Skocz do zawartości

Promocja się skończyła


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

O czymś podobnym pisał Mateusz w zeszłym roku, ale chyba tylko podobnym.

Otóż uważam, że pierwszeństwo dla rowerzystów na przejazdach przez jezdnię jest trochę chore. Zwłaszcza gdy rowerzysta egzekwuje je na siłę bez odrobiny zdrowego rozsądku.

Kiedyś w niebezpiecznych miejscach zmieniano zasady pierwszeństwa stawiając przed przejazdem znak "ustąp", lub "stop". (Taki trochę mniejszy). Ale tych znaków już nie ma. Może to nie było zgodne z prawem?

Ale skoro nie można odebrać rowerzyście pierwszeństwa, to trzeba mu w ogóle zakazać przejeżdżania przez jezdnię. Wystarczy przed skrzyżowaniem postawić znak "koniec drogi dla rowerów". Wówczas na jezdni nie ma namalowanego przejazdu. Jest tylko przejście dla pieszych. Rozumiem, że powinienem się zatrzymać i przeprowadzić rower? Fajnie, ale takie skrzyżowania mogą być nawet co 100 m przez kilka km.

Tak jest np. na przedmieściach Radomia wzdłuż DW 740, w Zwoleniu wzdłuż DK 12. 

Ale to jeszcze Pikuś. W tych miejscach na ulicach poprzecznych ruch jest niemal zerowy. Wystarczy zwolnić i można ostrożnie przejechać. Policja - jak na razie - nie interweniuje.

Trochę inaczej jest w Kielcach na Radomskiej (DK 73). Tam ulice poprzeczne nie są aż tak gęsto, ale są bardziej uczęszczane. Kieleccy kierowcy szybko ogarnęli nową sytuację. Jeśli zejdę z roweru i chcę go przeprowadzić - proszę bardzo, ale dopóki siedzę na siodełku - NIKT mnie nie puści. Chyba, że trafi się auto z obcą rejestracją.

Co o tym myślicie?

Odnośnik do komentarza

Że trzeba jeździć tak, żeby nie dać sobie zrobić krzywdy. I  nie ważne że mam pierwszeństwo przed autem. Ono ma stalową zbroję  a ja tylko kask. Na przejazdach i przejściach zejście z roweru. Koniecznie. Kierowcy to też rowerzyści. I bardzo często zdarza się że się zatrzymają i przepuszczą. No to trzeba wtedy podziękować, ale też uważać, bo ten na lewym pasie często nie ma zamiaru  si zatrzymać. I to trzeba mieć na uwadze. 

Odnośnik do komentarza

Serio, serio? Przeprowadzasz rower przez przejazdy dla rowerów? Czy nie jest to wykroczenie zwane tamowaniem ruchu?

Oczywiście, że każdy uczestnik ruchu powinien uważać i stosować zasadę ograniczonego zaufania. W kodeksie jest to ujęte: zachować szczególną ostrożność. I to sformułowanie jest dodane do opisu niemal każdego manewru.

Przy czym stosowane tej zasady w stosunku do kierowców aut jest stosunkowo łatwe i przynosi dobre efekty.

W ostatnich latach miałem 3 wypadki. Żaden nie związany z autem. Wszystkie 3 na ścieżce rowerowej, chociaż stanowią one ok. 5% ogólnego przebiegu. W miastach - 10.

Odnośnik do komentarza

Ja w zasadzie wszędzie przejeżdżam na rowerze. Chyba, że widzę gdzieś policję, to schodzę na przejściach dla pieszych. Moim zdaniem pierwszeństwo jazdy rowerzysty jak jedzie prosto ścieżką rowerową jest okej, choć jak ja jeżdżę, zawsze bardzo uważam na kierowców, jadąc na szosie ścieżką rowerową jestem dla nich prawie niewidoczny. Dla mnie gorsza jest sytuacja, gdzie jadę po drodze prosto i z prawej strony włącza się auto do ruchu i olewa rowerzystów. Jadąc po drodze jestem jej pełnoprawnym uczestnikiem, tutaj często wymuszenia są na zasadzie "wyjadę przed rowerzystę, bo będzie mnie blokował" niż wynikające z niewidzenia rowerzysty. Są to szczególnie niebezpieczne sytuacje.

