wino Opublikowano 18 Czerwca 2023 Autor Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2023 W dniu 8.06.2023 o 19:34, jajacek napisał(a): Na wszelkie wyjazdy rowerowe wożę własny kask, komputer rowerowy i pedały. Pedały i kask można wypożyczyć. Gorzej z butami, więc wezmę swoje. W dniu 13.06.2023 o 14:11, jajacek napisał(a): Dobry rower na Teneryfie kosztuje 20-25 Euro dziennie. Jak pożyczasz na tydzień to zwykle jest jakiś rabat. Dowiozą rower do hotelu i go zabiorą jakby co za co jednak trzeba zapłacić. Tam właściciele nieruchomości robią jakieś problemy, jak się chce przechować rower? Ale u mnie w grę wchodzi tylko wypożyczenie na weekend, chyba że w tygodniu kręciłbym wieczorem po okolicy. Na północy jest też polska wypożyczalnia, elektryki, z tylko jednym rowerem nadającym się w teren: https://bikeandsun.es/prices/ Serio zastanawiam się, czy nie wypożyczyć elektryka, bo tam jest często ponad 1000 m w górę np. ta trasa: https://bikeandsun.es/our-friends/puerto-de-la-cruz-la-caldera-mirador-el-lance/ W polskich górach nie uświadczycie takich przewyższeń, a mimo to prawie każdy porusza się na elektryku. Na zwykłym rowerze niektóre odcinki trzeba wypchać lub mieć mocną nogę. Wyjątkiem są endurowcy, co wjeżdżają kolejką. Za moment napiszę do operatorów wycieczek, czy coś będzie organizowane. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 18 Czerwca 2023 Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2023 Jechaliśmy z kumplem mając 50 lat na karku z poziomu morza na 2390 pod kolejkę prowadzącą pod wulkan. Ale byliśmy wtedy w formie. Ostatnio jeździł z moim synem i wziął elektryka. Nie wiem skąd info że u nas po górach "prawie każdy porusza się na elektryku". Niedzielni turyści rowerowi owszem. Ci co jeżdżą regularnie niekoniecznie. Jeździłem na przykład w Czechach czy na Słowacji po górach z dziewczynami regularnie jeżdżącymi na MTB a nie były to jakieś mega sportsmenki i dawały radę bez elektryków. Odnośnik do komentarza
wino Opublikowano 4 Lipca 2023 Autor Udostępnij Opublikowano 4 Lipca 2023 Na razie zaliczona krótka trasa MTB z przewodnikiem po lasach koło wulkanu Chinyero i widoki mega. Szlaki są dobrze oznaczone do jazdy rowerem i na koniu. Chętnie bym pojechał na dłuższą trasę, ale nie ma już czasu, bo niedługo powrót. Chcę dla odmiany przejechać jakąś trasę szosową, może Masca / Teno, może środek wyspy przez lasy - jeśli ktoś teraz przebywa na wyspie, to niech da znać, można się ustawić na jakąś przejażdżkę. Przewodnicy tam mają 60+ lat, więc jak mocno ciśniecie pod górę, to lepiej samemu jechać, no i 2-3x taniej. BTW: Dali mi rower Giant XTC i lepiej się jedzie niż moim Scott 930. Być może geometria bardziej do mnie pasuje. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 4 Lipca 2023 Udostępnij Opublikowano 4 Lipca 2023 Nie jechałem Masca bo mnie dopadła tam straszna gryp żołądkowa. Podobno bardzo wymagająca trasa. Jechałem natomiast na szosie na północy do Teno. Pięknie na tej północy, zielono, surowo, dużo ładniej niż na wypalonym słońcem południu. Podobno pięknie jest na wschodniej stronie wyspy. W parku Anaga. Jakbyś jechał okolicę Teno to możesz się zmierzyć z tym krótkim podjazdem :) https://www.tenerife-training.net/routes/tierra-del-trigo/ Odnośnik do komentarza
