąc po asfalcie.

        • Góral ma odpowiedni zapas „mocy” żeby jeździć nim po asfalcie, chyba, że planujesz rozwijać średnie prędkości powyżej 30 km/h, to wtedy lepiej pomyśleć nad jakimś innym, bo góral nie został do tego stworzony :)

          A tu kilka moich przemyśleń o rowerze do miasta:
          https://roweroweporady.pl/najlepszy-rower-do-jazdy-po-miescie/

  • według mnie rower górski nie spełni roli rowery trekkingowego … to trochę tak jakby porównywać rower miejski i cruisera

    • Witam pięknie.
      Wybór tego jednego uniwersalnego roweru obarczony jest koniecznością dużych kompromisów.
      Każdy musi indywidualnie odpowiedzieć sobie w jakich warunkach terenowych/długość tras/ trudność, najczęściej będzie wykorzystywał rower i na tej podstawie dokonać wyboru.

      Kiedy kupowałem swój pierwszy rower (skradziony po ok miesiacu), zdecydowałem się na crossa.
      Z konieczności ( kradzież pierwszego) kolejny także był cross.
      Rower służył mi dzielnie do przemieszczania się po Poznaniu, zwiedzania okolicy i użytych wypadów.
      Jako rower uniwersalny dla młodego na dorobku mieszkańca kawalerki był super.
      Po kilku latach zakupiłem tzw gorala. Ghosta 26 cali. Służy mi nadal do szaleństw w lesie czy błocie.
      Czas mijał, potrzeby się zmieniały do stajni zawitał Kross Trans Alp, typowy wycieczkowy rowerek pod sakwy itp.

      Wakacyjny 2 dniowy romans z Cubem SL Road na Majorce skończył się zakupem szosowki Treka.
      Moja historia pokazuje, że potrzeby zmieniają się wraz z wiekiem, możliwościami lokalowymi ilością domowników do przetransportowania no i możliwościami finansowymi.

      Rower uniwersalny to utopia, życzę wszystkim dobrych wyborów.
      Pozdrawiam słonecznie.

  • Witam
    Ja od kilku lat jeżdżę na Author Avion czyli cross 10-12 tys. km /rocznie, kiedy śmigam sam wybieram trasy 95% asfalt 5% lekki teren ale kiedy jadę z kumplami a bywają wyprawy 2-3 dniowe 300-500 km wtedy mojego Aviona katowałem w ciężkim terenie (wszędzie dawał radę.

    Mam opony Schwalbe Land Cruiser 1.4 polecam ciche na asfalt i świetnie radzą sobie w terenie. Moim zdaniem nie tylko rozmiar opony i charakterystyka bieżnika mają znaczenie ale przede wszystkim profil ramy. W ciężkim terenie ramy MTB 19′ pozwalają na zwinniejszą jazdę ramy trekkingowe 20 czy 22′ są mniej zwrotne ale pozwalają na przyjęcie wygodniejszej pozycji w czasie długich monotonnych wycieczek a przez to mniejszy ból pleców.

    Podsumowując jeśli ktoś jest niezdecydowany to ZDECYDOWANIE polecam crossa bo jeśli ktoś wie że będzie śmigał w trudnym terenie czy wie że będzie kręcił kilometry na asfaltach nie ma rozterki co do wyboru.

  • Całkiem gorąca dyskusja… Spróbuję dołożyć moje trzy grosze do niej.

    Moim zdaniem jeśli ktoś nie wie jaki rower mu jest potrzebny to powinien kupić rower crossowy lub rower miejski. To są rowery, które idealnie sprawdzają się do przemieszczania się po mieście i na niedzielne wycieczki. Mają w standardzie oświetlenie (często dynamo w piaście), praktycznie bezobsługowe i odporne na różne warunki atmosferyczne hamulce (najczęściej rolkowe) i niekłopotliwe przerzutki w piaście (ogromna zaleta to możliwość zmiany stojąc na światłach – „na sucho”). Mają też błotniki… Dobrze zaprojektowane rowery miejskie to genialne pojazdy do przemieszczania się – bagażniki, osłony łańcucha, defendery do zapinania). Wystarczy chwilę pojeździć, aby docenić te 100 lat doświadczeń. Do tego za cenę bardzo słabego górala mamy rewelacyjny rower miejski na długie lata.

    Rowery przełajowe są świetne dla rekreacyjnego jeżdżenia ambitnego amatora. To zresztą rower na którym spędzam najwięcej czasu. Szybki na asfalcie (także ścieżkach rowerowych z kostki), bardzo dobry na leśnych i polnych ścieżkach). Wymaga oczywiście przyzwyczajenia się do geometrii zbliżonej do kolarzówki. Rowery górskie (nie ważne 26, 27.5 czy 29 cali) są dobrym wyborem tylko wtedy gdy ktoś naprawdę ludzi single tracki, lub ma możliwość wyjazdów w góry.

    Chyba najmniej uniwersalnym rowerem jest kolarzówka, która wymaga dobrego asfaltu i jest kompletnie nieprzydatna poza utwardzonymi drogami. Do tego krawężniki, studzienki, a nawet źle położona droga rowerowa może być dla niej zabójcza (a raczej dla kolarza, który na niej jedzie).

    Ta wojna o wybór roweru jest zresztą trochę nietrafiona. Jeśli ktoś ma ochotę jeździć kolarzówką po plaży to po co go pozbawiać tej (wątpliwej) przyjemności. Ludzie kupując rowery najczęściej posługują się wyobrażeniem o tym jak będą go używać (np. „będę co weekend jeździł do lasu na długie wycieczki”) a nie realny sposobem użycia (cztery razy do roku po szosie do najbliższej wioski).

    • Z oczywiście swojego własnego punktu widzenia nie zgodzę się ze stwierdzeniem „wybierz crossa jeśli nie wiesz, co wybrać”.

      Moje założenia były:
      1. szybki rower gównie do miasta,
      2. na wypady do pobliskich „lasków” (głownie Kampinos, kabaty)
      3. zdatny komfortowo i szybko przemieszczać się na wycieczkach kilkudniowych rowerowych głównie po szosie.

      Efekt jest taki, że po mieście ganiam za szosówkami, a w lesie za MTB :)

      Choć zaczyna kręcić mnie las i bez kupna MTB się nie obejdzie.

      Piotr

      • O i widzisz, masz crossa i teraz doszedłeś do tego jaki typ roweru jest Ci potrzebny (a może dwa) :)

        Moim zdaniem rower szosowy w mieście niestety nie da Ci opcji „szybko i komfortowo”. Może i będzie szybko, ale z doświadczenia wiem, że po mieście nie ma sensu pędzić, bo i tak zaraz będzie trzeba hamować.

        Cross oczywiście nie dorówna szosówkom i góralom, ale jego uniwersalność sprawia, że do lekkich przejazdów wystarcza Ci jeden rower :)

    • Wojna jest, bo każdy ma swoje zdanie, którym bardzo chce się podzielić. Mi to odpowiada, bo czytając wypowiedzi wielu osób tylko utwierdzam się w przekonaniu, że dobrze wybrałam :) mój wybór adł na orkana 3d i nie zamieniłabym go na żaden inny.

  • Kupiliśmy z mężem trekkingi – na wypady nad jezioro, dłuższe wyprawy za miasto lub żeby skoczyć do sklepu itp. Okazało się, że częściej latamy po lesie niż po mieście i raczej po szutrze niż asfalcie.

    Poza tym po którymś kolejnym spotkaniu z dziurą w jezdni, krawężnikiem, korzeniem w lesie, rozwaloną płytą chodnikową (tak, jeżdżę czasami po chodniku,
    a co! ;) ) miałam dość. A w dodatku zachciało nam się rajdów na orientację. No i nastąpiła wymiana na górale. Z mojej strony pełnia szczęścia! ;)

    • Nie do końca mogę się zgodzić z dynamem. To się wiąże w zasadzie z zakupem/złożeniem nowego koła, puszczaniem instalacji, zakupem lampek. Trochę szkoda zachodu.

      Do crossa błotniki i bagażnik jak najbardziej, ale dynamo to za dużo zabawy.

      • No i jak zalozysz dynamko to bedziesz mial dymanko :D:D – opory toczenia sa straszne przy standardowym dynamie. ( taki zarcik )

      • Rowery crossowe są super właśnie przez wzgląd na możliwość dopasowania pod wymagania. To była jedna z cech, które przesądziły u mnie o zakupie.

  • fajnie, jakbyś napisał na początku: „Górski, reszty nie bierz pod uwagę”
    A potem dopisał resztę artykułu. :D ale skoro czyta Cię grono różnorodnych czytelników, mógłby nie udać się ten kapitalny żart. Na tak płynny temat udało Ci się mimo wszystko wykuć niezły artykuł i przyznaję, że serio nieźle się te Twoje wpisy czyta, a śledzę od jakiegoś pół roku (?)

