7 naturalnych sposobów na zwiększenie odporności

Co roku, gdy nadchodzi jesień oraz zima, pojawia się problem z odpornością. Okej, osoby jeżdżące rowerem codziennie, mają łatwiej. Ich organizm jest zahartowany i przyzwyczaja się szybciej do zmieniających się warunków atmosferycznych. Poza tym nie jeżdżą komunikacją miejską, gdzie bardzo łatwo złapać cokolwiek – zwłaszcza w godzinach komunikacyjnego szczytu. Gorzej mają Ci, którzy jeżdżą rowerem mniej regularnie. W dodatku o chorobie myślimy dopiero wtedy, gdy ta się pojawi. Grypa, zapalenie zatok czy zwykłe przeziębienie – potrafią rozłożyć każdego na kilka lub nawet kilkanaście dni. Są jednak naturalne metody, by choć trochę zmniejszyć ryzyko zachorowania. Albo przynajmniej załagodzić jego skutki. Czy działają? Tu oczywiście zdania są podzielone. Ja stosuję dwa pierwsze sposoby i ostatni raz poważniej chorowałem cztery lata temu. Przypadek?

Jak nie zachorować zimą
fot. Cornelia Kopp

1) Zmniejsz temperaturę w mieszkaniu i nie ubieraj się zbyt ciepło – wiem, że to może być dla niektórych kontrowersyjne. No bo jak to? W zimę nie zrobić w mieszkaniu 24 stopni i nie ubrać się w ciepłe dresy i skarpety? Ja u siebie utrzymuję temperaturę na poziomie 21-21,5 stopnia w dzień i ok. 17-18 stopni w nocy. Zazwyczaj chodzę ubrany w krótkie spodenki + T-shirt. Bez skarpetek. Okej, może jest mi łatwiej, bo nie jestem typem zmarzlaka – ale właśnie w niższej temperaturze upatruję jedną z przyczyn mojej odporności.

Po pierwsze wyższa temperatura wysusza powietrze w mieszkaniu – a co za tym idzie, śluzówkę w gardle i nosie. Przez co łatwiej przedostają się przez nią wirusy i bakterie. Po drugie, gdy chodzę lżej ubrany – organizm hartuje się. Po wyjściu na dwór, nie przeżywa aż takiej różnicy temperatur. Tak sobie to przynajmniej tłumaczę :)

2) Mleczko pszczele – jest to w największym skrócie pokarm, którym jest karmiona królowa pszczół. Zawiera białka, aminokwasy, enzymy i różne pierwiastki. Można je kupić w postaci tabletek, kapsułek, w płynie, zmieszane z miodem. Ja przez całą zimę używam Mleczka Pszczelego 300 mg, a do herbaty (oczywiście nie gorącej) dodaję miodu z mleczkiem.

3) Acerola – zwana wiśnią z Barbados. Zawiera najwyższą ilość witaminy C spośród owoców uprawnych. Jeszcze do niedawna była do kupienia jedynie w sklepach zielarskich, obecnie zrobiła się na nią „moda” i dodawana jest do wielu preparatów – czasami w bardzo śladowych ilościach. Jeżeli będziesz szukać Aceroli, najlepiej kupić preparat o dużej jej zawartości, np. firmy Sanbios. Dobry jest też sproszkowany owoc Aceroli z firmy Now Foods.

4) Tran – trochę już zapomniany i przez wiele osób niedoceniany. Osobom po czterdziestce może się źle kojarzyć z dziecięcymi latami, ponieważ kiedyś był podawany w przedszkolach. Od wielu lat na całe szczęście można go kupić w wersji smakowej, albo wygodnych kapsułkach. Tran zawiera bardzo dużą ilość witaminy A i D, a także kwasy Omega-3 i Omega-6. Może być podawany (oczywiście ten w płynie) już niemowlętom.

5) Zioła – najlepiej kupić w dobrym sklepie zielarskim lub ew. aptece sypane zioła (są pakowane zwykle po 50 gramów): owoc róży, owoc głogu, owoc maliny, kwiat lipy, kwiat bzu czarnego, liść prawoślazu. Taka mieszanka dostarcza witamin, rozgrzewa, a także pomaga przy kaszlu. Można ją pić profilaktycznie, ale także już podczas przeziębienia lub grypy. Duża zawartość owoców powoduje, że taka mieszanka ma niezły, owocowy smak.
Pamiętajcie tylko, że ziół nie przechowuje się w plastikowych torbach. Najlepiej trzymać je w torbie z papieru.

