Skocz do zawartości

Przywitanie


Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Mój pierwszy post i chciałem się z wami przywitać.

Mariusz, 98 kg, 44 lata, Szczecin.

Moja jazda na rowerze zakończyła się jakieś 25 lat temu na Jubilacie 2.

Obecnie trochę truchtam sobie i chciałbym do tego rozruszać inne partie ciała. 

Jestem oczywiście przed wyborem roweru, ale jeszcze pewnie kilka dni poczytam i dopiero będę chciał zasięgną waszej rady.

 

pozdrawiam

Mariusz

 

Odnośnik do komentarza

Heheh, kryzys 40-latka...

Ja to mam w wieku 39 lat :) Skończyło się na tym że mam w garażu 3 rowery:

- kolarkę: bicie własnych rekordów; :o

- MTB: najlepiej po deszczu do lasu  i zaliczasz każdą kałużę. Im więcej błota tym lepiej :D

- fitness: no bo może się przyda.

Próbowałem zredukować do dwóch, nie udało się :angry: .

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Cześć Mariusz!

 

 

Heheh, kryzys 40-latka...

Ja to mam w wieku 39 lat :) Skończyło się na tym że mam w garażu 3 rowery:

- kolarkę: bicie własnych rekordów; :o

- MTB: najlepiej po deszczu do lasu  i zaliczasz każdą kałużę. Im więcej błota tym lepiej :D

- fitness: no bo może się przyda.

Próbowałem zredukować do dwóch, nie udało się :angry: .

Powodzenia.

 

W takim razie mnie dopadł w wieku 34, ale mam tylko dwa :P

Odnośnik do komentarza

Heheh, kryzys 40-latka...

Ja to mam w wieku 39 lat :) Skończyło się na tym że mam w garażu 3 rowery:

- kolarkę: bicie własnych rekordów; :o

- MTB: najlepiej po deszczu do lasu  i zaliczasz każdą kałużę. Im więcej błota tym lepiej :D

- fitness: no bo może się przyda.

Próbowałem zredukować do dwóch, nie udało się :angry: .

Powodzenia.

 

Ja na swój kryzys wieku średniego (43 lata) zaliczyłem maraton w bieganiu po 9 miesiącach truchtania.  :)

Od września 2015 roku zacząłem biegać i stosować dietę ważyłem 118 kg teraz 98 kg.

 

Do tego czasu zaliczyłem kilkadziesiąt różnych biegów z półmaratonami i maratonami włącznie (czasy kiepskie, ale ukończenie się liczyło) i jakoś teraz dopadła mnie taka niechęć i chyba zmęczenie materiału, może dlatego że treningi były bez składu i ładu i brak odpowiedniej regeneracji . 

 

Ale w takim moim amatorskim bieganiu ruszenie innych partii ciała podczas jazdy na rowerze będzie na plus (wydolność, stawy, inne partie ciała), dla tego chciałbym poświęcić chociaż jeden dzień w tygodniu na rowerowe szaleństwo. A jak mi się spodoba to może i w jakiś zawodach sobie wystartuję, a co  :D . 

Odnośnik do komentarza

Oj, to nie wiem, czy dobry sport sobie wybrałeś ;) Nie na darmo twierdzi się, że dobry biegacz może okazać się dobrym kolarzem, ale dobry kolarz raczej nie będzie dobrym biegaczem. Dlaczego? Bo na rowerze część mięśni w ogóle nie jest zaangażowanych, w bieganiu natomiast już w samej noga niesie cały ciężar ciała, do tego pionizuje Cię kręgosłup, ramiona pracują przy naprzemiennym ruchu (spróbuj biec ze związanymi rękami przy tułowiu, zauważysz, co mam na myśli) i tak dalej. Między innymi dlatego zresztą bieganie obarczone jest większym ryzykiem kontuzji. Oczywiście nie znaczy to, że w ogóle rower sobie daruj. Bardzo fajny sport, rekreacja, hobby czy jak to tam zwał ;) Jedynie nie zgadzam się z tym, że spełnia wymienione przez Ciebie oczekiwania :)

No, może poza wydolnością. Chociaż prawdę mówiąc nie mam pojęcia, jak wygląda zestawienie wydolności biegacza i kolarza. Wiem jedynie, że tętno maksymalne przy bieganiu (tej samej osoby z tą samą kondycją) jest wyższe niż podczas jazdy na rowerze. W każdym razie na pewno Ci nie zaszkodzi, a kto wie - może skończysz jako triathlonista ;)