    Podoba mi się, że potrafisz pisać o drogich rzeczach i tych budżetowych bez jakiejś pogardy, jak to nie udaje się często niestety sprzętowym onanistom :D
    Ojej, ale się rozpisałem :O

    • Dzięki za miłe słowa. Zawsze byłem zwolennikiem kupowania rzeczy porządnych i solidnych, ale oczywiście kupowanych w miarę potrzeb. Są osoby, które zawsze kupują najdroższe gadżety, choć często wcale ich nie potrzebują. A są osoby, które zawsze sknerzą i kupują najtańszego sortu śmieci. Ja staram się godzić te dwa światy :)

  • A ja trochę wywrócę kota ogonem.
    Większość pytań zaczyna się od: do czego będzie służył? Obawiam się, że odpowiedź na to pytanie u wielu osób zmienia się z czasem, a jeżeli myślimy że ją znamy to możemy się mylić.

    Kupiłem kiedyś Crossa i jeździłem nim głównie po szosie, ale dawał rade również w terenie. Jestem lekki więc koła się nie krzywiły, gąbkowe gripy tłumiły drgania wspomagając wąskie opony 38c i słaby amortyzator. A na szosie przy 5Bar też się miło jeździ.

    Zobaczyłem jednak, że bardziej podoba mi się w terenie. Kupiłem więc 29er i bardzo mi się podoba taka jazda. Czasami jednak siadam na crossa. Mam też miejski, ale głównie używam go gdy muszę gdzieś go zostawić i nie martwić się o kradzież.

    Podsumuję więc, że jeżeli ktoś naprawdę wie jakiego potrzebuje to nie trzeba mu doradzać.
    Jak ktoś nie wie – to ja polecam crossa. Dobry do miasta, w lekki teren, na asfalt. Można zrozumieć do czego tak naprawdę chcemy mieć rower.

  • Mam do dyspozycji trzy rowery: do marketu 20letni APOLLO produkcja fabryki Czechowice-Dziedzice, jak jest mokro i nieprzyjemnie trekingowy UNIBIKE Trawers, szosa to TREK model 4300 po modyfikacji. Preferuje koła 26″

    • Zazdroszczę takiego wyboru :) ja mam na razie jednego orkana i jestem zadowolona ale czasem przydałoby się więcej.

  • „Faworyta ustala teren użytkowania tylko i wyłącznie” (rowerowaterapia)

    „Naprawdę dużo zależy nie od tego czy jeździmy po piachu czy po asfalcie, ale od tego – jaki dystans jeździmy najczęściej” (lavinka)

    Obie teorie są prawidłowe. Dopiero po ich wymieszaniu i określeniu potrzeb możemy dobrać rower. Często robimy to PRZED (co zrozumiałe, bo nie jesteśmy świadomi jako początkujący cykliści) i później mamy niewygodę lub niedogodności podczas użytkowania.
    Drugi rower jest już zazwyczaj świadomie dobrany. Pierwszy – to siła agresywnego marketingu :)

    • marketingowi bełkoterzy z mordoru swietnie wplywaja na nasze emocje, sprzedaja nam marzenia, ktorych w wiekszosci nie zrealizujemy, a my ladnie poddajemy sie ich namowom i dlatego potem trzeba kupic drugi rower :D

  • Nie zgadzam się, że „do typowej jazdy po górach oczywistym wyborem będzie rower górski”. Mount Ventoux to wymagająca góra a najlepszym rowerem do jej pokonania będzie szosówka, a więc przeciwieństwo górala. Tymczasem podczas jazdy po płaskim lub lekko pofałdowanym ale po bruku, piasku, kamieniach lub błocie lepiej sprawdzi się góral.

    Zatem rower górski nie służy do jazdy w górach. Służy do jazdy na trudnej nawierzchni. W asfaltowe góry lepiej wybrać kolarkę. A mając do wyboru górala i crossa wybrałbym crossa (lżejszy, ze sztywnym widelcem, węższymi oponami, przypilnować tylko trzeba zakresu przełożeń, ale w porównaniu do 29 calowego górala wystarczą mniej miękkie).

    Reasumując: wybór nie zależy od ukształtowania terenu (wysokości/przewyższeń/profilu) ale głównie od nawierzchni.

    • Tak, to był skrót myślowy. Chyba oczywiste jest (a może nie?), że na asfalt do szybkiej jazdy najlepszy jest rower szosowy?

      Ale już poprawiłem tekst, bo jeszcze ktoś weźmie go tak jak Ty dosłownie ;)

    • „Mount Ventoux to wymagająca góra a najlepszym rowerem do jej pokonania będzie szosówka, a więc przeciwieństwo górala.” Biorac pod uwage ze na szczyt prowadzi serpentyna asfaltow to jasne ze tak. Ale @Łukasz Przechodzień piszac „do typowej jazdy po górach oczywistym wyborem będzie rower górski” mial na mysli TYPOWA JAZDE PO GORACH, a typowa jazda po gorach to chyba nie jest jazda po szosie pod gore tak? :) Tylko jazda typowa jezdzie offroad. Dla mnie to oczywiste, czepiasz sie niuansow, ktore sa zupelnie zrozumiale dla przecietnego czytelnika.

  • Oto krotkie zestawienie rowerow jakie przelatalem w 2014 r. Niektore z nich mialem od mniej wiecej 2005 roku (i glownie byly to Enduro/FR). Pod koniec 2014 pozbylem sie wszystkich zostal tylko jeden. Nie jezdze juz w gory, a mieszkam na Slasku. Troche pagorkow, glownie lasy, pola, szutry i dojazdy asfaltami. Wielu z nas robi jeden podstawowy blad „oczekiwania vs rzeczywistosc”. Kupujemy mbt do FR/DIRT bo media mowia nam, bedziesz robil front flipy i big dropy etc. Duzo osob kupuje tez rower bo rasowo wyglada. Ja zostawilem sobie 1 (zaluje ale musialem, ZUS nie doplacal do leczenia), IMO najlepszy dla mnie (nie znaczy ze dla Ciebie ale moze cos sobie wyklarujesz). No to do rzeczy.
    1. Freeride – zbędne w miescie
    2. All mountain 29″ Zbedny w miescie
    3. Enduro 1 zbedne w miesie
    4. Enduro 2 – jak wyzej.

    Pierwsze 4 typy – nie wykorzystasz ich potencjalu jesli nie latasz w gorach. Wiec IMO kupowanie mtb mieszkajac w miescie to kupowanie sprzetu na wyrost (oczekiwania vs rzeczywistosc).

    5. Fitness bike – super, szybki, sztywny, idealny na miasto i pozamiejskie wycieczki, pola, szutry ubite czarne sciezki w lesie. Ale przestal mnie jarac, nie dawal mi tej szybkosci … ktora dala mi:
    6. Szosa karbon – torpeda, lubialem na niej krecic, nie lubialem towarzystwa tirow – sprzedalem.
    7. CX karbon – mistrzostwo swiata, idealny kompromis pomiedzy MTB a Szosa, nieslychanie szybki, sztywny, jednoczesnie nieco krotszy od szosy ale za to szatan w terenie, pomimo bardzo zblizonej geometrii do RB dajacy wiele zabawy – sprzedałem bo:
    8. CX alum / karbon okazal sie swietnym towarzyszem miejskich i pozamiejskich wypadow. Karbonowy CX byl typowo zawodniczym bydleciem, dupa odpadala, do tego zadnych miejsc montazowych na blotniki (ktore w alumie juz wystepuja – a ja zaplanowalem, ze bede ich uzywal do montowania gratow typu juki na dluzsze wypady, na co w karbonie bym sobie nie pozwolil z przyczyn oczywistych).

    Nie przerobilem tylko roweru typu kros, trekking, miejski, ale ten rodzaj roweru jakos po prostu mnie w ogole nie kreci (nie ze nie jezdzilem, po prostu nie posiadalem dluzej niz wakacyjny epizod z wypozyczalnia rowerow), za malo sportowego w nim charakteru, choc niezaprzeczalnie maja bardzo wygodna geometrie do typowo turystycznej jazdy.

    Co do samego CX jestem po prostu in i wiele osob mowi mi, ze pierwszy raz slyszy aby ktos wykorzystwywal go jako typowego allroundera, bo to przeciez treningowe kolo na okres zimowy dla szosowcow, ja #niejestempro i znalazlem dla niego nowe zastosowanie ot co. Nikogo nie namawiam do wyboru na podstawie moich przemyslen, ale osobiscie uwazam, ze jesli mieszkasz w miescie to nie wybieraj MTB idz w kierunku efektywnosci i komfortu. Nie daj sobie robic papki z mózgu korpo bełkoterom z dzialu marketingu, ktorzy sprzedaja ci marzenia, ktorych nie zrealizujesz. Reasumujac trzeba siasc samemu i sprobowac kazdego typu roweru.