6) Cytrynówka – na przygotowanie tego cudownego napoju są dziesiątki sposobów. Ja preferuję najszybszą :) Zawsze mam tylko problem z proporcjami, ale z tego co pamiętam brałem ok. 300 ml soku z cytryny (wyciskając pamiętaj o tym, by nie robić tego zbyt mocno, bo do soku nie może dostać się „biała skórka”) – powinno starczyć 10-12 cytryn. Oczywiście nie filtrujemy go, tylko bierzemy taki jak się wycisnął, ze wszystkimi farfoclami. Możesz jedynie pestki wyjąć jeśli nie lubisz. Taki sok zasypujemy cukrem – powinno wystarczyć około pół szklanki (w razie czego można dosłodzić). Mieszamy (najwygodniej jest w dużym słoiku) aby jak najwięcej cukru się rozpuściło i odstawiamy w ciemne miejsce na kilka godzin. Następnie zalewamy spirytusem, mieszamy i odstawiamy w ciemne miejsce (oczywiście zakręcając słoik).

Taką mieszankę trzeba trzymać przez 3-4 dni (raz dziennie mieszając) i po tym czasie będzie gotowa do picia. Zdaję sobie sprawę, że „prawdziwą” cytrynówkę robi się trochę dłużej, ale często czując pierwsze objawy choroby nie mamy tyle czasu. Pijemy kieliszek (40 ml) dziennie, ale nie więcej niż sześć w uzasadnionych przypadkach :)

7) Unikaj zarazków – wirusy i bakterie to część naszego życia. Tak naprawdę bez tych dobrych, długo byśmy nie pożyli. Absolutnie nie jestem typem paranoika, ale zawsze uważałem, że nie ma sensu specjalnie wystawiać się na ich działanie. Dlatego jeżdżąc autobusem na twarz naciągam szalik i nie trzymam się żadnych uchwytów. Wychodząc z łazienki myję ręce, ale nie dotykam klamki, bo przede mną dotykało jej tysiące ludzi, którzy nie myją rąk :) Regularnie odkażam też ręce płynem do dezynfekcji, co każdemu polecam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

54 komentarze

  • Odkąd jeżdżę rowerem każdego dnia, moja odporność zdecydowanie wzrosła. Kiedyś przechodziłem ze 3-4 grypy/przeziębienia w ciągu jednego roku kalendarzowego. Dzięki systematycznej jeździe, od czasu do czasu łapię lekki katar/ból gardła.

    Leczę je za pomocą gorącej kąpieli, płukania gardła wodą z solą, herbaty z kwiatu lipy oraz kompotu z malin (z własnego ogrodu). Czasem też sięgnę po domowej roboty nalewkę z aronii. Zdecydowanie wolę takie leczenie niż wciskane przez lekarza antybiotyki przepisywane na grypę (sic!).

  • Ja polecam do herbaty dodawać imbiru. Można też zrobić sobie wywar imbirowy:

    30 dag imbiru zetrzeć na tarce
    Zalać wrzątkiem, zostawić na dobę żeby się przeżarło.
    Odcedzić imbir, dodać cytrynu oraz miodu.

    Dawać 2-3 łyżki stołowe do herbaty.

  • Najlepszym zahartowaniem dla mnie jest jazda rowerem, oczywiście ubranym nie za grubo by się nie przegrzać. W okresie jesienno-zimowym dorzucam też 2-3 x w tygodniu saunę by wypocić wszystkie toksyny.