wino Opublikowano 6 Lipca 2023 Autor Udostępnij Opublikowano 6 Lipca 2023 Pobyt dobiega końca. Planów było więcej, minimum 2-3 jazdy rowerem, ale udał się tylko MTB w pięknej scenerii. Dłużej jeździłem myszką po mapie niż po wyspie. Jak się jedzie drugi raz, to nie wiadomo, co robić, gdzie iść. Brakuje jakiejś aplikacji, gdzie wybiorę, co chcę zobaczyć, a aplikacja zadba o to, żeby zmieścić się w czasie i jak najwięcej punktów zaliczyć po drodze. Może uda się za rok pojechać na dłużej i wtedy będzie rowerowo. ? To jest forum rowerowe, ale chętnie podzielę się fotkami z różnych miejsc w dedykowanym do tego dziale. Niedziela to dzień, kiedy na ulice wyjeżdża dużo kolarzy szosowych. Są bary, gdzie się spotykają, m.in. jak się jedzie z Santiago del Teide w stronę lasu. Głównie tubylcy. W inne dni mniej, głównie po płaskim, np. La Estrella, gdzie jest szerokie pobocze. Dużo osób jeździ na hulajnodze - te pojazdy są tam bardzo popularne. Podobnie jak w USA, tam też rozwiązują problem ostatniej mili - jadą na hulajnodze na dworzec, pakują ją do bagażnika i z przystanku docelowego wracają na hulajnodze. MTB też się uprawia, ale jest mniej popularne od szosy, w lesie podczas przejażdżki spotkałem 2 samotnych cyklistów na rowerze górskim. Jak ktoś tam będzie, to szlak od Santiago del Teide aż pod góry Anaga - miałem to w planach i mam nadzieję następnym razem przejechać już bez przewodnika, bo tam naprawdę trudno się zgubić. https://www.wikiloc.com/mountain-biking-trails/tenerife-bc-1-ruta-forestal-del-norte-15008798 https://www.alltrails.com/explore/spain/tenerife/garachico?b_tl_lat=28.33919726657534&b_tl_lng=-16.810440894741305&b_br_lat=28.280209159622117&b_br_lng=-16.690681299976916&a[]=mountain-biking Oficjalne szlaki oznaczone BC-1, BC-2, itd. To chyba rządowa strona i tam 5 szlaków wymieniono: https://www.webtenerife.co.uk/what-to-do/routes/mountainbiking/ Odnośnie zakazów, to czasami są w miastach, zupełnie absurdalne i nikt ich nie przestrzega. Po deptakach wzdłuż plaż jeździć nie wolno, a ludzie jeżdżą i policja rzadko tam zagląda, nawet co kawałek jest parking hulajnóg, czasem bez wyjazdu z plaży. Poza wyznaczonymi miejscami hulajnogi nie zaparkujesz. Rzadko stoi jakaś porzucona na środku chodnika. Może to zbyt radykalne rozwiązanie. Szosą to wspomniana już droga wzdłuż północnego wybrzeża i potem wspinaczka do Teno. Dla bardziej wymagających droga z Santiago del Teide to Teide i potem zjazd do Santa Cruz - ulica wąska, ale widoki piękne i raczej bezpiecznie. Kolejna opcja to kręta droga do Vilaflor. Do komunikacji rower nie jest popularny. Brak nawet stojaków rowerowych. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 7 Lipca 2023 Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2023 W kawiarni w połowie podjazdu pod Villaflor jest zasada że każdy kto w stroju kolarskim ma pierwszeństwo w obsłudze przed niekolarzami :) Ja pod wulkan podjeżdżałem w grudniu od Santiago del Teide gdzie mieszkaliśmy, przez Los Gigantes i czarny wulkan, Pico Negro czy jakoś tak. Na dole jak wyjeżdżaliśmy słoneczko i 20 stopni. Na ok. 1500 m zaczęło się pochmurnie i mżawkowo. Na ok. 2000 m przebiliśmy barierę chmur. Płaskowyż powyżej jest jednym z najpiękniejszych jakie zobaczymy w naszej części świata. Słoneczko, majestatyczny wierzchołek wulkanu, jego ogromna wielokilometrowa caldera, zimno, blisko zera i silne wiatry. Drugi raz pojechaliśmy autobusem wycieczkowym pod wulkan i zjechaliśmy przez Villaflor. Jechałem też do Teno i wracaliśmy północnym przez Guaracico wybrzeżem gdzie jest pięknie. Mój syn, który innym razem mieszkał w Santa Cruz, zrobił nogi północne. Mam nadzieję tam wrócić i dorobić pozostałe nogi i zaliczyć Mascę, której nie jechałem. Odnośnik do komentarza