    • Moja kariera z rowerem zaczela od pierwszego trojkolowca, pozniej reksio, przerobiony na pelikana , wigry, jubilat, pierwszy ala gorski giant sztywniak, chwile pozniej pojawil sie scott to byl chyba jeden z pierwszych rowerow dostepnych na polskim rynku z przednim ala skokiem , a poniej juz poszlo, rynek zaczal sie zapelniac, ciagle wpadaly nowe rowery do testowania, znajomy z Wroclawia majacy sklep rowerowy, zapraszal w Sudety na zjazdy i szosowe jazdy, wieczorne grillowanie, po tym jak mialem przyjemnosc przetestowac pierwszego fulla sprawilem sobie swojego i tak zostalo do tej pory, tylko full suspension, reasumujac kazdy kto jezdzi juz dlugo i mial okazje pojezdzic, przetestowac, rozne wersje rowerow, dobierze odpowiedni pod siebie, a na swiezakow oczywiscie oddzialuja media, to fakt, wiadomo. Tylko tych rowerow fotki sie mi ostaly , nad czym srogo ubolewam

      • otoz to, trzeba przelatac swoje aby wiedziec co jest nalepszym rozwiazaniem do „obecnie reprezentowanego” stylu jazdy :D. Ja nie pale za soba mostow, nie powiem na bank, ze na fulla juz nigdy nie wroce, ale jest on dla mnie po prostu zbedny na chwile obecna. Po co mi w Gliwicach full :D

        Kiedy mieszkalem w Bytomiu, czesto jezdzilem na Dolomity czy KS Górę, taka dirtowo/fr miejscowa – bardzo zreszta zacna i mocno rozpoznawalna w srodowisku. Tam swietnie sprawdzal sie full, pod warunkiem, ze miales ochote na dropy, gapy, dirty etc. Ja teraz jestem juz w takim wieku i po tylu kontuzjach kregoslupa, ze po prostu nie harpaganie jakos ekstremalnie, polubialem wycieczki z dlugim dystansem, tutaj full akurat zupelnie nie wpisal sie w kategorie, posprzedawalem wszystko w pizdu :D, jak zapewne sie doczytales zostawilem sobie 1 rower, ten ktory sprwia mi najwiecej frajdy, moge jezdzic daleko, bez nadmiernych oporow toczenia szerokich kol, bez uczucia pompowania zawieszenia (czulem to nawet w najnowszym kosmicznym specowskim systemie brain na komponentach foxa).

        Obecnie mysle (choc tylko mysle, ale to zrealizuje) o zlozeniu drugiego kola, na potrzeby bardziej wymgajacego terenu (choc powiem szczerze, latam teraz na przełaju z chlopakami MTB i jezdze wszedzie tam gdzie oni i wszyscy robia wielkie o_O ze rower jedzie dokladnie tam gdzie i oni jada – mowa oczywiscie nadal o przestrzeni Slaska – choc odejscie mam takie, ze urywam ich kiedy chce, lecz naturalnie nie na technicznych odcinkach tylko na ubitych sciezkach, czy szutrach). Nastepne koło to bedzie rama HT tytan lub magnez, na kolach 29″ z lefty pod kokpitem cos ala ten zacny rower:

  • Osobiście polecam złożyć toto od początku do końca. Po pierwsze ustalamy – do czego TEN rower ma być. A dalej już z górki.
    Zacząć trzeba od wyboru ramy (i amortyzatora), zaplecenia kół.
    Później – dobranie kierownicy i mostka – często traktowane po macoszemu, albo nie brane pod uwagę przy zmianie zastosowania sprzętu przy konkretnym wyjeździe. Zmieniając kąt o kilka stopni można naprawdę sporo zmienić w prowadzeniu.
    Sam złożyłem dla siebie 2 rowery – „fitnesa” do miasta i 26″ pod sakwy.
    Obydwie konstrukcje na tyle są udane, że zabrałem kiedyć „fit’a” z sakwami na bardzo udany wyjazd po polnych drogach roztocza (opony 25mm :D ), jak i 26″ – całkiem nieźle daje radę z cieńkimi oponami w asfaltach.

    • Tak, opcja składnia roweru jest bardzo kusząca, ale nie dla osoby, która jeździ rekreacyjnie raz czy dwa w tygodniu po kilkanaście kilometrów :)

      • Przeciwnie, może być bardzo kusząca i co lepsze – wyjść dużo taniej niż w przypadku roweru sklepowego. Zwłaszcza jeśli ma się na stanie poprzedni rower do demobilu, wtedy można dużo części przełożyć do nowego i koszt z 2k schodzi do kosztu ramy, osprzętu z zębatkami i złożenia.

        • Ja jestem zupełnym amatorem i bałabym się sama składać. Wolę dostać kompletny sprzęt od profesjonalistów.

    • A to też. Po walce z udogodnieniami z nowym góralem w końcu wróciłam do starego „składaka”, jeszcze go przerobiłam na bardziej asfaltowo-turystyczny, tyle że bez błotników i jest cudnym sprzętem wyprawowym. Nie kupiłabym takiego w sklepie, a szukałam długo. Ramy są teraz za ciężkie, a do lekkich ram od kolarek i ostrych kół ciężko dopiąć bagażnik. Dlatego trzymam się tej swojej arcylekkiej chromomolibdenowej ramy i walczę mostkiem, bo jest dla mnie ciut przykrótka (wyszło na dystansach >70km, zmiana fajki od kierownicy na dużo dłuższą tymczasowo rozwiązała problem bolących pelców).

  • nie zapominajcie o doswiadczeniu jakim kto operuje i mozliwosciach finansowych no i tak zwanych „lanserach”, bardziej doswiadczeni wiedza czego chca, apetyt zawsze rosnie i wymagania, osobiscie testowalem wiele serii rowerow i wybralem full ultra, nie zamienilbym juz na zadne sztywne ramy lub z przednim skokiem, wszelakie zastosowanie od szos przez trudny teren lesny i gorskie zjazdy downhill i osobiscie nie polecam dluzszych jazd poza asfaltem, chociaz o jakosci tego asfaltu mozna wiele polemizowac, bez przedniego skoku

    • Ja mam z goła odmienne zdanie. Na asfalty, szutry, drogi gruntowe nie polecam zadnych ht/full. Brak efektywnosci jazdy, i nawet jak masz wypasiony sprzet z blokada skokow (przod tyl) to nigdy nie bedziesz w stanie jechac tak komfortowo i efektywnie jak na sztywnym rowerze. Ponadto ramy / widelce karbonowe (czesto spotykane w sztywniakach) maja takze duzy plus – tlumia wiele drgan i pieknie wybieraja nierownosci, a co do jakosci asfaltow … ja generalnie omijam dziury, nawet jak jade fullem. Ja jezdzilem lata na fullach gdzie najwiekszy mial 180 skoku przod tyl, pozostale enduro/am/29ery z systemem blokowania skoku – to po prostu katorga na dlugim dystansie, dla mnie to koła typowo w gory i ciezki lesny warun – nigdy na trasy 70% asfalt 30% teren, nawet takiego XC bym nie rozpatrywał obecnie jako roweru do codziennej jazdy (chyba ze masz karbonika, magnezowa lub tytanowa rame, fajnego HT i powietrzny amor z przodu a caly set w rozmiarze M wazy 10kg i kosztuje jednoczesnie tyle co jedna nerka – to wtedy moge na taki wsiasc i jechac na 100km wycieczke ale i tak nie pokona to komfortu jazdy na trekkingu czy przełaju lub zwykłym krosie). BTW. Co to full ultra? to Ultra to jakas marka?

        • Swietna maszyna w góry i do ciężkiego katowania w terenie, nie wiem z ktorego roku masz tego LTka ale pamietam, ze te rowery chyba po roku ’11 mialy w standardzie chyba jakieś 180 skoku przód/tył, co dla mnie plasuje je mocno w kategorie freeride/ ciężkie enduro – no i trudno tu mowic o komforcie jazdy po parku czy miescie :D bo ten rower w ogole sie do tego nie nadaje (nie zrozum mnie zle, sam jezdzilem po miescie SC Bullitem o skoku 180, ale jazda bym tego nie nazwal, raczej pokutą :D). Tzn jezdzic to i mozna zjazdówką na codzien :P ale domyslam sie, ze to twoj rower raczej w ciezki teren niz kupiony po to, zeby jezdzic nim na piwo, 100km wycieczki czy po bułki do sklepu :D.

          • 2013 rok, przedni skok regulowany 140-180, tyl 180, twinloc w pelni blokowalne, wiesz jak jest dla chcacego nic trudnego, lubie jazde po miescie i kocham jazde w gorach, uwielbiam skakac w kazdych warunkach przy byle hopie , krawezniku o gorach to juz nie wspomne, wiec ja wybralem to, co daje mi radosc kazdej sekundy spedzonej w siodle ;) jak pije to nie jezdze, 100 km bez problemu sie da w roznym terenie, a po bulki wole sie przejsc skoro sklep pod nosem :D

          • standardowa rundka po miescie i parkach, z duza doza smiechu i usmiechow, okolo 50 kilosow :) a wierz mi, ze nie wszedzie wjedziesz w miescie na cienkich oponach i nie wszedzie w miescie jest cudowny komfort sztywnego zawieszenia ;)

      • Mylisz się, może na asfalt ht/full NIECO mija się z celem, bo od tego są szosy ale nie można mówić o braku efektywności jazdy. Przesiadłem się na fulla po chyba 10 latach używania totalnego sztywniaka i dziś po tysiącach kilometrów na asfalcie stwierdzam, że w życiu bym na sztywniaka nie wrócił. Używanie fulla wymusza naukę jazdy nim i weryfikuje kto tak naprawdę potrafi jeździć rowerem.