  • @Maciek – zgadza się! I do tego ładując w siebie antybiotyki, człowiek się uodparnia na ich działanie. Nie neguję brania silniejszych leków, ale są osoby, które złapie byle katarek i od razu lecą do lekarza. A ten przecież wiadomo od jakich przedstawicieli ma największe profity…

    Co do wody z solą, to słyszałem o tym nie raz. Ale ja jakoś nie mogę się przekonać do smaku :(

    @Masa – mmmm, imbir. Super sprawa. Przypomniało mi się jak mój dziadek robił tajemnicze nalewki na miodzie i imbirze. Oczywiście dla zdrowotności :)

  • Jeszcze jeden sposób – treningi biegowe :) Polecam bez względu na pogodę i wiek – sprawdziłem, działa :) Co do mikstur to jak czuję że coś się dzieje to:
    – kubek gorącego mleka
    – łyżka miodu
    – łyżka masła
    – ząbek czosnku przeciśniętego przez praskę
    Wypić przed snem. Na mnie działa :)
    Pozdrawiam

  • Do listy można dorzucić jeszcze tabletki czosnkowe. Wzmacnia odporność i wspomaga układ krążenia. Na chłodne dni jak znalazł.

    • Mam „lepszy” i smaczniejszy sposób :) średnio co 3-4 tygodnie kolacja w skład której wchodzi śmietana „zaprawiana” drobno siekanym czosnkiem.
      Podczas krojenia czosnku na drobne kawałeczki lekko go posolić najlepiej solą
      „nie wybielaną” by dostarczyć jak najwięcej mikroelementów do organizmu.
      Smacznie, szybko przyswajalne przez organizm i bardzo skuteczne.

  • @Roman
    Udowodniono już, że babcine mleko z masłem i miodem to brednia. Miód zawiera wiele leczniczych właściwości, jednak znikają one w wysokiej temperaturze. Nigdy nie powinno się podgrzewać miodu ani dodawać do gorących napojów, chyba że dla smaku. Wiadomo, że w wysokiej temperaturze lepiej się rozpuszcza, ale wtedy napój nie powinien być gorący a jedynie letni.

    • Mód jest tylko „poprawiaczem” smaku a działa głównie czosnek i tłuszcz roślinny kiedyś jeszcze mleko było czynnikiem wzmacniającym no ale dziś można tylko wspominać smak naturalnego mleka od krowy czy kozy.

      • Oooo z tym się absolutnie nie mogę zgodzić. Prawdziwy miód jest bogaty w wartości odżywcze i mikroelementy. Może nie działa od razu, ale jedzony systematycznie ma pozytywny wpływ na odporność.

        • To jest oczywiste lecz jak „wrzucisz” mód do gorącego mleka, herbaty itp to w tym momencie staje sie słodzikiem bo większość jego zbawiennego działania trafia przysłowiowy szlag i właśnie w tym konteście napisałem, że mód jest tylko „poprawiaczem” smaku.
          Co innego popijać, jeść bezpośrednio czy np konsumować razem z plastrem – cymes – w takich okolicznościach jest najlepszym „lekarstwem” na wiele dolegliwości no i jak smakuje :D

  • Codziennie przed spaniem zjadam ząbek czosnku. Najlepszy sposób, moim zdaniem, na odporność. O zaletach czosnku możecie poczytać w necie, więc nie będę się tutaj nad tym rozwodził. Polecam.

  • @Xau
    Tak,masz rację ;) miałem to napisać ale zrezygnowałem bo prawie wszyscy o tym wiedzą dlatego zakończyłem „na mnie działa” ;) Pozdrawiam

  • I jeszcze jedno spostrzeżenie – mnóstwo babcinych sposobów jest obalanych przez firmy farmaceutyczne tylko po to abyś kupił ich tabletki ;)

  • Dobrze, że dodajecie „moim zdaniem”, bo w przypadku czosnku jedynym udowodnionym naukowo (metanaliza wielu badań na przestrzeni lat) działaniem jest powodowanie nieprzyjemnego oddechu z ust…

  • @Robert
    Ciekawe co piszesz, bo poszukałem sobie co nieco na temat czosnku i znalazłem jego metaanalizę. Udowodniono, że zmniejsza poziom cholesterolu, trójglicerydów i obniża ciśnienie krwi. Nawet WHO wpisało czosnek na listę akceptowanych środków leczniczych, więc coś w tym musi być.