Ścieżki rowerowe są mega niebezpieczne. Dobra praktyka jest taka, aby ścieżką dojechać powoli do końca miasta, gdzie już jest mniejszy ruch i tam dopiero rozpocząć konkretną jazdę. Wejście ludzi pod koła jest standardem, wybiegające pieski, dzieci, rodziny z wózkami, rolkarze itp. Ja staram się już nie denerwować i pedałuje sobie na luzie 20km/h.

Co do przejeżdżania rowerem przez pasy, przejeżdżam, jak jestem pewny, że jest pusto, nie mając auta z lewej i prawej w odległości 100 metrów jadę. Jeśli mam sytuację, że jest droga 2 pasmowa i nie widzę drugiego zatrzymanego auta, na drugim pasie, jadę na rowerze 2-3 km/h i nie wyjadę na kolejny pas, aż się nie upewnię, że nic mnie nie potrąci jak wyjadę zza auta.

Przepisy moim zdaniem powinny być zmienione co do jazdy po chodniku i ścieżce rowerowej. Na chodniku powinno móc jeździć na rowerze, nawet jeśli nie ma tego ograniczenia do 70 na drodze. Po prostu, możesz jechać, ale piesi mają pierwszeństwo. Jadąc szosą na trening, oczywiste jest, że wybiorę asfalt (mając do wyboru asfalt i chodnik), bo na szosie poruszam się z prędkością aut w mieście a nie prędkością pieszych. Jadąc tą samą drogą na rowerze miejskim z dziewczyną na obiad do centrum wybiorę już chodnik, bo i tak jedziemy 10-15 km/h.

Co do ścieżki rowerowej - nie powinno być obowiązku jeżdżenia po ścieżkach rowerowych w określonych przypadkach. Lecąc szosą na trening, w mieście mam ładne ścieżki i się ich trzymam, za miastem zaczyna się czyste eldorado ze ścieżkami. Są ścieżki szutrowe, kamienne, z kostki, asfaltu, asfaltu z opuszczeniem na wjazd co 5-10 minut (takie tanie pumptracki) albo asfalt + krawężniki. Kończenie się ścieżek w polu to standard. Do tego nieszczęsne ciągi pieszorowerowe za miastem, gdzie idzie rodzinka z wózkiem i zwalniasz do 5 km/h co 200 metrów.

 

@janciowodnik pod toruniem jest ścieżka rowerowa na 40 km, w 5 miejscach przecina się z asfaltami, w 1 miejscu jest znak ustąp, w 1 rower ma pierwszeństwo, w 3 jest znak stopu dla rowerów.

Odnośnik do komentarza

40 km ścieżki rowerowej... Jak mi się to przyśni, to Cię przeklnę ? .

Jeszcze kilka lat temu, kiedy ścieżek było mniej, a nawet jak były, to policja nie zwalała się o jazdę jezdnią - z Piaseczna na Bielany (przez prawie całą W-wę) przejeżdżałem w godzinę. Ostatnio zajęło mi to 1:40. Obstawiamy, ile by trwała podróż, gdybym przeprowadzał przez wszystkie jezdnie? ?

Dla ustawodawcy i policjanta NIE ISTNIEJE pojęcie: rower szosowy. Rowerzysta, to zawalidroga, który jedzie 10 - 15 km/h i do tego - wężykiem. Należy więc go spędzić na chodnik, który od czasu, kiedy zabroniono jazdy po chodniku - nazwano drogą dla pieszych i rowerów.