        Kończy się bowiem jazda rowerem w pozycji stojącej i przecież wychodzi to na dobre, bo to na siedząco powinno się jeździć a siedząc straty energii są dla przeciętnego użytkownika nieznacznie zauważalne dopiero po blokadzie amortyzacji.

        Do tego producenci ram i amortyzatorów tworzą różne systemy wielozawiasowe, systemy platformowe by jak najbardziej stworzyć konstrukcję niewrażliwą na siły z okolic korby. Nie można też zapomnieć o nieporównywalnym z niczym innym komfortem pneumatycznych amortyzatorów w zestawieniu do różnych dziwnych sprężyn, amortyzowanych sztyc czy nawet eliminującego DRGANIA karbonu.

        Żyjemy w takim kraju, gdzie na ulicach nie ma drgań a dziury urywające koła samochodom… No chyba że ty mieszkasz gdzie indziej albo jeździsz rowerem autostradami.

        • Pozwol, ze bede odpisywal miedzy gwiazdkami pod Twoim tekstem.

          Mylisz się, może na asfalt ht/full NIECO mija się z celem bo od tego są szosy ale nie można mówić o braku efektywności jazdy.

          *
          Szosy sa stricte na szose, ale idealnie sprawdzaja sie tam krosy, trekkingi, CX, XC, rowery miejskie, fitness i wiele innych.

          Jak najbardziej mozna mowic o braku efektywnosci, bo kazdy zawias, bez znaczeenia czy jest to konstrukcja oparta na 1 zawiasie (moje 9cio letnie doswiadczenie jazdy FR na SC Bullit), czy to na HT (z blokada skoku ETA w przednim amorze, jakies 6 lat jazdy takim rowerem, 70% dojazdow na dirtowe sciezki), czy na fullu z pelna blokada skoku (okolo 5 lat jezdzenia na czyms takim Spec fsr Comp Evo, Spec Enduro, Spec fsr comp 29 z brain’em) nigdy nie beda porownywalne przy dlugim dystansie do jazdy na sztywnym dobrze spasowanym i dobranym rowerze – zatem o efektywnosci mozemy sporo porozmawiac, bo ja nie opieram mojej wiedzy na dyskusjach z forum rowerowego, tylko na setkach i tysiacach km przejechanych przez ostatnie 10 lat intensywnie w warunkach gorskich i przełajowych na wielu rowerach, m.in. full, ht i sztywniakach (szosa, fitness, cyclo cross).
          *

          Przesiadłem się na fulla po chyba 10 latach używania totalnego sztywniaka i dziś po tysiącach kilometrów na asfalcie stwierdzam, że w życiu bym na sztywniaka nie wrócił.

          *
          To jest Twoj punkt widzenia, zupelnie subiektywny, zachłystnąłeś się tym, że ci buja dupcie i rączki nie bolą w nadgarstkach. Wybacz, ale mozesz przejechac pol swiata, i te 1000ce kilometrow nic ci nie dadza, jesli nie masz odpwiedniej techniki jazdy. Nawet na sztywnym bedzie wygodnie, jesli potrafisz dobrze jezdzic. A full wybacza bledy tylko do czasu, bo to sztywny uczy techniki i to lekcje jazdy na sztywnym kole pokazują potem kto jest kozakiem na fullu a kto kozakiem nie jest. Ciekawe, dlaczego rowery do polykania tysiecy kilometrow nie maja amortyzacji (pomijam juz fakt trudnosci serwisowania powietrznego czy sprezyna/olej amora/dumpera gdzies w afrykanskim zadupiu).
          *

          Używanie fulla wymusza naukę jazdy nim i weryfikuje kto tak naprawdę potrafi jeździć rowerem.

          *
          Większej bzdury nie slyszałem serio, teraz jestem pewien, ze kilometrow moze i natrzaskales milion ale masz zerowe pojecie o tym co piszesz.

          Na fulla wsiadasz (mowa oczywiscie o konkretnym jezdzeniu, a nie uzywaniu fulla po to aby pokonywac krawezniki w miesice) kiedy juz masz odpwiednia technike jazdy, to na sztywnym rowerze ew. HT doskonalisz technike jazdy rowerem, full wybacza wiele i z wielu problemow wyciaga, sztywniak nie, dlatego techike jazdy (hard skills) wypracowuje sie najlepiej na sztywnym, bo to na nim trzeba uwazac na to co sie robi aby nie polamac sie na maxa, full wiele wybacza, jazda na fullu to zupelnie inna bajka – ale ty chyba mowisz tutaj o spacerowej jezdzie po miesie i kraweznikach a nie o prawidlowym wykorzystaniu potencjalu roweru jakim jest full (zreszta nawet nie wiem do czego go uzywasz, ale chyba nie do ostrej kosy w terenie, chyba ze ci sie tak wydaje, to uwazaj … bo kark latwo skrecic).
          *

          Kończy się bowiem jazda rowerem w pozycji stojącej i przecież wychodzi to na dobre, bo to na siedząco powinno się jeździć a siedząc straty energii są dla przeciętnego użytkownika nieznacznie zauważalne dopiero po blokadzie amortyzacji.

          *
          Pogrążasz się w odchłani niewiedzy. Na siedzaco to ja jade na fullu jak jade asfaltem, na siedzaco robie to tez na sztywnym. Na stojaca zawsze przy zjazdach i nigdy nie pozwalam sobie na siedzenie na rowerze (balans i technika jazdy) nawet na full’u przy trudnych sekjach szczegolnie podczas zjazdu. Domyslam sie, ze Ty robisz ro na siedzaco, bo ci zawias wszystko tlumi i juz nie potrzebujesz techniki jazdy – do czasu, dopóki nie zaliczysz face planta.

          Czyli, ze jak? Zauwazam straty energii dopiero kiedy zablokuje zawias? No chyba wtedy to akurat przestaje odczowac straty energii …
          *

          Do tego producenci ram i amortyzatorów tworzą różne systemy wielozawiasowe, systemy platformowe by jak najbardziej stworzyć konstrukcję niewrażliwą na siły z okolic korby. Nie można też zapomnieć o nieporównywalnym z niczym innym komfortem pneumatycznych amortyzatorów w zestawieniu do różnych dziwnych sprężyn, amortyzowanych sztyc czy nawet eliminującego DRGANIA karbonu. Żyjemy w takim kraju, gdzie na ulicach nie ma drgań a dziury urywające koła samochodom… No chyba że ty mieszkasz gdzie indziej albo jeździsz rowerem autostradami.

          *
          To brzmi tak, jakbys przepisal kawalek marketingowego belkotu z jakiejs strony internetowej. Oczywiscie jakbys czytal moje wypowiedzi, to wiedzialbys ze omijam asfalty jak tylko moge a glownie poruszam sie w terenie.

          Reasumujac, na pierwszy rzut oka w mojej opinii jestes osoba, ktora zachlystnela sie fullem vs sztywniak, nie wiem co to za full i jakiego sztywniaka uzywales wczesniej, nie wiem jaki jest twoj styl jazdy (agresywny w technicznym terenie, ostrych sekcjach, czy po prostu luzna bujanka bez wiekszego sportowego zaciecia), ale z tego co zrozumialem, to pomimo tysiaca przebytych kilometrow nie masz pojecia o prawdziwym pociskaniu fullem pełną kosą skoro piszesz to co piszesz powyzej vs wypracowana technika jazdy na rowerze sztywnym.

          Zaden ze mnie mistrz kierownicy, na rowerze jezdze duzo i ostro od 95, na fullach do ciezkiego katowania – od jedno do cztero zawiasow, z systemami Santa Cruz czy patentami Speca – zaden z tych rowerow nigdy nie bedzie mial efektywnosci jazdy na dlugim dystansie porownywalnej do rowera sztywnego i nie wiadomo jakie systemy by nie byly wdrozone, rama nigdy nie bedzie 100% sztywna i to zawsze bedzie wplywalo na efektywnosc pedalowania przy wyjazdach dystansowych na niekorzysc rowerow z pelnym zawieszeniem. I nie mowie tu o gorskich wyrypach gdzie w/w rowery sprawuja sie doskonale i zaden inny nie ma tam zastosowania a mowa jest o jezdzie mix – miasto, teren, dlugi dystans – fulle katowalem ostro od 2005 do 2014 roku, jedyne co moge powiedziec, ze techniki jazdy nauczylem sie na sztywniakach i HT, na fulla wsiadalem juz swiadom zagrozen i potrzeb oraz szkolilem zupelnie nowa technike jazdy. Moi przyjaciele od kółka (FR/DH doswiadczeni rajderzy), zawsze powtarzali mi przesiadz sie na fulla jak juz bedziesz mial pewnosc, ze dajesz sobie rade na sztywnym, kiedy juz raz przesiadziesz sie na fulla nie bedziesz chcial wrocic do HT/Sztywniaka – ale to bylo w kontekscie jazdy FR/ENDURO/AM a nie jazdy mix po miescie, polach lesie, bo na codzien oni sami jezdza na sztywniakach lub HT, ciekawe dlaczego? Jesli piszesz ze na fullu „Kończy się bowiem jazda rowerem w pozycji stojącej” to czekam tylko na twoj pierwszy dzwon, czego ci nie zycze, a samo to stwierdzenie swiadczy, ze nie masz do konca pojecia o czym mowisz.