  • Moje sposoby:
    -tran
    -owoce i warzywa
    -kontakty towarzyskie z innymi ludźmi (to buduje odporność i wzmaga wydzielanie pozytywnie działających hormonów)
    -oczywiście rower
    -spacery/marsze
    -taniec
    -pływanie (w zimie niestety rzadko)
    -wietrzenie pokoju

  • Nikt nie wspomniał o bardzo ciekawej metodzie jaką są zimowe kąpiele morsów!
    Ja uskuteczniam od 3 lat i moja odporność znacząco wzrosła.
    Polecam

  • kilka z porad zawartych w artykule kilka stosuję stale – herbatę z lipy z dodatkiem miodu, lekkie ubranie (zimą – strój „na cebulkę”) i ok. 19 stopni w domu, a do tego spacery – nie korzystam praktycznie z mpk, plus rower, a jeśli nie mam siły (lun czasem – wstyd się przyznać – chęci…) po pracy – trening w domu przy otwartym oknie; teraz staram się jeszcze wprowadzić zmiany w sposobie odżywiania, regularnie jeść i najważniejszy mój cel – codziennie jeść śniadania!

  • Świetny post i na czasie.
    Pamiętajcie że jeżeli jeść czosnek to ten który rósł jak najbliżej naszego miejsca w którym się znajdujemy (mieszkamy). Żaden inny! Polski czosnek na polskie zarazki, chiński czosnek na chińskie zarazki, amerykański na amerykańskie wirusy. Jeżeli jesteś w Portugalii to jedz portugalski!

    Jeżeli macie wstręt do czosnku to mam sprawdzony sposób:
    wrzuć do blendera lub czegoś podobnego 1 ząbek + sok z 1 cytryny (możesz dolać wody jeżeli nie lubisz kwaśnego) + 1 łyżeczka oliwy z oliwek.
    Nic nie śmierdzi, buzia się nie krzywi. Polecam taki naturalny antybiotyk pić codziennie.
    Sok z cytryny piję od 2 lat (latem czasami odpuszczam gdy owoce i warzywka) i jest super.

  • Dodaj do tego napar z hibiskusa, kiszoną kapustę, kimchi, witaminę C pod każdą postacią w zasadzie. My to zimą w ogóle nie włączamy kaloryferów, a temperatura w mieszkaniu około 20 stopni. Jak są mrozy, schodzi do 18. Włączamy kaloryfer, gdy na zewnątrz spada do 12. I to tylko dlatego, że mamy małe dziecko i marznącą babcię na stanie ;)

  • Raz w tygodniu kanapki z ulubionymi warzywami i ząbkiem czosnku. Dla zabicia zapachu można dodać pietruszkę. Smacznego i zdrowego! :)

    PS. Cholerka, brzmię jak bloger kulinarny, a nie piszący o marketingu sportowym :D.

  • Łukaszu
    Woda z solą do płukania – prawda!!!
    Mało smaczny ale genialnie prosty sposób na zaziębienie i anginę (w początkowym stadium). Ważne, żby to robić bardzo często (co najmniej 6-8 razy dziennie, czyli wychodzi co 1-2 godziny). Woda dość ciepła, a soli wystarczy bardzo duża szczypta.

  • Rower i bieganie kilka razy w tygodniu, bez względu na warunki pogodowe zwiększa odporność niesamowicie. Dodatkowo dużo witaminy C (cytryny, pomarańcze, pomelo, grejfruty) i ząbek czosnku dziennie;) Takim sposobem nie byłem chory od dwóch lat:D

  • Zależy jaką moc chcesz uzyskać. To dość łatwo przeliczyć. Ja teraz robiąc zrobiłem w litrowym słoiku tak, że mam pół litra soku z cytryn, spirytusu ok. 400 ml i resztę cukru.
    Jak się okaże za mocne i mało słodkie, to trochę dodam cukru.
    Trzeba eksperymentować :)

  • ad.1. Zgadza się :)
    ad.2. Tutaj dołożyłbym jeszcze propolis
    ad.3. Muszę spróbować…
    ad.4. Od jakiegoś czasu faszeruję tranem moje dzieci i widać różnicę na plus.
    ad.5. Trzeba spróbować
    ad.6. Czyli to co tygryski lubią najbardziej… a u mnie wygląda to tak:
    – 15-20 dag korzenia świeżego imbiru,
    – 4 duże cytryny o grubej skórce,
    – ok. 1 szkl. cukru,
    – 1 szkl. miodu (najlepiej lipowego),
    – 1 l. spirytusu
    – 1,5 l. wody