kolIo Opublikowano 8 Kwietnia 2024 Udostępnij Opublikowano 8 Kwietnia 2024 W dniu 14.07.2022 o 15:27, tygrysek napisał(a): Hiszpanie mają bardzo dobre podejscie do kolarzy i ogólnie samochodem jeżdżą ostrożnie (w górach nawet emerycko), nie ma chamstwa, nie ma niebezpiecznych sytuacji Potwierdzam. Byłem w grudniu na Teneryfie i nigdzie nie widziałem takiego podejścia do rowerzystów. Kierowcy są bardzo ostrożni, zwłaszcza na zakrętach (czyli 90% czasu 😄), są wyrozumiali i nie ma takich sytuacji, że ktoś będzie miał pretensje, że wolno zasuwasz pod górkę. Infrastruktura dla szosy wymarzona - drogi w świetnej kondycji. Nachylenie daje popalić, ale spokojnie da się kręcić. Chciałbym jeszcze napisać o czymś, o czym sam nie pomyślałem przed wyjazdem. Teneryfa to bardzo wietrzna wyspa. Wieje często, a wiatr bywa na prawdę zimny. Ja się nie przygotowałem i przetrzepało mi zatoki, dlatego przestrzegam 😉 Odnośnik do komentarza
wino Opublikowano 11 Lutego Autor Udostępnij Opublikowano 11 Lutego Odświeżam temat. Być może w tym roku pojadę gdzieś na tydzień lub dwa. Jedna z opcji to Teneryfa. Inne opcje to GC, Calpe, Andaluzja, Sycylia i Toskania. Gdybym nie zawalił poprzednich wyjazdów, to w sumie po co tam kolejny raz jechać. Jest wysyp obozów kolarskich przez organizatorów z licencją biura podróży. Z moich wstępnych ustaleń są to kluby i grupki kolarzy, co dodatkowo odpłatnie zabierają ze sobą chętnych na wspólne wyjazdy. Jak widać, da się zarabiać, po prostu jeżdżąc na rowerze. Moje wątpliwości: Słabo przetrenowałem zimę, zarówno na rowerze i ogólnie (basen, bieganie, siłownia), ale do wyjazdu zostały 1-2 miesiące. Dopiero zaczynam przygodę z szosą. Mam pewne obawy. Ostatecznie mogę pojechać i sam jeździć, ewentualnie jeździć z początkującymi, jeśli wytworzy się taka grupa. Większość wyjazdów jest kameralna (max 8 osób), ale są też masówki po 20-25 osób. Podobno na tych ostatnich ludzie dzielą się na małe grupki, niektórzy jeżdżą sami lub w ogóle robią co innego. Nawet są takie wyjazdy, gdzie zalecają też zabrać gravela lub MTB. U jednych jeździ się codziennie, u innych 2-3 dni pod rząd i 1 dzień przerwy, ale chyba nikt nie zmusza jeździć codziennie. U niektórych organizatorów jest podział początkujący (wolniej i krócej) / zaawansowany. Średnio 120 km i 2000 m pod górę dziennie to dla mnie za dużo. Może dam radę, ale czy nie wypalę zapałek? Mnie przekonuje bardziej MTB zamiast szosy, ponieważ oprócz kondycji poprawię technikę. Niestety mało jest wyjazdów MTB na wiosnę albo nie umiem znaleźć. W lecie są czysto rekreacyjne wypady MTB do różnych krajów (niektóre wymagają dobrej techniki zjazdu). Rower własny lub wypożyczany (preferowana opcja). Chcę też pofocić, w miarę możliwości wozić gdzieś (np. w torbie na kierownicy) duży aparat (o ile to bezpieczne). Z tych miejscówek to tak: Teneryfa - w programie podjazd pod Teide, do Masca i w górach Anaga (koło stolicy Santa Cruz). Gdybym jechał sam, pokusiłbym się jeszcze o Teno oraz jakieś trasy MTB (choć innych niż już jechałem to tam nie ma, a podobno da się też legalnie pod Teide lasem dojechać - do weryfikacji). Tylko jest problem że gdybym chciał przejechać trasę przez Vilaflor pod Teide, a zjechać do Puerto de la Cruz lub do Santa Cruz, to ktoś musiałby mnie zawieźć z powrotem. Nie wiem, czy tam ktoś oferuje takie usługi. Podobnie z Masca jak chcesz