          Chetnie jeszcze podyskutuje z Toba na temat tego jak „Używanie fulla wymusza naukę jazdy nim i weryfikuje kto tak naprawdę potrafi jeździć rowerem.”

          Ja odważyłbym się powiedzieć wrecz przeciwnie, że UŻYWANIE SZTYWNIAKA/HT WYMUSZA NAUKĘ JAZDY NA ROWERZE I WERYFIKUJE KTO TAK NAPRAWDĘ POTRAFI JEZDZIC ROWEREM. Full wybacza wiele błędów i braków w umiejętności i technice jazdy, ale tylko do czasu kiedy znajdziemy sie w terenie, ktory w/w umiejetnosci wymaga.

          • Generalnie to panowie sobie przyganiacie sobie jak kocioł z garnkiem.

            Xau ma rację twierdząc, że na fulu trzeba opanować technikę – technikę pedałowania.

            Faktycznie na fulu bez sensu cisnąć jak opętany na stojaka, bo cała para idzie w gwizdek. Tyłek w siodło i kręcenie na „okrętkę”.

            Co do tego, że techniki jazdy należy uczyć się na ht – jest to typowy forumowy temat bicia piany. W biblii mtb z pod ręki Lopesa i MacCorniaka nic nie wspomniano o konieczności nauki na ht. Prawda jest zarazem prosta jak i brutalna oraz bolesna. Masz kasę kupuj fula, nie masz – zaczynaj od ht.

            Swoją drogą ciekawe czy komuś idącemu na kurs prawa jazdy kat. A polecisz zaczynanie nauki od w pełni sztywnego motoru? Należy zrozumieć, że zawieszenie w rowerze nie jest po to, żeby było miło i przyjemnie, tylko po to, żeby koła się trzymały ziemi. Tak samo jak w motorze/samochodzie/bolidzie f1/samolocie.

            Jeśli chodzi o przeniesienie energii, piszesz o doświadczeniach z bullita, czyli najbardziej bujającego jedno zawiasa ze stajni sc a następnie chwalisz się doświadczeniem jazdy na na wielozawiasach, które de facto wszystkie mają ten sam typ zawieszenia oparty na ogniwie Horsta, czyli najbardziej bujający czterozawias. Sam musiałeś zauważyć, że dopiero z takim wynalazkiem jak brain to zawieszenie przestaje bujać.

            Wiem, że aura nie rozpieszcza i szlaki albo zawalone śniegiem albo błotnym łajnem głębokim na 50 cm, ale bez spinki Panowie, jakoś dotrwamy jeszcze te 3 tygodnie i zaczniemy napierać w korby.

          • Przytaczaanie motoru do roweru to juz grubymi nicmi szyte, nie wiem czy mu polece, bo nigdy na moto nie latalem, poza tym, nie pisalem, ze nauke jazdy nalezy zaczynac od ultra wyczynowej sztywnej czasowki :D, chwila moment …

            IMO zawieszenie w rowerze powstalo w pewnym celu, aby tlumic nierownosci w czasie jazdy i jest ono stosowane w bardzo specyficznych rowerach, chyba tego nie zaprzeczysz i nie powiesz mi, ze rowery miejskie masowo wystepuja z zawieszeniem full suspension … bo nawet krosiki z przednim amorem to pic na wode z tym elastomerem, poza tym ze waza 1,5 kg wiecej praktycznie nic nie tlumią, to juz karbonowy wideł bedzie lepiej tlumic drgania.

            Co do braina, nie wiem jak dlugo na nim jezdziles, ale wiekszego badziewia jak brain nie widzialem, i zawieszenie niestety bujalo i to wtedy kiedy nie mialo, brain daje duzo lagow i spoznia sie z czasem tlumienia i odbicia. Niestety … to nie bylo zawieszenie, o ktorym powiedzialbym, ze dopiero przy nim odczolem roznice, raczej mnie irytowalo swoimi niedociagnieciami, slabo korelujacymi z cena i zachwalana inteligentna technologia.

            Co do bullita – wlasnie dlatego dalem go jako przyklad, btw. nie powiedzialbym, ze byl to najbardziej bujajacy jednozawias – bujal tak samo jak kazdy inny o tym skoku :))

            Ale gdybym mial isc w/w torem myslenia z przykladow o motocyklu to:
            Nauke jazdy na nartach zaczynalbym od jazdy poza trasa, im dluzsze narty, im wiecej sekcji pod butem tym lepiej, bo przeciez taka narta doskonale bedzie tlumila muldy i troche wygodniejsza moze byc na rozjezdzonym stoku (bo bedzie, dla kogos, kto nad nia panuje).

            Nauke jazdy samochodem, zaczalbym od saaba aero 250KM bo fajny jest dla poczatkujacego uturbowiony silnik, bo jest bardzo dynamiczny i zdaze uciec z najgorszego zagozenia (tak ale musze miec doswiadczenie w prowadzeniu takiego auta)

            Nauke jazdy na rowerze, zaczalbym jednak od roweru sztywnego (i nie mowa tu o CX czy wyzylowanej zawodniczej szosie) a o zwyklym po prostu sztywniaku lub HT, bo tylko na takim poprawnie nauczysz sie pracowac nad technika jazdy i to nie jest moje widzi mi sie, czy widzi mi sie encyklopedii rowerowej o ktorej wspominasz, kazdy trener powie ci, ze sztywny rower uczy poprawnej techniki jazdy w terenie duzo lepiej niz full, ktory wszystko „robi za ciebie” – do czasu oczywiscie 1 zwichniecia odcinka szyjnego, zlamanego obojczyka, miednicy etc.

            BTW. Ja sie nie spinam, moglbym olac i nie odpowiadac w ogole, ale to byloby lekcewarzeniem rozmowcy, ja po prostu reprezentuje odmienna filozofie myslenia :D, co do sezonu rowerowego, to ja go nie zakonczylem, dla mnie nadal trwa, tak samo jak narciarski. Piona.

          • Patrzysz na rower ze swojej perspektywy – dh/fr/am/enduro. Ja opisałem swoją wizję z perspektywy xc, w którym utwardzone proste drogi są tak samo spotykane jak i podjazdy czy zjazdy. Na tych utwardzonych full daje nieporównywalny komfort do ht, za to na podjazdach i asfalcie jest rowerem trudniejszym od ht. To właśnie dlatego twierdzę, że to full weryfikuje technikę jazdy a nie ht. Patrzysz z perspektywy zjazdów, ale wątpię byś zaczynał przygodę z technicznymi zjazdami na hardtailu [albo na zupełnie sztywnym rowerze – jak ja xc].

            Ja patrzę z perspektywy większości rowerzystów, dla których trasy to podjazdy [niekoniecznie techniczne] i asfalty/szutry. Ty patrzysz z perspektywy trudów rzemiosła w zjazdach na ht. Owszem, ht jest nieprzewidywalny nawet przy zjazdach po korzeniach i tutaj full nie tyle wybacza co zapewnia większe bezpieczeństwo. Trzeba pamiętać, że koło przyczepne zapewnia możliwość hamowania – to dlatego tak ważne w samochodach są amortyzatory… bo skracają drogę hamowania na trudnej nawierzchni.
            Przykład z nartami natomiast jest nietrafiony – naukę jazdy na nartach zaczyna się od krótkich nart :)

          • „Przykład z nartami natomiast jest nietrafiony – naukę jazdy na nartach zaczyna się od krótkich nart :)” serio? Nie wyczułeś ironii? :)

          • Zawieszenie w rowerze ma na celu (jak w każdej zresztą maszynie jezdnej) utrzymanie maksymalnie dlugo kontaktu koła z podłożem.

            Mylisz cel ze środkami do jego osiągnięcia. Celem nie jest wygładzenie nierówności, bo w sumie niby po co? W rowerach typowo sportowych raczej komfort nie jest na 1szym miejscu. Celem jest zapewnienie jak najlepszej trakcji w zakrętach i jak najkrótszej drogi hamowania (jak napisał Xau). Zresztą przypomnij sobie, co robiłeś z czerwonym pokrętłem dampera przed konkretnym dropem.

            Z przewagą nauki na sztywniaku to prosiłbym o konkretne przykłady. Bo jak dla mnie jest to podobny mit jak to, że cieńsze opony mają niższe opory toczenia. Ewentualnie przyznam, że ht uczy pokory I szacunku dla trasy.

            Z opinia o branie się zgadzam, generalnie im bardziej wymyślny tłumik tym większe braki w konstrukcji zawieszenia.

            Fakt, że większość ludzi zaczyna naukę na ht też łatwo wytłumaczyć, a już szczególnie na przykładzie ludzi zaczynających jazdę grawitacyjną w pierwszej dekadzie obecnego wieku. W takim roku 2005 wspomniany przez Ciebie bullit kosztował więcej niż przeciętny Polak zarabiał w rok.