    A tak wygląda po zlaniu:
    http://i.imgur.com/4w8CnQM.jpg

    Walniemy klina przed snem, do tego herbata z „wymoczków” z dodatkiem soku malinowego lub z aronii i jest git.
    ad.7. Najprawdziwsza prawda, aczkolwiek przy dwójce dzieci w tym jedno szkolne, niestety nie da się tego uniknąć w 100%. W razie draki patrz pkt 6 :)

  • A i zapomniałbym. Od 2011 roku regularnie oddaje krew i prawdopodobnie dzięki temu moja odporność zdecydowanie wzrosła…

  • Rzeczywiście, jazda na rowerze znacznie poprawia odporność, podobnie jak obniżenie temperatury w pomieszczeniu. Ja bym jednak zdecydowanie polecił wszystkim rowerzystom morsowanie – „sport” coraz bardziej popularny i wbrew pozorom bardzo przyjemny. Poza zwiększeniem odporności (ZNACZNYM!), zwiększa też tolerancję na zimno. Od kiedy zacząłem morsować, nie straszne mi wyjście na rower nawet kiedy pogoda jest słaba, no i oczywiście jazda w takich warunkach nie jest już nieprzyjemna.
    Tabletek nie uznaję. No, chyba że tran. No i oczywiście naturalne metody – ta cytrynówka, mmm…
    No i nie choruję… :)

  • Też jeżdżę cały rok na rowerze i nie choruję. W domu mam 18-19 stopni i po prostu ubieram się normalnie. Nie dość że oszczędzam na ogrzewaniu, to jeszcze zdrowiej. Ale jestem typem zimnoluba, więc nie każdy może tak mieć.

    Na rowerze nie jeżdżę zimą tylko do pracy, ale robię sobie wyjazdy z kumplem w teren, gdzie czasami pchamy rowery przez zaspy, bo nie da się jechać. To daje dużo frajdy i dodatkowo wzmacnia płuca. Trzeba się dwa razy bardziej napedałować niż latem

  • @Nella – z zawodowego punktu widzenia (handluję zdrową żywnością), wiele tranów jest dobrych i nie ma większego sensu szukać „najlepszych” czy „najczystszych”. Firma Gal od wielu lat, robi bardzo dobre trany i myślę, że wybór ich produktów to będzie dobry strzał.

  • Ja piję miętowy Gala i tez uważam, że są ok, to znaczy naturalne i całkiem smaczne, choć w przypadku tranu, może to zabrzmieć dziwnie ;) a do tego dużo ruchu i mój ukochany czosnek. Może uznacie, że jestem pokarmowaym dziwakiem – ale smakuje mi nawet mleko z czosnkiem, hehe ;-) no, ale to jak rzadko choruje mowi samo za siebie…

    • Nie jesteś dziwakiem :) ja na przykład lubię co jakiś czas zjeść cebulę tak jak się je jabłko i tylko ze względu na wątrobę ( buntuje się po takim moim smakołyku ) zagryzam razowym chlebem lub bułką. Najsmaczniejsze są młodziutkie nowalijkowe cebulki lub „sezonowane” wysuszone w zimę duże cebulę – środek jest formalnie słodkawy – mniam aż mi ślinka pociekła. Oczywiście takie cebule można zdobyć tylko i wyłącznie u detalicznych sprzedawców lub odkupić od działkowiczów ja sam hoduję na „pożyczonym” ogródku lub w doniczce ale te z gruntu są lepsze..

  • Ja zamiast tranu używam olej lniany. Kupuję go w aptece – litrowa butelka 34 zł. Jest tam przechowywany w lodówce i ma krótki termin ważności (ok 2 mies.)

  • Z chodzeniem bez skarpetek może być problem. To część ciała, która u wielu najszybciej się wychładza. A z tego co wyczytałem, chłodne stopy to pierwszy krok do przeziębienia. Ja nawet śpię w skarpetach ;) No i czapka w wietrzne dni. Od kiedy to robię rzadziej dopada mnie grypka.