dojechać dalej do Punta Teno i się nie wracać tą samą drogą. Na MTB też da się dojechać z Santiago del Teide do Santa Cruz, tylko dystans jest za długi, by wracać z powrotem. Tamtejsi przewodnicy też nie oferują takich wycieczek w jedną stronę, tylko zwykle robi się pętlę. Pociągi tam nie jeżdżą, by wrócić pociągiem. Calpe - wg mnie przereklamowane, widoki takie sobie, a czy jest co tam zwiedzać? GC - podobno trudniejsza od Teneryfy Toskania - chcę pojechać, ale może bardziej na szutry bliżej lata? Andaluzja - nie znam, nie wypowiem się Malaga - nie znam, nie wypowiem się Nie samym rowerem żyję, więc wybierając kierunek, biorę pod uwagę: aspekty historyczne - co tam jest do zwiedzania widokowe miejsca inne atrakcje czy jest gdzie wyjść na miasto Czy ktoś był na zorganizowanym wyjeździe? Jak to wszystko wygląda? Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 11 Lutego Udostępnij Opublikowano 11 Lutego Trening to jest zaplanowana jednostka treningowa, realizowana samotnie. Jazda w grupie to nie jest zwykle trening tylko albo coffee ride albo w ramach bazy tlenowej albo wyścig. Jeśli chcesz się rozwijać treningowo to masz dwie opcje: 1. Korzystasz z usług sprawdzonego trenera, który analizuje co robisz na Training Peaks, tam wpisuje zadane ci treningi i rozlicza z wykonania. Nie wiem jakie sa teraz ceny ale chyba zwykle 300-500 miesięcznie. 2. Korzystasz z AI a przy okazji uczysz się coś o własnym organizmie. Wyjazdy grupowe traktowałbym jako okazję do poznania fajnych ludzi, pogadania, miłego spędzenia czasu. Ale nie do treningu. Albo robisz foty albo trenujesz. W 50 lat będąc w dobrej formie byłem w stanie pojechać 120 km i 2000 przewyższenia 2 dni. Potem dzień odpoczynku, potem jeden dzień, potem dwa dni odpoczynku. Nie ma regeneracji jadąc na naturce w tym wieku. Żeby była potrzebny jest masażysta sportowy, dobrej jakości jedzenie i tona supli. A nie mówiąc o tym że jak jedziemy w góry to potrzebna jest dobra morfologia żeby tam coś pojeździć. Niestety jeżdżąc po górach kluczowa jest waga i stosunek mocy do wagi. Jak masz więcej niż 15% tłuszczu to nie poszalejesz. Z tego co napisałeś wynika że aspekt treningowy jest średnio ważny i wiadomo że niewiele z tych treningów będzie. Tras na MTB we wskazanych miejscach nie znam. Teneryfa Na na zachodzie gdzie byłem (Los Gigantes) daje możliwość podjechania Teide od zachodu przez Puerto Santiago i od południa przez Villaflor. Pogoda gwarantowana. To jest część turystyczna, nudna moim zdaniem bez spektakularnych widoków ze sztucznymi plażami i plażą z czarnym piaskiem wulkanicznym w Los Gigantes. Północ jest piękna i zielona ale bywa że tam popada. Na północy można jechać na Teno gdzie byłem, żadna rewelacja ale po drodze jest bardzo ładnie. Można podjechać Teide od Puerto de la Cruz. Można podjechać na Mascę. Tam nie byłem niestety. Wszystko są to bardzo wymagające trasy jak dla amatora. Tak wygląda północ: Na wschodzie jest Park Anagua. Podobno piękny. Ale jest to cholernie daleko od miejscowości turystycznych. Od Santa Cruz de Tenerife jest kolejna noga podjazdu pod Teide, gdzie można się napatoczyć na podjazdy we wiochach jak na zdjęciu. Jak byłem to autobusem pojechaliśmy z Los Gigantes na półnóc. Brał rowery do luku bagażowego. Mało co sprawiło na mnie takie wrażenie jak wyjechanie na kalderę wulkanu. Rewelacja jak dla mnie. Tu jeszcze podpowiem że można się wybrać do naszego kolegi Dominika Omiotka, Warsztat Zdrowia, który jest fizjoterapeutą mojego młodego i Mistrzem Świata Masters. Można się bardzo dużo nauczyć i o zdrowiu i kolarstwie. Ma tam zimą swój gabinet na południu. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 11 Lutego Udostępnij Opublikowano 11 Lutego Gran Canaria. Znam wielu ludzi, którzy tam jeździli i wielu z nich woli GC od Teneryfy. Andaluzja. Mnóstwo do zwiedzania. Dobra pogoda. Bardzo wymagające tereny. Co roku warszawscy kolarze jeżdżą tam na zgrupowania Costa Blanca czyli Calpe i okolice. Zimowa stolica polskiego kolarstwa. Zatrzęsienie osób z Polski. I zatrzęsienie grup zawodowych. Niebyt wymagające tereny ale idzie 2000 przewyższenia uzbierać jak ktoś się uprze. Nic do zwiedzania raczej. Gwarantowana pogoda. W kontynentalnej Hiszpanii dużo taniej niż na wyspach. Ceny z grubsza jak u nas. Dla przykładu mapka zimowych zgrupowań zespołów World Tour: Nasz kolega, Robert Kalandyk ma dom koło Calpe i wynajmuje komercyjnie pokoje. Napatoczysz się na miejscu na różnych kolarzy. Robert wie gdzie jeździć i jakby coś się stało przyjedzie po Ciebie samochodem. Mój młody był u niego i był bardzo zadowolony. Toskania. Podobno pięknie i jest co zwiedzać. Ale zimą zimno. Znam osoby organizujące tam zgrupowania. Ale raczej takie pod ładne fotki niż treningi. Niebyt bezpiecznie na drogach w przeciwieństwie do Hiszpanii, gdzie kolarz jest traktowany niemal jak święta krowa. Sycylia, brak jakiegokolwiek info. Cypr jeszcze podpowiem. W grudniu było 18-22 stopnie. Mało ludzi. Ruch lewostronny. Świetne żarcie. Dużo grilla, jagnięciny, ryb, to co lubię. Ale tanio nie jest. Nad morzem hopkowato ale niebyt wymagająco. Potem trzeba zrobić 500 metrów do góry żeby wjechać na płaskowyż. Do zwiedzania prawie nic nie ma. Do mnie przemawiał walor że nie ma ludzi, mnóstwo dróg dobrej jakości i dobre jedzenie i wspaniałe, wzmocnione wino (może coś dla Ciebie? 🙂) o 1000-letniej recepturze Commandaria. Nawet ostatnio kolega mi przywiózł z Cypru na moje życzenie 🙂 Duża wyspa. Jest gdzie jeździć. Północ bardziej zielona. Odnośnik do komentarza
wino Opublikowano 13 Lutego Autor Udostępnij Opublikowano 13 Lutego Decyzja zapadła, że jadę, tylko jeszcze nie wiem, kiedy, gdzie i na ile. Na Teneryfie ciepło przez cały rok. W Calpe w marcu może być jeszcze chłodno. Z drugiej strony w Polsce w marcu ma się ocieplić, a w kwietniu zazwyczaj jest odpowiednia pogoda do treningów po godzinach (choć różnie z tym bywa). Kto nie lubi chomikować na trenażerze, to do Hiszpanii lepiej uciec przed zimą, czyli styczeń, luty, może marzec. Do Teneryfy mam duży sentyment i kiedyś na pewno wrócę. Czy koniecznie w tym roku, to nie wiem. Mniej więcej kalendarz wygląda tak: początek marca - Andaluzja (Malaga) połowa marca - Calpe (na 2 tygodnie) końcówka marca - Calpe (ma być grupa dla początkujących) przełom marca/kwietnia - Teneryfa (raczej kameralna grupa) początek kwietnia - Chorwacja (Dalmacja) połowa kwietnia - Toskania (gravel) Nie chcę reklamować konkretnych biur podróży, ale są wśród nich trenerzy, sklepy rowerowe i grupy przyjaciół. Większość to kameralne wyjazdy do 8 osób, ale są też masówki po 20-25 osób, gdzie jest większa szansa, że będą początkujący szosowcy i może ktoś chętny pośmigać także MTB. Decyzję muszę podjąć sam. Może ktoś jeszcze był na takim obozie, to przyda się więcej info. W dniu 11.02.2025 o 18:05, jajacek napisał(a): Trening to jest zaplanowana jednostka treningowa, realizowana samotnie. Jazda w grupie to