          • Ja osobiście przez wiele lat jeździłem tylko na góralu – głównie po Warszawie, trochę w terenie. Dziury, krawężniki nie straszne, dobre przyspieszenia, łatwe podjazdy. Ale z czasem zapragnąłem szosy – i teraz mam MTB 26″/2.1″ oraz klasyczną szosę 700x23C. Na góralu dystanse do 160 km nie stanowią problemu, ale 28-29 km/h średnia po asfalcie (80 km) to absolutny max. Na „szosie” – 32 km/h bez „napinki”.
            Koleżanka kupiła ostatnio przełajówkę (szosa 28″ z barankiem, miękkimi przełożeniami, hamulcami tarczowymi oraz oponami 35mm. I jest super – bo na asfalcie lekko prawie jak szosą (nie jeździ wyczynowo) a nie boi się leśnych ubitych duktów, szuterku czy naszych wspaniałych kostkowych ścieżek „rowerowych”.

          • Kolego, nie wiem do czego pijesz i czym chcesz tu błyszczeć, ale robisz to źle. Masz jakieś uprzedzenia do mnie z niewiadomych powodów?

            […] coś o doskonaleniu techniki jazdy na ht i zarzucasz mi teoretyzowanie i brak wiedzy. Nigdzie nie napisałem, że jeżdżę fullem po krawężnikach w mieście ani że zjeżdżam na siedząco. Wybrałeś sobie jakieś słowa z całej wypowiedzi i wyklepałeś na ten temat nic nie wnoszącą litanię… panie enduro/am/fr. Ja akurat preferuję xc i po przesiadce na fulla bym w życiu nie wrócił do ht – nie z obawy o nadgarstki czy dupsko :)

            Przeczytaj jeszcze raz to, co napisałem tak powoli, bez podniecenia bo widzę, że inni jakoś zrozumieli o co mi chodziło w postach [vide Łukasz i radziu] :)

          • Jeszcze raz proszę, powściągnijcie emocje. Xau musiałem odrobinkę wypikać Twój komentarz, doceniam Twoje zaangażowanie w komentarzach, ale naprawdę nie pozwolę na jeżdżenie po sobie.

            Chcecie się nawzajem obrażać, wymieńcie się mailami.

          • Słowo „bełkot” nie jest powszechnie uważane za obraźliwe. Mnie emocje nie ponoszą, śmieszy mnie za to to, co prezentuje kolega powyżej.

          • Dla mnie jest. I nie tylko obraźliwe ale mało eleganckie. Spierać można się z kulturą, a nie dążyć powoli do poziomu komentarzy na Onecie.

          • Nie juz nie bede czytal, ani powracal do tego watku, bo to jest bicie piany a ja mam ciekawsze rzeczy do robienia niz szczekanie sobie do pyska :)
            Takze wybacz, ale nie pogaworzymy.

          • Dopowiem pare moich spostrzezen ktore „wykluly” mi sie w ostatnich miesiacach w wyniku przesiadki z „szosy” na „gorala” i okolicznosciowej jazdy fulem. Niestety – dla Xau – musze potwierdzic, ze blad na fullu czy nawet „goralu” z przednim amorem ujdzie na sucho lecz na sztywnej „szosie” taki blad = duuuza gleba.

            Na szosie krecilem prawie 10 lat i uwiez mi xau drobny blad rowna sie glebie jako dowod powiem ci, ze gdy zaczalem jezdzic na szosie to przez pierwszy rok doslownie uczylem sie od nowa jazdy na rowerze mimo, ze nie bylem juz laikiem a doswiadczonym rajderem.

            Co do fulla (rower zjazdowy) to jechalismy po blocku,kamieniach i pod gorke a ja pierwszy raz na takim „cudaku” – znajomy go prowadzil bo bardzo ciezko sie wjezdza wiec sie zamienilismy bo chcialem zobaczec jak to jest na fullu – i mnie ponioslo bo fajne bujanie i cos nowego,wiec wyrwalem do przodu. W czasie tego szalenstwa mialem kilka poslizgow na blocie i podskokow na kamieniach mimo to rower zachowywal sie jakby go kto przykleil do podloza.
            Jestem pewny,ze nawet na moim goralu mialbym formalna glebe a na szosie to fikola takiego bym zaliczyl na pierwszym poslizgu, ze hej.

            Konkluzja:
            sztywna szosa wymaga techniki i sily w rekach by utrzymac kierownice gdy niechcacy wjedzie sie na kostke brukowa lub szuter inaczej – fikol.
            Goral z amorkiem przod potrzebatechniki ale tylkow terenie bo w miescie wiecej jak 35 km/h nie pocisniesz wiec jak dla mnie tepo zolwia.
            Full zjazdowa -nie wiem jak jest ze zjazdami na „wariata” ale samajazda to smiech na sali to „bydle” jest tak ciezkie i tak sie klei do podloza,ze wsiadasz i jedziesz.

            Oczywiscie to moje subiektywne odczucia bo jak mowilem nie mam doswiadczenia z fulami ale wiem jedno,ze to co robilem wtedy na fulu
            i to po ciemku nie bylbym w stanie zrobic na sztywniaku.

  • Jeżeli chodzi o tematykę asfalt/teren to można by tu upchać jeszcze przełaje. Z mojej strony mogę śmiało powiedzieć (co zdaje się sprawdza w wielu przypadkach), że jeżeli ktoś chce jeździć głownie po asfalcie, ale boi się, że to wycieczka do lasu, jakieś szutry i tak dalej i skłania się ku crossowi, warto zastanowić się nad szosą. Ja właśnie tak dla „bezpieczeństwa” kupiłem crossa i po pierwszym poważnym sezonie stwierdzam, że potrzebna jest mi szosa. Ewentualnie jeżeli ktoś chce jeździć głównie po szosie, ale też jakieś leśne, polne ścieżki tutaj zdaje egzamin właśnie przełaj, któremu możemy włożyć grubsze oponki.

    • Jeżeli to ma komuś pomóc, mogę od siebie jeszcze dodać, że przed zakupem w ogóle nie rozważałem górala. Odrzucałem w ogóle koncepcję „góral, rower w góry, na miasto wytrzymały i wszędzie sobie poradzi”. Szukałem czegoś typowo na asfalt, do wygodnej jazdy na cienkich oponach co było koronnym argumentem po przesiadce ze starego jeszcze rometa na kołach 24. Bałem się jednak właśnie rekreacyjnych przejażdżek po lekkim „terenie” i jak dzisiaj się okazuje, ten teren to ledwie promil moich tras.

    • imo masz duzo racji, CX jest doskonalym kompromisem pomiedzy szosa a mtb. Szybki na asfalcie jednoczesnie doskonale radzi sobie na ubitych lesnych sekcjach, szutrach, polach, do tego dolny chwyt i wyzsze opony, ktore ladnie tlumia mimo wszystko dosyc sztywny rower. Jest malo osob, ktore mysla na powaznie o CX, bo to glownie rower sprofilowany na kolarzy szosowych w sezonie zimowym, lecz ja odkrylem ze to swietna maszyna do jezdzenia wszedzie poza gorskimi szlakami naturalnie. Lecz do miasta, na pola, do lasu i na asfalt to doskonaly allrounder do codziennej szybkiej jazdy.

    • Panowie, z rowerem przełajowym się zgadzam, że to bardzo ciekawy wybór. Ale CX-a moim zdaniem powinien kupić ktoś, kto już z niejednego rowerowego pieca jadł i dobrze zna swoje potrzeby.

      Jeżeli ktoś stoi przed tytułowym dylematem, to znaczy, że jeszcze swoich potrzeb aż tak dobrze nie zna i przełaj może się okazać mocnym strzałem w stopę. Mimo wszystko rower przełajowy nie jest najlepszą propozycją na rodzinne przejażdżki do lasu czy parku.

      • święta racja @disqus_7CAgtcsZTa:disqus, oczywiscie ja pisze przez pryzmat moich doswiadczen, a troche juz przekrecilem rowerow pod zadem :D. Nie jest to zapewne typ roweru, o ktorym ktos powinien myslec jako o swoim pierwszym i jedynym :). Zreszta z obserwacji jasno wynika, ze wiekszosc i tak wystartuje od MTB.

      • Hi hi tak mi sie nasunela mysl,ze gdybym mial kiedys mozliwosc finansowa kupna pozadnego nowego roweru to mimo doswiadczenia mialbym ogromny dylemat jaki kupic rower bo wiadomo, ze nie ma uniwersalnego.
        Sporo jezdze po miescie wiec najbardziej by mi odpowiadal „kanapowiec” no ale lubie tez wyrwac sie w dal i zwiedzac nowe okolice wiec przydalaby sie „szosa” fajnie ale jak kumpel pojedzie na gorki to tez by sie poszalalo – wiadomo razem razniej .
        No i co z takim dylematem zrobic jak masz kase tylko na jeden rower a w sumie przydaly by sie trzy :D Sam przyznasz, ze zgryz mialbym nie maly.

