Aktywność fizyczna do podstawa szczupłej i zdrowej sylwetki ciała. To banał, ale wiele osób o tym zapomina. Dieta jest istotna, ale choćby najlepsza, jeśli nie zostanie wsparta wysiłkiem – pójdzie na marne. Pisząc o wysiłku – niekoniecznie mam na myśli litry potu wylane na siłowni, czy fitnessie. To niezłe aktywności, ale zwykle gdy wykupisz (albo dostaniesz w pracy) karnet na przykładowo dwa wejścia w tygodniu – przez pozostałą część tygodnia może nie chcieć Ci się nic robić – a przed sobą będziesz usprawiedliwiony/usprawiedliwiona – przecież masz karnet. Oczywiście wyolbrzymiam trochę, ale chciałbym zachęcić Cię do częstszego wychodzenia na rower. Jazda rowerem jest praktycznie bezpłatna, możesz to robić w każdej chwili i nie musisz czekać do najbliższej środy czy soboty :)
Towarzystwo
Rower to sport bardzo towarzyski, świetnie jest zebrać na przejażdżkę grupę znajomych. Nawet jeżeli skończy się to na krótkim wypadzie – nic nie szkodzi, najważniejsza jest sama aktywność. Większe trasy możesz sobie zostawić na następny dzień, w innym gronie, albo samemu. Bo w odchudzaniu na rowerze, moim zdaniem – najważniejsza jest przyjemność z tego płynąca.
Ćwiczenia
Można do odchudzania podejść metodycznie. Kupić pulsometr i dowiedzieć się, jak trenować z pulsometrem. Bardzo popieram taką jazdę, ale nie zrozum mnie źle – to zabija przyjemność. To znaczy, jeśli jazdę na rowerze traktujesz jako narzędzie do odchudzenia: Dziś 60 kilometrów, jutro 40 kilometrów, pojutrze regeneracja, następnie 100 kilometrów itd. Masz ścisły plan i się go trzymasz – efekty z pewnością się pojawią. Jednak trzeba sobie zostawić margines przyjemności. Niekoniecznie jechać dla planu, ale by po prostu zobaczyć ciekawe miejsce. Z dnia na dzień obserwować jak zwiększa Ci się średnia prędkość, jak pod górkę pod którą miesiąc temu ledwo łapałeś oddech – teraz podjeżdżasz bez problemu. Obserwować swoje ciało i swoje możliwości. A samo odchudzanie, stanie się miłym efektem ubocznym jazdy.
Oczywiście, jeżdżąc na ćwierć gwizdka – możesz tak jeździć godzinami – a efekty będą mizerne. Trzeba pojeździć trochę interwałowo, momentami przyspieszyć, momentami zwolnić, podjechać pod stromą górkę, przynajmniej dwa razy w tygodniu pojechać gdzieś dalej za miasto. Ale nic na siłę, nic zgodnie z planem.
Jeśli najdzie Cię później ochota na starty w zawodach – a to co innego, tutaj przydaje się dobry plan treningowy i trzymanie się go. W samym odchudzaniu zalecam sporo anarchii i słuchania własnego ciała (byle nie głosu: „Może jutro, dziś zjem pizzę”). Więcej o samym treningu przeczytasz w jednej z tych książek.
Nie muszę chyba pisać, że jeżdżąc na rowerze, nie tylko schudniesz, ale także wymodelujesz sobie uda, biodra, nie pozostanie to również bez wpływu na Twój brzuch i pośladki. Jazdę na rowerze, warto przeplatać innymi aktywnościami. Basen, tenis, bieganie, a przede wszystkim rolki. Dlaczego rolki? Po pierwsze na nich też można poczuć prędkość, po drugie angażują dużo innych partii mięśniowych niż rower.
Jazda na rowerze dodatkowo wpływa na nasz układ krążenia, krew jest lepiej dotleniona, dzięki czemu organizm szybciej się regeneruje. Rośnie odporność całego organizmu, wzmacniają się mięśnie serca, zmniejsza się ryzyko nadciśnienia czy żylaków.