nie jest zwykle trening tylko albo coffee ride albo w ramach bazy tlenowej albo wyścig. Nie do końca się zgodzę, że każdy trening musi być realizowany samotnie. Może będzie okazja pogadać o tym na zgrupowaniu. W MTB najszybciej się uczysz, jeżdżąc z doświadczonymi osobami. Na szosie zawodowe ekipy na zgrupowaniach raczej jeżdżą wspólnie, choć każdy ma inaczej rozpisany plan. W dniu 11.02.2025 o 18:05, jajacek napisał(a): 1. Korzystasz z usług sprawdzonego trenera, który analizuje co robisz na Training Peaks, tam wpisuje zadane ci treningi i rozlicza z wykonania. Nie wiem jakie sa teraz ceny ale chyba zwykle 300-500 miesięcznie. Raczej na tym się skończy. Jest już połowa lutego i dopiero zabieram się za plan. Lepiej późno niż wcale. W dniu 11.02.2025 o 18:05, jajacek napisał(a): Wyjazdy grupowe traktowałbym jako okazję do poznania fajnych ludzi, pogadania, miłego spędzenia czasu. Ale nie do treningu. To też. W dniu 11.02.2025 o 18:05, jajacek napisał(a): Albo robisz foty albo trenujesz. Obecnie trenując w PL nie trzaskam fot. Słabo to wygląda na Stravagramie, ale cóż, albo trening, albo zatrzymywanie się co 5 minut na fotkę i rolki. Natomiast na takim wyjeździe ciężko będzie nie robić zdjęć w punktach widokowych. Tak jak pokonać całą trasę bez przerw. 🙂 W dniu 11.02.2025 o 18:05, jajacek napisał(a): Z tego co napisałeś wynika że aspekt treningowy jest średnio ważny i wiadomo że niewiele z tych treningów będzie. Aspekt treningowy jest najważniejszy, ale po treningu jest czas wolny i nie jeździ się codziennie, choć zależy to od konkretnego obozu. Codziennie katując góry zamiast zwiększyć formę można wypalić zapałki i nabawić się kontuzji. Stąd też moje obawy. W planie treningowym, którego wciąż nie mam, a muszę w końcu ułożyć, na pewno nie byłoby jeżdżenia 120 km i 2000 m wzwyż, bo na wyścigach takich tras nie będzie, a żeby pokonać taką trasę, trzeba dobrze rozłożyć siły. Taki trening poza zmęczeniem mięśni raczej nic nie wniesie do budowy formy. Ale to do konsultacji z trenerem. W dniu 11.02.2025 o 18:05, jajacek napisał(a): Jak byłem to autobusem pojechaliśmy z Los Gigantes na półnóc. Brał rowery do luku bagażowego. Widziałem, że bierze hulajnogi, a jeśli rowery też, to ok, tylko z wypożyczanymi czy to bezpieczne? W dniu 11.02.2025 o 18:05, jajacek napisał(a): Tras na MTB we wskazanych miejscach nie znam. W Calpe trasy trudne technicznie. Początkiem roku odbywa się wyścig etapowy wymagający mega techniki. Na Teneryfie w miejscach, gdzie wolno jeździć, to bajka, choć oprócz odcinka koło wulkanu trasy w lesie sosnowym są monotonne. Odnośnik do komentarza
wino Opublikowano 14 Lutego Autor Udostępnij Opublikowano 14 Lutego Nie mogę edytować, ale wrzucę jeszcze, co mi ChatGPT podpowiedział. Pod kątem MTB / gravel polecana jest jeszcze Katalonia, np. Girona, ale bywa stromo i technicznie. Na miejscu pełno szkółek MTB i tras z przewodnikami. Od złej strony podchodzę do tego. Sprawdźmy pogodę: https://pogoda.interia.pl/prognoza-dlugoterminowa-calp,cId,48155 https://pogoda.interia.pl/prognoza-dlugoterminowa-malaga,cId,63167 https://pogoda.interia.pl/prognoza-dlugoterminowa-rzeszow,cId,30389 Zaplanowane na marzec obozy mogą się nie udać. Wniosek? Albo jechać w lutym (samemu, bo na grupowy już się nie załapię), albo odpuścić. Prognozy mogą się jeszcze zmienić. Wkurza mnie pogoda w PL, bo poza pojedynczymi dniami nie da się trenować na zewnątrz, za to w marcu często jest smog. Średnio widzę sens jechać w kwietniu, kiedy w PL już są warunki, choć też różnie bywa. Tylko w ogóle nie jestem przygotowany do wyjazdu, by jutro iść na lotnisko i wsiąść w pierwszy lepszy samolot do Alicante. 