    • ciekawym typem rowera dla ciebie moze byc Cinelli Hobo, nie mam z ta marka nic wsplnego i podobnych rowerow jest duzo. Podaje ci ta nazwe czysto pogladowo. Zobacz setup :)

      • Przykre jest to, co napisałeś. Pokazuje nędzny obraz naszego narodu, który na każdym kroku doszukuje się lokowania produktu. Głupi i zawistny cebulak nie może zrozumieć, że pewne rzeczy można po prostu polecić coś innego niż reszta świata z własnego doświadczenia lub pokazać ot tak bezinteresownie… a nie jak to się często spotyka na youtube czy gdziekolwiek w stylu „10 groszy od komentarza”.

        • Xau, proszę, nie przesadzaj z krytykowaniem innych ludzi, choćby to były całe grupy społeczne. Masz 100% racji, ale nie ma sensu wylewać smutków u mnie na blogu :)

        • Rownie dobrze moglbym napisac, ze przykre jest to, ze napisales, ze ja sie myle, jednak zamiast tego wyjaśniłem ci, ze z mojego punktu widzenia i wszelkiego innego nie myle sie (i zdania nie zmienie w tej kategorii). Przyjmij to do wiadomosci, i uszanuj, ze ktos moze miec od ciebie troche wiecej do powiedzenia w temacie i byc moze nie dosiadczyles jeszcze tego co wydaje ci sie, ze doswiadczyles.

          Zauwaz tez, ze w mojej wypowiedzi nie nazwalem cie ani „Głupi i zawistny cebulak” etc. nie ublizalem ci co ty tutaj akurat manifestujesz jednoczesnie piszac „Pokazuje nędzny obraz naszego narodu, który na każdym kroku doszukuje się lokowania produktu” (gdzie sie doszukiwalem tego lokowania produktu?), jednoczesnie obrazasz i szufladkujesz do poziomu, zawistnego chama cebulaka a sam piszesz jak w/w „Pokazuje nędzny obraz naszego narodu” :) .

          Trudno jest polecac cos i jednoczesnie wprowadzac ludzi w blad – a ty to robisz. Jesli masz odmienne zdanie, prosze oddaj merytoryczna wypowiedz oparta na sensownych argumentach a nie na swoim widzi mi sie ograniczonym do swojej przestrzeni komfortu jaki odczuwasz obecnie na fullu.

          • Źle zrozumiałeś XAU, któremu chodziło o to, że się zabezpieczałeś, że nie masz z tą marką nic wspólnego, tak jakbyś się bał, że ktoś Ci zarzuci robienie marketingu szeptanego. XAU z tego co widzę pił do takich osób, a nie do Ciebie.

            I jeszcze raz proszę, zluzujcie gumy.

          • Dokładnie o to chodziło. Irytuje mnie to, że człowiek z dobrego serca już nic nie może polecić bo zewsząd lecą zarzuty. Doszło do chorej sytuacji, w której właśnie ludzie dobrej woli muszą się „słownie zabezpieczać” przed hejtem i posądzeniami o reklamy „za 10 groszy od komentarza”.

          • Pszeciez takie podejscie jest totalna glupota !?! lol
            Jak moge komus cos doradzic jezeli nie wolno mi wymienic konkretnego towaru lub firmy ??? bez sensu jak powiem komus nie „kumatemu” w temacie …a wiesz kup sobie takie lampki za 50 zl one sa swietne…
            no ja bardzo przepraszam takich lampek jest tyle ze braklo by taczki by wszystkie modele pomiescic w jednym miejscu – przeciez takie „rady” to kretynizm.

            Powiem szczerze, ze nie zrozumialem Xau twej pierwszej wypowiedzi ale po wyjasnieniu podpisuje sie dwoma rekami, chcesz dac rade co kupic to nie mow tylko jaka firma jest OK ale podaj konkretny model i wyjasnij dlaczego jest lepszy od innych – to nie jest lokowanie tylko konkretna wskazowka dla poczatkujacego a jak ktos ma z tym problem to niech uda sie do lekarza i poprosi o wyleczenie „wypranego” przez media mozgu :D

            I mnie ponioslo :D :D (dla czytelnikow) ta koncowka to taka kpina prosze sobie tego nie brac zbytnio do serca.

  • Przede wszystkim najlepiej przed zakupem przetestować i przejechać się na każdym z rowerów ! :) Ale naszym cichym faworytem są chyba jednak górale 29er ;)

    • Ale po co komu ciezki kloc na 29″ laciach? Dla mnie to mainstremowa gadka. Takim rowerem ciezko sie jezdzi w trybie miejskim, chyba ze mieszkamy w gorach i latamy po singlach. Zreszta tutaj tez mialbym sporo zastrzezen, bo lata spedzilem na gorskich szlakach i 26″ ma wiele zalet vs 29″, chociazby zwrotnosc na technicznych odcinkach, ktorej nie posiada 29 i w kazdy mocniejszy zakret trzeba wchodzic jak autobusem przegubowym. Dlatego piszac o faworycie warto argumentowac dlaczego i do jakich zastosowan go przewidujemy. Moim zdaniem nalezy po prostu zastanowic sie, czy nie kupujemy roweru nad wyrost „oczekiwania vs rzeczywistosc”. Bo po co ci tłenti najner, jesli bedziesz jezdzic np. glownie po polach, lasach, szutrach a do tego bedziesz dojezdzac 70% trasy asfaltem zeby w ogole sie tam dostac. Faworyta ustala teren uzytkowania tylko i wylacznie. Wlasnie sprzedalem fula 29, bo mieszkam 150km od najblizszego pasma gorskiego i nie mam czasu na jego eksplorowanie, a do miasta ten rower byl bez sensu, nad wyrost, nie wykorzystalbym jego potenjalu.

      Reasumujac – mieszkasz w gorach, terenie gorzystym – bierz MTB
      mieszkasz w miescie, bierz fitness/ CX / Szose / krosa – nie chcesz ograniczac sie do asfaltu – zapomnij o szosie (fitnesem po szutrach da sie jezdzic, choc jest najblizszy szosie z z pozostalych wymienionch, no poza CX, ale to juz taki MTB w wydaniu szosowym)

      • Też jeżdżę na 26, na podjazdach duże koła nijak się nie przydają. W trekkingu na wąskich oponach to i owszem, ale po płaskim. Jeżdżę po mieście na 28kach na holendrze, niby fajnie, ale do jazdy pod górę liczy się każe pół kilo ;)

        • Że niby na 26 łatwiej podjechać pod górę niż na 29 ? Całkowicie się z tym nie zgadzam, mam 26 i 29 i szczególnie na dosyć dużych wzniesieniach widać różnicę 29 vs 26 …

          • Może siebie oszukasz, ale fizyki nie oszukasz. Większe koło oznacza inny kąt natarcia i o ile pomaga on w przejeżdżaniu przez przeszkody to przy wzniesieniach przeszkadza chociaż by przez to, że środek ciężkości znajduje się wyżej niż w 26” więc i rozkład mas inny.
            Mam kolegę totalnego amatora, który przesiadł się ze starego kellysa scarpe na twentyninera i… pierwsza rzecz, którą od niego usłyszałem to „czemu nie powiedziałeś, że na tym się tak ciężko podjeżdża?”.

          • Nie do końca jest to prawda, środek ciężkości będzie zbliżony w obu rowerach, bo bb znajduje się praktycznie na podobnej wysokości.

            Cięższe podjazdy w 29erach mogą wynikać z:
            1. Przyzwyczajenia do przełożeń z 26″ (na identycznych zębatkach 29 będzie jechało oporniej, gdyż jeden obrót dużego koła to ~22 centymetry więcej przejechane w stosunku do koła 26″)

            2. 29er porównywalnej klasy do 26″ będzie cięższy oraz same koła będą cięższe,co ma znaczenie na podjazdach.

      • Po co mi ciężki kloc na 29″? Po 1 nie ciężki. Mój będzie ważyć ok 13 kg, po drugie: ciężko po mieście to się chyba tobie jeździ. Wkurza mnie, jak ktoś pisze komentarz jakby wypowiadał się za wszystkich. Możesz pisać o swoich doświadczeniach i radach, ale jeżeli masz krytykować i używać słów typu: po co komu klocek na 29 to proszę zamilcz.

        Mój osobisty krytyk w głowie cały czas sprawia że mam wątpliwości jaki rower kupić. Mieszkam w mieście, będę jeździć większość po asfalcie i trochę lasach. Czasami wyjadę na ciężki teren wyszaleć się. Dlatego kupuje 29nera. Ponieważ 29nerem będę mógł z przyjemnością jeździć też po naszych pięknych ulicach miejskich a co najważniejsze bardzo mi się podobają wielkie koła.

        Dlatego wszystkim krytykom proponuje przemyślane wypowiedzi, a tym którzy podjęli decyzję wbrew stereotypom np. takim jakie głosi #roweroterapia życzę zadowolenia z zakupionego wymarzonego roweru.

        Łukaszu dziękuję za obiektywizm, świetny blog.

        • Dzięki za miłe słowa :) Ale proszę, zluzujcie trochę ton rozmowy, bo możemy się trochę pospierać, ale bez przepychanek słownych.