Przepisy zabraniają jazdy po chodniku, ale nie słyszałem, ani nie widziałem, żeby ktoś za to został ukarany. Może, jakby potrącił pieszego, lub stwarzał realne zagrożenie. Co więcej - w zeszłym roku zostałem pouczony przez policjanta, że jeśli na jezdni dopuszczalna prędkość jest powyżej 50 km/h, a nie ma ścieżki, to powinienem jechać chodnikiem. Nieznajomość przepisów? Nie sądzę. Podejście jest takie: jak będzie jechal chodnikiem, to nikomu wielkiej krzywdy nie zrobi, a po co ma tamować ruch na jezdni? Że będziesz jechał 3 razy wolniej - a po co się tak spieszysz? Że szosa nie nadaje się do jazdy po bruku i krawężnikach - to po coś zakładał takie cienkie oponki?

Jeśli chodzi o pierwszeńswo, to żaden przepis nie będzie dobry, jeśli uczestnicy ruchu będą pozbawieni zdrowego rozsądku. Jeśli do przejazdu zbliża się rowerzysta z prędkością 30 km/h i auto z prędkością 50 km/h, a na rogu jest płot betonowy pół metra od krawężnika - no sory, ale tu żadne przepisy nie działają. Jedyna dobra zasada: nie widzę - nie jadę.

Ale tak na pocieszenie: są jeszcze w Polsce miejsca, gdzie ludzie mają trochę rozsądku i trochę luzu. W Kielcach na ścieżce rowerowej stanąłem na czerwonym świetle. Nadjechał rowerzyta. Zwolnił, upewnił się, że droga wolna i mruknął pod moim adresem: No, bez przesady... Tam ścieżką rowerową jeżdżą powolni. Na szosach śmigają po jezdni i jest ok. Z górki jedziesz bus-pasem, bo nie przeszkadzasz autobusom, a osobówkom byś trochę zawadzał. Pod górkę, to już w zależności od kondycji - prawym, czyli środkowym pasem, ścieżką lub chodnikiem.

świętokrzyskim po prostu warunki zmuszają ludzi do myślenia. Nie robi się drogi dla pieszych i rowerów, tylko ciut węższy chodnik, ciut szerszą jezdnię i maluje się pas dla rowerów. No bo przecież nie wpuścisz między pieszych roweru, który z górki sam leci 70 km/h.

Polecam ten region wszystkim, a zwłaszcza tym, którzy mają za daleko do prawdziwych gór, albo nie czują się na siłach (tak, jak ja ? ).

Odnośnik do komentarza
21 godzin temu, janciowodnik napisał:

Serio, serio? Przeprowadzasz rower przez przejazdy dla rowerów? Czy nie jest to wykroczenie zwane tamowaniem ruchu?

Oczywiście, że każdy uczestnik ruchu powinien uważać i stosować zasadę ograniczonego zaufania. W kodeksie jest to ujęte: zachować szczególną ostrożność. I to sformułowanie jest dodane do opisu niemal każdego manewru.

Przy czym stosowane tej zasady w stosunku do kierowców aut jest stosunkowo łatwe i przynosi dobre efekty.

W ostatnich latach miałem 3 wypadki. Żaden nie związany z autem. Wszystkie 3 na ścieżce rowerowej, chociaż stanowią one ok. 5% ogólnego przebiegu. W miastach - 10.

Są zawsze obok przejść dla pieszych. Czy tamuję - nie zastanawiałem się  nad tym. Pewnie dlatego że nigdy nie miałem takiej sytuacji. Nazwałbym to stosowaniem zasady ograniczonego zaufania. Może dlatego w ostatnich latach nie miałem ŻADNEGO wypadku, przy czym, gdybym korzystał z przysługującego mi pierwszeństwa to kilka razy zajeb...m w wymuszające to pierwszeństwo samochód. To właśnie miałem na myśli pisząc że należy jeździć tak, by nie dać zrobić sobie krzywdy. 

Odnośnik do komentarza

Oczywiście. Masz do tego prawo. Jako pieszy masz prawo posiadać rower i go prowadzić z jakiegokolwiek powodu, a nawet bez powodu. Mam nadzieję, że kiedy potem na niego wsiadasz - stosujesz się do ogólnych zasad obowiązujących przy włączaniu się do ruchu?

A dlaczego ja postępuję inaczej - myślę, że wystarczająco precyzyjnie wyjaśniłem w poprzednim poście.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...