Skocz do zawartości

Bitwa na liczniki


Rekomendowane odpowiedzi

Jacek coraz bardziej utwierdza mnie w słuszności zakupu wahoo element bolt:)

 

Widzę że podobnie jak ja jesteś na FB na grupie Wahooligan. Jak człowiek się tam przedrze przez posty to wyłowi istotne dla niego różnice. Ja może też w celach edukacyjnych kupię Wahoo. W każdym razie zamierzam się zwrócić i do Wahoo i do Garmina w sprawie sponsoringu sprzętowego dla mojego młodego. Zobaczymy czy coś ugram :)

Odnośnik do komentarza

Do rejestracji dla amatora to i telefon się nadaje. Z moich rowerowych koleżanek żadna nie ma Garmina, jedna ma tego Sunnto. Wszystkie mają za to Stravę. Więc Elle, technologicznie je znacznie wyprzedzasz :)

Nie przeczę, że nie. Tyle, że nigdy żaden telefon nie ogarnął konkretnych kilku zdawałoby się prostych wymagań, jakie przed nim stawiałam: nawigacji, rejestracji bez wywalania apki, pulsometru, jednodniowego czasu pracy oraz - najtrudniejsze i nieogarnialne w epoce lotów na Marsa :P - sczytywania prędkości z koła. Dopiero teraz mam urządzonko, które tak samo zalicza mi wyjazd na zewnątrz, jak i w domu. Żaden telefon tego nie potrafił, a jak potrafił jedno, nie umiał drugiego.

Czy mi to potrzebne? Jasne, że nie. Podejrzewam, że tak jak i wielu różnym garminowcom. Po co więc to kupiłam? Bo nie jestem tak mądra, jak inne kobiety i prócz motoryzacji, piwa i seksu towarzyszą mi raczej męskie słabostki, na pewno znacznie większe niż do butów i torebek. No, chyba że są to buty sportowe i torebki na rower :D

Odnośnik do komentarza

Telefon nadaje się do rejestracji trasy na podstawie danych GPS. Do podłączania do żadnych zewnętrznych czujników nie było mowy i do tego się nie nadaje. Bateria przy włączonym ekranie i działającym GPS w nowszym modelach na świeżej i dużej baterii 8-12h w zależności od modelu zwykle działa.

 

Zgodnie ze starą zasadą że jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Jak ktoś chce podłączyć zewnętrzne czujniki to dobrze mieć już oddzielne urządzenie, które ma system operacyjny temu służący a nie 150 procesów na raz.

Odnośnik do komentarza

Nawigowanie oraz wyłączony ekran to nienajlepsze połączenie :) Dlatego właśnie piszę, że telefon był półśrodkiem, nie mającym racji bytu.

Co istotne, nie rejestrowałam trasy telefonem, z którego dzwoniłam. Miałam dedykowany do tego stary model (dwuletni może, nie jakiś archaiczny), na którym była tylko apka z Endomondo, przez chwilę Strava, a i tak potrafiło wywalać, gubić puls, gubić GPS itp. Ten sam telefon jako nawigacja samochodowa jednak się sprawdza i jakoś nie robi tego typu numerów, więc to raczej kwestia aplikacji, która nie radzi sobie z długimi trasami przy nagrzanym telefonie (bo i pogoda nie jest bez znaczenia).

Mam wrażenie, że o rejestrowaniu telefonem piszą najczęściej ludzie, którzy znają to rozwiązanie z teorii lub bardzo wyrywkowej praktyki, lub krótkich wycieczek. Ja testowałam to jako rozwiązanie na stałe, regularnie, przez ponad pięć tysięcy kilometrów i stwierdzam z całym przekonaniem, że to zawsze pozostanie wyłącznie jakąś protezą. Można sobie co najwyżej jeździć z Endo na 20-kilometrowe wycieczki w jednostajnym tempie, a jak się chce mieć pamiątkę po 100km wyprawie rozłożonej w czasie, z przerwami na choćby wejście do sklepu, to z telefonem zaczyna się rosyjska ruletka :P

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Miałem pierwszego sensownego Garmina Edge 705 z czujnikami pulsu i kadencji jak tylko wyszedł. Teraz mam kolejnego, Edge 800. Z perspektywy czasu, najlepsze co się zdarzyło w licznikach to Strava i synchronizacja z nią. Kiedyś bardziej analizowałem swoje jazdy, teraz dużo mniej i w zasadzie zwracam uwagę tylko na puls i na VAM jak jestem w górach. Ale analizuję wyścigi mojego syna i tam zwracam uwagę na więcej danych. Na kadencję u siebie przestałem kompletnie zwracać uwagę. Strava jest świetna w tym że prezentuje to wszytko w bardzo czytelnej formie a Garmin w tym że wystarczy go podłączyć do komputera przez USB i za chwilę wszystko jest na Stravie....

