Skocz do zawartości

10cio letni rower z marketu vs nowy, markowy rower - czy jest różnica w zmęczeniu


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, troszkę się zaniedbałem i mam lekką nadwagę (84kg przy wzroście 174). W tym roku postanowiłem zrezygnować z auta i dojeżdżać do pracy rowerem oraz w weekend jeździć dużo więcej po lasach. Niestety mam straszny problem - męczę się niemiłosiernie, do pracy przyjeżdżam zmęczony jakbym przejeżdżał maraton a w weekend nie jestem wstanie zrobić więcej niż 15KM.

 

Od dwóch lat posiadam rower MTB 26 cali, ma on z 10 lat i to taka typowa "marketówka" z tesco czy innego supermarketu.  Rower jest strasznie ciężki, waży na pewno ponad 20kg, osprzęt ma jakiś noname a sam napęd kwalifikuje się raczej do wymiany. Opony był strasznie grube, zmieniłem je na racekingi 26x2,0 z nadzieją, że będzie trochę lepiej - niestety nic to nie dało.

 

Wiem, że to przede wszystkim wina złej formy, ale 2 lata temu była lepsza, nie miałem nadwagi a męczyłem się równie mocno co teraz, po prostu byłem wstanie dłużej wytrzymać.

 

Zastanawiam się czy kupić nowy rower, budżet +/- 2,5k ale boje się, że nie będzie różnicy i do wyrobienia większej formy będę po prostu zdychał. Jak uważacie czy to wina wyłącznie formy/techniki czy ten rower też może mieć na to wpływ, jeżeli tak to jak duży?

 

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Różnica na pewno będzie. Ale jeśli na prawdę masz tragiczną formę, to na początku faktycznie możesz jej nie zauważyć.

Wiele też zależy od terenu. Jeśli masz jakieś wzniesienia po drodze, nawet niewielkie, to na takim rowerze na pewno ciężko je pokonać, a twoja waga też nie pomaga.

Na początek radzę popytać wśród znajomych, czy ktoś o podobnym wzroście ma nowszy, zadbany rower i go pożyczyć, sprawdzić.

Druga opcja - pochodzić po okolicznych sklepach rowerowych i zapytać o rowerowy testowe i wypożyczyć choć na godzinę.

 

Sent from my HTC One M8 using Tapatalk

Odnośnik do komentarza

Stary rower, małe koła i napęd do wymiany = z pewnością nie pomaga w jeździe. Jeśli połączyć to z brakiem formy masz odpowiedź. Czy nowy rower pomoże? I tak i nie :P Na nowym będzie pewnie trochę lżej / proponuję zakup jakiegoś crossa / dobrze dobrany będzie wygodniejszy no i na nowy chętniej się wsiada :) Ale nie zmienia to faktu że i tak będziesz musiał swoje wyjeździć żeby sobie jakąś formę wyrobić. Na nowym powinno być po prostu troszkę łatwiej i przyjemniej.

Odnośnik do komentarza

Ale nie zmienia to faktu że i tak będziesz musiał swoje wyjeździć żeby sobie jakąś formę wyrobić. Na nowym powinno być po prostu troszkę łatwiej i przyjemniej.

Wiadomo, samo nic nie przyjdzie :) No i właśnie o to "przyjemniej" mi chodzi, dzięki za opinię. Właśnie to chciałem wiedzieć, że rower ma też w tym jakiś udział. :)

 

Jeśli chcemy jeździć więcej niż tylko "po bułki" to rower musi być dobrze dobrany. Zarówno jego wielkość jak i rodzaj (w zależności od terenu w jakim się poruszamy). Wtedy nasza pozycja na rowerze, budowa roweru i zakres przełożeń pozwolą nam efektywnie się poruszać. No i na takim rowerze można myśleć o poprawianiu wydolności.

 

Rowerem będę dojeżdżał do pracy, ścieżka rowerowa i kawałek cięższego terenu, w weekendy z dziewczyną po ścieżkach gdzie cross by dał radę, ale planuję po zbudowaniu jakiejś lepszej formy cisnąć mocno w las. Prawdopodobnie wybiorę Nortihtec Cayon 29" AL

Odnośnik do komentarza

No tu raczej nie bardzo pomogę, dla mnie semi-slicki to np. Smart Samy lub odpowiedniki od Conti: Race Kingi. Łukasz swego czasu opisywał jakieś typowe semi i nawet je chwalił. Jedyne co mogę zasugerować to zdecyduj czy chcesz typowe semi-slicki czyli gładki środek i klocki po bokach czy może coś bardziej jednorodnego, czyli takie oponki z delikatnym bieżnikiem.