🙂 Chyba najlepiej odpuścić w tym roku i za rok uciec przed zimą (i przed trenażerem). Z drugiej strony - marzec i kwiecień będą kluczowe w kwestii przygotowań do startu sezonu w maju - wyjazd do ciepłych krajów w tym okresie też może być dobrym pomysłem, choć różnie z pogodą bywa, nie jest ona optymistyczna dla marca dla Hiszpanii. W zimie i wczesną wiosną zawsze miałem ten problem, że w dzień, kiedy jest ciepło, nie ma smogu i są odpowiednie warunki do jazdy (10:00-15:00), jest praca, a wieczorem nie ma warunków (ciemno, smog, mróz i palce odmarzają). Kończyło się na tym, że wykonywałem krótkie treningi w drodze do pracy. Ale nie oszukujmy się, w ten sposób formę można jedynie podtrzymać, a nie przygotować się do sezonu. Mocniej pocisnę i dojeżdżam spocony. Dobrą formę udało mi się zrobić m.in. w 2018 i 2020, jeżdżąc systematycznie i katując wieczorami lokalne górki. W PL ten problem rozwiązuje trenażer. Skonsultuję to jeszcze z trenerami. Nie wiem, co się stało, że wciąż nie mam planu ani trenera. Czekałem na kalendarz maratonów. Właśnie oglądam zdjęcia na Stravie z jakiegoś zgrupowania, 11.02, 13.02, cieplutko, wszyscy w krótkich rękawkach. 1️⃣ Costa Blanca (Calpe, Alicante, Benidorm) – dobre dla gravel i lekkiego MTB 🚴🌄 ✅ Dużo szutrowych dróg w górach i na wybrzeżu, idealnych dla gravela. ✅ Łatwe i średnie trasy MTB – technicznie niezbyt wymagające, ale z pięknymi widokami. ✅ Suche i twarde podłoże – świetne warunki przez większość roku. ✅ Bliskość szosowych tras – można mieszać treningi gravel, MTB i szosowe. 🚫 Mniej technicznych tras MTB – jeśli szukasz trudnych singli, to nie jest najlepszy wybór. 🔹 Dla kogo? Idealne miejsce, jeśli chcesz trenować gravel, długie dystanse i lekki MTB z pięknymi widokami. 2️⃣ Andaluzja (Malaga, Ronda, Sierra Nevada) – najlepsza różnorodność 🌵🏔 ✅ Ogromna ilość tras gravel i MTB – zarówno łatwe, jak i bardziej techniczne. ✅ Sierra de las Nieves i okolice Rondy – świetne gravelowe szutry w górach. ✅ Więcej technicznych odcinków MTB niż w Costa Blanca, ale nadal nie ekstremalne. ✅ Sierra Nevada – gravel i MTB w wysokich górach, epickie krajobrazy. 🚫 Więcej przewyższeń – treningi wymagające fizycznie. 🚫 Upały latem – Andaluzja potrafi być bardzo gorąca w miesiącach letnich. 🔹 Dla kogo? Jeśli chcesz dużo opcji i lubisz miksować gravel, MTB i szosę w pięknych górach – Andaluzja to strzał w dziesiątkę. 3️⃣ Inne topowe miejscówki ✅ Katalonia (Girona, Pireneje) – gravelowa stolica Europy, świetne szutry i singletracki. ✅ Wyspy Kanaryjskie (Tenerife, Gran Canaria, Lanzarote) – wulkaniczne trasy, świetne do gravel i technicznego MTB. ✅ Majorka – dobra na gravel, ale mniej tras MTB niż w Andaluzji czy Katalonii. Podsumowanie – co wybrać? 🏆 Najlepsze na gravel i łatwe MTB: Andaluzja (Ronda, Malaga, Sierra Nevada) – najlepsza różnorodność i epickie trasy. 🥈 Najlepsze pod kątem klimatu i dostępności: Costa Blanca – idealne, jeśli chcesz łączyć gravel z szosą i unikać technicznych tras MTB. 🥉 Alternatywa dla wymagających: Katalonia (Girona, Pireneje) – najlepsza jakość tras gravel, ale więcej przewyższeń. Gdybym miał polecać jedno miejsce do trenowania gravela i MTB, postawiłbym na Andaluzję (Ronda i Sierra Nevada). 🚴🔥 Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się