Jacek, czy wg Ciebie jest sens kupowanie komputerka rowerowego z całym kompletem czujników tzn kadencji prędkości i rytmu serca? Prędkość jest liczona z GPS, na kadencje nie zwracasz uwagi, a rytm serca zależy od tak wielu czynników, że chyba tylko kardiolog przeanalizuje to co się działo w czasie jazdy. Rozważam kupno jakiegoś sprzętu na sezon i  zastanawiam się na co się decydować. Chyba tak jak niet wybiorę Wahoo ale teraz kwestia czy z czujnikami czy bez.

Odnośnik do komentarza

Ponieważ zepsuł mi się czujnik kadencji i nie miałem czasu zająć się jego wymianą to jeżdżę od kilku miesięcy bez niego i powiem że w ogóle nie odczuwam jego braku. Wynika z tego że nie był mi do niczego niezbędny i można się bez niego obejść.

Pulsometr jest mi potrzebny. Znam dobrze swój organizm ale jeżdżę dużo na wskazania pulsu i robię zarówno jazdy regeneracyjne kiedy staram się trzymać poniżej pewnego poziomu jak i bardzo ostre kiedy staram się być powyżej pewnej strefy, czasem patrzę też na jakim pulsie jadę wiedząc że z za wysokim długo nie pociągnę. Porównuję się też z kolegami z którym jeżdżę na Stravie widząc po pulsie czy są ode mnie lepiej czy gorzej wytrenowani. Więc dla mnie pulsometr jest niezbędny.

Pomiar mocy chętnie bym pożyczył i zobaczył czy jest mi to do czegoś potrzebne. Na razie to dla mnie za droga zabawka. Za 500 zł to bym chętnie kupił :)

Odnośnik do komentarza

Chyba jednak dopłacę do kompletu i wezmę Wahoo Bolt bundle. Może faktycznie czujnik HR przydaje się w kolarstwie. Sprawdzę to, bo w bieganiu naprawdę można się bez niego obyć. Czujnik kadencji mam kupiony w Chinach i to jest jakaś nowa sprawa dla mnie. Jak na razie średnio trzymam kadencję w okolicy 95. Czekam na jakiś opis naszego forumowicza, ale po przeglądnięciu sieci widzę, że Bolt jest bardzo polecany. Co do gubienia sygnału GPS to się zgadzam z Tobą Elle. Mam przetrenowane w czasie biegania w lesie. Szczególnie blokuje się sygnał w czasie biegu przez stary liściasty las po deszczu. Mokre liście tworzą naprawdę silną barierę dla fal.

Odnośnik do komentarza

Kiedyś w lesie było słabo. Na nowszych Garminach z Glonass nie ma już raczej problemu. Robiliśmy pomiary na szosie. Błąd pomiaru pomiędzy magnesem na kole i GPS był rzędu 2% więc dla nienapinającego się amatora mało istotny.

A tak z ciekawości, robiliście je także przy dłuższych odcinkach, gdzie prędkość wahała się między 5-10km/h? Bo mam Was w takiej kategorii, że taka prędkość, to tylko na starcie ;) Tymczasem możliwe, że między innymi dlatego Paweł może się ze mną zgadzać bardziej niż Ty. No i do tego ten las.

Odnośnik do komentarza

Kiedyś w lesie było słabo. Na nowszych Garminach z Glonass nie ma już raczej problemu. Robiliśmy pomiary na szosie. Błąd pomiaru pomiędzy magnesem na kole i GPS był rzędu 2% więc dla nienapinającego się amatora mało istotny.

Jestem napinającym się amatorem. Na pewno byłem takim w trenując bieganie, brałem płatne, profesjonalne porady z szytym na moje potrzeby i odpowiednim do moich warunków planem treningowym. Uważam, że błąd pomiaru rzędu 2% jest i musi być do zaakceptowania dla każdego użytkownika takich sportowych zabawek z poziomu bez napięcia do pro. Jedyny godny pomiar to np. mierzona trasa cechowanym kółeczkiem drogowym (policyjnym) lub trening na stadionie w przypadku lekkoatletów.

Odnośnik do komentarza

Jak masz prawidłowo wprowadzony obwód opony do licznika i mierzenie odległości za pomocą magnesu na kole to pomiar jest bardzo dokładny do paru metrów. Pomiary, które my robiliśmy były z jazdy rzędu 100 km po asfalcie więc nie było to z bardzo niskimi prędkościami. Nowsze Garminy mają jakiś dziwny czujnik, bodajże bezwładnościowy zakładany na piastę. Na ile to dobrze mierzy nie wiem.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...