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czy trochę nie zajechałem swojego ciała, dlatego chcę dać mu chociaż trochę odpocząć, a przynajmniej jakiejś jego części (głównie stawy kolanowe, 98 kg nieść przez 42 km to jest obciążenie dla nich), poprawiając wydolność. Mam znajomego który miał słabsze wyniki niż ja, dołożył sobie rower na jeden sezon i teraz śmiga jak ta lala. Już mu nie dam rady, a co do mnie to właśnie myślę, że nie zaszkodzi i raczej triathlonu nie będę uprawiał bo nie lubię pływać, chociaż w myśl powiedzenia, nigdy nie mów nigdy  :lol:

Odnośnik do komentarza

Mam 44 lata i 20 kg mniej niż cztery lata temu . Przez trzy lata bieganie ,starty od 10 km do półmaratonów na maraton nie mialem parcia . Rower ,zawsze mówiłem nigdy, ten ból tyłka po 10 km zniechęcał calkowicie. W połmaratonie nie moglem zlamac 2h dopiero gdy dolozylem rower przyszedl efekt. Postanowilem kupic rower (do tej pory korzystalem z syna MTB

Kupilem rometa orkana 4 po wymianie siodelka dziwnym trafem udalo sie tylek nie boli po 50 km a bieganie idzie w odstawke . Po 2 miesiacach ponad 600 km zrobione , co zauwazylem ze przy tym samym sposobie żywienia w bieganiu łatwiej utrzymac wagę.

 

Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza

Ja dawałam bieganiu kilka szans w życiu, ale jednak to nie jest sport dla mnie. Mam zupełnie odwrotnie niż Ty, Patryku - mnie po bieganiu boli wszystko, podobnie zresztą, jak i po dłuższym chodzeniu, co najprawdopodobniej wynika z przebytych w dzieciństwie operacji na stawy biodrowe. Rower natomiast od zawsze był świetną alternatywą i pozwalał udać się w niemal każde miejsce :)

Z bólem zadka na rowerze jest tak, że jaki by nie był wypasiony, to i tak chrzest bojowy trzeba przejść. A potem to się nawet do płaskiej deski niektórzy przyzwyczajają ;)

Odnośnik do komentarza

To prawda. Byle wiatr potrafi mocno zniechęcić, a odkąd trzymam rower w domu, doszedł do tego również nawet najmniejszy deszcz.

Dlatego po pierwszej chorobie w ubiegłym październiku kupiłam trenażer. Niestety, nie jest to to samo, szybko się nudzi, zwłaszcza, że ze mnie kiepski kinoman, ale przynajmniej pozwoliło mi nie odwyknąć od jeżdżenia i utrzymać względną formę. W tym roku planuję kupić pomiar prędkości/kadencji na BT i przetestować wirtualną jazdę. Niestety rok temu wszystkie próby zakończyły się fiaskiem. Zobaczymy, jak będzie teraz :)

Odnośnik do komentarza

Ja tam staram się jeździć zawsze :D Nie jeżdżę  dopiero kiedy śnieg wszystko zasypie. Zazwyczaj ubieram się lekko, czyli tak, że wyjeżdżając z domu jest mi zimno - przynajmniej dopóki się nie rozgrzeję pedałowaniem. Taki strój wymusza też krótkie przerwy w jeździe, bo stanie i plotkowanie w mokrych ciuchach powoduje,  że znów jest zimno. Nie specjalnie przejmuję się chorobami, bo od lat nie miałem nawet kataru. Ot, kiedy mnie faktycznie mocno przemrozi i przewieje dostaję opryszczki i to wszystko. Na zimę mam też stacjonarny rowerek, ale nie lubię na niego wsiadać. Nie znam nic bardziej nudnego, po pół godziny mam dość tego draństwa.

Odnośnik do komentarza

Ja na swój kryzys wieku średniego (43 lata) zaliczyłem maraton w bieganiu po 9 miesiącach truchtania.  :)

Od września 2015 roku zacząłem biegać i stosować dietę ważyłem 118 kg teraz 98 kg.

 

Do tego czasu zaliczyłem kilkadziesiąt różnych biegów z półmaratonami i maratonami włącznie (czasy kiepskie, ale ukończenie się liczyło) i jakoś teraz dopadła mnie taka niechęć i chyba zmęczenie materiału, może dlatego że treningi były bez składu i ładu i brak odpowiedniej regeneracji . 

 

Biegać przy takiej masie to na prawdę wyczyn. A co dopiero maratony! Tylko kręgosłup i stawy mocno obrywają  :(  Rower pod tym względem wypada dużo korzystniej.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...