      • Nie mogę sobie wybrazić jazdy po szutrach moim fitness’ em. A Ty Łukasz jak na swoim? Mój od szosy różni się praktycznie kierownicą i oponami 35 mm. W geometrii różnice są bardzo niewielkie. Przejechałem nim raz 1km odcinek po szutrze. Porażka.

        • Jeżeli założę opony Schwalbe CX Comp, to spokojnie rower daje sobie radę. To nadal nie będzie rower górski, ale jeździłem nim już po lasach i bezdrożach i nie narzekałem.

          Pamiętaj, że na rowerze przełajowym masz cienkie opony i geometrię typowo szosową i ludzie śmigają.

          • Mimo wszystko nie przekonujesz mnie ;). Mniej więcej to tak samo jak do MTB założyłem Schwalbe Kojak. Niby się jechało, ale to nie to.

          • Oczywiście, że jest to swego rodzaju kompromis. Ale jeszcze raz pomyśl o przełajówce :) Poza tym ja nie pcham się tam gdzie jeżdżą ludzie na MTB XC, tylko na lajtowe ścieżki.

  • Nie widzę typu miejskiego z koszyczkiem. Do sklepu w sam raz, o dziwo krzywe krawężniki wcale nie dają się we znaki. Jedyna niedogodność w rowerze miejskim, która nierzadko ratuje życie – to mniejsza prędkość, a zatem i krótsza droga hamowania.

    Nie widzę też porównania dystansowego. Naprawdę dużo zależy nie od tego czy jeździmy po piachu czy po asfalcie, ale od tego – jaki dystans jeździmy najczęściej. Przy kilometrażu lajtowym, rzędu do 30 km, lepszy będzie rower o bieżniku niegórskim (bieżnik ma dużo większe znaczenie przy jeździe góry/asfalt niż szerokość i wysokość opon).

    Przy wyższych dystansach, 30-100 km – przyda się rower o nieco bardziej sportowej ramie, gdzie jadący będzie mieć wygodniejszą pozycję i odciążać kręgosłup (ale to da się wyregulować wysokością siodełka). Plus podział na obciążenie, czyli czy chcemy jeździć szybko na lekko (wtedy im cieńsze opony i lżejsza, cieńsza rama, tym lepiej), czy wozimy duży bagaż (wtedy rama powinna brać pod uwagę wagę rowerzysty wraz z ładunkiem).

    Przydaje się notowanie, ile przejechaliśmy km w terenie w porównaniu do asfaltu. To dzięki takim statystykom doszłam do wniosku, że dla 20% terenu nie opłaca mi się jeździć na górskim bieżniku i przesiadłam się na semislicki. Mniejsze zmęczenie na długich dystansach, a po piachu da się przejechać, bo opony są nadal dość szerokie, a zatem nie tak łatwo się zapadają.

    • Miejski z koszyczkiem najczęściej nie jest brany pod uwagę przez kogoś kto zastanawia się nad góralem :)

      • Krzywdzący stereotyp. Ludzie często mają więcej niż jeden rower. Czasem do górala warto dokupić miejski, może niekoniecznie z damską ramą i koszyczkiem z falbankami, ale w końcu bywają i męskie, bardzo stylowe i eleganckie. Do pracy w sam raz. I do jazdy miejskiej, która zużywa obręcze i opony – nie marnuje się roweru długodystansowego.

        • Ja to wiem i Ty to wiesz. Ale nie oszukujmy się, większość ludzi woli mieć po prostu jeden rower „uniwersalny” do wszystkiego. Miejski też się nadaje, ale wg. mnie mieszczuchy kupują osoby, które naprawdę wiedzą czego chcą, to nie są przypadkowe zakupy.

          • Ja to wiem i Ty to wiesz, że coś takiego jak rower uniwersalny nie istnieje. Trzeba dopasować rower do konkretnych potrzeb, planowanych dystansów i proporcji płaskiego/górskiego, gruntu/asfaltu, % km w mieście/wsi. Inaczej pierwszy rower tylko nabije statystyki sprzedaży, bo i tak po roku okaże się, że jest niedopasowany.

          • Nie zgodzę się… jeżeli robisz trasy większe niż 40 km to ma to dla Ciebie ogromne znaczenie, także dla mnie. Dla rowerzystów „niedzielnych” wielkość, pozycja ma pomijalne znaczenie.

            Poza tym myślę, że zależy od budżetu. Ja nie jestem w stanie sobie kupić roweru na specjalną okazję, bo kosztowałby mnie tyle, co uzbieranie na wyprawę, albo i więcej – bo wiem co chcę. Z tego to powodu wolę sobie kupić oponę na przewidywaną trasę, dostosować pozycję na daną trasę i trochę potrenować.

            Niestety… brakuje mi roweru górskiego na moje trójmiejskie lasy – poczekam. Ostatnio złamałem kierownicę.. dobrze, że nic więcej.

            Dodałbym jeszcze kategorię rowerów… hipsterskie.. miło sie na nie patrzy, ale niee… nie mógłbym wsiąść :D

          • hipsterskie to głównie ostra koła.
            Na trójmiasto góral to najbardziej uniwersalna maszyna, własnie ze względu na sporo lasu w obrębie miasta oraz „dosć spore róznice wysokości” jak na Polske pólnocną

          • Ja już dawno przeszłam na multiroweryzm, bo na miasto potrzebuję innego roweru niż na długie trasy. Poza tym nie chcę marnować cennego wyprawowca na jazdę po bułki czy na dworzec. Mam dwa rowery, a i tak brakuje mi trzeciego, jakiegoś prostego składaka, żebym się nie bała, że mi ukradną i mogła takiego złomka zostawić pod dworcem na cały dzień. Wiesz, taki rower co przewyższa go ceną u-lock ;) Ale nadal uważam, że to jest kwestia indywidualna. Większość rad odnoście roweru na długie trasy w moim przypadku nie do końca się sprawdza, bo mam własne kaprysy, krzywy wrażliwy kręgosłup i brak mi sił na dźwiganie ciężkiej ramy. :)

          • Ha, ja bym bardzo chętnie miał dwa albo trzy rowery, tylko z tym wiąże się jeden zasadniczy problem. Trzeba mieć gdzie je trzymać :)

          • Nie wiem w jakim metrażu mieszkasz, ale trzymałam kiedyś 5 rowerów w 26m2 kawalerce. Teraz mamy cztery, z czego trzy stoją w przedpokoju, a czwarty stoi u mnie w pokoju pod parapetem. Plus rowerek biegowy dziecka i trójkołowy, ale te są upchnięte gdzie bądź, po kątach. Kto chce, ten znajdzie sposób. Trzy rowery zajmują przestrzeń ok 1x2m2. Przedpokój ma 150cm szerokości, nadal jest 60cm przejścia obok rowerów. A jak się upchnie, to więcej (z lenistwa z jednego nie zdejmujemy fotelika rowerowego, więc zajmuje przez to kilka cm więcej).

          • p.s. Mam znajomego, który potrafi upchnąć ponad dwadzieścia rowerów na zapleczu małego busa do przewozu max 8 osób. Kubatura rzędu 2,5x2x2m. Tylko trzeba im kierownice przekręcić i w niektórych luzem trzymać przednie koło. :) https://picasaweb.google.com/101602513375906942835/NorwegiaLonginada2013#5918368025151141874

          • Da się, oczywiście, że się da. Sam mam teraz trzy rowery (jeden mój, jeden mojej dziewczyny i jeden mój stary na sprzedaż) i żyję. Ale tylko czekam na wiosnę, kiedy wystawię mój stary rower na sprzedaż.

            Zdecydowanie od upychania rzeczy wolę jednak przestrzeń, która w małym mieszkaniu w bloku jest na wagę złota. Poza tym stety/niestety sporą część w mieszkaniu zajmują mi inne rzeczy, które są ważniejsze niż moja chęć posiadania trzech rowerów :

          • Mamy w domu coś około 1000 książek. To jest dopiero problem, co tam rowery. Redukujemy szafy ubraniowe, żeby było więcej miejsca. ;)

          • Jak Wy się ludzie rozpisujecie nie na temat…mierzycie linijką powierzchnię na rowery… i te szczegóły…rowerek dla dziecka.. dla babci .. fotelik….

          • lol 5 rowerów w 26m2 kawalerce ;p a chłopa znalazłaś? :P Sorry ale nie mogłem się powstrzymać ;p

    • „Przy wyższych dystansach, 30-100 km – przyda się rower o nieco bardziej sportowej ramie, gdzie jadący będzie mieć wygodniejszą pozycję i odciążać kręgosłup (ale to da się wyregulować wysokością siodełka).” Dwie bardzo dziwne teorie tu widzę.

      • no bardziej sportowa („pochylona”) pozycja jest zdrowsza dla kręgosłupa; jadąc w pozycji wyprostowanej wszelkie drgania „lecą” w kręgosłup i nie są amortyzowane przez mięśnie pleców.

        A co do wysokości siodełka to ustawiamy ją pod długość nogi!!! (są na to wzory) a dopiero po ustawieniu wysokośći siodełka możemy bawić się z kierownicami/mostkami itd.

        • Mi się zawsze mega niewygodnie jeździło na rowerach, które wymuszały prostą pozycję jazdy. Pewnie dlatego tak lubię crossy.