  • a wg mnie tak:
    duzo ruchu (na swiezym powietrzu najlepiej)
    zdrowa i zroznicowana dieta
    sauna
    odpowiedni stroj (nie wolno sie przegrzewac!)
    i jakiś suplement, ale bez przesady (ostatnio biore tran i drożdżowe tabletki, żeby cera mi sie poprawiła)
    i tyle wystarczy…:)

  • Rower, czosnek, rower, czosnek… Z tego co wiem sportowcy go zajadają, Pani Justyna Kowalczyk na czele…

  • Ja bym dodał jeszcze alkohol i stres, który bardzo obniża sprawność układu odpornościowego! Na alkohol nie ma rady jak tylko nie nadużywać, a na stress mogę polecić jogę i medytacje – czyni cuda :)

  • Jeśli chodzi o ostatni punkt, to jednak radziłbym Ci się trzymać w tych autobusach uchwytów…;P – https://www.youtube.com/watch?v=_hTevgCnoGs

    • Ogólnego wpisu na ten temat na blogu nie ma, ale jak dobrze poszperasz, to znajdziesz teksty o czyszczeniu i smarowaniu łańcucha, o regulacjach przerzutek, o smarowaniu części, o wymianie kulek w piastach, o regulacji hamulców.

      Niebawem pojawi się też wpis o wymianie linek hamulcowych i linek od przerzutek.

  • Do tych wszystkich punktów dodałbym jeszcze jeden, moim zdaniem najskuteczniejszy (poza, oczywiście, aktywnością, w tym jazdą na rowerze, i utrzymywaniem niskiej temperatury w mieszkaniu) – morsowanie. Może to i sport dla odważnych, ale tylko za pierwszym razem. Na kolejne czeka się z niecierpliwością. Żeby to zrozumieć, trzeba po prostu spróbować. Przyjemne to i przede wszystkim zdrowe. A tzw. komfort termiczny zmienia się w błyskawicznym tempie. Niska temperatura w pokoju nie przeszkadza, a wyjście na rower zimą przestaje być wyzwaniem…

  • Co do ziół to polecam zbieranie i suszenie samemu :D jedyny mankament to poświęcenie czasu na zbiory i suszenie oraz na naukę co kiedy i gdzie zbierać ale warto bo takie „dzikie” zioła są „czyste” od chemi ( nigdy nie wiadomo czy ich nie spryskano lub nasączono jakimś preparatem)- i przetwórstwa. Polecam również suszenie owoców zbieranych samemu u zaprzyjaźnionych działkowiczów, świetna zakąska w zimę.

  • Do mleczka (ja używam mrożone 10g – na razie robię kilkumiesięczną przerwę) polecam pyłek kwiatowy, albo pierzgę i miód (byle nie z hipermarketu bo są to miody importowane z wielu krajów EU i zapewne pszczoły są karmione pożywką cukrową).

  • Super wpis, od siebie polecam jedzenie czosnku ;) oczywiście nie w miejscach publicznych, a poza tym od kilku miesięcy biorę taki suplement jak Multicode i myślę, że jest całkiem niezły. dla zainteresowanych suplago.pl/p/1553/590/multi-code-dla-doroslych-30-tabl–dla-kobiety-witaminy-i-mineraly.html

  • Prawoślaz jest dobry przy infekcji górnych dróg oddechowych. Na wzmocnienie odporności lepszy jest poziewnik. Tran nigdy mi nie pomógł. Niedawno zaczęłam stosować olej z wątroby rekina wzbogacony cynkiem w Odpormax i tu zdecydowanie widzę pozytywne działanie. Trafiłam też na artykuł odnośnie badań nad olejem z wątroby rekina gdzie naukowcy potwierdzają jego wyższość nad tranem. Warto do diety wprowadzić też czosnek i kapustę kiszoną.

  • Pierzga pszczela Bee Pearl jest dla mnie antidotum na wiele dolegliwości, a przede wszystkim zwiększa odporność. Dodam też że ostatnio chorowałem i brałem sporo leków pierzga pomogła odbudować mój organizm :D

  • polecam przyjmowanie pierzgi pszczelej (ja zażywam tabletkach Bee Pearl. ale co kto lubi) . odporność robi się wspaniała po dłuższym stosowaniu,w końcu co natura to natura!!

  • Koncentrat z pierzgi pszczelej! To niesamowity produkt. Naturalny i o tylu właściwościach.. Ja zażyam go w tabletkach i zapomniałam o przeziębieniach….