Kalorie
Na rowerze spala się sporo kalorii. Jazda po asfalcie, ze średnią prędkością 20 km/h (czyli nie oszukujmy się, niezbyt szybkim tempem, ale dobrym na początek) pozwala spalić około 700 kalorii na godzinę. Ponoć 7000 spalonych kalorii to kilogram wagi mniej. Ale pamiętaj o tym, że najważniejszy jest bilans na koniec dnia. Spalonych kalorii na rowerze, nie można „przejeść” – bo efektu nie będzie żadnego.
Tu poczytasz o optymalnej diecie, ja ze swojej strony napiszę kilka banałów :) Śniadanie jest bardzo ważne, tak nam powtarzano już w przedszkolu. I to prawda. Nie można czekać ze śniadaniem do godziny 10 czy 12. Warto również rozkładać sobie posiłki na mniejsze. Ja staram się nie jeść np. czterech kanapek na raz. Jem najpierw dwie, mija godzina czy dwie i dopiero zjadam dwie następne.
Nie jedz po…
O owocach i warzywach chyba pisać nie muszę, zwłaszcza, że wiosna się zaczęła i będzie ich niebawem dużo. Jest jeszcze kwestia „nie jedź po…”. Nie jedz po 20, nie jedz po 18, nie jedz po 16 (hardkor). Dużo zależy od indywidualnych predyspozycji, ale jeśli chodzisz spać np. o północy, a ostatni posiłek zjesz o 18… Hmmmm… ja bym osiwiał z głodu :) Ja praktykuję rozkładanie kolacji na raty – tak jak śniadania. Dzielę niedużą kolację na pół i drugą część jem około godziny 20. Wtedy żołądek nie jest przeciążony, a ja nie chodzę sfrustrowany, zły i głodny. Ale to trzeba indywidualnie dopasować. Najważniejszy i tak jest bilans spożytych kalorii i tego co spaliliśmy. Jeśli jest ujemny to waga będzie spadać.
Czyli jak widzisz, wystarczy trochę motywacji do jazdy na rowerze, kilka prostych zasad i jeszcze zdążysz do wakacji zrzucić brzuszek. A jeśli czytasz ten tekst po wakacjach – masz jeszcze lepiej :) Do przyszłych wakacji masz szansę wyglądać jeszcze lepiej!
Na koniec zaproszę Was do lektury wpisu, w którym podzieliłem się z Wami moimi przemyśleniami, szukając odpowiedzi na pytanie – czy warto korzystać z diety pudełkowej.
Wszedlem sobie na google by sprawdzic ile jezdzic na rowerze by schudnac i znalazlem ten artykul, w ktorym autor prawie w jednym zdaniu pisze o przyjemnosci i robieniu 100km dziennie lub co kilka dni w miedzy czasie robiac 60 i 40km. Juz widze jak osoba z nadwaga lub otyloscia poswieca 4, 3 lub 2h na jazde na rowerze i czerpie z tego przyjemnosc – to jest jakas abstrakcja calkowita. Przy ok 100kg wagi robilem 30km i bylem calkowicie wykonczony a trasa glownie miejsca drogi, sciezki rowerowe troche lasu i to poltorej h czystego cardio na wygodnym rowerze. Powodzenia z takimi radami, dla mnie to calkowity absurd.
Cześć,
albo ja napisałem coś mało precyzyjnie (może tak być, tekst ma sporo lat), albo Ty zbyt szybko czytałeś :) Ja właśnie piszę, że jazda sztywno według jakiegoś planu zabija (przynajmniej u wielu osób) przyjemność z jazdy.
Odnośnie wagi i zmęczenia, to sorry, ale czym jak czym, ale wagą nie można się zasłaniać, nawet jeżeli ma się sporą nadwagę. To normalna sprawa, że jeżeli właśnie wstało się z kanapy, to czy się waży 50, 100 czy 200 kg – zawsze będzie ciężko. I przecież nikt o zdrowych zmysłach nie wskoczy na rower, pierwszy raz od lat, żeby przejechać z uśmiechem na ustach 100 kilometrów :) Wszystko małymi kroczkami, powoli, cały czas pamiętając o tym, żeby się nie przeforsować.