Odnośnik do komentarza

Na Conti nie jeździłem więc nic o nich nie mogę powiedzieć - opinie mają dobre. Ale śmigam na Samach /a przecież są podobne/ to uważam że to dobre rozwiązanie. Na asfalcie wystarczy trzymać się górnej granicy ciśnienia, a jest szybko. Po dojechaniu do lasu upuszczam ciśnienia i mogę sobie pośmigać w lekkim terenie, przy powrocie na asfalt kilka machnięć pompką i znowu jest szybko.

Odnośnik do komentarza

Forma swoją drogą, ale różnica z pewnością będzie. Pożyczyłem ostatnio od kumpla starego Scotta z nieserwisowanym napędem,przejechałem kilka km, a czułem jakbym nie miał co najmniej jednego płuca. Na dobrym,zadbanym bajku się wręcz sunie, na starym przejażdżka przypomina używanie skrzypiącego roweru wodnego :D.

Na asfalt używam w crossie semi slicków Sammy Slick Schwalbe (700x35C), są szybkie i dość wygodne, ale w terenie na nich nie poszaleję.

Gdzieś na forum był temat o oponach, Jacek wrzucał nawet tabelki z oporami toczenia :)

Odnośnik do komentarza

Dokładnie to, co pisze Marekk. Przerabiałam na własnej skórze obie rzeczy.

Nigdy w życiu nie miałam nadwagi, ale byłam w górnej granicy normy BMI, kiedy rok temu w kwietniu zaliczyłam totalny odlot po 10 minutach na rowerze (do tego stopnia, że zastanawiałam się, czy nie dzwonić po pogotowie), bo nie jeździłam rowerem przeszło rok i mi się zdawało, że dalej mam 20 lat, więc jak sobie wsiądę, to ino mig, i normalnie wszystkie górki moje ;) Tymczasem jak dzisiaj widzę na Endomondo tamtą "podróż", to po 5 minutach na płaskim z prędkością 15km/h miałam 180-190bpm. Zanim ponownie wsiadłam na rower, dwa tygodnie codziennie spędzałam na ćwiczeniach dla ludzi po zawale z YouTube'a :lol: Ale pomogło. Przez cały maj jeździłam w systemie 2+3, stopniowo zwiększając dystans, aż wreszcie w ostatnim tygodniu dawałam radę pokonać trzy dni pod rząd po 25km. Potem było już tylko lepiej. W ostatnim dniu lipca pobiłam życiówkę i przejechałam ponad 150km (z przerwami oczywiście, bo był to wyjazd w obie strony na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa), we wrześniu na luzie dwa dni pod rząd zrobiłam po 100km. Rower miałam, jaki miałam. Kands Energy 1300, tylko opony wymienione na 1,75.

 

Co zaś tyczy się wątku z niezadbanym dziadostwem... Jak widać po moich życiowych wyborach (obecnie <1500zł, kiedyś <800zł ;)), nie jestem jakimś przesadnym fanem sprzętu, ale zdarzyło mi się raz podczas dłuższego pobytu u znajomych nieopatrznie wyrazić tęsknotę za jazdą na rowerze. Koleżanka z dobrego serca zaprowadziła mnie do garażu z myślą, że pożyczy mi swoją super maszynę z fullem. Szerokie, klockowate opony ledwo, ledwo napompowane, pompki nie mają, do tego łańcuch smaru nie widział, odkąd wyjechał z Reala. Nawet wysokości siodełka nie dało się zmienić, bo klucza też nie mieli. No, ale po co to wszystko, przecież dostaję do ziemi :D Dałam radę przejechać może ze 2km i byłam prawdziwie wykończona. Oczywiście to jest ekstremum, ale jakikolwiek rower niezadbany lub źle dobrany (geometria, rozmiar ramy), zawsze skutkuje "obniżeniem formy" w porównaniu do jazdy na czymś wygodniejszym.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...