Na początek kilka przejażdżek po sprawdzonych terenach i kalibracja roweru. Na początku jazda na km lub czas, żeby zrzucić kilogramy ;( Teraz wybieram trasy widokowe, zabytki, cerkwie – chyba się wkręciłem ;)
witam,
Bardzo przyjemna wypowiedź.Miesiąc temu wsiadłam na mój antyk – 10 lat przerwy. Z zamysłem uregulowanie cukrzycy ( bardzo polecam rower pomaga bardzo w tym- tylko trzeba uważać się by się nie odcukrzyć) zaczełam od małych odległości, tyle że w dzień w dzień. Napoczątku 5 km teraz jestem przy 15 km, ze względu na kolana. Jak walnelam jednorazowo 30 km. Moim nogom się to nie spodobało zbytnio. Wagowo zeszło mi okolo 5-6 kg. Oprócz tego basen 2 razy w tygodniu. Oczywiście mam dietę 5 malych posilkow w odstepie co trzy godziny. Bez jedzenie po 19.00 Wykluczyłam na okres wakacyjny pieczywo, mieso raz w tygodniu.Uważam, że nawet po miesiącu widać jak nogi się zmieniają. Przyjełam że minimum 5-6 razy w tygodniu.Uznałam, że skuteczniejszą formą będą codzienne przejażdzki, nawet krótsze niż naraz zrobic 50 km, a potem przez trzy dni nie zbliżać się do roweru po kolana i siedząca część boli. Póki co jestem zadowolona i widzę efekty.Ale jak ktos liczy na znaczny spadek diety bez zbilansowanej diety to kpnia.Nie ważne ile spędzi sie czasu na sporcie jak potem wladuje się w siebie dodatkowe 2 tysiace kalorii. No i są wakacje większość wieczory zakańcza kilkoma zimnymi browcami. I to raczej nie pomaga ;)
Trzymam kciuku za utrzymanie efektów. Co do przejeżdżania 50 km, to jak pojeździsz, pojeździsz, to w pewnym momencie i po 50 km będziesz czuła się świetnie :)
Ja tak mam!
Stary temat, ale co jeść na dłuższych trasach, typu np 100 km aby mieć siłę i nie przytyć??
Co nieco pisałem tutaj na ten temat: https://roweroweporady.pl/co-jesc-i-pic-na-rowerze-dieta-rowerowa/
W tym roku na rowerku 1300km, nie należę do osób dużo jedzących więc na dietę nie muszę przechodzić i nie muszę nic ograniczać, ale niestety 0kg w dół. A mam 178cm wzrostu, 80kg wagi i chciałem zrzucić ok.5 kg :/
Hej, ja kupiłem rower właśnie po to żeby schudnąć. Mam 39 lat i przez ostatnie lata trochę się zapuściłem. Mam 183 cm, a waga wskazywała 94 kg. Postanowiłem do pracy dojeżdzać rowerem 13.6 km w jedną stronę, dłuższe wypady w weekendowe no i złapałem bakcyla :) Zrobiłem ponad 2000 km, przez trzy miesiące zrzuciłem 14 kilo, dieta też na pewno pomogła więc można. No i teraz nie wyobrażam sobie dnia bez roweru :) Więc można. Pozdro
Hej, 73 kilogramy przy wzroście 175 centymetrów to nie jest wysoka waga. Jeśli schudniesz 8 kilogramów, to zrobisz się mega szczuplakiem.
Możesz spróbować postawić na kontakt z jakimś personalnym trenerem i dietetykiem, który ułoży Ci specjalny plan. Bo przy Twojej wadze, wątpię byś mogła schudnąć ot tak sobie kilka kilogramów.
Hej, od maja jeżdżę na rowerze jakieś 5-6 razy w tygodniu, po 40 km lub więcej (tak do 70) z prędkością średnią ok 23 km/h. Odległości pokonywane raczej po ścieżkach rowerowych, bez świateł i postojów, na rowerze górskim. Oprócz tego wcześniej przez miesiąc biegałam, ok 5-7 km dziennie (wtedy bez roweru). Mimo tego, na dzień dzisiejszy bilans wagi wynosi tylko -2 kg. Nie jem fastfoodów ani bardzo kalorycznych rzeczy, mam 175 wzrostu i 73 wagi, 18 lat.
Nie jestem jednak typowym grubaskiem, bo sport nie jest mi obcy, chodzę dużo po górach i prawie każdego dnia wykonuję jakąś aktywność fizyczną. Może mi ktoś doradzić, co zrobić, by schudnąć jakieś 8 kg?
@Sylwia – cóż, z psami to faktycznie bywa problem. Sposoby podane przez Bik4done są dobre. Można też wyposażyć się w specjalny żel przeciwko psom, tylko pytanie jak go obsłużyć podczas jazdy. Ale trochę wprawy i pewnie to nic trudnego.
Można też pomyśleć o jakimś przeraźliwym dzwonku, typu AirZound, ale kwestia czy wszystkie psy się tego przestraszą.
Ja kilka razy jak z daleka widziałem na drodze psy, które nie wyglądały zbyt przyjaźnie, to po prostu zawracałem i zmieniałem trasę.
Hej, czy dobrze rozumiem, że ważysz 73 kg i chcesz schudnąć 4 kg?
Nie wiem ile masz wzrostu, ale myślę, że powinieneś skupić się nie na samym odchudzaniu, ale po prostu na wyrabianiu kondycji. A tutaj i rower i bieganie będzie bardzo dobre. Co do samego chudnięcia, to dobre pytanie, ale ja nie jestem niestety ekspertem od biegania, by wyrokować czy szybciej schudnie się jeżdżąc na rowerze czy biegając.
Najlepiej nie zamykać się na jeden typ sportu, czasem rower, czasem piłka, czasem basen – tak chyba lepiej zrobić.
Witam pana lukasza. Waze 73-4kg jak to moge spalic w 1, 5. Miesiaca? Lepiej biegać czy jezdzic na rowerze prosze o pomoc
Zmiana przerzutki i rura … – pies, zwłaszcza mały szczekacz, nie pobiegnie powyżej 30-35 km/h na dłuższym odcinku, bo nie ma wydajnego systemu chłodzenia i się zagrzeje. Zwykle na wsi wystarczył sprint do 100 m i problem zostawał w tyle.
Z dużym psem jest gorzej – zwykle nie nawiązuję kontaktu wzrokowego i zachowuję się jak wobec idących chuliganów.
Jednak widząc, że taki pies-zabijaka zbiera się do ataku – przyspieszam, robię się „wielki” – stroszę się – odsuwam łokcie od siebie, prostuję za kierownicą, szczerzę zęby w otwartej gębie i normalnie ryczę jak wół :-))
Przy okazji przygotowuję się do ew. kopnięcia obronnego (wypinam but z zamka) i jak mam mały plecak – zdejmuję w czasie jazdy i chwytam za paski, żeby mieć maczugę w razie potrzeby.
Musiałby być jakiś młody, silny i głupi osobnik żeby atakować w czasie jazdy. Starsze psy rzucą się ze szczekaniem, ale tylko na postrach obcego.
Na postoju rower jest tarczą – trzymając rower w górze za kierownicę i opierając o ziemię na tylnym kole, można przednim kołem nieźle przyłożyć, a pompka może być skuteczną pałką.
Gorzej ze sforą zdziczałych i wygłodniałych … tu nie mam doświadczenia i aż się boję myśleć.
To są moje osobiste doświadczenia – jak chcesz z nich skorzystać, to wyłącznie na swoje własne ryzyko.
Mój kolega jeździ z gazem pierzowym i już nie raz mu się w takich sytuacjach przydał.
A wystarczyłoby tylko się zatrzymać, i problem goniących psów znika :)
A ja mam nietypowe i może śmieszne pytanie: czy pdczas wycieczek rowerowych zdarzyło Wam się starcie z atakującymi zwierzakami (psami), jak sobie radziliście – ucieczka? Byłam kiedyś świadkiem ja pies pogryz dotkliwie rowerzystę i powiem szczerze, że mam obawy…
Bardzo fajne sposoby. Sama lubię jeździć na rowerze i zazwyczaj nawet jadąc na wakacje zabieram go ze sobą. Co prawda nie jeżdżę po to, żeby schudnąć, ale dzięki temu utrzymuje odpowiednią wagę, bo stale się ruszam i spalam nadmiar tłuszczyku :)
A to jeśli już nastolatkiem nie jesteś, tym lepiej dla Ciebie. Naprawdę wiele osób dałoby się zabić za taką wagę, serio.
Ja ekspertem jeśli chodzi o diety nie jestem, ale postawiłbym na kurczaka (tylko domowego, nie z KFC), jajka, biały ser. Do tego kasza, ryż.
Ale ja bym się naprawdę nie przejmował wagą :)